Teenage Mutant Ninja Turtles / Wojownicze Żółwie Ninja (2014) - Miałem oglądać film w święta zaraz po nowych Transformersach ale jakoś się złożyło, że nie dało rady. I chyba dobrze bo oberwałoby się Żółwiom rykoszetem po kupie.
Jedno trzeba wyjaśnić od razu: film śmierdzi Bayem na kilometr. Slow motion, wybuchy, iskry... Michael mocno wpływał na obraz. Podobnie jak w Transformersach pierwsze 20 min to właściwe typowe pierdoły o ludziach i ich problemach. No właśnie. Megan zupełnie mi nie podeszła jako April. Nawet mate5 chyba kiedyś wspominał, że cosplayowa April jest 100 razy lepsza niż panna Fox. I to prawda. Oglądając jej wyczyny przypomniało mi się kilka postów z tematu "Czy baby są głupie". Serio ona chyba nic o postaci nie wie. No i pokazała się od dobrej strony na całe dwie sekundy.
Druga sprawa. Zamienili Casey Jonesa na operatora kamery
Technicznie jest ok. Walki są czytelne choć kamera skacze jak poparzona co wprowadza sporo chaosu.
Dochodzimy do najważniejszej kwestii, czyli żółwi. Design komputerowy gadów jest przegięty. Dalej utrzymuję swoje zdanie, że wyglądają jak Goombasy z Super Mario Bros. z Hoskinsem. Choć uwydatnienie ich indywidualności na plus. Świetnym pomysłem było zaangażowanie do ról aktorów o zbliżonych charakterach do postaci. Dzięki czemu wypadają naturalnie choć Leonardo jakiś taki bez wyrazu. Shredder to w ogóle padaka. Wypisz, wymaluj Megatron. Zero charakteru.
Twórcy próbowali nadać świeżość żółwiom w taki sposób by spodobały się zarówno starym wyjadaczom jak i nowym fanom gadów. Jednak trochę przegięli. Najlepsze akcje to walka Splinter vs Shredder i żółwie na stoku. Olali również przeszłość Yoshi'ego i Mashimi'ego robiąc z jednego zwykłego szczura, a z drugiego pustą wydmuszkę. Niestety jest również sporo głupot jak np. szybki kurs ninjutsu z książki.
Zmarnowali potencjał. Chociaż z drugiej strony mogło być gorzej. Mógł to reżyserować Bay
Ocena: 6/10