-
Postów
7 260 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Wiadomo. Klasyk rządzi. Z tym, że po prostu już podczas live act'u na Sunrise Festiwal w Kołobrzegu (2010 bodajże) kawałki z krążka "Giants" przypadły mi do gustu. Zresztą cała płyta jest przyjemna.
-
Przynajmniej mamy potwierdzenie, że laski to h*je. Kręcą, płaczą, pozwalają wsadzić na chwile tylko po to żeby zrobić na złość swojemu chłopowi, a na końcu i tak winny jest gościu którego wkręciła. No i wszystko wskazuje na to, że moje przypuszczenia się potwierdzą. Chociaż liczę na mocny twist fabularny.
-
Szkoda dr Egona. Bez niego "Pogromcy duchów" nie byłyby tak kultowe.
-
Teraz to już chyba Archer Vice.
-
Mam pytanie: jestem pewny w 99 % nikogo nie zabijałem, a na końcu i tak nie wpadł mi trofik "Stalker z Cieni". I w związku z tym czy mogę wrócić się do jakiegoś rozdziału i zrobić go na czysto i z czasem trofik wpadnie czy muszę jednak od nowa grę przechodzić i w przypadku gdy ktoś mi zejdzie to restart od checkpointu?
-
Fajnie. Liczę, że Sylar wróci.
-
Suicide Squad zaatakuje 19 marca:
-
Masorzowi pewnie chodziło o pierwsze minuty filmu: nakreślenie postaci, spotkanie z Abin Surem, podróż na Oa... Problem Reynolds'a polega na tym, że gra na jedno kopyto i zawsze tak samo. Później to już dno i dwa metry mułu. Paralax to już w ogóle nieporozumienie. Jedynymi wartymi uwagi wątkami są: Oa, Strażnicy i Mark Strong jako Sinestro.
-
Metro: Last Light. Gierka mega klimatyczna. Przemierzanie postapokaliptycznego świata jeszcze nigdy nie była tak rajcowna. Świat zewnętrzny potrafi zahipnotyzować co w przypadku takich okolicznościach przyrody łatwo o zgon. Nigdy nie wiesz z której strony coś skoczy ci na maskę. No właśnie maska. Takie drobne detale jak przecieranie maski z błota, krwi, jej pękanie rajcują i tylko podbudowują klimat. Dodać do tego zapalniczkę, dynamo do ładowania baterii, wymiana filtrów i robi się naprawdę ciekawie. Samo życie w Metrze jest przesiąknięte klimatem. W Wenecji przepuściłem sporo naboi na bimber i striptizerki. I nie żałuję Wystarczy przysiąść na moment i wsłuchać się w codzienne życie mieszkańców by poczuć się wśród swoich. будем здоровы!
-
Zgadzam się chociaż nie do końca wiem co reżyser chciał z tego filmu zrobić. Dramat? Thriller? Coś pomiędzy? Motyw z Trochę brakowało mi budowania napięcia przez cały film (raptem dwa momenty gdy Maja zaczęła orientować się, że coś jest nie tak w okolicy). Z początkowego dramatu powoli przeradza się film w thriller, a końcówka to już w ogóle miałem skojarzenia z . Dobry film. Czas fajnie zleciał.
-
Przez chwilę myślałem, że to Kakashiemu urwało rękę...
-
Odcinki 4 i 5 mną powłóczyły po podłodze jak tanią szmatą. I chcę więcej. Naprawdę zacny serial. Warto wspomnieć o ładnych i klimatycznych zdjęciach plenerowych. Poranek w starym kościele, wieczór na bagnach, rozlewni czy rafinerii (nie wiem dokładnie co to było), pochmurne popołudnie przy wiadomym drzewie plus klimatyczna muzyka... aż ciary wchodzą na plecy.
-
Może i kradziony ale świetny. Wreszcie muzyka podkreślała ogrom walk. Mam nadzieję, że przez ten czas zdążyli nagrać nowy OST zamiast tylko zremasterować oryginalny z Z-tki.
-
W ogóle sporo aktorów ze "Spartakusa" znalazło miejsce w "Arrow": Katrina Law (Nyssa), Manu Bennett (Slade) czy od niedawna Cynthia Addai-Robinson jak Amanda Waller.
-
Wychodzi na to, że coś z połączeniem internetowym jest nie tak. Sprawdź ustawienia swojego połączenia internetowego - czy test połączenia internetowego kończy się powodzeniem?
-
Lekki szok trzeba przyznać. Grunt to żeby nie odbiło się to negatywnie na jej aktorstwie.
-
Buduje się już obsada do "Gotham": Gordona ma zagrać Ben McKenzie A to reszta aktorów jak dotąd: Od lewej: Robin Lord Taylor jako Pingwin Sean Pertwee jako Alfred Zabryna Guevara jako Ct. Essen (szefowa Gordona) Erin Richards jako Barbara Kean (narzeczona Gordona) Podobno Bullock'a ma zagrać Donal Logue ("Sons of Anarchy")
-
Ostatnimi czasy jakoś nic mnie nie porusza. Wciąż wracam do sprawdzonych kawałków.
-
Też się jaram. Jak wszystkimi MGS-ami. Zakup jak najbardziej ale nie za obecną cenę. Bo jak na razie to wyciąganie kasy z graczy.
-
Viggo Mortensen, Kristen Dunst, Oskar Isaac w thrillerze od Hossein Amini:
-
Cały ost Jablonsky'ego jest w pyte.
-
Ostatnio postanowiłem odświeżyć sobie dwie animacje z Kraju Kwitnącej Wiśni. Padło na dość konkretne dzieła, które wyróżniają się na tle innych japońskich animacji. Hotaru no Haka / Grobowiec Świetlików (1988) - Poruszający obraz brutalności i bezsensowności wojny, a raczej jej skutków. Oparta na przeżyciach Akiyukiego Nosaka'y animacja przedstawia historię dwójki dzieci, które w obliczu tragedii starają się przeżyć w trudnym okresie dla Japonii. Właściwie to konflikt zbrojny pomiędzy Cesarstwem Japońskim, a USA jest tylko tłem. To co porusza to relacje dwójki dzieci, ich wzajemne wspieranie się, zabawy jak i bezsilność gdy sprawy się komplikują. Choć animacja ma już swoje lata to jednak kreska nadal jest czytelna i płynna. Ale nie ma co się dziwić skoro za obraz odpowiadają utalentowani ludzie ze studia Ghibi, które popełniło takie dzieła jak "Ruchomy Zamek Hauru" czy zdobywce oskara "Spirited Away: W Krainie Bogów". Film świetnie ukazuje oblicza wojny od ludzkiej, dziecięcej strony. Dzieci często wypierają ze świadomości trudne obrazy, skupiając się na chwili obecnej. Tak mocno, że nie dostrzegają konsekwencji swoich działań. Ale też dzięki temu mają więcej odwagi niż niejeden dorosły i są wstanie podejmować trudne decyzje. Chyba nie trzeba zachęcać do obejrzenia. Ocena: 9/10 Suchimuboi / Steamboy (2004) - utrzymana w stylu steampunk animacja, którą wyróżnia przede wszystkim budżet. 22 milionów dolarów przeznaczonych na to dzieło uczyniło "Steamboy'a" najdroższym anime. Anglia rok 1860. W ręce młodego wynalazcy wpada tajemnicza kula parowa, która jest źródłem niewyobrażalnej energii. W ślad za kulą podąża grupa ludzi, których intencje nie do końca są jasne. Wtedy dla ambitnego chłopaka zaczynają się kłopoty... Dzieło Kastuhiro Otomo powstawało 7 lat i w moim odczuciu to tutaj leży przyczyna finansowej klapy animacji. Fabuła z początku daje przyjemnego kopa. Mamy pościgi, złożone i oryginalne maszyny parowe, itd. Jednak gdzieś w połowie wkrada się nuda i dziwne zagrywki. Na następną akcję trzeba czekać prawie do końca filmu. Łatwo jest zauważyć, że scenariusz przez okres produkcji był wiele razy modyfikowany co odbiło się na jakości. Inaczej jest natomiast z oprawą audio-wizualną. Taki budżet i czas poświęcony na dopieszczanie dzieła mógł przynieść tylko jeden efekt. URWANIE JAJEC. Nawet dzisiaj w moim odczuciu jest to wciąż najlepiej technicznie zrealizowana i niezwykle płynna animacja. Ilość pracy i detali jakie włożono w stworzenie oryginalnych wynalazków robi wrażenie. Widać niemal każdy trybik, każdą śrubkę. Co więcej wszystko bardzo ładnie się porusza. Postacie i ich ruchy są doskonale przemyślane. Nawet sama para robi wrażenie. Muzyka świetnie buduje atmosferę przygody i napięcia. Najęcie do stworzenia muzyki Steve'a Jablonsky'ego było strzałem w dziesiątkę. Facet wywiązał się znakomicie ze swojej pracy dając jeden z najlepszych soundtracków pośród anime. Pomimo sporych błędów w fabule jest to obraz wart zainteresowania. A dla fanów steampunku jest to wręcz pozycja obowiązkowa. Para - buch, koła - w ruch! Ocena: 8/10 (przede wszystkim za oprawę A/V) Ciekawostka: podczas napisów końcowych z grafik koncepcyjnych można snuć domysły iż twórcy mieli już pomysł i plany na kontynuację. Jednak ze względu na klapę finansową chyba się nie doczekamy na jakąkolwiek kontynuację.
-
Bioshock Infinite. Jest fajnie, ciekawe miejscówki, dobra muzyka no i Elizabeth. Ale szału nie ma. Troszkę ubogi bestiariusz. Zobaczymy co dalej.
-
No to mamy ciekawostkę bo dla mnie zarówno Doomsday i Apocalypse są przeciętnymi, powiem więcej: są słabymi animacjami. Martwe już od dawna wydawnictwo TM Semic za smarka dało mi najlepszą historię o eSie ever. Do dzisiaj uważam, że nie wydano nic coby przebiło walkę Człowieka ze Stali z Doomsday'em. Animacja rozczarowała mnie dobitnie właśnie za sprawą zbytniego odstępstwa od wersji papierowej. Zabrakło kopa. I powinni zrobić to w dwóch odsłonach. Zbyt dużo materiału by zmieścić to w około 70 minut. Głosy postaci są za to dobrze dobrane. Apocalypse rozczarowało mnie kreską i fabułą. Choć to drugie to wina bardziej chyba komiksu. Ale czarę goryczy przelała ta scena: Gromadka Doomsday'ów... serio? Tu niestety leży wina DC. Pozwolili by jedna z najlepszych postaci z uniwersum została potraktowana jak szmata. Origin postaci przedstawiony na łamach Superman/Doomsday: Hunter/Prey był może mało przekonujący ale znośny. Jednak potem zrobili z niego zwykłego badassa. Spieprzyli go nawet w "Smallville". Dla kogoś kto nie jest fanem Doomsday'a, ani nie zapoznał się z oryginalną historią, animacje mogą się podobać i jestem tego świadom. Jednak dla mnie są to najsłabsze animacje ze świata DC Comics jak dotąd. Idealnym przykładem na dobrą animację czerpiącą z oryginalnego story ale nie trzymającej się jej jest JL: Crisis on Two Earths. Z komiksu (Crisis on Infinite Earths) wzięli tylko fakt o multiwersum i ekipę z Earth-Three (która w komiksie odegrała marginalną rolę). I dobrze, że nie trzymano się oryginału bo był i jest bardzo trudny w odbiorze, pełen postaci (niektóre przewijają się tylko na jednym kadrze) oraz zawiłości fabularnych. Nikt chyba nie byłby wstanie "przerzucić" to na ruch.
-
Też czekam na Ra's Al Ghula. A tak w ogóle to Black Canary z odcinka na odcinek coraz bardziej się mi podoba. Reakcja Quentina na rodzaj relacji Sary z Nyssą bezcenna