Na to wygląda. Niektórych kultowych filmów nie powinno się "odświeżać" kolejnymi częściami. Idealnym tego przykładem jest właśnie Szklana Pułapka. Pierwsze trzy części nie bez powodu stały się kultowe. Czwarta choć dobra jako kino rozrywkowe to jako część kanonu Die Hard wypadła blado. Wprawdzie złożyło się na to kilka czynników (niepotrzebny przydupas który tylko zawadzał, słaby antagonista itd.) to dało się zauważyć jedną rzecz: Willis grał już innego McClane'a niż 20 lat temu. Może wynikało to ze scenariusza choć w innych filmach z mniej więcej tego okresu grał podobnie, czyli zmęczonego życiem twardziela, któremu lepiej nie wchodzić w paradę. Faktem jest, że ludzie z czasem się zmieniają ale powiedzmy sobie szczerze: kultowych, filmowych bohaterów kochamy za to, że się nie zmieniają. Wystarczy przypomnieć sobie akcje jakie McClane wywijał w Nakatomi Plaza czy na lotnisku by mieć obraz bohatera. No i jego teksty. Ciągle walił ironicznymi tekstami, które do dziś są ikoną komedii sensacyjnych, a ludzkość po dziś dzień cytuje słowa Johna. I to nie tylko kultowe "Yippee-ki-yay motherfucker" ale też inne jak np. "Nine million terrorists in the world and I gotta kill one with feet smaller than my sister" czy tekst na koszulce terrorysty "Now I have a machine gun. Ho-ho-ho". Zresztą filmik poniżej zilustruje lepiej różnice między Die Hard dziś, a kiedyś. A i słowo kultowy padało nad wyraz często gdyż Szklana Pułapka jest kultowa.