-
Postów
7 260 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Zawsze mnie zastanawiało jak niektóre kozaki są w stanie w FFA z wyjścia z turlania założyć mi headshota z połowy planszy i to przy pomocy Volcanic Pistol. Teraz ich już nie widać ale na początku roku to dwa klany mocno zachodziły za skórę. Chodzi mi o VIE- i ITA-. Te skubańce umiały wnerwić .
-
Hitman ma tak charyzmatyczny i unikalny głos, że obojętnie jak dobry by był dubbingowiec to i tak nie odda w połowie tej głębi i klimatu jaki obecnie posiada Agent 47.
-
Kawał solidnie zrobionego materiału. Wiele razy kamera się tak ustawiała, że myślałem, że to cut scenka się skończyła i czas chwytać za pada. Animatorzy się postarali i jest to jak na razie najlepszy filmowy Resident. Płynność ruchów i ich naturalizm, jak wspomniał Wolny, jest znacznie lepsza do tych z Degeneration, a i sama historia nieźle napisana (jak na uniwersum Resident Evil). Sporo nawiązań do konsolowych Residentów (fajny motyw z połączeniem Las Plagas z wirusem T, Lickery, korytarz w pałacu jakby żywcem wycięty z RE IV). Gdy wrzucili na plan większy kawał mięsa przez ułamek sekundy myślałem, że to Nemesis. I rzeczywiście czuć klimat starych, konsolowych Rezydencji Zła zwłaszcza na początku. A i jeden z najciekawszych momentów slow montion zasłania pistolet ...szkoda hłe hłe.
-
Łaj not... gryzie mnie ten jeden brakujący trofik w DLC także z chęcią. Dajcie znać kiedy się za to zabieracie.
-
The River na złoto w podstawowej wersji jeszcze jakoś da się wbić ale na advance za cholery. Ostanie złoto do wbicia, a nie daje rady. Czasy świetne, nikt nie ginie a i tak najlepszym wypadku srebro wpada.
-
Kane & Lynch 2: Dog days. Na obrazku jest pies a i sami adwersarze są przecież wychowani i kulturalni jak cholera .
-
Dwa kozackie chaptery to i tak dużo. Ale przynajmniej wiemy skąd są Zetsu i jak stary pryk przeżył tyle czasu. Talk Jutsu wkrótce przekona młodego padawana do przejścia na ciemną stronę mocy.
-
Poleci ktoś komedię w stylu Nietykalni (2011)? Ten film mnie zmiażdżył . Może być też komediodramat.
-
Nietykalni / Intouchables (2011) - Najlepsza francuska komedia ostatnich lat... i na tym mógłbym zakończyć wstęp. Tak naprawdę to nie byłem pewny jak duet reżyserki poradzi sobie z połączeniem dwóch różnych światów (dom bogatej elity i podparyskiekiego blokowiska) oraz dwóch skrajnie różnych ludzi (sparaliżowanego miliardera i klepiącego biedę luzaka, który co dopiero odsiedział wyrok). I to jeszcze w komedii. A temat był trudny. Całe szczęście, że życie pisze najlepsze scenariusze. Szybko się przekonałem jaki klimat posiada film. Tu nie istnieje pojęcie tabu. Film jest przepełniony gafami, anegdotami, żartami i całą masą pomyłek sytuacyjnych. Dialogi jakie się tu przewijają niejednego komika zdeklasowałyby na starcie. Spora w tym zasługa Drissa (Omar Sy), który jest postacią niezwykle otwartą, pełną pogody ducha (pomimo trudnej sytuacji). On nie m uprzedzeń, mówi to co myśli nie zważając na konsekwencje. I nawet Philippe (Francois Cluzet) pomimo kalectwa jest człowiekiem pragnącym przygody, szybkości i życia. I to właśnie Driss jest człowiekiem, który może mu to dać. On jest jego rękoma i nogami. Co do aspektów technicznych filmu trzeba dodać, że jest zmontowany poprawnie. Zdjęcia wspaniale ukazują sam Paryż ale również kontrast pomiędzy paryskimi wyższymi klasami, a klasą robotniczą. Muzyka natomiast ładnie wkomponowuje się w całość twożąć wraz z krajobrazem idealne tło dla fabuły. Jak wiele historii opartych o życie tak i ta posiada morał. Radość życia. Nie ważne jak źle by było trzeba patrzeć na jasną stronę życia. To nie jest dramat o człowieku, któremu trzeba pomóc to jest historia ludzi tak różnych (a jednocześnie tak podobnych), którzy przeżywają przygodę swojego życia. Komedia, która cholernie bawi ale też daje trochę do myślenia. Oglądać. Ocena: mocne 9+/10
-
PSX Extreme 181 - numer jubileuszowy
Farmer odpowiedział(a) na Perez temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Właśnie, nawet na żyletki nie ma żeby się ogolić. -
W Blood Money aż się prosiło o to by wycisnąć rangę Silent Asassin. Same naparzanie pukawkami nie sprawiało mi tyle przyjemności co podmiana broni w garderobie, spuszczenie żyrandola czy pianina bądź dorzucenie dopalacza do grilla.
-
Jeśli tylko fabuła będzie czytelna, spójna i wciągająca, a sam design świata i Robocopa podciągnięty pod obecne standardy zachowując przy tym choć trochę klimatu pierwowzoru to jestem w stanie to przełknąć. Robocop ubiegłego wieku był filmem brutalnym i czasami "ciężkim". Jeżeli tylko nie zrobią z tego lekkiego filmu dla mas (w co wątpię) to jest szansa na przyzwoity kawałek taśmy filmowej. Pierwsze wzmianki o nowym Dredzie napawają mnie optymistycznie więc dam szansę Robochłopowi. Poczekajmy na finalny produkt i wtedy ocenimy czy jest h*jowy czy też nie.
-
The Thing / Coś (2011) - jako prequel radzi sobie całkiem nieźle. Czuć trochę klimat pierwowzoru, są pokręcone mutacje, efekty specjalne też dają radę nawet aktorzy nie irytują. Dodatkową zaletą jest to, że nie jest to remake wersji Johna Carpentera. Najsłabszym elementem jest chyba muzyka, która jest nijaka i zbyt podobna to soundtracków z innych horrorów. Czasami wręcz irytująca. Dla fanów oryginału jest to ciekawa interpretacja i choć nie ma tego klimatu, ani nie trzyma w napięciu to jednak warto obejrzeć choćby z ciekawości na temat tego co się działo u norwegów, którzy robili za mięso armatnie w asyście amerykanów (a jakże ). Ocena: 7+/10 (plus za smaczki zawarte w filmie dla fanów ) The Thing / Coś (1982) - Dzieło, którego nie trzeba przedstawiać. John Carpenter miał wizję i tą wizję zrealizował. Film, który będzie trzymał cię w napięciu do samego końca, klimat niepewności, strachu, grozy i szaleństwa który odczujesz na własnej skórze. Muzyka, która postawi twoje włosy w pionie i spowoduje ciarki na plecach. Jeden prosty motyw, który mówi wszystko o filmie. Efekty specjalne, które pomimo 3 dekad na karku wciąż szokują. Tu nie trzeba zachwalać, tu trzeba oglądać. Ocena: 10/10 Oglądać najlepiej chyba chronologicznie czyli wersja z 2011 roku, a potem oryginał z 1982 coby sobie zaostrzyć klimat. No chyba, że przez ostatnie 30 lat siedziałeś/aś w lodzie i nic nie wiesz o "Coś" Carpentera to wtedy tylko i wyłącznie zaczynać od wersji z '82 roku.
-
Po przejściu na legendę resetują się wszystkie challenge innymi słowy np jeśli dla schofield'a zrobisz te 100 zabójstw i 99 headshotów to po przejściu na legendę tracisz osiągnięcia i musisz zaczynać od nowa. Jeżeli zaś zrobisz wszystkie challenge dla konkretnej bronni i otrzymasz złotą wersję to po wejściu na legendę broń pozostanie złota pomimo zresetowania osiągnięć.
-
Roz*upił mnie jeden motyw w anime. :rofl2:
-
MGS4. Customizacja broni prawie jak w MGS-ie (tłumik, latarka, luneta) i poskakać też można
-
Nabić 50 lvl to pryszcz. Mnie podkusiło żeby nabić max legendę (czyli ostatnią odznakę). Na razie na 42 lvl trzeciej odznaki. Jeszcze nabić osiem lvl i jeszcze 2x 50lvl. Bonus ułatwi sprawę.
-
Po prostu ustalmy, że liczy się pierwsza odpowiedź.
-
Chętnie pomogę. Kiedy chciałbyś się za nie zabrać?
-
Ewentualnie Obito się nawróci i użyje dou-jutsu by wskrzesić wszystkie ofiary wojny. Raz się dało więc czemu nie zrobić tego znowu :blum1:
-
Quantum Conundrum bo były tam sale z odwróconą grawitacją, ciężkością przedmiotów czy ich "puszystością" itp.
-
No i jest oliwa sprawiedliwa hehe. Dajesz Square.
-
Raczej chodzi mi o jego pierwsze albumy jak Reflections czy jeszcze wcześniejsze. Ten ostatni wspomniany przez ciebie jest kierowany bardziej do szerszej publiki no ale kilka kawałków jak dla mnie jest ok.
-
Jeden pierun kto byleby w końcu coś zadał bo nudno się robi .
-
Dokładnie. Fajnie, że będzie trzeba dostosować taktykę do pory dnia.