-
Postów
7 275 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Ciekawe co na to Glover?
-
Na 16-32 graczy to raczej nie ma nic innego niż squad conquest, domination, team deatchmatch. Tak to są jeszcze rush, zwykły conquest, frontlines, breakthrough, grand operation i jeszcze outpost, czyli budowanie i obrona wież w celu nabicia liczby żołnierzy ale to tryb z tego ostatniego chaptera Tides of War i szczerze chyba nikt już w to nie gra bo nie znajduje mi już meczy. Jest jeszcze wariacja Breakthrough - Cats & Dogs. To samo co przełamanie ale ze zmiennymi warunkami pogodowymi. . To zależy. Na srogich mapkach (64) raczej trudno coś ciachnąć ze względu na spotowanie. Chyba, że przy chaosie w jaskiniach na Iwo Jima albo w bardziej urbanistycznych mao=pkach jak Rotterdam, Marita, Underground, Devastation albo coś. Ja po 120h mam tylko 47 blach ale mało coś ostatnio cisnę w małe tryby, częściej w breakthrough. Kiedyś była yno kosa i wszystko jasne. Teraz przy 1 i V doleciały pierdoły z różnymi statami: ciężkie - wolne ale większy dmg, lekkie - szybkie ale od frontu kilka machnięć trzeba zrobić. Animacja też jest długa więc jak komuś zrobisz kuku od tyłu to koledzy już cię zdążą dojechać.
-
I jeszcze Yen & Jaskier wciągają płyny Jej to wszystko smakuje wódką.
-
(pipi)owo. Wyspy Solomona to nic innego niż przedłużenie Wake Island zamiast gęstej dżungli. Zobaczymy jak sprawdzi się w praniu.
-
Nie gra się dobrze. Przez 3/4 rundy mam komunikat, że jestem zauważony. Niszczę wszystkie flary jak tylko jakiś typek je wystrzeli, a i tak to (pipi) daje. Zrobić flankę obecnie to w większości fuks. Nowa mapka troszkę mnie uspakaja. Czyżby wróciły fajne czasy Operaton Outbreak? Byłoby wyśmienicie. Elegancko biegało mi się po dżungli. Może wrócą też nocne operacje ale jakoś nie wyobrażam sobie biegać z takim czymś na karabinie i plecach Chociaż walka przy amunicji smugowej i flarach byłaby kozacka.
-
Skończyłem Doomsday Clock. Pierwsze zeszyty były ciężkie do czytania (i w ostatecznym rozrachunku niepotrzebne). Dopiero gdy wchodzi na scenę robi się interesująco. Niestety całe to preludium do Doomsday Clocka (Wally, przypinka Komedianta) zostało nieco pominięte. Zwłaszcza Wally, który tutaj odgrywa minimalną rolę. Szkoda. Nowe/stare postacie są tylko tłem do powiązań z Watchmenami i tego co DC szykuje w przyszłości. Nie jestem pewny ale tak jakby Geoff Jones zapowiedział Nie było yebnięcia jak zapowiadano i tak jak podejrzewałem DC nie zamierza bić się w pierś za New 52. Plus Geoff napchał sporo głupot byle tylko wyjaśnić jakoś co i jak Nie będę spoilerował co się odpawla w tych 12 zeszytach ale trzeba nadmienić, że to tak właściwie hołd dla Supermena i tego co sobą reprezentował przez te ostatnie 80 lat. I jednocześnie DC określiło centrum wszystkiego, a wystarczyło pociskać o te kilka yebanych cali tam i z powrotem, heh fucker
-
Ja na pewno dodałbym 10-11 odcinek 6 sezonu. Ta lista screen ranta skupia się na otoczeniu Picarda, a mało na samym Picardzie. "Chain of Command", jak już kiedyś wspominałem, idealnie pokazuje jak dobrym aktorem jest Stewart i jak kompleksową postać stworzył w świecie ST więc warto dołączyć te odcinki do listy. W sumie, tak jak Paweł, dodałbym jeszcze kilka.
-
Dopiero co skończyłem. Oż w dupe jaki to był dobry sezon. Arthur na pełnym rage'u, Tommy błąkający się między życiem, a duchami, Michael robiący rozłam... Peaky fucking Blinders. Finał podniósł mi ciśnienie niesamowicie. "Kto? Kto?" Czekam mocno na kolejny sezon.
-
No jak ktoś liczył na piu-piu, statki, wybuchy, skrypty, Michael Bay i w ogóle Discovery to rzeczywiście może czuć się zawiedziony. Zarówno twórcy jak sam Stewart mówili często, że serial ma zupełnie inny wydźwięk niż inne seriale z uniwersum. To bardziej sentymentalna podróż kapitana przez jego "ostatnią przygodę". Mniej akcji, więcej emocji. Ja jeszcze przed seansem ale z panem Picardem będę zawsze świetnie się bawił więc...
-
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Farmer odpowiedział(a) na Frantik temat w Region Filmowy
Star Wars The Rise of Skywalker (2019) - Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Abrams miał zadanie niemal niewykonalne. Po słabo przyjętej części VIII mało pozostało wiernych wyznawców Mocy, a pozostawiony burdel i tłuste paluchy Disney'a nie pomagały JJ-owi. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki i tak szacun, że udało mu się coś poskładać z tych resztek. Zakończenie Nowej Trylogii i ogólnie wątku Skywalker można właściwie zobrazować gestem Kylo Rena Film mimo 2,5 godz. od początku leci na złamanie karku rzucając widza od wątku do wątku bez chwili oddechu. Sam obraz kuriozalnie wydaje się być klonem Empire Strikes Back. I to nawet bardziej niż przy epizodzie VII porównywanym przez wielu do A New Hope. Mając w pamięci Starą Trylogię te aspekty wydają się aż nazbyt znajome, a jeszcze parę rzeczy by się znalazło. Ale są to tylko takie drobne przemyślenia i nie one są kluczowym problemem filmu. Problemem filmu nie są też scenariuszowe "byki" j.np. z pupy wyciągnięty wątek jakby nie było też należy do tych "byków". A właściwie Innym bekowym bublem było unicestwienie Z bardziej ciekawszych rzeczy chciałbym jeszcze nachylić się nad technicznymi aspektami filmu. Brawo dla JJ-a, że znów postawił więcej na kukiełki i kostiumy aniżeli na komputer. Nowy droid? Nie oszukujmy się. Tak samo jak BB-8, Baby Yoda, te małe rybo-pingwiny z VIII, "suszarka" powstała tylko by napędzać sprzedaż zabawek, figurek i innych pierdół z uniwersum SW. Nie był wciśnięty na siłę więc nie widzę powodu, dla którego miałby jakoś przeszkadzać. Bardziej interesującą sprawą jest obecność Carrie Fisher. Dzięki wykorzystaniu archiwalnych materiałów z VII i VIII oraz cudom techniki postać Księżniczki wraca do życia. Z jednej strony jest to przykład sporego skoku technologicznego choć z drugiej jest też troszkę niepokojące. Dzięki temu można łatwo zastąpić każdego aktora. Ale nie jest to popularna zagrywka o czym przypomina krytyka w przypadku cyfrowego "ożywienia" Jamesa Deana do pewnego niezależnego filmu. W sumie nie jest to pierwsze takie zagranie i nie mam tu na myśli wyciągnięcie z grobu admirała Tarkina. Ridley Scott wykorzystał przecież ten motyw przy Gladiatorze i scenach z Oliverem Reedem, który zmarł podczas kręcenia zdjęć. Jednak motyw z Fisher pokazuje jak wielki potencjał (i zagrożenie?) drzemie w CGI i niejako zadaje pytanie w jakim kierunku zmierzają filmy? Ogólnie rzecz biorąc scenariusz jest mocno podziurawiony i powstał chyba tylko po to by jakoś zamknąć tą trylogię. Nie mam problemu z IX bo też niespecjalnie czekałem na tą część. Mogło wyjść znacznie gorzej ale nie znaczy to, ze obraz spełnił oczekiwania. I właściwie tak jak napisałem przy rozważaniach nad VII wypadałoby ocenić całą trylogię... która ostatecznie nie była potrzebna. I to z winy Disney'a. Johnson i Abrams starali się jakoś przedstawić Nową Trylogię ale jak to mówią: (pipi) nieruszane nie śmierdzi i trzeba było zostawić Skywalkerów w spokoju, a zająć się znacznie ciekawszym "dzieckiem" uniwersum - Old Republic. No ale Disney robi pieniążki i filmy nie muszą być dobre, muszą się sprzedać. I jak pokazują box office'y z ich ostatnich filmów strategia się sprawdza. -
Jakby komuś nie chciało się oglądać Kryzysa to jest fajny recap Spoiler alert!
-
To zostały jeszcze jakieś gierki na wiosnę (oprócz remasterów/remakeów/rebootów)?
-
Kurde, ja wciąż mam obawy co do podziału ludzie/zombie. Koncept jedynki siadł mi elegancko: zaraza w całym mieście, a gdzieniegdzie komórki ocalałych walczący o każdy dzień. "Good night and good luck" cholernie mocno wbijał się w psychę gdy zapadał mrok. Jeszcze te dźwięki martwego miasta. Pojękiwania, krzyki, walące się gdzieś w oddali butelki, pręty, itd., do tego muzyka podbijająca klimat Po tych fragmentach gameplay'u tylko czynnik ludzki był uwzględniany (tych "przelotów" przez siedliska zarażonych w blokach nie liczę) i martwię się by nie zrobił się z gry zwykły shooter z ludzikami. Ale przy jedynce też miałem obawy, które dopiero demo rozwiało więc ludki z T mają u mnie kredyt zaufania.
-
Lepiej późno niż wcale, co nie @Square?
-
Ogólnie to 2 sezon miałby powstać tylko w przypadku ponownego zaangażowania Lindelofa w projekt. Gdzieś czytałem, że Lindelof i szef HBO po rozmowie stwierdzili, że nie będzie kolejnego sezonu. Głównie to HBO naciska by ewentualny 2 sezon był tylko z Lindelofem, on z kolei ma chyba wyebane troszkę. I gdzieś w wywiadzie potwierdził, że Angela Osobiście JEŻELI byłby 2 sezon i GDYBY kontynuowali story Angeli to bardzo chciałbym zobaczyć wszystko z innej perspektywy.
-
Go Go Power Rangers Nie chce mi się nawet pisać o poziomie tych dwóch ostatnich odcinków. Jeden jedyny plus dla DC/WB za cameo , a raczej za to, że udało im się to tak długo trzymać w sekrecie. Reszta to porażka do kwadratu. Nie warto było czekać na zakończenie. Chociaż ubawiłem się przednio od natłoku plastiku i debilnych dialogów. "For Oliver!" Tak w ogóle to beka z ofiar "antimatter snap". Nic się nie zmieniło. Nie miałem oczekiwań względem tego crossovera, a po pierwszych 3 odcinkach mieli nawet moją ciekawość. Ale tym finałem to dociepli do pieca z głupotami. Tak czy siak ja już podziękuje. Nie czekam nawet do następnej stacji, po prostu wyskoczę w biegu z tego obesranego pociągu. Jedynie Superman od Brandona mógłby mnie jeszcze przekonać ale na pewno nie od CW.
-
Z Biesa, tak. Można też aktywować skill z ostatniego drzewka na zwiększenie limitu ale to tylko na plądrowanie. Ogólnie to pytajniki są ważne tylko ze względu na kasę jeżeli mamy chcicę na komplet mistrzowskich i arcymistrzowskich (dlc) rynsztunków, a te są drogie i wymagają sporo zasobów (w szczególności blachy bądź składniki ze wzbogaconego dwimerytu do ich produkcji). Ło ja cie, ile się towaru sprzedało/rozebrało żeby mieć zasoby i hajs na kozak, kurwa zbroję do postawienia w Korvo Bianco Jeżeli mamy pytajniki i nienasyconą potrzebę grabieży lepiej pierdzielić przygodę i zabrać się tylko za znaki. Jak dobrze pamiętam to ciężar i tak nie ma znaczenia na/w wodzie. No i dobra kusza na utopce to mus na Skelige.
-
Też macie wrażenie, że Bojack skończy jak
-
Mnie to tylko interesuje Falcon & Winter Soldier. Jeżeli choć odrobinę zbliży się klimatem do drugiego Kapitana Flagi to już będzie sukces. Black Widow? W sumie... jeżeli będzie więcej action spy niż marvela to będzie fajnie. Taskmaster raczej na pewno wyląduje w panteonie złodupców, o których nikt nie pamięta po wyjściu z kina.
-
Ciekawe czy wzorem animacji idą w Spiderverse z tymi filmami czy to tylko easter egg. Na plakacie Spider-Man Raimiego jakby ktoś nie wiedział.
-
Ursus? Please and thank you Oficjalnie najfajniejszy BF. Gameplay? Jaki gameplay. (pipi)ać gameplay ogólnie.
-
Raczej w tym wypadku nie mam żalu do przekładu na płaszczyźnie komiks-serial, raczej do tego, że scenariusz leży i kwiczy. Po prostu sporo niepotrzebnych rzeczy tam było, a za dużo rozkopanych wątków. Zresztą serial nie dotyka żadnej (jak na razie) z historii komiksowej w pełnym wymiarze więc... Spójrz np. na wspomniane przeze mnie Young Justice. Serial przez dwa sezony redefiniował komiksy z Tytanami, JL, itd., a mimo to uważam go za bardzo dobry serial (animacja bo animacja ale wciąż). A i tak w pewnym stopniu adaptował wątki z komiksów, np. odcinek gdzie Kid Flash był odnowioną wersją komiksowego startu Wally'ego już w stroju Flasha. Nie mam pretensji do zmian pod warunkiem, że te zmiany są logiczne i spójne. Dopierdalam się głównie do scenariusza i ogólnego bajzlu
-
Kurła, co ja właśnie skończyłem oglądać? No mogłem lepiej spożytkować ten czas. Pomysł na sezon był ale nie potrafili go skrzętnie zrealizować. Najbardziej boli mnie brak rozwoju postaci. Raven, Hawk & Dove, Beast Boy, Todd, Nightwing... ciągle stoją w miejscu. Te same problemy, żale. Star Fire przeskoczyła z originu od razu do wersji "opiekunki Tytanów" znanej chociażby z ostatnich animacji. Nowe postacie? Krypto. Pies okazał się najlepszym aktorem tego sezonu. Superboy nie był porażką i chyba twórcy zauważyli, że w ekipie panuje przesadnie dużo kwasu i hejtu więc zdecydowali się zrezygnować z Angryboy'a na rzecz comic relief. I w sumie dobrze bo sezon i tak był kurewsko depresyjny. Dr Light (za tłumaczenie go na "Błysk" powinni powiesić tłumacza) też nie był kompletną porażką bo mniej więcej trzymał się komiksowego odpowiednika (pomijam śmieszny pomysł na napakowanego futbolisty z doktoratem). Jednak zakończenie jego wątku to jakaś porażka. Jeden z ikonicznych przeciwników Tytanów został potraktowany jako zapchajdziura. A mając w zanadrzu Deathstroke'a sezon aż prosił się o nawiązania do Identity Crisis. Skoro jesteśmy przy panu Deathstroke'u. Kolejny złodupiec któremu zaprzepaszczono potencjał. Nie miałbym tego za złe gdyby w końcówce rzeczywiście okazało się, Tłumaczyłoby to czemu przez lwią część sezonu Wilson siedzi z miną jak po ciężkich depresantach. Gdzie się podział genialny strateg? Gdzie jest ten typ co z chirurgiczną precyzją rozbraja większość Justice League? Pan Manu Bennet ciągle najlepszy. Ravager też niespecjalnie się sprawdziła. Zabrakło szlifu nad postacią. No i zmarnowali na nią motyw z Kostium taki se. Mogli darować sobie plastikowy hełm na rzecz szmacianej maski. Lepiej by to wyglądało. Z Jericho też niewykorzystany potencjał. Przeskok z "friends" do "Tytana" zbyt gwałtowny. Batmana nie było, a Bruce to (uwaga spoiler!) też niewykorzystany potencjał. Ian się stara ale nie widzę go w ciężkim uniformie z uszami. Mercy to ładna porażka. Chuj z tym, że jest Afroamerykanką, nikogo to obecnie nie obchodzi ale zrobienie z niej mamy multi-kulti rodzinki to już trochę try hard za mocno. Pani Mercy zawsze była oddana tylko i wyłącznie Luthorowi ale oczywiście nie można pokazać kobiety zależnej od faceta. A prawda jest taka, że Lex zawsze doceniał Mercy, na tyle, że powierzał jej swoje sprawy. Ufał jej bardziej niż komukolwiek. Ogólnie to sezon ma problem ten sam co inne seriale bohaterskie: za dużo odcinków by skrzętnie opowiedzieć historię bez niepotrzebnych zapchajdziur. No i psychological drama. Ileż można to ciągnąć? W Doom Patrol to jeszcze uchodzi bo ekipa jest mocno skrzywiona przez The Chief'a ale tytanom mogli to oszczędzić przynajmniej w drugim sezonie. No i jeszcze zagrywka z cliffhangerem z pierwszego sezonu. Nie rozumiem tej mody teraz. Kiedyś sezony kończyły wątek wrzucając mały easter egg jako zapowiedź kolejnego. Teraz wychodzi badguy i... tyle, do zobaczenia w kolejnym sezonie. Pierwsze 40 min. 1 odcinka 2 sezonu to powinien być finał sezonu pierwszego. Zapowiedź The Terminatora i jest na co czekać. Tak emocje opadły, a rozwiązanie z Trigonem nie pomogło. Masz uber złoczyńce? Nie wiesz jak sobie z nim poradzić? Talk Jutsu dobre na wszystko. Design Trigona niby dobry ale porównywalny do eSa z Supergirl - cienki jak papier. Sezon trochę zapożycza motywów z innych źródeł: mamy Smallville, Hawk to wypisz-wymaluj komiksowy Roy Harper. Na pewno nie wybaczę przeniesienia Titans Tower do centrum i zrobienie z niej zwykłego wieżowca. Starcie finałowe z Deathstroke'iem nie spełniło moich oczekiwań. Zbyt to krótkie i bez emocji. Jedynymi plusami sezonu są Krypto, Superboy i sekwencje walk. Fajne i zróżnicowane. No i Tytani zaczynają się rozkręcać należycie dopiero w dwóch ostatnich odcinkach. Dochodzimy do tego, że sezon drugi jest takim potworem Frankenstaina. Poskładany z kilku motywów, które teoretycznie pasują do siebie ale i tak całość wygląda brzydko i nieciekawie. Sporo niepotrzebnych wątków i przesadnie dużo dramy. Hercules_dissapointed.gif/10 Z tego wszystkiego boję się odpalać 3 sezon Young Justice. Aż mam ciarki na myśl o tym co Disney zdążył s(pipi)ić w jednej z najlepszych animacji od DC. A i jeszcze był Aqualad w Titans... w chuj długo był, tak
-
Brooklyn 9-9 wraca z nowym sezonem już w lutym Tym razem na NBC i podobno stacja zamówiła już 8 sezon na listopad.