-
Postów
7 261 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
O tototo. Czaiłem się już od dłuższego czasu na dobrą satyrę w staro szkolnym stylu. Widziałem trailer jakś czas temu ale wypadł mi z głowy. Leci na listę. Jeszcze mała dygresja co do Dunkierki i sceny w łodzi. @milan zarzucasz brak logiki, a przecież wiadomo nie od dziś, że w chwili realnego zagrożenia ludzie zdolni są do przedziwnych zachowań. Gdy śmierć jest realna przestaje obowiązywać demokracja, moralność czy nawet logika. Człowiek człowiekowi wilkiem. Nolan chciał chyba poprzez tą scenę pokazać emocjonalne podejście do wojny. Co się dzieje gdy nad chłystkami, którzy często po raz pierwszy w życiu trzymają karabin w ręku, nie ma charyzmatycznego dowódcy, kogoś kto nie traci zimnej krwi w chwili próby. Takich jak komandor Bolton czy pan Dawson. Postać grana przez Murphy'ego jeszcze mocniej to akcentowała.
-
dat-ass.jpg
-
Nadrobiłem wczoraj odcinki (7 łącznie ) i... no tak się robi seriale o gościach z komiksów. Każdy kolejny odcinek lepszy od poprzedniego. Przemodelowanie wątku Spartacusa i rzymskich ciemiężców na ramy Kree i ostatków ludzkości w przyszłości genialne. Wszystkie elementy idealnie do siebie pasują. Każdy ważniejszy bohater ma swoje 5 min i dzięki bagażowi doświadczeń rozwija się dalej. Fitz&Simmons, Mack i Yo-Yo, Coulson. May i Quake troszkę mniej ale wierzę, że dostaną swój czas w drugiej połowie sezonu. Postacie jeszcze nie doszły do siebie po Framework, a już są wrzuceni na głęboką wodę. Ile nawiązań, ile easter eggów... Od muzyki, przez hełm porwany Star Lordowi aż po podniesiony kołnierzyk Philla niczym u samego Deckarda. Widzę też, że wychwycili motyw z podziałem głównego wątku na dwie części. Jest to dobre bo dzięki temu akcja jest skondensowana i nie ma zapychaczy. Nawet netflix ma problem by zapewnić stały, wysoki poziom odcinków w 10 epizodach, a co dopiero w 23. Ostatnio taki manewr widziałem w 2 albo 3 sezonie Gotham i tam też to zdało egzamin. Jeden wątek się zakończył, a już jesteśmy rzuceni w wir nowego. 11 odcinek. Bomby lecą jedna za drugą, a wszystko podsumowuje Mack: "And were back". Ten sezon jest ZARĄBISTY. Wciąż gra mi opening 5 sezonu
-
Nie pierwszy raz to robią, że tytuł odcinka zapowiada tylko to co będzie w ostatnich dwóch minutach odcinka.
-
Trzeba zmienić nazwę tematu by każdy zapamiętał: DOBRY GAMEPLAY, SŁABY MGS A pamiętacie trailer? Akcja, przygoda, zimna wojna, kino szpiegowskie, Donna Burke, MGS jednym słowem. Teoretycznie wszystko było ale inaczej to sobie wyobrażaliśmy. Żeby nie był. Kilka misji to MGS-y jak się patrzy ale w szerszej perspektywie klimat jakoś się rozwodnił.
-
warto dać 4 dyszki za Far Cry 4? Trójkę ograłem (jak i Blood Dragon) i nawet przyjemnie się mi grało. Czwórka fajna?
-
O Tytanach cicho ale formuje się już Doom Patrol: Jake Michaels zagra Cliffa Steela zanim ten stał się Robotmanem April Bowlby będzie Elasti-Girl Bruno Bichir (Narcos) wcieli się w Nilesa Cauldera aka The Chief Dwain Murphy jako Larry Trainor aka Negative Man (już widzę ten ból dupy bo czarny biega w bandażach ciągle, oczywiście tak nie będzie bo jak tak można) Pojawi się też Seamus Dever (Castle) w jeszcze nieznanej roli. Dla niekumatych Doom Patrol to taka luźna odpowiedź na marvelowych Fantastic 4. Patrol zawita w piątym odcinku
-
Jeżeli Mallus to rzeczywiście , a Constantine pokaże się w finale to liczę na grube powiązania z Trigonem. W tym wypadku Darhk idealnie pasuje na Brother Blooda.
-
Czyli należę do marginesu społecznego? Dzięki @Rayos, @Paolo de Vesir czy ja wiem czy ps3 to taki znowu staruszek? Wciąż są przecież ludzie co niedawno zrobili platynki (w bólu i cierpieniu osób drugich) w takich sztosach jak RDR
-
Choćby ja.Ostatnio Syberię. Jedynka ograna i chyba wezmę się za dwójkę teraz. Bloodborne wielu zachwala, ja nie ograłem. Klimat chyba nie dla mnie. Racheta sprawdzę na pewno. Ostatniego (i jedynego) jakiego ograłem był Deadlocked na ps3.
-
No jako strzelanka Spec Ops jest średni by nie powiedzieć słaby. Ja odpuściłem sobie fubara przez lokację w lobby i podziemny garaż (chyba) w pierwszym fala granatów, a w drugim ciężki ostrzał i brak osłony. Jako przeżytą przygodę szanuje mocno gierkę. Szkoda tylko, że moralne decyzje (czy raczej ich konsekwencje) są tylko na papierze.
-
Od scenarzysty Sicario więc może być ciężki, dosadny i dobry klimat.
-
O (pipi)a, już mi to pachnie Indianą Jonesem, najnowszym Kongiem, Wyspą dr Moreau, Cast Away i Lostami w jednym. Już się dotykam namiętnie
-
Ja mam nadzieję, że to przez ujęcie bo Zachary wygląda na lekko... ualnego. Chłopak miał przypakować do roli by trzymać jakiś poziom przy Heńku ale chyba opacznie zrozumiał przekaz. Albo kostium go tak pogrubia. No i trochę biednie wygląda ten strój. Pewnie nałożą grubą warstwę komputera. Czekam na wersję en face.
-
RiME - platyna prosta. Lokacje nie są jakoś wybitnie duże więc znajdźki da się szybko uzupełnić. Jest dostęp do chaperów co ułatwia sprawę. Trofea są fajne i ciekawe. Problematyczne może być tylko trofeum za przepłynięcie jaskiń tylko z jednym zużytym bąblem ale obranie dobrej ścieżki zapewni sukces. Gra fajna ale na raz toteż ciężko było mi wałkowanie całych rozdziałów dla znajdziek i trofeów pobocznych. Samą grę jednak polecam dla emocjonalnego przeżycia. 2/10
-
I to mi w sumie wystarczy bym znów się zainteresował Liczę tylko na ostrą lobotomię Jessici przeprowadzoną przez "samiwieciekogo".
-
RiME "Prawda was wyzwoli" Takie stwierdzenie można przeczytać chociażby w Nowym Testamencie. I w sumie o tym jest ta krótka produkcja małego studia Tequila Works. Krótka acz wypełniona po brzegi emocjami i klimatem. Gra opiera się przede wszystkim na kontraście oraz operowaniu światłem i mrokiem. Oj, ta gra świateł jest niezwykła i idealnie wypełnia grafikę. Lokacja gdzie krople deszczu uderzały w zimne i gładkie skały... czysta poezja. Sama gra jest podróżą. Podróżą w poszukiwaniu prawdy nawet jeśli ta prawda jest trudna. Jako mały, bezimienny chłopak przemierzamy kilka lokacji, poznajemy pewne żyjątka (jedne friendly, inne już nie za bardzo), zbieramy fragmenty emblematów, zabawki, muszelki i rozwiązujemy łamigłówki by odblokować sobie drogę do dupnej wieży, która jest naszym celem. Więcej w sumie nie da się powiedzieć o fabule by nie sypnąć spoilerem. Grę charakteryzuje prostota zarówno w gameplayu jak i sterowaniu. Ot mamy przycisk odpowiadający za skok, kucnięcie, chwycenie i krzyk. Nic więcej do szczęścia nie jest nam potrzebne. A mimo to młodzik skacze i wspina się niczym sam Drake. Krzepą też nie gardzi skoro przesuwa bloki kamieni niczym sam Kratos. W podróży wspiera nas mały lisek, którego rola ogranicza się właściwie do drogowskazu. Swoją drogą widać jak mocno Tequila Works czerpała ze studni pomysłów od swoich kolegów po fachu. Forma eksploracyjna to połączenie właśnie Uncharted z God of War. Oczywiście dostosowane do "rozmachu" gierki. Zaś pod względem prezentacji to Journey. Choć świat jest znacznie urozmaicony. Znalazło się nawet miejsce dla Dementorów z Pottera. Wygląd i umiejętności mówią same za siebie. Miałem (ś)ciary na plecach gdy musiałem mijać skubańców. Zagadki wymagają zazwyczaj odrobiny sprawności, szczypty operowania światłem oraz garści perspektywy. W sumie jeśli spojrzeć na naszą podróż od innej strony nabiera ona całkiem nowego znaczenia. Chciałoby się napisać coś więcej ale to już mogłoby trącić spoilerami, które zbyt szybko przybliżyłyby was do prawdy, więc... Gra niezwykła i dosyć krótka więc idealna na mroźne wieczory przy herbatce z miodem. Ale mimo wszystko na raz.
-
Tu raczej nie chodzi o cycki i brutalność, a bardziej o stronę fabularną. Przypominam, że część z tych co zachwalali Daredevila ganiali Defendersów. Jeżeli Hissrich zrobi dobrą historię i technicznie oprze je na elementach z serii CD Projekt Red to będzie fenomenalnie. Boję się o sam Netflix bo ostatnio idą w ilość niż w jakość. Są oczywiście dobre i bardzo dobre seriale ale to nie HBO, które jak już ładuje kasę to wychodzą w większości (pomijając 2 sezon Prawdziwych Detektywów) sztosiwa (Deadwood, GoT, True Detective, itd.). Czasami przydaje się kij nad plecami "Słuchaj, my dajemy kasę więc zrób to dobrze bo pójdzie po nerach."
-
Trzeba sobie zadać pytanie czy oczekujesz kierunku w stronę opowiadań czy bardziej świata gry? Tak czy siak na pewno nie będzie słowiańskiego wydźwięku. Jestem cholernie ciekaw jak to wyjdzie. Ale po babce od netflixowych Defendersów i Daredevila nie oczekiwałbym poziomu GoT niemniej wstrzymam się z jakąkolwiek opinią do premiery pilota. Polski Netflix powinien iść za ciosem i zaangażować do dubbingu aktorów z gry. Gwałciłbym się mocno słysząc Yen i Gerlata w głosach Jewiarz i Rozenka.
-
Remington się mi ostatnio posypał (ledwo się gwarancja skończyła). Jakoś wilgoci zaciągnął i ładowanie szlag trafił. Szukam czegoś nowego (broda + głowa). Coś polecacie w przystępnej cenie?
-
Wreszcie. Najgorzej było ściągać samoloty z działka stacjonarnego. Przycinało jak cholera. Swoją drogą po(pipi)e te wyzwania na dedykowane nieśmiertelniki z Apokalipsy 4/6 da się zrobić choć będzie długo dosyć ale reszta to trochę beka. Już nie mówię o tym zestrzeleniu za pomocą kolibri ale o innych. Sporo zależy tak naprawdę od szczęścia. Może uda się zrobić na "wojnę"resztę ciężko widzę. Mi z kolei dużo lepiej się lata niż w 3-ce i 4-ce. Jeśli nikt specjalnie nie przeszkadza ci da się ładny wynik wyrobić.Gorzej jak już ktoś się tobą zainteresuje zwłaszcza pilot. Wciąż mam problemy by gubić ogon. Za to zauważyłem, że wielu nauczyło się nowej sztuczki jak my komuś siedzimy na skrzydle. Skubani wyrównują lot, przesiadają się na miejsce pasażera i z km-u robią nam jesień średniowiecza. Trzeba będzie poćwiczyć. Zatoka Helgolandzka to poezja i raj dla samolotów szturmowych.
-
No odcinek jak najbardziej ok. Wprawdzie widziałem już tuzin wersji tego motywu ale pokazany dobrze. No i Rory... Typ rozwija się z każdym sezonem. Najpierw Damn, Heat Wave Poprzedni odcinek też fajny. Ten motyw z papierosem... chociaż tak jak przewidywałem scena na wejścia na pokład Waveridera na początku kompletnie bezsensowna i niepotrzebna. Wszystko było by ok gdyby nie ta ostatnia scena
-
Czyżbyś nie oglądał na bieżąco? Ano nie. Uważam, że CW grzebie żywcem dobre seriale. Chora poprawność polityczna i wyścig szczurów przy pozyskiwaniu afroamerykańskiej widowni, a wszystko po to by liczby w statystykach się zgadzały. Do pieca dokładają beznadziejni aktorzy oraz źle napisane postacie i scenariusze. To nie Agents of S.H.I.E.L.D., który choć bazuje na komiksach jest bardziej osobną nowatorską wizją, a jak już "pożycza" jakieś postaci z kart komiksów robi to w stosunku 1:1 nie próbując mamić widza. Flash męczy mnie od 3 sezonu co raz dokładając beznadziejne pomysły, Arrow miał genialny 2 sezon, w poprzednim świetny villain ale też pełno głupot. Obecny sezon jest nijaki jak na razie (raz dobry, raz nie). Caiden dobra postać ale pewnie motyw z mid-season finale zostanie pogrzebany głupio. Legendy choć początek miały słaby, w drugim sezonie pokazały pazur. Boję się, że ostatnie decyzje kompletnie zmienią charakterystykę postaci (Constantine), a obecność (pipi)owych aktorów (Wally) będzie ciągnąć serial w dół. Jeśli już nawet ja narzekam na seriale o superbohaterach to pewnie jest mocno źle. Zmęczyła mnie tania koncepcja. Rozumiem, że komercyjne stacje boją się zrobić coś odkrywczego i świeżego ale żeby nie dać rady poprawnie przelać komiksów na ekran? Proszę was... Komiksy to wciąż kopalnia doskonałego materiału na dobre odcinki. Czego chcę? Czegoś nowego. Czegoś dobrego. Czegoś od fanów dla fanów, a nie bzdury podrasowane polityką i ułudą nowoczesnego świata.
-
Że co, kurwa? Ja słyszałem, że dupa Joe'ego ma niby słyszeć myśli innych czy coś jak będzie w ciąży ale to? Iris biega we Flashu, w Arrow team drama, a w Legendach będzie Wally... Arrowverse samo się zaorało.