-
Postów
7 261 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Klaw? On miał tylko namieszać. Prawdziwym przeciwnikiem jest Killmonger. Podobno Jordan fajnie wypadł w tej roli i w sumie jestem ciekaw czy ten cały hype to tylko propaganda czy może coś jest na rzeczy. Obejrzy się.
-
Pierwsze foto z "The Man Who Killed Don Quixote" Gilliama Cholernie jestem ciekaw co udało się osiągnąć Gilliamowi po tylu latach jego "walki z wiatrakami" by w ogóle film powstał.
-
Dobrze, Pani Doktor. Dziękuję, Pani Doktor.
-
Dlatego napisałem o źródle. Nie wiem właśnie jak ta postać prezentuje się na kartach powieści.
-
Lekki przerost treści nad formą. Wydaje się, że serial chce połączyć niczym Pan Łatka kilka kierunków filmowych. Mowa nie tylko o neo noir i cyberpunku. Da się zauważyć nieco buddy cop, trochę kina przygodowego, itd. @dee wspomniał o mnogości wątków w powieści. Nawet jeśli serial pominął sporą ilość wątków to i tak jest przepełniony treściami. To wciąż za dużo nawet jak na 10 odcinków. Tracą na tym te właściwe. Szkoda mi najbardziej motywu Poe, a zwłaszcza jego dialogów z innymi SI. Twórcy mogli iść w stronę swoistych komentarzy Poe i ekipy nt. bieżących wydarzeń, takie postscriptum każdego odcinka. Szkoda też, że twórczyni serialu nie bardzo chyba wiedziała czym ów serial ma być. O ile przez te kilka pierwszych epizodów wszystko jeszcze jakoś trzyma się kupy tak dalej brak konkretnego motywu. Osobiście liczyłem na solidny kryminał w neonowym świecie. W pewnym sensie dostałem tego namiastkę. Serial ma trochę fajnych akcentów. Jak już zapożyczać to od najlepszych. Skąpane w wiecznym deszczu ulice to oczywisty ukłon w stronę Blade Runnera ale i klasyków kina noir. Ale nie to przykuło moją uwagę. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że postać Quell przynajmniej w początkowej fazie mocno przypomina The Boss. Ba! Był nawet monolog na moście. Biorąc pod uwagę premierę powieści jak i samego MGS-a można przypuszczać, że to poniekąd Quell była inspiracją dla Hideo przy tworzeniu mentora Big Bossa. Jednak tutaj trzeba sięgnąć do źródła. I to byłby genialny motyw gdyby postać nie została spłycona w 7 epizodzie przez wątek miłosny.
-
Szczerze to nie spodziewałem się modyfikacji Gear 4. Wersja Tank przy Krakersie wydawała mi się wypadkową przez zjedzenie ciasteczek. Ale jak zwykle u Ody wszystko jest wyjaśnione w poprzednich rozdziałach. Na wyspie podczas 2-letniego treningu walczył z bestiami stąd w G4 nazwy Kong, Rhino, Leo teraz Snake w technikach i chyba już wiadomo jak w ogóle Luffy będzie mógł mierzyć się z Kaido.
-
Rozumiem zarzuty względem #17 ale trzeba mieć na uwadze, że on nie dysponuje taką mocą ofensywną jaką się mu tutaj wytyka. Siedemnastka to typ defensora co zresztą pokazywał na turnieju nie raz. Umiejętności defensywnych jak i ofensywnych nie można ze sobą porównywać. Rozkład sił jest inny. Plus #17 dysponuje niewyczerpalną Ki I dlatego w niewielkim stopniu dotrzymuje kroku elicie ALE jako obrona. Atak należy do Vegety i Goku. Z Toppo to była czysta obrona aniżeli skuteczny atak nie mówiąc już o Jirenie.
-
Śmieszna sprawa. Wpisałem kod, potwierdziło, że poprawny ale nie wyświetliło co na nim jest tylko podziękowało za realizację kodu. na maila też nic nie ma, w historii nic nie wyświetla... Nie wiem czy to przypadkiem nie jest kod na sam multiplayer bo w bibliotece jest do zainstalowania samo multi ale nie wiem czy to razem z łatkami wpadło czy jak. Włączyłem grę i ściąga mi się teraz patch prawie 15GB tylko wciąż nie wiem co to.
-
Właśnie sobie przypomniałem, że nawet nie wklepywałem tego kodu od czasu premiery i też nie wiem co w nim jest o_O
-
Wracają wspomnienia. Po tym słabym czymś z gówniakiem Smithem myślałem, że seria umrze, a tu proszę. Wprawdzie jadą po sentymencie ale w tym przypadku mogą grać na mnie jak na Stradivariusie. Tylko czekać aż w finale wyskoczy Hilary
-
Serial dobry. Dobrze się wpasował jako duchowy powiernik serialowych Treków. Odcinki 13 i 14 genialne po czym dostajemy finał na miarę typowego trekowego "adventure of the week" i to było by ok gdyby nie fakt, że mowa o FINALE, (pipi)a, a nie o środkowym odcinku. No ładnie spieprzyli danie stawiając kloca na szczycie. Plot hole są tak wielkie, że chyba posiadają własną grawitacje bo oznak życia zdecydowanie brak. Nie mam siły nawet opisywać jak mocno leją nam w twarz takim scenariuszem finału więc napiszę co zagrało w serialu. Lorca i Saru. Wiadomo, Isaacs to klasa sama w sobie. Postać napisana pod niego to też fenomenalnie zagrana. Twist z nim świetny, trekowy. Saru nie zawiódł dzięki Doug'owi Jones. facet u samego del Toro daje życie obcym formom życia więc finezja Saru i jego naturalność to pewnik. Kilka odcinków naprawdę dobrych oprócz tych wspomnianych wyżej. Reszta postaci to lekka kpina. Załoga Discovery gdzieś tak od połowy sezonu próbuje "wykazać się" na ekranie tyle, że oprócz Stametsa i Tilly nic nie wnoszą. Ujęcia jak ekipa odwraca się do kapitana potem patrzy na siebie i tak przez cały sezon. Serio na mostku oprócz kapitana, Saru i Burnham są same manekiny. Burnham to przysłowiowa łyżka dziegciu w słoiku miodu (bo na beczkę to trochę za mało tego miodu). Kompletnie nieprzemyślana postać. Irytuje, a jej "przemiana" to beka. Plus Sonequa nie ogarnia wolkańskiego sposobu bycia. Georgiou dobrze wypadała za pierwszym razem. Za drugim nie do końca wykorzystano potencjał Yeoh. Tilly to typowy rudy "akward moments". Oprócz cyca ma wszystkie cechy, których nie lubię: lekką nadwagę, gadatliwość i parcha na twarzy, 3/10. Wciąż nie wiem do którego uniwersum ten trek należy: abramsowego czy starego? Tak czy siak wydarzenia chyba nijak się mają do treści uniwersów. Kiedyś będą musieli wyjaśnić jak napęd sporowy został pogrzebany skoro miał być bronią ostateczną przeciwko imperium. A właśnie, wojna z Klingonami, Federacja niemal rozbita w mak, a oddziaływanie na uniwersum żadne. Ani w starych ani w nowych trekach chyba nie była wspominana taka porażka Federacji (nie od czasów starć z Borgiem) z Imperium. Do tego ten motyw z finału. T'Kuvma się w grzybach przewraca teraz na ten widok. Śmiech mnie trochę ogarnia jak patrzę na te dziury fabularne i tanią choreografie walk. Scena walki na statku pani dyktator tylko na pierwszym planie jakoś wygląda. Śmiechłem mocno jak Burnham walczyła z blondyną na drugim planie. Wolne, treningowe ruchy i ciosy pół metra od twarzy. Dość jadu. Discovery to dobry serial, bardzo dobry Trek ale z mocnymi błędami i po(pipi)oną poprawnością polityczną. W drugim sezonie proszę uśmiercić Burnham i dać kumatą laskę albo najlepiej oddać prowadzenie facetowi, wymienić mostek na inteligentne formy życia, powrót wiadomo kogo i można oglądać.
-
To samo jakiś czas temu pisałem. Nic nie stoi na przeszkodzie by zobaczyć bujne życie Vesimira na szlaku za gówniaka. Historia Geralta została zakończona ale wciąż ciągnie do tej krainy...
-
Niespokojne wody (jak i reszta mapek z dlc) dostępne dla wszystkich dzięki aktywnej wersji premium przez tydzień jak się nie mylę także do zobaczenia na froncie.
-
O rzesz ku.rwa NIE! Czemu to jest z dubbingiem? Chemię teraz muszę sobie zaaplikować. Jak znam moje szczęście w moim kinie na premierę w czerwcu będzie podobnie jak z Loganem, tylko dubbing
-
Classic Deadpool
-
Trzeba przyznać, że turniej ładnie się kończy (jaki finał, czas pokaże). Tagowe akcje wyglądają elegancko. Tylko mam wrażenie, że ostatnie eliminacje są ekspresowe. Na początku z randomami tłukli się przez kilka odcinków, a teraz najlepsi odpadają po odcinku. Przynajmniej nie przeciągają. Backstory Jirena? Proszę was... Równie dobrze mogli nic nie pokazywać, a Jiren dalej byłby maszynką do mielenia. Zostało kilka odcinków więc pan Przyprawa poleci za tydzień (co zresztą sam tytuł odcinka mówi, beka) i zostanie Goku UI vs Jiren, a skoro Freeza jeszcze się obija o arenę pewnie dotrzyma do końca. Dramat straszny jak rzeczywiście to jemu przypadnie życzenie. Vegeta jednak na plus. Pokazał klasę zarówno w całym turnieju jak i przy walkach z Jirenem i Toppo. Final Flash stało się biedackie jak Kamehame-ha bo jak zwykle nadużywane. Fajowe nawiązania były do Buu Sagi. Jeśli miałbym obstawiać zakończenie to wciąż myślę, że Kapłan coś kombinuje. Albo zbiera energię z wykasowanych wszechświatów albo kumuluje ją z walk w rdzeniu areny (w końcu sam ją konstruował). No po prostu musi coś kombinować bo wciąż mam w głowie to spojrzenie Goku i Kapłana po wymazaniu pierwszego wszechświata. Dzięki turniejowi pozbył się lwiej części przeciwników, którzy mogliby mu przeszkodzić, a ci co zostaną będą wyczerpani po walkach. Wygra albo Goku, albo Jiren ,albo Freeza, albo będzie remis ale i tak sprowadzi się to do większej sprawy podczas filmu. Przynajmniej taką mam nadzieję. Kwestia 17-stki jeszcze nie jest definitywnie rozwiązana.
-
Na nakrętce powinna być uszczelka. W jakim jest stanie? Albo cieknie na uszczelce albo problem leży głębiej.
-
Ale które? Bo wspominałeś, że tylko te stare dobre.
-
Jako, że nie miałem co oglądać do obiadu szukałem sobie anime na netflixie i trafiłem na Fullmetal Alchemist. Szybkie pytanie na party czy warto i równie szybka odpowiedź: "łykaj Brotherhood". Tak też uczyniłem. FA: Brotherhood jako zremasterowana wersja (bo takie odniosłem wrażenie) anime z 2003 sprawdza się znakomicie bo opiera się w całości na mandze i kończy się też w dobrym momencie. Sporym zaskoczeniem był pierwszy sezon. Pozornie anime wygląda w budowie jak typowy shoen ale w znaczącym stopniu skupia się również na pobocznych postaciach. Bardzo się mi spodobał kierunek political fiction gdzie poznawaliśmy tajemnice alchemii, państwa i przewrotu na najwyższych szczeblach. Mocne akcenty z 7 odcinka pierwszej serii i los pewnej postaci lekko mnie zszokowały. Nie często ma się do czynienia z tak trudnymi tematami w bajce dla dzieci. Szkoda, że ostatni sezon to już okładanie się księżycem (prawie dosłownie) jak w Naruto ale anime trzyma równy i solidny poziom. Nie ma tak naprawdę przegiętych mocy, właściwie bohaterowie rozwijają się tylko poprzez życiowe doświadczenie, a nie power upy z dupy. Sezony oceniam na 1>2=4>3>5. Zostały mi jeszcze ova do nadrobienia i się zastanawiam nad Berserkiem ale to tylko dlatego, że muzykę robił tam pan Hirasawa.
-
Przecież nie bez powodu wspomniałem o Christopherze Judge.
-
To, że Parker pierwszy dostał symbiota to wiem ale przy filmie kłóci się to z fabułą (choć podobno Holland pojawi się w filmie ale prawdopodobnie nie jako Pająk). A o wahadłowcu przypomniałem sobie właśnie z kreskówki.
-
Problem z dubbingiem w GoW polega w głównej mierze na tym czy słyszeliśmy wcześniej Carsona. Wiadomo nie od dziś, że Afroamerykanie mają fenomenalną głębię głosu (James Earl Jones np.) dlatego każdy inny głos wydaje się płytki przy Carsonie ale też i przy Chrisie Judge.
-
Wszystko tak jak w komiksach tyle, że symbiot po kraksie wahadłowca zamiast na Pakera wpadnie na Eddie'ego.