-
Postów
7 261 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Ex Machina (2015) - Dobry Isaac, średnia Vikander... Ex Machina próbuje stawiać trudne pytania o sztucznej inteligencji ale robi to nieefektywnie. Pewnie dlatego, że czasami obraz zamykany jest w ramy thrilleru psychologicznego z mnóstwem niedopowiedzeń. A tak naprawdę podążą śladami Wyspy doktora Moreau z Brando. Choć sama gra rzuca pytania i zaraz odpowiedzi średnio można wczuć się w wątek. Brak chemii, jakiejś naprawdę głębszej analizy. Dobrze chociaż, że środowisko daje ładny kontrast betonowym i zimnym pomieszczeniom. Ciekawie wypadła końcówka w kontekście całego filmu. Transcendencja (2014) - Co sprawia, że jesteśmy wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju? Dane. Wszystkie wspomnienia, przeżyte chwile są jak megabajty danych, które zapisują się w naszej świadomości. Dzięki nim tworzy się doświadczenie, a to działa jak aktualizacje, patche poprawiające nas samych. To wspomnienia nas określają więc co się z nami dzieje gdy tracimy część wspomnień albo w jakiś sposób połączymy swoją świadomość ze sztuczną inteligencją? Czy wciąż jesteśmy sobą czy może stajemy się kimś zupełnie nowym? To pytanie zadają sobie Morgan Freeman, Paul Bettany, Cillian Murphy i Johnny Depp gdy ten ostatni po ataku terrorystycznym przenosi swoją świadomość do komputera. A do czego zdolna jest świadomość gdy zyska dostęp do internetu? Czy można wtedy mówić o koncepcji boga? Nie bójcie się. Pytań egzystencjalnych jest tak naprawdę mało. Reżyser bardziej skupia się na możliwościach superinteligencji oraz zagrożeniach jakie się z tym wiążą. Film jest lekki w odbiorze i bardziej skłania się ku obrazom jak Lucy niż podany powyżej Ex Machina. Depp gra oszczędnie, Bettany po swojemu, a Morgan robi zdziwione miny jak przy Lucy właśnie. Nie ma ach-ów i och-ów ale też nie taki był zamysł reżysera. Film jest oszczędny. Kamieniem milowym w gatunku sci-fi nie jest ale dzięki prostej narracji i dość zachowawczej fabule da się obejrzeć. XXX: Return of Xander Cage/XXX: Reaktywacja (20017) - Dominic Toretto znów w akcji. Nowy/stary XXX to połączenie Just Cause i Far Cry z ramami serii Fast&Furious. Mamy akcje, szybkie kobiety, suche dialogi, grupkę indywidualistów i złą agencję. Właściwie to scenariusz pod względem budowy postaci mocno przypomina ostatniego F&F 8. Może tylko nieco mniej akcji w stylu kierowanie torpedy za pomocą łap. Nic specjalnego. Everest (2015) - Przyroda zawsze upomni się o swoje. I lepiej z nią nie zadzierać bo w przypadku jej siły jesteśmy niczym. Ale to poczucie bezsilności wobec sił żywiołu sprawia, że są ludzie gotowi stawić jej czoła nawet za cenę życia. Film jest też przestrogą by szanować przyrodę. Everest to opowieść przede wszystkim o sile gór oraz o walce z własnymi ograniczeniami. Jednak nie sama góra robi wrażenie. Obsada wypełniona jest gwiazdami. Clarke, Brolin, Gyllenhaal, Hawkes, Knightley, Kelly, Worthington, Henderson. I co ciekawe żaden z nich nie przyćmiewa filmu. Grają naturalnie, a każde stękanie z bólu i zmęczenia wydaje się być prawdziwe. Być może dlatego, że aktorzy nie siedzą na ciepłym planie filmowym na tle green screenu ale zmagają się z prawdziwym śniegiem i mrozem. Część scen była nawet kręcona w obozie nr 2 u stóp Mount Everest. Nic tak nie pozwala zrozumieć postaci jak zmaganie się z tymi samymi przeciwnościami. Najciekawiej wypadł wg mnie Brolin. Czasami widać było ten prawdziwy strach i niepokój w jego oczach. Obraz wyłamuje się od typowych filmów biograficznych i katastroficznych. Jest oszczędny w efektach, a skupia się na prawdziwych przeżyciach i jest przy tym ciekawy. Nie ma znużenia gdy widzimy jak alpiniści wchodzą i schodzą raz za razem. Ogląda się go naprawdę przyjemnie i jest jak znalazł na te bezśnieżne święta.
-
Jak tak mam ze Smith & Wesson Model No. 3. Na średnie i dłuższe dystanse jakby ślepakami strzelane (zapewne przez niską prędkość wylotową). Oczywiście na krótkie sprawdza się cudownie zwłaszcza na tzw. rewolwerowca, czyli ślizg i z strzelanie z biodra. Większy rate of fire i byłoby idealnie. Serio, te ślizgi to jakaś parodia.
-
Pewnie tak. @Wesker Gacek jest chyba dość świeżym telltalesem ale w sumie to nie mam zdania. Nie sądzę bym odpalał jeszcze kiedyś ich grę. Deusa żadnego nie ograłem i poza cyberpunkowym światem nic o tej grze (ani serii) nie wiem.
-
jeśli się sprawdzi to Chyba raczej nikt nie liczy na to, że Sony wrzuci Deusa i Batmana w jednym miesiącu po tym co odstawiali w ostatnich miesiącach? Obstawiam raczej samego Gacka i jakieś indyki. Ale mogą mnie zaskoczyć, czemu nie? Osobiście sam nie wiem co bym chciał. Just Cause 3 leży na dysku i jakoś nie mam ochoty odpalać.
-
Oh, hi Luke Cage. Wszystko fajnie ale z tymi neonami na klacie aż prosi się o grad kul.
-
Zestaw wigilijny standardowy, a jakże ale przez święta i tak będą się liczyć makówki
-
Dark Nights: Metal #4 So i guess the question is, how super are you feeling today, farm boys? Co tu się odpierdziela? Skubaniec Gacek ma własną na eSa, a cameo pewnej... hmm... postaci nikt się nie spodziewał. Pojechali grubo z tym zeszytem Historia Batmana Who Laughs to też dobra rzecz. Traktować to można jak złe zakończenie Batman: Arkham City i Arkham Knight.
-
Pamiętam jak za czasów ps2 robiłem kropki flamastrem na tv przy ostatnim Blockheadzie Same rybki zajęły mi dobre kilka godzin. Tytuł magiczny i pokazuje wciąż ja się powinno robić gierki.
-
Przyjęte i poprawiam
-
@ragus Lepiej?
-
Dotarły oba przed świętami Za Sknerusa mogłem lekko przepłacić ale długo szukałem tego egzemplarza. Znalazłem dwa i tylko ten był w zadowalającej jakości. Na Justice też czaiłem się od jakiegoś czasu. Sorry za jakość jotpega, pralka mi szwankuje
-
Justice League/Liga Sprawiedliwości (2017) - Koniec roku to czas podsumowań. Właśnie w tym okresie robimy często zestawienie co się nam udało w danym roku, a za co powinniśmy się bić w pierś. DC/WB zdecydowanie powinno pogratulować sobie za Wonder Woman, bić w pierś za JL i (pipi)nąć sobie w głowę za bajzel z DCEU. Justice League jest filmem przeciętnym, a nawet miejscami słabym. I to zarówno w rozumieniu zwykłego zjadacza popcornu jak i komiksowego geeka. Winę za to ponoszą włodarze DC, Warner Bros. jak i sam Snyder. Próba doścignięcia Marvela i pochopne decyzje po drodze wywołały serię niefortunnych zdarzeń, które teraz odbijają się na obrazach. JL choć swoje zarobiło okazała się finansową wtopą i prawdopodobnie druga odsłona Ligii oraz Flash mogą przesądzić o upadku koncepcji. Po pierwsze już na dzień dobry zostajemy zaatakowani paskudnym CGI na wąsach Supermena. No nienajlepszy początek. Później jest... dziwnie. Widać dokładnie zawirowania na stołku reżyserskim bo zarówno Snyder jak i Whedon mają swoje koncepcje choć ten drugi miał "tylko" ocieplić wizerunek DCEU. Robił co może ale jak to mówią z gówna bicza nie ukręcisz. Może to trochę zbyt brutalne porównanie bo sam film w paru miejscach broni się zaciekle i dobrze ale i tak liczy się przecież efekt końcowy. W przypadku BvS Snyderowi dostało się niejako rykoszetem ale tym razem nie mam dla niego usprawiedliwienia. To już trzeci film obok właśnie BvS i MoS z bohaterami Ligii, a mimo to w wielu kwestiach nie padają odpowiedzi, a ogólna koncepcja jest niejasna. Tyczy się to głównie Supermana, którego Zack w solowym filmie kreuje na obcego wśród ludzi by w BvS stał się bogiem wśród ludzi. Justice League nieudolnie próbuje nadać Kryptończykowi status nadziei, a prawda jest taka, że tylko uwydatnia obsesję Batmana względem harcerzyka. To miało by sens gdyby pomiędzy BvS i JL był drugi solowy film eSa, z tego pierwszego wycięto by Doomsday'a i zaaplikowano to w eSie (tylko tak jak się należy). Tutaj zresztą po raz kolejny Snyder pokazuje jak nieudolnie czasem potrafi nawiązać do klasycznych obrazów. Rezurekcja Supermana przypominała wątek z Potwora Frankensteina i tak, Bruce jest tym szalonym naukowcem. Niestety w tym miejscu zauważalny jest właśnie efekt domina, które zaczęło się przewracać już przy pierwszy eSie. Rozumiem, że Snyder chciał zrobić coś swojego z komiksowymi bohaterami. Dziwi mnie natomiast dlaczego nie wyniósł lekcji z Watchmenów? Trzymał się tam ram komiksu ale jednocześnie zdołał zaimplementować swoje wizje, swój styl i to przyniosło bardzo dobry efekt. Tutaj idealnie pasuje motyw z Dark Knight Nolana. DC/WB jak mafijna koalicja chcąc pokonać Marvel zgłosili się do człowieka, którego nie do końca rozumieją i nim spostrzegli się, że reżyser pali im stos gotówki było już za późno. To nie był czas na Justice League. Jeszcze nie teraz. Brak solówek od Flasha, Cyborga i Aquamana spowodował chaos personalny. Wyłamał się tylko Aquaman dzięki charyzmie. Ezra sprawił mi zawód. Nie o takiego Barry'ego Allena nic nie robiłem. Kompletnie źle napisana postać, a przecież mieli gotowca. Co poszło nie tak? Brak drużynowego śmieszka. Marvel miał Trochę Iron Mana, trochę Thora itd. JL nie miało nikogo. W animacji humor został rozbity na Green Lanterna, Flasha i Shazama. Skondensowana dawka w przypadku Flasha w JL boli i to cholernie. Teoretycznie gdyby to nie był Barry tylko Wally (wciąż by bolało ale nieco mniej), a najlepiej Bart to problemu by nie było. Tutaj wszystko mogłyby wyjaśnić solówki ale te dopiero powstają bo po co robić coś normalnie jak można od dupy strony. W ogóle nie pasuje mi ta koncepcja i sprawdziły się moje obawy po pierwszym trailerze. Jednak to są słowa amatora nowel graficznych i fana Flasha. Zapewne osobom niezaznajomionych z komiksowymi odpowiednikami postaciami taka forma przypadnie do gustu. Trójca wypada już lepiej choć ich motywacje średnio mnie przekonują. Obsesja Batmana, "co ja tu robię?" Wonder Woman, Rebirth Supermana... wszystko mogło być lepiej rozpisane. Tak wałkuję schemat, a niewiele o samym filmie wspomniałem. Otóż kontrast między scenami jest widoczny i to bardzo. Bez problemu da się zauważyć zmiany reżyserów. Jeśli się trochę wysilić można też zauważyć gdzie mniej więcej zostało coś wycięte. Chociażby scena w Atlantydzie. Na pierwszy rzut oka sekwencja chyba miała być dłuższa. Po pierwszym trailerze widać też, że scena z Supergirl (stawiam, ze to była ona) została wycięta. Z nią albo z Green Lanternem. Nawet eS doczekał się rozbudowy przez Whedona. Już nie jest smętnym ponurakiem ale coraz bliżej mu do wersji z Rebirth, czyli połączenia pewności siebie i młodzieńczego wigoru z New 52 oraz doświadczenia z pre-new 52. Problemów w scenariuszu jest dużo. Od płaskiego jak decha Steppenwolfa (epic voice i nic więcej) aż po origin walki ludzi, atlantów i amazonek o losy świata (rodem z LotR). Ale dość o minusach. Kilka rzeczy się udało. Aquaman i Wonder Woman. Ta druga dała się poznać już w czerwcu i była miłym zaskoczeniem. Tutaj wydaje się być nieco zagubiona ale sprawne kierowanie kamery na jej chudy acz ładny tyłek skutecznie odwracają uwagę. Ma swój urok choć opiera się na patentach z solowego filmu. Aquaman z kolei robi dobrze to czego nie potrafili przez ponad 70 lat zrobić panowie z DC Comics. Arthur w wykonaniu Jasona wreszcie jest królem, którego Atlantyda nie ma (jeszcze), a na którego zasługuje. Wersja rebel jest znacznie ciekawsza niż blond piękniś gadający z rybami. Jest ładnym spoiwem drużyny i charyzmatyczną postacią, która zyska pełny wymiar w swoim solowym filmie za rok. Cyborg może nie pokazał się z wybitnej strony ale też nie s(pipi)o go jak się zapowiadało. I chyba wiem już o co chodziło włodarzom po pierwszym seansie gdy zdecydowali się na reshoty. Snyder chciał pewno wyeksponować wewnętrzny kryzys egzystencjalny Stone'a. Po części człowiek, po części maszyna, a nie pasujący nigdzie. Jednak kierunek cyber-emo raczej by się nie sprawdził. Film choć pełen błędów, niedociągnięć i słabego cgi na wąsach Supermana jest poprawnym obrazem, a to dzięki chemii między bohaterami (moim zdaniem nie wszystkich) i luźniejszej atmosferze. A więc reshoty Whedona były dobrym pomysłem szkoda tylko, że za późno. Kilka dobrych żartów oraz parę fajnych scen czynią obraz oglądalny. Jaka więc czeka przyszłość gości w trykotach ze stajni DC? Na razie jest mglista, a droga do celu wyboista i kręta. Najbliższe decyzje będą kluczowe. Aquaman i Shazam pójdą z nurtem zaś tytuł Flasha (Flashpoint) wskazuje, że da się jeszcze odkręcić błędy ale czy na pewno? Czy DC/WB ma jeszcze czas na naprawianie błędów? Porażka finansowa powinna dać jasno do zrozumienia, że widzowie są zmęczeni nie tylko zawirowaniami w uniwersum DC/WB ale i koncepcją bohaterów. Wszystko ma swój koniec i wydaje się, że do zmierzchu ery jest bliżej jak dalej.
-
Jak na razie jest nieco gorzej niż w 2 i 5 ale i tak lepiej niż w drugiej połowie 3 i 4. Dobre odcinki z Caydenem i Deathstroke'iem, a finał przedświąteczny zapowiada ciekawy obrót spraw w nowym roku. Jednak Team Arrow to kał i najwyższa pora by wyebać ich wszystkich (Kanarek może zostać tylko zrobić z niej seksowną, silną i niezależną laskę bo na razie się nie potrafi określić). Perypetie Diggle'a, burmistrza Queena, związek z Felicity nikogo... Ezra mnie zawiódł ale o tym za chwilę w odpowiednim temacie. Serialowy Flash póki przynosi profity zostanie.
-
Wiecie co? Mam dość. Zaorać DCCU. Od początku pieprzą, że seriale i filmy nie będą się przeplatać ale oczywiście nie mogą istnieć dwie te same postacie i w filmie, i w serialu. Tyczy się to oczywiście tylko dobrych aktorów z serialu bo taki cienki Superman może być bo filmowemu nie zagrozi. Chociaż to też teraz nie wiadomo skoro panna S jest teraz na garnuszku CW. Uśmiercili już Deadshota i Waller teraz padło na Deathstroke'a. Jak kiedyś w JL pojawi się Arrow na bank usuną serial albo gorzej, Diggle będzie Arrowem na stałe. Ech... a kiedyś mieli nawet plany na pojawienie się Harley w serialu.
-
Oż w (pipi), brałbym Roshi'ego. Kurde normalnie powinienem jarać się grą i w ogóle już brać preordera ale jakoś nie potrafię. Nie wiem czemu. W ogóle nie mam ciśnienia na grę. Nawet nie śledzę wątku. A gra wygląda obłędnie. Może bijatyki z ps2 mnie obrzydziły życie? Z tego co widzę nie ma tu latania (jako takiego)?
-
W przypadku zwiadowcy to raczej zestawienie 10 grzechów głównych. Na chwilę obecną nikt kto siedzi na wzgórzu nie będzie zajmował wysokich miejsc. Sam gram dużo scoutem i nie wyobrażam sobie bycie kłodą na górce. Tak samo jak nie korzystać z flary i oznaczać przeciwników. Przecież to podstawa. Osobiście palec częściej klika R1 niż R2. W wyposażeniu jeszcze pułapka z zapalającym i granat gazowy. Za to amunicja K zbędna jak dla mnie. Z pojazdami to jest dramat. Dobre do niszczenia tarcz i nic więcej (albo ja coś źle robię). Z wyzwań medalowych nigdy nie potrafię ukończyć tego z zniszczeniem pojazdów. Najlepiej czekać na wykończenie ale zanim poziom hp spadnie wystarczająco jakiś typ z działem pepan rozwali go w mak.
-
Już to widzę Dostanie w(pipi) ale utrzyma się na tyle długo by Goku odzyskał siły. Dumny książę zawsze w tyle. Edit: Nowa strona więc tak-będzie.jpg
-
To, czego nigdy nie wezmę do ust.
Farmer odpowiedział(a) na Okie from Muskogee temat w Klub Smakosza
Paweł gdybym cię nie znał trochę to bym powiedział, że to się kłóci z twoim pseudonimem artystycznym. I nie kaszanka tylko krupniok. Krupnioki, żymloki, wątróbka z cebulką, flaczki... ba, nawet móżdżek z jajecznicą wpieprzało się. W przypadku wyrobów ważna jest jedna kwestia - z twojej hodowli czy kupne. Swojskie wiesz na czym hodowane. A prawda jest taka, że większość zjadłaby potrawy o których istnieniu nawet by nie wiedziała. Kwestia podania. Dobrze przyrządzone i podane potrawy zszokować mogą dopiero jak kelner powie z czego zrobione. Osobiście nie podchodzi mi ryż ale to też kwestia podania no i zdrowy to jeść trzeba. -
A Netflix podobno już zamówił Bright 2 z Willem.
-
Stargate oglądałem w miarę na bieżąco jak jeszcze Anderson grał ale potem już olałem. Origins pachnie lekko fanowskim ukłonem i niczym więcej ale też dam szansę. Może coś ciekawego z tego "piasku" wykopali...
-
Nick mówi jak jest.
-
Venom już się odlał Na razie nie wiadomo czy rzeźba powstała na zlecenie Sony czy po prostu artysta wyraził swoją wizję symbiota (podpis do Marvela zamiast Sony) Potwierdzono natomiast, że oprócz Woody'ego Harrelsona pojawi się Michelle Williams w roli Anne Weying (może zobaczymy Venom with tits).
-
Ja sobie dawkuję po troszku. Właściwie to w tym roku będą dopiero dwa komiksy na święta (jeśli poczta da radę ) To już nie te czasy co przy TM - Semic gdzie raz w miesiącu zgarniało się kolejne nr z kiosku. Teraz to przegląd nowości w internecie i kupowanie zbiorczych wydań.
-
Sama taśma to mało. Pod wpływem ciepła z dekla i tak nie będą dociskać jak powinny. Dodaj jakiś wspornik (najlepiej niewielki płaskownik z elastycznego materiału ale żeby nie był zbyt giętki) i wtedy potraktuj taśmą.
-
Tak, to te. Goldy mają naprawdę dobrą jakość dźwięku jak za taką cenę. Największy minus to niestety słaba jakość wykonania samych słuchawek. Pierwsze co ci może (pipi)nąć to plastikowe zawiasy. Jak masz dużą głowę trzeba z nimi ostrożnie. Raz pęknie już nie pokleisz. Moje musiałem na McGyvera poskładać taśmą i miękkim płaskownikiem. Goldy mam już chyba rok czy dwa lata i wyglądają teraz jak psu z dupy. Ale używam ich prawie codziennie. jednak tak jak mówię za tą cenę dźwięk naprawdę ok