-
Postów
7 277 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Są podobno petycje by WB wypuściło wersję Snydera tymczasem włodarze, a nawet Snyder twierdzą, że nic takiego nie będzie. A film zarabia słabo w USA. Nawet gorzej niż BvS.
-
No i wsio. Dzięki i niech ci los w dzieciach wynagrodzi dobry człowieku.
-
Dalej nie widzę żeby coś się pojawiło także ponawiam pytanie. W starej wersji można było podglądnąć temat mając dostęp do właśnie ostatniego nieprzeczytanego posta oraz ostatniego posta. Skoro tego nie ma to zostało to czymś zastąpione? Czy to filtrami w aktywnościach można ustawić? Bo teraz nie wiem jak dostać się do pierwszego nieprzeczytanego posta w danym temacie. Albo mogę do ostatniego posta i scrollować w górę albo na początek tematu. Ech nie umiem w nowe forum
-
No jest tak jak piszesz. Są to luźne historyjki ale jedna zahacza o historię pewnej zaginionej gdzieś w peruwiańskich Andach mieścinie gdzie żyją kwadratowe kury znoszące kwadratowe jaja Będę musiał chyba dalej szukać tomu drugiego w przystępnej cenie. Ciekawe czy są w tym nowym historie o pierwszym forcie i nietoperzach z Borneo oraz o podróży Magiki w czasie za pomocą gromnicy do Glasgow bodajże roku pańskiego 1877 jeżeli mnie pamięć nie myli...
-
Co do animacji ruchów w tym odcinku to nie mam zastrzeżeń ale sama Kamehame-ha średnia. Wciąż mam sentyment do pierwszej. Ja pierdzielę do dzisiaj gniecie mosznę Dorównywały jej chyba tylko Kamehame-ha vs galick gun oraz Gohan vs Cell Ta z Kai'a też kozacka. Ten dźwięk, ta moc Oj zaiste, piękne to były czasy...
-
A ten Sknerus to jest tylko tom 1 ("Życie i czasy") czy wszystkie? Bo od dawna poluję na tom 2 ("Sknerusa" i tom 3 już mam) i za taką kwotę to jest dobry deal jeśli wszystkie tomy.
-
Uncharted: Lost Legacy - Platynka w trzech krokach: dojście na crushingu do lokacji z wieżą (rozdział 6), pauza na dwa miechy i dokończenie. Serio dawno tak nie miałem. Teoretycznie tamta potyczka nie jest specjalnie wymagająca. Za pierwszym razem udało mi się na spokojnie pokonać wszystkich tylko skutkowało zgonem. Później za cholerę nie dało się tego przejść, zawsze ktoś dojrzał. Lekki w(pipi) i gra powędrowała na półkę (ale to z powodu kryzysu gierkowego). Ostatnio odpaliłem no i lokacja wyczyszczona za pierwszym razem, a dalej to już z górki (z kilkunastoma zgonami). O ile 4 nie skończyłem na "pure crushing" tak LL udało się bez wspomagaczy. Reszta trofeów to formalność. Dozbieranie skarbów, fotek, opcjonalnych rozmów. Wybór walki i wspomagacze sprawiają, że pucharki za walkę są błahe. Nie ma speed runu ale jest dojście do 5 rozdziału bez wystrzelenia jakiegokolwiek pocisku. Da się to zrobić w godzinkę. Platyna przyjemna 3/10 A no i 30-ta platyna
-
10 lat serii Uncharted Z tej okazji w multi dostajemy pakiet z klasycznymi skórkami Drake'a, Sully'ego i Eleny. Plus 50% zniżki nie tylko na bilon Uncharted ale i artefakty. Na koncie 10 000 więc będzie nabywane
-
Citadel goty. Ralph biegający w kondomie troszkę kiczowaty. No i animacja Elongated Mana jest jakby... hmm... plastikowa? ALE. Są fotki z crossovera https://screenrant.com/arrowverse-earth-x-overgirl-dark-arrow-reverse-flash/#gallery=1 Jest też pierwsze foto The Ray'a Classic okularki Colda Rukałbym złą Supergirl
-
A to ok.
-
Dlaczego nie ma opcji podglądu w zawartości "ostatni nieprzeczytany post" i "ostatni post"?
-
Uncharted: The Lost Legacy Są takie DLC gier, które ciężko z czystym sumieniem nazwać "dodatkiem". I to z dwóch powodów. Albo zawartość jest śmieszna czy wręcz żałosna, albo DLC jest napakowane różnościami niczym worek św. Mikołaja. Tych drugich właśnie przez ilość dobra ciężko nazwać dodatkiem do pełnej wersji gry bo po prostu nie oddaje to wartości ciężkiej pracy jaką włożono w stworzenie opowieści. Do tego zaszczytnego grona można śmiało zaliczyć chociażby fabularne DLC do trzeciego Wiedźmina oraz Dying Light. Również przygody duetu Chloe i Nadine można dodać do tego zestawienia. Tu niestety muszę bić się w pierś bo choć gierka kupiona na premierę dokończona została dopiero w tym tygodniu, a to z powodu 'kryzysu wieku gierkowego" ale to dyskusja na inny dzień. Zacznijmy od tego, że przygoda w Lost Legacy dzieje się krótko po wydarzeniach z Thief's End i skupia się ( ͡° ͜ʖ ͡°) na najładniejszym tyłku z serii. Tak roztomili, Chloe Frazer wraca by znów urzekać nas urodą, kobiecością ale i siłą godną samej Lary. Do pomocy w wojażach dostaje Nadine "nie (pipi)i się w tańcu" Ross. A poszukiwać będziemy legendarnego kła Ganeśa. Ale cóż by to była za przygoda gdyby ktoś inny również nie poszukiwał skarbu? Najlepiej gdyby był nim żądny władzy watażka. I tutaj wystarczyłoby napisać, że Lost Legacy jest skondensowanym Uncharted 4 ale jeśli zagłębimy się nieco w busz odkryjemy, że tak naprawdę mamy tutaj najlepsze elementy z całej serii. Z każdą kolejną grą (lub odsłoną serii) Naughty Dog doskonali się w prowadzeniu fabuły stając się bezsprzecznie jednym z czołowych rzemieślników na światowym poziomie. Mamy tutaj wszystko co w serii najlepsze: eksplorację, ciekawe zagadki, widoczki, uciekający z pod nóg grunt, pościgi, strzelaniny, bijatyki, cięty język, humor, itd. Innymi słowy PRZYGODA NA PEŁNEJ KOORWIE! Naprawdę jeśli w czwórce jakimś cudem odczuwaliście znużenie w pierwszych rozdziałach tak tutaj gra wrzuca nas niemal od razu w wir wydarzeń. Historia jest sprawnie prowadzona ale to zrozumiałe skoro odpowiadają za nią scenarzysta Josh Scherr wespół z Shaunem Escayg pod czujnym okiem Neila Druckmanna. Fabuła się klei, relacje obu panien są doskonale wyważone, wiarygodne i ciekawe. Pięknie się ogląda ich konwersacje. I jak zwykle Psiaki wyciskają ostatnie soki z konsoli. Gra wygląda po postu FE-NO-ME-NAL-NIE. Widoczki, gra świateł, animacja ruchów postaci czy otoczenia. Cudo! Lost Legacy również zapewnia zabawę na kilkanaście godzin (w moim przypadku przy przechodzeniu na cruschingu). Można by podobnie jak przy Uncharted 4 ponarzekać na co nieco. Jedni narzekają na zbytnie podobieństwo do czwórki, znikoma ilość innowacji albo inni na mało wyrazistego antagonistę ale to są troszkę przesadzone opinie. LL jest odłamem czwórki więc logicznym jest zastosowanie elementów z gry. Asav może wydawać się mało ciekawym przeciwnikiem ale to z tego względu, że nie było czasu by przybliżyć jego charakterystykę (pamiętajmy, że to bądź co bądź DLC) ale ogólnikowo rzecz biorąc jest najbardziej podobny do Lazarevića, czyli antagonisty z drugiej odsłony serii (uważanej przez wielu za najlepszą część). Podsumowując. Uncharted The Lost Legacy jest wart swoich pieniędzy. Skompresowana czwórka posiadająca również elementy zaczerpnięte z innych części, zapewniająca długie godziny świetnej zabawy za rozsądne pieniądze. Posiada również dostęp do multiplayera. Wiarygodne i ciekawe postacie, dobrze napisana opowieść i dostępna również w wersji pudełkowej. Jeżeli Uncharted 4: A Thief's End grało Wam się przyjemnie zapewne nie muszę polecać LL bo pewno już dawno gracie, a jeśli jeszcze nie to gorąco polecam. PS. Naughty Dog coraz lepiej radzi sobie z spin-offami i jeżeli miałoby się jeszcze kiedyś pojawić jakieś Uncharted to myślę, że dynamiczne trio z LL idealnie się do tego nadaje bo napięcia między nimi są świetne i cholernie ciekawie słucha się docinek albo aluzji.
-
Ło kurde jak tu tera odmalowane. Jak rozumiem "moja zawartość" wróci jak ogarniecie wsio? I czy też po jakimś czasie tematy będą znikać z listy jak nie będę w nich nic pisał?
-
Kal jakbyś mógł mi napisać co ci przeszkadzało w WW skro stawiasz ją obok drugich Guardiansów? I jak wypadł Flash bo po trailerach jego teksty wydawały mi się suche, a sam Scarlet Speedster robił wrażenie uczniaka dla Batmana (Iron Man & Spider-Man enyłan?).
-
Na tomatach wielkie nabieranie wody w usta i w ogóle beka ze wstrzymywaniem oceny, a i tak wyciekły procenty Lepiej niż BvS i SS ale i tak średnio.
-
Generał Zod i Supergirl w krwawym konflikcie władze-społeczność prosto od Paramout Network Premiera 24 styczeń 2018
-
Sinister Six miał być spin-offem do Spidera z Grfieldem. Pomysł umarł zaraz po zapowiedziach. Venom powstaje podobnie jak Black Cat & Silver Sable, a Morbiusa traktowałbym raczej jako ciekawostkę. Wątpię by ktoś wyłożył kasę na film o wampirze z pajęczego uniwersum bo raz, Morbiusa raczej bardziej kojarzą fani Spajdera aniżeli "masowy odbiorca filmów Marvela", a dwa ostatnie filmy o wampirach są słabe/średnie albo dla gimnazjalistów. Żeby Morbius miał sens to chyba by musiał Wesley "Blade" Snipes zrobić wjazd na zamek.
-
(pipi)a, genialny ten teaser. Przypomniał mi o tym starym programie o malowaniu co to typ pokazywał jak fajnie umiałbyś malować jakbyś miał talent. W sobotnie poranki chyba to leciało...
-
Są i ze świata: Ogólnie wrażenia są pozytywne, a Punisher pokazuje, że Netflixowi i Marvelowi najlepiej wychodzą proste historie bez superbohaterów.
-
Fajny update. Ofensywa Nivelle'a teraz dostępna dla wszystkich (chyba permanentnie) oraz tygodniowe medale naliczane są jednocześnie, teraz tylko oznaczamy śledzony tak jak w przypadku klas. No i Totokia w skrzynce.
-
No ja po ostatnim odcinku mocno liczę na odwiedziny w Egipcie i nawiązania do Black Adama. Czyżby pod płaszczem Mallusa krył się Faust? Rezurekcje i zbliżające się odwiedziny Constantine'a mogą do tego nawiązywać.
-
The Bad Bach/Outsiderka (2016) - Najnowszy film w dorobku młodej reżyserki Any Lily Amirpour, który był zdaje się dość ciepło przyjęty na ostatnich festiwalach. Pierwsze wrażenia po trailerze sugerowały Mad Maxa z waginą. Jednak sam obraz jest czymś innym. Kto jest dobry? Kto jest zły? Czy może kwestia odpowiedzi zależna jest od tego po której stronie stoisz? Mokry sen Trumpa: USA to teraz zamknięty teren, stoi płot, a wszyscy "niemile widziani" obywatele lądują po jego drugiej stronie. A tam to kim jesteś nie ma znaczenia. Twoja przeszłość również. Liczy się to czy masz wystarczająco dużo siły i wiedzy by przeżyć. A jak to zrobisz zależy tylko od ciebie. Film Any jest głównie o szukaniu swojego miejsca na Ziemi. Zaś sama podróż odbywa się na dość twardych narkotykach. Wstęp okraszony jest piłowaniem kończyn przy kawałku Ace of Base więc łatwo się domyślić, że później jest jeszcze dziwniej. Mamy pustynię, kanibali, miasteczko i ludność w nim żyjąca żywcem wyciągnięte z serii Borderlands, narkotykowego władcę z własnym oddziałem ciężarnych kobiet z karabinami, neony i młodą laskę bez kończyn w szortach z klasyczną buźką (co kamera skrupulatnie podkreśla :)). Obsada zacna. Jest Aquaman i John Wick, a nawet Jim Carrey (fenomenalnie zakamuflowany). Film jest też odbiciem (w dość krzywym i popękanym zwierciadle) społeczeństwa. Mamy tu takich co chcą przeżyć za wszelką cenę, tych co chcą zapomnieć, i tych gdzieś pośrodku. Da się wyczuć brak kierunku, w którym zmierza film, jakiegoś konkretnego celu co przekłada się na nużące miejscami sekwencje. Film jest swoistym odzwierciedleniem obudzenia się na after party w wakacyjny poranek. Słońce jeszcze nie wstało dobrze, my zmęczeni i na(pipi)ani wciąż mocno, ktoś tam nawalony próbuje układać taniec w rytm muzyki, a DJ gra fazowe kawałki. W tym momencie właśnie rozpamiętujemy miniony wieczór, wypity alkohol, podrywane i wyruchane laski na tylnym siedzeniu. A kto jest w końcu tym dobrym człowiekiem? Stawiam na typa z wózkiem. Gość pomaga jak może niezależnie kogo spotka, nie pyta o cel ani pobudki i bierze z radością to co daje kolejny dzień. Facet definitywnie poznał tajemnice kosmosu. Hunt for the Wilderpeople/Dzikie Łowy (2016) - Wyobraźcie sobie, że Rozi nie ma dostępu do tatomatu, trafia do rodziny zastępczej na nowozelandzkich dzikich terenach, wychowywany jest przez wesołą panią i gbura-samotnika, pani się przekręca, opieka społeczna chce zabrać Roziego, ten nie chce iść wiec ucieka pozostawiając ogień i zniszczenie (dosłownie), pan gbur odnajduje go w buszu, łamie kostkę, a cała reszta sądzi, że ten porwał małego w niemoralnych celach... I właśnie w tym momencie Taika Waititi puszcza wszystko luzem ze skarpy. Innymi słowy niech się dzieje wola nieba. Reżyser "What we do in the Shadows" i najnowszego Thora bawi się kinem jak może. Są tu nawiązania do kina drogi, do Rambo Pierwsza Krew, Robin Hooda, pościgów z Mad Maxa, a nawet do Gran Torino. Nie przejmuje się błędami logicznymi jak chociażby fakt, że grubasek nic nie chudnie nawet po kilku miesiącach ukrywania się w dżungli. Mało tego. Taika celowo ignoruje takie "błahostki". Dla niego liczą się relacje dwojga bohaterów, którzy reprezentują kompletnie różne środowiska. I to wychodzi świetnie. Jest naturalnie, wiarygodnie i po prostu ciekawie. A wszystko fajnie przedstawione i wyważone. Między wierszowe aluzje do niemoralnych zachowań, kazanie Taiki czy po prostu Psychol Sam dostarczają mocno. Dobrze się ogląda. Shit. Just. Got. Real.
-
Czyżby Old Republic? Jest w tym potencjał.
-
Sam tytuł jasno daje do zrozumienia. Jest to "Part II". Kontynuuje zdarzenia i wątki postaci oraz świata z pierwszej odsłony. A jednak dostajemy trailer z innymi postaciami, i jak sprawnie zauważył Hendrix, jest on wyrwany z kontekstu. To jest jak ze skrawkami wspomnień czy puzzlami. Mamy jakieś tam kawałek układanki i zastanawiamy się jak wyglądałaby całość. Jednak wraz z dokładaniem elementów wyławiający się obraz zazwyczaj jest zupełnie inny niż przewidywaliśmy. Gdyby trailer miał być skierowany do wszystkich (łącznie z tymi, którzy nie zaznajomili się z poprzednią odsłoną) byłby inaczej zbudowany. Na wstępie zapewne pokazano by czym są grzyby, jak doszło do pandemii i o czym jest ta gra. Być może dostaniemy coś podobnego w konkretnym, fabularnym trailerze w późniejszym terminie. Brak ważnych fabularnie elementów powoduje, że scena z młotkiem jest dosadna. Mając całościowy obraz zapewne inaczej spojrzelibyśmy na ten konkretny moment. Dlatego też cholernie mocno podoba mi sie kierunek w jakim podążała pierwsza odsłona i wątku z Nie ma dobrych i złych, nas oraz tamtych. Jest tylko przetrwanie... za wszelką cenę. Dlatego wolę myśleć, że trailer jest materiałem promocyjnym ale pod względem technologicznym aniżeli merytorycznym co już podkreślałem kilka stron temu.