-
Postów
7 261 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
A więc obejrzałem 3 sezony (i 4 odcinki 4 sezonu) i można już co nieco wrażeń opisać. Ciekawy świat gdzie większość albo podróżuje z miejsca na miejsce albo traci głowę bo można. Ogólnie podobają mi się te intrygi, zdrady, sojusze i gry wojenne. Jak na serial (nawet od HBO) to budżet musi być mocarny skoro wszystko to tak wygląda. Kostiumy, scenografie, efekty specjalne, green screen, itd. Ciekawi mnie jakie grube są powieści Martina skoro Ned Stark w pierwszym odcinku mówi sławne słowa o zimie, która nadchodzi. No więc słabo trochę jej to idzie skoro chyba dopiero w 7 sezonie nadejdzie. A większość czasu i tak widzimy postacie w ciągłej drodze. W pierwszym sezonie używali chyba fast travela bo z Winterfell do stolicy to był moment Enyłej, serial przyjemnie się ogląda. Niektóre postacie się lubi inne nienawidzi ("Fuck the kingsguard, Fuck the city, Fuck the king!") i człowiek czeka aż znów polecą głowy. A te latają często i gęsto. Martinowi chyba tata do wanny wchodził skoro odstawił to co w 9 odcinku 3 sezonu. No tak z pupy po prostu Ale większość i tak biła brawa za drugi odcinek 4 sezonu $ sezon można uznać za przygody Wiedźmina i Ciri na szlaku. Takie mocno po(pipi)ane przygody. Mowa oczywiście o duecie Obsada znakomita. Od Seana Beana przez Dinklage, Glena, Costera-Waldau aż po Cunninghama, Cosmo i Charlsa Dance'a. Oglądam dalej.
-
W sumie to nie. Pogmeram w ustawieniach. Dzięki.
-
Nie jestem pewien na 100% ale kiedyś jak koleś z poza drużyny rzucił flarę to nie oznaczyło mi na mini mapie wrogów, a byli w pobliżu. Sprawdzę dzisiaj dokładnie.
-
No typy z twojej drużyny (max 5 osób) ale nie wszyscy sojusznicy. Bardziej sprawdza się oznaczanie typów za pomocą trigera. Flara dobra do rozeznania w ilości wrogów i ich położenia dla samego zwiadowcy (jeśli grasz sam). Jeśli team się komunikuje i trzyma się razem to oczywiście daje to spory plus.
-
Nie sądzę by Tak czy siak turniej ma drugie dno.
-
Co ci w głowie szumi? [edycja filmowo-serialowa]
Farmer odpowiedział(a) na XM. temat w Region Filmowy
Ciężko wybrać ten jeden czy dwa jak całość zarąbista -
Literówka, czepiasz się, możesz mieć rację, odpalaj Rocket League jak żeś wole wybroł.
-
King Arthur: Legend of the Sword/Król Artur: Legenda miecza (2017) - Było już sporo interpretacji popularnej legendy o królu, mieczu i czarodzieju. Jak więc sprawdza się wizja Guy'a Ritchie w sezonie ogórkowym? Jest nad wyraz świeża. Większość zna dzieła Ritchie'ego i wie czego się spodziewać. Po dobrych przygodach Sherlocka Holmesa w wiktoriańskiej Anglii przyszedł czas na Króla Artura. Jednak ta opowieść jest nieco odmienna od tego co prezentowali nam inni twórcy. Merlin i Mordred są marginalnymi postaciami, Uther zaś pełni nieco ważniejszą rolę niż tylko ojciec króla, nie ma jednego czarnoksiężnika tylko cała rasa magów, a szlachetni rycerze to banda rzezimieszków, którzy starają się przetrwać w kulturowym młynie jakim jest Londinium. Obraz nie cacka się z widzem i już od pierwszych minut wrzuca go w wir wydarzeń z początku nieco chaotycznych ale efektownych. Guy doskonale wie jak przykuć uwagę widza. Jeśli widziałeś jego sherlocki holmesy to od razu zauważysz jego styl w prowadzeniu akcji ale i charakterystyczne zabiegi czy pracę kamer. Nawet z pozoru spokojne momenty przekute są w błyskawiczne dialogi. Pamiętacie słynne sekwencje tłumaczenia co i jak z Sherlocka? Tu też są one obecne. I podobnie jak w tamtych obrazach sprawdzają się wyśmienicie. Poszukiwanie zbiega w burdelu jest swoistą wisienką (jedną z wielu) filmu. Guy od początku wiedział co chce zrobić. A dzięki kilku składnikom udało mu się to na wyraz dobrze. No bo kto zagrałby lepiej demonicznego uzurpatora jeśli nie papież Lenny? Littlefinger z Gry o Tron również wnosi sporo swojego wdzięku do okresu miecza i ognia choć jego talent został jakby przytłumiony. Excalibur dzięki efektownej pracy kamery i dynamicznym przejściom zyskał prawdziwą moc. Muzyka jest kolejną wisienką, a raczej wiśnią bo fenomenalnie uzupełnia obraz, a miejscami wręcz prowadzi całe sceny ( przemarsz na "fazie"). Pemberton sięgnął do korzeni legendy i wydobył celtyckie nuty, które idealnie współgrają z otoczeniem. Guy Ritchie zrobił blockbustera i wiedział od kogo podebrać pomysły by kino przede wszystkim przykuło uwagę. Obsadził Jude Lawa po drugiej stronie lustra, dodał rytmiczną muzykę, posypał wszystko swoim stylem, a może nawet inspirował się growym Wiedźminem. Nawet poprawność polityczna została umiejętnie przemycona. Warto stracić te 2 godzinki na machanie mieczykiem. Kilo świeżych ogórków/10
-
Nie jesteście sami. Gram pawie dziennie w różnych porach (zależnie od szychty). Oczywiście sam bo większość lata sobie w taksówkach po kosmosie.
-
Mendrek, piszesz o tym co podejrzewałem od dłuższego czasu. Turniej ruszył, a ja czekam na rage żeńskiego Brolly'ego i mam nadzieję, że nie skończy się to w jakiś błahy sposób. Bardziej chciałbym aby efekt był odczuwalny u wszystkich, a przede wszystkim chcę zobaczyć strach w oczach 7 wszechświata jak rozpoznają bydle w dziewczynie. No i nawiązania do filmów kinowych.
-
Netflix robi też animowaną Godzillę
-
Dwa sezony Peaky mi zostały. Skończę Grę o Prom i biorę się za bibliotekę Netfilxa.
-
Debiut reżyserski Serkisa "Teoria wszystkiego" spotyka "Przełęcz ocalonych". Nie wiem co Andy chce pokazać tym filmem zwłaszcza po biografii Hawkinga.
-
Jajec jak na razie nie urywa. O efekty się nie boję ale o fabułę. No i Medusa sztucznie wygląda.
-
Gdyby nie to, że jutro idę na Cudowną Kobietę wydłubałbym sobie oczy zardzewiałą łyżeczką. Jaka kupa z Jumanji.
-
Zaczyna się https://www.instagram.com/p/BV5Bcbiho9Z/
-
Pirates of the Caribbean: Dead Men Tell No Tales (Salazar's Revenge)/Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara (2017) - Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości po trzeciej i czwartej części, że postać Jacka Sparrowa jest już niepotrzebna w tej serii to po Zemście Salazara te wątpliwości zostaną rozwiane. A jak wypadają najnowsi Piraci? Statek dziurawy jak durszlak i nabiera wody ale jakoś płynie dalej... Zacznijmy od tych dziur. Największą jest właśnie Sparrow. Nawet Depp nie potrafi już nic wyciągnąć z postaci. Scenariuszowo przypomina kamyk rzucony na niestabilne zbocze by wywołać lawinę. Gdy lawina schodzi nikt już nie pamięta o kamyku zaś sam film raczej jest drobnym osuwiskiem niż lawiną. Salazar mógłby mścić się na kimkolwiek innym i byłoby dobrze. Niestety sami włodarze deklarują obecność Sparrowa w kolejnych (ewentualnych) filmach bo wg nich on napędza obrazy. Nic bardziej mylnego. Sama fabuła mocno sztampowa i tylko wątek poboczy Barbossy wypada przyzwoicie. Motywacje Salazara mało przekonujące. Hiszpan wkurzony bo Sparrow jako młokos wyruchał go na mokro. Sama obecna sytuacja Łowcy Piratów też nielogicznie wytłumaczona. W pierwszej części klątwa Barbossy i załogi była jasno wytłumaczona. Niestety podobnie rzecz ma się z artefaktem, który służy tylko i wyłącznie do zamknięcia wątków z trylogii. Syn Turnera też nie zachwyca. Jest zdecydowanie zdominowany przez postać Cariny ale wina tylko w połowie leży po stronie źle napisanej postaci. Aktor nie potrafi się odnaleźć w roli. Na pewno nie widać, że jest to filmowy syn Orlando i Keiry toteż chemia pomiędzy młodzikami nie iskrzy. Ale dość o minusach. Największą zaletą obrazu są bezsprzecznie Geoffrey Rush i panna Scodelario. Pierwszy po raz kolejny portretuje pirata z rumu i kości. Złożoność postaci dodatkowo zostaje uwydatniona poprzez wątek poboczny i Rush doskonale się sprawdził co nie dziwi. Nie mogę doczekać się aż w końcu zobaczę jego interpretację Alberta Einstena (serial dla Nationa Geographic). Panna Scodelario zaś zachwyca nie tylko egzotyczną urodą ale i dobrze napisaną postacią. Rezolutność Cariny i naturalność w wyrażaniu słów i emocji można porównać do Rey z Gwiezdnych Wojen. Obie doskonale wiedzą gdzie jest ich miejsce (jak świat je postrzega) ale mimo to dążą do swojego celu nie będąc przy tym radykalnie feministyczne. Mistrzowie od CGI spisali się dobrze. Fajnie wygląda animacja ruchów włosów Salazara jak i Tak więc film powiela błędy poprzednich odsłon ale dorzuca kilka fajnych motywów (scena rabunku nawet ok). Nic nie zwiastuje by statek szybko zatonął więc należy życzyć serii by obrała zupełnie nowy kurs. Porzuciła Sparrowa, Czarna Perłę, klątwy i skupiła się na tym co oferowała nam pierwsza część: przygoda, morze i piraci... Można obejrzeć chociażby dla kuśtykającego pirata Barbossy ale żyć bez tej części też da się.
-
Bodeo 1889 bajeczny rewolwer Cholernie długie napełnianie bębenka wynagradza damage i dobry fire rate.
-
Demo fajnie pokazuje ogrom ambicji jakie posiada studio. Pytanie czy na ambicjach się nie skończy. Mówią o ogromie świata, planetach i życia na nich. Sam prezenter powiedział, że wiedzą doskonale, że gracze będą zaglądać wszędzie. Nawet jeśli technologia pozwala na pełne detali otoczenia nie sądzę, żeby byli wstanie zaprojektować całe planety pełne życia. Jedną może ale całą galaktykę? Prawdopodobnie podzielą je na sektory do odwiedzania za pomocą fast travel. Druga rzecz jaka mnie martwi (i chyba bardziej niż pusty świat) jest online i wielu bohaterów. Boję się, że będzie rozwodnienie klimatu jak np. w GTA V. Nie chciałbym żeby to było coś w rodzaju wykonywania multum zadań dla npc-tów czy coś. W BGaE liczy się dla mnie przede wszystkim opowieść.
-
Mistrzu Kazubie? Kazub. KA-ZUB! Młody uczeń prosi o audiencję... A tak serio to ustaw sobie zestawy pod tryby gry i styl. Wszystko zależy od twoich preferencji. Jak grasz na dystans (na co rzadko jest okazja) i ogarniasz snajperki warto inwestować w M14 (szybkostrzelne ale potrzeba kilka strzałów do obalenia) lub Mazdura (dwa strzały do obalenia ale wolno wypluwa kule). Jeśli preferujesz kontrole mapki to warto zainteresować się Copperheadem. Mettlerem lub Arrowheadem (mają lunety). Na bliski dystans zazwyczaj polecają Lowe-S, HS39, M4 (bliski, średni dystans) lub P90 i XCR (szybkostrzelne spluwy dobre do bliskiego kontaktu). Z pistoletami podobnie. Co lepiej będzie leżeć ci w łapie. Pobiegaj z każdą bronią, popróbuj co ci pasuje. Gdy obalisz wystarczającą ilość przeciwników odblokujesz hero weapon. Kosztują prawie połowę punktów ale posiadają dwa perki. Polecany jest na większość trybów silencer. Nie jesteś wtedy oznaczany na minimapie. Resztę sprzętu można pod tryby gry ustawić (nie jest to wymagane). Granaty to uniwersalne narzędzia wykurzania zza osłon, miny i C4 wg Mistrza są dla lamusów, granaty dymne raczej przeszkadzają niż wspomagają rozgrywkę (zwłaszcza jak większość operuje perkami z oznaczeniem ale o tym za chwilę), a apteczki wiadomo leczą. Mysticale, pomocnicy czy ciężkie bronie również lepiej lub gorzej sprawują się w zależności od trybu. Lowe-S - granaty - Indra do spowalniania i siejesz spustoszenie jeśli wejdziesz na flankę, cokolwiek - granaty - Cintamani (na pełnym drogie ale dźwiga do pełnego zdrowia) i drużyna nie do zatrzymania (jeśli kumata), snajperka - mina za dupą gdyby ktoś wszedł na plecy - snajper sidekick i kasujesz na hita wespół z pomocnikiem, Teraz perki. Tutaj również wszystko zależy od preferowanej walki. Helping Hand idealny dla medyka ale nie tylko, Stealth pomaga flankować, Head Master jeśli headshoty wpadają łatwo (redukuje wtedy cooldown gearu). Sporo osób preferuje perki do oznaczania wrogów. Pozwala to na kontrolę pola przed tobą i/lub oznacza wrogów dla drużyny jeśli jesteś powalony. Pro tipy? Nie siedź w miejscu, próbuj flankować jeśli drużyna przycisnęła wrogów, obserwuj otoczenie, mądrze korzystaj z mysticali, używaj linki, podnoś powalonych i strzelaj celnie :)
-
Raczej w Sinister Six, które nigdy nie ujrzało światła dziennego. Muzyka jak najbardziej dobra. Szkoda tylko, że wycięta końcówka nie znalazła się w filmie bo wygląda sporo lepiej niż to co zaprezentowali.
-
Jest możliwe. Sprawdzi się przynajmniej nowe bronie.
-
Fajna sprawa, że nie posiadając dlc czy premium zawsze można dołączyć do znajomego na nowych mapkach jako "obserwator". Co do gry to gra się wyśmienicie. Na Operacjach lub Liniach Frontu bywa intensywnie jednak tzw. "sweet spot" to wkurzająca rzecz. Ściąganie na hita bo jest się w odpowiedniej odległości od strzelca boli. Często łapią mnie z Martini-Henry. Na razie dla mnie najlepiej gra się Cei Rigotti. Silna broń na bliski dystans dzięki automatycznemu trybowi i w miarę stabilna na dalsze odległości.
-
Fakty? ASMy lepsze od trylogii z Tobey'm. Tam tylko Dafoe i Octopus dawali radę. Pierwszy ASM dobry ale Connors jako goombas dramat + płaczący Garfield. Dwójka ma zbyt wielu przeciwników i słabo napisanego Elektro (o Rhino nawet nie wspominam ).
-
A co do Fargo to podobno najnowszy sezon nieco słabszy niż poprzednie ale to ocenię jak nadrobię zaległości. W każdym razie Ray mistrz.