-
Postów
7 261 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
A jakiego Batmana odstawił Spajdi na końcu.
-
Oficjalne fotki nowej Lary I zarys fabularny http://screenrant.com/tomb-raider-movie-2018-synopsis/ http://screenrant.com/tomb-raider-movie-2018-alicia-vikander-images-lara-croft/
-
Ghostbusters (2016) - Czasami od początku można rozpoznać kupe jak się ją zobaczy. Czasem tylko trzeba iść i sprawdzić jak mocno śmierdzi. Nowe Pogromczynie Duchów wzbudzały kontrowersje już od castingów i pierwszych trailerów. No więc reboot klasyków z lat 80-tych jest kupą choć śmierdzi nieco lżej niż można było się spodziewać. Wiele można zarzucić temu obrazowi. I feminizacja obsady nie jest największą wadą. Więcej. Główne postacie, czy raczej połowa, są całkiem dobrze napisane. Zwłaszcza Kate McKinnon grająca Holtzmann. Najbardziej wyróżnia się na tle koleżanek. Raz - bo jej postać jest dobrze rozpisana, dwa - bo po prostu Kate wypada przekonująco jako "inkarnacja" Egona. Jest inteligentna, zabawna i daje sporo kobiecego temperamentu od siebie. Wiig też coś tam jeszcze z siebie daje. Reszta dziewczyn prezentuje równy acz średni poziom. Problem to ogólnikowy zarys postaci. Niby dwie z nich udają naukowców ale to postać Kate wyskakuje z inicjatywami. Raz czy dwa rzucą naukowym bełkotem i wracają do roli koleżanek łapiących duchy. Jones nawet jako support nie potrafi się odnaleźć. Najpierw ochoczo dołącza do ekipy by już przy pierwszym zleceniu trząść galetem i marudzić. Słabo. Thora chciałem przemilczeć ale też dokłada do pieca. Nie wiem ile retardu miał rozpisane w scenariuszu ale praktycznie przez cały film zachowuje się jak jakiś randomowy statysta ładujący się przed kamerę. Główny zły nijaki. Z pupy też wyciągnięto motyw jak to woźny z hotelu zrobił skomplikowane urządzenia na podstawie książki. Cały obraz jest taki jak na trailerach. Bezczelnie żeruje na sentymencie fanów. I to w większym stopniu niż Terminator Genisys. Właściwie film jest zlepkiem przerobionych scen, motywów i postaci z Ghostbusters z przerwami na paplaninę o niczym. Jedna scena była fajna: Holtzmann wymiatająca pistoleto-biczami. Oczywiście nie mogło obyć się bez obecności znanych z oryginału aktorów. Film jest dosłownym odbiciem lustrzanym klasyka toteż pozamieniano płeć prawie wszystkim postaciom plus miałem dziwne wrażenie jakby ktoś mi zza głowy krzyczał: "Faceci to chooje", "Kobiety razem, silne", itd. Nie chodzi nawet o główną 4-kę ale o resztę obsady. Ciągłe aluzje do zerowej inteligencji Kevina i o tym jakim ciachem on nie jest. Gdyby był kobietą pewnie byłby blondynką z fajnymi cyckami. Typowy stereotyp. Burmistrz (Andy Garcia) i jego asystentka to postacie żywcem wyciągnięte z Zootopii więc łatwo się domyślić kto tam sprawuje faktyczną władzę. Główny zły zostaje zaś pokonany Serio. Ten reboot miałby sens gdyby scenariusz posiadał własne fundamenty, a nie kopiował oryginał oraz gdyby postacie były lepiej rozpisane. Klasyczny skok na kasę. Do tego scena po napisach (grubo przypominającą tę z pierwszych Avengers) sugeruje kontynuację. Moim zdaniem niepotrzebnie zszargano spuściznę wykreowanego przez Aykroyda, Moranisa i Ramisa świata. Nie polecam.
-
A Ishikawa pewnie od zawsze jest czarny...
-
Nadrobiłem odcinki. Szkoda, że zagrożenie z wymazaniem wszechświatów jest umowne. Walki pokazowe miały być manifestacją władzy absolutnej. Po przegranej wszechświata 9 powinno dojść do kasacji i przedstawienia zasad: przegrana=nicość. Plus wiadomo, że po wygranej dzięki super dragon balls wszystko zostanie przywrócone. Co do braku udziału 4 najsilniejszych wszechświatów to chyba można się domyślić, że zostawiają ich na post-turniejowy event. Boję się też, że faworyzowanie Gohana może skutkować odpadnięcie Goku gdzieś pod koniec i wszystko w rękach młodego. Fajnie jak Gohan przestanie być miękki i wyzwoli swój potencjał. Nie chciałbym tylko powtórki z Cell Sagi. Oczywiście tamten motyw był zarąbisty i szanuję go. Nie chcę identycznej sytuacji teraz. No chyba, że sprawnie to rozwiążą i Vegeta też dostanie swoje 5 minut np. ostatnia 4-ka to Vegeta i Gohan vs jakieś dwa koksy.
-
godpleaseno.gif Lepiej nie. Miał szansę i ją spieprzył. Zacznijmy od tego, że Doomsday był tak potrzebny w BvS jak wcale. Miał pojawić się w solowym, drugim eSie. Tymczasem reżyser i scenarzyści doprowadzili do tej samej sytuacji co DC Comics z postacią po wizycie na Apokolips. Odarli go z mocy. Bestię, która (niemal) zabiła Supermana. Oryginalna koncepcja budziła respekt i strach. W komiksach już w pierwszej chwili od pojawienia się Doomsday rozpieprzył Justice League tak mocno, że Booster Gold nadał mu to sławetne imię. I adekwatne do jego wyglądu, siły i zawziętości. No właśnie. Designersko oczy bolą jeśli chodzi o koncepcję Snydera. Jeśli Doomsday rzeczywiście wróci to obawiam się, że w formie wirusa i Doomed Supermana podobnie jak w pewnym evencie w New 52. Są pewne prawdy we wszechświecie, przy których się nie grzebie. Doomsday jest taką prawdą, Lobo jest taką prawdą. Dlatego też szybko wycofali się z tej metroseksualnej wersji.
-
A weź mi nie przypominaj goombasa bo obok Doomsday'a to to nawet nie stało. Maszyna do zabijania, która nawet Darkseida potrafiła brutalnie spacyfikować została sprowadzona do roli dziwnej kupy strzelającej laserami z dupy.
-
Wiedziałem, że perki z własną ksywą w Uncharted to za mało I nie kłam. Za tydzień będzie ok. Na dzień, dwa może tydzień potem znów ban, a potem odblokowanie na jeden dzień by ostatnią nadzieję zabić kolejnym banem gdy ty będziesz walczył z supportem sony i debilami od usługodawcy internetu. A wszystko po to by z dupy odblokować ci dostęp tak byś nie znał dnia ani godziny jak znów wpieprzą ci bana...
-
Ze swoimi starymi i mrokiem z BvS. Gdzie jest Supermon? :[ Nie podoba mi się ten kawałek muzyczny, nie pasuje do JL. Daję 10 złotych, że pod koniec Liga będzie dostawała wdupc albo Darkseid wbije na imprezę i wtedy eS wpadnie w swoim czarnym stroju by po raz kolejny uratować sytuację. Niby ma być lżejszy ton ale szarobura kolorystyka ciągnie się dalej. Najlepiej wypadają jak na razie Aquaman i Wonder Woman. Coś słabe cgi na Cyborgu.
-
Bardzo dobry odcinek. Więcej Flashbacków niż scen w teraźniejszości ale same świetne motywy:
-
Nowi X-Meni się już kręcą Jeśli dostarczą taki sam poziom zarąbistości (ale na swój sposób) jak Legion to piękna jesień będzie. Plus Root wśród mutantów
-
Tak patrze na te screeny i sobie wyobraziłem jakby wyglądał nowy RDR gdyby R* robiło postacie, historię, a świat przedstawiony stworzyłoby ND. I jeszcze w stałych 60 klatkach. Pojechałbym nawet do Meksyku
-
Jeszcze gdzieś lata scena całej sekwencji w kanale (ta na wodzie). Jeszcze dwie takie pełne sceny i do kina nie trzeba będzie iść.
-
Zazwyczaj brakujące karty to te z Białego Sadu od karczmarki i poety/pisarza(?) bo postacie wraz z postępami w fabule znikają. Ich karty pojawiają się u kupca obok karczmy w Białym Sadzie i właśnie przy Drzewie Wisielców w Velen zaraz po dotarciu do krainy (karta Zoltana jak mniemam).
-
Ja bym jeszcze nie skreślał. Przecież będzie Willem Dafoe jako Ryuk.
-
Takie odskocznie są fajne bo pozwalają odpocząć od choojowego sezonu z tym, że ten odcinek nie był zbyt przyzwoity. Jako musical też się raczej nie sprawdził. Berlanti musiał mocno popić by tak spieprzyć ten odcinek jeśli chodzi o scenariusz. Music Meister pojawia się i znika bo tak (pomijam nawet, że moce ma zupełnie inne niż pierwowzór), sidekicki śpiewają jakby ktoś im głosy ze studia nagraniowego podkłada, a fabuła nawet nie wiem czym chciała być. Alternatywny Romeo i Julia? Chicago? Tylko trio z Glee jakoś się starało bo mają w tym doświadczenie ale zważywszy, że obsada z Glee właśnie to też odcinek wyglądał jakby był z Glee, a nie z Flasha. Z innych newsów to Na wiele to nie pomoże jeśli scenariusz do 4 sezonu będzie pisany na kolanie.
-
Jednak jakby nie było jest mały spoiler z Johna Wicka 2
-
Zima od zawsze była moją ulubioną porą roku w grach. Od 0.50 min to już taki Blade Runner się załącza, że ja cie... Zacny jest ten ost.
-
Atom ma podobny problem jak Mr Terrific z Arrowa. Kompletny brak pomysłu na postać. Istnieje tylko by rzucać sucharami.
-
Legendy mocno zyskały w tym sezonie. Odcinki coraz lepiej prowadzone, nie ma niepotrzebnej dramy, każdy ma swoje pięć minut... Jest dobrze. Jak na razie Legendy>Arrow>...........>kupa>......................................>Flash.
-
Legenda zasługuje na swoją nazwę. Dwa dni szmatę próbowałem wyciągnąć z wody. Bez 10 lvl z łowienia + Dish o' the Sea, wędki z iridium oraz trap bubber nie pochodzić. To, plus ogromne szczęście. Kilkanaście razy była na haczyku i zawsze się wymykała. Ostatnia walka z nią trwała prawie dwie minuty. Spociłem się cholernie ale wytargałem śledzia z wody. Jeszcze trzy summer fish i rybki będą wszystkie w kolekcji. Tak to zostały jeszcze 3 artefakty, 3 minerały, trochę gotowania, crafting, potworki z kopalni ( tu będzie trochę grindu na duszkach i digletach)... Nie wiem czy dam radę z automatami bo do 1 bossa ciężko dojść.
-
Minął prawie rok od megabomby w postaci "Rebirth" i chyba wreszcie doczekamy się wyjaśnienia końcówki. Nadchodzi crossover Batmana i Flasha. Jeśli nie czytaliście Rebirth albo nie zaznajomiliście się z finałem tego zeszytu to nie otwierajcie spoilera Pokazano też alternatywną okładkę z pewną osobistością z uniwersum Flasha Strój wskazuje, że będziemy mieć do czynienia z wersją z przed Flashpointu. Może być grubo Crossover będzie 4-częściowy (po dwa na Gacka i Flasha) i startuje 19 kwietnia wraz z Batmanem #21
-
6 odcinek warto było obejrzeć chociażby dla tańczącej Aubrey do kawałka z Saboteur. A i strzepać było można. Ogólnie to nie lubię odcinków z tzw. 'mind trap' gdzie ale na szczęście wszystko sprawnie jest przedstawione. Nie wiem czemu ubzdurało mi się, że sezon miał mieć 6 odcinków. Czekam na jakieś dupnięcie, a tu napisy :D Ale dobrze. Będzie więcej dobrego do oglądania.
-
The Brothers Grimsby/Grimsby (2016) - Słabym pomysłem było oglądanie tego filmu do kolacji. A przedwczesna ejakulacja to najłagodniejsza forma zepsucia nam posiłku. Kto widział jeden film z Sachą Baronem Cohenem ten wie czego się spodziewać. Tym razem nie ma obrażania ludności pracującej Kazachstanu, raperów ani dyktatorów. Na warsztat wzięto polactwo i januszostwo w angielskim wydaniu z domieszką kina szpiegowskiego rodem z Bonda i machaniem kończynami niczym Elijah Wood z Hooligans. Mark Strong zasługuje na szacunek chociażby z tego względu, że na ekranie zachowuję kamienny wręcz spokój przy scenach jak np. wysysanie toksyn czy przejawy miłości afrykańskich zwierząt. Mark lubi wyzwania co pokazał już nie raz w swoich rolach. Sacha wiadomo. Retarda grywa od zawsze. Tym razem jednak nie reżyserował obrazu, a zajął się scenariuszem. Za kamerą stanął sprawdzony reżyser kina akcji, czyli Louis Leterrier. Twórcy Transportera czy Człowieka Psa ostatnio nie szło za dobrze. Iluzja to film na raz, a Starcie Tytanów było nieudaną formą wskrzeszenia obrazu z początku lat 80-tych. W Grimsby nie stara się wychodzić przed szereg i robi to w czym jest dobry. Dzięki temu obraz ogląda się przyjemnie(?) i szybko. Nie ma niepotrzebnych zwolnień akcji, a wszystko prowadzone jest równo. Grimsby to typowy odmóżdżacz ale z kilkoma ciekawymi aspektami. Plus nie popada w schematy typowych action comedy. Fabuła jest ale totalnie przewidywalna i należy ją traktować jako tło. Film jak najbardziej do obejrzenia ale nie przy jedzeniu.
-
Ech... cały miesiąc w kopalni zeszło mi na farmieniu solar essence do pierścionka, a wystarczyło do Krobusa zajrzeć. No nic. Teraz tylko przygotować się na jakiś "szczęśliwy dzień", zrobić zapas kamieni i bomb, i robić raid na Skull Cavern. Kusi platynka ale trofiki za artefakty i automat z saloonu będą sporym wyzwaniem.