Gram już osiem godzin i bawię się całkiem dobrze, ale jeśli ta część jest lepsza od trzynastki (którą summa summarum lubię), to tylko nieznacznie. I tylko dzięki bardziej rozbudowanemu gameplayowi, bo wszystkie inne przywary wciąż są na swoim miejscu.
Kompletnie nie trafiła do mnie muzyka, co jest lekkim szokiem, bo utwory z poprzedniej części uwielbiałem. W pamięci zapadł mi tylko motyw z (m.in.) walki z Atlasem, reszta to kombinowanie na siłę (motyw chocobo, multum niepotrzebnego wokalu podczas zwiedzania lokacji).
Historia jak na razie nie porywa. Noel jest w porządku, ale reszta postaci to typowe pompatyczne, nieautentyczne dziwolągi, które niedługo chyba zaczną głosić te swoje mądrości wierszem. Bleh, rzyg.
Hype mi przeszedł i trochę (tylko trochę) się zawiodłem, ale przede mną jeszcze kilka(naście) godzin gry...