Pograłem dziś kilka godzin (przeszedłem główne misje w becie + poboczne) - 7 lvl.
Muszę przyznać, że gra się w to naprawdę w dobrze, a z ekipą po prostu kapitalnie! Gierka jest dużo wolniejsza od Destiny, a "instacje" tj. misje wykonywane w party na takim hardzie naprawdę trudne! W trójkę robiłem jedną i zginęliśmy x razy w paru miejscach.
Graficznie na x1 Division wygląda zacnie - hula w natywnym 1080p i fakt, że czasem dropnie te 3 klatki ale nie przeszkadza to w odbieraniu przyjemności płynącej z gry. Strzela się świetnie i za to ubi naprawdę kciuk w górę, bo daliście rade w tym segmencie. Co do grafiki, cóż wszystko niby ok, ale na początku miałem takie odczucie "aha....", dopiero po jakiś 2 godzinach przyzwyczaiłem się do graficzki i nie powiem jest całkiem ładna, szczególnie we wnętrzach budynków. Co do samych pomieszczeń to są one świetnie odwzorowane, a to wejdziemy sobie do małego bloku - w jednym mieszkaniu pokój dziecięcy, salon, sypialnia rodziców, a w tle przygrywa muzyczka z radia, które pozostało włączone. Wszystkie rzeczy na swoich miejscach, ale wejdziemy do mieszkania obok, a tam ściany pomalowane, syf na ziemi etc.
Division można zarzucić wiele, ale klimat to gierka oddaje przednio! Pozytywnie zaskoczyła mnie dynamicznie zmieniająca się pora dnia i pogoda. W nocy gierka nabiera jeszcze większego klimatu. Jakieś neonki przy opuszczonych sklepach, choinki pokryte lampeczkami - wszystko to buduje fajną imersję. Żeby nie było jednak tak słodko, to cóż gra cierpi na tak zwany syndrom MMO - duże połacie terenu, ale spotkać można tylko wiatr wiejący po ulicach. Jeżeli już spotkacie jakiegoś NPC to będzie to klon gostka spotkanego kilometr dalej, ba czasem rzuci ten sam oklepany tekst. Rozwalają mnie też sztucznie wrzucone NPC, które "niby" biją się czy tam przepychają między sobą aby budować przekonanie w graczu, że ludzie walczą tutaj o wszystko, a to (pipi) prawda, bo tych gostków wcale by mogło nie być Tylko mnie w(pipi)iali po jakimś czasie, jak spotkałem podczas 1 minuty marszu 6 takich samych typków czy babek (najczęściej biała baba szarpie się z murzynem ).
Co do samego gameplayu, to jest on oczywiście najmocniejszym punktem gry. Pójdziemy sobie zrobić jakieś zadanie na mapce, w międzyczasie zahaczymy o jeden pytajnik, który zacznie misje polegającą na bieganiu pomiędzy blokami i włączaniu skanerów wirusa. Innym razem uratujemy jakiegoś pajaca wraz z grupą uderzeniową, oczyścimy wodociągi z murzynów Swoją drogą 90% przeciwników to murzyni, ciekawy jestem reakcji Polygona
Co do naszej bazy, to beta cóż mało pokazuje Ot ratujemy jakąś babkę, która jest lekarką, zakładamy przychodnie + ulepszamy kilka rzeczy i tyle. Trochę komiczna sytuacja wychodzi w pewnym momencie, ponieważ gra pokazuje, że pewne perki/talenty mamy zablokowane, a po ukończeniu misji i zakupie np. pokoiku do salonu medycznego odblokowują się nam one. Ubi również spier motyw z craftingiem, bo w becie uwaga... jest on zablokowany
No (pipi), który debil z UBI wpadł na pomysł rozrzucenia XYZ encounterów na mapie, za które nagrodą są plany wytworzenia broni, ubioru czy nawet materiałów do ulepszenia bazy, a potem zablokował tę możliwość
Ok przejdę teraz do opisu strefy, gdzie każdy z każdym się napierdziela i w sumie chyba nawet nie wie po co xD Otóż wchodzimy sobie do tej strefy, ludzie patrzą się na siebie myśląc "ziomiusie to beta, dajcie pozwiedzać i coś polootować", inni myślą "no nie strzelają, to uj idę w swoją stronę". Niestety zawsze, ale to krwa zawsze znajdzie się ktoś o słabej psychice, ktoś kto pęka i naciska spust, a potem zaczyna się istna rzeź Ludzie biegają, nie wiedzą co gdzie, jaki granat, c4 etc. Każdy na(pipi)ia gdzie popadnie xD Ogólnie pograłem chwilę tam z jakimiś randomami i fajnie się pykało - przebiliśmy się nawet w głąb terytorium i trochę pozwiedzaliśmy. Ogólnie plac boju wygląda dużo lepiej niż inne "dzielnice" ukazane w becie. Jest takim hmm prawdziwszy w odczuciu. Ogólnie lvlując i wykonując tam jakieś rzeczy nabija się lvl pvp (zabójstwa) i hajs aby kupować lepsze pukawki i ubranka. Z ekipą ta strefa pvp to słowem
Division nie będzie żadną rewolucją, to po prostu wolniejsza wersja Destiny, trudniejsza od niej, z fajnym craftingiem (oby!!) i rozbudową bazy. Wydaję mi się, że ta gra jest jeszcze bardziej nastawiona na grę z kumplami niż w/w Destiny. Tak naprawdę bez ludzi nie zrobimy instancji, nie pójdziemy do miejsc objętych walką z innymi graczami, nie zdobędziemy takiego lootu/materiałów etc. Fajnie się to zapowiada, ale UBI i tak to s(pipi)i - mówię wam
Gra byłaby imo strzałem w 10 jeśli stawiałby bardziej na survial trochę jak DayZ - mało amunicji, bazowanie na crafitingu i zbieractwie. Pomyślcie taka gra (jakość AAA) + rozbudowany surviwal w tak dobrze odwzorowanym mieście?
Słowem, jeżeli ktoś jest miłośnikiem multiplayera, destiny (choć z drugiej strony wielu się nie spodoba wolniejszy gameplay), ma masę znajomych na livie/psnie - niech bierze day one. Inni mogą passować.
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie denerwuje - ilość kul potrzebna do zabicia murzyna
A i jedno jest pewne, mianowicie to, że Zeratul wbije calaczka i będzie grał w to ostro xD