Jedno trzeba powiedzieć.
Spencer - czapki z głów.
Ten człowiek objął markę Xbox w jej najgorszym możliwym momencie. Zaczal gruntowna zmianę polityki i przebudowę brandu w momencie, w którym MS już kreślił krzyżyk na tym dziale firmy.
Spial to wszystko do kupy, nakresil rozwój ich działu gier, a przede wszystkim zrobił coś czego dokonuje bardzo, ale to bardzo mało osób w tej branży. Przekonał ludzi pod krawatami, ze warto zainwestować w przedstawiona przez niego przyszłość segmentu gier wideo microsoftu. Ze warto odciąć się od starych metod i zrobić coś nowego, nie kopiować od Sony czy Nintendo tylko pójść swoją własna drogą.
Udalo mu się to. Drobnymi kroczkami odbudowywał to, co zostało doszczętnie spalone po wielkiej generacji z 360. Odbudował na nowo wiarę wśród graczy w markę Xbox, pokazał ze nadal liczą się w wojnach konsolowych. Poszedł swoją droga i za to mu chwala! Po udanej drugiej połowie obecnej generacji przekonał ponownie zarząd do zakupu kolejnych studiów deweloperskich, uzasadnił wydanie gotówki na bethesde. Pokazał, ze rynek oparty na usługach i pochyleniu głowy po w(pipi)u jaki dostali na start faktycznie się opłacił.
Dzieki temu dostaniemy najmocniejsza konsole nast. generacji. Dzięki temu microsoft przygotował się w tak dobry i rzetelny sposób do premiery nowych xboxow. Zero niedopowiedzen - wszystko wyłożone na tacy.
To nie jest tak, ze microsoft dał dobra ofertę i nagle gracze wracają do ich ekosystemu. To wynik długoletniej polityki i rządów Spencera, który właśnie teraz zbiera swoje zasłużone owoce.