Pragnę napisać trochę więcej o samej grze jako że, właśnie doszedłem do końca.
Dla mnie jest to najlepsza gra "Cage'a" (to nie on napisał scenariusz i to widać od pierwszych chwil uff) i zarazem najlepszy symulator chodzenia w jaki do tej pory grałem. Fabuła jest bardzo przemyślana, dobrze prowadzona (nareszcie Quantic...), a bohaterowie skonstruowani w taki sposób, że faktycznie idzie się z nimi zżyć.
Czytałem niektóre opinie i cóż uważam, że podejście do Detroit w wielu kwestiach jest mocno krzywdzące.
Gdyby Detroit było filmem, który nakręcił Nolan lub Spielberg to spokojnie zostałoby nominowane do Oscara za samą podstawę fabularną i przesłanie z nią idące.
Po pierwsze nie rozumiem zarzutu dot. eksploracji. Fakt, nie jest jej za wiele, ale np. znalezione przez nas elektroniczne magazyny mają naprawdę świetnie przestawione informacje czy to o androidach, które odzwierciedlają wymarłe gatunki (androidowe ptaki, miski, pandy etc), zagładzie pszczół, zmian klimatycznych, lotach turystycznych w kosmos, nawiązaniach do szybkich podróżach w Tubie Elona Musk'a. Szczerze? Cieszy mnie tak mało "znajdziek" - jest ich tyle, ile być powinno. Nie powodują odwrócenia uwagi od historii zawartej w grze, a są jej świetnym dopełnieniem.
Sama historia nie jest tu właśnie wisienką na torcie, ale cała otoczka która jej towarzyszy. W tle słyszymy od samego początku o konflikcie dot. złóż na Arktyce, zajęciu jej przez Rosjan i obaw o III wojnę światową (rozwój konfliktu możemy śledzić na bieżąco jeśli przystaniemy przy TV grając poszczególnymi postaciami). Mamy wiele informacji o różnych technologiach tworzenia androidów - Chiny i Rosja stawiają na inne rozwiązania niż w USA.
Przede wszystkim to właśnie otoczenie podczas gry definiuje tę historię. Sprawia, że jest ona realistyczna, że można w nią uwierzyć zarówno w okresie przedstawionym w Detroit jak i w ówczesnych czasach. Kto wie czy za X lat ludzkość nie znajdzie się w podobnym położeniu.
Wiarygodność jest tak zwanym słowem klucz tej gry. Androidy prowadzone przez nas są wiarygodne do bólu. Ich intencje, zamiary, marzenia są po prostu ludzkie i każdy z nas może się z nimi utożsamić. Czy niewolnicy nigdy nie chcieli być wolni? Czy nie wszczynali rewolucji po to aby zdjąć kajdany i zaznać choć odrobinę wolności. Ta gra skłania do przemyśleń i robi to nad wyraz dobrze. Wiele dialogów to mały majstersztyk. Szczególnie konwersacje Marcusa ze swoim właścicielem oraz Hanka z Connorem (jedne i drugie kształtują rozmówców na swój sposób).
Wybory moralne w wielu miejscach są dosyć mocne i mają spore znaczenie jeśli chodzi o końcówkę gry. Przykładowo jeśli będziemy postępować jak Android wobec Hanka, to ten nie będzie nas zbytnio lubił, nie zmieni swojego nastawienia do "plastików" co odbije się na zakończeniu. Samo zakończenie według mnie było satysfakcjonujące i dobrze spajało cała historię (nie wiem jak inne, ja miałem podobno dobry koniec).
Graficznie - gra jest nierówna, raz bardzo ładna, tak ładna, że opada szczęka. Innym razem widać niedoróbki i mniejszy nakład pracy w danych lokacjach. To nadal jest top obecnej generacji.
Sama gra zajęła mi jakieś 12h i bawiłem się przy tym świetnie. To, że nie chciałem ani na moment odkładać pada mówi samo za siebie.
Historia jest intrygująca, a napięcie budowane już od pierwszych rozdziałów. Ci, którzy nie lubią tego typu gier, zapewne i po Detroit ich nie polubią, a szkoda, bo sama gra jest naprawdę bardzo dobra i ma wiele do zaoferowania. Wciąga mocno i trzyma do samego końca.
Ode mnie 8+/10.
Minus za nierówną oprawę graficzną.