No ja się świetnie bawiłem przy Origins, Bayek to moj ulubiony protagonista zaraz po Ezio, przy Odyssey już lewactwo wjechało i zgrzytałem zębami na babę spartanke i olimpijczyka, Valhalla mnie rozwalcowała kontentem na jedno kopyto (te festiwale sezonowe w wiosce, ło matko). Nie mam już cierpliwości do kompromisów w tej serii, zarówno technologicznych jak i ideologicznych.