Oks mój 3 woodstock, poprzednie w 2010 i 2011. Ogólnie zabawa jak zawsze super, koncerty choć nie tak fajne jak poprzednio, dawały rade mimo to. Dresiarni najwiecej bylo na prodigy w 2011, w tym roku praktycznie ich nie odnotowałem, a jak już to były raczej zjarane spoko ziomki. Najlepsze koncerty anthrax i atari. Ta 3 osobowa kapellka z Białorusi również bardzo fajny koncert, leningrad rowniez na plus. Zaskoczyła mnie jeszcze Maria Peszek, nie znałem żadnego jej kawałka wcześniej a tu zonk, na prawde fajna muzyczka na żywo.
Najgorsza wada tegorocznej edycji to żarcie woodstocokowe. Jakaś kpina kurde, brak kebabow, hamburgerow, porcje były co najmmniej dwa razy wieksze z surówka i warzywami a tu w tym roku buła z keczupem i troche jakies nedznej kielbasy ;/
Koniec końców, zadowolony jestem na sto pro, choc maly niedostyt jest, bo byłem od czwartku rano, a na poprzendich edycjach juz od środy. No nic. Za rok pojade, jak bede mial transport autem. Pocigami jest grubo. W tamtą strone, fajna imprezka, ludzi w pizdu ale spokojnie da rade przejśc po pociagu. Ciekawych typów można spotkac. Mnie osobiśćie rozwalaja true woodstockowicze, czyli zero bagazu i napruci konkretnie 24h. Natomiast powrot pociagiem to po prostu dramat ;[ choc i tak fajnie ze w koncu ktos pomyslal i juz nie wpuszczaja wszystkich na perony jak leci tylko po kolei na kazdy pociag. Bogu dzieki ze zdecydowalem z dziewczyna wracac pierwszym do krk o 1.02.
O wlasnie mi sie przypomnialo ze nie widzialem nikogo kto by rzucal frisby. A duzo było osob z kartkami free hugs. Pamietam ze jak byłem 1 raz w 2010, tez bylo troche takich ludzi, ale dużo mniej i było to coś fajnego i miłego. A teraz jakos tak stali wszedzie i nie zauwazylem zey choc raz ktos sie przytulał.