nie jestem takim specem jak koledzy powyżej, bo MMA to okazjonalnie łapię, ale kilka rzeczy wychwyciłem
przede wszystkim sam się sobie dziwiłem, że w biegu walki zacząłem dopingować Irokeza; nie lubię faceta, ale to jak cisnął Kornika sprawiło, że nie mogłem uwieżyć, że to ten sam zawodnik, który kiedyś tak mnie irytował swoim cwaniactwem ringowym; jak ze stójki spadał pięścią na głowę leżącego Kornika, to myślałem, że drugiemu mózg wyciśnie uszami... a Kornik nic... później widać było, że nie było tam czystego trafienia, ale i tak raczej było silniejsze niż nokautujące trafienie Wallace'a przez Ci'pka (ktoś mi wytłumaczy skąd się wzięła ta jego ksywka? kiedyś oglądałem jego walkę gadając z kumplem przez tel i nie mogliśmy uwierzyć, że taki fighter posługuje się takim pseudo ).
miłym zaskoczeniem była walka pań, bo o ile dobrze pamiętam, to widziałem pierwszą walkę Karoliny w KSW i była wręcz nędzna... natomiast ogólnie, pomijając kwestie tego, że kobiece walki nie są miłym doznaniem estetycznym, laski potrafią się tak brutalnie prać, że mamy tu esencję MMA, więc nie zgodzę się z Wojtasem w kwestii ogólnego upodlenia kobiecego MMA; mi laski zawsze przypominają tych chuderlawych fajterów muay thai, którzy może i siłą nie imponują, ale intensywnością i gęstością ciosów mogą wprowadzić w osłupienie;
Chyba najmniej podobały mi się walki Asambeka i Kułaka. Pierwszy nie pokazałem (moim zdaniem) pełni umiejętności i dobrego "pressingu", drugi był strasznie sztywny (kręgosłup?) i poruszał się po ringu tak, że wyglądał jak niezbyt sprawny fizycznie chłopiec, który próbuje pie*dolnąć szkolnego ćwoka, bo ten mu kanapkę zabrał. No paralityk momentami z Kułaka wychodził. Ale kilkoma akcjami mi zaimponował. Piękny low kick, który podciął młodego i sprawił, ze ten poleciał do przodu wprost na... lecącą w jego stronę pięść Kułaka! Low kick i cios pięścią z góry - to mogło rozwiązać sprawę walki, ale cios nie doszedł...
Mamed zaczyna nudzić. Do niedawna nie chciałem, żeby odchodził, ale teraz stwierdzam, że jego czas w KSW minął. Niczego tu już nie zdziała. Bardzo faceta lubię, ale tu się marnuje, bo nie dostaje godnych siebie obijaków. Kendall bardzo mnie zaskoczył, nie znałem go... po wyglądzie spodziewałem się ringowego cwaniaka, chama i prostaka... Okazał się bardzo ciepłym i sympatycznym facetem, a to jak 3-4 razy przybijali sobie piątki po fajniejszych akcjach (np. markowane kopnięcie z wyskoku, a w rzeczywistości potężna bomba pięścią na głowę - w wykonaniu Mameda) z uśmiechem na twarzy, dało też chyba lekcje wielu kibicom. Pokazali, że to sport, a nie wojna... Nadmiar byłby męczący, ale raz na jakiś czas taka "miękkość" w ringu jest miła dla oka.