-
Postów
1 970 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez mr_pepeush
-
słuchajcie, co polecicie dla kogoś, kto chciałby się po raz pierwszy w życiu zmierzyć z gatunkiem jRPG? do tej pory RPG cisnąłem na kompie, w ciagu ostatniego roku skończyłem DA, DA2 i Demons Souls na PS3 i tak się zastanawiam nad jakimś jRPG; chyba jestem gotów na hardcore tak pod kątem sterowania, technikaliów, sposobu rozgrywki, jak i samej fabuły (bo ponoć dla gracza "europejskiego" taki jRPG na początku jest szokiem); zastanawiałem się nad FFXIII, ale nie wiem czy to dobry wybór i jakoś się boję wskakiwać w tę przygodę, wiedząc gdzieś tam z newsów czytanych przez "całe życie gracza", że wcześniej było tyle fenomenalnych produkcji z tej serii; co jest dobre, żeby wejść w ten świat, poznać go takim jakim jest? (nie chcę zaczynać od czegoś co niby jest jRPG, ale mało rozwiniętym; chcę ten gatunek poznać taki jakim jest "pełną gębą")
-
filmik kozak; prawie jakbym siebie widział :] storm rulera chyba ani razu nie użyłem, a przeżyłem
-
co prawda nie uważam, żebym odkrył swoimi postami jakieś strasznie istotne informacje, wpływające na odbiór tytułu przez gracza, ale specjalnie dla Ciebie postanowiłem wyedytować swoje dwa posty;
-
dobra, to inaczej - możesz podać mi przykład gry i jego uniwersum, w którym wyjawiono wszystko? nie mówię tu o prostackich cod, moh czy inne tego typu osadzonych w naszych realiach; wiesz na czym polegał fenomen pierwszej i drugiej części half life? pozostawiał więcej zagadek niż odpowiedzi; podobnie jest w kinie i tv - chociażby taki serial Lost... czemu był taki wciągający? pytania, pytania, pytania... powszechnie uważa się, że literatura prosta(cka) nie pozostawia nic czytelnikowi do samodzielnej interpretacji... a część rzeczy, które wpisałeś w listę niejasności, pozostają bezsprzecznie do naszej interpretacji; pewne rzeczy z tych są nieosiągalne, np.
-
właśnie zakonczylem na tryb fabularny. jeszcze bardziej niż wcześniej dziwię się opiniom, ze gra ma słaba fabułę, a zakończenie ssie. pojawił się nawet koment: co dalej z ludzkoscia? sisior ten, kto taKie bzdury wygaduje. przecież wszystko jest w grze ludzie, czego chcecie wiecej? historia jasno zamknięta. aż mi żal... wszystko na talerzu podano, ale nie... jeszcze mało... REWELACYJNY tytuł. przekozacki gameplay, świetna fabuła, bardzo nośna i pchajaca gracza do przodu. wRuKwiam się, jak słyszę zachwyty nad dennymi cod czy innymi badziewiakami na multi, a czegoś tak dobrego się nie docenia. imoho jedna z ciekawszych produkcji na ps3
-
Soul, z czystej ciekawości - gdyby grę rozebrać na czynniki składowe, co jest dla Ciebie najważniejsze? Weźmy takie kategorie jak: grafika, muzyka, fabuła, sterowanie, mechanika gry (czyli jak się postać prowadzi), praca kamery, zróżnicowanie rozgrywki, dynamika rozgrywki, uniwersum (we wszystkich aspektach). Możesz te rzeczy posegregować w grupach np.: najistotniejsze (1 rzecz), bardzo ważne, mało lub w ogóle nieistotne. Mam wrażenie, że sporo osób wiesza psy na grze tylko z powodu grafiki, podczas gdy w rzeczywistości oceniając pozostałe aspekty, istotne z punktu widzenia miodności gry, oceni bardzo wysoko.
-
chodzi Ci o walkę z bossem? wielka płaszczka, a wokół niego kilkadziesiąt "małych" płaszczek? no to jeśli grasz magiem, to masz mega łatwe zadanie; każdy spell ofensywny jest w tym wypadku dobry; osobiście polecam kulę ognia, do pozamiatania bossa, a małe płaszczki najszybciej padają od tego niebieskiego pocisku (nie ten najprostszy, a ten drugi); maleństwa rozwalasz z początku drogi, jeszcze ze zbocza; jak rozwalisz większość, podchodząc coraz bliżej centralnej części areny, nadleci gigant; biegniesz do muru i chowasz się za nim przed strom kingiem; siedzisz tam cicho, dopóki nie zobaczysz go, że już przelatuje nad Tobą; wtedy ładujesz w niego kule ognia; ważne jest tylko to, że jeśli zalockujesz na głowie, to przerzuć się po chwili na tułów, a później na ogon, bo kule jak lecą za daleko, to nie ranią już, więc zawsze wal w "obiekt" najbliżej siebie; w zasadzie za drugim takim przelotem storm kinga powinieneś już go ubić; aha, oczywiście jak tylko przeleci Ci nad głową i nie będziesz mógł już do niego walisz, to chowasz się z drugiej strony budynku; grając magiem koleś jest chyba nawet łatwiejszy niż tower knight (w niedzielę oddałem grę szwagrowi, ale dalej tu zaglądam i myślę o tej platynie... gra nałóg!)
-
hmmm... z tego co pamiętam, to poziom trudności zmieniony na "pokłosiu" nie wpływa na ilość przyznawanych punktów; jak zdobyć punkty było już omawiane parę razy: albo biegasz po mieście i znajdujesz miejsce, w którym pojawiają się przeciwnicy, rozwalasz ich, respawnujesz i rozwalasz i... albo robisz misje użytkowników, ale nie polecam (poza tym punkty z misji użytkownika przydzielane są tylko raz do puli; potem, przy kolejnym przejściu tej samej misji, wyskakują, że niby je nabijasz, ale nie są dobijane do sumy); ja znalazłem taką miejscówkę na drugiej wyspie, gdzie respawnowałem się w jednym ze "szpitali", a za skrzyżowaniem miałem wesołą gromadkę celów; wpadałem, robiłem im jesień średniowiecza, podchodziłem do ściany, pod nogi rzucałem sobie z 3 granaty; zgon, respawn i znów mogłem ich tłuc (było to szybsze, niż ucieczka z tego miejsca wystarczająco daleko, by mogli się zrespawnować); jeśli jednak masz do zdobycia 9k punktów, to chyba zalecałbym szybkie przejście gry jeszcze raz, tylko tym razem kupuj tylko usrpawnienia związane z daną karmą, a nie bierz tych neutralnych; w jeden wieczór powinieneś dać radę to załatwić; a co do postaci, to nie wiem czemu się czepiacie; mi co prawda cole 2 nie przypadł do gustu i wolę cole 1, ale ogólnie uniwersum trzyma się swojego fajnego charakterku; jak dla mnie to trochę taki komiksowy klimat, który mi się najbardziej kojarzył z bajeczką "Moto myszy z marsa" (sam nie wierzę, że przyznaję się że oglądałem ten chłam xD);
-
tak czytam niektóre Wasze opinie i powiem szczerze, że niesamowicie się dziwię Waszym biadoleniom i narzekaniom; dostaliście do rąk naprawdę solidny tytuł (narazie nie mówię o multi, skupiam się na single) a narzekacie; ludzie, wróćcie do czasów, kiedy grało się w rozdziałce 1024x7xxi był to maks i powiedzcie mi, gdzie tam był tak solidny tytuł? równie ciekawe przypomina mi się tylko unreal i half life (dla tych, którzy nie siegają pamięcią w grach tak daleko informacja: chodzi o pierwsze części tych gier;);teraz idąc dalej - w jakiej grze tej generacji konsol znajdziecie tak intensywną rozgrywkę, dużą ilość naprawdę zróżnicowanych broni, masę przeróżnych przeciwników, do których trzeba dostosować swoją taktykę; gdzie znajdziecie taką różnorodność lokacji połączoną z ciekawymi postaciami i podróżami na różne sposoby (wiem, pociąg jest już mocno oklepany, ale przyznajcie, że zawsze lubicie te etapy!); a to, że akurat rozdziałka nieco niższa? phi! zauważyłem to na początku, stwierdziłem - ok, jeśli chodzi o techniczną stronę wyglądu grafiki, to mamy crap, ale samo modelowanie postaci, budowa świata otaczającego nas, niektóre widoki... przecież to kawał fenomenalnie wykonanej roboty! kuźwa - kiedy przyszło mi walczyć z grabażem w NY z radością porzuciłem to zajęcie na dłuższą chwilę, na rzecz oglądania z bliska trzech chimer (zdaje się były to hybrydy), które atakowały z miejsca, nie biegając, rzeczonego grabaża, a mnie nie zauważały. wróćcie do tej lokacji i zobaczcie jak one się ruszają, jak pięknie wymodelowano ich sylwetki ubierając w zbroję pełną detali i malutkich błyszczących punkcików; a że to wszystko w nieco niższej rozdzielczości? so what? proszę, żeby nikt się nie obrażał po tym co teraz napiszę, ale żałuję, że na forum nie wyświetla się wiek gracza, bo ilekroć słyszę biadolenia nt. grafiki, jestem przekonany, że mam do czynienia z kilkunastoletnimi fanboyami nowych technologii, dla których jedyną ważna rzeczą jest grafika; a może to nie to? może to już taki zwyczaj, że jak gra się nie podoba, to pojedziemy jej po tym, co widzimy, że się nie udało - grafika - a innych przywar nie potrafimy nakreślić; praca recenzenta wymaga pewnej wiedzy, znajomości standardów; a tutaj mam wrażenie, że niektórzy grają - uwaga! - tylko kilka lat na różnych systemach i uzurpują sobie prawa do objechania produkcji, nie potrafiąc wymienić jej wad; fabuły komentować nie będę; jestem tuż przed finałową walką; to co widziałem do tej pory bardzo mnie zadowala i uważam tę historię za dużo ciekawszą niż w dwójce (jedyneczka wciąż nie pobita); multi? nie wiem, nie gram, rozumiem, że są problemy, stąd może być tak dużo lamentu; ale żeby singla objechać tak jak niektórzy narzekają... (SzczurekPB - prawda, że nawiązania do HL2 aż same się cisną? szczytem wszystkiego było, jak czołgał się w moją stronę ucięty tułów ponuraka xD od razu skojarzenie z panami w białych koszulach z krabem na twarzy xD a ten młot? aż dziwne, że nie dostał łoma, a sam młot nie został mu zrzucony tak jak łom Freemanowi! przecież kiedy dostaliśmy broń białą tu i tu dostawaliśmy ostatnie informacje od pana ponad nami i obracaliśmy się twarzą w kierunku nieznanego; zwrotnica kolejowa (HL2 jest), miasto ponuraków (HL2 jest - Ravenholm ]:->), wielka wieża na końcu gry (HL2 jest), lvl na wodzie, gdzie jesteśmy atakowani "od góry" (HL2 jest), epicka walka na moście z latającym statkiem wroga (HL2 jest - choć bardziej przy tamie)
-
miałem dokładnie to samo; mimo, że grałem po ciemku, to potrzebowałem rozjasnienia, bo nie ogarniałem; a telewizor mam nienajgorszy, więc to nie jego wina;
-
estel, tylko trzeci świat tak wali po psychice (no, może momentmai jeszcze piąty); czwarty świat jest bardzo przyjemny; drugi to bajka; a pierwszy... wiadomo
-
do czarów potrzeba catalyst w dłoni. do cudów talisman. później znajdziecie talisman of beast, służący do jednego i drugiego. najpierw trzeba kupić, a potem zapamiętać czar/cud (remember spell/miracle)
-
nie było; przychodziłem tam przed i po zabiciu astrei, przy pbwt i pwwt; przy poprzednim ng zakładałem, że może przez pomyłkę na początku dałem odpowiedź monumentalowi "no", zamiast "yes", więc odpaliłem kolejne ng, dałem "yes", ct było pw i dupa zbita; brak broni, brak pierścienia... nawet już za zadania mefisto mi się nie chciało zabierać, bo uznałem, że nie ma to większego sensu, skoro platyny i tak nie zrobię; wrócę do gry, to pomyślę, czy nie zawalczyć, ale już naprawdę gra dała mi w kość tą opornością; a powtarzam - poziom trudności gry już mi nie straszny :confused: (najgorsze jest to, że na półce na dokończenie czeka la noire, bayonetta, deus ex, red dead redemption, mam zupełnie nie ograne dead space, resistance 3, shadows of the damned... same dobre gry, ale jak wczoraj odpaliłem na godzinkę deusa, to jak cholera brakowało mi DSa :confused:)
-
inna opcja, aczkolwiek może być dla Ciebie jeszcze niedostępna, to rozwalenie go z murów za pomocą magii; możesz próbować soul arrow, chociaż rozwinieta wersja tego czaru sprawdza się lepiej; wchodzisz na mury i czekasz, aż zaatakuje; tutaj liczy się refleks i "tajming" lockujesz na jego głowie, , która w tej chwili jest zasłonięta; gdy tylko leszcz weźmie zamach (na samym początku ruchu) rzucasz czar; w czasie zamachu tower knight odsłania głowę - wystawia ją zza tarczy; idealny moment, żeby rzucić zaklęcie i schować się do tyłu; sekwencję powtarzasz (wejść na szczyt muru, na miejsce kusznika, rzucić spell w chwili gdy podnosi rękę, odskakujesz do tyłu w stronę ściany); powinieneś przejść bossa nietknięty; septo, w tym temacie masz na prawdę dużo odpowiedzi na swoje pytań; polecam szczególnie ostatnie 5-6 stron, na których to ja szczegółowo wypytywałem o przeróżne aspekty gry :]
-
septo - kusznikow w tej lokacji spróbuj załatwić bombami, a blue Eye knight musisz pojedynczo lapac; konieczny jest thiefs ring. możesz sobie ułatwić zabijając czerwonego smoka. wpisz w YouTube - demon souls red dragon - i poszukaj sposobu na zabicie go łukiem. 100% bezpieczny i skuteczny, potrzebujesz 200-300 strzał. wchodzisz na pierwsza wieżę, celujesz z łuku w miejsce charakterystyczne: nad pierwszym ogniskiem, które minales jako pierwsze biegnąc do wieży. unosi się tam dym i celujesz nad dymem. gdy tylko smok opadnie - strzelasz. wypuscisz kilka strzał, to wyczujesz czas i miejsce. różnie bywa, raz 15, raz 30 minut tak stoisz, ale gad pada. a wtedy końcówka mostu to bułka z masłem. powodzenia.
-
zabilem więcej demonów i bp nóż to wymagane, ale nie pomogło. teraz chciałem zdobyć ostatnią broń. ma ją ochroniarz maiden astrei, przy zachowaniu pwwt - garl, zgadza się? drugi raz podchodzę z pwwt i dupa! jakieś 30 min zeszło mi na przejście całego świata piątego, myślałem, ze chociaż ten teofil wpadnie. ta... a świnie latają. powiem szczerze, ze zły jestem okrutnie. chciałem mieć platyne w tej grze, o której tyle się kiedyś naczytalem. ze taka trudna i w ogóle. powiem, ze od strony gameplayu nie zaznalem większej irytacji. bardziej wnerwialo mnie nawwet LBP poziomem trudności niektórych lokacji. tutaj widzę, ze gra nie jest tyle trudna, co oporna, a legendy o jej poziomie trudności powstały chyba pośród trophyhunterów. po prostu gra nie lubi oddać graczowi tego, co powinno byc przystępne i należy mu się. zamykam te przygodę z licznikiem 77% trofeów. raczej nie wrócę do polowania na platyne, choć pewnie jeszcze kiedyś ją przejdę. nową postacią. 100h, nie zakończone platyna. porażka
-
a ja chyba pięknie podziekuje za platyne w tej coraz bardziej wkuxxxxxxcej mnie grze. zgodnie z wcześniejszymi sugestiami popełniłem zakończenie kolejnej gry, ubilem false'a, zacząłem kolejne ng, ubilem phalanx a monumental nadal nie chce dac mi pierścienia. szlag człowieka trafia. nie wiem - co teraz? może moje pwct nie jest wystarczająco białe? może jest białe a ma byc bielsze? no bo po co było dawać współczynnik liczbowy, jak można było dowalic kilka odcieni bieli i czerni (zakład, ze to kobieta na to wpadła?). nie wiem czy jest sens grać dalej. brakuje mi dwóch kamykow do modyfikacji broni, stali upuszczanej przez garn vindal przy pwwt, pierścienia od mefisto i właśnie pierścienia od monumentala; i trafia mnie jak widzę, ze jestem o krok od platyny, a gra się opiera z całych sił
-
no ale to o czym mówisz, nie przekreśla mojej wypowiedzi chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że początkowo jest różnica pomiędzy klasami; jak startujesz magiem, to jest trudno, bo masz słaby ekwipunek i niskie staty; a rycerz, czy nawet barbarzyńca fajnie sobie radzą; wiadomo, że nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć grę barbarzyńcą (wysokie vitality) a skończyć jako mistrz magii; nie chcę uchodzić za alfę i omegę, bo macie więcej doświadczenia, ale podaję tutaj własne doświadczenia z grą royalty; jak zabiorę się za DS po raz drugi, to raczej jakimś rycerzykiem zacznę, bo w tej grze zdecydowanie wolę walkę żelazem niż różdżką muszę w końcu zrobić cholerną platynę i zapomnieć o tej grze, bo jest jak wirus; zainfekowała mnie już Deus Ex czeka na półce, Resistance 3, do tego wpadło mi kilka starszych tytułów (Dead Space, Bayonetta) + Shadows of the Damned, ale nie mogę się za nie zabrać... tak mnie wessało DS
-
septo, ta gra ma bardzo rozbudowany backtracking, czyli będziesz musiał wracać do wcześniejszych lvli; generalnie póki co przyj do przodu, przechodź kolejne etapy, farm punkty, rozwijaj postać; red eye knight (to właśnie ten czerwonooki) tak naprawdę jest łatwy do ubicia, jeśli dobrze podejdziesz do tematu; np. teraz, po prawie 100 godzinach w grze biorę gościa nie dostając żadnego ciosu i nie potrzebuję do ubicia go żadnych czarów; umiejętności przychodzą z czasem zaczynałem grać jako royalty, bo czytałem że to dobra klasa na początek; powiem szczerze, że mam mieszane uczucia co do tej klasy po tych stu ugranych godzinach; a w zasadzie nie stu, a pierwszych dwudziestu; chodzi o to, że najtrudniej się gra na starcie; to tutaj potrzebujesz takiej postaci, która przetrwa ataki pierwszych przeciwników i pozwoli Ci popełniać błędy; royalty niekoniecznie na to pozwala; może błąd był po mojej stronie, bo raczej unikałem walki magią, a cisnąłem głównie z podstawową bronią tej klasy - rapier; i mimo, że rapier fantastycznie sprawdzał mi się przez 3/4 gry, to był uciążliwy w pewnym momencie - szkoda mi było podnoszenia statów, żeby móc założyć na siebie cięższy ekwipunek, więc podniosłem je tylko na tyle, by założyć zbroję Old king Doran i dalej walczyłem rapierem (najpier podniesionym do +7, potem do +10); jeśli zaczniesz grać royalty, to nie żałuj magii, pociśnij na początku trochę w siłę i zwinność (dex), a resztę wal w vitality i manę; szybko znajdź cling ring oraz thiefs ring i radzę się z nimi raczej nie rozstawać; pamietaj, że Twoją zaletą jest szybki atak, ale i szybki unik; tą klasą możesz pieknie obejść wroga i zaserwować mu cios w plecy, najczęściej zabójczy; aby zachować pełną szybkość ruchu Twój parametr Equip Burden musi wyglądać tak: xx/yy, gdzie yy to maksymalna waga całego ekwipunku, xx to waga tego, co masz na siebie założone (rzeczy w użytku, a nie noszone w plecaku, czyli zbroja, pierścienie, broń); pamietaj, że jeśli chcesz zachować pełną prędkość, to xx nie może być większe niż połowa yy;
-
mam trzeci ng, choć przyznaję, że "nielegalnie". pod koniec ng+ zrobiłem wiekszosc, choć w zasadzie korzystam tylko z soul arrow (ten pocisk magiczny ulepszony) i fireball. w demons souls gram z przyjemnością, starałem się sam wypracować swoją drogę, ale stwierdziłem, ze nie ma sensu grać "sztuka dla sztuki", tłukąc godziny w pogoni za kamykami czy gadzetami tak naprawdę do niczego mi nie potrzebnymi. zamiast tego bije demony innymi sposobami niż w pierwszej grze no to nic. ubije false king, phalanx, zbiorę pierścień od monumentala, randez vous z mefisto, a potem jeszcze przedmiot od ochroniarza maiden astrea przy pwwt i platyna będzie. pod warunkiem, ze złapie 2 pure'y
-
jestem na 99.999% pewien, ze odpowiedziałem TAK. ale jak tak czytałem warunki otrzymania friends ring to rzeczywiście jedyne co mogę poddać pod wątpliwość, to właśnie to czy dałem yes czy no. w końcu mogłem się pomylić. ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? czy jeśli rozpoczne kolejne ng, ubije phalanxa to od razu dostanę friends ring od monumentala, czy będę musiał wytluc wszystkie demony wcześniej? w zasadzie brakuje mi tylko chyba dwóch kamieni pure, jednej broni z pwwt i pierścieni od mefisto do upragnionej platyny.
-
ani wardinga ani enchanted/coursed nie używam, ale wszystkie bp padły. trochę trzeba było pomyśleć, kilka taktykę sprawdzić i poszły w diabły. najgorsze jest to, ze mam kolejny problem. ubilem wszystkie 5 bp oraz primeval demony w 1, 2, 3, 5. mój charakter powinien byc pure white. figurka pokazująca stan postaci świeci się na biało-niebiesko. dlaczego wiec monumental (ten mały chłopiec przy swieczce) nie chce mi dac pierscienia?
-
hańba mi - jak mawia król Julian wróciłem do nexusa i poszło ok; tylko, że nie miałem specjalnie czasu żeby dobrze przysiąść do pbwt; w 4-1 ruszyłem, od razu na starcie widac BP'a i szok - raz mnie ciął kataną i po wszystkim widzę, że ta gra zaskakuje do samego końca; jak rzucę jakąś tezę, to zaraz gra ją obala raniąc mnie dotkliwie jeśli wszystkie BP będą tak rzeźnickie jak ten wspomniany, to czeka mnie jeszcze duuuuuużo gry (a już czułem smrodek platyny...)
-
"fścikne" się zaraz... dlaczego tendencja świata nie chce mi iść do black? gram offline mam wszędzie pwwt próbuje zbić wt z white do black popełniając samobójstwa samobójstwa w formie ciała, po 7 razy skacząc z klifu w 1-1 powrót do ciała po każdej śmierci z ephmeral Eye, czy jak się tam zowie ciałoprzywracacz wszystko zgodne z tym, co wyczytalem, ale 9 śmierci i nic! czy to może mieć zwiazek z tym, ze ubilem 90% demonów? muszę miec kolejne ng by moc walczyć o black? cholera, nie wiem co mnie wzięło na platyne w tym. gra bardziej niż trudna jest czasochłonna.
-
tak jak mówiłem, pure bladestone wpadł mi za pierwszym podejściem do gry. dziekuje za uświadomienie mi jakim jestem farciarzem ;D niestety brakuje mi 3-4 innych pure ...stone'ów. najgorsze, ze ostatnio bardzo brakuje mi czasu na konsole, a tutaj mi resist3 czeka w sklepie... a jak tęskni!