Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 694
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Ostatnia wygrana ogqozo w dniu 5 kwietnia 2020

Użytkownicy przyznają ogqozo punkty reputacji!

Reputacja

6 713 Zajawkowicz

O ogqozo

  • Urodziny 02.06.1988

Kontakt

  • GG:
    9067453

Informacje o profilu

  • Tytuł:
    Użytkownik ogqozo edytował ten tytuł minutę temu
  • Płeć:
    mężczyzna
  • Skąd:
    Jarosław
  • Zainteresowania:
    Bomby, budziki, baltazar, biblia, baptysta, Baltimore, bazar, burza

Ostatnie wizyty

31 612 wyświetleń profilu
  1. ogqozo

    Serie A

    Wszyscy wiemy, jak to wychodzi w praktyce z "dawaniem trenerowi czasu" hehe. Tak naprawdę po prostu tego nie ma. Coś może iść w złym kierunku góra parę miesięcy do wywalenia. Góra. Stagnacja może być nieco dłuższa. O Gaspierinim się mówi, że "proces", widzę często takie komenty w sieci, chociaż nie wiem, czem - on od razu zaczarował Atalantę. To jest magia, przecież ten klub... nigdy nie był więcej niż średniakiem? Czasami zajmował miejsce typu 6., 7., ale to były pojedyncze trafy daleko od czołówki. A Gasperini przyszedł w 2016 - bach, pierwszy sezon na czwartym miejscu. I każdy sezon walka o miejsce w Europie, tylko raz nieudana, ale ledwo. Ja sam momentami nawet widziałem Atalantę jako czarnego konia do wygrania ligi czy LM. Na krótko, ale kurde, ten klub historycznie mógł tylko fantazjować o takich marzeniach. Nawet dziś, po prawie dekadzie sukcesów, Atalanta ma taki skromny budżet - dziewiąty w lidze. Tracą też cały czas najlepszych zawodników, ostatnio jak walczyli o mistrza w 2021, to prawie nikt nie został do dziś, chyba tylko De Roon i Djimtisi. Co roku kolejny cud, że Gasperini wnosi nowych zawodników na magiczny poziom, ostatnio Lookman, teraz Retegui i tak dalej. A najlepsze, że... mówiło się już o zwolnieniu Gaspa z Atalanty! Tak, już szykowano mu stryczek bo pierwsze PIĘĆ meczów miało słabe wyniki i zespól był na 19. miejscu. To jeden z największych sukcesów w dużych ligach za mojego życia, bez dwóch zdań. Ale prawie że i jemu zabrakło czasu lol. Oczywiście, od szóstej kolejki Atalanta zaczęła długą serię zwycięstw, i reszta jest samą chwałą Gaspa. Ale to dobrze pokazuje, że "dawanie czasu" ma bardzo króciutki lont. Co dopiero w Juve. Każdy przegrany mecz to lawina newsów o tym, który to piłkarz się obraził, który nienawidzi trenera, jak to trener zawalił i gwiazdeczki się nie starają itp. Nie muszę tutaj wspomiać wszelakich historii z Atalanty lol. Tyle że w Atalancie to śmieszna ciekawostka, w Juve to by było zawsze historią miesiąca, jakie on potrafi mieć relacje z graczami.
  2. Co ludzie mają wiecznie z tymi pokemonami. Gdyby zrobić grę tego typu, to i wy byście jej nie kupili, i fani pokemonów by nie mieli pokemonów. Co się dzieje z dorosłymi "mężczyznami" w wieku dość nadal młodym, że tak ich wiecznie męczy, że śmie ISTNIEĆ jakaś gra, która nie jest dokładnie tego typu jak by chcieli. Większość twórców w Game Freak siedzi kompletnie nad tym, czego w tych grach w ogóle nie ma, nad online i nad tym, żeby działał system walki, animacji i rozwoju 1000 postaci. Zero szans myślenia o jakichś Xenoblade'ach. Czemu nie porównać tego do, nie wiem, Persony, gdzie postaci jest sto (10 x mniej), system ma kompletnie zero balansu i nie pociągnąłby jednego dnia jakiegokolwiek sensownego multi, a postać chodzi po statycznych tłach, tylko do Xenoblade'a akurat lol. Czemu nie do Forzy albo Halo jeszcze? Czemu czepiać się tej jednej gry non stop, ile można tak żyć. Ale co to ja miałem. Nie do końca. Głównie jest topple, które oczywiście można użyć, by zdemolować przeciwnika. Topple nie ma ostrej granicy, że tylko w sytuacji X może się stać, ale na pewno założenie statusa stagger mooocno obniża odporność na topple. Nie jest to jednak jedyny sposób, by osiągnąć topple, każda technika topple może go założyć bezpośrednio (dla większości przeciwników, niektórzy mają immunity na bezpośredni topple), tylko wyjściowo szansa jest bardzo mała, zależy od odporności. Można też "wiecznie" topple'ować w (chyba nadal nieopisany w grze) sposób, że po topple robisz stun, bo stun zatrzymuje licznik topple'a. Jest to więc swego typu daze, ciężko to osiągnać i 99,9% gry nie wymaga, ale jest jak najbardziej możliwe. Gdy gra mówi o "combo", generalnie chyba ma na myśli po prostu użycie dwóch technik w miarę po sobie (jest kilka dobrych sekund dostępnych). Np. "when triggering ranged combo" oznacza po prostu "po odpaleniu techniki na broń palną". Widać jak to działa po pojawiającym się lub nie wykrzykniku na ikonce danego artu. Bez wątpienia podstawą szybkiego rozwalania przeciwników jest wykorzystywanie wszelakich tego typu małych comb i podstawowych warunków. Jak widać w ulepszeniach technik, szybko można np. sobie nabić mnożnik x3 bodaj do obrażeń od tyłu, wtedy podstawa to z tego korzystać. Albo właśnie mnożnik, gdy przeciwnik ma topple'a. Już po użyciu kilku punktów BP te mnożniki stają się bardzo wysokie. No i Overdrive, oczywiście, ten to ma swoje comba i w ogóle ma wszystko hehe. Ale widoczne są na ekranie po prawej, to co tu dodawać.
  3. ogqozo

    Serie A

    Gasperini brzmi bardzo zabawnie w tym poście. Jak łatwo sobie wyobrazić te typowe teksty po zwolnieniu w jego przypadku. Koleś też lubi mieć wpływ na wszystko i dużą władzę w zespole. Myślę, że dlatego spodobało mu się w Atalancie. Jakby go zatrudniono do ratowania Juve na już, w tym podeszłym wieku... kolesia, którego wszyscy określają "trenerem na długofalowy projekt"... Teksty po zwolnieniu same się piszą, "to było oczywiste, że nie wypali, nie ten typ...". Giuntoli podobno wierzy, że skład jest bliski bycia na poziomie mistrza. Co jest imo kiepskim znakiem, bo niezbyt to widzę. Vlahović to ciągła fatamorgana, w którą niektórzy nadal wierzą ślepo. Reszta to solidniacy, raczej... Walka o trzecie miejsce wydaje mi się normalna dla tego składu - Atalanta ma mniejszy budżet, ale dopracowaną latami metodę. No ale musiało zaboleć dumę, że wyprzedziła ich też BOLOGNA lol. Ta Bologna co ją geniusz Motty wyciągnął na miejsce, na którym nie mają prawa być. Cudotwórca, mimo wielokrotnie niższego budżetu, prawie zrównał się w tabeli z Juve. A teraz przejął ją typowy typ Italiano, i jest NAD Juve xd.
  4. Kurde ale się porobiło w tym turnieju, jak trzeba walczyć o wygraną. Na cztery mecze, trzy dogrywki. A w ostatnim, Włosi odrobili 3 gole i jeszcze walczyli o czwartego, by też mieć dogrywkę. Szkoda, że Dembele dalej nie gra na środku, jak w PSG. Tutaj gra jak zawsze to bywało w karierze, trzymając się prawej flanki.
  5. Najważniejsze to zapisać grę przed przyjęciem misji, która wysyła się do Sylvalum hehe
  6. ogqozo

    Persona 5

    Często myślę o takich rzeczach, ile takie gierkowe rytuały zajmują hehe. Ktoś kiedyś policzył, że samo oglądania zdobywania księżyca w Mario Odyssey zajmuje ponad godzinę. A to przecież coś, co wcale się w świecie gierek nie wybija, nie powiedziałbym, że jest to odczuwalne w tej grze. Nie czuć, żeby to był jakiś rozciągany element gry, jest to fajny element dodający smaczku. Ale skumulowane, trwa faktycznie ponad godzinę. Na tylko tę jedną rzecz. Persona jest mistrzem rozciągania gry. Oddaje to historię, która skupia się na upływie czasu, liczy nam dni i pokazuje, że mówimy o dłuższym okresie, dając epickie uczucie. Ile oni byli w stanie wycisnąć godzin z pojedynczych teł (często nawet niskiej jakości, jak te słynne otoczenie podczas jazdy pojazdem w Metaphorze), pojedynczych obrazków, to jest niezłe osiągnięcie. I stworzyć nadal grę kultową, kochaną przez fanów i krytyków! A inni się starają, robią całe światy 3D. Atlus zatrudnia do robienia gry kilkadziesiąt osób, masa rzeczy jest bardzo prosta i się powtarza w nieskończoność, a i tak zbierają hiciora roku za hiciorem roku, pewnie nawet ten lekki remake trójki poszedł w wielu milionach sztuk, żadna seria jRPG nie jest tak zdrowa.
  7. ogqozo

    Serie A

    "Projekt Motty" skończony. Po dwóch porażkach w lidze, a także odpadnięciu z LM, trener został zwolniony. Zastąpi go... Igor Tudor. Któremu chyba jeszcze nic w karierze trenerskiej nie wyszło? To prosty dowód, że nie ma czegoś takiego jak długofalowy projekt w wielkim futbolu. Juventus od paru lat ostro tnie pensje, zwolnił wszelkich przepłaconych staruchów (jak Szczęsny), zatrudnił graczy młodziutkich, ma skład o wiele lat młodszy, niż inni potentaci. Projekt do rozwijania powoli! To wszystko miało rosnąć w rękach trenera, w którego podobno supermocno wierzyli, takiego, co może być wielki. Filozofia! Wizja! Projekt! Ale... to nie ma znaczenia, gdy przez kilka miesięcy jest stagnacja, nie ma postępu widocznego gołym okiem. Fani się wkurwiają, klub nie ma wyboru, trener wylatuje - następny na pewno będzie lepszy niż ten patałach, i uratuje miejsce w LM. Ciekawe, czy teraz latem również zatrudnią masę drogich starszych gwiazd, czy jednak będą trzymać ten skład no-name'ów i modzić z nim. Nikt chyba nie wierzy, że Tudor to będzie "projekt", "filozofia" itd... pewnie kurs jest wysoki na to, że będzie nadal pracować w Juve za rok. Z ciekawostek dramy: wszyscy puszczają cytat z "Gazzetty", że Giuntoli miał powiedzieć Motcie "jest mi wstyd, że cię wybrałem". Niezły tekst. Widać to nawet w adresie linku, że taki był pierwotnie tytuł. Niemniej, gdy teraz to klikam - ten fragment usunięto, i tytuł zmieniono. Być może ktoś oburzony powiedział im, że nic takiego nie padło tak naprawdę hehe. Juve, Motta e i retroscena dell'esonero: "Mi vergogno di averti scelto" | Gazzetta.it
  8. Chyba jedyny bug (?) jaki widziałem, to że raz ikonki gdzie znaleźć przeciwnika pojawiały się w innym miejscu. Tak sądzę, chodziło o te podstawowe świnki które są na samym początku, ovisy, ale ikonki były w miejscu, gdzie kompletnie nic nie było, w dalekich miejscach od tego, gdzie te ovisy są. No, i to że czasem w tych bazach, że jest jeep i jedna antena, nie wyświetlają się dialogi. Ikonki i znaczniki to jednak sztuka w tej grze. Można je wyłączyć i cieszyć się życiem, ale czasem bardzo ciekawie jest zobaczyć: hm, jak mogę dotrzeć w to miejsce? I puścic sobie follow balla i zawsze się odkryje coś, o czym się nie myślało. Szkoda tylko, że gra nie ma twardego oznaczenia: "hej, tutaj NIE dojdziesz bez mecha". Chociaż spędziłem już z grą wcześniej kilkaset godzin, nadal lubię sobie czasem pokombinować z tym niesamowicie dużym skokiem, hm, czy mogę tutaj doskoczyć po kamieniach i gałęziach, i już teraz to wziąć? Czasem się udaje. Często powtarzam długie sekcje ja w Soulsach, bo są pełne potworów 30 levelów nade mną. Wiadomo, że "opłaca się" jak najszybciej zdobyć mecha i wtedy dopiero eksplorować, ale aż szkoda, że ten etap gry odchodzi wtedy trochę w niebyt. Oczywiście, wcale nie jest tak, że z mechem wszystko staje się oczywiste i proste, hehe. Walki są dość niesamowite, ależ to jest wyjebane akcją. Wszystkie te warunki, soul voice'y. Quick recast też zawiera taktykę, bo patrzysz na reloady. Jednocześnie nawalać kółeczka, zwłaszcza po to, by zawsze serduszka nabijać ekipie. Walka jak nigdy jest nawałnicą nawalania A, B i Y w odpowiednich momentach, a uczucie, gdy w trudnej walce z wielkim superakiem wyjdziemy obronną ręką, podniesiemy kompanów, odnowimy HP i jeszcze go załatwimy, jest dość euforyczne. Nadal, jest tych walk dość sporo czasami. Zawsze wolę 100x bardziej w Xenoblade te sekcje, gdy latamy sobie wolni po polach i walczymy z kim chcemy, niż te ciasne sekcje, gdzie każdy nas atakuje, i czasem powtarzamy 50 razy to samo z kolejnym żołnierzem w zbroi, którego trzeba zarąbać. Aha, i kolejnym robotem. Wiem, że po części służą te sekcje jako wyrównywacz levelu przed bossem, ale kurde, jak można nie woleć po prostu "wymuszonego" (lol) robienia czego tylko chcesz gdzie chcesz, by te levele nabić, zamiast takich wąskich powtarzalnych ścieżek. Też aż szkoda, że to tylko pierwsze pół gry. To też wszystko trochę schodzi na drugi plan, gdy się zdobędzie mecha, nawet bez nich trudno za tym wszystkim nadążać, ekwipunek, skille, arty, soul voice'y, tyle jest danych. Trochę nie ma po co tego dopracowywać wszystkiego, ale można próbować, po dojściu mechów już raczej mało kogo to obchodzi. Ale będę tęsknił. Scenariusz jest wybitny, co tu mówić. Każdy rozdział wnosi coś nowego, masa historii postaci. Co za gra.
  9. Normalne pytanie, jak ktoś umie mówić, to jest w stanie na nie odpowiedzieć. Jeśli wszystko poza liniowymi scenkami "nie jest fabułą", to po co marnować 300 zł i 100 godzin życia na granie w grę, jak jest masa anime gdzie jest sama fabuła bez tych irytujących dodatkow. Masa osób to robi i żyje. Jakbym ja tak uważał, to też bym po prostu sobie obejrzał samą FABUŁĘ, nie wiem, jak mi się gra nie podoba to w nią nie gram, więc mogę tylko pytać ludzi o to, co nimi kieruje.
  10. Jeśli to wszystko co jest ciekawe w grze video to nie jest "fabuła" dla kogoś, to ja serio to rozumiem, ciekawsze pytanie, po co wtedy w ogóle marnować czas i kasę na granie w grę, to jest ciekawe lol. Już istnieją seriale anime z samą "fabułą" i żadnych wypełniaczy w postaci opowiadania wieloma postaciami, krótkimi dialogami, interaktywnością, światem itd., wypełniają one to zadanie 100% i wiele osób je woli z tego powodu. To, że przez długi czas świat jest ciężki, to istota tej gry, choć to też stępili, bo jednak łatwiej jest uciekać i mniej się na ciebie rzucają. Oryginał na Wii U nie bez powodu określiłem w pierwszych godzinach gry (ot, pierwsze kilkadziesiąt godzin, byle do Meksyku) jako "Xenoblade Spierdolikles", bo praktycznie mało co innego robiłem poza spierdalaniem non stop. Może się wycwaniłem, ale prawie nie mam probemów, by spierdolić przynajmniej do znalezienia choć jednego dalszego punktu kontrolnego, wtedy mogą mnie zabić jak coś.
  11. Jakoś nie wierzę, że to specjalnie dodali w remasterze. A w oryginale praktycznie na 100% tak nie było, ludzie próbowali to wykazać przechodząc grę 100 razy, powtarzając jedną rzeczy 1000 razy na emulatorze z save state itp., nikt tego nie wykazał. Co robi luck? NIE WIADOMO, z tego co wiem. Prawdopodobnie zwiększa szanse w rzucaniu kostkami. Losowość w Suikodenie jest kodowana dość śmiesznie jak na dzisiejsze czasy (choć chyba typowo dla SNES-a), punkty "odświeżenia licznika" mogą być zaskakujące. Często tak naprawdę te same rzeczy się dzieją w dokładnie określonej kolejności, acz podejrzewam, że są jakieś punkty resetu (dlatego ludzie mówią, że np. wiewióry szybciej złapiesz, wchodząc co 2 minuty do miasta, niż kręcąc się godzinę bez zmiany lokacji, zapewne liczba kroków do wiewióra jest generowana przy zmianie lokacji, też odniosłem takie wrażenie grając). Tutaj przykład co jeden maniak odkrył z jedną itemką: Drop Pattern Discovered for "Mangosh" - Suikosource
  12. Przy wszystkich zmianach, jestem zaskoczony, że nie można łączyć misji, ani porzucić tej obecnie wybranej. A niektóre wymagają sporo wysiłku rozłożonego w czasie - w każdej innej grze po prostu idziesz dalej z grą, aż dany potwór, surowiec, miejsce będzie w zasięgu, a tu dupa blada panie, eksplorować sobie możesz, ale misji innej nie zaczniesz. Coś czuję, że sporo osób się na to wnerwi hehe.
  13. Nie jest to na pewno gra, której większość zalet można docenić grając na handheldzie. edit: okej nie mogę edytować
  14. Monolith swego czasu sam był zaskoczony tym, ile "fanów Xenoblade'a" nienawidzi, hm, grać w Xenoblade'a - i naprawdę nie spodziewali się negatywnego przyjęcia Xeno X. Z powodu tej dość negatywnej reakcji, wrócili do robienia bezpiecznych sequeli do jedynki, w których można bardziej iść do przodu i oglądać scenki i mówić "wow, to prawie takie arcydzieło jak wzór dobrej gry Wiedźmin 3", a kierunek z X-a został porzucony. No trudno. Rynek jest jaki jest. Dobrze, że te gry w ogóle istnieją w takiej formie, bo jakoś masakrycznie banku znowu nie rozbijają. Nintendo teoretycznie mogłoby za budżet jednego Xeno klepnąć 10 Kirbych In The Babyland, gdzie idziesz w prawo przez 10 godzin i plastikowa postać zajmuje pół ekranu, i zebrać 20 razy tyle przychodu, więc dobrze, że jest i taki Xenoblade, jaki jest, z kompromisem i dla fanów eksplorowania świata, i z możliwością łażenia do przodu i oglądania scenek. Nadal osobiście nie czaję, po co fani tego drugiego w ogóle marnują 100 godzin, żeby grać w grę, ale w internecie widać, że jest to też spora grupa. Kurna, dalej ciężko uwierzyć, że ta seria w ogóle istnieje w jakiejkolwiek formie. Niedawno grałem w jedynkę na Switcha i to jest nie do uwierzenia, że kolesie najebali tyle genialności w jednej grze i nawet nie wiedzieli, czy to wyjdzie poza Japonią, a Nintendo przez długi czas po premierze nie widziało sensu wydawania tego w Ameryce. W głowie się nie mieści. Kto inny w takiej sytuacji walnąłby tak ogromną, wysublimowaną, skierowaną do grania a nie oglądania, kompleksową grę, a nie jakiegoś płytkiego liniowego erpedżka, by nie wtapiać kasy na darmo? A jednak zrobili Xenoblade, i jednak wyszli na swoje. W X-ie tym bardziej. Ależ ta gra jest kurde wyjebana w wielu detalach. Sam "fetch quest na 2 minuty", że musiz zamordować prosiaczki albo nie, jest lepszy niż cały Wiedźmin 3. Gra się tym nie jara, że jest wybór i konsekwencja wooooow, nie rozwala tego na godzinę dialogów żeby każdy prosiaczek miał imię i książkę lore do to jest "dobre pisarstwo" jak masz nawalone masę gadania do wszystkiego, nigdy nie robi dramatycznych scenek o tym, co potem prosiaczki zrobiły, z dramatycznymi smyczkami słowiaństwa i pochyloną posępnie miną bohatera, żebyśmy wiedzieli, że ma być nam smutno. Ot, jedno z tysiąca wydarzeń w tej grze.
  15. Przyspieszenie nabijania serduszek jest znaczne. Robią się bardzo szybko. Parę godzin z daną postacią w ekipie i robienie różnych questów i dialogów z nią spokojnie może nabić ponad 2 na 5 serduszek. Nadal trochę trzeba postaci używać, by faktycznie móc robić jej wątek, ale przy typowym graniu w Xeno X nie powinna być to już żadna bariera. Ułatwienie transmogu jest kluczowe, bo od pierwszych godzin, rezultaty kliknięcia "dobierz ekwipunek automatycznie" dają rezultaty rodem z najgorszych estetycznych koszmarów. Jedna postać ma wielki hełm do bikini, druga ogromną rurkę płetwonurka, a trzecia kocią mordkę na nosie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...