-
NBA
Jezus Maria. Ależ przejebali sezon, a gdyby w obu meczach trafili JEDEN rzut więcej, to było 2-0 i luzik hehe. W takich meczach można zrozumieć, czemu "ostatnia minuta" meczu NBA tak długo trwa, ile tam było znaczących wydarzeń. Dalej myślę, że "ogólnie" obie te ekipy są lepsze od rywali, jeśli to ma sens... Serio jakby jutro zaczęli serię znowu, we w miarę pełnych składach, to na luzie stawiam na Boston i Cleveland. Ludzie już zaczynają mówić, że Boston to przegrany projekt i że trzeba kogoś oddać lol, bo lista płac zaiste jest ogromna. Szybko to leci w NBA.
-
The Legend of Heroes Trails of Cold Steel
Nie pamiętam, czy jest inny temat o tej serii. Pojawiła się pierwsza data rimejku jedynki. Famitsu jakby nic wspomina w nowym materiale, że gra ma wyjść 19 września. 『空の軌跡 the 1st』続報。ロレント地方で出会うサブキャラクターたち&最新シリーズに準拠して生まれ変わったバトルシステムに注目!【先出し週刊ファミ通】 | ゲーム・エンタメ最新情報のファミ通.com Z materiałów brzmi to tak, że robią jednocześnie angielski dostępny w grze i ma wyjść na całym świecie bez zwyczajowych opóźnień, ale nie rozumiem, czy to oznacza dokładnie tę samą datę dostępności u nas. Nie widziałem żadnych info o możliwości zakupu/ściągnięcia. Nie pojawiły się też nadal wieści co do ewentualnej wersji Switch 2.
-
Champions League
Arsenal też ma zero wstydu, bo to ich najlepszy sezon w LM od 19 lat. Nikt nie wywali Artety za to, że zaliczył najlepszy sezon od 19 lat. Ba, w Europie to jest chyba drugi najlepszy wynik W HISTORII Kanonierów. Ludzie tak romantyzują czasy Wengera i Henry'ego, że jakby ignorują, że w Europie to ten klub notorycznie odpadał w fazach grupowych, i tylko raz w 2006 roku doszedł do finału i naprawdę wyeliminował po drodze jakichś dużych przeciwników. Nawet legendarni Invincibles byli w Europie całkiem Vincibles, bo przeszli wtedy tylko Celtę Vigo, a w ćwierćfinale polegli z Chelsea. Dwa mistrzostwa z epoki sprzed Wengera też kończyły się odpadnięciem z Pucharu Europy przed półfinałem. W lidze też to okropne drugie miejsce to najlepsze wyniki od 20 lat. I dopiero trzeci raz w historii, gdy Arsenal kilka razy z rzędu jest na podium (po wczesnych latach 30. i przełomie wieków). W Anglii liczą się dwa kluby, które wygrywają każdy tytuł od ośmiu lat. Ale Arsenal jako jedyny w tym czasie się w ogóle zbliżył do mistrza o mniej niż 12 punktów lol. Cała reszta Anglii jest od tak dawna tak daleko od zdobycia mistrza, że, tak, uważam to, że Arsenal gdzieś tam okazjonalnie powalczył, za pewne osiągnięcie. Bez mistrza, Arteta nigdy nie zostanie postawiony obok Kloppa czy Pepa, i wszyscy to wiedzą, jasne. Ale to tak samo jak 99,9% trenerów.
-
Champions League
Ajezu mogło być po sprawie. Ale dobra, PSG od dawna w każdym meczu się męczy z czasem, jeszcze niech się trzymają.
-
GTA VI
Przy takim budżecie, gra się CZYMŚ musi wyróżniać na pierwszy rzut oka, żeby nie tylko zaangażowani fani gatunku po prostu wiedzieli, że to jest. A jednak "współczesne miasto" to trochę ciężki temat do wyróżnienia się. Open worldy są robione, i to są najbardziej popularne, największe gry... ale pójście w fantasy czy sci-fi daje możliwość zrobienia masy różnych rzeczy, bohater może jakoś inaczej wyglądać, wszystko może być jakoś inne. A współczesne miasto.., no będzie wyglądało jak GTA ogólnie. Masz ulice, światła, jeździsz autem, szczelasz pistoletem - wszystko to wygląda tak jak musi. Potem wszyscy, co nie śledzili tematu, tych gie nie rozróżniali, po prostu widzieli że "coś jak GTA" wyszło. Sleeping Dogs to dobry przykład w sumie. Zrobili chyba tyle, ile się dało, by zrealizować tę wizję i mieć swoje argumenty. Z drugiej strony, no jak tego nie nazwać kopią GTA... Square-Enix liczył, że to się sprzeda jak GTA lol. Poszło może 2 miliony sztuk. Square nazwał potem wprost tytuł "sprzedażową porażką". Pomysł na zrobienie następcy online został uznany za zbyt kosztowny, zbyt ryzykowny. Chyba ta gra była ostatecznym przykładem dla branży, żeby sobie odpuścić. Ubisoft miał dobry pomysł, żeby klepać open worldy w kolejnych bardzo rozpoznawalnych epokach, ale chyba im się znane epoki skończyły. Jak podchodzili do współczesności, tematy typu Europa ostatnich stuleci, to już zainteresowanie spadało - myślę, że dlatego, że już takie obrazy widzieliśmy tyle razy.
-
GTA VI
Różnica jest głównie taka, że Rockstar ewidentnie nie MUSI wydawać tej gry hehe. A to jednak każe zakładać, że jak już wydadzą, to w zadowalającym stanie. Ciśnienia nie ma, że następna gra musi być. GTA V sprzedało jakieś 15 milionów sztuk... przez ostatni rok. Oni nawet jak nic nie wydają, to mają jeden z hitów roku lol. Tak naprawdę to wiele osób w branży to mówi, że taki CD Projekt - ktokolwiek, kto robi gry single player - jak chce mieć budżet na takie gry, jak mu się marzy, to bez "żyjącej gry" będzie ciężko. Jeśli ciągle wszystko wypala lepiej niż plany, to się da, jasne, ale będzie dużo ciężej. Rockstar nie ma dużo ciężej - mogliby w ogóle nie robić GTA VI i żyć z piątką chuj wie ile lat jeszcze. Więc trudno mi uwierzyć, że cokolwiek będą podganiać, albo myśleć "ok, gra trochę leży, ale nie mamy wyjścia, musi wyjść tak jak jest teraz, akcjonariusze dyszą nam na karku, a gracze są wściekli czemu tyle opóźnień, gierki machen". GTA V niby wyszło 12 lat temu, ale DZISIAJ nadal więcej ludzi na PS5 gra tylko w Fortnite'a i Call of Duty (które właściwie w tym momencie ma cztery różne produkty, z czego trzy są płatne i kosztują dziś po 80 euro). Myślę, że Rockstarowi może bardziej się opłacać nic nie wydać, niż wydać grę, która wzbudzi wątpliwości. Strach myśleć, jak długo będzie żyła szóstka. Kurde, ja już swoje lata mam, jak myślę o tym, jak długo ludzie będą grać w GTA VI, to pojawia się myśl "hm, nawet nie wiem, czy będę żył tak długo, by powiedzieć na pewno".
-
NBA
Oh boy. Co za trzy dni. Już 6 meczów z rzędu wygrywa drużyna nierozstawiona, ciekawe jak często w historii coś takiego się działo. Chyba nigdy. Na tym etapie, na pewno nigdy, media potwierdzają. Cavs w sumie mają "wytłumaczenie" bo brak Mobleya, Garland to ogromny brak, wiadomo... Wypada ci dwóch top graczy i przegrywasz jednym punktem. Tutaj to chyba "normalne". Ale i tak, sezon w ciągu kilku dni się wywraca jakby. Co tam się dzieje.
-
Champions League
Jeden z najlepszych (najbardziej rozrywkowych?) meczów w historii LM, dwa razy.
-
Champions League
Puścić 3 gole i być graczem meczu lol. Ale inna sprawa to to samo, co zawsze mówię. Yamal jest niesamowity. Genialny. To, co zrobi, by znaleźć się na prawym-środku linii pola karnego, by mieć dobry strzał lewą nogą, to show jak nic innego. I... kurde, jak się nauczy strzelać jakoś skutecznie z tego miejsca, to będzie nie do podjebania. Koleś oddaje strzały non stop, a strzela jednego gola na miesiąc.
-
TRANSFERY
Ech, może chcą graczy, którzy pokazali, że im zależy na Realu. Skoro nawet Żabki na pracę kasjera za 15/h przy rozmowach odrzucają ludzi bo "szukają kogoś, komu naprawdę zależy by TU być, że urodzili się by to robić, nie czuję w panu pasji", to czemu nie jebany Real Madryt. Wyszło z Mbappem, Bellinghamem, Trentem. Trzech kolesi najlepszych na świecie na swojej pozycji.
-
Serie A
Dalej jest Milan i Atalanta, te mecze będą najwyżej wyrónane. Daję im, hmm, 15% szans. O czwarte miejsce chyba nie ma dodatkowego meczu przy równych punktach, tylko różnica goli, z tego co rozumiem. Dodatkowy mecz w Serie A tylko o 1. miejsce i o 17. miejsce. Chyba.
-
TRANSFERY
W końcu oficjalnie: Trent Alexander-Arnold odchodzi z Liverpoolu. Co tu dodać. Kolejny Galacticos z "wolnej agencji". Jego kreatywność może wnieść wiele do Realu, choć są pytania o to, czy obrona zacznie... bronić. Mówi się, że Real może zapłacić lekko, by zrobić transfer przed końcem czerwca, i by Alexander-Arnold zagrał na Klubowych Mistrzostwach Świata. Florian Wirtz, najbardziej chyba pożądany transfer świata od lat, miał według szefa "Bildu" stwierdzić, że interesuje go tylko Bayern. Zobaczymy. Bayern zapewne od razu da mu topowe zarobki na poziomie Kane'a.
-
Clair Obscur: Expedition 33
"Trzeci akt" w głównym wątku to w sumie tylko la grande finale, jedna nie za duża lokacja z bossami i ostatecznym zakończeniem opowieści - i masa "pobocznych" aktywności otwartych teraz głównie z racji dostępności wszystkich miejsc na mapie. Na stronie 38 dawałem propozycje, co uważam, że jest najbardziej przystępne z większych lokacji dostępnych z lataniem. Główna la grande finale jest łatwiejsza od wszystkich z nich. Trochę dziwnie, bo to jest faktycznie grande finale, i dziwnie potem wracać jakby nigdy nic do grania dalej na 50 godzin dodatków, nie powiem lol. Ale poziomem przeciwników i tego co zdobywamy, ten grande finale jest na pewno niżej nawet od Reachera czy Frozen Hearts. Wieża jest progresywna, pierwszą walkę zrobisz... Nic nie tracisz zajrzeć, tak jak z resztą gry.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Nikt nie broni, możesz sobie zrobić builda że "są na jednego strzała" pewnie i przejść. Ale ogólnie IMO przyjemniej iść przez lokacje "na twoim poziomie", bo jak popróbujesz, to potem do innych wrócisz tak przepakowany, że wiele nie zobaczysz tych przeciwników, ot, pojawią się, padną po pierwszej lepi i tyle, jak dla mnie to mniej ciekawy sposób grania. Tak ze "DANGER" może zostawić, ale nie wiem, czy ten komunikat jest potrzebny - zazwyczaj jak wejdziesz gdzieś, to po pierwszym ciosie trudno nie zauważyć, że jesteś za słaby hehe. To tak jak z tym Chromatic Abbesem na początku gry - widząc, że atakujesz i pasek HP praktycznie się nie zmienia o jeden piksel, trudno nie uznać, że to raczej na potem. Gra pozwala na naturalny progres do ok. 90 levelu, że każdą walkę w grze zrobisz tylko raz i zawsze będzie COŚ dostępne na twoim levelu w grze. Pewnie ktoś w sieci zrobi listę "levelu" wszystkich lokacji, ale zazwyczaj po pierwszym przeciwniku wyczujesz (jest też parę lokacji, że mają tylko bossa na końcu albo chromatica duuużo silniejszego od reszty lokacji, tych sobie zapisywałem w notesie hehe). Mogę jak wszyscy dodać, że przekroczenie 9999 to spory moment w grze. Od razu nie zmieniając nic, zacząłem wieloma atakami zadawać 5x tyle obrażeń, no nie powiem, w pewnym sensie żałowałem męczenia się z niektórymi bossami przez godzinę hehe.
-
Split Fiction