Treść opublikowana przez ogqozo
-
Xenoblade Chronicles 3
Gra ci to mówi jak po prostu idziesz dalej. No ale to chyba nie spoiler, że są określone przedmioty, które odblokowują jeden poziom jednej postaci. Tak samo jak z odblokowaniem wszystkiego innego. Te do affinity są w większości nagrodami za jakiś poboczny quest albo znajdują się w szkatule w jakimś nieoczywistym do znalezienia miejscu. Nawet to co pisałem tutaj kiedyś, że szkoda że czas się ustawia na rano domyślnie przy szybkiej podróży, poprawili, to jest nice, nie będę tutaj wiele podróżował, ale dobre. Tylko z kolei nawet loadingi przy podróżowaniu wydają się niedorobione. Nie ma takiego ładnego logo rozświetlającego ci OLED-a, jak się spodziewasz w każdej grze, tylko... ekran po prostu jest czarny przez jakiś czas, a ja mam wrażenie, że gra się zawiesiła. No i ta brytyjskość hehe, amerykańscy fani oszaleli na punkcie powiedzenia "I'm feeling full of beans". Chociaż scenki są stosunkowo niskobudżetowe, to sedno gry nadal ma masę polotu jak na jRPG-a, jest dużo cool rzeczy w walkach.
-
Xenoblade Chronicles 3
Może chodzić o wszystko w sumie, Monolith to teraz praktycznie kawałek Nintendo, z setkami pracowników w kilku biurach. Ludzie Monolithu pracowali dużo nad Zeldami, ale też nad kolejnymi częściami Animal Crossing czy Splatoona, firma ma też w creditsach np. Pikmina 3, Smasha. Oczywiście support bardziej w Kyoto, a w Tokyo głównie Xenoblade i 3D Zeldy, ale na tym etapie mogę się spodziewać po Nintendo wszystkiego, od sprzedania firmy Microsoftowi po ogłoszenie jutro że pracują nad ogromnym open worldowym remake'iem Supermana 64.
-
Final Fantasy XVI
Czuję, że czegoś nie rozumiem z tymi ich wszystkimi bandlami, szczerze mówiąc. PS5 na stronie Sony - 550 euro God of War Ragnarok w największych sklepach - 55-70 euro Bundle PS5 z kodem na God of War Ragnarok - 620 euro Tu chodzi o to, że dodaną atrakcją jest to, że na pudle z konsolą jest też obrazek z gry? Nintendo jak zrobiło ostatnio bundle z kodem na Mario Odyssey to on jest po 300 euro, tyle samo co oficjalna cena za samą konsolę. Mario Odyssey stara gra, ale nówki nadal chodzą po ponad 50 euro, używki zresztą też nadal niedarmowe. Widzę jakiś tam sens, czemu istnieje taki produkt.
-
NBA
NBA to nie jest sport narodowy w USA. Liga bardzo zyskała na popularności w ostatnich dekadach, wskoczyła na drugie miejsce. Ale nadal, tylko Super Bowl to wydarzenie typu "nie wiem o co chodzi ale oglądam bo każdy ogląda". Futbol jest dużo przed koszykówką w skali kraju, a sport uniwersytecki przed profesjonalnym. Skoki i polska kadra to kiepskie porównanie, bo grają Polacy kontra nie-Polakom. To sprawia, że wiele osób niezainteresowanych dyscypliną jednak ogląda. W przypadku meczów NBA, ogromna większość obywateli nie ma żadnego powodu, by kibicować dowolnej ze stron. Nieporównywalna pozycja kulturowa. Finał Ligi Mistrzów miał w Polsce 2,5 mln widzów, średnio mecze LM miały 1,3 mln widzów w TVP. W kanale płatnym, Ekstraklasa ma w Polsce średnio poniżej 100 tys. widzów. Tak wiele? A też Canal+ płaci stosunkowo ogromną kasę za te prawa.
-
Xenoblade Chronicles 3
No szału nie ma, widać pod różnymi względami ograniczony budżet - na każdym kroku widać, że starano się zrobić jak najmniej skomplikowanych animacji, przez co scenki mają czasami niemal charakter adaptacji komiksu, ponadto miks dźwięku jest mało dopracowany itd. Bez zmiany klas i setek skillów, system walki wydaje się stosunkowo przewidywalny. Scenariusz opiera się na głównym wątku i scenkach z nim związanymi co kilka kroków (w końcu trzeba DUŻO rzeczy i postaci w nim zawrzeć), mało jest wszelkich tesktów pobocznych i detali budujących większą opowieść - przykładowo, powraca collectapedia, ale nie ma tych uroczych i zabawnych opisów, jakie były w Xeno X. Na temat FABUŁY się nie wypowiadam bo jak zwykle nic nie rozumiem z tego l o r e. Jednak to nadal Xenoblade 3 - na luziku najbadziej wciągająca gra, w jaką grałem w tym roku. Szybko dostajemy 6 nowych postaci do ekipy i masę opcji ich dopićkania. Mała lokacja nadal zachęca godzina po godzinie do zebrania wszystkich pierdół, walki i ustawienie ekipy nadal można dopracowywać długo (pytanie czy będzie po co, bo przeciwnicy na naszym levelu padają jak muchy i na razie tylko bossowie dają okazję dożyć do chain attacku - ale w sumie podobnie było w podstawce, i walki na 100 levelu dopiero pokazywały pełnię możliwości). Miejscówka nadal jest ładna jak tylko Xenoblade'owe miejscówki są, jest trochę noponów z różnymi historiami. Po prostu chce się ciągle więcej, nie mam ochoty spać ani przerywać. Dla mnie to nie będzie gra na 10 godzin, bo nie chcę, żeby była. Lekkie zmiany są ciekawe i chciałoby się dużo więcej w tym kierunku. Pomysł na rozwój postaci mi się podoba - zamiast zbierania jednostajnych punktów doświadczenia, musimy zbierać konkretne rzeczy, czyli rozwalić każdy typ potworka po 1-2 razy, zbierać pierdółki itd. To bardziej wciągająca marchewka na kiju niż gdy mamy tylko exp do zebrania i możemy grindować jedną tę samą rzecz, w typowy dla serii Xenoblade, anty-grindowy sposób zachęcające do obczajenia każdego milimetra planszy po raz. Wykorzystywanie surowców by np. zrobić drabinkę dającą dostęp do jakiegoś zakątka to też ciekawszy sposób na standardowy mechanizm RPG-ów. Musimy też zdobywać specjalne przedmioty pozwalające nam dodać postaciom więcej skillów, artów, wszystkiego. To zarówno zachęca/zmusza do eksploracji jako głównego motoru progresu, jak i daje dowolność, bo możemy te przedmioty dawać dowolnej postaci. Wybór znaczący, bo możemy np. szybko zrobić jednego mocno doje'banego atakującego, albo buffującego, co wiele zmienia w podejściu do całej ekipy. To wszystko bardzo pasuje do duszy Xenoblade'a i przywitałbym to i w grze na kolejne 200 godzin. Możliwość rosnącej nagrody za długie walki z wieloma przeciwnikami to nic nowego w gatunku, ale na pewno wydaje się na właściwym miejscu i może zachęcić do utrudnienia sobie nieco walk. Tyle że EXP to w tej grze najmniej znacząca nagroda... Możliwość dostosowania chain attacków to postępowa reakcja na niezadowalający większość fanów element podstawki i urozmaicenie go nieco. Rozczarowanie? W pewnym sensie tak, a co ważniejsze - naprawdę się martwię, czemu tak przyspieszono ten dodatek by go wydać po cichu, zwłaszcza że właśnie skończono prace nad Zeldą, więc Monolith ma niby właśnie od teraz setki "wolnych" pracowników. Ale to nadal Xenoblade, jestem dość pewien, że znowu nie włączę żadnej innej gry, dopóki nie cyknę w tej wszystkiego.
-
Premier League
"Nie można mieć mentalu że się nie wygrywa ligi" mdr. No to takie proste, trzeba mieć mental że się wygrywa ligę a nie zły mental że się nie wygrywa ligi. W Anglii jest jakieś 5 tysięcy zawodowych piłkarzy, mistrzostwo wygra ze dwudziestu. Taki mental że się wygrywa mistrzostwo to, okazuje się, rzadka sprawa, 99,99% nie jest łinerami, inaczej wszyscy by mieli mistrza. Jak słyszę takie teksty to jestem ciekaw osiągnięć autora tego tekstu w karierze, tak żebyśmy dla porównania zanalizowali jaki on sam ma mental, jakoś nigdy nie jest to wspominane. Serio, to nie wiem jak można widzieć jak gra Arsenal od pierwszej do ostatniej minuty i wątpić w ich niezmienne nastawienie na 3 punkty w każdym meczu. No ale może Arteta im powiedział, żeby teraz to nie wygrywać, bo łinerzy to nie my. A może rywal też nie po to wychodzi na boisko, żeby się położyć, i też ma mental, kto to wie. Na pewno powrót do LM pozwoli na lekkie podwyższenie budżetu i podniesienie średniej wieku, ale to też żadna gwarancja lepszej gry. Słynny Dortmund 2011-12 wygrał mistrzostwa w powalającym stylu i miał finał LM jako młody zespół, ale gdy wtedy zaczęli ściągać droższych, uznanych zawodników, to oni rozczarowali i w sumie było już tylko słabiej z klubem.
-
NBA
Takie po prostu są liczby w USA. Te mecze są najbardziej oglądaną rzeczą ze wszystkich w TV w danych dniach, a w tabeli za nimi są mecze NHL. Przykładowo, czołówka ostatniego całego tygodniowego Nielsena (początek kwietnia) to kolejno: 13 mln koszykówka NCAA, 12 mln koszykówka NCAA, 7 mln Młody Sheldon, 7 mln 60 minutes, 7 mln Chicago Fire, i tak dalej... na dziesiątym miejscu jest Survivor z nieco ponad 5 mln - taki wynik to jest typowo co najmniej dziesiąte miejsce całego tygodnia. Tak że mecz Warriors-Kings z 10 mln to jest doprawdy hicior. Czemu USA nie wygląda pod tym względem jak Polska? Jak dla mnie wystarczy popatrzeć na historię. Kiedyś topowe seriale miały 20-30 milionów widzów. Od czasu gdy wszyscy zaczęli mieć kablówkę z masą kanałów, a seriale zaczęto nawalać z każdego kierunku, już tak nie było. Oczywiście potem internet i streaming też mocno obcięły notowania tych topowych programów. Sporty stosunkowo tylko zyskały. Może dlatego, że seriali jest dziś bardzo dużo, a tych czołowych meczów nadal tylko trochę. No i seriale ogląda się na różne sposoby, a mecze jednak prawie wszyscy oglądają tylko na żywo. Kiedy 70 lat temu najpopularniejszym programe w TV było "I Love Lucy", populacja USA była o połowę mniejsza - a widzów mieli kilkukrotnie więcej, niż jakikolwiek serial dzisiaj. Ale dzisiaj to playoffowe mecze mają większą oglądalność, niż seriale. Za to seriale na pewno mają dużo więcej widzów totalnie niż tylko w czasie pierwszej emisji odcinka w TV. Ogólnie to nie jest tak jak Polska, że większość ludzi ogląda ze dwa kanały na zmianę i skoki obowiązkowo do rosołu w każdym domu. Tak to chyba tylko Super Bowl, które ma te 100 mln widzów. Ale sporty są najbardziej oglądane w TV w USA, dalece. Popatrzcie na listę najbardziej oglądanych transmisji w roku 2022. Na pierwszych 31 miejsc, 30 to transmisje sportowe. Jedyny wyjątek w tym gronie to Oscary z liczbą 17 mln widzów. Dopiero przy poziomie 12-13 mln na liście zaczynają pojawiać się jakiekolwiek odcinki regularnych programów - i na tym poziomie są też najbardziej oglądane mecze NBA. Oczywiście średnia NFL to 10 mln, słabiutko... no nie słabiutko, bo to więcej niż dowolna inna rzecz w TV, a meczów NFL jest w sezonie jakoś 300, a dopiero potem playoffy.
-
PlayStation Plus (PS+ Collection, PS+ Premium)
No już jakiś czas temu cała seria FF zmigrowała z subskrypcji Xboxa na Plejstejszyn. Kiedyś to GamePass był takim miejscem, żeby sobie pyknąć całą serię po kolei, teraz Plus. Także poza serią FF, Square-Enix zrobił w ostatnich latach trochę dealów z Sony na stare i nowe gry, w tym podobno te które dopiero będą ogłoszone.
-
Xenoblade Chronicles 3
Ok, pierwsze wrażenie: - to nie jest Torna, to jest dodatek do Xenoblade 3 - gra się podobnie, gra zakłada że pamiętam jak się gra w Xeno 3, i tłumaczy tylko różnice - levele faktycznie lecą superszybko, lista skilli i ukończenia list wypełnia się szybko, nie wygląda to na długą grę - Xenoblade 3 teraz jest kompletnie wypełniony listami rzeczy do skompletowania, ale i tak jest grą perfekcyjną - strach mówić o grafice na tym forum, ale wydaje się nie mieć porównania do podstawki. Mimo że lokacja dość kameralna, to wszystko ma mniej detali i bardziej toporne wykończenie, widoczki nawet z niewielkiego dystansu wyglądają często znacznie bardziej prymitywnie, ogólnie masa elementów nie wygląda na poziomie XC3 - nie mogę włączyć minusem mapy??? Ani niczym? Wtf? Zamiast tego mogę sobie włączyć albo wyłączyć jakąś pierdółkę, nie wiem co mi daje jej wyłączenie. No ale kto sprawdza mapę w Xenoblejdzie
-
NieR: Automata
Przecież wychodzą ciągle od mistrza nowe rzeczy do Voice of Cards hehe, ponadto właśnie dzisiaj wyszła w Japonii gra pt. 404 Game Reset, free-to-play na komórki gdzie walczysz z różnymi lolitami z których każda jest loli-adaptacją jakiejś serii Segi, czego chcieć więcej.
-
Primera Division
Lewandowski: odchodzę z Bayernu, i tak co roku wygrywamy ligę, potrzebuję nowego wyzwania Idziesz do klubu który praktycznie nie traci goli, a jego arcyrywal dostaje 4 bramki od niejakiego Valentina Castellanosa; liga sama się wygrywa, grasz cienko od kilku miesięcy a i tak jesteś spokojnie liderem strzelców i jednym z najlepszych graczy sezonu
-
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom
Jak słyszę "17 dni to Zeldy" to myślę głównie "uff, aż 17 dni, powinno dać się wpierdolić cały dodatek do Xenoblade w tym czasie". Potem napie'rdalać Zeldę bo w czerwcu Street Fighter i FF, to będą ciężkie miesiące, mój HC rok zaczyna się jutro, a ofiarą jest mój cały czas...
-
Xenoblade Chronicles 3
Ok, przejrzałem jak to działa u Nintendo i zapewne gra będzie dostępna wieczorem 25 kwietnia w USA, czyli u nas dopiero jutro o 3 w nocy. Materiały na Europę czy Australię nawet mówią "26 kwietnia". Meh. Ten ostatni dzień będzie ciężki. Nintendo, ja pierdolę, czy wy serio nie wiecie że wasza największa japońska erpegowata gra nad którą pracowaliście siedem lat wychodzi za półtora tygodnia...
-
Europa
Nie znamy daty, ani nawet platform tej małej giereczki (może nawet początkowo tylko PC). A jednak mało która zapowiedź ostatnio tak przyciągnęła moją uwagę. Helder Pinto był czołowym grafikiem Blizzarda, kiedy w 2017 roku zaczął robić tę grę po godzinach, "od 23 do 3 w nocy". Co ciekawe, w tamtym momencie nie widział jeszcze nigdy żadnego filmu Ghibli. Ale jak widzimy po obecnym stanie gry... Pinto zobaczył ich już wiele. Bardzo szczegółowo. - inspirowały go Abzu, Journey, Gris - gry które dają "uczucie zen". "Ludzie rzadko robią te gry, nie widziałem, czemu. Wydawały się stosunkowo łatwe - nie ma walk, bossów. Po kilku latach próbowania zrozumiałem, że te gry są TRUDNE do zrobienia. Różnica między relaksującą a nudną grą jest bardzo trudna do uchwycenia". Gra ma wywoływać takie uczucie, jakie miał sam Pinto - że siadasz sobie w nocy, jest cisza, spokój, kojący relaks - gra stała się bardziej zaangażowana w rozgrywce - oprócz zróżnicowanych planszy, raz korytarzowych, raz bardziej otwartych, mamy też elementy platformowania, latania (ograniczone swoistą staminą), trochę zagadek i czasem unikania przeciwników (podobno przypominających guardianów z Breath of the Wild) - będzie to jednak ogólnie prosta gra na kilka godzin - "analizowałem każdy detal w filmach Ghibli. Jeśli w Europie podejdziesz blisko TV, zobaczysz swoistą fakturę papieru, tak jak w filmach Ghibli widzisz wręcz pociągnięcia pędzla na ekranie" - akcja dzieje się na tytułowym księżycu Jowisza, długo po akcji terraformowania i po wojnie robotów z ludźmi, która chyba była apokaliptyczna. Nasz bohater to swoisty Pinokio, stworzony jako jedyny chłopiec na tym świecie, szukający własnej definicji człowieczeństwa - na ostatnim etapie prac nad grą, Pinto zatrudnił trochę osób do zespołu, nie jest to już projekt jednoosobowy - na razie ciągle tylko niejasne "2023"
-
Xenoblade Chronicles 3
Coś się znowu zaciągnęło, ale po włączeniu nadal tylko komunikat o 1.3.0. Czy o północy już będzie można grać w finalny epizod sagi Xenoblade Chronicles Pierwsza Trylogia? Jutro muszę wstać o piątej, BĘDZIE ŚMIESZNIE jak zamiast spać to będę grał od północy w Xenoblade Chronicles 3: Future Redeemed, na pewno taka akcja wpłynie równie leciutko na mój stan jak kiedy byłem o połowę młodszy.
-
Bundesliga
Najlepszy chyba mecz w Bundeslidze zagrał Jakub Kamiński. 20-latek kończy powoli sezon cienkiej - ale regularnej! - gry dla Wolfsburga, a w wygranej 5-1 z Bochum miał sporo okazji, wyróżniał się, zdobył też bramkę. W "Kickerze" dostał notę 2, jak na niego rewelacyjną. Niko Kovac zrobił sobie reputację w tym meczu. W przerwie wpuścił Omara Marmousha, było 4-0. Po zaledwie 20 minutach, Kovac zdjął Marmousha - podobno był niezadowolony z jego braku zaangażowania w defensywie. No cóż, w przypadku Kovaca, nikt nigdy nie był zaskoczony, czemu nie przetrwał długo w Bayernie... Po serii zwycięstw na początku kadencji, Wolfsburg mocno jednak opadł i kończy sezon raczej w połowie tabeli.
-
Serie A
Zacięta walka, ale po niesamowitych akcjach w końcówce udało się wycisnąć słodkie 1-0 na terenie Juventusu. Jeśli za tydzień Napoli pokona Salernitanę, a Lazio nie wygra z Interem, to będzie oficjalnie mistrzostwo. Po rozczarowaniu w LM, ma to nieco smak niedosytu, ale nie przesadzajmy. To nadal wygrana tytułu w ogromnym stylu, trzecia w historii, po dwóch tytułach Maradony ponad 30 lat temu. Znakomita sprawa. Jeśli Napoli "dokuśtyka do zapewnienia sobie mistrza tylko 6 kolejek przed końcem", to tylko świadczy o tym, jaki to był niesamowity sezon, że taki można dać komentarz.
-
Bundesliga
Dortmund nie ma nic do stracenia. Jeśli nawet nie dociągną przewagi, to będzie po prostu normalne. To Bayern tracący prowadzenie na 5 kolejek przed końcem można nazwać frajerstwem. Tuchel na razie wielki sukces ogólnie mdr. Kiedy ostatnio Bayern miał bilans 1-2-3 na przestrzeni sześciu meczów? Dzisiaj nawet trudno mówić o jakiejś nawałnicy zmarnowanych okazji, oczywiście Bayern miał piłkę ale to nie znaczy, że atakował. Super sprawa. BVB zaś potrafiło nawet ożywić w końcu Doneylla Malena. Od czasu gdy obudził Dortmund w laniu z Bayernem, przez ostatni miesiąc Malen to nagle najlepszy piłkarz BVB, nie najgorszy. Nie no, realistycznie rzecz biorąc - to jest bardzo imponujący sezon Dortmundu.
-
Dredge
Główne skojarzenie to oczywiście gry Failbetter. Pływamy sobie powoli stateczkiem i wszystko jest ciężkie, wiecznie walczymy z ograniczoną ilością miejsca i musimy co chwila zjeżdżać by sprzedawać ryby i łupy, naprawiać uszkodzenia o które łatwo, oraz odpoczywać, bo pasek zdrowia psychicznego w określonych miejscach i porach leci do góry bardzo szybko. Tak więc gra głównie polega na pływaniu tam i z powrotem by powoli robić postępy zarządzając tymi ograniczeniami. Jest gotycko, bywa też ciężko, czasami coś wyleci na nas nagle z dupy i rozwali nam silnik i szczerze mówiąc to lepiej pewnie władować save'a, niż czołgać się w żółwim tempie próbując przeżyć do portu z zakładem naprawy. W nocy chcemy włączyć lampę, żeby nie oszaleć (co ma bardzo realne desktruktywne skutki), ale też chcemy wyłączyć lampę, żeby nie widziały nas potwory, tak agresywne że naprawdę straszne... Takich podobieństw jest sporo. Dredge to jednak prostsza wersja Sunless Sea czy Skies, nie ma wiele scenariusza i RPG-owego l o r e na setki godzin, dialogi z postaciami ograniczają się do kilku zdań itp. Jest też mniej opresyjna, możemy robić rzeczy powoli bez ciśnienia (tylko kilka elementów jest wrażliwych na czas, np. ryby się psują, ale nie ma wskaźnika paliwa w łódce, jedzenia itp.). Nie ma też trybu roguelike, gra nam mówi wyraźnie gdzie iść i tak naprawdę nie ma sensu się pchać do przodu nigdzie indziej, ponadto z racji wspomnianych ograniczeń i małej skali gry często jesteśmy w porcie, więc zazwyczaj mamy tylko kilka minut od ostatniego autosave'a. To że jest lżej nie znaczy, że jest lekko, i naprawdę można się poczuć jak w grach Failbetter, czasami płakać się chce ile czasu zajmuje zdobycie czegoś, a jak łatwo to stracić. Nawet skały mogą pojawić się nam tuż przed oczami. Ogólnie jednak można to opisać jako kinder wersję gier Sunless, która wymaga znacznie mniej czasu i zaangażowania - i w sumie wydaną w sam raz na przetrwanie oczekiwania na nadchodzące Mask of the Rose, które pewnie będzie i tak grą zupełnie innego gatunku.
-
Redfall
Trudno o większych fanów jak "Edge" (m.in. tytuły gry roku dla Dishonored i Deathloop), ale ostatnia relacja ma mocno sceptyczny klimat. - Smith: "popełniliśmy błąd z rozmiarem ambicji przy tej grze. (...) Open world, co-op - to jak naprawdę dwie gry w jednej". Nie tylko korona wpłynęła na męki 6 lat developingu. "Mieliśmy liczne awarie infrastruktury, burze śnieżne z ofiarami śmiertelnymi w Teksasie, nie mieliśmy prądu i musieliśmy gotować wodę. Nasz ukochany prezes, założyciel Zenimaxu Robert Altman, zmarł. Przejęcie przez Microsoft. Liczba gówna, przez które przeszliśmy, żeby skończyć tę grę, jest niewiarygodna. Nigdy czegoś takiego nie widziałem przez 28 lat kariery. Jeśli tak teraz wygląda robienie gier, to ja wypadam. To jest za dużo" - Arkane zapewnia, że świat jest równie przemyślany, jak ten w Dishonored czy Prey, ale "Edge" tego w demku nie widzi. Klimat ma dość generycznie opierać się na klasycznych inspiracjach filmami Spielberga i adaptacjami Stevena Kinga. "Niewiele można zrobić z tymi domkami na przedmieściach. Jak już włamaliśmy się do kolejnych kilku - zazwyczaj dostając się jakąś metodą na dach, by znaleźć okno które można rozbić - wnętrza nie mają wiele polotu" - ale gra ich i tak wciągnęła. Chociaż świat w demku jest opisany jako mało interesujący, to walka z przeciwnikami jako nawet przyciągająca na jakiś czas rozrywka - wampiry powstały jako metoda na wykorzystanie krwi biednych dla wydłużenia życia bogatym. Widać więc motywy społeczne z m.in. Dishonored i Deus Exa, które Arkane uważa za aktualne. "Gdy zaczynaliśmy prace nad grą, widzieliśmy proces Elizabeth Holmes, albo jak Sacklerowie zarabiają na epidemii uzależnienia. Świat się wali, a najbogatsi zgarniają na tym jeszcze większą kasę" - "ale na pewnym poziomie, nie trzeba o tym myśleć. Możesz po prostu strzelać do wampirów, zbierać loot, śledzić historię i rozwiązywać zagadki". Rozgrywka opisana jest jako mieszanka Far Cry 2, Stalkera i poprzednich gier Arkane. Przejmujemy opanowany teren, ratujemy ludzi i umieszczamy ich w centrach społeczności, gdzie mogą w zamian dawać nam leczenie i walutę - gra ma raczej zabawny "spooky" nastrój, niż horroru - wampiry w tej grze zasłoniły światło słoneczne, choć i tak w dzień raczej śpią i to w nocy robi się jeszcze bardziej niebezpiecznie. Na szczęście szybko dostajemy emiter UV - walimy nim z bliska, a ten powoli zamienia się w kamień, aż można z satysfakcją rozbić go na kawałki - wampiry trzeba wykończyć kołkiem, ogniem lub elektrycznością, inaczej wstają. Większość broni ma bagnet z kołkiem, są też miotacze kołków - Arkane ma nie lubić zbyt hardych przeciwników, więc i wampiry mają nie być gąbkami na masę kul, i solo można je załatwić jednym dobrze wymierzonym strzałem. Więcej graczy w co-opie czy też wyższy poziom trudności oznaczają lekkie skalowanie HP, ale przede wszystkim więcej przeciwników ze specjalnymi umiejętnościami dokoła, głównie to jest różnicą. W co-opie możliwe, ale i potrzebne, są różne małe taktyki i połączenia mechanizmów
-
Street Fighter 6
Będzie można walczyć wykreowaną postacią w Battle hubie, nie do końca jest to oficjalne walczenie ale można będzie użyć tej postaci online.
-
Premier League
Niesamowita walka, prawie się udało nie zje'bać szansy na mistrzostwo
-
Premier League
Caleta Car? More like Kaleczy Kat...
-
Premier League
Cienko ten sezon zaczyna wyglądać, najpierw Napoli a teraz Arsenal.
-
Xenoblade Chronicles 3
Z video można wiele wyczytać, jeśli pokazuje prawdziwą grę. Podobnie jak z danych gry. Wygląda na to, że Future Redeemed obejmie "zaskakująco" spory kawał czasu w epickiej historii (ale jeśli to nie będzie czysty prequel XB3, to zapowiada się na pewno, że to będzie mocno dominujący setting - ku rozczarowaniu chyba wszystkich fanów w sieci). Postaci zaczną na 1 levelu i osiągną co najmniej 55, a więc raczej kilkadziesiąt godzin grania, poza dość dużą liczbą scenek. Zanosi się na podobną konstrukcję jak w Tornie. Gra dość liniowa i jednotorowa, ale z systemem podobnym do tamtejszego community jako dość tani sposób zrobienia głębi i zachęcenia/zmuszenia do robienia questów pobocznych zamiast tylko przelecenia głównego wątku. Nie zanosi się na to, żeby był system klas - prawdopodobnie więc postaci będą miały jeden zestaw na całą grę, a master artsy zastąpi nowy rodzaj bardzo mocno doje'banych artsów osobistych (jeden z nich, używany przez "tajemniczą postać którą wcale a wcale nie wiesz kim jest... a może faktycznie nie wiesz?", wydaje się dawać ekipie niewrażliwość na 14 sekund, i to z cooldownem który już znowu leci). Uroborosa zastępuje "combo art", które można dowolnie łączyć w pary - każda postać ma osobny combo art z każdą, to te arty teraz będą kończy combo poprzez burst czy smash. Brak pudła jakoś mnie specjalnie nie uderza, takie dodatki często nie mają pudła. Chociaż gra ma osobny progres, to historia wydaje się tym razem bardzo mocno adresowana pod osoby które już doskonale znają wszystkie poprzednie części. Gameplay zaś nie odbiega daleko od Xeno 3. Tylko najwięksi fani są gotowi w końcu usłyszeć prawdę na temat tego, kim naprawdę jest Riku, me me...