Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. Wow, umiesz streścić pomysł na scenariusz gry video w jednym zdaniu, mocna masakra lewaka. W każdym jRPG-u "oczekuje się" klasycznie kilku podstaw gameplayu od 30 lat, grę wypełniają walki i rozmowy i szukanie po miejscach. Tutaj tego specjalnie nie ma. System jest nadal tak samo bogaty, ale w głównej grze prawie nie ma walk. Rozmowy z postaciami rzadko ujawniają cokolwiek o miejscach, systemie, świecie, historii, większość przechodniów prędzej mówi rzeczy w stylu "ale ładna pogoda". Miejscówki są generalnie proste, chociaż tutaj zobaczę z czasem, na razie jest po prostu jak to w open worldach. Tyle widzę, że nasza postać nie porusza się zbyt szybko, za czym niespecjalnie przepadam. Więc trochę pytanie co robię, które jest ogólnie w tych open worldach często trudne. Odpowiedzią są zazywczaj przeróżne systemy nabijania punkcików i zbierania leveli różnorakich rzeczy. Tutaj, łapię te pokemony masowo, ale co mam z nimi zrobić jak nie ma walk, no mogę oglądać pokedex który jest bardzo ładny. Nie czuję jednak na razie żadnej RPG-owej podjary wyobrażając sobie, na co wydam kolejne punkty, jakiej to ekipy nie zrobię i co ona osiągnie. Takie uczucie napędza mnie w wielu grach od Soulsy po Asasyna, jest też jednak zazwyczaj dość istotne w RPG-ach. Tutaj, zobaczymy.
  2. To wszystko prawda i jak tak pomyśleć to biednie to wygląda, ale już rzygam tymi ludźmi którzy bardziej się interesują klatkami niż grami. Jeśli Scarlet Violet jest słabe, to nie z tego powodu. W sumie aż dziwnie się w to gra, bo po czytaniu tego całego hejtu aż idę i... się dziwię, że w sumie gra się normalnie, no nie ma tych cieni i efektów, wszystko wygląda jak na różnym etapie niedokończenia dema, animacja ma mało klatek, ale specjalnie to nie zmienia tego co ja jako gracz robię. Serio trzeba mocno nie lubić gier, żeby tak obsesyjnie się na tym akurat skupiać. Na razie to mnie dużo bardziej zastanawia, na czym polega ta gra. Podobnie jak w Arceusie, tutaj jest bardzo mały nacisk na walki podczas normalnej gry. Walk jest w każdej lokacji parę i więcej zajmują fajne animacje trenera jak robi miny i wyciąga pokeballa, niż sama walka. W ogóle nie trzeba walczyć jak ktoś nie chce, trenerzy nie atakują nas, no i jest "autowalka" że wyciągasz pokemona i on sam w sekundę rozwala randomy po drodze, zbierając doświadczenie i materiały. Łapanie pokemonów też wydaje się JESZCZE łatwiejsze niż w ostatnich grach, jeszcze dosłownie ani raz nie spudłowałem. Znalazłem na początku Fletcherosa na poziome 22 i rozwalał mi każdego pokemona jednym atakiem, myślałem sobie "co ja teraz mogę zrobić", rzuciłem pokeballa... też złapał się za pierwszym razem. Powstaje więc pytanie, co ja w ogóle robię i po co. W Arceusie było masowe zbieranie pokemonów, przedmiotów i różne warunki w pokedeksie, a także coś w stylu eksploracji fizycznej różnych zakamarków, no i to całe uciekanie przed pokemonami i skradanie się i te wszystkie pierdoły, tutaj tego nie ma. Jest zbieranie materiałów z pokonanych pokemonów i robienie z nich TM-ów, nawet spoko, chociaż to nadal ten sam system i pokemony uczą się zazwyczaj dość dobrych ataków same, więc nie jest to jakoś bardzo konieczne, ale wiadomo, że fajny TM cieszy. Ogólnie jednak mam nadal wrażenie, że wzięli grę której materią było szukanie po lokacjach, zbieranie przedmiotów i masa walk, i po prostu zabrali te rzeczy ale bez jakichś innych równie rozwiniętych. Z tego powodu być może Scarlet Violet, niczym poprzednią generację, zapamiętam głównie jako wstęp do post-game i multiplayera.
  3. Ok tego się nie spodziewałem, że Kanada będzie tak cisnąć.
  4. Dobrze że sędzia doliczył 8 minut żeby Kostaryka nauczyła się więcej nie grać tak bardzo na czas, ta zmiana przepisów jest bardzo ważna i wiele wnosi do futbolu.
  5. No dobra, na tle Kostaryki ta absurdalna jedenastka gra dobrze, Busquets to miszczu, Alba to już w ogóle gra jak młody Alba, a cała trójka Olmo Asensio Ferran już ma po golu na koncie niby. No dobra, Twitchy Ramirez, dzisiaj to ty wyglądasz na mądrego...
  6. ogqozo

    Premier League

    Jeśli faktycznie rozwiązanie bez żadnej dodatkowej kasy od teraz, to w sumie fajnie dla klubu, przecież nikt i tak nie uważał że Cristiano jest obecnie wart tej pensji. Szczerze to myślę, że to przyzwoity piłkarz jak na swój wiek, ale oczywiście sportowo to on w tym momencie nie był warty nawet 5 mln rocznie i każdy się z tym zgodzi. A w Premier League i Lidze Mistrzów jest za duża kasa, żeby poświęcać wyniki dla gwiazdorskiego nazwiska, więc to nie ratowało sprawy dla Manchesteru. Klub tak po cichu nie gra tak źle i ma realne szanse walczyć o top 4, Antony i Casemiro są dobrymi wzmocnieniami w tym sezonie, kto wie, może jest szansa zdobyć napastnika, który będzie game changerem. I nie chodzi mi nawet o gwiazdy, bo tutaj będzie ciężko, ale ktoś młody dobry z Bundesligi lub Ligue 1 albo zorientowany wyrobnik jak Choupo-Moting w Bayernie też mógłby im poprawić wyniki. Tak wpisałem w Google "Marcus Thuram Man United" i oczywiście są artykuły z dziś że się nim interesują hehe.
  7. Luis Enrique to już w ogóle nie ma wyboru, przy takim składzie, takich pominięciach i tak zbudowanej jedenastce musi wygrać i to przekonująco albo komentarze gnojące go mają już teraz wiadomą treść.
  8. Niemcy tak grają, jak przegrali z Polską 0-2 i wszyscy mówili o wspaniałym mentalu to też przegrali trochę w ten sposób. (Choć tam też doszły cudy Szczęsnego). Posiadanie, strzały, ok, ale ile z tych strzałów tak naprawdę jest groźnych? Większość strzałów to próby petardowania zza muru przez pomocników, a środkowi napastnicy czyli Mueller i Havertz nie oddali nawet jednego. Klasycznie Niemcy próbują wygospodarować miejsce, by Musiala albo Havertz wchodzili w pole karne z lewej strony żeby móc od razu walnąć prawą nogą, ale już nawet to jest cięższe i w sumie nie jest tak, że bramkarz Japonii za wiele się dzisiaj wysila. Dominacja tak, Japonia raczej nie przetestuje dziś ich defensywy, ale bez wyniku już widzę jak będzie brzmieć krytyka.
  9. ogqozo

    Fire Emblem Engage

    Kurde już zapomniałem że to wychodzi, a to przecież może być srogi sztos. W sumie ten brak promocji przez Nintendo jakby sugerował, że to jest jakiś mniejszy projekt od Three Houses. Na Switcha oczywiście wychodzi masa sztosów po cichu, ale nie tych wydawanych przez Nintendo, oni sami zdają się wiedzieć bardzo dobrze, co jest prawdziwą grą a co wypełniaczem. Więc, hm... Nie widzę wiele informacji o twórcach, chociaż IMDB podaje, że Kusakihara i Yokota są reżyserami, i ogólnie wszystkie skrawki zdają się sugerować, że ogólnie robią to twórcy doskonałych poprzednich kilku części. Czyli niby hicior się szykuje.
  10. Mówi się, że wyjdzie dla Niemiec atak Gnabry-Musiala-Sane-Mueller. Wniosek jeden - łatwiej jest grać w podstawowej jedenastce Niemiec, niż Bayernu. Poza czwórką obrońców, cała jedenastka może więc być z Bayernu. No i trener który niedawno prowadził Bayern. W sumie to może być dobre, Bayern to bardzo dobra ekipa, a jak widzimy doskonale dziś, kluby są dużo lepsze w piłkę nożną niż jakakolwiek reprezentacja narodowa. A wskutek kontuzji innych, Thomas Mueller może zaiste pojawić się na "szpicy" i autentycznie mieć szansę dołączyć do największych strzelców w historii turnieju, skoro ma do tej pory 10 bramek. Niemcy chyba pierwszy raz od jakichś 50 lat nie zdobyli medalu na dwóch imprezach z rzędu... ba, nie byli nawet blisko. 4 lata temu odpadli w grupie, przegrywając mecz otwarcia z Meksykiem. Fani cały czas mówią, że ekipa jest fatalna i beznadziejna, nie ma mentalu ani godności człowieka, no ale fani każdej reprezentacji tak mówią. Jestem ciekaw, czy ekipa napędzająca tak dobry klub może faktycznie grać słabo.
  11. Z tych trzech jedna gra jest naprawdę, naprawdę dobra. W sensie Monkey Island jest dobre jako kolejny Monkey Island dla fanów Monkey Island, trudno komukolwiek polecać albo odradzać tak mocno targetowaną grę. Ogólnie na PC/Xboksie/Switchu w ostatnich 2-3 miesiącach wyszło bodaj kilkanaście zaje'bistych gier będących mniej lub bardziej point-n-clickami, co za czas kurde.
  12. W sumie to prawda co opisuje Mac Gyver, ale jakoś bardzo mnie to nie zaskoczyło. To jednak jest spotkanie fanów PSX Extreme, nie wiem ile w ogóle PISM w Polsce ma takie ZLOTY fanów które wyglądają jednak przede wszystkim faktycznie jak zlot fanów a nie seria reklam sponsorów. Jest to sobota wieczór w Warszawie (a i tak ile oczekiwanych ludzi ostatecznie się nie pojawiło), kwota za bilety symboliczna. Masa różnych rzeczy w jednym lokalu. Tłok, chaos i zamieszanie dźwiękowe były w tym kontekście dość zrozumiałe. Ogólnie było randomowo w wielu względach. Niektórzy ludzie nie wiadomo skąd się tam wzięli (na pewno fakt że to Warszawa sobota wieczór, a bilety tanie, tutaj też ma wpływ...), tylko wpadli ze znajomymi czy z chłopakiem czy coś. Jednak mogli równie dobrze nagle zasiąść do konsoli od Ponga po PS4 z kimś, kto okazywał się wymiataczem. Ot stoisz w korytarzu, czekasz na kibel, i nagle zdajesz sobie sprawę, że stojący przed tobą koleś jest cyborgiem w Duck Hunta, koleś bez mrugnięcia okiem z beznamiętnym wyrazem twarzy Leona Profesjonalisty sklepał w chwilę 16 serii na samych perfektach. Tak wyszło z okazji 25. urodzin, że w ogóle pojawił się vibe ogólnych wspominków kilka miesięcy temu i było trochę powtarzania historii, odwołań do przeszłości, chociaż to też znaczy dla różnych ludzi tak różne rzeczy. Dla jednych "stare dobre czasy" to Amiga, Secret Service, C64, dla innych nawet PS3, Last of Us. Ale no taki był temat, choć oczywiście każdy chciałby więcej, kto wie, czy byłoby możliwe kiedykolwiek zebrać starych zgredzioli, żeby np. sami grali w multi tych gier. Kto by nie chciał zobaczyć jak Ściera walczy z HIV-em w Battle Arena albo pierwszego Tekkena, albo Kali przechodzi bez przeklinania Ninja Gaiden na wyższym poziomie, i można by wymienić tysiąc innych pomysłów na zlot, ale oczywiście organizacja tego byłaby nierealna. W ogóle to tak, jestem w płaszczu na każdym materiale cały czas, bo jak przyszedłem koło 19:00 to mi powiedzieli, że już nie ma miejsc w szatni mdr. W sumie nie wiem czy to była prawda szczerze mówiąc, bo jakoś większość osób przez cały wieczór nie miała jednak odzieży wierzchniej, ale mi tak powiedzieli.
  13. Jak zapalili światła to tylko cyknęli fotkę pamiątkową w jakiejś grupie, sam podszedłem do Ściery na dwie sekundy. Jakieś lepsze foty to inni ludzie, ale nie wiem czy będą tutaj. Ludzie robili masę zdjęć jak to wszystko wyglądało. Występ finalny też ktoś kręcił obok mnie chyba... Było wiele crazy komposow, głównie quizy, ale przyznajmy, najlepszą nagrodę wieczoru wygrał Kamil.
  14. Najbliżej cosplayu Bayonetty to jednak Monika. Striptizerka fajna, ale inaczej niż raperzy nic nie zrobiła pod motyw gierek wideo
  15. Ludzie robią masę zdjęć, będą na pewno wrzucać gdzieś. Ja niezbyt bo nic nie widać.
  16. To Cho. Czy striptizerka już jest? Nie ma jeszcze.
  17. Sorry, dopiero teraz widzę tego posta hehe. Tak to bym odpisał wtedy. Ogólnie jestem jeszcze. Miała być striptizerka o północy a leci muzyka z Chrono Triggera. Co jest bardziej podniecające ofkoz.
  18. O kurna, zadanie na jeden z turniejów to "poderwij Monikę" mdr Poszło tak jak sobie wyobraźacie, nie było nic słuchać co oni tam mruczą do mikrofonu, ale nazbierało się ochotników
  19. Oglądam dwóch jutjuberow bo Myszaq widocznie nie dotarł, Kali tylko na komórce ze szpitala (?).
  20. W tej sali z turniejami jest 9 starć na 9 metrach kwadratowych, emocje gęste, chyba.
  21. No niezły raban. Ja nikogo z foruma nie poznaje poza zgredami, muchą na ścianie.
  22. Dużo ludzi, kolejka do kibla taka że ból.
  23. Karaoke się zaczyna od kolesia który... Dobrze śpiewa.
  24. Liczba ludzi wstawionych poza kontrolą jest trochę frapująca jak na godzinę 20.
  25. Moment, jak na salę wchodzi superhot dziewczyna (na zlocie konsolomaniakow!!!) i wszyscy na nią od razu krzyczą żeby się odsunęła, bo zasłania mordy Ściery, Fenixa itp. - bezcenny. Zlot prawdziwych fanów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...