ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Kena: Bridge of Spirits
Treść opublikowana przez ogqozo
-
NBA
Gdyby Milwaukee trzeci raz z rzędu miało najlepszy bilans w lidze i Giannis trzeci raz z rzędu by miał taki sam sezon, to by dostał trzeci raz z rzędu MVP. To jest jakiś mit że TO był powód lol. To tak jak fani Embiida z tym że jest "znienawidzony", tak fani Giannisa z tym "voter fatigue". Giannis nie dostał MVP w 2021 r. bo miał gorszy sezon niż te poprzednie na MVP i tyle. "Voter fatigue" to bajka. Może w latach 90. i wcześniej nie była, nie wiem, nie śledziłem. W tym wieku to bajka. To "voters" mieli sami sprawić, że po prostu wyniki były słabsze? Czy po prostu Milwaukee i Giannis swoją grą? Jak się pytam ludzi żeby mi dali jeden przykład "voter fatigue" to zawsze albo mówią Giannis 2021 (który po prostu ewidentnie miał nieco słabszy sezon i naprawdę każdy dał na to mnóstwo argumentów na bieżąco wtedy... i dlatego właśnie nie zagłosował na niego na MVP, tyle), albo LeBron 2011 (co też jest śmieszne bo gdyby LeBrona dać w miejsce Rose'a w Chicago i taki zespół zrobiłby taki sam najlepszy w lidze wynik, to wszyscy wiemy, że kurde LeBron by dostał MVP w 2011, zamiast tego miał słabszy bilans od Chicago w swojej super ekipie z dwoma superwielkimi gwiazdami, i tyle). O swój typ Jokicia na MVP (a jakże mnie w necie hejtowali przed sezonem za niego...) byłem dość spokojny, przy tym kursie to był najlepszy typ, ale po tym meczu oczywiście jego szanse spadły o jakiś procent. Nie tylko ten mecz, ale ogólnie trend, że Nuggets... wyrośli na przyzwoity zespół. Nadal ciągnie ich Jokić tak naprawdę, ale już nie jest tak, że Jokić otoczony jest samą niekompetencją. Kentavious i Gordon doskonale go uzupełniają, a ławka w wielu meczach wcale nie jest masakrowana. Kentavious gra teraz więcej z ławką i wcale nie jest tak, że to źle, ławka wtedy też lepiej wygląda. Nuggets wygrali nawet kilka meczów, w których Jokić nie grał - niedawno nie do pomyślenia. To wszystko sprawia, że efekt "wow, Jokić dosłownie sam to ciągnie" nieco osłabł. Bo Denver potrzebuje tak naprawdę ich obu - Oczywiście w innych ekipach jest tak samo, ale jednak to wyróżniało Jokicia. W Sixers kto inny organizuje ofensywę, gra piłką - zwłaszcza doskonały po cichu James Harden. Jednak Embiid zawsze coś wnosi, jak gra z Hardenem to ratuje w obronie, jak gra bez Hardena to defensywa z Thybullem mocniej ciśnie, a atak pozostaje przyzwoity, bo Joel to nie Jokić, ale też wiele w ataku potrafi. Jego rola więc też jest duża. Najcichszy typ na MVP to teraz obecnie, jak na ironię... LeBron James. Wiem, wiem, sam z tego śmieję. ALE. Ale... JEŚLI Lakers faktycznie magicznie zaczną nagle masowo wygrywać, to LeBron po cichu gra w wieku 38 lat świetny sezon, po kiepskim starcie ostatnio jest w doskonałej formie, a zwłaszcza jego współpraca z Westbrookiem wygląda świetnie. Nawet te jego zrezygnowane rzuty za trzy prawie zaczęły wpadać (teraz okolice 33%, spory postęp). W ostatnich tygodniach, LeBron zdobywa masę punktów (okolice 35 na mecz), a Lakers są na dużym plusie gry jest on na parkiecie. Jak rok temu LeBron grał kiepsko a i tak dostawał nagrody, tak teraz jest pełen energii i walki o wygraną w każdym meczu.
-
NBA
GSW to ten zespół, który wygrał 73 mecze w sezonie i nie zdobył mistrza mdr. Oni mają być dowodem, że niby jakiś zespół ZAWSZE osiąga lepsze albo gorsze wyniki w playoffach niż w sezonie regularnym? No tak, a drugi przykład jest sprzed 30 lat, czyli faktycznie widać że teoria doskonale się sprawdza na wszystkim i każdym, skoro jest aż jeden przykład sprzed 30 lat lol. Warriors po prostu są dobrą drużyną, dokładnie tak jak napisałem. Dobre drużyny mają szanse na wygraną. GSW było latami na 1.-2. miejscu w sezonie regularnym, i dochodziło do finałów NBA, wow, ale różnica między playoffami i sezonem, faktycznie jak czarne i białe, zupełnie inne wyniki. Nie ma to jak robić jakąś sensację i niesamowity skok jakości w playoffach z faktu, że Warriors (53 wygrane) pokonali Celtics (51 wygranych), no faktycznie kompletnie nie do wytłumaczenia poza jakimś magicznym DNA tylko na playoffy XD. Jedyna niespodzianka roku w tym aspekcie to że Suns przegrali, poza tym jednym to przez całe playoffy nie było specjalnie serii która by jakoś zaskakiwała po sezonie regularnym lol.
-
NBA
DNA to taki mit, co udowadnia historia tych samych koszykarzy. Zanim LeBron wygrał mistrza to pamiętam co o nim pisali, że kompletnie nie ma DNA. To samo o Giannisie gdy dwa razy z rzędu mieli 1. miejsce w konferencji i zawiedli w playoffach. Jak ktoś ma "DNA mistrza" to powinien mistrza mieć co roku, a nie raz wygra a 10 razy nie wygra. To są po prostu dobrzy koszykarze dlatego ich ekipy będą zawsze miały szanse. SZANSE. Jak masz szansę 30% i spróbujesz coś zrobić pięć razy, to pewnie się uda, ale może się też nie udać, ot matematyka. Teraz jak co roku widzę nie pierwszy raz komentarz żeby "obawiać się Lakers" mdr. Bo co? Ile razy konkretnie ekipa na trzynastym miejscu w konferencji wygrała playoffy? Już ponad 60% sezonu za nami, a Lakers tak ciągle groźni i ciągle groźni, że dwanaście ekip jest nad nimi, ale czekajcie, lada dzień zaczną, oj jak zaczną. LeBron owszem wygrał mistrza wiele razy, ale z ekipami które miały pierwsze miejsce w konferencji. Okej, potem już Heat byli raz na drugim miejscu, kilka meczów za Bulls. Lepsza ekipa = większe szanse że wygrają daną serię.
-
NBA
Oczywiście, że MVP Finałów ma większą wagę w kulturze NBA. Czy słusznie to inna sprawa, ale to fakt. Popatrzmy np. jak traktowany jest Kawhi Leonard. Przykład zawodnika, który miał niewiele sezonów dominacji. Mógł oczywiście dostać MVP, ale jakoś byli inni zawodnicy jeszcze bardziej imponujący w 2016 i 2017... a potem już nie było mowy, bo rzadko grał. Jednak Kawhi zazwyczaj jest nadal wymieniany wśród najlepszych zawodników, choć to jest fakt - mało który sezon regularny mu do końca wyszedł tak, jak innym. Z drugiej strony popatrzmy na takiego Steve'a Nasha. Nash grał w kosza niesamowicie, i w Dallas i w Suns był liderem najlepszej ofensywy ligi. Łącznie przez 10 lat najlepsza ofensywa ligi (w punktach na posiadanie) była ekipy Nasha. Jego połączenie świetnego podania i rzutu i to jak to wykorzystywał do efektywnego dyrygowania było kluczowe dla przyszłości NBA. I co? I nic, dzisiaj Nash nie jest wymieniany wśród najlepszych graczy, rzadko w sumie się o nim mówi. Brak mistrzostwa sprawił, że lekceważy się to jak niesamowicie grał na co dzień. Zresztą Shaq to też przykład. Koleś jest legendarny i wiele fanów NBA uważa że dominował jak nikt, chociaż nawet nie dostał MVP, poza tym jednym. Jeden czynnik jest taki że zawodnik który nie rozgrywa zawsze ma mniejszy wpływ na wyniki zespołu, to widzi wiele osób w przypadku Embiid vs Jokić jak i Shaq vs Iverson. Dwa, że mało który sezon regularny do końca mu poszedł tak jak by się chciało, bo i tutaj była nieregularność, były kontuzje, prawie zawsze 10-20 meczów straconych w sezonie. Ale Lakers z Shakiem wygrali trzy tytuły z rzędu w efektowny sposób i jest legendą. Kto wie, jak by było, gdyby został w Orlando, ale fakt faktem, ludzie mówią o Shaqu i całej jego karierze zupełnie inaczej z tego powodu.
-
NBA
Embiid w ogóle jest przemęczący z tym pozowaniem jak go to "media nienawidzą" bo śmią nie nazywać go cały czas najlepszym koszykarzem wszystkiego pod każdym względem. To jest tak tani zabieg manipulacyjny rodem z gimnazjum że nie wierzę że ludziom się chce to nawet powtarzać. Bo o to chodzi, że jak powtarzasz że go nienawidzą, to myślisz sobie "aha, czyli TAK NAPRAWDĘ poza emocjami to on jest najlepszy", no geniusz Machiavelli normalnie, nie do przejrzenia. Jak powiesz że Embiid jest drugim najlepszym koszykarzem na planecie Ziemia to go "nienawidzisz", jak cały czas powtatrza. Są normalne argumenty wiadomo jakie, są wyniki całkowite i cząstkowe, różne miary i różne gusta, a ten ciągle gada jaki to jest znienawidzony, bo tylko czysta NIENAWIŚĆ do jego osoby może ludzi motywować do niedawania mu MVP na kolanach i z połykiem. No ale taka jest kultura NBA, Draymond do dzisiaj daje wywiady o tym jak uderzył kolegę z zespołu i gada jakby to było osiągnięcie, że on się wiele nauczył z tego przeżycia, że reakcje ludzi wiele go nauczyły, a w ogóle jedynym złym w całej sytuacji jest albo Poole albo ten kto udostępnił wideo z zajścia... a dziennikarze robiący z nim wywiady tylko mu przytakują lol. Widać że wczoraj zależało mu bardziej, zresztą gadał o tym meczu z Denver od co najmniej kilku dni jak najęty, i efekt był spektakularny, w drugiej połowie trafiał każdy rzut. Ale też dla Jokicia to był po prostu jeden mecz w styczniu. Nie ma się czym jarać. Tak naprawdę obaj wygrali co mieli wygrać i przegrali co mieli przegrać. Jedyne wyjątki to jak Nuggets przegrali 3-4 z Blazers w bliskim starciu 2 vs 3, jak Nuggets wygrali z Clippers rok później w podobnej sytuacji, i jak Sixers przegrali z Hawks mimo rozstawienia z numerem pierwszym. Playoffy ogólnie tak wiele nie odbiegają od sezonu, wyraźnie słabsze ekipy bardzo rzadko wygrywają serię. Embiid skończy 29 lat niedługo, początkującym nie jest, na razie wygrał po jednej rundzie w każdym sezonie, tak że faktycznie może celebrować Puchar Wygrania Meczu z Denver 28 Stycznia, ważne trofuem. No ale nie, nie uważam że to ma jakiś wpływ na to czy jest najlepszym koszykarzem w tym sezonie czy nie, to by było bez sensu. Tylko to jak gra w kosza w tym sezonie.
-
Final Fantasy XVI
Każdy fan FABUŁY tak tutaj pisał o FF XV. Ale jako się rzekło wiele razy w tym temacie, ta gra nawet nie ma nic wspólnego z piętnastką. Ekipa która robiła FF XV teraz skończyła arcydzieło pt. Forspoken które zostanie zapamiętane wyłącznie jako obiekt żartów. Dobry singlowy Fajnal nie wyszedł od kilkunastu lat, jak na ironię seria ma ciągle rosnącą reputację i świeży fandom dzięki najlepszemu MMORPG na rynku, dlatego też nie dziwi ten wybór studia do "szesnastki".
-
NBA
No ale już jest nagroda za wygranie playoffów, nazywa się mistrzostwo NBA lol. Np. jak Warriors je wygrali to są mistrzami NBA. To naprawdę jest tak bardzo proste. Czemu wszystkie inne nagrody, w tym za sezon, miałyby TEŻ być za wygranie playoffów. "Kara" dla Jokicia za to że Nuggets nie wygrali w playoffach też już istnieje, nazywa się... nieposiadanie mistrzostwa NBA. Co to za pomysł, żeby mu jakąś jeszcze na siłę wymyślać. Efektem niewygrania ligi jest to że się jej nie wygrało, nie trzeba dodawać nic magicznego, bo to już samo w sobie jest celem tego sportu. Ktoś w piłce nożnej daje jakieś kary dla Śląska Wrocław że nie wygrał ligi? Właśnie na tym polega ich wynik że nie wygrali ligi, nie trzeba już nic wymyślać. Może w ogóle wszystkie nagrody co roku dla LeBrona, w tym dla najlepszego debiutanta i rezerwowego, bo to LeBron i wygrał mistrzostwa, więc, czekaj sprawdzę argument... "ciężko nie patrzeć w ten sposób". Komu ciężko to ciężko mdr. Jakby sezon się kończył jutro, to pewnie Embiid by wygrał, ale za 3 miesiące wszyscy będą się tylko śmiać na myśl o tym co dzisiaj mówią na podstawie jednego meczu. Nawet nie meczu bo faktycznie jednej połowy czy kwarty, bo z tą dominacją przez 48 minut to już mocna fantazja. Nuggets głównie przegrali ten mecz w czasie gdy Jokicia nie było na parkiecie, tradycyjnie, ale i tak można powiedzieć, że gdyby np. Bruce Brown nie wpadł na genialny pomysł faulowania Embiida gdy ten rzuca na trąbę z 20 metrów, to już w ostatniej akcji Sixers nie mieliby 6 pkt. tylko 3 pkt. przewagi, Nuggets zamiast od razu faulować mogliby na coś liczyć i kto wie czy ta niesamowita dominacja by się skończyła wygraną. Zanim się sezon skończy to obie ekipy zagrają jeszcze wiele meczów i pewnie wiele przegrają. Embiid to bardziej ograniczony zawodnik z piłką, ale zdobywa punkty jak szatan, gra bardzo dobrze, Sixers mają dobry wynik więc jak dostanie MVP to nie będzie nic dziwnego, obojętnie jakie miał w życiu "sukcesy" w playoffach.
-
Primera Division
Barcelona zakończyła wreszcie tę karę 3 meczów Lewandowskiego, poszło idealnie, 3 razy wycisnęli po 1-0. Nie wiem kiedy ostatni razy Barcelona wygrała 3 razy pod rząd grając jak jakiś Juventus. Xaviemu skończyli się napastnicy w liczbie jednego nadal niezmiennie daremnego Fatiego, więc za niego wszedł Balde mdr. Już nie pamiętam tego momentu z początku sezonu że kto nie był na ataku to grał pięknie, teraz w sumie jak jest system 5-5-0 to nie widać specjalnie różnicy.
-
TRANSFERY
Moises Caicedo nie zagra z Liverpoolem. Jak na razie kolejna sytuacja typu "gracz już ogłosił swój transfer, tylko klub uważa że nie i wracaj do treningów". Cóż, na przestrzeni dni zobaczymy czy wróci, czy też Chelsea znowu zmarnuje masę kasy na absurdalny transfer/Arsenal kolejny raz mądrze zainwestuje w młody talent kontynuując zwycięską strategię.
-
TRANSFERY
Dopiero zobaczyłem, że do Bournemouth trafił Dango Ouattara. To kolejny dowód na dominację Premier League, bo 20-latek należał do największych talentów w Ligue 1 ostatnimi czasy i mówiło się o nim przez ostatnie pół roku mnóstwo. Co tu dużo mówić - Ouattara trafił do Europy dopiero 3 lata temu, ale ogólnego talentu do piłki trudno mu zaprzeczyć. Po prostu umie zapieprzać, umie kopać obiema nogami, gorzej z podniesieniem głowy, oceną sytuacji i wykończeniem - mógł być z niego taki nowy Ousmane Dembele może, jak się ogra. Ale trafił do Bournemouth... Bournemouth... Już patrząc na akcję bramkową w jego debiucie widać jego talent, a ten gol zdobyty z jego podania dał cieniasom pierwsze punkty od dawna i nadzieję na walkę o utrzymanie w Premier League.
- Elden Ring
-
Season
Recenzje mocno mieszane. Jedni mówią że jedna z najlepszych gier ostatnich lat, inni że zostawiła niedosyt niedopowiedzeniami i nierozwinięciem tego co zaczęła. Zawsze coś że jest jakaś gra na PS5, ale nie wygląda na hicior indie na miarę Space for the Unbound.
-
NBA
Ben Simmons w pierwszym meczu w Filadelfii robi dokładnie to, czego oczekiwano. Nawet nie patrzy w stronę kosza, tylko najwyżej udaje że się zbliża, ale tak schowany za przeciwnikami żeby nikt mu broń Boże nie podał, i jak nawet dostanie sam pod koszem, to zamiast włożyć do kosza to się obróci i puści podanie na 10 metrów do kogoś tam. Tak jak wielu graczy za bardzo się podpala zdobywaniem samemu punktów z perspektywy wyniku, to Simmons jest chyba pierwszym przypadkiem kogoś kto boi się zdobywać punkty jakby go to parzyło. Smutna sprawa w sumie bo to jednak coś co każą mu robić każdego dnia w pracy. Po cichu Simmons nie jest ogólnie najgorszym graczem, dobrze podaje i broni i jest wartościowym elementem do składu Nets. Ale musi być ciężko tej ekipie z nim grać czasami.
-
Bundesliga
Yousoufa Moukoko szybko po przekroczeniu 18-tki miał opisywaną w mediach dramę o kontrakt. Wbrew pogłoskom, szybko jednak się zgodził na kilkuletnie przedłużenie (nie za długie) i jak na razie sprawa jest załatwiona. Zresztą po powrocie z przerwy Moukoko na razie nie zachwyca. Dobrze że wrócił, po walce z rakiem, Sebastien Haller. Dostał oszałamiającą owację na Signal Iduna, dziś nieźle wyglądał z ławki i miał udział w jakże ważnej bramce w doliczonym czasie. Wzięty znikąd 25-letni Norweg Julian Ryerson wyglądał doskonale na prawej obronie, i tak oto BVB wygrało i utrzymało się w peletonie. W kryzys Bayernu na razie nie wierzę, ale walka o 2. miejsce zapowiada się na bardzo zaciętą. To dopiero półmetek i każda z tych ekip jeszcze będzie miała wzloty i upadki. Taki Wolfsurg na przykład wygrał z jakiegoś powodu 6 meczów z rzędu, a ostatnie dwa łącznie 11-0... Tak naprawę ekipy z miejsc 2-10 są na bardzo podobnym poziomie.
-
Metroid Prime 4
Retro po cichu skonstruowało najnowocześniejszego AI sex-robota dla Reggiego przez ten czas, wyglądał on jak robot z kreskówki na specjalne życzenie zamawiającego, Nintendo nie chwaliło się projektem by nie podważać swojej marki jako przyjaznej dzieciom oraz ponieważ każdy związany z tą sprawą poszedłby do więzienia.
-
GOTY 2022 - forumkowy ranking
Dla mnie chyba najlepszy rok w historii grania, trudno było wybrać zwycięzcę spośród wielu rewelacyjnych pozycji. Zwłaszcza pierwsze 4-5 mogłoby spokojnie wygrać, ale jednak od dawna jakoś czułem że jest jeden właściwy typ... GOTY - Neon White - * ze sterowaniem ruchowym, grając gałką bym pewnie tak nie uznał. Runner-up - Betrayal at Club Low, Xenoblade 3 - oba to zwycięzcy na swoją miarę. Szerzej w osobnym temacie, jak ustalę jakieś top 10. Rozczarowanie roku - ogólnie to po raz kolejny PS5. Konsola nadal ogromna, przedroga i wiecznie wyprzedana, a gry które to uzasadniają za bardzo się nie pojawiają. O wow, teraz mogę pograć w dwa lekko odpicowane te same hiciory. Z PS4 przynajmniej był Bloodborne i Last Guardian, oba tylko na PS4. Nadal praktycznie zero powodów, żeby trzymać to ogromne monstrum. Niestety, nie warto jeszcze wyrzucać do kosza, bo widzę jeden, ale o w tym w najbardziej oczekiwanym. Gra-rozczarowanie - Pentiment - miało być arcydzieło warte średniej ocen 99 i "Night in the Woods spotyka Imię Róży", a okazało się, że gra polega głównie na oglądaniu estetycznych ekranów przechodzenia z jednej lokacji do innej, często po to by móc tylko powiedzieć dzień dobry i znowu przejść. Zamiast Umberto Eco jest zaś raczej "postaci z niby średniowiecza ci opowiedzą jak współczesna osoba sobie wyobraża średniowiecze". Podoba mi się ogólne założenie - wybory i konsekwencje, upływ czasu, świetne motywy - ale forma samej gry jest tak nudna, że ciężko mi było do tego dotrwać. Czuję że ekspertom nie byłoby trudno znaleźć 100 lepiej napisanych gier tekstowych z tego roku, więc sukces akurat tej jednak mnie zaskoczył. Średniak roku - Harvestella - jak raczej nie gram w żółtka (są przecież co roku setki zielonek), to w tym roku aż dwie z moich ulubionych gier mają oceny 73 i 72. W obu przypadkach zadziwiające. W jedną z nich zagrałem bo znam serię, w drugą bo było demko. Kupiłem po 200 czy 250 zł i był to świetny zakup. Harvestella wciągnęła mnie dużo bardziej, niż jRPG-i zbierające same dziesiątki. Po prostu fajnie mi się chodziło po tych lokacjach, a to podstawa. Gra jest naprawdę bardzo ładna na małą skalę, pozwalając mi poczuć się jak grając w klasyki Squaresoftu z lat 90., tylko bez tych loadingów, kantów i losowych walk. Jest dopracowana, zbieranie kompletu encyklopedii jest proste ale wciągające, ale też z każdym rozdziałem zaskakuje rozwój historii w kierunku Nierowym. Zrobiłem grę prawie na 100% po prawie 100 godzinach, zrobiłem też sporo pięknych screenshotów - to bez wątpienia największe zaskoczenie roku dla mnie. Może zbyt wielu recenzentów oczekiwało, że skoro się hoduje warzywa, to będzie gra o rutynie codziennego życia jak Stardew Valley? Dla fana Square-Enix to była niezwykła przyjemność w uderzająco udanym roku wydawcy, i jestem pewien, że kultowy fandom tej gry będzie z czasem rósł w swojej niszy. Bardzo mocny runnerup to Pokemon Scarlet/Violet, tutaj wiele pisałem już o tym jak bez sensu są recenzje tej gry. Najbardziej wyczekiwany tytuł 2023+ - Final Fantasy XVI - w tym roku wychodzą po wieeelu latach dwie gry z moich dwóch serii życia, o obu nadal nie wiadomo wiele. W przypadku Zeldy, wiem na co się nastawiać - na kolejne 10/10 jak zawsze od najlepszych developerów świata, i pewnie grę ogólnie podobną do Breath. W przypadku FF XVI zaś - cholera wie, co to będzie, bo SE stać na wszystko. Czy to w ogóle będzie RPG, czy np. God of War? Poważny czy śmieszny? Romans czy polityka? Happy end czy tradżedia? Czy chocobo będą miały groźne miny i czarne upierzenie, żeby było bardziej nowocześnie i fajowsko tak jak lubi Sony? Osobiście jednak i tak jestem podjarany na maksa, bo 1) Ostatnie lata są dla nich świetne, wydają masę ciekawych rzeczy nowych i starych, jakby rozumieli, w co lubię grać, a FF7 Remake był najlepszą grą na PS4, 2) Robią to kolesie od wychwalanego pod niebiosa kolosa, FF XIV, 3) Granie w tym roku 100 godzin w FF XV przekonało mnie, że ja nadal uwielbiam tę serię nawet w jej najsłabszych punktach, po prostu jak dasz Japończykom aż tyle kasy na zrobienie gry, to będzie w niej sporo ciekawych, pięknych, wzruszających, oryginalnych, od serca rzeczy. No i niestety, PS5 trzeba będzie mieć dla jednej gry... Na czym grasz? Trochę na wszystkim, w tym roku zdecydowanie nadal dominował Switch, bo jest najlepszą konsolą, oraz Xbox, bo i GamePass i gry typu Elden Ring na jednym sprzęcie.
-
Wo Long: Fallen Dynasty
- gra łączy bogactwo z przystępnością - praktycznie cały czas grania miałem jakiegoś towarzysza (w sensie postać AI walczącą z tobą) - dodano skok i plansze są znacznie bardziej trójwymiarowe, warto rozglądać się i korzystać z możliwości, zwłaszcza stealth - stealth ma sporą rolę, co prawda nie można się schylać, ale można iść niedaleko przeciwnika i on jakimś cudem nas i tak nie widzi, po części zależy to od naszych statystyk, jest na ekranie widoczny pasek wykrycia - to wszystko sprawia że gra może być łatwiejsza do ogarnięcia niż wszelkie inne Souls-like'i, choć nadal jest wymagająca
-
Serie A
19 kolejek to dopiero półmetek sezonu. A JEDNAK... Myślę, że sprawa wydaje się przesądzona po tym tygodniu i kolejnej stracie punktów przez Inter i Milan (i stracie 17 pkt. w tydzień przez Juve hehe. Szczerze to trochę mi żal ekipy na boisku, bo pomijając 1-5 to niezł robili comeback). Po prostu nie widzę tego, żeby nagle forma tych ekip aż tak się zmieniła, żeby któryś z nich odrobił stratę do Napoli. Obecnie to już podchodzi pod niewyobrażalne, żeby ktoś im zabrał mistrza.
-
Reprezentacja Polski
Dalej mnie rozwala, że tydzień temu Kulesza powiedział że "już wie kto będzie selekcjonerem, tylko on musi się zgodzić" xD. Już wiem kto będzie moją żoną, tylko Ana de Armas musi się zgodzić. Miało to "może przeciągnąć się na kilka dni" mdr. Po co w ogóle coś mówić, zamiast rzucić banał że sprawa w toku i ogłosimy jak będzie co.
-
Elden Ring
Jeśli po kilku godzinach gry w ogóle już masz i przyzwania i czary, to wygląda na to, że wiesz, co robisz. Myślę, że niektórzy mogą grać w to spokojnie kilkadziesiąt godzin i nie mieć nawet różdżki do czarów, ogólnie jak widzę że mam np. jedną broń danego typu a wiem że na pewno masę rzeczy pominąłem, bo po prostu za dużo tego, to wiem, że mógłbym nie mieć w ogóle. Ponadto trudno jest cały czas używać czarów i przyzwań, bo to kosztuje, nie da się daleko zajść raczej tylko rzucając czary, więc to nie jest najbardziej intuicyjna metoda grania. Skoro ich używasz to pewnie nie ma wiele, Elden Ring to open world więc trudno powiedzieć, czy jest "trudny", może być... Może nie być... Tak jak w Soulsach, im lepiej tym lepiej. Jak nie giniesz to masz więcej dusz, nie denerwujesz się bo ich nie gonisz powtarzając to samo, więcej leveli, dzięki temu mniej giniesz i tak dalej. IMO zawsze dobry start wszystko zmienia w Soulsach i tutaj jest tak samo, dobra postać na początku sprawiła że miałem kompletnie inną grę.
-
Disco Elysium
"Mi działa" mdr. To tak nie działa, że gra każdemu cały czas crashuje, to by dopiero było cienkie. Po prostu ryzyko jest stosunkowo spore więc IMO warto save'ować bo utrata pół godziny gry czy więcej może nie każdemu pasować. Na forach o grze nadal posty o crashach w różnorakich sytuacjach i bugach blokujących grę nadal regularnie się pojawiają.
-
Serie A
Paul Pogba gdy w końcu wróci z kontuzji
-
GOTY 2022 - forumkowy ranking
Grałem już w różne rzeczy na zasadzie "było na czyjejś liście top roku, muszę wiedzieć co to", ale Spark the Electric Jester 3 to może być jakiś rekord.
-
Premier League
Kurde fajny był ten moment jak Haaland miał za dwa słabe mecze i mogłem się śmiać Nawet jak Arsenal wygra i pójdzie na tę przerwę z przewagą 5 punktów i jednego meczu, to aż do bezpośredniego starcia 15 lutego na pewno nie odskoczy tak, by być czegokolwiek pewnym.
- Final Fantasy XVI