-
Postów
23 360 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Przecież nie w tym sęk, żeby kupić grę, tylko żeby móc ponarzekać bez marnowania czasu na granie. W ogóle to udawanie że są jakieś gierki video których się nie da streścić jednym zdaniem ogólnikowo jako "standardowe '[gatunek]" lol. Niby która to konkretnie. Fani Persony czy Last of Us gadający o Xeno że nie jest "poważne" lol. Kogo to w ogóle obchodzi. Nie chcesz to nie graj, ojej. Masa ludzi nie gra w masę gier, co kto lubi. Pamiętam do dziś jak zapowiedziano jedynkę, jeszcze pod tytułem Monado, i wszystkie posty były o tym jaki to jest szajs, kolejny shovelware na Wii, góvno z komórek itd. Wyszedł najlepszy jRPG tego stulecia, no ale byli blisko. I mam zresztą tutaj na myśli bardziej Nintendo-przychylne forum Neo Plusa, bp na PSX w ogóle nie było tematu o grze, więc przynajmniej mniej osób pisało jakie to jest góvno staszne bo obejrzeli filmik i im się nie podoba. Co kto lubi. Chcesz grać w gry które robią na tobie poważne wrażenie na filmikach to graj, nikt nie pytał.
-
-
Tactics Ogre "wyszedł na PSX-a" jako kaleki port ze SNES-a wydany małym nakładem i z małą promocją PO swoim następcy. Jak na dość niszowego wydawcę, to i tak sprzedaż w USA była wysoka i kultowy status gry wśród fanów tjRPG był wyjątkowym osiągnięciem. Twórcy przeszli do Square robić FFT, ale Square kupiło wydawcę dopiero w 2002 roku, więc nie było wcześniej nawet opcji tego przetytułować na jakieś Final Fantasy cośtam. W ogóle to pamiętacie jak Matsuno robił duchowego następcę FFT mdr. Ogłosili Kickstartera i zebrali te ponad pół miliona dolarów. I przez lata nic nie było, tylko co jakiś czas wydawca pisał "w następnym miesiącu będzie konkretniejsze info" i w następnym miesiącu znowu nic nie pisali lol. Raz wrzucili krótki filmik, który prezentował kilka pustych pól walki i generalnie wyglądał jak day 1 build z jakiegoś Fire Emblema na GameCube'a i tyle było materiałów. Matsuno po cichu się zmył, potem po cichu zmył się wydawca, a potem kto inny zrobił "Unsung Story" na pecety jako jakąś kompletnie inną grę. Ale tamci powiedzieli, że oni tej kasy z Kickstartera nie widzieli na oczy, więc z wątami to nie do nich.
-
No kurde wiem że sobie mogę wybrać, ale kto to myślał i to robił za każdym razem. "A tak, trudno mi zignorować fakt że nad Wodospadem Szczękościsku jeszcze nigdy nie byłem późnym popołudniem".
-
Mały detal a boli: podczas fast travel, czas domyślnie ustawia się z powrotem na 8 rano. Jak ktoś dużo używa mapy, to nawet nie zauważy, że jakoś rzadko kiedy widzi jakąkolwiek lokację w nocy. A to nie tylko inne widoczki, ale i czasem inni przeciwnicy... Dla mnie kompletnie niepotrzebny design.
-
Zacząłem grać chyba we wtorek, w każdym razie po weekendzie, a już 50 godzin na liczniku. Chodzę normalnie do pracy, zaznaczmy. No niestety, najbardziej wciągająca gra wszech czasów.
-
Paru przeciwników atakuje dla smaczku, ale nie ma porównania do Xeno X, gdzie połowę z tych 150 godzin spędził spie'rdalając. Kurde, pół całej lokacji czasami przebiegałem zanim się pozbyłem ogona.
-
No, tak właśnie myślałem. No, to strzałka i to strzałka, fakt. Ale ta strzałka w górę oznacza "silniejszy" i jest używana do różnych okoliczności, typu "silniejszy jak masz na sobie aggro", "silniejszy gdy cancelujesz" itd. W sumie to się zastanawiam na ile ta gra jest dla mnie tak oczywista bo jest jaśniejsza od X-a i dwójki, a na ile po prostu ja to wszystko rozumiem bo spędziłem łącznie jakieś 500 godzin z poprzednimi Xenoblade i wiele godzin czytając poradniki hehe. W sumie w tej części dochodzi stosunkowo niewiele nowych rzeczy których nie było podobnych w poprzednikach.
-
Jaką strzałkę do góry? Masz na myśli że podczas walki masz napisane "atak z boku [w górę]"? To taka krótka metoda napisania że jak atakujesz z boku to atak jest silniejszy, taka strzałka w górę jest tak samo używana przy wielu innych technikach. Jak dla mnie opis jest superjasny, "zwiększa obrażenia o 120% gdy atakujesz z boku". I w trakcie walki ta wielka pomarańczowa strzałka nad technikami mówi nam, czy jesteśmy faktycznie z boku, jaką mamy pozycję względem potwora, jakby ktoś miał wątpliwości. (Jest to drugi najjaśniejszy sposób opisania pozycji względem namierzanego wroga w serii, za Xeno X które po prostu miało w tym miejscu duże słowo "FRONT", "SIDE" itd. hehe). Jest też sygnał wizualno-dźwiękowy w uderzeniu i cyferkach obrażeń że mamy spełniony bonusowy warunek, chociaż to może być mało widoczne w wirze walki. Chociaż jeśli takich technik używa czerwona klasa, to chyba najbardziej jasny wskaźnik, czy dobrze zaatakowaliśmy z boku, to że nam skacze talent art o 1/4. To jest bardzo widoczne. Sam ten sygnał do samego uderzenia był dużo wyraźniejszy w poprzednich częściach, natomiast tutaj dużo łatwiej patrzeć przed atakiem na tę strzałkę i w trakcie to w sumie głównie patrzę na kółko talent artu czy skoczyło o ćwierć (jak również mocno ono rozbłyska) czy nie, bo jest większe hehe.
-
Ta zapowiedź wyżej brzmi jak próba wypracowania w gimnazjum, ale tak przejrzałem inne i faktycznie bardzo mocne opinie. Nieźle jak na jednak mało hype'owany tytuł. Dziwi jednak nadal mnie wybór platform. Switch jest popularniejszy niż reszta razem wzięta w Japonii. Repetytywny i statyczny styl gier Atlusa też zawsze idealnie pasował do handhelda. Kurczę, co tam niby jest na ekranie że musieil to robić na next-geny.
-
Wiele otwartych gier tak ma, że jak robisz poboczne rzeczy, to główny wątek jest jak walka z dziećmi. God of War czy Horizon czy Wiedźmin też. Akurat w Xenoblade (jedynce) to jest rozwiązane chyba najlepiej, jak się da, czyli mocne skalowanie doświadczenia, przeciwnicy na niższym levelu nas nie atakują więc jak coś to po prostu zamiast z nimi walczyć to idziemy dalej i tyle. Ponadto można się postarać w walkach żeby wycisnąć dużo więcej doświadczenia i przedmiotów, co też mocno uealstycznia pakowanie. Można stoczyć kilka walk i zyskać więcej niż za 100 walk z nietoperzami na twoim levelu. (Wolałbym pełne skalowanie trudności i nagród jak w WEWY, no ale niestety po tylu latach nadal WEWY pozostaje wyjątkową grą w tej kwestii). Najgorsze jest to że chciałbym po prostu wszystko naraz robić, i tu i tam zajrzeć, no ale to już jest problem Monolith Soft że są takimi je'banymi geniuszami i robią takie wciągające gry. Tutaj jest dużo gładziej niż w dwójce, to raczej na plus. No ale ja np. współczuję ludziom, którzy tę wielką jaskinię w dwójce robili bez przewagi 10 leveli lol. To brzmi jak coś niesamowicie frustrującego. A tak, idziesz sobie, nie atakują cię, jak chcesz to kogoś klepniesz, no fajnie.
-
W tej grze jest tyle gadania, że to musi być zupełnie inna gra po japońsku. Lepsza, gorsza, jak kto woli. Oczywiście gra jest inspirowana europejską kulturą, jak w sumie chyba większość jRPG-ów mdr. No ale te wszystkie teksty bohaterów to istotna część klimatu. Jak ktoś zna japoński to może opisać jak ocenia oba, bo zazwyczaj tylko tu piszecie że japoński jest "lepszy" ale nie wiem w czym. Jednak dla zachodnich to już się stało nieodzownym elementem serii, że postaci gadają w tych wszystkich uroczych brytyjskich akcentach (co było niegdyś przypadkowe, bo gry po prostu nie chciano wydać poza Japonią i ostatecznie pierwsze dało się przekonać europejskie Nintendo, które na szybko odwaliło nagrania z angielskimi aktorami). Okej, dostałem klasę która też ma break i ta technika PRZECHODZI na 10 levelu. No to teraz zaczynamy pakowanie na serio. Łażę wszędzie i wszędzie chce pójść, a tutaj główny wątek już jakieś 20 leveli niżej niż moje postaci mdr. Co za gra. 40 godzin minęło jak mgnienie oka. Pytanie teraz co z burst, bo też mam tylko w jednej klasie, tego lecznika z pałką hehe. I ona przechodzi ale na 20 levelu, który, jak rozumiem, później w grze się odblokowuje.
-
Nie da się tak porównać, każdy Xenoblade ma jakiś nie za duży czas "na przejście gry" i kilkukrotnie dłuższy na zrobienie wszystkiego. Jak chcesz tylko zrobić główny wątek to 50 godzin, jak sprzedajesz wszystkie niepotrzebne akcesoria to 200 godzin.
-
Kurde, nie przypominaj mi z tym ruszaniem gałką, żeby tylko choć trochę szybciej postać atakowała. W dwójce chyba po 20 godzinach dopiero zaczynały się jakieś walki takie jak tutaj od początku. Na początku była jedna postać i oglądanie jak sieka mieczem... Stoi... Sieka mieczem... Stoi... Pasek HP potwora lekko spadł... Nadal trochę podziw, że ktoś w to grał przed patchami i DLC, bo gra potrzebowała kilkudziesięciu godzin, żeby się zacząć.
-
Niestety słusznie pisałem, że ta gra zryje mi życie. Mam kilka ważnych rzeczy do roboty no i ciul, nie robię ich, bo gram w Xenoblade. Do pracy mam wstać o 5, a gram do 3-4 w nocy. Rano jak się budzę to też granko. Jak można sobie odpuścić? Jeszcze tylko zobaczę co za tym rogiem, tylko do następnego punktu i przerwa... nie. Ciągle jest coś do roboty. Mogę coś robić na drugim ekranie, ale nie mogę przestać grać w Xeno. Przez to zawalę w pracy i ta gra będzie kosztowała mnie trochę więcej niż 250 zł hehehehe Wspinaczka na tę górę jest przepiękna. Wychodzisz na tę polanę i jest cudnie, a wiele godzin później, patrzysz z góry na tę polanę i myślisz o tym, jakie świetne są te wszystkie miejsca, które widzisz z góry, które odwiedziłeś. Z każdego miejsca patrzysz dokoła i wow, to wszystko jest dokoła, a potem wychodzisz i nadal to wszystko jest dokoła z innej strony. Chodzi się bardziej dla przyjemności, nie wiem czy to plus czy minus. W Xeno X w tych wszystkich miejscach by była jakaś pierdółka do zebrania i zaliczenia do menusa, a w jedynce i dwójce byłby jakiś quest żeby tam pójść. Tutaj na razie większość miejsc po prostu sobie jest, nie wiem, może potem będą jakieś questy które będą wymagały szperania.
-
Xenoblade ma jeden właściwy sposób grania, ale nie bez powodu. Te kulminacyjne momenty są sterowane, ale bardzo mocne pod każdym względem, i RPG i jak to wygląda, brzmi, zarąbiste. Zarąbiste jest uczucie, jak odwalasz cały burst combo i z silnego przeciwnika wypada masa przedmiotów. Zarąbiste jest uczucie, jak rozwalasz całe obozowisko przeciwników na dużo wyższym levelu, zgarniasz masę nowych rzeczy, silnejsze akcesoria, nowe pierdółki, no i nabiłeś kilka leveli i całą klasę bo przeciwnik taki mocny. Zarąbiste jak cały idealnie zorkiestrowany chain attack kroi masę HP i obraca ci cały zespół, a w trudniejszym starciu ratuje tyłek, i dostajesz PIĘCIOKROTNIE więcej expa w efekcie. Ale też zarąbiste jak masz już wysoki level i te wszystkie potworki, które chwilę temu cię męczyły, teraz nawet nie podskakują tylko siedzą cicho. Nudno by jednak było, jakby walki cały czas trzeba było toczyć, i oglądać te chain attacki i toczyć całą kulę śnieżną. W Xenoblade nie trzeba dużo walczyć, jeśli odpowiednio toczę walki, to mogę ich stoczyć kilka naprawdę epickich i nabić więcej leveli i przedmiotów, niż za całą masę szeregowych starć z chomikami na moim levelu. Zarąbiste uczucie sterować Euenie, co za babeczka, wspaniałe jędrne ciało w legginsach, ubranie jak z warszawskich przedmieść ale jak wykonane, wszystko podskakuje w cudownie realistyczny sposób, otwierasz szkatłuki z buta, każda jej animacja mogłaby najlepiej trwać w nieskończoność. Biegasz po pustyni i legginsy szybko robią się pokryte piachem. Może Monolith starał się nie robić gry dla zboków, ale dam sobie radę.
-
Wszystko coś tam daje, chociaż też nic nie jest konieczne by przejść grę (zwłaszcza że gra jest bardzo przesadnie łatwa na normalnym poziomie trudności, to muszą być japońskie ustawienia, raczej lepiej jest ustawić dużo wyżej). Relacje z postaciami sprawiają, że są silniejsze w walkach, w ósemce chyba nie ma jakichś dodatkowych nagród w większości przypadków. Ja to robiłem bo chciałem wymaksować, zresztą gra przyznaje za to wszystko w Dzienniku punkty i "prawdziwe zakończenie" wymaga żeby mieć blisko 100%. Ale głównie robiłem to z chęci wypełnienia wszystkiego na 100%.
-
Kurde Arsenal zrobił niezły deal z tym Salibą jednak. Ileż to perypetii i dramy było w jego karierze w Londynie, lata kłótni i obrażonych fanów, a przecież koleś ma nadal tylko 21 lat, w końcu zagrał no i wyglądał jak szef boiska w debiucie w Premier League. Nuniez też wygląda jak mocne wejście. Wchodzi na boisko i od razu co chwila ma jakieś okazje, nawet nie trafia w piłkę ale ciul, prędzej czy później musi wpaść przy takiej grze. Chyba rozumiem, czemu w defensywnym Urugwaju nie zdobywa bramek, ale w Liverpoolu to może sporo ich jeszcze nastukać.
-
Ja wiem, niezbyt widzę podobieństwo. W Talesach zawsze mnie ostatecznie nudziło to, że cały czas po prostu idziesz do przodu korytarzem i właściwie ciągle jest to samo tylko z wyższymi cyferkami. Z kolei nowe Ysy to najlepszy pokaz metroidowej konstrukcji w jRPG-u, jaki widziałem, eksploracja świetnie łączy swobodę z wysokim tempem i gęstością lokacji, dla mnie super sprawa i świetnie połączona z wieloma systemami rozwoju wpływającymi też na siłę postaci w walkach, praktycznie cokolwiek nie robimy to nabijamy level czegoś tam. W Talesach poza walkami generalnie sztywno człapiemy po ścieżkach, a tutaj sobie biegamy swobodnie po większych przestrzeniach i czuć odmienną wagę każdej postaci w walce i poza nią. Do tego coś co zawsze lubię w grach a jest też rzadkie, czyli "budowanie bazy", ja ogólnie lubię jak w grach postaci nie są tylko że spotykasz je raz, mówią swoje i idziesz, tylko one ciągle są w historii, i tutaj też mamy wyjątkowy pokaz tego. Grafika to chyba główny powód czemu te gry nie są szalenie popularne, VIII wyszła na Vitę czyli najgorszą konsolę żeby ktoś usłyszał o twojej grze, ale potem jednak zyskała kultowy status, dziewiątka w sumie już była robiona na PS4 ale w sumie dalej wygląda jak gra na Vitę mdr. Wersja na Switcha ma piksele i skacze niemal jak gra z PSX-a, a nawet na PS5 przed patchami cięlo jak chyba żadna inna gra na mamuta.
-
Ej dobra, JAK ja mam te klasy z Kevina niby ustawić, żeby mieć break. Mam np. postać że zrobiła lvl 10 w Swordmasterze. No i nic, obojętnie jaką klasę ustawię, okrągłą czy kwadratową, to nie ma opcji żeby gdziekolwiek jej dać Sword Strike. Nawet Noah nie ma takiej opcji. To się później jakoś pojawia czy co?
-
Niby zawsze, ale to jest różnica jakościowa. Weźmy pokemony. Ja gram wszystkimi pokemonami dla urozmaicenia. Na pewno niektóre są dużo mocniejsze od innych, ale generalnie gra jest taka sama. Nie ma tak, że jakoś którymś się gra naprawdę kaleko, poza może pojedynczymi wynalazkami typowo do multi które mają tylko kontry, tylko defensywę i jakieś tricki. Ale w tym porównaniu, Xenoblade 2 i 3 są jak gra z 500 pokemonami, z których jednak tylko 40 pokemonów ma ataki różnych typów, a reszta nie może korzystać z przewagi typów w ogóle. Zaznaczmy, że Final Fantasy X-2 do tego miał tę przewagę tego systemu, że każda postać w każdej klasie to była skąpo ubrana dziewczyna z widocznym dekoltem i nogami. Żadna gra tak nie potrzebuje remake'u 4K jak ta... Zmienianie nie wiem jak działa, ale na pewno się nie zachowuje. Po zmianie na inną klasę, mam nie te gemy i nie te akcesoria, które chciałem. Jest to przydatne, gdy nie chcemy w ogóle się tym przejmować. Natomiast jeśli chcemy mieć odpowiednie gemy i akcesoria (a jednak dużo dają), to jednak trzeba przy każdej zmianie od nowa nad wszystkim siedzieć. Zajmuje to trochę czasu, zwłaszcza że akcesoriów wpada jak zwykle 1000 na godzinę i nie ma zbyt wiele opcji sortowania ich jakoś.
-
Pierwsze pytanie to ciągle czy Robercik będzie mógł grać w lidze, bo rusza za tydzień a Barcelona nadal nie może zarejestrować żadnych nowych zawodników. La Liga nie uwzględnia sprzedaży praw jako roczne dochody i szykuje się drama jak rok temu z Messim albo gorzej.
-
Ale ja nie mówię o jakimś liczeniu DPS-ów i porównywaniu min-maxowch buildów z tabelką, brak kombo jest już na oko zarąbiście odczuwalny na ekranie, bo wydaje się pod wieloma względami że to jest wręcz najważniejsza rzecz w całym systemie walki. To nie jest podobna rzecz, ani inna rzecz - gra bez kombo po prostu jest dużo uboższa, jest bardzo mocno na nie nastawiona, bez niego po prostu dużo tracimy a nic nie zyskujemy. Teraz gram chwilę bez kombo, żeby potrenować inne klasy, ale mam uczucie że to jest głupie. Nagle wszystko idzie gorzej i wolniej w ciul, a nic w zamian nie mam. Ot takie zmuszanie się żeby wytrenować innym postaciom inne klasy.
-
Szczerze to ta gra tak naprawdę zasługuje na jakąś nową wersję. Nie bez powodu remake na PSP był jedną z najwyżej ocenianych gier na tę konsolę (nie żeby na PSP było dużo gier, ale zawsze, mówimy o przeróbce gry z 1995 roku). To nadal jedna z wybitnych gier gatunku, z doskonałym pomysłem, ogromną głębią i 50-100 godzinami grania. Nie wszystko w wersji na PSP było nawet na plus. Owszem, sprawy stały się nieco jaśniejsze, niektóre braki łatwiej było uzupełnić, ale wcale nie jest tak, że ostatecznie było mniej grindu, ba, wersja PSP jest wręcz głównie nastawiona na budowanie ekipy z myślą o końcu gry i raczej nie dostajemy fajnych przegiętych rzeczy na wcześniejszych etapach. Mimo wszystko, na pewno usprawniono bardzo wiele rzeczy, które męczyły na SNES-ie, i ogólnie to jest to praktycznie nowa gra pod względem tego co w niej robimy. Zmieniono praktycznie wszystko, tak naprawdę. W praktyce nie wyszło przez te 30 lat tak wiele gier będących krokiem taktyczaków naprzód. Owszem, mi już się nie chce grać w nic, co nie pokazuje mi jak Fire Emblem: Three Heroes, jakie są dokładnie zasięgi, i ile dokładnie danej postaci zabierze dana postać. Trochę to czyni grę mniej wymagającą intelektualnie, ale dla mnie to już klasyka. Tyle że to nadal są rzeczy, które robi tylko Fire Emblem: Three Houses. Jeśli nową grą za 60 euro jest Triangle Strategy ze swoimi niekończącymi się dialogami i wymogiem babrania się w menusach przez godziny by przygotować walkę, to Tactics Ogre z PSP niewiele tutaj się różni. Prawda jest taka, że pod względem jakości i ilości, to w sumie Tactics Ogre będzie nadal jedną z najlepszych propozycji w gatunku. Taki FF Tactics to kultowa gra na forumie i w gazecie PSX Extreme, czemu? Bo wyszedł na PSX-a, w przeciwieństwie do tegoż poprzednika, nie żeby jako gra był lepszy. Tactics Ogre powinien być przez te lata bardziej dostępny, bo to jeden z klasyków jRPG, no ale nie był. A może tylko zyskać, gdyby dodano kilka nowocześniejszych rzeczy, jak np. jaśniejsze tłumaczenie jak działa gra bez spędzania godzin na GameFaqs jak to się robiło w latach 90.
-
Nawet nie wiem, kto grał na "9" w tym meczu. Trochę Mueller, trochę Mane, trochę Musiala, a nawet Gnabry. No i 25 minut dostał 17-letni Mathys Tel, w którym wiele osób widzi supertalent. Najdziwniejsze i tak, że wygrali 6-1 wystawiając Sabitzera, a tak naprawdę ze środkiem Bayern zawsze miał dużo więcej problemów w lidze, niż ze strzelaniem goli. Właściwie to Sabitzer nie wypadł może jakoś świetnie, ale zupełnie dobrze, no i jednak lepiej niż Gravenberch z ławki, więc chyba będzie musiał grać. No i obrona podejrzana jak zawsze. No ale coś stawiam, że na wygranie Bundesligi wystarczy! Mocny typ, zapiszcie to.