-
Postów
23 308 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Alisson pomógł, Salah i Diaz pewnie nie będą cały sezon wyglądać jak Messi, ale Liverpool i tak na pewno wygląda mocno. Arsenal nie ma takiej defensywy na ten moment, tutaj tym bardziej Raya pomógł broniąc, Brighton miało sporo okazji na terenie rywala. Jasne, Aston Villa i Brighton to chyba trudni rywale, ale tak to na razie wyglądało, bez dominacji. Możliwe, że i w ataku i w obronie dwie najlepsze ekipy w Anglii na ten moment to Man City i Liverpool. (Tottenham jest na pewno bardziej ofensywny niż Liverpool, ale nie znaczy że tworzy więcej okazji). Co więcej Liverpool wydaje się mieć "łatwe" mecze aż do końcówki października, gdy zagra z Arsenalem. Jeśli zachowają ten nacisk i bronienie Alissona, mogą wykręcić wynik w tabeli. Nottingham i tak nie wygląda źle, coś tam atakują. Ciekawi mnie oglądanie tego klubu bo jest jak ożywienie jakiegoś save'a z FM-a. Prawie każdy zawodnik w jedenastce był kiedyś talentem w większym klubie, a teraz... jest w Nottingham. (Tak, grałem Wolves, Swansea i Fiorentiną w FM-ie lol)
-
Nicola Zalewski w klubie kokosa. Heros polskiej przerwy reprezentacyjnej nie zaakceptował transferu do Galatasaray. Całe lato, wychowanek klubu utrzymywał, że nie chce odchodzić do jednego z licznych klubów, mimo że w Romie wiele nie zarabia i za rok kończy mu się kontrakt. Zakochany w Rzymie, utrzymywał, że chce zostać i walczyć o miejsce w Romie. Turcja była ostatnią nadzieją, ale i tam okienko się zamyka. Roma naprawdę, naprawdę chciała się go pozbyć, bo oficjalnie wykluczyła go ze składu. Niemiłe dla gracza. Może coś się jeszcze zmieni, ale jest widmo przesiedzenia pół roku albo roku na trybunach.
-
Heidenheim powaliło - wskoczyli pięć poziomów bez budżetu, a teraz są liderem po dwóch kolejkach, z bilansem 6-0. Mimo pewnego utrzymania w Bundeslidze, klub wcale nie wykorzystał kasy i nie zatrudnił żadnych piłkarzy na poziomie Bundesligi. Dwie największe gwiazdy - demon lewej flanki Jan-Niklas Beste i strzelec goli Tim Kleindienst - zostały sprzedane za łącznie 15 mln euro. Przyszli zawodnicy głównie na wolnej agencji, z drugiej i trzeciej ligi. Największą "gwiazdą", jaką sprowadzono, jesrt Dorsch za 3 mln euro, który grał w co drugim meczu w Augbsurgu. Klub co prawda zatrudnił paru obcokrajowców - Brazylijczyk, ze dwóch Austriaków - ale bardzo tanich. Nie będzie już grania 100% minut przez Niemców, ale nadal budżet jest na poziomie kompletnie nieprzystającym do ligi. I są na czele tabeli! Niech ktoś to wytłumaczy. Oczywiście rywale, choć wielokrotnie bogatsi, byli też raczej z dołu Bundesligi pod względem sportowym. Dzisiaj w Dortmundzie będzie dużo trudniej.
-
Nadzieja jest. Man City właśnie zaczyna się bronić w sprawie 115 zarzutów w sądzie. Za rok-dwa może dostać sowitą karę. Chelsea też może czekać sporo problemów, bo zbierane są od ok. roku materiały w kwestii finansowania pod stołem różnych spraw przez Abramowicza. Jeśli Man City, Chelsea i Man United dostaną minusowe punkty, to Arsenal może postraszyć!
-
Coś musiało się zwalić? Gra robi też autosave, bardzo wyraźnie, co praktycznie minutę, wielki robocik stojący fizycznie na trasie zmienia się z czerwonego na niebieski. Musi być jakiś błąd w grze że to zwala save'a, bo wielu osobom się tak nie dzieje. Dziwna sprawa, ale wygląda na to, że gra zgrywa save'a na "dysk" zawsze wtedy gdy wyłączasz grę (lub włączasz inną aplikację naraz), wyłączasz konsolę lub usypiasz konsolę. Zazwyczaj się ostatecznie robi jedną z tych rzeczy siłą rzeczy hehe, więc głównie problem musi być gdy jest jakiś crash. Pewnie to sptachują. Jakbym stracił 11 godzin gry przez ten błąd to by była niezła beka, choć jeśli jest jedna gra której po czymś takim bym nie rzucił w cholerę tylko od razu przeszedł ponownie, to jest to Astro Bot.
-
"Niby" czyli co konkretnie lol, każdy temat o dużej grze to jest PC lab od dawna. Nie ma innego podejścia od wielu lat. Jednak ogólny argument nie wymaga właściwie żadnych cyfer i konkretów. Ogólnie wiadomo jak jest: 1) wielu ludzi mówi, że lepiej grać na PC, bo co prawda droższy, ale więcej pikseli, więc dla nich lordów wymagających jakości i niezadowalających się byleczym to jest lepsze. 2) Sony ogłosiło konsolę, która daje więcej pikseli za więcej kasy i 3) ludzie ją jebią że jest absurdalnie i nierealistycznie droga, podczas gdy pecet z tym samym efektem byłby droższy. Obojętnie jakie to są wartości i co są dla kogo warte, tak pod względem czystej logiki widzę tu coś dziwnego. Wydałem to 600 euro głównie po to żeby pograć w Rebirth (warto, ale serio, co poza tym normalny człowiek ma z tego wydatku). Może mi się to wydawać przesadne wydawać drugie 600 euro (wliczając sprzedaż amatora), żeby pograć w Rebirth w 60 FPS. Ale wiele osób tutaj serio uprawia taką matematykę - jak jest dwa razy więcej FPS to gra jest dwukrotnie lepsza, cały czas, więc w sumie czemu nie, opcja jest.
-
Nie widziałem chyba nigdy sugestii, że dobrze żeby leżało rozładowane. Switch ma ogólnie zabezpieczenia takie, żeby bateria nie była dosłownie rozładowana, bo to by ją rozwaliło na pewno, chyba każdy sprzęt je ma, ale tak czy siak, praktycznie wszystko co czytałem generalnie mówi że im wyżej tym lepiej, w każdym razie powyżej 50%. Kwestia powyżej 80% zależy od ustawień i tutaj już różne rzeczy piszą - jeśli nie ma ograniczenia w samym urządzeniu, to raczej lepiej mieć 80% albo niżej, niż wyżej. Nintendo oficjalnie mówi tylko, że baterię rozwali trzymanie jej rozładowanej pół roku. Bardziej szczegółowe zachowania POWINNY nie mieć kolosalnego wpływu na życie baterii, tak spadnie z czasem do pewnie 80% oryginalnej pojemności, a tak może do 90%. Najgorsze dla życia baterii są jednak awarie, a te w dzisiejszych czasach wynikają chyba z randomu i z wysokiej temperatury częściej niż z dokładnego DOD. Jak chcesz nie używać Switcha, to konsensus wydaje się taki: wyłączyć konsolę (nie uśpić), trzymać baterię na poziomie 50%-80% w chłodnym, suchym miejscu, i w jakimś futerale co najmniej żeby pyły itd. nie dostawał się do wtyków i wentylatora, włączać i sprawdzać stan najwyżej co kilka miesięcy.
-
Man United ogłosiło straty 113 mln funtów w sezonie 2023-24. W kontekście coraz mocniejszych zasad "utrzymywalnego budżetu" w Anglii, to spora liczba. Limit teoretycznie wynosi 105 mln za ostatnie TRZY sezony, a Man United ma już za ostatnie trzy lata przekroczyło 250 mln. Trochę więcej. Można odliczać różne rzeczy, np. "wydatki na rozwój", więc nie jest to na razie jakoś potwierdzone, czy Man United łamie przepisy, klub oczywiście stwierdził że nie. O sytuacji pisałem tu nieraz, bo ciekawi mnie co dalej. Miało być naprawdę "ciche lato" zablokowane przez bilans finansowy, ale ściągnęli 5 zawodników do jedenastki. Klub skupił się na oszczędzaniu w innych rejonach, kończąc z Fergusonowską koncepcją "pracy na całe życie" i zwalniając masę pracowników nie-piłkarzy. Czy nie skończy się stratą punktów jak w Evertonie, zobaczymy, na razie ich wyniki są podobne jak Evertonu.
-
Pudełka są korzystne dla tych co chcą je mieć i dla tych co nie chcą ich mieć lol. Ja nie jestem kolekcjonerem więc dzisiaj puściłem Astro Bota za 55 euro, co oznacza że ogranie tej kapitalnej giereczki kosztowało mnie 10 euro. A jakbym kupił cyfrówkę, to kosztowałoby 70. Pomnożyć przez to wszystkie gry, i się robi dużo większa kwota, niż cena jakiejkolwiek konsoli. Oczywiście, teoretycznie trzeba by dodać, że nic nie ma za darmo, że więcej wydanej przez klienta kasy to więcej dla developera, zwłaszcza, że przy cyfrówkach odpadają znacznie jednak większe koszty związane z prowadzeniem sklepu, transportem itd., a więc więcej trafia do samych twórców gier i można by oczekiwać lepszego stosunku budżetu gry do ceny detalicznej. Tak zresztą ogólnie się dzieje w branży tak naprawdę, a ceny gier w kontekście inflacji i budżetów produkcji spadają. NO ALE pojedynczej osobie najbardziej się opłaca samemu kupić pudełko i żeby inni kupowali cyfrówki hehe.
-
Drogą po prostu wszystkiego, jak już mamy być ściśli. Wszystko jest droższe. W porównaniu do inflacji i ceny WSZYSTKIEGO, PS5 (z napędem) była tańsza niż Szarak był w momencie premiery. A mówię tutaj o kalkulatorze amerykańskim, żeby już litościwie nie mówić o polskim, gdzie w momencie premiery Szaraka duża większość Polaków zarabiała miesięcznie kwotę trzycyfrową (w złotówkach). iPhone też się drogi wydaje, a porównując do inflacji, najnowszy model w podstawowej wersji kosztuje tak naprawdę prawie tyle samo, co pierwszy iPhone (755 vs 800 dolarów). Więc tą "drogą" idą po prostu wszyscy, w każdej dziedzinie życia. Hmmm czyżby mieli powód, nie, pewnie nagle gatunek ludzki stał się chciwy i zanim ja zacząłem się starzeć to wcale nie był.
-
Gdyby tak to działało dla większości, to ludzie nie kupowaliby masowo PS5 w ogóle lol. Przecież gier, które faktycznie wymagały PS5, a nawet takich które nie były też dosłownie na PS4 i były z grubsza naprawdę tą samą grą, było przez pierwsze LATA malutko. Niemniej ludzie wykupywali za 600 euro wszystkie zapasy, a na Allegro ludzie płacili ponad 700 euro przez długi czas, kiedy tylko ktoś wystawił za tyle. FIFA i Call of Duty nadal są na PS4! Wychodzący niedługo Black Ops 6 będzie nadal też na PS4 i X1. Dla tych serii to akurat nic takiego nowego. Po premierze PS4 w 2013 roku, dopiero FIFA 20 nie była na PS3, Call of Duty porzuciło stare konsole pod koniec 2016. Ale to jest standard dla największych hitów, który dopiero teraz przechodzi. W zeszłym roku, trzy lata po "starcie nowej generacji", także np. Hogwarts Legacy, Star Wars: Jedi Survivor i Diablo IV były na PS4. Ja nawet szczerze mówiąc to nadal serio nie wiem, po co ludzie kupują PS5 lol. W sensie to nie przytyk, po prostu nie wiem co te dziesiątki milionów z nią robią. To jest fakt że większość gra w GTA V, FIFA, Call of Duty, Fortnite'a i Robloxa. Czy to im aż tyle zmienia? Ale kupili. Nowe gry swoją sprzedażą już nie uzasadniają tego szału. Wydaje się, że każdy grał w Elden Ringa. Jednak to jest podobno z 10 mln sprzedaży dla PS4 ORAZ PS5. Patrząc na rynki gdzie podawano sprzedaż obu wersji, np. Famitsu w Japonii, wersja na PS4 w momencie premiery - półtora roku po wyjściu PS5 - sprzedawała się znacznie lepiej (dane z Europy sugerowały odwrotnie, dużo lepszą sprzedaż wersji PS5. Ale nie dominująco większą). Zostaje nowy Spider-Man, tylko na PS5, który w końcu jako pierwszy przebił kilka milionów oficjalnie i to o wiele, bo przebił 10 mln. Sporo, ale można spytać, co reszta ludzi robi ze swoimi PS5, że im aż tak było potrzebne. Jako człowiek, który z miłości do wszelkich gierek kupił nawet Playdate za 300 euro, więc spokojnie i na maszynkę do Rebirtha chętnie dam 600, mogę tylko zgadywać w sumie jak jest u masowej klienteli.
-
W sumie jak pomyśleć to faktycznie nieco zaskakujące. Square generalnie nie boi się doić swoich postaci, zwłaszcza tych z Final Fantasy i Niera Automaty (czy ktoś ma kompletną listę gierek, w których dodano kostium 2B lol?) , a obie te gry były ekskluzywami na Plejstejszyn i nie ma nawet odniesienia do nich. Ponadto nowe edycje FF7 to dalece najlepsze gry odpowiednio na PS4 i PS5, oraz jako jedne z nielicznych nie wyszły nigdy na innych konsolach. Postaci z FF7 trafiły do Smasha po długich i głośnych negocjacjach, ale nadal, FF7 to gra na Plejstejszyn, nie na Nintendo, a zrobili to (zresztą niejedyna gra Square-Enix na plejstejszyn, która trafiła do Smasha). Jak ktoś chyba pisał tutaj, w creditsach Astro Boya ewidentnie są też copyrighty z marek, które pewnie mają być w darmowym DLC, bo na razie ich nie ma w grze, i to sporo i też 3rd party: Assassin's Creed, Rayman, Croc, Worms, Stellar Blade itd. Ale nic ze Square-Enix. Może Square-Enix faktycznie zrobiło to celowo, by po niedawnym oświadczeniu, że zamierzają być multiplatformowi (czego naprawdę nie było potrzeby tak bez konkretu od razu ogłaszać...), nie wysyłać jakiegoś medialnego sygnału, że są marką Plejstejszyn. Kto wie, może są zawiedzieni tym, jak wyszły efekty ekskluzywnej współpracy z ostatnimi Fajnalami na PS5. Przypomnijmy, że Square-Enix nadal nigdy oficjalnie nie podało sprzedaży Rebirth, a zazwyczaj lubi się chwalić. Tymczasem zrobili grę, która odstawia resztę hiciorów o głowę, i bardzo wiele w nią włożyli i bardzo wiele w przyszłości firmy zależało od jej sukcesu, a wspominają w sprawozdaniach, że sprzedaż była "rozczarowująca". No i właśnie - niby mamy znowu FF7 na Plejstejszyn i znowu jest rewolucja i rewelacja, ale efekt dla samych twórców był tym razem znacznie inny. Z drugiej strony, to ikonka w Astro Bocie, co to za różnica dla kogokolwiek.
-
Zależy, co tutaj znaczy "mini gierek". To są retro normalne gry z udawanych lat 80., chociaż tak naprawdę czerpiące z wiedzy współczesnej i próbujące coś tam zawsze wnieść zaskakującego (według recenzji, część wnosi rewelacyjnie wiele, część trochę, a część według nich prawie nic ciekawego), więc zazwyczaj znacznie bardziej rozbudowane, niż przeciętna gra z faktycznej epoki. Wiele z nich jest dość prostych i krótkich, jak to i bywało w hiciorach z lat 80., ale jest i RPG dłuższe od Astro Bota itd. (Tak, jest też platformer, w którym postać może się zmniejszać i zwiększać, wow jak oni to wymyślili) Spelunky 2 zawsze kosztowało 80 zł, więc nikt się nie nastawia na drożyznę, choć z racji obszerności, 8 lat developingu przez 6 osób, zakładam, że będzie drożej, niż Spelunky. Mniej niż 120 zł by mnie zdziwiło. Gra zbierze świetne recenzje bliskie 9/10 i zarobi, ale na pewno do jakiegoś wielkiego mainstreamu nie wejdzie jako zbyt wymyślna.
-
Włączyłem i poczułem się staro hehe, to wygląda jak pecetowa gra online w sensie że nie mam pojęcia w ogóle co mam robić, dosłownie co w ogóle kliknąć żeby cokolwiek się działo hehe.
-
Edge daje 9/10. Gra ma wewnętrzny system "achievementów" zachęcający do spróbowania każdej gry. Zazwyczaj zajmie to godzinę albo dwie, żeby to osiągnięcie zaliczyć, a więc jest to raczej początek, ale taki że się zapoznamy z daną grą. Wybór gierek porównywany jest czy to do Immortality (większa historia wynikająca z fragmentów) czy open worldów (możemy wybrać wiele rzeczy, a wybieramy tę, co sugeruje, że jest najciekawsza). Gry typu "platformer z zagadkami" czy te w okolicach Zeldy i Metroida należą do najlepszych w gronie, ale nie tylko one. Podobno w grze jest "więcej okazji do kanapowego multi, niż zazwyczaj dostajemy w świecie gier przez cały rok".
-
Po cichu Core Keeper bardzo dobre recenzje, zaraz się zaciągnie po sprzedaniu Astro.
-
Barcelona potwierdziła oficjalnie, że Bernala czeka rok rehabilitacji. Tragicznie zerwany kwiat, który właśnie zdawał się rozkwitać....... Jedyna nadzieja dla Barcy, że każdy będzie grać jak Valladolid i nawet grając jako środkowy pomocnik Olmo będzie miał okazji jak na hat-tricka, a Casado nie będzie musiał nigdy odbierać piłki nikomu, chyba że po dobroci.
-
Nie ma żadnych sugestii, by Curry rozważał odejście. Pasuje mu wszystko co go spotyka w zatoce, a ekipa na pewno tego nie zrobi, jeśli nie poprosi, bo jego popularność jest ogromna i nawet gdyby grał kaszanę, to byłby wart maksymalnego kontraktu. Curry jedynie zasugerował, że może zmienić zdanie, jeśli Warriors nie będą w ogóle "kompetytywni", "to nie znaczy że trzeba wygrać mistrzostwo, ale o coś walczyć", "ciężko było by zaakceptować bycie na samym dnie", więc jak na kulturę NBA nie jest jakiś bardzo wymagający hehe. Podziemski i Kuminga to wielce obiecujący młodzianie, Royce-Jackson powinien być spoko, a Hield i Melton to ciekawe nabytki na nowy sezon. Pozbycie się Klaya i CP3 to dobry kompromis, bo właściciel MOCNO obniżył w ten sposób wydatki, a obaj nie byli już jakimiś potęgami w zeszłym sezonie. Ponadto za rok cap skoczy, a GSW będzie nadal miało Kumingę, Moody'ego itd. na kontraktach rookie i będzie mogło zostawić Looneya, Paytona czy Meltona i zaoferować komuś ze 40 mln rocznie, co potencjalnie może dać tej "dynastii" jeszcze jedno nowe życie.
-
Gierka pyknięta na 100%. Na pewno można pyknąć w weekend, aż już sobie dawkowałem, bo się dość zlewało. Czy platyna w weekend, to już nie wiem, bo są w tej platynie niektóre mało oczywiste rzeczy i bez poradnika raczej trzeba trochę niuchać, żeby naprawdę niczego nie przegapić (w tym liczne interakcje z różnymi spośród 150 botów przebranych w bazie, ale to dobra zachęta dla niektórych, by się tym pobawić, bo to uroczy fragment gry). Niemniej gra mogłaby mniej jeszcze bardziej zaawansowane opcjonalne wymagania, bo przechodzenie (a raczej przelatywanie) leveli jeszcze raz to sama frjada. Nie ma z tego jakichś dodatkowych efektów, bo żeby zebrać totalnie wszystkie akcesoria, wystarczy pi razy oko przejść wszystkie levele po razie. Dlatego człowiek aż się cieszył że coś przegapił, bo był "powód" żeby cały level robić jeszcze raz, a ja mam to uczucie baaaardzo rzadko w grach. Ostateczne wyzwanie nie jest trudniejsze niż te pojedyncze wyzwania, właściwie to łatwiejsze od wielu z nich tylko że dłuższe, i zmęczenie albo zaskoczenie może trochę podenerwować. Ogólnie gra do zabawy, ale dla mnie to dobrze. W Mario nie wiem kiedy ostatnio zrobiłem ten dodatkowy level, jeszcze takie wyzwania na 20 sekund to robiłem z frajdą, ale na 5 minut to mnie trafiało. Gra niesamowicie przyjemna, z powalającym tempem, jedna potężna jazda, wykonana na zajebistym poziomie, wiadomo. Co do jej miejsca w historii, to nie szalałbym. Jedna sprawa to fakt, że to zabawa na weekend. Przypomina mi się Metroid Dread, o którym mało się gada, bo w sumie to rewelacyjna gra, ale co można jeszcze o niej powiedzieć, każdy cyknął w weekend i poszedł dalej z życiem. Asobi po 10 latach nadal dopiero się rozwija, to że Rescue Mission było na VR pewnie ograniczało ich sukces, a teraz powinien on być duży i dać im dalsze fundusze na pójście dalej, zrobienie więcej. Mają smykałkę, nie ma co, nawet zagrywki na jeden level (np. strzelanie z celowaniem ruchowym) wychodzą im świetnie. Mogą jeszcze przejść taką drogę jak From Software, na swój sposób, od kultowej gierki relatywnie mało znanej po ludzi pływających w złocie. Zabawnie by było, gdyby Sony ich rozbudowało i po prostu po kilku latach od likwidacji stworzyło na nowo Japan Studio i tyle. To były smutne lata z ich strony, od kiedy je zamknęli. Ale zobaczymy czy cokolwiek z tego się zdarzy. Na pewno jednak plany na następnego Astro Bota już w Sony są... Druga sprawa to jednak ta obśmiana oryginalność i ile by nie sarkać, to zwykły fakt, że nie każdemu musi to najbardziej imponować w historii wszystkich gierek. Gra w niesamowity sposób opakowuje zawartość, która jest dość standardowa, i to że jest fun nie znaczy że to kompletnie nie jest zauważalne. Choć to tak oklepane porównanie, to trudno nie wspominać ciągle o tym cholernym Mario, gdy prawie wszystko w grze jest jak w Mario... bardziej niż to bywa w kolejnych grach Mario. Jak ten wspomniany dodatkowy etap (Great Master... bardzo odmienne od Grand Master...) bez checkpointa, w którym biegasz po zielonych kaflach wiszących w kosmosie i z dwóch stron dzwony emitują pomarańczowe fale uderzeniowe... Masz ścieżkę przez ten kosmos i zazwyczaj coś w ciebie strzela z odległej platformy i masz bazowe kolorki itd... Prawie każdy element platformowania w grze jest znany z jednej serii, a pomysł na ogólny wygląd większości poziomów też wywołuje wspomnienia, bynajmniej nie z konsol Playstation. No to jest taki Mario dla dzieci, treść też jest po prostu sympatyczna. Plus kilka innych klasyków platformowania, jak Psychonauts, w pozostałych kilku momentach. Kto grał w tamte gry, może na pewno je woleć z powodu różnych rzeczy, których w Astro Bocie nie ma. Wystarczy nawet sobie puścić dodatkowy level z Mario Galaxy 2 i porównać, ile tam jest wyczynów dla gracza, a to było 15 lat temu na konsoli mającej z pięć pikseli (albo, na polu współczesnych show na PS5, co się odpierdala w FF Rebirth). Oczywiście ogólnie to świadczy o geniuszu Asobi, że gra znosi to porównanie, i można powiedzieć, że po prostu należy do tej serii. Wzięli sobie ambitne zadanie i znowu je udźwignęli. Teraz bez wymogu VR będzie też sprzedaż. Ale już ciekaw jestem, co mogą zrobić mając bardziej wolną rękę "własnego" z Astro Botem. Idealna gra by pokazać plejstejszonowcom jak mogą wyglądać gry, taki Mad Max gier, wiadomo od razu że będzie i sprzedaż i różnym ludziom się wszystkim spodoba i faktycznie jest dobrze zrobiona, i zawsze będzie wspominana jako klasyk. Wspominana przez niektórych konkurencja z "GAAS-ami" będzie ciekawa. Bajer jest taki, że Astro przejdziesz i koniec, trudno będzie w to grać przez rok codziennie, sam jestem ciekaw, jaki ta gra będzie miała efekt w świecie gier. Nintendo się rzadko kopiuje dosłownie, bo to jest bardzo kosztowne i trudne. Ale jak widać, może warto próbować?
-
Fabian Ruiz to jest jednak frapujący przypadek. Koleś mało co gra w PSG. Paryż jest bardzo zadowolony ze swojego nowego tercetu pomocników, Neves-Vitinha-Emery. Luis Enrique oficjalnie "jest fanem" i nie chce go sprzedawać, ale na razie ten fan dał mu 50 minut gry w całym sezonie. Tymczasem w kadrze bogol. W kadrze mistrzów Europy! Ot uroki futbolu. Ale gwiazdą meczu być może nawet nie on, tylko Joselu, który poszedł grać do Kataru. Różnie się ci gracze dobierają naprawdę.
-
Wiem że nie jedyny miałem taką myśl, ale Pathologic 2 to absolutnie genialny symulator życia w Rosji, w bardzo totalnym znaczeniu. Gra jest niewyobrażalnie ciężka, okrutna i surrealistyczna tak, że wydaje się bezsensowna - miejsce, w którym nikt normalny nie chciałby spędzić nawet minuty... w czym jest wręcz jakaś poezja, jeśli się zastanowić. Zrozumienie wszystkiego wymaga wysiłku i wydaje mi się niemożliwe, a każdy moment gdy cokolwiek robimy albo nie robimy może ostatecznie mieć dla nas okropne konsekwencje. Wiele osób zginie z głodu czy choroby, całkiem możliwe że wszyscy, jest w tym pewien humor, ale pod względem rozgrywki, głównie w tym, jak nieprzyjemna jest gra. Niby nie trzeba ginąć, ale jakoś nie wierzę, że ktoś tego uniknie lol, w praktyce więc gra jest jak RPG-owa ORAZ horrorowa wersja Outer Wilds. Wiedza o tym, co się dzieje w całym świecie, jest kluczowa by dało się grać. Tyle że nie ma tej litości że nas sama zabija co 5 minut, czasem człowiek naprawdę nie chce zaczynać od początku i łudzi się, by wyciągnąć z save'a że przeżyje, i tak próbuje, ale nie ma szans, zdycha z głodu cokolwiek nie zrobi i w końcu trzeba się pogodzić, że musi to zrobić inaczej od początku. Przygnębiająca bardziej jak Silent Hill 2, ale też elokwentna jak Disco Elysium (im więcej ktoś wie o Rosji i języku, tym więcej złapie). Jednocześnie bardzo growa, bo nasze działania mają ogromny wpływ na to, co się stanie. Jedynka była bardziej jak właśnie Disco Elysium, może w zależności jak się grało, ale było możliwe skupienie się na tekście właściwie, z mniejszym znaczeniem symulatora umierania lol. Jedna z niewielu faktycznie kontowersyjnych gier video, gdzie spokojnie mogę zrozumieć jak ktoś kto grał w 1000 gier w życiu powie, że jest to najlepsza z nich, albo że najgorsza.
-
Stadiony są dla ludzi, a nie dla piłkarzy. Równie dobrze można by się dziwić, że Polska jest lepsza od Chin, mimo 50 razy mniejszej populacji. Chorwaci mają mniejszy budżet w lidze znacznie, ale już trenować umieją (choć też jęczą na niski budżet), przynajmniej Dynamo Zagrzeb ma markę, o jakiej cała polska liga łącznie może pomarzyć. Żaden polski klub nie może nawet sobie wyobrażać w mokrych snach o tym że gracze typu Gvardiol, Olmo, Pjaca czy Modrić odchodzą za opłatą kilkadziesiąt milionów euro grać w ekipie z czołówki dużej ligi. Taki Vusković z Hajduka dopiero za rok przejdzie do Tottenhamu, ale niejeden fan już jest napalony i widzi w nim następnego Maldiniego co najmniej.
-
Noooo, to jakbym wiedział że można rzucać kaczką to może level byłby znacznie łatwiejszy hehe.
-
No fajne są te poziomy wyzwania, kilka z nich jest wymagających, na szczęście bardzo krótkie, choć czasami by się chciało i tak checkpointa w połowie hehe. Intensywne, trzeba cały czas się ruszać, a czasami też dochodzi pewna nieprzewidywalność, która każdy moment czyni ekscytującym i wymagającym szybkiej reakcji a nie tylko wkuwania, jak w tym wyżej. Opanowanie jak szybko lecieć po lawie bez podskakiwania to już jedna sztuka z tej racji (jak dla mnie koleś tu na wideo ma fuksa, że podskakując w tym miejscu nie zarobił rakietami, jak dla mnie jedyna pewna metoda ich uniknięcia to w ogóle nie podskakiwać, co było najtrudniejszym elementem całego przejścia... Ale przynajmniej nauczyłem się biec po lawie jak ekspert, nie jak on hehe). Świetnie też dla mnie, że zazwyczaj końcówka tych leveli jest mniej wymagająca, a bardziej efekciarska, tak by powtarzanie nie frustrowało, jak często bywa w grach - musisz powtarzać pierwszą banalną część, by dojść do tego trudnego momentu potem. Tutaj zazwyczaj jak opanujesz pierwszą połowę, to już jesteś na prostej do podbicia całego levelu. Rozjebać pada - bez przesady, to tylko minuta. W większości platformówek są takie poziomy tylko na 5 minut i powtarzasz całe od początku, czasem z długimi animacjami otwierającymi albo banalnym początkiem lol. Dlatego specjalnie nie gram w platformówki hehe. Tutaj jest dla mnie perfect. Niby tak samo jak w Mario Odyssey, gdzie też przez pierwsze, urgh, 50 godzin było strasznie pozbawione wyzwań, ale potem się pojawiły te kominy i było tam trochę zarąbistego platformowania (bardziej technicznego ofkoz, ale ostatecznie podobnie "trudnego"). Tylko że tutaj wszystko jest znacznie bliżej siebie, bo gra wielkrotnie mniejsza. Nie ma że grasz 5 godzin i w sumie nie było nic wymagającego przez ten czas.
-
Jak się patrzy na te stadiony w Chorwacji, to w ogóle dziwne, że oni są dobrzy w piłkę. Hajduk to jedyny klub, który przekracza 10 tysięcy widzów na meczu. W pierwszej lidze 10 ekip, a średnia widzów 5 tysięcy na mecz. Niby wiadomo, że to mały kraj, ale oddaje jak mały. Stadion "narodowy" w Zagrzebiu wygląda jak z PRL-u i trochę go reprezentacja odpuściła po kolejnych problemach. Zarobki takie same jak w Polsce. Jakby zrobili stadion i nowy i duży, jak w Polsce, to ile by na tym tracili na co dzień, skoro i w Polsce się nie opłacają?