Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 367
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    Mastodon

    Wszystko wskazuje na to, że nowy album w końcu wyjdzie w październiku. Według nielicznych opisów kapeli, długo komponowany album ma mieć najbardziej "big, full sound" z dotychczasowych albumów, a także być "piękny i wzruszający".
  2. ogqozo

    Bundesliga

    5 goli w 3 meczach to już taka normalność, jest szansa na kolejne rekordy, ale to już wiadomy standard. Koleś pobił rekord grając 28 meczów w poprzednim sezonie. Wliczając superpuchar z BVB i dwa mecze polskiej kadry - Lewandowski zagrał w tym sezonie 6 meczów, i w KAŻDYM można by spokojnie nazwać go najlepszym graczem meczu. Dodajmy do tego, że w meczach z Hiszpanią i Szwecją na Euro też. Maszyna nie zwalnia. Koleś znowu może być najlepszy na świecie, bo nie wiem jak Messi się wpasuje w nowy klub. Gole Lewandowskiego i Haalanda będą pewnie znowu najbardziej medialną historią w tym sezonie, bo do Bundesligi nie przyszło wiele nowych graczy, prędzej odeszli. Można oglądać rozkwitające gwiazdy, takie jak Musiala w Bayernie (chyba w wieku 18 lat już nadający się do pierwszej jedenastki), Diaby w Leverkusen, Bellingham w BVB, ale głównie starzy znajomi. Bayern nadal wygląda podejrzanie w obronie, ale chyba trudno nawet marzyć o tym, że nie zdobędą mistrzostwa. Przyszedł głównie Marcel Sabitzer, który wiele znaczył dla Lipska, ale w Monachium będzie chyba tylko uzupełnieniem składu. Lipsk jak zawsze ściągnął wiele młodych talentów, na razie wyglądają średnio. Dortmund, jak widzimy po ostatnim meczu, nadal gra thrillery, zobaczymy czy Donyell Malen się na coś przyda. Z Polaków grają na razie tylko Gikiewicz w bramce Augsburga (pozostanie znany głównie z wpuszczenia Roberrtowi gola nr 41) i Gumny przed nim na prawej obronie.
  3. Trochę mnie bawi, ile widziałem komentarzy o tej "ledwo wygranej połowie", gdzie było bodaj już 4-0 i mecz był sparingiem. Jakby Polska wygrała jakąś POŁOWĘ meczu, to wszyscy niedzielni fani by tylko szydzili z gadek o jakimś "wygraniu połowy meczu", i to jeszcze "prawie" itd. A jak jest na minus, to "kurczę, jak mogliśmy prawie nie wygrać drugiej połowy przeciw San Marino, kompromitacja", (cytat z Weszło) "drugą połowę rozstrzygnęliśmy w samej końcówce". Jakie ciśnienie. Tak samo gdyby Polska przegrała 1-4 w jakimkolwiek stylu, to by tylko było śmianie cwaniaków, gdyby ktoś próbował gadać o dobrym stylu, inicjatywie. Wynik 1-4 by miał zamykać wszystkie gęby. Ale w drugą stronę to działa spoko. Na szczęście z mocnymi markami to działa w drugą stronę, ludziom łatwiej przychodzi znaleźć pozytywy, domyślny random futbolu zawsze wywołuje dobre komentarzd. Jak pójdzie jakaś przeciętna akcja, to zamiast "o kurde, San Marino robi akcję, ale kompromitacja!", to jest "o kurde, Anglia robi akcję a Polacy ją ostatecznie zatrzymują, dzielna heroiczna walka z ich strony!". Mecze ze znanymi ekipami, czyli Hiszpanią i Anglią, bez wątpienia były też najlepiej oceniane w tym roku. Są takim miłym oddechem pozytywności. Tyle dobrego, bo o wygraną to będzie tej ekipie trudno mdr. No ale... skoro było 2-1 na wyjeździe bez Roberta... to może... czyżby... dmuchał się BALONIK nadziei?
  4. Każdy, komu bliskie są takie klimaty, powinien kupić tę grę, żeby wydawcy przejrzeli na oczy. Square-Enix zrobiło błąd w niedostatecznej promocji tej gry. Serio to jakiś absurd, ile promocji miał np. Bravely Default 2 w porównaniu do NEO WEWY. No ale wyżej pisałem, co uważam za powód. Wiadomo, że to nie jest gra, która rywalizuje z filmowymi hiciorami AAA na PS4 (w ogóle to nie wiem czy SE wie, że PS5 wyszło już rok temu). Właśnie miałem taki moment 5 minut zaje'bistych dialogów, że no nie mogę pisać inaczej. Świetne tlumaczenie (ten język każdej postaci, zazwyczaj próby pokazania takich przegiętych charakterów w grach wypadają żałośnie - patrz Persona 5, a tutaj są jak na razie cudowne), świetny voice acting (który jest tylko w niektórych scenkach, ale ma jakieś wyjątkowo dobre tempo, zazwyczaj nie lubię VA w grach bo spowalnia). System ma tyle rzeczy do ulepszania i levelowania, że cały czas chce się więcej walk, ale scenki też są super, więc po prostu cały czas chcę więcej wszystkiego. I powinienem dostać, biorąc pod uwagę, że licznik ukończenia nadal pokazuje tylko kilka procent.
  5. Aha, system trudności nadal jest genialny. Większość jRPG-ów dość szybko mi się nudzi, bo zazwyczaj nie daje wielkich możliwości. Klepię te walki. Możliwość regulacji rodem z Bravely Default wiele mi nie robiła, bo nadal idea jest taka, że będę toczył powtarzalne walki, przypakuję, i wtedy będę w stanie pokonać mocniejszych przeciwników. Tutaj można pakować, i w rezultacie przepakowania obniżyć sobie level i zwiększyć loot rate dość szybko nawet i stukrotnie. Walki są tak szybkie i wymagające pewnej orientacji i aktywności, że pozostają ciekawe, nawet jeśli bossowie w głównym wątku są dla pakującego gracza głównie ciekawostką, a nie wyzwaniem. Wszystko jest płynne i dostosowuje się dobrze do tego, co mamy - można sobie grać główne walki i nie będzie to tylko formalność, ale też można zbierać wszystko i nadal nie robi się nudno. Scenki to też inna klasa w porównaniu do większośći jRPG-ów. Nie wiem no, są świetne, postaci niby tłumaczą dużo o co chodzi, ale w polotny sposób, kreska jest soczysta, naprawdę gra jest ładna, już teraz często sobie włączam galerię screenshotów które zrobiłem żeby pooglądać jeszcze raz. Tempo dialogów też jest pyszne. No i ta muza, wręcz bezczelnie dobra, to jest zaje'biste uczucie jak nagle pojawia się nowy utwór, jakby dotychczasowe nie były wystarczająco dobre. Kurde no, chyba prawowity następca WEWY.
  6. Ok, zacząłem grać. Dla mnie gra idealna na Switcha. Na granie na TV jakoś zbyt statyczna. To jest jak Persona, wszystko dzieje się na kilku ulicach, głównie komiksowe scenki, i trochę klapania walk. Gra jednocześnie jest świetna, jak i dająca mi wrażenie, że nie chcę grać zbyt wiele godzin pod rząd, bo... już to wszystko znam tak dobrze? Progres jest dość powolny, dużo jest scenek. Ogólnie NEO jest zaskakująco wierne oryginałowi sprzed 15 lat, to niemal remake. "Przejście w 3D" praktycznie nic nie zmienia, gra ma praktycznie te same ramy. Zarąbista muzyka, dialogi lecą żwawo, są bystre. Grę można by nadal opisać jako lepszego brata Persony. System walki jest nadal mniej ciekawy, niż w oryginale, ale lepszy niż w kalekich portach WEWY na komórki czy Switcha - ogólnie ten z NEO wydaje się on jednym z lepszych w jRPG. Widać stosunkowo niski budżet w kwestii prezencji (gdy pokonamy bossa, mamy jakieś 2 sekundy pauzy i potem odseparowaną scenkę jak boss się rozpada - nie wiem, jakim cudem Square-Enix w tej generacji nadal tak często pozwala na tak drewniane rzeczy w swoich jRPG-ach), ale naprawdę jest tu jakość, i brak promocji trochę mnie dziwi. Gdyby SE zrobiło z tego exclusive na Switcha, pewnie gra dostałaby dużo więcej promocji, i może lepiej by się sprzedała. Popatrzmy np. na Monster Hunter Stories 2, które wcale nie jest lepszą grą. Dla ludzi grających na PS4, nie ma tu tak wiele atrakcyjnego, oni wolą kupować otwarte światy i realistyczną grafikę. Taka gra się nigdy na PS4 nie przebije. W sumie nie do końca rozumiem, czemu japońskie firmy dalej tak cisną wydawanie gier na PS4. Niedawno po raz pierwszy od lat 80. w rankingu top 30 sprzedaży tygodniowej w Kraju Kwitnącej Wiśni było 30 gier na jedną konsolę. W poprzednim roku (a był to rok, w którym wydano remake Final Fantasy VII), 87% ze wszystkich sprzedanych w Japonii gier było na Switcha. Jakim cudem twórcy jRPG-ów nadal są tak posrani, żeby po prostu zrobić jRPG-a na tę konsolę, to ja nie wiem. No niby to oni się znają na branży a ja nie, ale nie wiem, jakim cudem nie byłoby lepiej dla gry, żeby po prostu ją promować jako handheldowy, natychmiastowy, epizodyczny jRPG ze zbieraniem, może dodać jakieś funkcje online na kształt jedynki, i dostać 10 minut w jednym Nintendo Direkcie. Gra naprawdę zasługuje na uwagę.
  7. ogqozo

    W co teraz gracie?

    Wiedziałem z każdej recenzji, że to słabe porty, ale i tak kupiłem bo 11 zł. Nie wiem ile razy zaczynałem Amnesię i nie kończyłem, kiedyś się pyknie w łóżeczku po nocy.
  8. ogqozo

    Okami HD

    Czy na tym forum można napisać cokolwiek negatywnego o grze i odpowiedź będzie inna niż "bo nie umiesz grać" mdr. Evil gate triale to prawie 100 przeciwników, mających duuużo więcej HP niż zwyczajne wersje tych potworów jakie w danym momencie gry spotykamy. Wrzuć wideo jak to robisz w 5 min, ciekawi mnie jak eq i jakie sposoby niemashowania.
  9. ogqozo

    Okami HD

    Dla mnie jedyny problem z SS to kwestia rozumienia jak się steruje i względem czego właściwie wykonuje się ruch. Jak to wyłapałem, to nie pamiętam żadnych problemów przez całą grę. A wykonujemy czasami naprawdę zaawansowane akcje. W Okami gra mówi "narysuj trzy kreski", gdzie działamy na płaszczyźnie 2D, i trochę można wyczaić, co to znaczy, i co działa a co nie, ale to wszystko jest do końca do zgadywania. W przypadku trzech kresek serio nie wiem. Nie wiem, czemu dwie kreski praktycznie zawsze mi wychodzą, a trzy absolutnie nigdy. Próbowałem porad, żeby je dawać obok siebie poziomo a nie pionowo, żeby zrobić krótkie byle proste itd., nie wiem, gra nic nie mówi. A to gra, która mówi duuuużo. Ale nie to, co trzeba. Prawie nic gracz nie może wnieść od siebie, chociaż są takie momenty i są zaje'biste (np. jak odkrywasz że na elemencie X czy Y można użyć innej mocy niż te oczywiste). Walki to też klepanie. Boże, te evil gate triale, no męka nawet na Switchu. Ile to trwa. Jako gracz nie mam tam praktycznie nic takiego do wniesienia, żeby to uzasadniało taką długość tych walk, że tyle ciosów trzeba zadać tylu potworom, żeby padły. Po prostu nuda do przemęczenia żeby było zrobione i zebrać nagrodę. Przy czym wiem za dobrze, że w 2006 roku to był standard w grach. No ale w Zeldzie już wtedy nie, Majora i Wind Waker jeszcze miały takie momenty mozołu. Ogólnie prawie wszystkie wady Okami można by dzisiaj łatwo naprawić robiąc nową grę, bez rekordowego budżetu, a zalety można by dzisiaj tylko jeszcze powiększyć.
  10. Zależy jak grasz? Tę lokację w sumie chyba pierwszy raz odwiedza się wcześniej, ale na większą skalę zwiedza się ją pod koniec gry. Ogólnie to ostatni bossowie mają 70-80 level, więc tak to możesz sobie przeskalować.
  11. ogqozo

    Okami HD

    Nadszedł czas i ponownie pyknąłem Okami na Switchu. Z jednej strony gra oczywiście cudowna, a z drugiej - tak wiele można o niej powiedzieć słabego. Zaznaczę, że Switch jest idealną platformą dla tej gry. No pod każdym względem. Gra wygląda świetnie na TV (jak na Switcha, bardzo wysoka rozdziałka), świetnie na handheldzie. Cieszy mieć Okami na TV, ale gra też jest na tyle długa i prosta, że fajnie sobie grać przenośnie. Sterowanie ruchowe to świetny sposób, podobnie jak malowanie dotykiem w trybie handheld. Oba wymagają większej wprawy, niż używanie prawej gałki - nowym osobom poleciłbym używanie gałki, by lepiej zrozumieć jak to działa, sam bym jej używał gdybym naprawdę musiał, w sytuacjach które są ciężke. Ale Switchowe sposoby malowania są dla całej gry znacznie lepsze, bo szybsze i wygodniejsze. Masz walkę, robisz ciach ciach ciach i już walka minęła, początek gry jest bardzo ekscytujący bo wszystko leci tak szybko z malowaniem. No i HD rumble. Wspaniały! Kapitalnie czuć "tup-tup" Amaterasu po każdej powierzchni (poza, co bardzo rozczarowujące, wodą), jak schodzimy z desek na trawę itd. Nawet podczas scenek wibracje są zgrane z każdym postawieniem stopy przez bohaterkę. Bardzo fajne uczucie i nieco zaskakujące, że akurat na taką rzecz twórcy poświęcili czas (i smutne przypomnienie, że w pierwszym roku istnienia Switcha, developerzy faktycznie dopieszczali HD Rumble, co później niestety przestali robić). Sama gra to mieszane uczucia, jak na to co bym CHCIAŁ dostać. Kiedy w internecie ktoś wspomni Okami, zazwyczaj najwięcej komentarzy dotyczy wolnego początku. A co ze środkiem i końcem? No, tutaj mam wrażenie, że ludzie pamiętają ten początek, bo... Okami nigdy nie skończyli. To jest gra, którą bardzo łatwo się zachwycić na początku, ale nie jest skontrsuowana w sposób, który by strasznie wciągał. Ani walki, ani zagadki nie stają się dużo ciekawsze przez te 50 godzin. Gra nie nabiera nigdy tempa, a scenki powracają jeszcze kilka razy, i wleką się prawie tak jak początek. One nie są przecież jakieś rekordowo słabe ani rekordowo długie, ale naprawdę ciężko z tym żyć, że postaci tyle "gadają"... nawet nie mówiąc słów... i my mamy czekać na przewinięcie dialogu, aż skończą "mówić". Gdybym mógł po prostu klikać dialogi, byłoby dużo lepiej. Gra jest ok, ale nie ma w niej tak wiele rzeczy, które podniecą instynkt gracza. Walki są niesamowicie łatwe, pobocznych wątków nie ma aż tak wiele w porównaniu do głównego (co oznacza, że oglądanie scenek to spora część całej gry), zagadki są zazwyczaj wytłumaczone bardzo jasno przez Issuna, któremu niestety morda się nie zamyka i to psuje radość z gry. Dungeony często mają zaskakująco prostą konstrukcję (może to i dobrze, bo sterowanie, czy to skakaniem, czy malowaniem, nie należy do najbardziej precyzyjnych). To wszystko razem sprawia, że często miałem wrażenie, że po prostu idę do przodu. Porównajmy to z Zeldą Skyward Sword, bo wydanie tej gry na Switcha było dla mnie pewnym impulsem. W przypadku SS, pierwsza krytyka w komentarzach to fakt, że w oryginalnej wersji pojawiał się opis zdobywanych przedmiotów, ile razy włączymy grę i zdobędziemy nowy. Okami robi to za każdym razem! Mój setny Holy Bone nadal był zaprezentowany z melodyjką, zatrzymaniem gry, pojawieniem się okienka, wyjaśnieniem co to jest Holy Bone... Jest kilka takich rzeczy, które byłyby łatwe do spatchowania przy tworzeniu gry i znacznie poprawiłyby wrażenia. Jednak Okami HD to po prostu Okami HD, nie zmieniono praktycznie nic, poza możliwością skipowania scenek. To jest dla mnie najgorsze w grze, a można by to łatwo zmienić. Absolutnie rozkłada mnie na łopatki, ile czasu zajmuje np. kupienie nowej techniki w dojo. Techniki która polega na tym, że mi wydłuża combo z 4 na 5 ciosów... W dzisiejszych grach to się robi po prostu wciskając przycisk i widząc zapalenie się ikonki w menu. Tutaj jest 5 minut gadania i scenek. Albo np. łowienie ryb, nie wiem no, nawet fajna mini-gierka, ale jest tak dużo przerw, animacji, loadingów. Okami rzadko daje okazję, żeby przez dłuższy czas się cieszyć z samego grania. Ogólnie to dzisiaj powiedziałbym, że ta gra rywalizuje z Zeldą tylko pierwszym powierzchownym wrażeniem, bo jako gra do grania jest po prostu płytka i nieokrzesana w porównaniu do Twilight Princess. Przez wiele edycji gry (PS2, Wii, teraz Switch), spędziłem z Okami pewnie ponad 100 godzin, a nadal nie do końca umiem wykonywać większość technik pędzla. Teoretycznie jest to świetny pomysł, tylko że działa na tyle ciężko, że wszystkie zagadki trzeba było uprościć do "zrób kreskę z ognia do lodu", bo klepnięcie błyskawicy, trzech kresek (wtf? Nadal nie umiem) czy znaku nieskończoności to już naprawdę męka.. Same linie bywają nawet irytujące, z racji problemów z perspektywą. Niby jest frajda, że to w ogóle działa, ale w praktyce tylko te bardzo proste rzeczy faktycznie są bezproblemowe. Gra dodatkowo nie ma wyboru poziomu trudności i jest niesamowicie prosta, do tego stopnia, że Zeldy wyglądają jak piorun z błyskawicą w porównaniu do Okami. Nie mówię nawet o Skyward Sword, które gameplayem i konstrukcją kroi Okami na kawałki, ale serio wszystkie Zeldy 3D, włącznie z Okaryną na 3DS-a. To są dzisiaj dużo lepsze gry. Okami tylko wygląda dużo ładniej, ma dużo bardziej rozbudowane walki, i ma kilka bardziej nowoczesnych pomysłów na zawartość, typu zbieractwo. Wiele pomysłów jest świetnych, ale nie idą daleko. Nadal przyjemną odmianą jest ten przeciwnik, który lata i trzeba go "zdmuchnąć", albo ten boss, że przywiązujemy jego wypustki techniką tworzącą liny do kwiatu. Tyle że takich momentów jest... kilka w całej grze. Przez większość czasu robimy bardzo standardowe rzeczy. Dużo daje tutaj szybkość operowania joyconem, nie dałbym chyba dziś rady przejść tej gry na PS2 z tym tempem malowania, niektóre walki trwałyby pół godziny, a nie mają po co. Bardzo bym CHCIAŁ dostać następcę Okami, który nie miałby tych cech, bo to materiał na cudowną grę, i chyba nie byłoby nawet tak trudno to zrobić. Od razu wiadomo, co trzeba zmienić - i to są rzeczy, które przez te 15 lat się w grach zmieniły. Serio coś musi się z tym stać. Myślę, że popyt by był, zwłaszcza że Okami ma już gotowy schemat, który dziś jest tak popularny w gierkach AAA: dość otwarty świat, questy i sub-questy, zbieranie różnorakich pierdół, kilka typów upgrade'ów, umiejętności rozszerzające horyzonty w świecie i w walce, itd. Od razu grając w to widziałem, jaki fajny można by zrobić Okami: Forbidden East, i to wydaje się tak oczywistym pomysłem. Capcom nadal robi duże gry trzymające się gierkowych tradycji w nowoczesnej oprawie i odnosi z nimi sukcesy, sprzedając wiele sztuk Residentów czy Monster Hunterów, Devil 5 też wyszedł dobrze, więc naprawdę czuję aż ból i ciśnienie, że to serio mogłoby się stać.
  12. ogqozo

    TRANSFERY

    W ogóle to jednak udało się obniżyć pensję Pjaniciowi. Okienko w Turcji jest otwarte dłużej, więc poszedł na wypożyczenie do Besiktasu. Podobnie jak Emerson, Pjanić z buta zaczął mówić otwarcie mediom, jak rozczarowany jest przez bycie traktowanym jak śmieć przez klub. Genialny czas w historii Barcelony. Muszę powiedzieć, że w tym wszystkim zupełnie po cichu przeszło pozyskanie Nuno Mendesa przez PSG. A to była naprawdę wyborna wisienka na torcie. Im tak bardzo brakuje lewego obrońcy, a tutaj o cyknęli sobie wypożyczenie z opcją na jednego z najbardziej pożądanych na świecie. Na luziku. Ten transfer jest ekscytujący, bo Nuno Mendes: - ledwo skończył 19 lat - był ważnym powodem, dla którego Sporting przełamał duopol zdobył mistrzostwo - był w jedenastce sezonu ligi portugalskiej - gdy Guerreiro nie może, to gra w reprezentacji Portugalii - dobrze wypadł zarówno w ustawieniu czwórką, jak i piątką obrońców Z nim, skład PSG może być dużo mniej dziurawy, a potencjał jest ekscytujący.
  13. Prawie jestem ciekaw, czy z tej gry da się zrobić coś dobrego (ale tylko trochę, bo nikt raczej w ogóle nie ma takiej ambicji, żeby zrobić z tym coś dobrego). Naprawdę nie wiem do dziś, jak można by obronić Diamond & Pearl. Gra ma cienko skonstruowany główny wątek. Jest powolna w chu'j. Świat nie wyróżnia się prawie niczym (od następnej generacji przynajmniej kolejne gry miały ciekawy główny motyw całego świata), a trzeba po nim łazić w nieskończoność (HM-y, backtracking). Wybór pokemonów był frustrujący (Rapidash to jedyny ognisty pokemon do złapania mdr), oczywiście to akurat można zmienić, ale w nowych grach, tych dobrych, oferta pokemonów wpływa na vibe danej lokacji i buduje świat; ten pozbawiony sensu nadmiar pokemonów wodnych i robacznych tylko podkeśla fakt, że świat DP nie ma charakteru. Fajnym elementem gry od biedy jest muzyka, ale nie wiem ile można znieść w grze za 250 zł dla muzyki. Oraz wiele nowych pokemonów - ale one ani nie były ważne podczas samego przechodzenia DP, bo zazwyczaj są do złapania pod sam koniec, ani dzisiaj nic nie znaczą, bo te pokemony pojawiają się też w następnych, lepszych częściach. Dzisiaj nie trzeba kupować Pokemonów DP żeby sobie pograć Lucario, więc ta jedna wymieniana zaleta gry nic dziś nie daje. Nowości technologiczne związane z przejściem na DS-a dzisiaj też są bez znaczenia. To że gra wprowadziła specjalny/fizyczny atak jako cechę, gra online itd., nic mi w remake'u nie daje. Ogólnie cała promocja tej gry krzyczy, że nie ma sensu tym się interesować. Nintendo pisze o tym, że odtworzą oryginał "faithfully" (no kurna niezbyt mnie zachęcacie naprawdę, wolałbym właśnie żeby remake DP nie był "faithfully"). Oraz o tym że gra będzie bardziej "easy to understand" i "player-friendly", co w przypadku tej serii naprawdę mnie przeraża, bo z części na część już naprawdę zrobili z wątku single kompletny samograj mordujący prostotą i przesadnym tłumaczeniem wszystkiego. Oczywiście, online gra jest nadal dobra. Tylko że dosłownie wszyscy trenerzy w głównym wątku są beznadziejni, dodatkowo w ostatnich odsłonach (także Pikachu/Eevee) trzeba się naprawdę starać, żeby nie być przepakowanym o 10 leveli. Nie wiem ile oni jeszcze mogą brnąć w kierunku "easy to understand".
  14. Jako singlowe jRPG w którym się idzie do przodu i przechodzi, wiele z tych pokemonowych gier jest lepszych od większości edycji Pokemonów. Monster Sanctuary, Monster Hunter Stories itd. też. Natomiast jako engine do walk, zbalansowany roster postaci, system rozwoju itp., cała materia na której operujemy, to one wszystkie są absolutnie niczym w porównaniu do dzieła GameFreak. SMT ma sens tylko jak się prze do przodu, bo system jest tak łatwy do nadużywania i kompletnie pozbawiony balansu i niuansu. Nie wyobrażam sobie zostać w jednym miejscu w SMT, oszalałbym. Z kolei Pokemony dla mnie mają sens tylko kiedy się traktuje "przechodzenie gry" jako odpowiednik kampanii samouczkowej w innych grach online. Nawet nie wiem, czemu te gry są tak słabe. W pierwszej generacji trenerzy byli "normalni" - mieli wiele pokemonów, czasem pomysłowe taktyki, interesujące do eksplorowania lokacje, pewne sekrety, pamiętne postaci, sceny i melodie, pewną przestrzeń i wolność świetnie łączące się z kompaktowym rozmiarem. To była nawet jako singlowe jRPG świetna gra, wręcz wybitna jak na GameBoya, A teraz mamy... to co jest. Problem jest taki, że ją trzeba faktycznie przejść, bo inaczej nie mamy narzędzi do grania. Diamond/Pearl chyba nigdy nie przeszedłem mdr. Wielki fan serii ze mnie co nie. Ale serio, poruszanie się było tak wolne, że nie dałem rady w to brnąć. A może to było XY? W obu dość szybko się poddałem.
  15. Patrząc na rankingi pre-orderów w największych sklepach, Diamond jest dużo wyżej. Serio, kto kupić coś o nazwie "Pokemon Shining Pearl", z czymś takim na okładce. Lekki rzyg.
  16. ogqozo

    Luźne gadki

    Kilka minut do końca, Portugalia przegrywa 0-1. I co, no oczywiście Cristiano Ronaldo wali absolutnie niesamowite gole z główki. Jak on jest w stanie tak skakać i nadać piłce taki kierunek i moc głową? Te celebracje, Pepe złapał ochroniarza i dołączył go do świętowania gola heh. Futbol jakby wracał do formy. 111 goli dla Portugalii. Wiele z nich w takich dramatycznych okolicznościach. Chociaż Portugalia jedyny raz wygrała złoto wtedy, gdy Cristiano nie grał w finale... chociaż Cristiano wiele razy grał średnio na wielkich imprezach, to ogólnie trudno nie mówić, że koleś ma chyba największą karierę reprezentacyjną w historii. Mało kto dał swojemu krajowi więcej niż jeden taki kapitalny wieczór, a Cristiano miał ich całkiem sporo. Koleś po prostu umie załadować bramę z niczego, albo dwie albo trzy.
  17. ogqozo

    Premier League

    No właśnie dobre pytanie, jakie są oczekiwania. Cztery zespoły wydają się obecnie strasznie mocne. Taka Chelsea wygrała LM, zrobiła transfery, Saul na ławkę, to się o nich mówi, że są mocni. Ale taki "cichy" Liverpool w nich napieprzał jak w bęben, znowu jak w LM najlepszym piłkarzem był bramkarz, jeszcze przed czerwoną kartką był autobus. Liverpool bez plagi kontuzji nadal może zdominować ligę. Swoją drogą to ten 18-letni Elliott wygląda lepiej niż Wijnaldum, który pojechał na reputacji do PSG i tam wygląda jeszcze gorzej, niż w ostatnim czasie w Liverpoolu, strasznie mierne występy, przynamniej dla laika bo według ekspertów TV wnosi bardzo wiele taktycznej mądrości bez piłki. Nawet nie wiem, kto będzie mówił o rozczarowaniu, że nie zdobył mistrzostwa. Man United? Niby są wicemistrzami, i przyszedł Cristiano Ronaldo, dostając w wieku 36 lat najwyższą pensję w historii Premier League. No chyba powinni celować w mistrza. Może wystawią Cristiano na pozycji McTominaya, bo bez niego nędznie ta pomoc wygląda.
  18. ogqozo

    TRANSFERY

    No i jest jeszcze Aguero. Już wczoraj klub ogłosił, że Busquets, Pique i Alba (a potem podobno Pijanić i Umtiti) zgodzili się na duże obniżki pensji, i Aguero został zarejestrowany. Aguero też jest wielką niewiadomą - ale ostatnio kiedy był zdrowy, był dobry. Tak że potencjalnie mamy wielki tercet Dembele-Aguero-Fati, jeśli oni byliby zdrowi. Czyli pewnie nigdy, ale pomarzyć można. Zresztą Depay jest świetny, na razie wygląda jak obok de Jonga (Frenkiego) drugi piłkarz światy klasowej w tym teamie. Koleś wygląda zaje'biście, nie wiem czy ktokolwiek w Barsie od czasów Fabregasa wyglądał aż tak dobrze w swoich pierwszych meczach. Ale no nie mogę, ten rok w Barcelonie to była taka beka. Nowy prezes mówił przed wyborami, w jakiej du'pie jest Barsa finansowo. No i objął władzę, no i przez pół roku nic nie udało mu się zrobić. Wielki plan sprzedaży piłkarzy i obniżek pensji ruszył na dobre... 31 sierpnia. Messi zapłakany, jego dzieci zapłakane, nie chce odchodzić ale musi... a Barsie się udało obniżyć budżet 31 sierpnia. Nie mogę no. W serialu komediowym by nie napisali tego w ten sposób, bo przegięte. Takie splunięcie w twarz najlepszemu piłkarzowi wszech czasów. Griezman to transfer idealny, pod kątem beki. Obawialiśmy się cały czas, że to się tak skończy, i to jest najlepsze. Piłkarzem był świetnym, ale Barsie na pewno niepotrzebnym, nie za taką kasę, nie przy takim długu. Odstawiał takie cyrki chcąc odejść, potem celebrował że zostaje w Atleti, potem jednak przeszedł. Dwa lata zawodził - grał co najwyżej nieźle. Myślałem, że może bez Messiego przejmie rolę lidera ofensywy, ale na początku sezonu też wyglądał kiepsko. W lipcu, gdy śmietnik już stał w płomieniach, genialne były wieści z prasy hiszpańskiej, że Barsa negocjucje z Atletico transfer Griezmanna... i nawet nie powiedziała o tym Griezmannowi, co go bardzo zasmuciło. Po odejściu Messiego, fani krzyczeli do Griezmanna na ulicy, na treningach, że to przez niego. Trochę mi go aż szkoda... ale bardzo malutko, bo szanse na boisku dostawał, 35 mln euro rocznie też. Depay w ciągu trzech meczów pokazał więcej jako taka wszechobecna, zawsze groźna "dziesiątka", niż Griezmann przez dwa lata. Jeszcze ten Emerson, którego prezentowali MIESIĄC TEMU mówiąc o wspólnej przyszłości, piłkarza na lata mdr. Sprzedany po miesiącu z zyskiem bodaj 5 mln euro na czysto. Albo cały cyrk wczoraj o północy, że nie wiadomo czy transfery przeszły na czas, czy minutę za późno, niektórzy pisali że transfery anulowane. Kurva no, zapamiętam ten rok w Barsie na zawsze. "Tato, dlaczego Messi odszedł z Barsy". "Synu, jak by ci to powiedzieć...".
  19. Outlaw genialnie to ogrywa, jestem pod wielkim wrażeniem treści i jak ją odkrywamy. Tylko ciężko może być to traktować jak grę, mi szło dość ciężko, po prostu nie wiedziałem co właściwie mam robić, a gra podpowiada w pewnym sensie co można robić, ale w sposób duuuużo mniej oczywisty niż popularne gry.
  20. ogqozo

    TRANSFERY

    O tym szokującym ruchu mówiło się ze dwa miesiące, od kiedy Messiemu skończył się kontrakt i stało się jasne, że trzeba działać i sprzedawać. Atletico oczywiście może mówić o pełnym triumfie i lekkim teabagingu na Barsie. Odkupują gracza za dużo mniejszą kwotę, niż dostali, i coś nie wierzę, że pensji też Griezmann nie wziął mniejszej. A Messi i tak poza Barceloną mdr. Niesamowity transfer. Barsa chciała nawet pozyskać Joao Felixa na wypożyczenie, bo w sumie im by się przydał z całym szacunkiem dla Braithwaite'a który zaczął sezon przyzwoicie), w Atletico może nie dostawać zbyt wielu minut na ten moment. Fani się zastanawiają teraz, czy w Barsy będzie musiał na ataku grać de Jong. Już musiał na środku obrony, to może i tam. Saul ostatecznie w Chelsea. Tu już było wiele newsów "jednak tak, jednak nie". Wypożyczenie z opcją wykupu. Łatwo mu chyba nie będzie się przebić do jedenastki. Takehiro Tomiyasu oficjalnie w Arsenalu. Niezły młody piłkarz, ale oczywiście fani Arsenalu teraz potrzebują jakiegoś zbawcy, a taki nie nadejdzie. Od razu po tym ruchu, Hector Bellerin został wypożyczony do Betisu. Nikola Vlasić w West Hamie. Pisałem kiedyś, że był blisko Milanu. Jednak nie. W Milanie na razie na "10" nieźle wygląda Brahim Diaz, w WHU w sumie też zespół nieźle zaczął sezon, ale na jakiejś pozycji Vlasić coś tam pogra. Wygląda na to, że transfer Nicoli Taglifiki nie doszedł do skutku. Za późno zaczęli. Jesse Lingard też chyba nie wraca.
  21. ogqozo

    SABLE

    Popularne niegdyś wśród forumowej elity "rżę xD" jest trawestacją najczęściej używanego śmieszkowania w rosyjskojęzycznym internecie, "ржунимагу" (młodzieżowa pisownia zdania "rżu, nie mogu").
  22. ogqozo

    TRANSFERY

    Mbappe raczej zostaje w PSG, na to wygląda. Oczywiście newsy w Hiszpanii płyną obficie w obu kierunkach, ale raczej PSG nie ma ochoty sprzedawać. Pewnie pójdzie za rok na wolnym transferze, i pobije jakiś rekord pensji. Real może w ostatniej chwili sięgnąć wobec tego po Eduardo Camavingę. Królewscy mają dobre relacje z jego agencją i nadal są chętni, chociaż przez ostatni rok cudowny nastolatek raczej obniżył loty. Nie jest w tym momencie podstawowym graczem w Rennes ani żadnej reprezentacji. Rennes w tym momencie raczej nie ma prawa żądać więcej niż 30 milionów euro za potencjał. Teun Koopmeiners w Atalancie. Jestem fanem tego piłkarza, mimo 23 lat jest już praktycznie legendą AZ Alkmaar. Defensywny pomocnik, czasem stoper, solidny, skillowy, dyrygujący kompanami. Szkoda, że sezon przerwano przez koronę, bo AZ mogło sięgnąć po wyjątkowy tytuł. A po roku nie ma już w klubie prawie nikogo z tamtej młodej jedenastki. W ostatnich dwóch latach Atalanta zaczęła sięgać po bardziej prestiżowych piłkarzy, budżet rośnie, pytanie czy jeszcze bardziej mogą zbliżyć się do mistrzostwa. Sabitzer oficjalnie w Bayernie. Wobec tego duże szanse, że do Lipska trafi Ilaix Moriba. Prezes Barsy wielokrotnie załamywał ręce, że Moriba/jego ojciec rozpuszczony i chce zbyt dużo kasy. Ale czy trudno oczekiwać wiele, gdy się w wieku 18 lat zaczyna regularnie grać w FC Barcelonie? Barcelona nadal stara się obniżyć pensje. Większość bardziej doświadczonych piłkarzy ma sfinalizować obniżki pensji. Do Juventusu może wrócić Pjanić, przy czym Barsa miałaby PŁACIĆ część jego pensji. Możliwe, że go Anglii (Tottenhamu) uda się sprzedać Emersona Royala. To wszystko miałoby pomóc nieco zbliżyć się do celów budżetowych, i dostać pozwolenie na zarejestrowanie do Ligi m.in. Sergio Aguero.
  23. Monster Train także stawia poje'banie trudny cel, ale to właściwie jest standard w rogalikach. Albo może: był, bo teraz możemy mówić o dwóch popularnych rodzajach rogali. Jeden idzie ścieżką od Rogue Legacy do Hadesa, i jest robiony po to, żeby go przechodzić. Drugi pozostaje bardziej klasyczny, i przejście gry jest naprawdę skrajnym osiągnięciem, i zazwyczaj wręcz ciekawostką, bo dodawanie sobie kolejnych wyzwań, modyfikatorów, próbowanie jak sobie poradzić gdy trafiają się dobre albo cienkie losowania itp. jest głównym sensem gry. Slayowe gry należą chyba prawie wszystkie do tej drugiej kategorii, chociaż znając życie kiedyś jeszcze pojawi się jakaś gra integrująca Slayowy styl z progresem historii. Ja w nie wszystkie gram dziesiątki godzin z przyjemnością, nigdy nie zbliżając się do "bycia dobrym". Szczerze mówiąc to przejście tych gier na najwyższym ascencie wydaje mi się jakieś niemożliwe. Aha, właśnie, widziałem gdzieś komentarz, że spatchowano Griftlands na Switcha. Pewnie kiedyś wymięknę i kupię, mam nadzieję że gra faktycznie działa teraz znośnie na handheldzie. Hypnospace Outlaw - ciekawa gierka, albo może wręcz dzieło sztuki. Trudno mówić o gameplayu. Gra ma szalenie ciekawą konstrukcję, czyli używamy prymitywnej przeglądarki rodem ze wczesnych lat 90. i napotykamy potrzebne informacje czy treści. Gra też w żaden poza-diegetyczny sposób nas nie informuje, co właściwie mamy robić, więc dość często można poczuć się bardzo zagubionym. Grę trudno mi polecić, bo jest tak wyjątkowa, że ani to do czegoś porównać, ani przewidzieć, komu się spodoba. Evergate - gra jest uroczo wykonana, ale w pełni ograniczona do kolejnych planszy platformowania. Po prostu ekran za ekranem jest sporo kombinowania jak doskoczyć w określone miejsce, i w razie niedoskoczenia powtarzania tego samego. Wyzwania są dość oryginalne, dzięki unikalnej technice skakania/wystrzeliwywania się w tej grze. Dość szybko zacząłem mieć problemy. Gra była już na przecenie za jakieś 25 zł i jak na tę cenę jest dobra. Po prostu to jest samo platformowanie, bardzo mało jakiejkolwiek eksploracji czy historii. Manifold Garden - to jest trochę jak Monument Valley w 3D. Gra o architekturze i zagadkach, nie ma wiele zawartości (ot, kilka godzin do przodu), ale z przejmującym nastrojem. Escher, Incepcja, nieskończoność. Koncept rozwala, i gra zostawia cię z nim aż się przyzwyczaisz, bez podpowiadania za wiele. Jedna z najbardziej bombastycznych, monumentalnych gier na tej generacji.
  24. ogqozo

    Premier League

    Tak się śmiałem z kontraktów rozdawanych przez United, ale teraz muszę im oddać: dostający bodaj 20 milionów De Gea dzisiaj naprawdę wiele im pomógł. Ogólnie trochę nędza no, Sancho wygląda tragicznie jak na razie, środek pomocy bez kręgosłupa gdy nie ma McTominaya. Jak rywal się broni, to chłopcy Ole mają ciężko. Adama Traore jest nadal fascynujący. Koleś mija rywali jak nikt na świecie, mogą tylko patrzeć. Tylko no rzadko kiedy jakikolwiek gol z tego wynika. Szkoda go na Wolves.
  25. Włączyłem ten Monster Train no i wsiąkłem, hype is real. Gra tak kompaktowa, że głupio grać siedząc przed TV, ale na handheld idealna. Wiadomo że dość podobne do Slaya, ale po dłuższym czasie niegrania w Slaya właśnie bardzo wciąga coś nieco podobnego, ale innego. A Hat in Time za pół ceny. Szczerze mówiąc, nigdy się nie wkręciłem w tę grę. Nie wiem, czemu część osób wymienia ją wśród najlepszych ever. Dla mnie była drętwa i plastikowa. Ale może jeszcze spróbuję. Gardens Between za 17 zł. Za tę cenę naprawdę dobra przygodówka. Ta gra dostała oceny poniżej 8/10 bo jest bardzo krótka, ale ma fajne zagadki i ogólnie za tę cenę jest na plus. Carto, Narita Boy, Roki, I am Dead - kilka innych krótkich gierek z ciekawym pomysłem na wykonanie. Również pierwszy raz mają większe przeceny. Dwie ostatnie stawiają na fajną historię, Carto na zagadki, a Narita Boy to bardzo retro nawalanka, która poszła dalej niż większość "retro" gierek w wizualnej inspiracji. Ale może być ciężko.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...