-
Postów
23 367 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Oba mecze były przeje'banie ekstremalnymi widowiskami. Ale chyba najbardziej rozwalał Pepe zatrzymujący zespół Cristiano Ronaldo ciągle wjeżdżając z tymi niemożliwymi wślizgami i wybijając piłkę z linii bramkowej. Koleś zatrzymał w polu karnym w ten sposób chyba ze 20 akcji w jednym meczu. Wtf.
-
Nie jestem tuzem gamingu, ale mnie zniszczył
-
Czemu ten filmik sprzed półtora roku nadal tak dobrze opisuje kolejne derby mdr TV 2 Sporten na Twitterze: „And Solskjær has won it! Manchester er rød! https://t.co/nHklUPXyJm” / Twitter
-
Fakt jest taki, że ludzie próbujący zrobić Champion's Road zazwyczaj po prostu wyłączają grę jak spadają, bo restart całej gry to najszybsza metoda, by podejść do tego levelu znowu z kostiumem tanuki. Druga najszybsza metoda to iść znowu do levelu 3-1 i tam wziąć kostiumy, wyjść, i znowu zacząć Champion's Road... Nadal szybsze niż liczenie na "można wylosować". Bez kostiumu niby bardziej tru podejście, ale jak będziesz tak blisko i padniesz w ostatniej sekcji to szlag cię trafi. Super. Ludzie i tak to robią, bo nikt normalny tego levelu nie przechodzi bez wielokrotnego powtarzania, a to wymaga tylko dodatkowego niepotrzebnego wysiłku i nic więcej, i powtarzania, i powtarzania, no "trudność hardcore" jak dla naszych elitarnych fanów Soulsów. Dla mnie to nie jest dobry design. Na szczęście w Mario 3D World jest tego typu wad dużo mniej niż w poprzednich czysto 2D Marianach, tyle dobrego. To że level sam w sobie jest długi i bez checkpointów, to rozumiem, jako że to dodatek dla fanów chcących ciągle więcej i taka wisienka na torcie i ma takim epickim przedsięwzięciem być. Ale np. to jak działają te kostiumy to jednak niepotrzebna irytacja, i ona została właśnie w Bowser's Fury idealnie zrozumiana i naprawiona. Trochę szkoda, że z kolei Bowser's Fury nie ma żadnych trudności, nawet na miarę tych kilku poważniejszych sekcji z Odyssey, które były w ramach "post-game". Ogólnie jeśli ktoś nie grał w tę grę na Wii U bo olał Wii U, to ten pakiet musi być w granicach najlepszych gier, jakie wyszły przez ostatnie 10 lat, zresztą tak czy siak Bowser's Fury mogłoby samodzielnie dostać jakieś 282 nagrody GOTY. Pół na pół, jako przypomnienie 3D World oraz krótkie ale nowe Bowser's Fury, gra jest zdecydowanie warta pełnej ceny. O dziwo. Niby zestaw stara gra + demo nie jest wart kupna, ale szczerze to i tak to jest lepsze niż wszystko inne co wychodzi w sklepach. Aż mam wątpliwości czy sprzedawać, może potrzymam rok, łudząc się ciągle, że kiedyś jeszcze włączę i skończę Champion's Road.
-
Nie było tak źle, Henderson trochę wybronił, ale ogólnie ładnie ich zastopowali, a i mieli trochę okazji na podwyższenie. Ole przeciw silnym ekipom to nadal zonk, no i najbardziej nieunikniona broń w futbolu czyli karny Bruna Fernandesa. Nie grają posiadaniem piłki, ale pomijając to, to kto jest lepszy na ten moment na drugie miejsce? W obecnej formie może Chelsea i tyle, nie wiem. 55 goli - to średnio 2 gole na mecz, w Premier League to jest bardzo wysoka liczba i Man United jakimś cudem tyle ich strzeliło.
-
Szybko leci w tym Liverpoolem, porażka za porażką, teraz Fulham strzela na Anfield na 1-0, a ogólnie Kloppowcy zdobyli bodaj jedną bramkę w ostatnich 7 meczach na Anfield. Derby Manchesteru zaraz potem. Nie tyle walka o tytuł, bo tutaj chyba nic nie może się zdarzyć, co przynajmniej walka o honor i drugie miejsce dla United. To też jednak byłby nieco zaskakujący sukces. Bez Pogby, United gra bardzo ostrożną, ciężką, nudnawą piłkę, a kandydatów do walki jest sporo, bo i Leicester ciągle ma wyniki, i Chelsea bardzo solidnie za Tuchela, i West Ham oraz Everton pozostają w grze, a może i Liverpool jeszcze się obudzi i powalczy o top 4. City ostatnio tak dominuje, że boję się włącząć ten mecz: dotknie United piłki, wyjdzie więcej niż dwa razy na ich połowę?
-
Champions' Road mdr. Je'bać ten level. Prędzej wyrzucę grę przez okno i zabiję 10 Orphanów of Kosów naraz niż to kiedykolwiek przejdę. Ogólnie poziom trudności Mario 2D i Mario 3D jest tak inny, nie mówię o tym dodatkowym levelu bo on w każdej odsłonie jest ciężki, ale w 3D Mario generalnie cykasz wszystko na raz, najwyżej na dwa, a w odsłonach 2D już w trzecim-czartym świecie zaczynają się problematyczne skoki, ciężkie do zmieszczenia akrobacje i zielone gwiazdki albo flagi typu "no kurna jak ja mam tam sięgnąć". Od połowy Mario 3D World dosłownie na każdej planszy jest więcej trudności z zaliczeniem, niż w Bowser's Fury Na swój sposób to dobrze, na szczęście plansze nie są długie, no i ta zmiana że zachowujesz znajdźki po skusze wiele zmienia w praktyce... Jest dużo, dużo lepiej niż w znienawidzonej przeze mnie serii NSMB. Najgorzej tylko nie lubię, gdy jakaś dopałka jest nie do zdobycia bez np. kostiumu kota, i muszę pamiętać o tym levelu aż gdzieś mi się pojawi kostium kota, kiepska sprawa. Bowser's Fury wprowadza tutaj idealne ulepszenie - jeśli jakiś element gry wymaga dopałki, której nie otrzymujesz w tym miejscu, to ta dopałka powinna być po prostu dostępna z ekwipunku zawsze.
-
Ok, po poprzednich 100 twoich postach naprawdę już wiemy, że lubisz grać na PC i nie lubisz grać nie na PC. W podstawce P5 jest mniej więcej tak, jak w poprzednich dwóch częściach. Bez poradnika napisanego przez kogoś, kto rozpisał z góry plan, zapewne stracisz różne małe wątki, bo "zmarnujesz" trochę czasu zanim gra się skończy. W Royalu trochę to rozciągnięto i zmieniono kilka punktów i pewnie "naturalne" przejście będzie bliższe 100%, ale raczej mało kto na ślepo zrobi dosłownie każdą rozmowę... no bo są każdego dnia wybory, ale nie wiesz z góry ile masz na co szans (a w Royalu jest kilka nowych wątków). Jeśli chodzi o rozmowy z confidantami, to nie zawsze jest łatwo domyślić się właściwych odpowiedzi, a ponadto na początku nie jest łatwo zawsze mieć w ekwipunku adekwatne persony, by zyskać te dodatkowe punkty oszczędzające jeden dzień. Za wiele to nie zmienia w całej grze, podstawowy wątek i to co trzeba zrobić jest, jako się rzekło w tym temacie, MEGA tłumaczony graczowi dosłownie jak dziecku po sto razy. Po prostu pewnie stracisz jakieś tam konwersacje z jakimiś tam postaciami, ale na pewno na luzie masz wybór, czy będzie to stary gruby dziad płaczący ci nad swoim życiem, czy romans z hot licealistką. Bez jakiegoś parcia na 100%, nie ma się czym przejmować. Mapa, kalendarz, więcej opisów w menusach (np. lista umiejętności confidantów) itp. trochę w P5 pomagają tym bezporadnikowym, podobnie jak coś, co właściwie jest nieidealnym, ale jakimś tam quasi-poradnikiem, czyli ta opcja że wciskasz bodajże kwadrat i ci pokazuje, co danego dnia robili internauci, albo jakich udzielali odpowiedzi (zazwyczaj 95% z nich robiło to samo, hm). Coś takiego jak "true ending" niby jest w P5, ale znacznie bardziej oczywisty niż w MegaTenach poprzedniej generacji. Po prostu na sam koniec będzie pytanie, czy chcesz X czy Y, no i będzie jeszcze coś albo nie. To mają na myśli ludzie piszący o "true endingu". Nic zrobionego przedtem nie ma na to wpływu. Pomniejszych wskazówek jest bardzo dużo i nie bez powodu są tego całe poradniki. Np. weźmy relacje. Te które się bardziej opłaca zrobić na początek to pewnie Death na początku (akcesorium regenerujące SP = w sumie zapewnienie że możesz robić całe dungeony w jeden dzień, albo i pakować w nieskończoność, nie jest to potrzebne dla walk, ale odłożenie jak najszybciej dużej ilości forsy pomoże w reszcie gry), potem Temperance i Fortune (oba pozwalają osiągnąć różne dodatkowe efekty bez poświęcania na to osobnego czasu, więc im wcześniej tym lepiej). Z aktywności pobocznych - jest ich wiele, przykładowo chyba najtrudniejsze jest nadal podniesienie wcześnie guts, dlatego jedną z najbardziej wartych próbowania aktywności w wolnym czasie jest burger challenge, oraz priorytetyzowanie tej statystyki w wyborze filmów i książek. Statystyka, której brak najwcześniej zablokuje najwięcej graczy, to guts, za nimi charm i proficiency. W grze jest więcej czasu (zwłaszcza w Royalu, Boże, ta gra się nigdy nie kończy), ale niektóre rzeczy trudno będzie zacząć wystarczająco wcześnie by w pełni z tego zyskać, bo na początku gry trudno mieć wystarczająco gust i kasy.
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
ogqozo odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
-
Przejrzałem recenzje i nie widzę sugestii, że cokolwiek by mnie tu zaskoczyło. Mówią najwyżej tylko o tym, że w porównaniu do poprzednich części jest MNIEJ ciekawych rzeczy i WIĘCEJ powtarzalności, banału i grindu. No to nie, nie brzmi to, na 3DS-ie to by było do rozważenia jeśli tylko jest ładne i gładkie, ale na Switchu jest 1000 innych jRPG-ów. Prędzej kupię nowy Atelier Ryza, albo tę zrzynę z Pokemonów.
-
Muszę powiedzieć, że po prostu mało gier wydanych w ostatnim czasie jest tak dobrych, jak Bowser's Fury. Napisałem, że nikt nie wyda 60 euro na ten dodatek, ale w sumie to postrzegam go w okolicach PT czy Ground Zeroes, bo jakość jest tak arcydzielna, że w sumie bardziej warto pograć 5 godzin w to, niż w przeciętną giereczkę przez 100 godzin. Latanie Marianem i robienie tych wszystkich rzeczy jest po prostu tak fajne. Wiele rzeczy wykorzystamy raz albo nawet ani razu. Nie wiem, na przykład wysokość salta w bok, albo fakt, że jeśli uderzymy w wodę z wystarczającym rozpędem, to będziemy przez chwilę po niej biegać. Prawie wszystkie gwiazdki da się zdobyć używając wyłącznie podstawowego skoku, tak więc każdy może grać na swój sposób, wykorzystując od 1% do 100% możliwości bogatego movesetu. Dopałki w tym dodatku mamy zawsze pod ręką (możemy odłożyć 5), co pozwala uniknąć frustracji gdy chcemy coś zrobić w określony sposób - to jest niby mała i oczywista, a świetna sprawa. Bowser Junior to fajny dodatek, prawie do niczego nie służy, ale kilka razy skorzystałem z opcji wskazania mu czegoś (ruchowo, przez celownik) i on to zrobił i mi pomógł, jest to ułatwienie i nie jest konieczne, ale poczułem się jak w Galaxy. Jakość jest wysoka. Wszystko dopracowane i żwawe. Fajnie jest widzieć jakiś punkt w pewnej odległości i móc raz dwa tam się dostać przez kombinację fascynujących, wesołych akcji. Ta gra przypomniała mi, że nie doceniam Odyssey. Nie umieściłem tej gry na liście top generacji głównie dlatego, że po prostu wolałem Galaxy, ale teraz po kilku latach znów pamiętam, jak zarąbiste jest Mario Odyssey w porównaniu do wszystkich innych gier. Super się po prostu lata Marianem po świecie. Ta gra ma tyle kurna ENERGII, naprawdę Mario jest kurna konieczny w świecie gier, zwłaszcza dzisiejszym, gdzie można zasnąć klepiąc te wielkie hiciory. Tutaj jeszcze bardziej mamy naprawdę kapitalnie zaprojektowany świat: z jednej strony kompaktowy, wszystko bardzo blisko, a z drugiej poprzez mnogość interakcji i wesołych elementów można by określić ten świat jako bogatszy niż wiele ciągnących się milami lasów, łąk i stepów z open-worldów na duże konsole. Poziom trudności jest w sam raz, nie zginąłem praktycznie ani razu, ale zawsze było coś do roboty i było dość na styku, żebym był zaintrygowany. Gra nie jest aż taka mała. Mamy 100 gwiazdek. Po zdobyciu 50 mamy "pierwsze zakończenie", po którym na mapie zaznaczone zostają miejsca pozostałych gwiazdek, a także odblokowuje się fast travel po całym świecie (praktycznie natychmiastowy). Kiedyś to by wydano jako pełną grę. Okej, może Fury jest znacząco krótsze nawet w porównaniu do Sunshine, ale jak wynika z powyższego opisu - jest znacznie lepsze. Tytułowa furia Bowsera to sama w sobie mieszana sprawa. Wynika z niej trochę zabawy i śmiechu, fajny pomysł ogólnie, ale czasami będzie irytował, gdy chcemy coś zrobić, a tutaj nie możemy, bo Bowser pojawia się w losowych odstępach czasu i przez losowy okres bombarduje nas ogniem. Podczas furii gra męczy się technicznie najbardziej, ale to nie jedyny powód, dla którego, jak w Odyssey, polecam grać prawilnie na TV. Sterowanie, widoczność, skala, wrażenia, zdecydowanie nie jest to gra, którą najlepiej się doświadcza na handheldzie. Jest też fajny efekt wody. Ogorek Konserwowy na Twitterze: „Mario wymiataldo #SuperMario3DWorld #BowsersFury #NintendoSwitch https://t.co/fcmF0TIoTM” / Twitter
-
Z tym że gra jest trudna mówię pół-żartem, w sumie zawsze chciałem dać Sunshine jeszcze jedną szansę i jakoś się przyłożyć do opanowania tych ruchów i pisków by było gładko i przyjemnie i lepiej niż w innych częściach, jak te 5 fanów Sunshine mówi że jest. Może ta kompilacja to dla mnie właśnie okazja do tego; chociaż za 50 euro słowo "okazja" nie jest pierwszym, jakie myślę.
-
Fani Sunshine generalnie najczęściej mówią, że ta gra jest lepsza, bo odważyła się zmienić formułę, wprowadzić inną historię, inne schematy, inne sterowanie. W sumie prawda, tylko jak dla mnie... to nie czyni gry dobrą. Większość Marianów nie ma właściwie żadnej historii, postaci są idiotyczne, irytujące, i do porzygu wszechobecne w każdej grze, Nintendo sprawia że nienawidzę tych postaci, poprzez ich rosnące ciśnienie, by nic nie zmieniać w ich jakże płytkim i głupim L O R E... ale co mnie to obchodzi, gdy gameplay jest tak rewelacyjny. Te scenki są może dobre jak na Mariana, ale nadal w ogóle nie są dobre na tyle, żebym nie wolał po prostu braku scenek, zamknięcia mordy i pozwolenia mi na akcję. Właśnie dlatego gry Mario 3D to najlepsze gry, że ogólnie to robią. Nawet liniowe plansze w Mario zazwyczaj dają niesamowitą wolność i głębię, bo przelecieć je można w minutę, ale można też w dowolnej mierze zaangażować się w dodatkowe gwiazdki i inne znajdźki, teraz albo później. Nie ma jakiegoś "spójnego świata" w tych grach, ojoj, ale fajniej się tak gra. W Mario Sunshine brakuje jakiegoś zróżnicowania lokacji pod względem wyglądu, brzmienia i budowy, natężenia wyzwań. Jest za mało dobrych sekcji i za dużo słabych. No tak, o czymś to świadczy, że te levele bez FLUDD-a są najlepsze, bo mogli w nich wypróbować po prostu fajne pomysły na fajne platformowanie, bez wbudowywania tego w ten plażowy świat, w którym ciężko jest umieścić całą serię skoków po platformach bez kamery zacinającej się na wzgórzu, na którym to wszystko jest w ramach "spójnego świata", zostawiającej ci "platformowanie" w formie postaci widocznej jako cień i platform niewidocznych w ogóle, albo nagle przeskakującej o niemal 180 stopni dokładnie tak, żebyś nie miał szans nie zje'bać skoku. Gra miała i tak potencjał, ale coś nie pykło z cyklem developingu. Nintendo musi zawsze wydać Mario tuż po premierze nowej konsoli, no i w tym przypadku ktoś wymyślił że analogowe spusty pasują fajnie do psikawki, wymyślili sporo nowych konceptów, ale nie mieli na ten moment premiery GameCube'a naprawdę dopracowanej gry. Praktycznie wszystko w tej grze zyskałoby przy doszlifowaniu wielu spraw. Niebieskie monetki są nawrzucane na chama. Za dużo rzeczy wymaga psikania ich psikawką w kierunku, który nie chce się psikać. Zakończenie jest jeszcze gorsze niż reszta. Itd. To nie była jakaś udana gra na premierę i z racji marki nie przeszło to bez echa, gra ma famę rozczarowania już prawie 20 lat, oczywiście wybór był wtedy inny i więcej można było wybaczyć. Znając forum, powinien wyskoczyć ktoś od "ta gra po prostu jest dla was zbyt TRUDNA, nie jesteście DOBRZY w opanowaniu tego mistrzowskiego sterowania piskawką i zrozumieniu że każdy źle wymierzony skok i powtarzanie etapu czegoś was uczy, to nie jest gra dla bezmózgów jak współczesne, bla bla, itd".
-
Ok, z dziedziny wycieków to wygląda na TROCHĘ bardziej prawdziwe niż kiedy ludzie po prostu drukują kartkę A4 z logiem Nintendo i listą tytułów typu "Metroid Prime 4 - 2021, Metroid Prime Trilogy - Q2, Pokemon Open World - jutro". Wygląda bardzo eskcytująco, ale to chyba jasne, że będzie problem techniczny ze zrobieniem gry, o której fani fantazjują. Co do remake'ów Pearl i Diamond to pewnie są nieuniknione jak wszystko, nie jestem fanem tych części, to najmniej wyróżniająca się generacja ze wszystkich, nic z tych gier nie pamiętam. Tempo poruszania się było niskie, lokacje może odmienne dla fanatyków Japonii, a dla mnie jak kopie tych w poprzednich częściach. W tej generacji zaczęło się opieranie historii na zaje'biście nudnym L O R E świata pokemonów, robienie z legendarnych pokemonów jakichś bogoli itd., bardzo jest to kiepskie. Fajny był dodatkowy aspekt kopania pod ziemią, brakuje mi w Pokemonach takiej dodającej przestrzeni świata głębi aktywności. Oczywiście Cynthia to ulubienica każdego kto jest aż tak zboczony, żeby szukać waifu w Pokemonach (czyli... w sumie dużą część fandomu Pokemonów). Remake może być tylko na plus, siłą rzeczy wiele spraw będzie musiało być zmienione w jakimś kierunku.
-
Ludzie trochę przesadzają z tym "home game", nie ich wina że grają domowy mecz w Rumunii. Po tym, co zrobili rok temu na Anfield, nie będę nawet się odzywał. Oczywiście Atletico zawsze POWINNO przegrać mecz, ale jednak tak często mają szczęście i dzieje się odwrotnie. Robercik w końcu zaczął coś strzelać i dostawać nagrodę Gracza Meczu, może jeszcze ten sezon nie jest stracony. Będzie ciężko dogonić Rashforda i Giroud, ale tak serio to zwłaszcza Haalanda, który cholera wie ile jeszcze ma zamiar wygrać sam dla Dortmundu. Jeśli Messi i Cristiano odpadną już w 1/8 finału w LM, potem na Euro Messi nie gra, Cristiano może odpadnie (lol pewnie nie), a Polska z brązowym medalem po serii meczów na 0-0 i karnych, no Złota Piłka jest nadal do wyciągnięcia.
-
Jak na razie ludziom wybuchały rzeczy tylko ze względu na to, że niektóre docki były źle wykonane jak na takie zadanie (nie miały kontrolera PD). Nie widziałem przypadku, by coś faktycznie złego się stało z innego powodu, czy to z ładowarkami z telefonu, czy powerbankami. Ludzie ładują Switcha ładowarkami z telefonu, ja też. Jakieś ryzyko pewnie jest, głównie takie, że zawsze coś się może zdarzyć w życiu, ale to nie jest objęte gwarancją.
-
Na rynku trochę ciężko jest się przebić grze, która nie jest jakimś superwielkim hiciorem, jakiś miażdżących recenzji nie dostała (ma swoich fanów, ale i wielu zostawiła obojętnym) - a kosztuje 300 zł. Demko to ogólnie przyjemne przeżycie, ale... mało się w nim robi w sensie grania? Z tego opisu powyżej wnioskuję, że w pełnej wersji jest możliwości dużo więcej. Natomiast w demie po prostu możemy wrzucić jedną z 4 ścieżek z kilku utworów w danym momencie, i w sumie tyle, wszystko inne dzieje się samo. Fajne efekty żeby sobie posłuchać, ale jako gra video wymagająca zaangażowania to nie wydaje się tak bardzo angażujące.
-
Inter zdobywa prowadzenie w derbach. 10 lat temu, dwa kluby z Mediolanu skończyły na szczycie tabeli, i teraz sytuacja może do tego powrócić. Na ulicach też to widać, bo zebrani fani zamalowują miasto racami już od rana. Z całą sympatią dla Milanu i paru innych klubów grających ładnie jak Atalanta, to jednak Inter w tym momencie wydaje się spokojnie najsilniejszą ekipą w Serie A. Kontrolują sprawę, mają dużo obrońców i są oni dobrzy, a Barella to najlepszy środkowy pomocnik we Włoszech. Zrobili te duże transfery i teraz wiele z nich po prostu daje świetne rezultaty, jak Lukaku, Achraf, Barella, de Vrij. Właściwie Lukaku to dominator na poziomie Zlatana czy Cristiano Ronaldo we Włoszech. Milan popróbuje, ale ciężko jest tej ekipie coś strzelić ostatnio.
-
Szydera z porażek Liverpoolu rozkręciła się dość szybko. Numer 1 to dla mnie wpisać po każdej porażce "Thiago" na Twitterze, żarty z tego że Thiago "zaliczył rekord ligi mając 130 wskazań palcem, maestro środka pola" i "kontrolował tempo zaliczając 13 pomysłów na minutę" jakoś nadal mnie bawią po... dobrych kilku słabych meczach Hiszpana. Numer dwa to chyba szydery z nurkowania Salaha i Mane. Chociaż oni to chyba jedyni dobrze wyglądający piłkarze Liverpoolu w tym sezonie. Numer trzy to... też szydera z Thiago, w sensie z tego co Thiago robi gdy ma zamiar odebrać piłkę rywalowi. To że obrona i Thiago zagrali dobry mecz w Budapeszcie z Lipskiem wygląda teraz bardziej jak wyjątek niż reguła. Chcecie się poczuć staro? Jakby każdy wygrał zaległe mecze, to Liverpool jest na 9. miejscu w tabeli. Szybko poszło.
-
Dobra krótka gra > dobra długa gra. Tak czy siak przecież na Switchu są setki świetnych gierek do nadrobienia. Pytanie która lepsza. Faaaak juuu, ile można. A teraz przynajmniej cichy okres z premierami. Ostatnio wydano na Switcha: Astrologaster, Anodyne 2 czy Thomas Was Alone. Bardzo ciekawe gierki. Nie chcę strzelać cały czas słowem na "R" ale też już zaraz kolejny, o jakże oryginalnym tytule Rogue Heroes. Niby wszystko w jednym kotle: rogalik, wykonanie wszystkiego jakby po prostu robili port A Link to the Past, co-op do 4 graczy. Ale pierwsze opinie w internecie na temat gry są bardzo pozytywne. Premiera publiczna za kilka dni.
-
Bardzo dużo przecen od wczoraj. Na większe i mniejsze hiciory. W większości są to tylko przeceny do poziomu, który już był, ale warto przejrzeć wishlisty. Z nowszych rzeczy można zwrócić uwagę na gierkę pt. Evergate, która szybko zleciała z początkowych 80 zł do teraz 30 zł. Naprawdę fajna platformówka, zwłaszcza za tę cenę. Porównania do Ori są oczywiste, chociaż sam układ plansz i co za tym idzie samo platformowanie są zupełnie inne. Jeśli coś jak "Ori, tylko liniowa platformówka zamiast metroidvanii" brzmi dla was dobrze, to gra jest kompletnie do kupienia. Pierwszy raz na Switchu przeceniony jest Scott Pilgrim, choć niewiele. Inne ostatnio wydane gierki warte uwagi: Roki - 48 zł - wiem, że wiele osób nie kupi nawet za 50 zł liniowej przygody w której głównie się "klika". Generalnie gra ma konstrukcję jak klasyczne przygodówki point-n-click. Jedna z najlepszych w tej dziedzinie, słodka i mroczna zarazem niczym dobre kreskówki. Creaks - nowa gra Amanity urocza jak zawsze, i bardzo krótka. Going Under - 48 zł - po cichu jeden z ciekawszych zwrotów na temat rogalika w ostatnim czasie. Pomysł na niedającego ci szans, powtarzalnego, wymagającego przyprawiającego o mdłości powtarzania rogalika rozgrywanego w biurze korpo jest świetny, chociaż technicznie nie wszystko jest na wysokim poziomie. Mr. Driller DrillLand - 40 zł - po cichu jedna z lepszych gier 2020, za pół ceny można się skusić Huntdown - 48 zł - gra obrosła od czasu premiery pewnym kultem wśród graczy retro, chociaż ja w nią nie grałem, wygląda przebrzydko na obrazkach. Carrion - 60 zł - widziałem opinie, że podobno Carrion to jednak dobra gra, jeszcze nie wiem. Chyba poczekam na większą przecenę. Ponadto na przecenie m.in. Lonely Mountains, Raji, Double Kick Heroes, I Am Dead czy bystry rogalik Crown Trick.
-
Ok, to o HD rumble też oczywiście cofam. Nie wiem czemu miałem takie wrażenie, może po prostu przeskok z wielu ostatnio wydanych gier, które w ogóle nie mają wibracji mdr. Tutaj są w sumie fajne, ale baaardzo ubogie i bazowe w porównaniu do Odyssey.
-
E dobra, coś nie ogarnąłem, w tej grze jest salto w bok (nie ma tego prostego w tył z kucania), rzucanie się ("midair roll") i jako takie turlanie, choć ograniczone w porównaniu do Odyssey. W sensie ogółu to nie zmienia, nie da się grać tak jak w Odyssey, ale akurat te rzeczy są.
-
Włączyłem wreszcie. Uczucia nadal mieszane, gra oczywiście jest zaje'bista, ale jednak nadal też jest to typ Mariana, który mi niezbyt pasuje. To się nie zmieniło. Kilka zmian dokonano w kierunku sterowania z Odyssey, postaci poruszają się szybciej (w tym wspinając), jest parę nowych ruchów, także kilka uwygodnień w obsłudze gry, możliwości przewijania kilku animacji więcej itd. To na plus. Czasami aż można się przestraszyć tego szybszego tempa, bo można gdzieś spaść longjumpując na pałę mdr. HD rumble przypomina o tym, że istnieje, i że kiedy jakiś developer jeszcze chce, to potrafi zrobić z nim cudowne rzeczy, czujemy z taką subtelnością każde uderzenie w fizyczną powierzchnię. Szybsze tempo praktycznie wszystkiego w tej grze czyni ją po prostu przyjemniejszą, a multiplayer chyba powinien być jeszcze bardziej zabawny. Nintendo promuje ten dodatek "Bowser's Fury" dość mocno prezentując grę, a może powinno bardziej promować multi online, bo nie sądzę, żeby jakiś gracz ponownie wydał 60 euro tylko na "Bowser's Fury", a na to multi - owszem. Powiedziałbym nawet, że grube miliony tę grę kupią dla tego multi, bo przecież nie każdy miał Wii U (w sumie to nikt nie miał). Z jednej strony, sterowanie Mario to nadal największa przyjemność w historii gier. To jest po prostu niesamowita kontrola nad postacią, i to przy użyciu kurna trzech przycisków. To jest zawsze fajne i zawsze chce się grać. Z drugiej strony, daleko tu do Odyssey, i jednak w 2021 nadal raczej jest to dla mnie wada, niż "odświeżająca prostota". Nie ma nie tylko czapki, ale też przecież całego repertuaru salt, potrójnego skoku, rzucania się, turlania itd. Mój zarzut do Odyssey był taki, że poziomy za rzadko dawały okazję w pełni wykorzystać ten genialny bogaty moveset, no ale to jest genialny bogaty moveset. 3D World jest dla mnie po prostu gorszą odmianą, a przycisk biegu w tego typu grze nadal mnie śmieszy. Kilka innych schematów Marianów 2D to też rzeczy, za którymi jednak wcale nie tęskniłem. Plansze są często mniej efektowne, niż w Galaxy, a nawet Odyssey. Dopałki czynią większość zadań banalnie prostymi, a z kolei bez nich możemy przegapić pewne bonusy, więc w razie skuchy zostaje tylko powtórzyć level (co na szczęście jest tu znacznie szybsze, niż w poprzednich Marianach 2D, a teraz jeszcze zachowujemy zielone gwiazdki nawet w razie zgonu, co jeszcze ułatwia przelecenie levelu kolejny raz, no i plansze szybciej się władowują. Level musimy i tak dokończyć, jeśli wyjdziemy tuż po zdobyciu zielonej gwiazdki to nie mamy jej zaliczonej. Ogólnie nie jest nadal natychmiastowo, ale szybciej niż kiedykolwiek w tej serii, i to dla mnie duży plus). Co faktycznie odświeża, to niesamowite tempo tej gry. Dzisiaj już takich rzeczy nigdy w grze AAA nie dostaniemy, i po siedmiu latach 3D World uderza tym bardziej, niż w momencie premiery. Po prostu lecimy naprzód. Nowe rzeczy są dosłownie w każdej minucie. W 2021 roku to jest już zupełnie nienormalne, że gra wyświetla się w wysokiej rozdzielczości i polega na tym że idziesz naprzód. Bowser's Fury? Wygląda może na rzut oka jak dodatek do Odyssey, ale zaznaczmy, że to jest na "silniku" 3D World. Plansza open world władowuje się dość długo i sprawia zauważalne trudności Switchowi (nie żeby strasznie szarpało, ale jest wiele widocznych kompromisów). Prawdziwe Mario 3D z pełnym movesetem w takim otwartym świecie byłoby niesamowitym przeżyciem, ale wydaje się, że na konsoli Nintendo byłoby o to ciężko. Mimo wszystko Odyssey wyglądało i działało lepiej. W każdym razie, Bowser's Fury jest otwartą planszą (tak naprawdę raczej zbiorem kilku mniejszych plansz z po prostu nudną drogą pomiędzy nimi), z bardzo przyjemną trójwymiarowością i płynną eksploracją, natomiast sterowanie nadal jest jak w 3D World, z przyciskiem biegu i tylko kilkoma ruchami. Trochę niedosyt z tego powodu, choć inny developer chciałby to wydać jako osobną grę i byłby dumny, bo tak jak mówię - sterowanie w 3D World jest dla mnie znacznie słabsze, niż w prawdziwych Marianach 3D, ale przecież i tak rewelacyjne na tle innych gier.
-
Po tym tygodniu to już chyba nie ma co mówić. City wygra zaległy mecz i ma 8-10 punktów przewagi. Patrząc na formę reszty i formę Man City, trudno mi sobie wyobrazić już jakieś zwroty akcji na szczycie. Gdy wszyscy mają kryzys, ta ekipa jest perfekcyjnie skupiona. A Ruben Dias wyrósł szybko na takiego ich Van Dijka. Pytanie teraz chyba takie, czy graczem sezonu będzie wybrany on, Guendogan czy De Bruyne. Szybko poszło od kiedy Tottenham był liderem do momentu, gdy ma 17 punktów straty do lidera. Jose "potrzebuję czasu" Mourinho po ponad roku wrócił klub mniej więcej tam, gdzie był jak zwalniali Pocha, czyli w kryzysie, bez stylu i bez wyników. Peleton przeżyje chyba wiele dramatów, bo np. dzisiaj Everton i Chelsea mogą już wyprzedzić Liverpool, a jeśli Klopp przegląda komentarze w internecie, to chyba pierwszy raz poczuł, że w jeden tydzień wiele się może zmienić w karierze trenera. Przynajmniej pod względem oceny "fanów". Everton to w ogóle poprzez te zaległe mecze taki cichy skradacz ostatnio, niby daleko w tabeli, ale przez te zaległe mecze może przecież wskoczyć spokojnie na miejsce w LM. Grają do dawna raczej defensywnie i ostrożnie (tak, wiem, 3-3, ale ile oni mieli okazji w tym 3-3?), ale wyniki są. Ich mecz z City w środę zapowiada się "ciekawie". Tottenham na kontrach daleko nie zaszedł.