Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 367
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. Dla mnie też 2020 był rokiem grania w wyjątkowo dużo gier, byłem nawet w stanie zrobić całą listę. Nadrobiłem sporo gier starszych, ograłem wyjątkowo dużo nowości, przeszedłem nawet The Last of Us, żeby było że przeszedłem. Szkoda że nie mogę znaleźć czegoś jak Filmweb dla gier, żeby wszystkie gry faktycznie tam były i bym mógł przejrzyście im wystawić jakiś komentarz. Łatwo zapominam. Dlatego 90% gier z tego roku już nie pamiętam, nawet jeśli były dobre. Opiszę tylko tych, których pamiętam jako faworytów. [spoiler] Kentucky Route Zero - zaraz minie 10 lat od czasu wydania gry Dark Souls, i od tego czasu w sumie wyszły dwie gry single player, co do których nie widzę możliwości zaprzeczyć: inne pozycje muszą się do nich równać. Są to Zelda i Kentucky Route Zero, dwie gry, których nie umiem nawet podsumować, bo za bardzo... wszystko jest tu najlepsze. Trzeba by napisać książkę, by to streścić. Wszystko jest tu tak na miejscu, że trudno uwierzyć, że nie ma tego w innych grach; że dopiero inne gry mogą się inspirować, i, miejmy nadzieję, będą. Fantastyczny pomysł na dialogi, reżyserię, historię, wyjątkowy klimat i zabawa z uczuciami. Każdy z pięciu epizodów mógłby być GOTY, a teraz są jedną całością, genialnie też ze sobą (współ)grającą. Wow. Bardzo łatwy wybór. Tales from Off-Peak City - powiem tak, dla mnie ta gra pokonuje inne tym, że jest krótka. Zazwyczaj nie jest to wymieniane jako zaleta, ale dla mnie jest. Podczas gdy wiele gier ma genialne momenty, ale potem je topi w zbyt długich powtarzalnych, nudniejszych kwestiach - czasami nawet nie są one obowiązkowe, ale ja jako gracz muszę ich spróbować - to Tales jest grą narracyjną i po prostu idzie do przodu jak film. Ta gra dała mi dwie godziny i nie żałuję ani jednej z nich, i to jest dla mnie świetny deal. Nie wiem no, miałem koparę na ziemi na to co tu się dzieje, i jak gładko idziemy przez tę historię w pierwszej osobie. Nie jestem nawet fanem jazzu, ale to może być najlepsze udźwiękowienie, jakie... słyszałem, ze względu na efekt przestrzenny i narracyjny, który robi. Grałem we wszystkie gry Cosmo-D i były dość ciekawe, ale nigdy się nie spodziewałem przed zagraniem w Talesy, że tę pozycję określę jako genialną. Paradise Killer - ta gra mogłaby właśnie być na drugim miejscu, gdyby nie pewne obciążenia bardziej tradycyjnej, "growej" formuły (oraz stosunkowo mało ekscytujące zakończenie). Nie żeby było tu zbyt wiele rzeczy, które stoją gdziekolwiek blisko "zwyczajnych". Pierwsza godzina czy parę w świecie Paradise Killer to lista zachwycających odkryć. No kurna, co za bezczelność zrobić grę, która jest... aż taka. Twórcy mieli wyje'bane na to, co starzy mówią. W każdym elemencie. A przecież przy tym wszystkim, nie jest to w ogóle jakiś eksperyment, ale trzymająca się kupy, bardzo żwawa i fajna giereczka, z kapitalnie ciekawym światem i historią, przyjemną eksploracją, dość wygodnym przemieszczaniem się, całkiem oczywistym interfejsem, znajdźkami, przeplatającymi się wątkami do odkrycia i kapitalną muzyczką. Do tego z gry nauczyłem się sporo rumuńskich przekleństw - największy pożytek z grania od czasu, gdy Yakuza 0 zapoznała mnie z wieloma wartościowymi japońskimi gwiazdami porno. Cudo. Hades - po wyjściu Hadesa myślałem, że to musi być GOTY, musi być w top 2 każdej listy, no nie ma bata. Ostatecznie... w sumie Hades był w top 2 w chyba każdym medium, jakie umiem wyguglać, ale u mnie zszedł nieco niżej. Po prostu dlatego, że pod względem emocji nie dał mi niczego aż tak wyjątkowego, jak gry powyżej. Jeśli chodzi o samo szpilowanie, cioranie, szarpanie, gierkowanie - na pewno gra niesamowita. Nic pojedynczo w tej grze niby nie jest zupełnie nowe, ale wymieszane jest tak, jak nigdy - niby robimy jeden dungeon w kółko, a ciągle coś się dzieje i idzie historia do przodu. Skończyć grę można niby i zawsze, i nigdy, bo po blisko 100 godzinach nadal miałem pewne ambicje do spełnienia. Ale też to dobrze, że gra kiedyś jednak pozwala od niej odejść, dając różnego typu graczom różne stadia, po których mogą powiedzieć: "basta, deinstalacja" i iść dalej z życiem. I znów - dla mnie szacunek dla gracza i jego czasu to w 2020 roku ogromna zaleta. Haven - chyba od czasu Breath of the Wild nie czułem się tak bosko podczas eksploracji świata 3D. Strasznie mi przypasił ten vibe, po prostu para młodych, zakochanych ludzi, rzucająca żarty na zwyczajowe tematy. Zarąbisty temat, dalej nie wierzę, że nie było wcześniej żadnej dużej gry która po prostu wzięła taką życiową relację (nie dla gamerów-lonerów...) za podstawę "składu". Jednocześnie przelatujemy przestrzeń, która relaksuje barwami i sielskim nastrojem. Pewnie nie podjarałoby mnie to ani w połowie tak bardzo, gdyby nie wspaniały soundtrack - no naprawdę nie miałem takich uczuć od lat 90., że muzyka więcej mi opowiada, niż wszystkie słowa i scenki. A opowiada mi o byciu młodym i joie de vivre. Moon - ja pierdzielę, żeby dzisiaj ktoś zrobił taką grę, w bardziej nowoczesny sposób, ale bym się jarał. Wiadomo że lubię klasyczne jRPG-i, ale tym bardziej uwielbiam "RPG-izowanie" jakichś rzeczy ciekawych pod względem historii, niż ratowanie zamków i królem przed Złym Lordem poprzez ciągłe siekanie potworków mieczem. Moon to gra z 1997 roku, która może wyjść po angielsku w 2020 roku i nadal być lepszym komentarzem na temat gierek jako takich niż większość indyków, które dziś tego próbują. Moon: The First Indyk? Wielce zaskakujące odkrycie dla mnie. Strasznie mnie to wciągnęło, ale gameplayowo gra ma masę wad. Bez poradnika to można się ze'srać, a nie przejść Moona, od samych podstaw rozgrywki po detale historii wymagane do przejścia gry: chciałem rzucić joyconem po sytuacji, kiedy już czułem się pewnie, myślałem że mam wszystko obcykane, idę tylko do przodu bez przeszkód, a tutaj nagle jakaś postać zabrała mnie w trwającą półtora dnia wycieczkę (XD) podczas której nie mogłem ani nic cofnąć, ani nawet kliknąć menu (XD), żeby dodać sobie staminy, mogłem tylko stać i patrzeć na mijający czas... i umarłem, tracąc caaały mozolny progres od ostatniego dawnego sejwa. Final Fantasy VII Remake - najlepszy klasyczny jRPG od dawna, i ogólnie najlepsza "duża gra" do dawna. Każda z nich to generalnie seria scenek, ale tutaj scenki są dobre, to wiele zmienia. Ryłem srogo, są naprawdę dobrze wyreżyserowane i "zagrane" i mają dobre dialogi. Byłem momentami w szoku, o ile fajniej wypadają tematy z oryginału w takim wykonaniu. Trzy odmienne, ale trzy przewspaniałe, wrażliwe, mądre, empatyczne, ciepłe i piękne dziewczęta starają się o względy kolesia, który na pierwszy rzut oka jest jakby wyjęty z typowej gierki AAA: autystyczny żołdak burkający teksty, które mają być męskie. Jednak świetne w tej grze jest to, że szybko staje się dla wszystkich oczywiste, jak upośledzony jest Cloud, i nikt nie ma hamulców z robieniem sobie z tego beki, a partnerzy z zespołu próbują wszyscy zabić go nie kijem golfowym, a miłością. Niektóre pomysły twórców na zagranie ze standardami i oczekiwaniami fanów mnie rozwaliły. Tifa to być może najbardziej pociągająca nieistniejąca kobieta, jaką spotkałem. Tifa i Aerith to ogólnie jedne z moich ulubionych postaci w historii gier 3D. A co jest niesamowite po tym wszystkim - to że ta gra akurat to nie tylko seria scenek, bo ma też być może najlepszy system walki w historii serii, łączący dynamikę z RPG-owym dyrygowaniem składem i względną mnogością opcji. Przez bodaj 40 godzin nawet nie zacząłem się nudzić, bo walki mają swój rytm i nie stabilizują się nigdy na klepaniu jednego przycisku - krytycy powiedzą, że podobno jest to możliwe, ale i tak, po co, skoro można szybciej, ciekawiej i efektowniej? Ostatecznie, nie wszystko zagrało - ten genialny system walki nigdy nie jest do końca wykorzystany, a historia ma słabsze momenty i aspekty, na czele z okropnym zakończeniem - ale zagrało tak wiele, jak w mało której grze. I serio, o mało której grze w życiu pomyślałem: serio szkoda, że nie ma więcej.[/spoiler] Kurde dobry rok! To tylko gry, które najbardziej mnie podjarały, a było przecież tyle więcej. Sakuna czy Spiritfarer byłyby tuż za nimi na liście. Rok zacząłem ciorając w pociągu w Slay the Spire, kończyłem ciorając w Grindstone'a. Zagrałem na Switchu w drugą część Ori, niby będącą na poziomie pierwszej. Na PS4 wyszedł np. 13 Sentinels. I tak dalej. Świat gierek jeszcze nigdy nie był tak bogaty. fak nie umiem zrobić spoilera a edytować postów nie mogę :X
  2. GOTY 2020: 1. Kentucky Route Zero 2. Tales from Off-Peak City 3. Paradise Killer W sumie żadnej nie ma na liście, bo tam to bardziej takie arcydzieła jak Crash Bandicoot i Tell Me Why mdr. Powiedzmy, że z gier na liście to musi być to Hades. Chociaż zagłosowałbym też bez żalu na Final Fantasy VII z samej racji tego, jak komicznie bez sensu jest krytykowana ta gra. (I z tej racji, że to dalece najlepsza "duża gra" jaka wyszła w tym roku. Nie grałem w Yakuzę i Alyx). Największe rozczarowanie: Powiedzmy, że wygląd PS5. Ciężko to będzie wstawić do pokoju i z tym żyć. To chyba najbardziej niezgrabny, kiczowaty, ogromny sprzęt jaki widziałem w życiu. Pierwszy Xbox czy chlebak zaczynają wyglądać jak gustowne arcydzieła w porównaniu do tego monstrum, które chciałoby się schować gdzieś w niewidocznym miejscu, tyle że to z kolei uniemożliwia jego okrutny rozmiar. Konsola obiecuje wiele pod względem gier i pada, obsługa gier z PS4 zachęca do kupna już na premierę, natomiast jako sprzęt sam w sobie na razie wypada nieporównywalnie do Xboxa. Teoretycznie bycie gamerem samo w sobie jest tak wstydliwe, że nie myślałem, że to możliwe, żebym kiedykolwiek miał nie kupić konsoli za wygląd, ale Sony się udało. Po dłuższym czasie, patrzenie na stojące obok siebie PS4 i PS5 nadal wywołuje jakiś glitch w moim mózgu. Growe rozczarowanie to chyba Paper Mario: Origami King, nie spodziewałem się arcydzieła, ale kurna po genialnym Fire Emblemie, dobrych recenzjach i obecności gry na różnych listach "top roku" jednak zacząłem się łudzić, że będzie warto to kupić. Branżowe rozczarowanko to takie "remake'i" jak Panzer Dragoon czy Mario 3D All-Stars, remake'i robione tak, że w sumie lepiej i tak grać w mający 25 lat oryginał. Pozbawione nawet tych rozwiązań, które wydawałyby się najbardziej oczywiste i na rzut oka niezbyt kosztowne do wprowadzenia. Nikt nie każe kupować, okej - ale słowo "remake" nie powinno być używane, jeśli lepiej pasuje coś typu "konwersja" czy "niedoskonałe przeniesienie gry na daną platformę". Oczekiwany tytuł: Hollow Knight: Silksong - oj to jest jedna gra, którą odpaliłbym już dziś bez względu na cenę i okoliczności, ale nikt nie wie, kiedy ta premiera będzie, to też ekscytujące. W sumie nie wiem, co wyjdzie, ale czekam na Switchowe wersje gier, które na razie mają swoje betatesty na podrzędnych konsolach. Signs of the Sojourner, Spelunky 2, może ten Monster Train. Elden Ring nie wygląda jakby miał wyjść. Z nowych gier, hm, Cris Tales?
  3. Jakie rozważania o grze, która ma normalne zapowiedzi podawane wszędzie przez producenta. Bowser's Fury będzie osobną opcją w menu. Co-op będzie, teraz także online.
  4. ogqozo

    TRANSFERY

    Arkadiusz Milik przyleciał do Marsylii. Tak jak trochę śmiałem pół roku temu - celował w gwiazdy, a wylądował w du'pie, bo przez pół roku nie grał, a nawet nie trenował, i jedyne co miał do wyboru to nie grać kolejne pół roku. Teraz idzie do gorszego klubu, i podobno za mniejszą pensję, niż oferowanu mu w Neapolu. A Napoli na wyje'bce, że zamiast kilkudziesięciu milionów euro, dostanie teraz może 10. Było do przewidzenia. Marsylia to klub w dziwnej sytuacji. Na pewno klub duży, który zawsze będzie się liczyć. Rok temu wicemistrzostwo, przy czym na prawie żadnej pozycji nie prosiło się tak o upgrade, jak na "9". Zarówno Dario Benedetto, jak i Valere Germain to ludzie niegodni występowania na szpicy w tak dużym klubie. Milik w formie byłby tu idealny. Teraz jednak sytuacja jest cięższa. Liga jest wyrównana i OM może skończyć i na drugim, i na dziesiątym miejscu. Obrona nadal gra okej - jest Amavi, Kamara, Caleta-Car, Rongier. Ale z dostarczaniem piłek do Milika może być teraz ciężej. Marsylia ma już problemy nie tylko z wykończeniem, ale w ogóle atakowaniem, stwarzaniem okazji. Dimitri Payet ostatnio już tak nie czaruje, a przecież ma prawie 34 lata. Drugim motorem OM tradycyjnie jest Florian Thauvin, ale nie wiadomo, czy zostanie nawet do końca stycznia - oskarżany jest ostatnio o to, że wobec kończącego się w lecie kontraktu ma już wyje'bane, marzy o nim Milan. Trener Villas-Boas podobno mu mówi, żeby ogarnął pałę i grał dla obecnego pracodawcy albo spadał. Hmmm, powinien się świetnie rozumieć z Milikiem... No i Milik nawet przed kłótnią nie był w formie. Duży znak zapytania. To wszystko przy akompaniamencie dalszych wątpliwości. Milik nadal planuje skończyć w Juventusie - Napoli chciało klauzulę "nie można sprzedać do innego klubu Serie A przez 2 lata", chciało przedłużenia umowy i wypożyczenia. Skończyło się chyba na wypożyczeniu z koniecznością kupna.
  5. No kibice zawsze będą mówić że "ależ gdzie ambicja, powinniśmy celować wyżej", ale łatwo im to wszystko mówić, a ja mówię o realiach. Z jakiegoś powodu kadra Polski nie miała chyba nigdy trenera, który "coś osiągnął" (poza Beenhakkerem, który, again - osiągał w latach 80. Zresztą się jarałem jego zatrudnieniem, pamiętam że petycję podpisywałem do PZPN mdr). Może miała i nie pamiętam? Nie wiem. Górski, Gmoch - wygrali coś w Grecji, ale po epizodzie z kadrą. Engel na Cyprze też. Najbliżej zdania "polski trener, który coś wygrał poza Polską" stoi chyba ostatnimi czasy Henryk Kasperczak (jego sukcesy to najwyżej drugie i trzecie miejsca - świetny trener, nota bene), ale akurat on nigdy nie trenował kadry. I nie że tak jest tylko w Polsce. W mało którym kraju kadrę trenuje ktoś, kto byłby aktualnie poważany w krajowej czołówce. Często zresztą po latach wydaje się, że ich wyniki i tak są randomowe. Dobrzy trenerzy okazują się beznadziejnymi, i odwrotnie. Portugalia to jeden z top 2 krajów pod względem szkolenia, a kto trenuje ich kadrę? Fernando Santos. Co on wygrał w życiu? Mistrzostwo Portugalii w 1999 roku. Ale biorąc pod uwagę, że trenował 3 lata Porto, a ponadto Benficę i Sporting, to trudno mówić o bogatej szafie z trofeami z tym jednym mistrzostwem. Świetny trener nota bene. Może najlepszy wśród reprezentacji. Sousa to dziwny przypadek. Wykonał sporo dobrej pracy w różnych miejscach, ale opowieści o jego konfliktach i wałach z agentami są mocne. Mocna postać w świecie futbolu i nie było to dziwne gdy mówiono, że interesuje się nim np. Arsenal. Oczywiście coś do końca nie pykło w jego karierze, inaczej nie obejmowałby kadry Polski.
  6. Nieźle Polakom standardy skoczyły. Jak Leo Beenhakker obejmował kadrę, to wszyscy wiwatowali, że wreszcie prawdziwy trener, z nim to będzie inna jakość. Gdzie koleś miał za sobą 14 zespołów przez poprzednie 15 lat. Teraz Paulo Sousa jest za słaby, niedoświadczony na Polskę mdr. Beenhakker to jedyny trener w historii który poza Polską coś wygrał, ale te wygrane to były w latach 80. a przychodził w 2006 roku. Ktokolwiek nie zostanie wybrany, będzie miał do dyspozycji mało treningów, i to obecnie w specjalnych okolicznościach, a potem będzie Euro, które jest ogólnie randomowe i solidna ekipa może równie dobrze wypaść w grupie, co stuknąć złoto, jak Portugalia ostatnio. Tak że nawet nie będę strzelał, który trener mógłby odnieść sukces.
  7. ogqozo

    TRANSFERY

    Mesut Ozil raczej w końcu żegna się z Arsenalem. No cóż, przez te 8 lat wiele się wydarzyło. Niektórzy do dziś uważają, że Oezil to niedoceniany geniusz i najlepszy gracz Kanonierów. Powody jego odejścia są dyskutowane i podejrzewane na forach, niemal jak spiski Cirexa. "Chciałem zawsze zagrać w dwóch krajach, w Turcji i USA. W Turcji, mogłem wybrać tylko Fenerbahce", napisał Ozil o klubie, któremu kibicował jako dziecko. Swoją drogą, kontrakt rozwiązał inny reprezentant Niemiec. Max Meyer opuścił Crystal Palace, w wieku zaledwie 25 lat będąc bez klubu. Ech, kto pamięta Meyera? Młodzieżowy wymiatacz, ale też jeszcze 2,5 roku temu był uważany za jednego z najlepszych graczy Schalke, które zdobywało wicemistrzostwo Niemiec. No za bardzo mu w Anglii nie wyszło i dawno chyba wszyscy go zapomnieli. AC Milan jest najbardziej aktywny zimą, celując w mistrzostwo Włoch. Nie będą to jednak drodzy gracze. Środek pomocy zasili Soualiho Meite, dość przeciętny typek z Torino. W ataku ma pojawić się Mario Mandżukić, który właściwie nie grał w piłkę od dwóch lat. Chorwat jest blisko podpisania kontraktu. W środku obrony jako najbliższy finalizacji deal wyłonił się Fikayo Tomori, który nie gra z Chelsea i może zostać wypożyczony z opcją wykupu.
  8. ogqozo

    Premier League

    Lampard niezwolniony. Tak że raczej przeżyje drugi sezon. To sporo. Potwórzmy, trzech sezonów to od czasów pierwszej kadencji Mourinho nikt w tym klubie nie przeżył. Oczywiście pierwszy mecz po przerwie wyglądał przenędznie w wykonaniu Blues. Zwłaszcza do momentu czerwonej kartki było znowu posiadanie piłki, z którego niewiele wynika. Średnio to wygląda. Jutro hicior, no i czego się spodziewam? A nie wiem nawet. Chyba Liverpool jest jednak dużo lepszy w piłkę? Ale czy w tym sezonie to ma znaczenie? Man United może wiele zyskać, jeśli Pogba wróci do formy. W sumie solidny zespół z Pogbą w formie oraz z Brunem Fernandesem - to już może być naprawdę mocny zespół. Wiele krytyki spływa od lat na Pogbę, a i z racji różnych kontuzji od dawna nie wyglądał dobrze. Ostatnio coś drgnęło, ale czy coś pokaże w największym meczu sezonu? W meczach z City, Pogba grał nie na środku, ale w sumie jako wyrobnik na lewym skrzydle, wypadł ok, nic specjalnego. W sumie Ole niby ma patent na wygrywanie z dużo lepszymi zespołami, gdy tylko się bronią... Ta ekipa nie ma prawa tak grać i być na pierwszym miejscu, come on.
  9. ogqozo

    Dragon Quest XI

    Powiem tak. Nie wyobrażam sobie żebym daleko zaszedł w tej grze w takim stanie, w jakim oryginalnie wyszła na PS4. Na Switcha jest idealna, ale zwłaszcza dzięki kilku ulepszeniom, z czego najważniejsze to możliwość przyspieszenia walk. Domyślna prędkość jest po prostu powalająca. Te walki nie byłyby uznane za dynamiczne nawet gdyby gra wyszła 25 lat wcześniej. Taktyki jest tyle co zawsze w DQ, więc wiele się nie traci po prostu ustawiając domyślny poziom trudności, przyspieszenie walk (nic nie przeskakuje, po prostu postaci nie machają mieczem aż tak anemicznie) i nawalając. Ogólnie to demko jest wartą uwagi opcją. Myślę, że jak komuś ma się spodobać ta gra, to po demie będzie zbyt wciągnięty, by nie kupić gry. A jak nie - to w dalszej części nie ma nic, co by go jakoś zaskoczyło. Save można przenieść.
  10. ogqozo

    Hollow Knight Silksong

    W końcu dotarł do mnie ten piękny numer "Edge'a" z czerwoną okładką z Hornet. Materiał długi, ale podstawowe info nie szokuje - ta gra to nadal głównie "więcej Hollow Knighta", zawierając różne elementy które pierwotnie były planowane w oryginale, ale niedokończone - i w sumie nie napalam się na to, żeby udało się znowu osiągnąć AŻ TAKI poziom, bo teraz twórcy mają to ciśnienie, że coś powinno być "inaczej". Twórcy mówią, że dopiero po półtora roku w pełni wyczaili, jak bardzo grę zmienia to, że Hornet jest większa i szybsza. To wymaga innego projektowania lokacji - a w tej części przywiązanie do detali jest jeszcze większe, niż w oryginale (w tekście padają różne przykłady i powiem tyle, no naprawdę jest masa kapitalnych detali w różnych aspektach gry. Także pod względem szczegółowości otoczenia czy reakcji rzeczy i postaci na nasze ruchy). Tak samo walki dostosowane są do faktu, że Hornet, cóż, wymiata w porównaniu do bohatera pierwszej części. "W tej grze nie możemy dać Goomby" - każdy przeciwnik w grze musi być w jakiś sposób prytny, żeby mieć szanse z takim łowcą. Będą chcieli nas zaskoczyć, JAK W SOULSACH Hornet nie jest też duchem, i cała gra odzwierciedli ten inny vibe - więcej klasycznych kolców i ostrzy (i innych rzeczy...), niż magicznych eterycznych energii. Sama Hornet zamiast zaklęć używa TOOLSÓW, jak w SOULSACH Gra ma w założeniu być przystępna dla nowicjuszy i nie być w ogóle trudniejsza od pierwszej części. Pytanie, czy nie będzie to lekko nudne dla weteranów. Oprócz "poukrywanych" w świecie postaci jak w pierwszej części, gra będzie też miała bardziej jasno napisane side-questy, o typowym przebiegu (zbierz X rzeczy, zabij X rzeczy). Ogólnie Hornet nie jest milczącym protagonistą i gra ma bardziej klayczne dialogi. W Silksong będzie inny, ale też dziwaczny system waluty: nadal trzeba będzie kombinować z kasą i się o nią stresować. Nowa gra Cherry Team? Już zaczęli nad nią prace, podekscytowani. Będzie podobna do HK, tylko w innym świecie. "Naszym głównym celem na tę grę jest zrobienie wreszcie mniejszego świata, choć pewnie się nie uda". Data premiery Silksong zostanie podana dopiero wtedy, gdy gra będzie naprawdę skończona. KURNA NO CZEKAM
  11. ogqozo

    Immortals: Fenyx Rising

    Aż tak absurdalnie to chyba nie jest. Jeśli grasz bez połączenia wi-fi, to powinno ruszyć bez tego Ubi konta. Więc ludzie albo je zakładają, albo wyłączają wi-fi zanim włączą grę. Trzymasz home, airplane mode, nie trwa to długo. Chyyyba można to też przeklikać w grze i jednak grać bez konta i bez wyłączania online, ale może to spatchowali od tego czasu.
  12. ogqozo

    Hollow Knight

    Nie do końca :D. Ale pewnie jest ciężki, jeśli się nie zrobiło jednej rzeczy, która ma w założeniu uczynić tę walkę bardziej przeciętną. Wymaga to uratowania pewnej postaci w Ancient Basin. Warto tak czy siak, aby ten wątek zobaczyć. Ogólnie koleś nie wymaga niby tak wiele, ta walka to właśnie przykład takiej, podczas której nie ma potrzeby opuszczać ziemi. Koleś też ma trzy ataki i przy wyczuciu czasu wszystkie można przedashować. Kwestia wyczucia czasu z dashowaniem i kiedy można wbić parę ciosów... Brzmi prosto ale może być wymagające.
  13. ogqozo

    Hollow Knight

    No chyba każdy na to lekko narzeka, ale taką już mamy epokę, że każda gra musi brać z Soulsów coś, co wcale nie jest tą fajną częścią Soulsów. Chyba wszystko, co w ogóle coś robi z kasą to: dwa sklepy z ulepszeniami, sklep tego kolesia od map, wątek z bankiem, wątek z fontanną, i ten sklep będący częścią wątku Grimm Troupe z bardzo drogimi mocnymi upgrade'ami. Ja chyba żadnego z tych ostatnich nie kupiłem, bo faktycznie odkładanie kasy jest męczące. Trzymać na później można tylko sprzedawalne artefakty, czy jak to się nazywało.
  14. ogqozo

    Hollow Knight

    No to jest trochę jak Hades, ta gra też była rozbudowywana wiele razy. Jest finałowy boss... ale w sumie jest też taki bardziej finałowy boss... oraz taki absolutny finałowy boss... A i tak według niektórych żaden z nich nie jest tak trudny do pokonania jak pewien opcjonalny czerwony boss... Tego jeszcze rozwaliłem w sumie, ale jest wielu innych dodatkowych, w dodatkowych miejscach i ukrytych w świecie, to może naprawdę zająć komuś więcej czasu niż podstawowa gra. Walki te wyglądają wszystkie nadal cudownie i często mają genialne pomysły na to jakie oznaki dają bossowie, który to atak teraz musisz za ułamek mikrosekundy unikać. Choć czasami trzeba przygrindować coś starego, żeby jeszcze zobaczyć coś nowego.
  15. ogqozo

    Hollow Knight

    W tej grze jest dość dużo trudnych rzeczy poza głównym wątkiem, koloseum, dodatkowi bossowie itp. Jest też sekcja platformowa z prawdziwego zdarzenia, która niektórym sprawia problemy. Ogólnie trudno określić więc rozmiar Hollow Knighta. W głównym wątku chyba nic nie jest tak problematyczne, jak ci rycerze kiedy podejdziesz do nich bez dark dasha.
  16. ogqozo

    Hollow Knight

    Trudno powiedzieć. Z opisu nie wiadomo, co ty tam robisz. Aż zajrzałem i ja mam naliczone 40 godzin na save'ie, a wylizałem dość sporo ścian na 100% już po ostatnim dodatku. Nie, tych dodatkowych powtórzeń bossów już nie robiłem...
  17. ogqozo

    Hollow Knight

    Ludwes, możesz zajrzeć na 13. stronę gdzie miałem długiego posta o nich. Ostatecznie dla mnie to była pewna lekcja, bo o ile w tym momencie gry ten boss był dla mnie ciężki, to potem w grze/post-grze jest mnóstwo trudniejszych bossów, którzy również są tak szybcy, że nie można się po prostu uleczyć. W skrócie mówiąc, ta walka pokazała mi przydatność dark dasha, po prostu wróciłem z dark dashem i ich rozwaliłem. A wielu bossów pod koniec gry nie wyobrażam sobie oklepać bez tej techniki. Z racji tego, jak w ogóle można zaprezentować ataki w grze 2D i jaki mamy zakres ruchów i ile to trwa, unikanie ataków skacząc może być stosunkowo ciężkie w tej grze. Pozostawanie na ziemi i wyczucie czasu mniejszych ruchów dawało więcej. Przynajmniej dla mnie był to jeden uniwersalny "trick" do trudnych bossów w grze Hollow Knight i reszta nie miała przy tym tak wiele znaczenia, choć pewnie są inne techniki.
  18. ogqozo

    Monster Hunter Rise

    W światku wywołało się poruszenie, bo Capcom zapowiedział demko na 7 grudnia - ale coś go nie ma i wychodzi na to, że chyba dzisiaj dostęp do niego dostali tylko streamerzy. Trochę specyficzna decyzja. Reszta ludzi chyba jutro. 2 questy samouczkowe przedstawiające nowe mechaniki i 2 bossowie. Limit 30 przejść.
  19. ogqozo

    Dragon Quest XI

    Patrząc na licznik ludzi, ta gra nie jest dłuższa od poprzednich 3D Dragon Questów, nie mówiąc o Personie 5. Wiele osób ma ze 60 godzin na liczniku i kończy (chociaż podejrzewam, że nie wszyscy z nich mają na myśli, że skończyli ten "3. rozdział"). To ci, co naprawdę nie spędzają za dużo czasu na lizaniu ścian. Być może spędzasz wyjątkowo dużo czasu walcząc.
  20. ogqozo

    Serie A

    Wraz z otwarciem okienka, lada dzień może odejść Papu Gomez. Człowiek, który przez tyle lat był symbolem Atalanty i jednym z najlepszych graczy Serie A, pokłócił się raczej nieodwołalnie z trenerem i klub zamierza się go pozbyć. Niemniej, tak jak z Milikiem - szefostwo prędzej pozwoli mu szczeznąć na ławce, niż zrobić komuś okazję (w styczniu będzie wiele rozmów w sprawie Milika, ale nadal są rozbieżności finansowe. Atletico czy Marsylia zainteresowane, ale nie za taką kasę). Tak więc za transfer 32-latka trzeba będzie zapłacić. Zwłaszcza jeśli ma to być Inter lub Milan, a Gomez chciałby pozostać na miejscu i preferuje te kluby. Inter jest chętny. Gomez mógłby grać w tym miejscu, w którym kompletnie nie sprawdził się Christian Eriksen. Milan na razie czeka na decyzje w sprawie Calhanoglu. Według niektórych mediów, w grudniu odbyło się 3-godzinne spotkanie, na którym negocjowano jego kontrakt. Nadal nie jest pewne, czy po świetnym roku 2020 Turek pozostanie w klubie po tym sezonie. Ogólnie jednak Milan szuka teraz głównie młodych graczy. Jutro wraca Serie A, a w środę mecz Milan-Juventus. Ibrahimović jeszcze przez długi czas nie zagra, może wróci Kjaer, może Bennacer. Theo nie zagra jutro za kartki. Nadal dość trudna sytuacja dla jednego z najefektowniejszych klubów Europy w tym sezonie.
  21. No bajer jest taki, że jak będę grał na Switchu, to też nie będę miał odniesienia, więc jeśli tak jest ok, to w sumie wystarczające. To o co pytam, nie wymaga więc grania w tę samą grę na PC. Tylko dłuższego grania w tę. Ja np. mogę powiedzieć ostatnio, że jednak wolałbym chyba grać w Paradise Killera na PC, niż na Switchu. Nie do końca bowiem jest dla mnie wygodne ciągłe rozglądanie się prawą gałką w trybie handheld, a w tej grze nic innego się nie robi poza rozglądaniem się, więc jak już, to w sumie można by i grać na myszce i klawiaturze. Ponadto natura gry nie jest wybitnie przenośna, gra jest jednak głównie liniową opowieścią promującą orientację w trójwymiarowym, skomplikowanym terenie i nie pasuje jakoś specjalnie do krótkich sesji. Skakanie jest kijowe nawet na Switchu... To wszystko wiem bez grania dłużej na PC w tę grę. No ale ograłem na Switchu, bo już mi się nie chciało znowu zaczynać od początku. Offtop na temat bo Paradise Killer to gra w którą grałem w 2020 roku, zresztą jedna z lepszych. Muszę sobie chyba konto na tym Bombie założyć, bo w tym roku grałem w taką masę gier, że codziennie sobie kilka przypominam jak widzę tytuł i myślę "Boże, co za rok, grałem w tak dużo gier że większości nie pamiętam". W sensie na Filmwebie prawie każdy film oceniam po obejrzeniu (no, praaawie wszystkie jakie oglądam są), ale nie znalazłem takiej strony dla gier, tak wygodnej, przejrzystej i kompletnej.
  22. Kmiot jakbyś określił faktyczny stan wersji Switchowej Foragera? Bo ciągle czytam, że w porównaniu do PC to inna gra, kompletnie zawalili, nie wyszły żadne update'y, a i sterowanie w kilku miejscach podobno kijowe względem peceta. No i tak czekałem na nigdy żeby się wgryźć w tę grę, rozdarty czy na serio się brać na pc, czy na Switchu. Czy ten patch który był na Switchu w lipcu, to on naprawił właśnie to, na co ludzie tak płakali, i teraz gra jest podobna do wersji pc pod względem zawartości? Sterowanie dotykowe zrobiono czy nie?
  23. Dragon Quest XI za 125 zł, chyba w końcu i ja spróbuję. Nie wiem, skąd wezmę wolne 100 godzin, no ale w tym tygodniu nie ma wymówki cenowej. The Gardens Between za 20 zł to gratka dla miłośników zagadek. Gierka ma nostalgiczny klimat, którym niektórym wyjątkowo przypasuje, i na szczęście nie jest długa. Two Point Hospital - przebój sprzed paru lat za 85 zł jest znacznie bardziej wart uwagi. Clubhouse Games przeceniony po raz pierwszy. Podobnie Immortals: Fenyx Rising. Ach, Ubisoft, tęskniliśmy za tym oddechem dużych marek i przecen miesiąc po premierze znanym z dużych konsol.
  24. Ok, Yakuza mnie wnerwiła brakiem autosave'a i włączyłem 13 Sentinels. Gra faktycznie wydaje się po prostu opowieścią z lekkimi wstawkami growymi, ale na otwarciu wydaje się dużo lepsza, niż Danganroppa czy Zero Escape. Postaci nie spędzają 90% czasu powtarzając to, co już widzieliśmy, jak przedszkolakowi. Nie, te dialogi są ciekawe dla dorosłych osób, jest dużo elipsis - pomysł na historię opowiedzianą z punktu widzenia wielu postaci jest użyty bez ceregieli, powoli domyślamy się całej historii poprzez pryzmat interesujących personalnych momentów, niewypełnionych sci-fi bełkotem "tłumaczącym" jaki to ten sci-fi świat jest wjątkowy. Postaci po prostu idą dalej do swoich celów, a my mamy wiele do dostrzeżenia samemu. Czyli... jest naprawdę dużo lepiej, niż w większości tego typu gier. Bliżej poziomu Yakuzy (nie do końca, no ale...). Dialogi idą też szybko i wiele już złotych momentów poszło tak szybko, że nie zdążyłem zrobić screenshota. Lolita budzi się w mechu: "gdzie są moje ubrania?". Oczywiście. Twardy madafaka myśli o swojej bułce yakisoba: "Nie ufam niczemu w tym post-wojennym świecie... Ale jeśli jest jeden wyjątek, to jest to moja bułka yakisoba". Bystra ekspozycja, szybka i zabawna. Ktoś niebinarny: "powiedzmy, że pewne binaries są mi po drodze, a pewne nie" Wciągające. Ale kurna, ta gra ma bardzo prostą konstrukcję wizualną. Jakim cudem nie ma wersji na Switcha??? Coś czuję, że jeszcze będzie, i będę żałował grania na TV, bo nie ma po co, a gra jest podobno długa.
  25. ogqozo

    Premier League

    Pogba był najlepszym piłkarzem United, gdy zajmowali drugie miejsce. Prawie tak samo ciągnącym ich ofensywę, jak Bruno teraz. W sumie w każdym sezonie tak było. Te "pół sezonu" grał jak nikt inny w lidze, ale ogólnie był świetny dopóki kontuzje go nie zmogły. Jeszcze w lecie 2019 każdy trener chciałby go mieć. Heh, mogliby zrobić wtedy wielki deal, a tak naprawdę patrząc wstecz tylko uniknąć problemu, jak Chelsea z Hazardem, który też wygląda jakby miał kończyć karierę powoli. Wizja Tuchela w Chelsea już mnie bawi, patrząc na jego problemy w każdym kolejnym klubie. W sensie, takie już jest życie trenera, tak było i będzie z niejednym, ale przecież od razu widać z daleka, o co on będzie się za rok kłócił z zarządem Chelsea. W sumie właśnie o to, co opisane wyżej. Właśnie odejście Thiago Silvy było jedną z przyczyn niezadowolenia, ale dla Chelsea to był kompletny wyjątek. Oni będą woleli zakupić jakiegoś 21-latka który "potencjalnie może być Sergio Ramosem Anglii", niż liczyć na kolesia w wieku 36 lat, który faktycznie był najlepszy przez ostatnią dekadę. Później rób wyniki z takim zestawem obiecujących wydajnych inwestycji. Później wychodzi to tak, że w sumie mimo dużego budżetu, to w Chelsea nie ma teraz żadnego wybitnego piłkarza. No jest 36-letni Thiago Silva. Kante już nim nie jest, innych kandydatów trudno szukać. Indywidualnie topowy na swojej pozycji jest moooże Chilwell i niektórzy fani będą się kłócić, że Kovacić, ale w to nie wierzę. A teraz kontekst: według szacunków prasy, Chelsea ma wyższy budżet płacowy niż Manchester City. (Arsenal zresztą też). Przecież to jest niemożliwe, patrząc na boisko. W Man City większość piłkarzy jest topowa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...