-
Postów
23 367 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No nie mogę, napisałem to, a chwilę później znowu oglądam, jak VAR spędza 5 minut analizując oczywistą, komicznie głupią rękę. Oraz JESZCZE raz Varane się pląta wybijając piłkę z bramki. Scenarzyści futbolu szaleją ostatnimi czasy.
-
Nie no nie mogę z tego meczu na Mestalla. To jest jak napisane przez scenarzystę komediowego. Nie mam pojęcia które decyzje sędziowskie w tym meczu były poprawne, ale przynajmniej wniosły coś rozrywki do tej nędzy.
-
Hicior przynudził. Oba zespoły jakby były już zmęczone sezonem, zadowolone z remisu. Zapamiętam ze spotkania tylko ten moment, gdy VAR zastanawiał się 5 minut nad oczywistą ręką, a potem De Bruyne odpalił najbardziej niecelnego karnego, jakiego widziałem od dawna. Nowe nabytki zwracają uwagę. W Leicester, Wesley Fofana zachwyca od pierwszych występów. Dość anonimowy 19-latek z Francji nagle jest nową nadzieją "Lisów" na wysokie miejsce. Co za wejście smoka. Mniej zaskakujący - Thomas Partey. Koleś jest na innym poziomie, niż reszta Arsenalu. Zwłaszcza, że gra do przodu, jak Arsenal woli do tyłu. Goście się pylili żeby zapłacić 45 mln za jego transfer, a to jest nic na niego co widzimy w tym momencie.
-
To że nie TRZEBA jest ewidentne, bo masa osób tego nie robi i żyje. Więc obiektywnie jest to bzdurą, że "trzeba". To, że ktoś coś woli, to inna sprawa (zależy od różnych rzeczy), ale ten ton świętobliwości jaki niektórzy tutaj mają wobec kurna statsów postaci w gierce dla dzieci jest rozwalający. Tak czy siak nie ma w tym żadnego sekretu, każdy widzi na ekranie zielony pasek i w zależności jak gra, czy chce więcej czy nie. Tasowanie się że "trzeba" pakować staminę w giereczce od pierwszej godziny bo inaczej nie jesteś w klubie prawilnych to już musi być parodia stylu tutejszych forumowiczów.
-
Aha, co do Vitality. Warto na start wiedzieć, że inaczej niż w wielu grach - Blood Viale w tej grze nie leczą określonej liczby HP, ale zawsze 40% twojego całego HP. To się nigdy nie zmienia, przez całą grę. To pomaga zauważyć, jak ogromnie dużo przeżywalności zyskujesz wraz ze zwiększeniem sobie Vitality. Nie tylko masz o tyle więcej HP, ale też 20 razy możesz więcej sobie uleczyć.
-
Koleś, przy tak podstawowych pytaniach ja bym w ogóle najpierw opisał co statystyki robią. Otóż niewiele. Nie będziesz szybciej machał toporem, ani nic takiego. Gra ogólnie wygląda tak samo, tylko zmieniają się cyferki. W uproszczeniu, ale w sumie niewielkim, to robią tyle: Vit - zwiększa HP (sam widzisz, ile ci leci, czy potrzebujesz więcej. Dla mnie jedyna statystyka, której faktycznie potrzebowałem, bo inaczej wszystko mnie zabijało jednym ciosem... to faktycznie utrudnia) End - zwiększa staminę (podobnie, tego raczej nie trzeba zwiększać, zależy jak kto chce grać) Strength, Skill, Bloodtinge, Arcane - zwiększają obrażenia od broni, które używają danej statystyki Jak popatrzysz na broń w menu, masz tam ikonki skalowania danych statystyk. Od E do S - im wyższa ranga, tym większy wpływ ma zwiększenie danej statystyki na zwiększenie obrażeń. Powiedzmy, że typowa broń będzie miała jakąś literkę przy Strength i Skill, statystykach obrażeń fizycznych (tutaj jest mniej więcej 50-50 - część broni w grze ma wyższy Strength, część Skill, część równo. Te ze Strength są zwyczajowo silniejsze, te ze Skill szybsze). Czyli jak Kirkhammer ma np. odpowiednio C i E, to obie statystyki zwiększą twój atak, ale Strength bardziej. Dwa ostatnie statsy - są naprawdę rzadko używane i to trochę dłuższa historia (jeśli widzisz literkę przy Arcane - to z reguły nie dotyczy w ogóle obrażeń fizycznych po założeniu broni pierwszy raz, tylko "magicznych" pojawiającyh się, jeśli zmienisz daną broń np. na obrażenia ogniowe). Z materiałami do ugprade'u bym jakoś tam uważał, bo fakt, wypada ich dość dużo, niemniej też nie tyle, żeby każdą broń sobie na luzie ulepszać i nimi żonglować bez konsekwencji. Ten mechanizm, jak wiele w Soulsach, tak naprawdę karze graczy chcących eksperymentować bez grindu. W Bloodborne cały czas dostajesz nowe ciekawe bronie (przy czym wszystkie bronie są raczej po prostu inne od siebie, niż silniejsze i słabsze - broń Arcane, którą dostajesz za ostatniego bossa, nie jest ogólnie silniejsza od broni startowych), ale też różnica między wersją podstawową, a taką ulepszoną np. +5, będzie duża. Musisz sam jakoś wybrać, co wolisz. Farmienie kamieni jest możliwe, adekwatnie do etapu gry, na którym jesteś (małe kamyki są początkowo rzadkie, a potem częste, to samo na późniejszym etapie ze średnimi kamieniami, itd.). Gra jest pod wieloma względami faktycznie łatwiejsza, gdy zaczynasz ją wiedząc wszystko i mając plan na swój "build", co gorsza niektóre wydarzenia czy postaci można łatwo przegapić (w tym te prowadzące do zupełnie innego, "prawdziwego" zakończenia). Ale chyba nie ma powodu, żeby przesadzać i całą grę zamieniać sobie w jakiś życiowy plan, myśląc od pierwszej godziny o tym, którą broń chcesz mieć i ile dokładnie każdego statsu. O ile nie będziesz pakować wszystkich swoich leveli w Bloodtinge i Arcane, to nic w pierwszych godzinach sobie specjalnie raczej nie zepsujesz.
-
Z pierwszych relacji wynika, że animacji i pacingu w ogóle nie zmieniono więc nadal skaczą, natomiast chyba jest dużo mniej spowolnień. Sekiro 60 na sekundę.
-
Różnica jest tak duża, że trudno mi to przypisać tylko starzeniu się. Ewidentnie wydarzenia sprzed sezonu wpłynęły na jego grę, pierwsze mecze to w ogóle była nędza. Jego "gra defensywna" od dawna była na poziomie "nikt inny nie mógłby tego robić i nie zostać zmienionym przez trenera", ale teraz chyba też nowy poziom apatii w tym osiągnął. Dodatkowo częściej nie wpasowuje się w jakikolwiek plan taktyczny teraz miał być, często po prostu bierze piłkę, wbija się w całą obronę i próbuje sam wszystkich przejść i odpalić ze szpica bez podnoszenia głowy. Byłoby to irytujące i głupie, gdyby nie robił tego koleś, który jest najlepszy na świecie w przechodzeniu całej obrony samemu. Dodatkowo koleś, którego przerzuty nadal opusczają szczękę na ziemię, i raczej jedyny, których z takich akcji jakie były, mógłby już spokojnie mieć co najmniej 5 asyst w Lidze Mistrzów, gdyby koledzy coś trafiali. Mbappe swoje asysty zalicza bardziej przypadkiem niż z geniuszu podania, a Lewandowski trochę jest statystą w niejednym meczu ostatnio, a mimo to Bayern je wygrywa. Wszystko co mówię, to że no na ten moment jednak jakoś nie widzę lepszego piłkarza niż Messi, w zeszłym sezonie to był Lewandowski, ale on też może musi się na nowo wkręcić w nowy sezon. Albo też już się starzeje. Kimmich i De Bruyne są w grupie kandydatów (po cichu Man City ma cienki start sezonu w lidze, mało kto poza De Bruyne wygląda dobrze), ale poczekam na więcej meczów. Szczerze to Joao Felix dość szybko wskoczył do grona kandydatów, skubany. W Hiszpanii już widzę jak internauci koronują Atletico, a Felix nowy Messi.
-
Zaczyna się Dortmund-Bayern. Faworyt - ten samo, co zawsze... Na razie jednak oba kluby mają po 15 punktów. BVB stworzyło kolejną fascynującą ekipę, z solidną obroną (2 stracone gole w sezonie), kilkoma spośród najbardziej utalentowanych młodych graczy, i niesamowitym Haalandem na szpicy. Lewandowski-Haaland to starcie tytanów, choć może nie jest to dzień, by sobie poszaleli. Sporo oczekiwań będzie od Matsa Hummelsa, który po opuszczeniu Bayernu jest znowu na luzie najlepszym obrońcą w Niemczech. Typowy od lat wysoki poziom tych meczów powinien zostać zachowany.
-
Na ten moment liderem Southampton. Na dwa dni - zawsze coś. Akurat w momencie, gdy z gry na wiele tygodni wypada Danny Ings, klub znalazł się na szczycie tabeli po raz pierwszy od 32 lat. Pod nieobecność Ingsa, jedyną gwiazdą Saints jest raczej trener Hassenhuettl. Nawet w razie dobrego sezonu Saints, nie widzę widoków, żeby duże kluby chciały nawet jakiegokolwiek ich piłkarza - ale ktoś na pewno chciałby trenera. Jego współczesna niemiecka szkoła grania zrywami i przerywania akcji w zaskakujących momentach potrafi wyglądać zabójczo, ich neutralizacja Evertonu była nawet nieco imponująca, ale dopiero w przyszłym miesiąciu Southampton będzie grać z mocniejszymi rywalami i nie napalałbym się na zapas na stabilną formę, jak to już widzę w internetach. Już jutro poznamy odpowiedź na pytanie, kto górą w kraju: czerwony czy niebieski? Liverpool czy Man City? Na razie Liverpool bez van Dijka nadal wygląda bardzo groźnie, i wygrywa. Diogo Jota po hat-tricku w LM zgłasza kandydaturę, by zastąpić Firmino w pierwszej jedenastce. Man City niby gra wspaniale, wspaniali piłkarze, wspaniały trener... Ale tylko 3 wygrane na 6 meczów, i to w większości po 1-0. W razie porażki, będą w kiepskiej sytuacji. Zaraz Everton-Man United. Też niebiescy i czerowni, tylko odwrotnie. O dziwo Man United zdobyło tyle samo goli, co City - mimo że na oko ich ofensywa to w tym sezonie straszna nędza. Everton ostudził oczekiwania po porażkach i fali kontuszji, to będzie chyba ciężki sezon. Ale James Rodriguez jest na tyle wyleczony, że dziś zagra. Jak na razie wyglądał jak jeden z najlepszych graczy w lidze.
-
No właśnie piłkarzem typu "będą mieli z niego pociechę na lata" to jest przyjaźnie określany Kimmich od lat, tuż obok komplementów o obiecującej przyszłości i wszechstronności. No ale chyba to mija się już z celem na tym etapie. Od dłuższego czasu Kimmich gra po prostu na środkowej pomocy i w takiej formie może być w tym obecnie najlepszy na świecie. Teraz Kimmich wygląda, jakby zrobił już krok na tę najwyższą półkę rozpie'rdalających piłkarzy. Z tym poukładaniem Bayernu, jakby to była cecha immanentna, bym nie przesadzał, biorąc pod uwagę, że właśnie rok temu zwalniano Kovacza po porażce 1-5 z Eintrachtem, a w LM nie pokonali nikogo silnego od kilku lat i ogólnie był kryzys (dla Bayernu 4 pkt. straty do lidera Bundesligi to potężny kryzys). Rok pracy Flicka, i wszystko wydaje się inne. Lewandowski najlepszy na świecie, Kimmich też, Mueller nagle wrócił do życiowej formy, cała seria młodszych piłkarzy weszła po cichu na topowy poziom (teraz Lucas, ostatnio Goretzka, powoli wchodzi do składu Sane, z Atletico wręcz dominowali Suele i Tolisso, jak nawet nie zaszaleje Gnabry to zrobi to Coman... wszyscy ok. 24-25 lat). Nawet taki randomowy zakup na ławkę jak Bouna Sarr gra i wygląda dobrze. Mimo wszystko futbol zazwyczaj zaskakuje i często ostatni zwycięzca jest faworytem LM, ale zazwyczaj tytułu nie obroni. Jak teraz widzę kurs na Bayern 3,50, potem Man City 5,50, a Reale, Barcelony, Paryże i Juve mają po 13-17, to jakoś czuję, że jeszcze może być wiele zaskoczeń na wiosnę. Może nawet takie Chelsea jeszcze gdzieś daleko zajdzie? Edouard Mendy zagrał na razie 7 meczów, puścił jednego gola. Jeden z wyróżniających się bramkarzy w LM. Także Thiago Silva po jednym czy dwóch błędach już wygląda jak profesor, game changer dla Niebieskich. Czy teraz Chelsea będzie miała solidną obronę?
-
Messi jest jaki jest. Nadal trudno mi nie wierzyć, że wychodzi ogólnie na plus. W tym sezonie na razie Lewandowski w kratkę, i znowu nie mam pomysłu, kto na świecie kopie piłkę lepiej niż Messi. Za mało dobrego poza nim widać w Barcelonie, żebym na razie wątpił. Może jego odejście dopiero pozwoli zmienić skład i atmosferę pod trenera, a nie pod Messiego, i coś się ruszy. No i te 100 mln brutto rocznie się może przydać, chociaż jestem pewien, że Barsa więcej finansowo na Messim zyskuje. Może być ciężko ściągnąć tylu fanów na oglądanie Griezmanna. Według "AS-a", za RAC1, Barcelona praktycznie musi ogłosić bankructwo - wydatki nie pokrywają się kompletnie z obecnymi wpływami, Barsa jak mało który klub traci na koronie. Dla rozwiązania dylematu konieczne było obniżenie pensji o 30% - to wiele milionów do wyproszenia u piłkarzy... Na ironię, odejście Messiego jest tutaj dodatkowym problem utrudniającym przetrwanie roku - bo jeśli odejdzie, to najpierw trzeba mu zapłacić bonus na zakończenie kontraktu, też suty. Hehe pamiętacie ten optymizm po pierwszym meczu Koemana? Teraz Barsa wygrała 2 mecze na pierwszych 6 w lidze, a poza tym jest w kompletnej du'pie pod prawie każdym względem. Bardziej mi imponuje ten bramkarz. Czaicie, ledwo co was awansowano z juniorów do składu B, a tutaj pierwszy bramkarz z koroną, drugi bramkarz z koroną, i nagle wchodzicie w świat profesjonalnego futbolu. Pierwszy mecz w pro karierze w lidze z Dnipro, a drugi mecz kilka dni później z Barceloną na Camp Nou. I, kurczę, odwalacie jeden z najlepszych występów bramkarskich w ostatnich latach. Szczerze to zaczynam rozważać Joshuę Kimmicha wśród najlepszych piłkarzy świata. Tak serio najlepszych. Jego wartość i poziom na ten moment są porównywalne do największych gwiazd ataku i do De Bruyne. Jego technika jest na rozpie'rdalającym poziomie. Charakter na boisku też rozrywkowy. Totalna gwiazda. Jak w tym roku w FIFPro XI znowu linia pomocy to będzie Modrić-Hazard-Frenkie de Jong to się przekręcę.
-
Geoffrey Kondogbia w Atletico - to chyba ostatni duży transfer tego "letniego" okienka. Kondogbia nigdy nie wrócił do rewelacyjnej formy z sezonu 2017-18, ale też trudno mu się dziwić, bo Valencia pogrąża się raczej w kryzysie. Gracze skłóceni z zarządem zostali sprzedani, raczej sami o to w większości prosili, a klub ogólnie wyprzedał masę piłkarzy i na oko zredukował gdzieś o połowę swój budżet płacowy. Teraz Valencia będzie klubem samych młodych "obiecujących" graczy (tanich), ale szczerze to mogę gdybać, że może to ich i uratuje na ten moment. Kupować zawsze jest łatwiej, niż potem sprzedawać piłkarzy którzy są ponad twój budżet. Wcześniej Valencia odrzucała oferty Atletico, po czym Kondogbia napisał na swoim Instagramie wprost o prezesie klubu: "po zniszczeniu ambitnego sportowego projektu, musiałeś oszukać trenera, a teraz mnie. Dziękuje, Amil Murthy". W końcu zgodzili się sprzedać... Trudno powiedzieć, czy się sprawdzi w Atleti, ale jeszcze może okazać się kluczowy. Po cichu bowiem klub stracił swoich dotychczas dwóch najlepszych piłkarzy, obu ze środka pomocy - bo nie tylko odszedł Partey, ale też Saul Niguez jest w tym sezonie nagle w bardzo nędznej formie. Ustawienia Simeone w pomocy są niepojęte, ale Kondogbia ma talent na duży klub.
-
Pytanie ludzi w tym wieku, czy jakiś klasyk z lat 90. był dobry, to jak pytanie Ciasteczkowego Potwora, co by chciał na śniadanie. Wiadomo, jaką odpowiedź usłyszysz. Z koniecznym dodatkiem, że, panie, od tego czasu to wszystko takie słabe, nie to co wtedy sto razy lepiej było... Osobiście powiem tyle - cieszę się, że te obecne porty mają opcję znaczącego przyspieszenia całości i wyłączenia losowych starć. To dotyczy czegoś, co zajmowało DUŻĄ część czasu gry w złotych czasach PSX-a. Zwłaszcza mówiąc o "dziewiątce", która ma jakimś cudem walki jeszcze bardziej oczywiste i proste, niż w poprzednich kilku częściach, jak i jednocześnie znacznie niższe ich tempo. Te opcje mają więc dla tej gry jeszcze większe znaczenie. I to, że są na Switchu. Jest to gra podsumowująca minioną epokę najbardziej klasycznych jRPG pod wieloma względami. Jeden z wolniejszych jRPG w historii. Coś takiego jak "napotykasz kilka standardowych potworków, bardzo łatwa walka, jedna z tysiąca" zajmuje często wiele minut. 15 sekund samego loadingu zanim możesz wydawać komendy... oglądać jak po kolei są wykonywane przy dawno załadowanym ATB... znowu kliknąć kilka razy X... oglądać... Od następnej części FF wszystko się zmieniło.
-
Przegapił dwa mecze z powodu korony, ale już jest spokojnie liderem strzelców. Milan mógłby pewnie mieć w tym sezonie już 6-0-0 (i 5-0-0 w Europa League), gdyby nie wypadł Donnarumma, ale we Włoszech inne kluby mają tyle braków, że i tak nie mogą narzekać. A teraz Napoli-Sassuolo, czyli dwa kluby, które grają może najodważniejszą, najbardziej ofensywną ostatnio piłkę we Włoszech. Kto by pomyślał. Z powodu kryzysu, to może być jeszcze całkiem zaskakujący sezon w Serie A.
-
Dobra, pora podsumować wyniki, bo zaraz wyjdzie, że również nikt z typujących już nie jest z nami. Lista była wyjątkowo stara i wrażliwa, bo zeszła przez ten czas większość kandydatów. Z reguły po prostu mieli swoje lata, dostali zapalenia płuc i tyle, poza oczywiście al-Baghdadim, który podczas najazdu żołnierzy USA wysadził się, w obecności paru własnych dzieci. Właśnie Baghdadi i Stephen Hawking okazali się czarnymi koniami tej edycji, niewielu typowało ich wysoko. Red Dead Remeption 2 na Metacriticu... nikt nie trafił! Nikt nie spodziewał się, że gra skazana na tasowanie się koneserów będzie miała aż 97. O dziwo duet Ragus-Rozi był wśród najbardziej sceptycznych, typując tylko mizerne 92-93. Zwycięzcą jest... Bartezoo. Jako jedyny trafił oba jokery i to zadecydowało. Bartezoo - 89 pkt. (Stan Lee i Frosti dali mu wygraną) Rozi - 84 pkt. (10 pkt. za Mroka) Harbuz - 79 pkt. (10 pkt. za Bohdana Smolenia) Masorz - 78,5 pkt. (odejmuję pół punktu za wpisanie tylko 89 dla RDR2. Wpisując "Tom Hanks" jako jokera, Masorz przewidział koronę) Golab - 78 pkt. (5 pkt. za Wiesława Michnikowskiego, bo serio myślałem, że to jakiś kolejny śmieszny żart o Adamie Michniku, a nie prawdziwa osoba) Robak - 77 pkt. (najlepsze typy z listy, ale Jerzy Stuh jako Joker) Ragus - 74 pkt. cor - 72 pkt. (nie wierzył w Pyrkosza i Hawkinga)
- 323 odpowiedzi
-
- RIP in peace
- my heart will go on
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Level ma ogromne znaczenie, na niskim poziomie właściwie nie ma się szans z czymś na wysokim. Czerwoni przeciwnicy będą blokować i unikać wszystkie ciosy i tutaj skill wiele nie zmieni. Czasami da się, z mękami, tanio, z wykorzystaniem bardzo specyficznych gemów, ale różnica jest ogromna. Level trzeba mieć. Tyle że skalowanie expa za walki (oraz eksplorację) sprawia, że normalnie łażąc dokoła nie będzie się nigdy miało niskiego levelu. Mogę sobie wyobrazić mieć niski level, ale wtedy nie czaję, po co ktoś miałby grać w eksploracyjne otwarte RPG, jeśli chce ominąć chodzenie po jego lokacjach, odkrywanie miejsc, walki i robienie questów... No jakby to jest cała gra. Kiedyś (przed patchem) ludzie wykorzystywali taki błąd, że można było na początku gry wbić 50 level za przypadkowe wpadnięcie do pewnej sekretnej lokacji z końca gry. Nawet postać na 1 levelu skakała od razu na 41 level. Bez jednej walki. Ta gra jest dosłownie anty-grindowa, bo robienie nowych rzeczy i trudniejszych walk daje dużo więcej expa, niż grind. Powtarzanie czegokolwiek to powolna metoda nabijania leveli, dużo lepiej jest iść w nowe miejsca, rozmawiać, rozwijać więzi i robić questy. To nie są Soulsy gdzie najefektywniejsza metoda wzmocnienia postaci to też ta najnudniejsza i najżmudniejsza i jeśli masz jakiś problem, to grind jest jedyną metodą cokolwiek ulepszć. To, że kogoś nie interesuje wejście na jakąś górę, na której nie był ani razu, to się nie nazywa "grind".
-
Z perspektywy czasu, w sumie nie wyobrażam sobie teraz grać w Bloodborne w dzień premiery, bez tego wszystkiego, "w ciemno", gdy tyle rzeczy nie było w ogóle jasnych i znacznie mniej bez tego ciekawych (aż trudno dziś uwierzyć chociażby, że gra w ogóle wyszła bez DLC, które znaczy tak wiele, zarówno w sensie historii, jak i pół roku patchowania masy złych rzeczy w grze). Jak inna gra. Teoretycznie można się tym interesować samemu, ale schodzi zbyt wiele czasu na takie czołganie się po każdym centymetrze, to by nie było ciekawe. Ja bez internetu nawet bym nie wiedział, jak połowa tych postaci wygląda - jak w klasycznym malarstwie, ich sam wygląd zazwyczaj wiele mówi i zawiera masę fascynujących detali, ale kurczę, jak coś próbuje mnie zarąbać jednym combosem i sprawić, że stracę pół godziny życia i 100 000 dusz, to się nie przyglądam, jaki ma zegarek na ręce. Nie mówiąc o masie, masie innych kluczowych detali, których bym nigdy nie zczaił. (Tak samo pod względem np. tego jak działają różne systemy, albo gdzie co jest - niby ciekawie by to było samemu odkrywać, skakać w każdą dziurę by zobaczyć, czy czegoś tam nie ma, ale nigdy by mi się nie chciało marnować tyle czasu). Dzięki tym opisom, gra nabrała zupełnie innego wymiaru i możliwość grania już z całymi opisami wszystkiego jest teraz znacznie ciekawsza. Gra jest znacznie bardziej wciągająca, gdy jednak jak się okazuje ma sensowną historię i to świetną, i doświadczamy wszystkiego na bieżąco. Jest z tego od lat beka na forumie, ale to sama prawda. Nie jest to też nic nowego w świecie sztuki, że nie odkrywa się wszystkiego samemu. Elden Ring - tylko rok po premierze, oczywiście o ile ta gra faktycznie wyjdzie.
-
Od tego czasu nastroje lekko opadły. Kolejne mecze Barsy były w większości nieprzekonujące, zwieńczone porażką na trudnym terenie w Getafe, podczas której, hm... Barsa nie za bardzo miała okazje. Zaraz El Clasico, ale dawno chyba nie było na tyle mało ekscytujące, patrząc na ostatnią grę obu ekip. Messi nadal nie wygląda jak Messi. A cały Real ma spore problemy z atakowaniem, zwłaszcza gdy nie ma Benzemy wydają się bez zębów. Mistrzostwo zdobyte, ale coraz więcej głosów w Hiszpanii zaczyna kwestionować styl Zidane'a. Zamiast zachwycać gwiazdami ofensywnymi, Real wyszarpuje wyniki, a żaden z nowych graczy od lat nie może ustabilizować się jako faktycznie Królewski nabytek. W Barsie projekt "stawiamy na Griezmanna" komicznie szybko się wypalił, bo zespół nie może sobie pozwolić na nieoptymalny skład. Dziś Antoine na ławce, w ataku Pedri i Coutinho. Oprócz nich także Dembele i Trincao wyglądają dużo lepiej od Francuza. Będzie ciężko kolesiowi. Wraca Alba, jest Lenglet - tę Barsę STAĆ na dużo lepszą grę, niż Real. Ale pytanie, czy Real nie spróbuje po prostu... zagrać jak Getafe.
-
Ktoś napisał wyjaśnienie na 100 stron i wychodzi na to, że o wiele rzeczy chodziło https://docs.google.com/document/d/1JL5acskAT_2t062HILImBkV8eXAwaqOj611mSjK-vZ8/edit Ale w sumie w każdym opisie historii Bloodborne, jaki czytałem, jest zupełnie co innego.
-
No wczoraj czekałem na fascynujący dzień, widząc, że zobaczę na boisku Kepę, Pickforda ORAZ Adriana. I żaden nie zawiódł. Niezwykła regularność. Pickford w sumie nieźle, choć niepewnie, obronił parę strzałów, ale i tak potwierdził się jako najgorszy bramkarz ligi - w sensie moralnym. Kurna no nie wiem co to był za mecz, a zwłaszcza ta sytuacja. Możliwe, że Van Dijk straci teraz cały sezon. Nie tylko jest szalenie ważny dla obrony, ale też nie ma w LFC wielu jakichkolwiek zmienników. Ten faul mógł dać Evertonowi tyle satysfakcji, że Liverpool może to kosztować ostatecznie tytuł mistrzowski. Zobaczymy. Ogólnie nikt nie ma głowy do bronienia w tej lidze w tych trudnych czasach. Tylko Tottenham i Aston Villa, ale tylko czekam, ile to potrwa....
-
80 days za 9,39 zł - no teraz to każdy weźmie jedną z najlepszych gier, jakie wyszły na komórki. Absolutna gratka dla każdego kto lubi czytać. Thronebreaker pierwszy raz konkretnie obniżony - 40 zł. Dziwna historia - gra jadąca na marce jednej z najpopularniejszych gier dekady, a jednak mocno "przegapiona" przez szerszą publikę, mimo świetnych recenzji. Jakimś fanem takich klimatów ani Gwinta nie jestem, więc nie grałem do tej pory... Może zaraz kupię. Język polski trzeba dociągnąć osobno.
-
Cóż za wyjątkowy rogalik. Niby spełnia standardy gatunku, ale progresja jest zupełnie nietypowa. Za mną jakieś 50 podejść do gry, z czego duża liczba zakończyła się "przejściem" gry. Mimo to właściwie gram w to ciągle jak w singlową grę - kolejne podejścia i kolejne zadania wydają się logicznym napędem, a i postaci w grze na razie ciągle mają nowe teksty przy każdym razie. Supergiantowi udało się zrobić grę, która niby jest repetytywna i wymagała narysowania niewielu assetów, ale jednocześnie daje uczucie ciągłej historii jakby się grało w "normalnego" RPG-a. Podejrzewam, że ta gra kiedyś się faktycznie kończy i wtedy jest repetytywnie, ale na razie jeszcze trochę mi do tego. Napędzają mnie same przepowiednie, ale fakt jest taki, że je chce się realizować - zobaczyć, co będzie z daną postacią, jak sobie poradzimy z danym wyzwaniem, no i oczywiście wszystkie legendarne dary i przede wszystkim aspekty broni. Większość z nich jest pomyślana kapitalnie i naprawdę można mówić, że mamy nie 6, a 24 wyjątkowe bronie. Czasami połączenie różnych darów, młotów i aspektów jest wręcz samobójcze, a czasami tak mocne, że kroimy cały Hades jak rozgrzany nóż. Mimo to gra leci tak żwawo i klawo, że nie miałem nigdy uczucia znużenia czy to łatwością, czy trudnością w żadnym momencie. No i tutaj pytanie. Przepowiednia "wanton ransacking". Szybko wypełniła mi się prawie cała, poza jednym wrogiem, trzecim od końca. Ktoś wie, jak spełnić warunki, żeby takowy się pojawił? Nie do końca mogę to wyguglać.
-
No jak mówię, nie ma mi co mówić o detalach negocjacji bo może one nie dotyczą piłkarza i mają różne przeszkody, ale przez cały sezon śmiałem tu z jego zachowania - bo było to ewidentne, że ono się prosi o takie problemy. Każdy z nas ma chyba pracę i jak chce z niej odejść za dwa lata, to chyba wie, że do tego czasu powinien zachować przynajmniej pozornie profesjonalizm i zaangażowanie, a nie zaczynać superewidentne kryzysy i fochy. Oczywiście kryzys nie wybiera, pewnie on sam wolałby inaczej to zrobić, ale nie wyszło. Na pewno cały sezon kłótni i słabej gry rozwalił Milikowi możliwości negocjacyjne. W takiej sytuacji to on może sobie mówić "ja bym wolał grać z Cristiano Ronaldo", jak on wcale nie grał dużo lepiej niż Higuain w ostatnim czasie mdr, ambicje i marzenia piękna rzecz, no ale fani mogą z tego lekko śmiać. Teraz nie wiem, czy Juventus go nawet na wolnym transferze weźmie. Koleś ma za sobą świetne okresy w Serie A, ale teraz nie tylko nie będzie grał, nie będzie nawet trenował z żadną profesjonalną drużyną. Chyba że z polską kadrą raz na miesiąc.
-
Kepa był w fatalnym stanie od dawna i nie ma w tym nic przesady i z przyzwoitym bramkarzem mieliby trochę tych punktów więcej. Caballero zresztą też nic specjalnego już w tym wieku nie pokazuje. Jedyne ciekawe pytanie to: kto jest teraz najgorszym podstawowym bramkarzem w lidze, bo szczerze z tego co widziałem, to najgorzej ostatnio grają ci, którzy mieli być najlepsi. Pickford to chyba popularny wybór na numer jeden wśród większości fanów, pięta Achillesowa idącego po tytuł Evertonu. Na razie ma jednak jeden plus w postaci udanego meczu z Tottenhamem. Nick Pope jeszcze niedawno był w mojej jedenastce sezonu, ale nie teraz... De Gea i Ederson też w sumie nic chyba nie obronili co by mogli, a i błędy były, dla mnie raczej top 5 najgorszych, przynajmniej jeśli chodzi o bronienie okazji. Za to na dobry ruch faktycznie zaczyna wyglądać zdobycie Emiliano Martineza przez Villę. Przy wyniku 7-2 mało kto myśli o chwaleniu bramkarza, ale Martinez zalicza bardzo dobre występy i też jest ważny dla punktowych zdobyczy Aston Villi. Optymizm fanów Arsenalu raz potwierdzony.