Treść opublikowana przez ogqozo
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Evergate zostało trwale obniżone na 40 zł. Jest to wymagająca kombinuj-platformówka, która przy tej cenie wygląda atrakcyjniej. Jednak dziwna sprawa z takimi stałymi obniżkami. Trudno mi się o nich dowiedzieć. Jak gra jest przeceniona CZASOWO, to się to wyróżnia na czerwono wszędzie, na mojej liście życzeń, na sklepie na Switchu, na stronie internetowej, na stronkach typu Dekudeals i PSPrices itd. A jak obniżą dwa miesiące po premierze grę o połowę, na STAŁE - jakoś to przegapiam. Jest jakaś strona która o takich grach informuje? Jutro w Europie w końcu pojawia się Sakuna: of Rice and Ruin. Gra zdążyła już w USA stać się hitem dla wielu graczy. Wszyscy chwalą wyjątkowo głęboki i realistyczny system hodowli ryżu w tej grze, to już nie jest Harvest Moon, że klikasz raz by zasiać, raz by zebrać; myślę, że śmiało musimy nazwać tę grę DARK SOULSAMI HODOWLI RYŻU. Jako inspiracje, twórcy wymienili Devil May Cry (walki bardziej sterowane jak w bijatyce, niż typowym Action RPG), ale zwłaszcza - kurde ależ jestem podjarany - Terranigmę. W dzisiejszych czasach, to też chyba jedna z najbardziej "japońskich" gier, jakie dostaniemy w szerokiej dystrybucji w tym roku. Pierwsza gra dwuosobowego studia Edelweiss od czasu Astebreed okazała się chyba już teraz sporym sukcesem wydawniczym dla Marvelous. Podobno gra ponadto nie jest zbyt rozciągnięta i przejście nie zajmuje 100 godzin. No czekam!
-
Bloodborne
Niektóre mają 3 warstwy, niektóre 4. Musiałbyś sprawdzić listę, ale to raczej nie jest ukryte, jak nie ma windy dalej tylko zamknięte pomieszczenie, to znaczy, że były 3 warstwy. Na koniec lochu boss wyrzuca chalice na kolejny, więc idzie to dość logicznie. Zabijasz ostatniego bossa Pthumeru, dostajesz puchar Central Pthumeru i możesz stworzyć loch Central Pthumeru, i tak dalej. Aż do ostatniego lochu danego typu. W skrócie mówiąc.
-
Reprezentacja Polski
Nasz napad i pomoc gra w topowych ligach? Tak patrzę na wczorajszy skład. Szymański jest obiecujący w Dynamie Moskwa (ale Danił Lesawoj jest bardziej obiecujący, ależ to był natchniony transfer). Linetty gra w Torino... klub walczący o utrzymanie, no ale gra, solidniak. Jóźwiak gra w drugiej lidze angielskiej (na jej dnie konkretnie, Derby zajmuje 24. miejsce). Krychowiak gra w Rosji, ale tak jak teraz, to on tam długo nie pogra. Moder jak na razie gra w Lechu Poznań. Grosicki nie gra nigdzie. Milik nigdzie. Piątek wchodzi w Hercie z ławki, średnio 30 minut na mecz. Góralski w Kazachstanie. Zieliński faktycznie we Włoszech uważany za top gracza, chociaż raczej za poprzednie sezony, w tym momencie akurat nie grał, dochodzi do siebie po koronie (może być ciężko wrócić do grania po 90, bo Napoli spodobał się zarówno Bakayoko, jak i gra czterema napastnikami z Mertensem na "10"). Coś pominąłem? Nie żebym uważał, że granie w topowych ligach tak wiele zmieniało w reprezentacji, ale tego też nie jakoś nie widzę.
-
Reprezentacja Polski
Nie wiem no, z opisów to wygląda tak podobno. Amsterdam - cały mecz na połowie Polaków, zero okazji Polaków na bramkę, 2 strzały, oba zza pola karnego Gdańsk - głównie mecz na połowie Polaków, bardzo mało okazji, 3 strzały, ale 2 z nich w sumie były prawdziwe Reggio Emilia - cały mecz na połowie Polaków, zero okazji, 2 strzały w statystykach, tak naprawdę jeden nie licząc tego ze środka boiska Łącznie 49 strzałów rywali, oficjalnie 7 strzałów Polaków. Wiadomo, że nie chodzi o to, żeby strzelać, tylko trafiać, ale trafieniami to te strzały też zazwyczaj nie pachniały, a rywale mieli prawdziwe okazje. Co dzisiaj pisze Twitter we Włoszech? Że to niezbyt dobre, że z tak słabym rywalem wygrali tylko 2-0. No i że sędzia w tym pomógł, powinno być więcej czerwonych kartek dla Polski i wcześniej. Mecze z Bośnią spoko, w dwóch łącznie 34 strzały, dominacja, posiadanie, okazje, wygrane. Może tak musi być, bo Polska nie ma piłkarzy na lepiej, nie wiem. Fakt że nie widziałem już w ogóle ani nikogo w ataku na poziomie Błaszczykowskiego, ani na flance na poziomie Piszczka (Rybus nie grał w tych meczach), ani w środku na poziomie Krychowiaka z dobrych lat (teraz... są złe lata, w grze obronnej jest dużo słabszy. W klubie wyrównuje to rajdami i strzałami, trochę dziwne mieć ofensywnego pomocnika który gra z tyłu linii pomocy i nie odbiera piłki ani nie ma otwierającego podania, ale ok. Koleś jest w bardzo złej formie i Góralski z Bośnią wyglądał duużo lepiej, niż Krychowiak w dowolnym meczu od dawna). Lewandowski jest dobry, ale "dziewiątka" chyba sama nie zmieni całej ekipy, jak piłka jest na własnej połowie. Może tak to już musi być z rywalem z wyższej półki.
-
Bloodborne
Dla mnie to było zdecydowanie najlepsze DLC w Soulsach. Jak zaczniesz w połowie gry, to pewnie kosmiczny. Jak podejdziesz pod koniec gry, mając 80 level czy coś, to raczej nie ma źle. Nie ma akcji jak w innych DLC do Soulsów, że zalewa cię masa agresywnego gówna... w Old Hunters co mocniejsi przeciwnicy są pojedynczy, albo najwyżej dwóch. I tylko raz. Wiele z tych walk jest bardzo ekscytujących. Dla samej wizyty w studni warto żyć. Niemniej nie są to chamskie walki, ataki są telegrafowane, jest czas na unik. W DLC nie ma trujących jezior, a choć najgorsi przeciwnicy w grze wracają, to są w dość szerokim korytarzu. Byłem zaskoczony na plus, chociaż bossowie mogą być ciężcy. To taki "best of", najcięższy boss-bestia, najcięższy ogromny boss, najcięższy grupowy boss... najcięższy "ludzki", szybki boss... no i to coś na koniec. Każdy z nich lekko szokuje tym, ile zabiera jednym ciosem i jaki ma zasięg. Więcej niż w podstawce, pomaga mieć 40-50 vitality. Walki zarąbiste, genialny setting, muza, przerażająca historia za postaciami i ich wrzaski też przerażające; tylko szkoda że musisz tyle do nich iść, i że mogą ci się skończyć blood viale i wtedy nie wiem co, no próbuj ostatniego bossa bez viali rozwalić. Ale on jest najlepszy. Mimo wszystko super DLC, w którym spotykasz wiele postaci i miejsc kluczowych dla całej historii Bloodborne. Aż dziwne pomyśleć, że ta gra istniała pół roku bez tego DLC. Z całym szacunkiem dla ganiania wilkołaków po ulicach, ale dla mnie DLC wznosi grę wyżej. Koleś88 - musisz użyć pustego grobu i mieć odpowiednie przedmioty. Puste groby są wzdłuż drogi, jak stoisz przed lalką, i popatrzysz w lewo. Podobno można zebrać w nich masę dusz, ale zanim dojdziesz do tego lochu, gdzie tak jest, przed tobą duuuużo bardzo repetetywnego robienia tych lochów. Trzeba być fanem... Jak dla mnie lepiej iść gdzieś w grze, gdzie nie byłeś, za to też są dusze. Chyba najszybsze miejsce do farmienia w środku gry nie wymaga też żadnego wysiłku (ale no idzie szybciej jak masz odpowiednią broń), a jest to nadal Lecture Building, czyli chyba właśnie tam jesteś. Jest tam przy latarni pokój z masą przeciwników, którzy nic nie robią, a dają niemało dusz. Dodatkowo czasem wypadają z nich sedativesy, które są przydatne na najgorszego potwora w grze. Wspomniane świnie są bardziej pod koniec gry.
-
Reprezentacja Polski
Salah coś tam z kadrą wygrał, jednak grał świetnie w Pucharze Afryki 2017 i był srebrny medal. Inna sprawa, czy to równoważy totalne rozczarowania na pozostałych 6 imprezach, bo w momencie debiutu Salaha Egipt był uważany za numer 1 w Afryce, a ostatnio jest gdzieś tak numerem 5-15 i Salah co roku w lecie przeprasza fanów, że coś nie wyszło. Szewczenko był częścią ekipy, która w 2006 roku wymęczyła 1-0 z Tunezją, a potem wymęczyła wygraną po karnych ze Szwajcarią, i zagrała w ćwierćfinale Mundialu. Jak na Ukrainę to spory sukces był. Akurat Szewczenko karnego też nie wykorzystał, ale Szwajcarzy nie strzelili trzech, to był sukces. W ćwierćfinale dostali 3-0 z Włochami, ale jednak oddali w tym meczu 15 strzałów na bramkę, niektóre celne. Są różne stopnie sukcesu i porażki. Jak Polska była w ćwierćfinale Euro, to była praktycznie ekstaza w narodzie. Wyrównane mecze z Portugalią, Szwajcarią. Częstochowa z Niemcami na 0-0. Oczywiście wielu piłkarzy grało wtedy lepiej. Sam Piszczek na flance dawał +5 do postępu akcji, a następnego takiego bocznego obrońcy pewnie za mojego życia w Polsce nie będzie.
-
Liga Narodów UEFA
W ogóle to jest takie dziwne tak to oglądać. Oglądam sobie teraz tego gola bez komentatora. Wtedy to już w ogóle jest śmiesznie. A tym bardziej przez świadomość, jak by to brzmiało, gdyby była pełna widownia. Islandia strzela, strzał zablokowany, a kilka sekund później kontra, strzał... i 2-1 dla drugiej strony. Na trybunach kompletne szaleństwo. A jak się ogląda tak, bez komentarza... jakoś mało epicka ta historyczna chwila. Szaboszlai to ten piłkarz Węgier, o którym na pewno jeszcze wszyscy będziemy słyszeć. W wieku 20 lat ma już na koncie tytuł Piłkarza Roku w Austrii i zapewne jeszcze przed Euro, kiedykolwiek ono będzie, trafi do wielkiego klubu. Chociaż bardziej bym stawiał, że to prędzej będzie Lipsk, niż Arsenal. Koleś jest wyróżniającym się piłkarzem Salzburga w Lidze Mistrzów, nie jak Haaland może, ale naprawdę wyróżniającym się. W kadrze też już rządzi.
-
Liga Narodów UEFA
Najbardziej kontrowersyjny element Ligi Narodów to oczywiście fakt, że ktoś z Ligi D przez to awansuje na Euro. Chociaż "nie powinien", wszak liga D to okolice 40. miejsca i poniżej. No i dziś mamy w końcu odpowiedź, kto. Macedonia (Północna) pokonała Gruzję w finałowym barażu i pojawi się na Euro 202...1? W sumie nie brzmi to aż tak strasznie, wszak w swojej grupie Macedonia zajęła trzecie miejsce, za Polską i Austrią, ale przed Słowenią, Izraelem itp. To słaby zespół, ale pokazał już, że nie jakiś amatorski. Piękne zwieńczenie kariery dla zdecydowanego rekordzisty Macedonii w każdej kategorii, Gorana Pandeva, który zdobył dziś zwycięską bramkę. Baraż B wygrała Słowacja i to ona dołączy do Polski, Hiszpanii i Szwecji w GRUPIE ŚMIERCI Ogólnie te baraże przypominają, że futbol narodowy, choć poziom niski, daje niepodrabialne emocje. Węgry przegrywały z Islandią 5 minut przed końcem meczu, by jednak wygrać 2-1 i awansować na Euro. Szkocja straciła gola w ostatniej minucie na 1-1, ale w karnych wygrała i świętuje pierwszy awans na imprezę od 1998 roku. Ścieżka Słowacji też była pełna dogrywek, karnych i zaciętej Częstochowy. Ogólnie te baraże to było 12 meczów i tylko jeden zakończył się różnicą więcej niż jednego gola. Reszta na noże, w tym 6 dogrywek.
-
Premier League
Ile razy Arsenal zagra słaby mecz, to widzę wszędzie komentarze, że Ozil musi grać. Tak jakby... nie wiem, zapomniane było to, jak faktycznie grał Arsenal z Ozilem. To nie było mało - zagrał 18 meczów w zeszłym sezonie. Generalnie nic wielkiego się w tych meczach nie działo. Ozil zaliczył łącznie w tych meczach dwie asysty z wrzutek i tyle. Zazwyczaj Ozil stronił od gry, trzeba było się chyba przyglądać, żeby dostrzec tę jego klasę. Arsenal zdobył 24 pkt. w tych 18 meczach, no trudno mówić o jakiejś magii futbolu i rewolucji w zespole. W Europie, Ozil zagrał cały mecz przeciwko Olympiakosowi, kiedy to Arsenal odpadł z EL, a Oezil zebrał druzgocące opinie za swój występ. Na oko, fakt, przydałoby im się tworzyć jakieś okazje bramkowe... Nawet Aubameyang nic nie strzeli, jeśli nigdy nie dostanie piłki. Niby Ozil to umie... Ale Pepe niby też umie przecież, tylko w praktyce coś nie idzie. Przy takiej grze, jaką prezentuje Arsenal, tworzenie dobrych okazji przez jednego technicznego gracza wymagałoby jeszcze, żeby ten podejmował decyzje zarówno superdobrze, jak i superszybko. Arsenal jest bowiem nie tylko strasznie powolny, ale też gra daleko od bramki rywala. Chyba nikt w tej lidze tak bardzo nie wygląda, jakby nie chciało im się atakować, jak Arsenal (to be fair, niedaleko jest Chelsea, tylko że po ostatnich transferach Chelsea ma lepszego piłkarza na prawie każdej pozycji). Mój standardowy żart, że Arsenal próbuje zawsze wejść z piłką do bramki, tylko że teraz do własnej bramki. Teraz statystyki to potwierdzają - ŻADEN zespół nie spędza w tym sezonie więcej czasu na własnej tercji boiska, niż Arsenal. Nie jestem pewien, czy jeden piłkarz miałby tutaj coś zmienić, jak mówią niektórzy w internecie. Ani Oezil wielkiej rewolucji nie robił rok temu, ani dla porównania np. taka Aston Villa nie ma jakichś magików techników, żeby oni sami swoimi podaniami przenosili grę pod bramkę rywala. Co, Jimmy McGinn jest tym ich ośrodkiem kreatywności w pomocy? Imponujący pomocnik, ale niekoniecznie stereotyp rozgrywającego klasy Premier League. Takie Leeds, co by o nich nie mówić, ma dużo polotu w ofensywie, ale co, jeden piłkarz to robi skillem? Kevin Phillips czy Mateusz Klich? No nie wiem... Może gdyby się zgodził obniżyć kontrakt, to by został w składzie. Nie wiemy, ile pensji Ozil dostaje z buta, a ile za występy. Może być tak, że większość pensji jest zależna od występowania na boisku.
-
Primera Division
No nie mogę, napisałem to, a chwilę później znowu oglądam, jak VAR spędza 5 minut analizując oczywistą, komicznie głupią rękę. Oraz JESZCZE raz Varane się pląta wybijając piłkę z bramki. Scenarzyści futbolu szaleją ostatnimi czasy.
-
Primera Division
Nie no nie mogę z tego meczu na Mestalla. To jest jak napisane przez scenarzystę komediowego. Nie mam pojęcia które decyzje sędziowskie w tym meczu były poprawne, ale przynajmniej wniosły coś rozrywki do tej nędzy.
-
Premier League
Hicior przynudził. Oba zespoły jakby były już zmęczone sezonem, zadowolone z remisu. Zapamiętam ze spotkania tylko ten moment, gdy VAR zastanawiał się 5 minut nad oczywistą ręką, a potem De Bruyne odpalił najbardziej niecelnego karnego, jakiego widziałem od dawna. Nowe nabytki zwracają uwagę. W Leicester, Wesley Fofana zachwyca od pierwszych występów. Dość anonimowy 19-latek z Francji nagle jest nową nadzieją "Lisów" na wysokie miejsce. Co za wejście smoka. Mniej zaskakujący - Thomas Partey. Koleś jest na innym poziomie, niż reszta Arsenalu. Zwłaszcza, że gra do przodu, jak Arsenal woli do tyłu. Goście się pylili żeby zapłacić 45 mln za jego transfer, a to jest nic na niego co widzimy w tym momencie.
-
Bloodborne
To że nie TRZEBA jest ewidentne, bo masa osób tego nie robi i żyje. Więc obiektywnie jest to bzdurą, że "trzeba". To, że ktoś coś woli, to inna sprawa (zależy od różnych rzeczy), ale ten ton świętobliwości jaki niektórzy tutaj mają wobec kurna statsów postaci w gierce dla dzieci jest rozwalający. Tak czy siak nie ma w tym żadnego sekretu, każdy widzi na ekranie zielony pasek i w zależności jak gra, czy chce więcej czy nie. Tasowanie się że "trzeba" pakować staminę w giereczce od pierwszej godziny bo inaczej nie jesteś w klubie prawilnych to już musi być parodia stylu tutejszych forumowiczów.
-
Bloodborne
Aha, co do Vitality. Warto na start wiedzieć, że inaczej niż w wielu grach - Blood Viale w tej grze nie leczą określonej liczby HP, ale zawsze 40% twojego całego HP. To się nigdy nie zmienia, przez całą grę. To pomaga zauważyć, jak ogromnie dużo przeżywalności zyskujesz wraz ze zwiększeniem sobie Vitality. Nie tylko masz o tyle więcej HP, ale też 20 razy możesz więcej sobie uleczyć.
-
Bloodborne
Koleś, przy tak podstawowych pytaniach ja bym w ogóle najpierw opisał co statystyki robią. Otóż niewiele. Nie będziesz szybciej machał toporem, ani nic takiego. Gra ogólnie wygląda tak samo, tylko zmieniają się cyferki. W uproszczeniu, ale w sumie niewielkim, to robią tyle: Vit - zwiększa HP (sam widzisz, ile ci leci, czy potrzebujesz więcej. Dla mnie jedyna statystyka, której faktycznie potrzebowałem, bo inaczej wszystko mnie zabijało jednym ciosem... to faktycznie utrudnia) End - zwiększa staminę (podobnie, tego raczej nie trzeba zwiększać, zależy jak kto chce grać) Strength, Skill, Bloodtinge, Arcane - zwiększają obrażenia od broni, które używają danej statystyki Jak popatrzysz na broń w menu, masz tam ikonki skalowania danych statystyk. Od E do S - im wyższa ranga, tym większy wpływ ma zwiększenie danej statystyki na zwiększenie obrażeń. Powiedzmy, że typowa broń będzie miała jakąś literkę przy Strength i Skill, statystykach obrażeń fizycznych (tutaj jest mniej więcej 50-50 - część broni w grze ma wyższy Strength, część Skill, część równo. Te ze Strength są zwyczajowo silniejsze, te ze Skill szybsze). Czyli jak Kirkhammer ma np. odpowiednio C i E, to obie statystyki zwiększą twój atak, ale Strength bardziej. Dwa ostatnie statsy - są naprawdę rzadko używane i to trochę dłuższa historia (jeśli widzisz literkę przy Arcane - to z reguły nie dotyczy w ogóle obrażeń fizycznych po założeniu broni pierwszy raz, tylko "magicznych" pojawiającyh się, jeśli zmienisz daną broń np. na obrażenia ogniowe). Z materiałami do ugprade'u bym jakoś tam uważał, bo fakt, wypada ich dość dużo, niemniej też nie tyle, żeby każdą broń sobie na luzie ulepszać i nimi żonglować bez konsekwencji. Ten mechanizm, jak wiele w Soulsach, tak naprawdę karze graczy chcących eksperymentować bez grindu. W Bloodborne cały czas dostajesz nowe ciekawe bronie (przy czym wszystkie bronie są raczej po prostu inne od siebie, niż silniejsze i słabsze - broń Arcane, którą dostajesz za ostatniego bossa, nie jest ogólnie silniejsza od broni startowych), ale też różnica między wersją podstawową, a taką ulepszoną np. +5, będzie duża. Musisz sam jakoś wybrać, co wolisz. Farmienie kamieni jest możliwe, adekwatnie do etapu gry, na którym jesteś (małe kamyki są początkowo rzadkie, a potem częste, to samo na późniejszym etapie ze średnimi kamieniami, itd.). Gra jest pod wieloma względami faktycznie łatwiejsza, gdy zaczynasz ją wiedząc wszystko i mając plan na swój "build", co gorsza niektóre wydarzenia czy postaci można łatwo przegapić (w tym te prowadzące do zupełnie innego, "prawdziwego" zakończenia). Ale chyba nie ma powodu, żeby przesadzać i całą grę zamieniać sobie w jakiś życiowy plan, myśląc od pierwszej godziny o tym, którą broń chcesz mieć i ile dokładnie każdego statsu. O ile nie będziesz pakować wszystkich swoich leveli w Bloodtinge i Arcane, to nic w pierwszych godzinach sobie specjalnie raczej nie zepsujesz.
- Bloodborne
-
Champions League
Różnica jest tak duża, że trudno mi to przypisać tylko starzeniu się. Ewidentnie wydarzenia sprzed sezonu wpłynęły na jego grę, pierwsze mecze to w ogóle była nędza. Jego "gra defensywna" od dawna była na poziomie "nikt inny nie mógłby tego robić i nie zostać zmienionym przez trenera", ale teraz chyba też nowy poziom apatii w tym osiągnął. Dodatkowo częściej nie wpasowuje się w jakikolwiek plan taktyczny teraz miał być, często po prostu bierze piłkę, wbija się w całą obronę i próbuje sam wszystkich przejść i odpalić ze szpica bez podnoszenia głowy. Byłoby to irytujące i głupie, gdyby nie robił tego koleś, który jest najlepszy na świecie w przechodzeniu całej obrony samemu. Dodatkowo koleś, którego przerzuty nadal opusczają szczękę na ziemię, i raczej jedyny, których z takich akcji jakie były, mógłby już spokojnie mieć co najmniej 5 asyst w Lidze Mistrzów, gdyby koledzy coś trafiali. Mbappe swoje asysty zalicza bardziej przypadkiem niż z geniuszu podania, a Lewandowski trochę jest statystą w niejednym meczu ostatnio, a mimo to Bayern je wygrywa. Wszystko co mówię, to że no na ten moment jednak jakoś nie widzę lepszego piłkarza niż Messi, w zeszłym sezonie to był Lewandowski, ale on też może musi się na nowo wkręcić w nowy sezon. Albo też już się starzeje. Kimmich i De Bruyne są w grupie kandydatów (po cichu Man City ma cienki start sezonu w lidze, mało kto poza De Bruyne wygląda dobrze), ale poczekam na więcej meczów. Szczerze to Joao Felix dość szybko wskoczył do grona kandydatów, skubany. W Hiszpanii już widzę jak internauci koronują Atletico, a Felix nowy Messi.
-
Bundesliga
Zaczyna się Dortmund-Bayern. Faworyt - ten samo, co zawsze... Na razie jednak oba kluby mają po 15 punktów. BVB stworzyło kolejną fascynującą ekipę, z solidną obroną (2 stracone gole w sezonie), kilkoma spośród najbardziej utalentowanych młodych graczy, i niesamowitym Haalandem na szpicy. Lewandowski-Haaland to starcie tytanów, choć może nie jest to dzień, by sobie poszaleli. Sporo oczekiwań będzie od Matsa Hummelsa, który po opuszczeniu Bayernu jest znowu na luzie najlepszym obrońcą w Niemczech. Typowy od lat wysoki poziom tych meczów powinien zostać zachowany.
-
Premier League
Na ten moment liderem Southampton. Na dwa dni - zawsze coś. Akurat w momencie, gdy z gry na wiele tygodni wypada Danny Ings, klub znalazł się na szczycie tabeli po raz pierwszy od 32 lat. Pod nieobecność Ingsa, jedyną gwiazdą Saints jest raczej trener Hassenhuettl. Nawet w razie dobrego sezonu Saints, nie widzę widoków, żeby duże kluby chciały nawet jakiegokolwiek ich piłkarza - ale ktoś na pewno chciałby trenera. Jego współczesna niemiecka szkoła grania zrywami i przerywania akcji w zaskakujących momentach potrafi wyglądać zabójczo, ich neutralizacja Evertonu była nawet nieco imponująca, ale dopiero w przyszłym miesiąciu Southampton będzie grać z mocniejszymi rywalami i nie napalałbym się na zapas na stabilną formę, jak to już widzę w internetach. Już jutro poznamy odpowiedź na pytanie, kto górą w kraju: czerwony czy niebieski? Liverpool czy Man City? Na razie Liverpool bez van Dijka nadal wygląda bardzo groźnie, i wygrywa. Diogo Jota po hat-tricku w LM zgłasza kandydaturę, by zastąpić Firmino w pierwszej jedenastce. Man City niby gra wspaniale, wspaniali piłkarze, wspaniały trener... Ale tylko 3 wygrane na 6 meczów, i to w większości po 1-0. W razie porażki, będą w kiepskiej sytuacji. Zaraz Everton-Man United. Też niebiescy i czerowni, tylko odwrotnie. O dziwo Man United zdobyło tyle samo goli, co City - mimo że na oko ich ofensywa to w tym sezonie straszna nędza. Everton ostudził oczekiwania po porażkach i fali kontuszji, to będzie chyba ciężki sezon. Ale James Rodriguez jest na tyle wyleczony, że dziś zagra. Jak na razie wyglądał jak jeden z najlepszych graczy w lidze.
-
Champions League
No właśnie piłkarzem typu "będą mieli z niego pociechę na lata" to jest przyjaźnie określany Kimmich od lat, tuż obok komplementów o obiecującej przyszłości i wszechstronności. No ale chyba to mija się już z celem na tym etapie. Od dłuższego czasu Kimmich gra po prostu na środkowej pomocy i w takiej formie może być w tym obecnie najlepszy na świecie. Teraz Kimmich wygląda, jakby zrobił już krok na tę najwyższą półkę rozpie'rdalających piłkarzy. Z tym poukładaniem Bayernu, jakby to była cecha immanentna, bym nie przesadzał, biorąc pod uwagę, że właśnie rok temu zwalniano Kovacza po porażce 1-5 z Eintrachtem, a w LM nie pokonali nikogo silnego od kilku lat i ogólnie był kryzys (dla Bayernu 4 pkt. straty do lidera Bundesligi to potężny kryzys). Rok pracy Flicka, i wszystko wydaje się inne. Lewandowski najlepszy na świecie, Kimmich też, Mueller nagle wrócił do życiowej formy, cała seria młodszych piłkarzy weszła po cichu na topowy poziom (teraz Lucas, ostatnio Goretzka, powoli wchodzi do składu Sane, z Atletico wręcz dominowali Suele i Tolisso, jak nawet nie zaszaleje Gnabry to zrobi to Coman... wszyscy ok. 24-25 lat). Nawet taki randomowy zakup na ławkę jak Bouna Sarr gra i wygląda dobrze. Mimo wszystko futbol zazwyczaj zaskakuje i często ostatni zwycięzca jest faworytem LM, ale zazwyczaj tytułu nie obroni. Jak teraz widzę kurs na Bayern 3,50, potem Man City 5,50, a Reale, Barcelony, Paryże i Juve mają po 13-17, to jakoś czuję, że jeszcze może być wiele zaskoczeń na wiosnę. Może nawet takie Chelsea jeszcze gdzieś daleko zajdzie? Edouard Mendy zagrał na razie 7 meczów, puścił jednego gola. Jeden z wyróżniających się bramkarzy w LM. Także Thiago Silva po jednym czy dwóch błędach już wygląda jak profesor, game changer dla Niebieskich. Czy teraz Chelsea będzie miała solidną obronę?
-
Champions League
Messi jest jaki jest. Nadal trudno mi nie wierzyć, że wychodzi ogólnie na plus. W tym sezonie na razie Lewandowski w kratkę, i znowu nie mam pomysłu, kto na świecie kopie piłkę lepiej niż Messi. Za mało dobrego poza nim widać w Barcelonie, żebym na razie wątpił. Może jego odejście dopiero pozwoli zmienić skład i atmosferę pod trenera, a nie pod Messiego, i coś się ruszy. No i te 100 mln brutto rocznie się może przydać, chociaż jestem pewien, że Barsa więcej finansowo na Messim zyskuje. Może być ciężko ściągnąć tylu fanów na oglądanie Griezmanna. Według "AS-a", za RAC1, Barcelona praktycznie musi ogłosić bankructwo - wydatki nie pokrywają się kompletnie z obecnymi wpływami, Barsa jak mało który klub traci na koronie. Dla rozwiązania dylematu konieczne było obniżenie pensji o 30% - to wiele milionów do wyproszenia u piłkarzy... Na ironię, odejście Messiego jest tutaj dodatkowym problem utrudniającym przetrwanie roku - bo jeśli odejdzie, to najpierw trzeba mu zapłacić bonus na zakończenie kontraktu, też suty. Hehe pamiętacie ten optymizm po pierwszym meczu Koemana? Teraz Barsa wygrała 2 mecze na pierwszych 6 w lidze, a poza tym jest w kompletnej du'pie pod prawie każdym względem. Bardziej mi imponuje ten bramkarz. Czaicie, ledwo co was awansowano z juniorów do składu B, a tutaj pierwszy bramkarz z koroną, drugi bramkarz z koroną, i nagle wchodzicie w świat profesjonalnego futbolu. Pierwszy mecz w pro karierze w lidze z Dnipro, a drugi mecz kilka dni później z Barceloną na Camp Nou. I, kurczę, odwalacie jeden z najlepszych występów bramkarskich w ostatnich latach. Szczerze to zaczynam rozważać Joshuę Kimmicha wśród najlepszych piłkarzy świata. Tak serio najlepszych. Jego wartość i poziom na ten moment są porównywalne do największych gwiazd ataku i do De Bruyne. Jego technika jest na rozpie'rdalającym poziomie. Charakter na boisku też rozrywkowy. Totalna gwiazda. Jak w tym roku w FIFPro XI znowu linia pomocy to będzie Modrić-Hazard-Frenkie de Jong to się przekręcę.
-
TRANSFERY
Geoffrey Kondogbia w Atletico - to chyba ostatni duży transfer tego "letniego" okienka. Kondogbia nigdy nie wrócił do rewelacyjnej formy z sezonu 2017-18, ale też trudno mu się dziwić, bo Valencia pogrąża się raczej w kryzysie. Gracze skłóceni z zarządem zostali sprzedani, raczej sami o to w większości prosili, a klub ogólnie wyprzedał masę piłkarzy i na oko zredukował gdzieś o połowę swój budżet płacowy. Teraz Valencia będzie klubem samych młodych "obiecujących" graczy (tanich), ale szczerze to mogę gdybać, że może to ich i uratuje na ten moment. Kupować zawsze jest łatwiej, niż potem sprzedawać piłkarzy którzy są ponad twój budżet. Wcześniej Valencia odrzucała oferty Atletico, po czym Kondogbia napisał na swoim Instagramie wprost o prezesie klubu: "po zniszczeniu ambitnego sportowego projektu, musiałeś oszukać trenera, a teraz mnie. Dziękuje, Amil Murthy". W końcu zgodzili się sprzedać... Trudno powiedzieć, czy się sprawdzi w Atleti, ale jeszcze może okazać się kluczowy. Po cichu bowiem klub stracił swoich dotychczas dwóch najlepszych piłkarzy, obu ze środka pomocy - bo nie tylko odszedł Partey, ale też Saul Niguez jest w tym sezonie nagle w bardzo nędznej formie. Ustawienia Simeone w pomocy są niepojęte, ale Kondogbia ma talent na duży klub.
-
Final Fantasy IX
Pytanie ludzi w tym wieku, czy jakiś klasyk z lat 90. był dobry, to jak pytanie Ciasteczkowego Potwora, co by chciał na śniadanie. Wiadomo, jaką odpowiedź usłyszysz. Z koniecznym dodatkiem, że, panie, od tego czasu to wszystko takie słabe, nie to co wtedy sto razy lepiej było... Osobiście powiem tyle - cieszę się, że te obecne porty mają opcję znaczącego przyspieszenia całości i wyłączenia losowych starć. To dotyczy czegoś, co zajmowało DUŻĄ część czasu gry w złotych czasach PSX-a. Zwłaszcza mówiąc o "dziewiątce", która ma jakimś cudem walki jeszcze bardziej oczywiste i proste, niż w poprzednich kilku częściach, jak i jednocześnie znacznie niższe ich tempo. Te opcje mają więc dla tej gry jeszcze większe znaczenie. I to, że są na Switchu. Jest to gra podsumowująca minioną epokę najbardziej klasycznych jRPG pod wieloma względami. Jeden z wolniejszych jRPG w historii. Coś takiego jak "napotykasz kilka standardowych potworków, bardzo łatwa walka, jedna z tysiąca" zajmuje często wiele minut. 15 sekund samego loadingu zanim możesz wydawać komendy... oglądać jak po kolei są wykonywane przy dawno załadowanym ATB... znowu kliknąć kilka razy X... oglądać... Od następnej części FF wszystko się zmieniło.
-
Serie A
Przegapił dwa mecze z powodu korony, ale już jest spokojnie liderem strzelców. Milan mógłby pewnie mieć w tym sezonie już 6-0-0 (i 5-0-0 w Europa League), gdyby nie wypadł Donnarumma, ale we Włoszech inne kluby mają tyle braków, że i tak nie mogą narzekać. A teraz Napoli-Sassuolo, czyli dwa kluby, które grają może najodważniejszą, najbardziej ofensywną ostatnio piłkę we Włoszech. Kto by pomyślał. Z powodu kryzysu, to może być jeszcze całkiem zaskakujący sezon w Serie A.
-
Death Game V: Misja w Miami Beach
Dobra, pora podsumować wyniki, bo zaraz wyjdzie, że również nikt z typujących już nie jest z nami. Lista była wyjątkowo stara i wrażliwa, bo zeszła przez ten czas większość kandydatów. Z reguły po prostu mieli swoje lata, dostali zapalenia płuc i tyle, poza oczywiście al-Baghdadim, który podczas najazdu żołnierzy USA wysadził się, w obecności paru własnych dzieci. Właśnie Baghdadi i Stephen Hawking okazali się czarnymi koniami tej edycji, niewielu typowało ich wysoko. Red Dead Remeption 2 na Metacriticu... nikt nie trafił! Nikt nie spodziewał się, że gra skazana na tasowanie się koneserów będzie miała aż 97. O dziwo duet Ragus-Rozi był wśród najbardziej sceptycznych, typując tylko mizerne 92-93. Zwycięzcą jest... Bartezoo. Jako jedyny trafił oba jokery i to zadecydowało. Bartezoo - 89 pkt. (Stan Lee i Frosti dali mu wygraną) Rozi - 84 pkt. (10 pkt. za Mroka) Harbuz - 79 pkt. (10 pkt. za Bohdana Smolenia) Masorz - 78,5 pkt. (odejmuję pół punktu za wpisanie tylko 89 dla RDR2. Wpisując "Tom Hanks" jako jokera, Masorz przewidział koronę) Golab - 78 pkt. (5 pkt. za Wiesława Michnikowskiego, bo serio myślałem, że to jakiś kolejny śmieszny żart o Adamie Michniku, a nie prawdziwa osoba) Robak - 77 pkt. (najlepsze typy z listy, ale Jerzy Stuh jako Joker) Ragus - 74 pkt. cor - 72 pkt. (nie wierzył w Pyrkosza i Hawkinga)