-
Postów
23 369 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No tak, bossowie bywają w miarę wymagający, to najczęściej oni mogą niektórych "zaciąć". I może parę całych rozdziałów w "dwójce", z wycieńczającą długością.
-
Ech, dość? Nie bardziej niż większość gier AAA ostatniej dekady, nie wiem gdzie jest granica gierek "dla dzieci". Konstrukcja i sterowanie pierwszych dwóch części są takie, że gdyby była cały czas trudna, to byłaby niesamowicie denerwująca (w sumie i tak dość jest). Prostota tej gry to bardziej kwestia tempa i głębi (ich niedostatku) niż tego żeby inne popularne gry jakoś nagle wymagały więcej myślenia. Ale ma i tak swoje momenty, które niektórych "zatną", nie jest to jakoś specjalnie łatwa gra, tylko powolna, płytka i karząca. Jak będzie z "trójką" to zobaczymy, według relacji z targów ma być tylko lepiej.
-
"Game Informer" nie podał "w grze będzie do pokonania 18 gymów, będzie długie granie", tylko taki nagłówek internet Graczy rozpuścił interpretując na własną forumingową głowę fragment wywiadu z "Game Informera". Mogli to dobitniej napisać, ale mimo wszystko. To nie oni to podali w ten sposób oczywiście tylko internauci. Na streamie "24h" dosłownie nic się nie działo. Na ekranie raz na jakiś (dłuugi) czas pojawiały się nowe pokemony, które wzbudziły sporo emocji wśród innego typu fanów, oczywiście. Zwłaszcza regionalna wersja Ponyty doczekała się już na serwisach setek fanartów.
-
Dziś mecz Inter-Juve. Niektórzy już uwierzyli, że zachowujący perfekcyjny bilans Inter może przerwać trwającą, hm, chyba całe moje życie serię tytułów dla Nudentusu. Nie muszę chyba mówić, czego się spodziewam. Zwłaszcza, że de Ligt dość szybko przeszedł z trybu początkującej katastrofy do profesora, a Sarri, zdaje się, znalazł sposób, by Cristiano i Dybala grali razem efektywnie. Dybala w końcu gra dobrze, tydzień temu po asyście do Cristiano zobaczyliśmy słynną już celebrację, ale według "Gazzetty" Argentyńczyk ma zacząć mecz na ławce. W Interze dość sporą sensacją jest mimo wszystko Stefano Sensi. Najwyżej oceniany gracz w lidze, nagrody dla Gracza Miesiąca podzielił z Riberym. Przeciwko Barcelonie potwierdził, że nie bez powodu budzi lekkie zainteresowanie mistrzów Hiszpanii. Mówiło się przed sezonem o tylu graczach interu, ale to rozgrywający okazuje się alfą i omegą ekipy Contego. Do tego oddaje więcej strzałów niż Lukaku. Chciałbym, oczywiście, bo jeśli Inter wygra, to zrobi się nieco ciekawie. A zresztą, mają Handanovicia, i widzieliśmy przeciw np. Lazio, że to może im randomowo wygrać niejedno spotkanie. Prowadzący konta Interu postarał się o wiralność przed hiciorem:
-
Ludziom spragnionym więcej Link's Awakening przypominam, że obecnie na promocji za CZTERY ZŁOTE jest gierka pt. Anodyne. Myślę, że twórca chce wypromować tą metodą głównie wydany właśnie sequel (jeszcze nie na Switcha), korzystając też z premiery remake'u LA, bo to gierka ewidentnie inspirowana właśnie tymi przygodami Linka i może sporo osób zainteresuje się ponownie. Jeśli remake Nintendo poszedł w stronę plastelinowych pasteli uroczości, tak Anodyne jest grą, która wyciąga najbardziej creepy momenty gęstej atmosfery groteski i niepewności, z którymi mi kojarzą się pikselowe Zeldy 2D i które bardzo lubiłem i mnie poruszały. Nie znaczy to wcale, że to tylko zrzyna z LA. Anodyne wydaje się w dużej mierze po prostu też inspirowane Twin Peaks, a teraz mogę nawet powiedzieć, że pewne pomysły w tej grze właściwie wyprzedziły trzeci sezon Lyncha. Anodyne wyciąga sporo horroru i bardzo dużo humoru z bezczelnego wręcz braku potrzeby tłumaczenia, co się dzieje - jest niby swojska typowa przygoda, ale nic nie jest tak jak powinno. Gameplay jest ok. Dungeony, zagadki itd., choć Ameryki nie odkrywają, skrywają zabawne i wystarczająco ciekawe pomysły, które odróżniają ten świat. Ogólnie bardzo ciekawa gra pod względem treści, przypominająca Link's Awakening i Earthbound. No i muzyka. Spróbuję jak będzie czas napisać o niej więcej na blogasku. No i gra na Switchu momentami się krztusi, zwłaszcza przy przechodzeniu z ekranu na ekran! Idealny kompan dla remake'u Link's Awakening.
-
Mecz, po którym, zdaniem prasy we Włoszech, ma być zwolniony co najmniej jeden trener, a może obaj, nie zawiódł fanów Serie A. Nędza przemieszana z niekończącymi się czerwonymi kartkami, zadziwiające rzuty karne, zmarnowany rzut karny w doliczonym czasie, małpie odgłosy z trybun, i tak dalej. Na koniec chyba dość rzadka wisienka na torcie, sędzia zakończył mecz jakieś półtora minuty przed czasem, który ogłosił. Leao znowu o klasę lepszy od nieistniejącego Piątka (zaczynam mieć wrażenie, że to jedyny piłkarz w tym Milanie którego stać na dobrą grę, poza może Theo), ale po co go wystawiać w pierwszej jedenastce. Koleś ma faktycznego skilla, może w innym zespole mogliby spokojnie grać obaj, Leao na lewym skrzydle, Piątek na "9". Póki co, tylko jednemu z nich cokolwiek wyszło w tym sezonie. Genoa pozostaje na 19. miejscu w tabeli i to raczej jej trener może już planować wolny poniedziałek (mówi się zresztą, że zastąpić go ma... Gattuso, oczywiście). Milan, ku rozpaczy fanów, zapewne zachowa Giampaolo, no bo jednak wygrali mecz.
-
W meczu "na szczycie" Liverpool podchodzi bardzo ostrożnie do Leicester, ale jednak widać, że ekipa Kloppa to inna klasa od ekip 3-20. Leicester nadal nie oddał uznanego strzału na bramkę. Z drugiej strony Soyuncu się stara zatrzymać Salaha, ale widać, że wysoka klasa to jednak też nie ta klasa. Ogólnie na powtórkę mistrzostwa dla Leicester się nie zanosi, jest duża różnica między tymi ekipami.
-
Na pewno nastąpią Poważne Rozmowy. Kierunek formy zespołu niepokoił fanów od roku albo i więcej, ale pozostawało pytanie, kto inny mógłby mieć lepszy rezultat z tym klubem niż Pochettino. Mecz z Bayernem zakończył się niesamowitym wynikiem, ale w sumie poza momentami, Tottenham grał w nim normalnie w piłkę. Dzisiaj jednak wyglądają, jakby nie mieli ochoty być na boisku. Niewiarygodny występ, po którym nie będzie można udawać, że nic się nie stało.
-
Gole to jedno, Lloris to drugie, ale Boże, co tu się kurna dzieje. Tottenham jest gnieciony przez Brighton. Mają w sobie tyle woli walki i chęci do życia co ja. Lepszy zespół by z nimi już prowadził z 5-0. To jest nagle jeden z najbardziej kryzysowych momentów jakie można sobie wyobrazić.
-
Trudno uwierzyć, że nie będzie tak samo jak w poprzednich generacjach, czyli (jakże szokujące w przypadku najbardziej znanej casualom serii gier video na świecie) ogólnie gra będzie do przejścia dla każdego, a kto chce, ten będzie miał możliwości urozmaicenia sobie gry, zmieniając skład samemu i jakichś większych "wyzwań" (jak to słowo rozumieją gracze). Na co oczywiście "fani serii" będą jęczeć jak zawsze (och, ten okrutny Exp. Share! Który... hm, robi to samo, co jest domyślnym rozwiązaniem w większości jRPG-ów! Nie da się grać! A te ich płacze o zapowiedziany autosave...). Swoją drogą, ogłoszono też, że będzie istnieć łatwiejsza metoda zmiany natury pokemonów w grze, ale według Iwao, gra nadal ma nadal jakoś wynagradzać chorych grindowiczów którzy będą hodowali genetyczne ideały statsów do walk przez setki godzin. Może to przeżyją. Raid Battles to poboczna aktywność, która na niższych rangach będzie łatwa, a na najwyższych wymagająca, czyli brzmi to jak typowa poboczna wieża walk, obecna w większości gier w serii od 2001 roku. Gra ma być też podobnej długości, co zawsze. Podana liczba 18 gymów to niezręczne rozumienie słów z wywiadu, w którym Ohmori powiedział mniej więcej tyle, że w świecie Pokemon jest 18 typów gymów. W świecie przedstawionym gry ogólnie jest 18 typów gymów włączonych do ligi, ale nie jest tak że w każdej edycji biorą udział wszystkie z nich, i przechodząc historię Sword lub Shield gracz będzie walczył tylko w 8 z nich. Tak to wygląda jak się traktuje "ktoś coś napisał na forum w internecie" jako źródło informacji.
-
Przez ostatni ROK, Fiorentina wygrała 4 mecze. Zero w październiku, zero w listopadzie, dwa w grudniu, jeden w styczniu, jeden w lutym... I następny po tym dopiero teraz, 25 września. Bez wątpienia, gdyby nie dobry początek sezonu, grałaby teraz w Serie B (o dziwo, miała i tak dodatni bilans bramkowy, jako jedyna ekipa z miejsc 10.-20.). Dla mnie zadziwiające patrząc teraz na jej mecze z Juve, Napoli, Milanem. Pulgar (jedyny gracz na Copa America mający więcej odbiorów od Coutinho!), Ribery, Dalbert i Badelj to na ten moment świetne nabytki jak na ich możliwości, a co robił Castrovilli tyle czasu na wypożyczeniu, to nie wiem. Na tle absurdalnej linii pomocy Milanu wyglądał jak dominator. Fakt, że głównie te trzy gwiazdy, Chiesa i Ribery i Castrovilli, może z Pulgarem, są faktycznie dobrzy, defensywa nie wygląda solidnie. Ale ja już wyciągam podróbę koszulki z logiem Nintendo i napisem "Batigol". Media włoskie bawią się coraz lepiej z szukaniem następcy Giampaola w Milanie. Po oczywistych podejrzanych jak Allegri, Spalletti, Wenger itd., dziś zaczęto nawet mówić o... Andriju Szewczence. Wszyscy są w obiekcie zainteresowań.
-
Jeśli mecz nie był wielkim wydarzeniem, to na pewno dostarczył odpowiedni poziom beki. Sergio Ramos miał powiedzieć do asystenta Simeone o "(pipi)ie, która cię urodziła" (nie tak niesamowite jak brzmi po przetłumaczeniu, ot normalne przekleństwo w Hiszpanii). Według "Marki", Simeone niezadowolony z nieukarania tej wulgarnej wypowiedzi miał krzyczeć do sędziego: "masz takie o małe jaja, takie małe". Mecz oczywiście straszny, nikt nie zagrał jakoś specjalnie dobrze. Joao Felix nie istniał. Ale tak się wygrywa tytuły, chyba.
-
Kolejny przykład, że Viola gra naprawdę fajną piłkę i jej pozycja w tabeli wydaje się nie odzwierciedlać poziomu. Aż trudno uwierzyć, że w tym tygodniu Fiorentina przerwała serię... 18 meczów bez wygranej. To, jak Castrovilli, Chiesa i Ribery przechodzą przez rywali to jedna z lepszych rzeczy w Serie A, widać to choćby w highlightach tego meczu (gol na 3-0 mogę oglądać bez końca, te zgranie balansu, markowania, timingu i kierunku zagrań, przepiękna akcja). Obrona słabsza, bo i Leao ją w sumie robił ile mógł dzisiaj, a Drągowski jakoś nie reprodukuje zabójczej formy z zeszłego sezonu i w żadnym meczu na razie jakoś specjalnie nie uratował wyniku. Milan wcale nie wyglądał jakoś gorzej po czerwonej kartce, co wiele znaczy dla Piątka, który został wtedy zmieniony. Leao dzisiaj był fantastyczny jako środkowy napastnik przez te 30 minut. A już na pewno przynajmniej tyle zrobił, że się starał do końca, gdy prowadząca spokojnie mecz Fiorentina zaczęła odpoczywać. Ale on jeden coś grał w całym Milanie. Byłoby absurdem nie zacząć następnego spotkania właśnie z nim w takiej roli. Chociaż ten trener już nieraz wystawiał zadziwiającą jedenastkę.
-
Grałem w już dość wiele gier 2D zarówno na Switchu, jak i na normalnym padzie (preferowany Microsoftu oczywiście) i różnica jest czasami ogromna, dlatego o tym wspominam. Niektórych momentów po prostu nie mogę zrobić w trybie handheld. Sam fakt, że jest krzyżak Hori, tak wiele chyba nie zmienia, bo kwestia jest taka, że w trybie handheld samo sięganie krzyżaka - w taki sposób, żeby szybko po nim zamiatać kciukiem cały czas - jest dla mnie nie do zrobienia. Dlatego niektóre gry, albo po prostu określone fragmenty, musiałem przynajmniej wyjąć joycony ze Switcha, żeby wygodniej złapać za te przyciski krzyżakowe. I już wtedy zupełnie inny był poziom trudności. Cupheada i tak mam w kolejce na karcie, bo to jest taka gra, że mogę w niej zginąć 50 razy pod rząd i spróbuję bossa po raz 51. Ale nie wiem, czy się nauczę grać w trybie handheld.
-
Ja to traktuję bardziej jak bekę, jak on tam gra. Jakby starszak do młodszej klasy trafił. W swojej grupie mógł sobie być defensywnym pomocnikiem, ale tutaj zamiast skupiać się na obronie będzie sobie latał, strzelał, próbował wszystkiego z nudów. Niektórzy w Polsce to chyba odbierają, jakby on jakiś lepszy się zrobił, a nie po prostu... bardziej ofensywny. Ot przestał być kolesiem który trzyma się tyłów i skupia na odbiorze. Nawet na tych highlightach nieco też widać jakość obrońców i bramkarzy, którzy rozstępują się przed Jezusem z Polski. Ale to jest normalne. Przed Krychowiakiem, bogolem w tej lidze był Quincy Promes. Koleś, który z Rosji poszedł do Sevilli - tego samego klubu, w którym Krychowiak był liderem - i tam za wiele nie pograł. Nie żeby Promes był nikim. Utalentowany gracz, regularnie występuje w kadrze Holandii, która wygrywa. W lidze holenderskiej też dobry. W polskiej reprezentacji byłby jak zbawienie. Ale na poziomie Sevilli czy europejskich pucharów się nie sprawdził. Teraz w takim meczu jak wyżej, jak bogol wygląda Joao Mario, kolega klubowy Krychowiaka. Koleś, który nigdy w życiu nie wyglądał jak bogol. No chyba że liczyć jakieś tam młodzieżowe Euro kilka lat temu. Ot, koleś poszedł do Rosji, przestał chodzić do fryzjera i robi co chce.
-
Leicester rozgromił nędzne Newcastle i utrzymuje ambicje walki o miejsce. Przy obecnych problemach kadrowych innych drużyn top 6, nie wydaje się to na razie takie nierealne. Leicester wcale nie wygląda jakoś gorzej od nich. W bezpośrednich meczach z Tottenhamem, Man United i Chelsea prezentował się jako równorzędny rywal. Każdy klub, poza może Liverpoolem, mógłby pozazdrościć takich boków, jak Ricardo Pereira i Ben Chilwell. Pereira może być najlepszym prawym obrońcą na świecie, ale przy klubach w jakich grał nikt tego nie powie. Podobnie jest ze środkiem pomocy, gdzie bogate kluby chciałyby mieć Ndidiego, Tielemansa i Maddisona (znamienne, że bez może najbardziej utalentowanego ze swoich graczy Leicester wygrywa 5-0). Do tego dochodzi fakt, że po sprzedaży Maguire'a za wielką kasę, szokująco łatwo zastąpił go w roli lidera obrony niejaki Czalar Soyuncu - i znowu, każdy bogaty klub chciałby mieć teraz Turka w składzie. Widać brak wielkiego talentu w ataku, ale Leicester potrafi na tyle zneutralizować atak rywali, żeby jakoś zdobywać punkty mimo tego. Wielu graczy, wzorem Pereiry, udziela się jak może do przodu i do tyłu. Jedenastka jest dość stała, styl jest dość stały i piłkarze wiedzą, co robić. Jednocześnie estetyka jest w miarę niezła, jak na ekipę tego budżetu - cóż... Leicester przynajmniej gra ładniej niż Man United. Zespół jest dużo bardziej agresywny w pressingu, niż za czasów Ranieriego. Najlepsze jest może to, że, hm, stało się - ludzie znowu nazywają Brendana Rodgersa dobrym trenerem. Rodgers objął klub w lutym i od tego czasu, tylko Liverpool i Man City zdobyły w lidze więcej punktów. A nikt w tym czasie nie zdobył więcej goli indywidualnie, niż Jamie Vardy. To kolejny mocny okres dla Leicester. A to wszystko jeszcze zanim Bartosz Kapustka po długiej kontuzji wróci do składu!
-
Balans też będzie znacząco zoptymalizowany, wraz z całym większym dodatkiem który jeszcze wyjdzie w przyszłości. A potem jakiś czas po tym pewnie zrobią kolejny update, jak wyciągną wnioski z tego, co ludzie zrobili z modami, które zostaną w tymże wprowadzone. Coż, XXI wiek, czasami jak chcę w coś pograć to muszę poczekać parę lat od premiery żeby było w co.
-
Dead Cells i Cuphead to podobny poziom must-have'owości i kultowości. Cuphead to wręcz perfekcyjne dzieło sztuki w gatunku, w którym od dekad praktycznie nie wychodzą gry, a Dead Cells to zapewne kolejny krok rozwoju gier, który zaispiruje całe pokolenie "indyków" w najbliższych latach. Bierz jak uważasz. Ja jeszcze nie grałem w Cupheada na Switchu i trochę się zastanawiam, czy w ogóle dam radę z drugą połową gry na joyconach. Wszystkie gry tego typu sprawiają mi spore problemy na joyconach, zwłaszcza w trybie handheld. Jeśli jesteś w stanie grać w Cuphead, to oba są must-have. Co do Wargroove - nie wiem, co dokładnie ten Zagajewski miał powiedzieć, ale warto pamiętać, że to jest już zauważalnie inna gra, niż ta, którą dostali recenzenci. Oczywiście jej ogólna natura się nie zmieniła, ale developerzy nie byli jak twórcy Fire Emblema i jak usłyszeli w dniu premiery "ok, to i to jest złe", to szybko to zmienili w dość intensywnych patchach. Walki można znacznie przyspieszyć, a także zapisać grę w ich trakcie, do tego wprowadzono poziomy trudności (choć nadal hard jest traktowany jako "właściwy" i tylko on daje gwiazdki), zmieniono menusy tak że wszystko jest bardziej zrozumiałe. Jak dla mnie, nadal żadne arcydzieło, ale znacznie łatwiej się cieszyć tym co jest bez tych najbardziej irytujących problemów.
-
Krychowiak rozszalał się na dobre w liguni rosyjskiej. Spodziewać się można po nim wszystkiego: dośrodkowań, wrzutek, rajdów, no i tych cholernych goli, które napieprza z każego miejsca. Dziś - jedyną bramkę w wygranym meczu z mistrzem z Petersburga, dającą zrównanie się z nimi punktami na szczycie tabeli. W skrócie mówiąc, dość prestiżowy mecz na bycie bohaterem spotkania. Swoją drogą, w Rosji jak wszędzie - oczywiście Zenit strzelił w doliczonym czasie (ostatnia akcja, bramkarz w polu karnym rywala itd.) i po VAR-naradzie im to cofnięto, bo to chyba obowiązkowy scenariusz na futbolowe hity w całej Europie teraz. Zresztą nie jedyny odwołany gol w tym meczu, no ale przynajmniej nie trwało to więcej niż może 20 sekund i sytuacja była stosunkowo jasna.
-
Porównywanie jednej z trzech największych serii RPG w historii na świecie do Bards Tale 4 mdr. Definitive Edition wyszła. Jak lubi mówić Square-Enix (za Nintendo Dream Web), dla nich to praktycznie remake. Oczywiście, nie wygląda na to, ale faktycznie liczba zmian jest spora. To, co najbardziej zwróciło moją uwagę, o czym się mało mówiło przed premierą: tryb 2D to nie jest tylko inna grafika z przełączaniem się w locie. Oj nie. Nie można ot tak przełączać się w danym miejscu z trybu 3D w 2D. To jest właściwie jak osobna gra. Można po zapisaniu gry przełączyć się, by podobny fragment gry (osobnej właściwie gry) przejść od save'a do save'a w 2D. Tak że, tak - jeśli w pewnym momencie nagle zachcecie przełączyć się z 3D na 2D, to tyle będzie oznaczać, że zaczniecie od początku dany "rozdział" gry 2D. Niczego się nie traci, pozostaje ten sam level, wyposażenie itd., natomiast sama treść gry i progres historii są do przełączania się tylko w kawałkach. Ostatecznie oznacza to, że tryb 2D jest ciekawym dodatkiem, ale nie wiem, ile osób faktycznie go bardziej wypróbuje. Ze względu na pewne różnice, najlepsze doświadczenie będzie się mieć grając osobno w wersję 3D oraz 2D w całości od początku do końca.
-
No dobra, ale jak piszesz jakieś cytaty to można w ogóle podać... kto to napisał i w jakim celu w ogóle. "Najlepsze gra wszech czasów" - cyt. ktoś może gdzieś. Doniesienia o ogromnym rozmiarze gry mnie trochę przerażają. Jeśli faktycznie nawet małe fragmenty można przechodzić kilka razy i widzieć zupełnie inne dialogi i sytuacje, to granie w tę grę dla przeciętnej osoby będzie rodziło chyba rekordowe uczucie przegapiania czegoś bo nie możesz cały rok grać w jedną grę. Oczywiście jaram się, ale ta zapowiedź ogromnego rozmiaru to najmniejszy powód. Ciekawe czy gra będzie chodzić w sposób i tempie zadowalającym nie tylko dla pecetowych nerdów i ogólnie mieć gameplay. Z wyglądu... no nie jestem jakoś zafascynowany, ale Sunless Skies przekonało mnie, że nawet najbrzydsze pecetowe drewno może być fascynujące, jeśli jest odpowiednio zaje'biście napisane. Hype jest przeokrutny na tę grę w internecie. Gry, które brzmią za dobrze, żeby być prawdą, zazwyczaj takie są. Ciekaw jestem w praniu, co to będzie z tą.
-
Ktoś się postarał.
-
Real w tym tygodniu przypomniał mi nieco czasy, gdy Zidane był uważany za genialnego trenera, a nie łysego frustrata. Piękne to nie było, ale 6 punktów wpadło. Zwłaszcza musi robić wrażenie wygrana w środku tygodnia, w kompletnie niemal rezerwowym składzie (choć Casemiro wydaje się w tym momencie nie do zastąpienia), z linią ataku Vazquez-Jović-Vinicius, i powalającym golem w debiucie Rodrygo, o którym ledwie kilka dni wcześniej Marca pisała, że praktycznie zaginął w akcji. W tym sezonie, Real jedzie na Benzemie bardziej niż Barsa na Messim, więc nawet wygrana u siebie z Osasuną musiała dać pewien optymizm Królewskim. Może dzisiaj Hazard, James, Bale i inni podobno dobrzy gracze będą lepiej wypoczęci na derby Madrytu. Te mecze zawsze są ciekawe, ze względu na czystą żółć i frustrację. U buków faworytem Atletico, ale wierzę, że futbol nie jest tak okrutny. Na ostatnie 6 derbów w lidze, dwa razy zdecydowanie wygrał Real, a 4 razy był brzydki remis, na który Atletico wydaje się liczyć w każdym meczu, jaki gra.
-
Od paru dni, największa fala promocji od dawna. Bardzo dużo przecen i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Wiele spośród najlepszych gier na Switcha przecenionych jest o 20-40% w tym momencie. Nie ma nawet co wymieniać: Slay the Spire, Hollow Knight, Cuphead, Dead Cells, Celeste, Sonic Mania, Gorogoa, Mon Hun Gen Ult, i tak dalej... Jest to najlepsza od dawna okazja do nadrobienia must-have'ów. Z większych cięć, uwagę zwraca półdarmowość gier Supergiant, w końcu w Europie. Transistor i Bastion to cud okazja za te drobne, jeśli jakimś cudem ktoś nie grał. Niestety nadal brak wieści o wydaniu na Switcha następnych, Pyre i Hadesu (choć myślę, że ten drugi wyjdzie). Z mniej znanych gierek mogę wymienić sporą przecenę na gierkę pt. Flipping Death. Jest to nowa gra twórców Stick it to the Man i generalnie bardzo ją przypomina: płaskie drewno, ale ten typ, hm... humoru ma swoich fanów, którym przypominają się przygodówki LucasArtsa. Nadal niezbyt mój klimat, ale ma swoich fanów. A idzie za kilkanaście złotych. Bardzo tanie.
-
Ta gra taka jest, ciągle stawia blokady na drodze i zachęca do łażenia w kółko w tył po tym świecie, by znaleźć progres na kolejny ekran. To wynika z chęci stworzenia dość epickiej przygody na małym ekranie i sprzęcie z dużymi ograniczeniami (znów przypomnę jakim cudem techniki było zrobienie czegokolwiek na GameBoyu: "podobna" Zelda na 3DS-a zajmowała 3000 razy więcej miejsca niż Link's Awakening, a 3DS miał SZESNAŚCIE TYSIĘCY razy więcej RAM-u). Dlatego pisałem tu niedawno, że pod tym względem ta gra to jest bardziej Metroid, niż Zelda, i byłem ciekaw jak to dostosują do zmiany w wykonaniu (wygląda na to, że nie zmienili dosłownie nic, kurna brawo chłopaki). Ale, kurczę, jeśli dialogi są też takie same, a z tego co wiem tak... to praktycznie wszyscy dokoła ci mówią, gdzie lubi chodzić Marin.