Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 371
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. My Friend Pedro. Kolejna już duża premiera Devolvera tylko na Switcha. Efektowna strzelanka z widokiem z boku, która kojarzy mi się wręcz z Trialsami. Odtwarzamy balet śmierci. Jednak wszystko w nim po linie i gracz tak dużo sam nie robi palcami, jak by się po ekranie wydawało. W sumie hicior, ale jeszcze nie jestem przekonany, czy to jest gra typu "musisz mieć". Dandy Dungeon - wychodzi jutro. To gra, którą bardzo polubiłem na komórce, i czekam na relacje, jak wypada wersja Switch. To przezabawna historia starzejącego się developera, który z pomocą mnóstwa japońskich postac nawiedzających jego dom próbuje zakodować grę, która zdobędzie serce jego nowej sąsiadki. Pomiędzy scenkami (które naprawdę, są jak z MGS-a) przechodzimy nieskończone dungeony... wzorowane na grze Dandy. Sęk w tym, że wersja mobilna była nastawiona na ogromny grind, blokowany przez klasyczny "system energii". Jeśli Dandy Dungeon na Switcha będzie od niego wolny, to obecna cena 60 zł będzie na pewno znacznie niższa, niż kwota, którą trzeba było wybulić dla komfortowej zabawy na komórce. To jest serio dobra gra. Terraria - ma się pojawić tego samego dnia, 27 czerwca. Nie ma chyba co dodawać, kultowy od niemal dekady sandbox z milionami fanów, kosztujący grosze. Gra pojawi się w pudełku w późniejszym terminie (pewnie nie za grosze). Z cyklu "losowe gierki z przeszłości" pojawiły się Devil May Cry (jeden. Tylko jedynka. Geez) oraz Red Faction Guerilla. Z przecen zwróciłbym uwagę: Three Fourths Home - 6,50 zł za bardzo ciekawe, hm... opowiadanie. Pisane. Assault Android Cactus - obniżka do 56 zł to dobra okazja jeśli ktoś nie grał jeszcze w tę jakże intensywną arcade szczelankę. Może nawet poleciłbym zauważyć Please Don't Touch Anything za 30 zł, gdyby nie to, że na Steamie jest za 10 zł.
  2. Peru prawie że skończyło eliminacje na podium i grało bardzo fajną piłkę na Mundialu, podczas gdy Messi z Kolumbią i Katarem coś nie błyszczał mimo że też futbol reprezentacyjny to niby niski level
  3. Argentynie udało się wyjść z grupy, a ja mam wrażenie, że ich reprezentacja to jedyna globalnie interesująca ludzi rzecz na całym Copa, mimo całego futbolu jaki jest grany. No ale wtedy Luis Suarez postanawia uczcić 5. rocznicę ugryzienia Chielliniego nowym klasykiem: Futbolowo, moją uwagę zwraca to, jak piłkarze po rozczarowującym sezonie w klubie są w stanie nadal lekko przypominać o swojej klasie, gdy grają w reprezentacji, i udowadniają, że skill im bynajmniej nie wyparował. Coutinho, Alexis czy James Rodriguez kompletnie błyszczą na tych rozgrywkach.
  4. ogqozo

    Fire Emblem: Three Houses

    Och, to nie odrzucające, ja to lubię, to może dodać urozmaicenia grze i jeśli jest dobrze zrobione, jest ciekawe (tyle że w Personie nagrody są deczko bardziej interesujące, niż w FE, to mnie nieco zastanawia). Po tym, jak powstało Mirage Sessions (którego port, nadal podejrzewam, okaże się za parę lat pierwszą grą Atlusa na Switcha), nie ma co dodawać, że serie mają do siebie sympatię. To po prostu ciekawe, w jakim kierunku skręca mająca już prawie 30 lat seria, której tyle czasu zajęło dodanie jakiejkolwiek większej faktycznej rozgrywki poza samymi walkami. Stawka jest spora, jeśli chodzi o tron jakiegoś widowiskowego jRPG z FABUŁĄ, bo na tej generacji prawie nie ma Mesjasza. Jest Persona 5 i w sumie tyle, o drugie miejsce rywalizują w oczach większości Dragon Quest XI, Xenoblade 2 i Berseria, czyli gry mające więcej wad niż pizza z ananasem i anchois. W ogóle to chyba cieszę się, że seria FE wraca na wielki ekran. Z powodu prezencji, której oczekują ludzie na TV, seria znalazła sobie wyjątkowo gościnny dom na 3DS-ie, ale to jak ułożona jest rozgrywka zawsze mnie męczyło podczas grania w pociągu czy czymś. W Fire Emblemie dobrze jest pomyśleć, co się planuje, na dobrych kilka ruchów naprzód, i ciśnienie że za X minut mam przerwać zawsze mnie rozpraszało. Gra ma dość długie scenki i generalnie dość powolne, dostojne tempo rozwijania prawie wszystkiego. Estetycznie pasowała na 3DS-a idealnie, ale pod względem tempa - w ogóle. Oczywiście można grać na 3DS-ie siedząc w domu, ale cmon. Na Switchu ta seria ma szanse być jeszcze lepsza.
  5. ogqozo

    TRANSFERY

    Dani Alves powiedział, że kończy etap PSG. Dobry moment na szukanie nowego kontraktu - mimo 36 lat na karku, Alves gra dobrze na Copa America. Ogólnie to dobry piłkarz, który w tym sezonie niespodziewanie udowodnił, że może też nieźle dawać sobie radę na środku pomocy. No i ta atmosfera w szatni. Media plotkują, że miał zapytać Barcelony, czy by go nie chciała z powrotem. Podobnie jak Neymar.
  6. ogqozo

    Fire Emblem: Three Houses

    Miesiąc do premiery. Zazwyczaj nie czytam o grach, w które jeszcze nie grałem, ale kilka rzeczy mnie frapuje. Wiele z nich mówi nam o tym, że po cichu to niedawny remake gry z 1992 mógł wyznaczyć już nowy kierunek serii w największym stopniu, i Three Houses po prostu bierze wiele z Echoes, gry nieco przeoczonej w mainstreamie z powodu premiery Switcha, uważanej raczej za dziwne odstępstwo - a tylko w niektórych elementach wracamy do kierunku wyznaczonego przez popularne Awakening, nie mówiąc o klasycznych odsłonach serii. To jest to, co mnie najbardziej uderzyło nie mając wcześniej info o grze: - wygląda na to, że seria zrezygnowała na serio z nastawienia na "trójkąt". Podobnie jak w Echoes, metodą uzyskania nietypowej przewagi w danym momencie są głównie Weapon Arts, czy jak to się teraz nazywa. Mam bardzo mieszane uczucia co do tego wyboru. - podobnie jak w Echoes, istnieje system cofania czasu, by naprawić ruch, który poszedł wyjątkowo źle. To kolejna wielka zmiana dla serii, chyba na plus... Nienawidzę powtarzać całych walk w FE przez jakąś głupotę. Przyznam się, że system "śmierci na zawsze" uważam za bardzo kiepską metodę budowania "trudności" w grze, w której większość ruchów jest dość oczywista, a walki czasem długie w ciul. - pełny voice acting, który spowalnia tempo gry, a nie wydaje mi się, by był tego warty, ale zobaczymy. - główny bohater/ka oficjalnie nazywa się Byleth. Byleth... - wybór domu spośród trzech ma mieć dość spory wpływ na dalszą grę. Chodzi o historię, ale także specyfikę składu. To kolejna metoda, by zachęcić graczy do ponownego przechodzenia Fire Emblema. Brzmi lepiej niż poprzednie. Ciekawe jak z dodatkami popremierowymi i ogólnie ostatecznym kosztem gry, biorąc pod uwagę dość kontrowersyjną historię serii w ostatnim czasie - sporo się dzieje pomiędzy walkami. Podobnie jak w Echoes, możemy chodzić po lokacjach w 3D. Minimapka, oznaczenia zadań, geez... Przez cały miesiąc trenujemy postaci, rozwijamy relacje, spędzamy wolny czas, szykujemy się powoli do walki, no brzmi niemal jak Persona, brzmi jakby to już był miks co najmniej 50/50 między taktyką a dating simem - przykładowe aktywności jakie widzę między walkami: "scouting" uczniów z innych domów do zespołu, wręczanie ludziom prezentów/szukanie ich zgub, cholerne rozmowy przy herbatce z wyborem odpowiedzi (gdy odpowiemy na wszystko w sposób dający nam maksymalne punkty, dostaniemy fanfary z napisem "PERFECT TEA TIME") - te aktywności zużywają czas, jak w Personie i oczywiście jak w dating simach które ją inspirowały. Tak więc powstaną na pewno poradniki z całymi niesamowicie skomplikowanymi siatkami, jak optymalnie zorganizować wszystko, by wymodzić najlepszy skład, maksymalne relacje itd. Czym byłby Fire Emblem bez konieczności planowania całej gry co do kroku w Excelu by uczynić skład ostatecznie 100 razy lepszym. - gra wygląda bardzo ładnie. Beka z ludzi, dla których w Fire Emblem nie chodzi o rysunki, menusy i trochę szybkich animacji, tylko o realistyczną teksturę trawy. Czuję vibe'y z GameCube'a i PS2... dobrego czasu dla japońskich RPG-ów. Ale gra wydaje się działać szybciej niż one i oczywiście w HD. - inaczej niż forumowi eksperci, uważam, że "system sellerami" jest co najwyżej kilka gier na świecie, ale nadchodząca fala FE-Pokemon-Animal Crossing będzie jednym z nich. Przyciągnie więcej kobiet i nastolatków. I w związku z właśnie tym musi pojawić się tańszy przenośny Switch, bo w obecnej formie nie za bardzo da się obniżyć cenę konsoli. A 300 euro to po prostu za dużo dla ludzi grających w dosłownie trzy gry. - historia zapowiada się epicko w skali, a także w bardziej poważnym tonie, niż odsłony na 3DS-a. Ogólnie ta gra po cichu ma na sobie brzemię Mesjasza jRPG-ów na tej generacji - ten lider Złotych Jeleni? To facet. Dzisiaj się dowiedziałem. Okej, to zmieniam wybór na Orły
  7. ogqozo

    TRANSFERY

    Dziwne losy futbolu, że Dortmund kupuje w sumie nadal podstawowego gracza Bayernu i nie ma specjalnie dramy. Bayern stawia na odmłodzenie (Pavard i Lucas przychodzą, raczej Hummels by nie grał), a Dortmund rzuca sporo kasy (żeby nie było: podobno Hummels zgodził się na delikatną obniżkę zarobków), by jednak nabyć doświadczenie (wcześniej mówiło się, że pytali o Koscielnego). Tego lata, Bayern ma się przebudować na wizję Kovacza, zrywając niemal ostatecznie z Guardiolizmem. Ekipa ma podobno stać się młoda, drapieżna i zabójcza w kontrze. W Dortmundzie Hummels będzie pewnie mógł teraz prędzej znaleźć preferowany dla siebie styl gry i sobie powyprowadzać piłkę. James Rodriguez, drugi z niechcianych przez Kovacza graczy, ma według nowych donosów być blisko transferu do Napoli. Wydaje się, że Serie A to obecnie sportowo najciekawszy kierunek dla tego wspaniale podającego gracza, który znów czaruje na Copa America. Do ekipy dołączy zapewne Kostas Manolas, a trzecią pożądaną gwiazdą jest Hirving Lozano. To byłyby spore wzmocnienia w walce o... drugie miejsce. W Turynie wszyscy nadal wydają się przekonani od tygodni, że Pogba chce wrócić do Juve. Słowa o "nowym wyzwaniu" mogą być przez fanów więc nieco inaczej rozumiane. Marcos Llorente - za 30 mln oficjalnie kupiło go Atletico. I tak oto się zaczyna, Realowi Madryt udało się kogoś sprzedać. Wychowanek ewidentnie nie miał szans grać u Zidane'a, i otrzymanie za niego pieniędzy to niezłe osiągnięcie. Frapuje mnie nadal, jaką wizję linii pomocy mają teraz w madryckim kociokwiku. Aaron Wan-Bissaka jest blisko zostania nowym dyżurnym wrzucaczem dośrodkowań z prawej flanki w Manchesterze United. Podobnoż United ma zamordować Crystal Palace niezrównaną ofertą transferową. Wan-Bissaka jest oczywiście świetny, choć ostatecznie ma za sobą nierówny sezon. Oczywiście, jest młody i równie dobrze może być czołowym prawym obrońcą przez następne 10 lat. Walka o Ndombele będzie trudniejsza.
  8. Eh, jeśli chodzi o Link Between Worlds, to to było dość wymieszane studio, gra jest dziś wspominana w Nintendo ze wzdechnięciem bo przenoszenie ludzi spowodowało wiele trudności (był etap, że gra po prostu stanęła, bo ludzie poszli robić inne gry N), ale ogólnie to byli ludzie z Nintendo, pod wodzą Aonumy, wielu ludzi miało podobne role w Link Between Worlds, co w Skyward Sword czy Breath of the Wild. Shikata w wywiadzie na stronie Nintendo powiedział, że gdy skończyli robić Spirit Tracks, to zostały dosłownie 3 osoby do planowania przenośnej części, a reszta poszła robić Skyward Sword. Nie było raczej nigdy jakiegoś osobnego bytu od "przenośnych Zeld", jeśli chodzi o te nowe - w sensie, żeby istniał na stałe, bo oczywiście podczas robienia konkretnej gry ludzie pewnie byli wydzieleni. Ale to nie tak, że "ludzie od przenośnych Zeld" nagle zostali bez roboty, robią stacjonarną Zeldę jak nieraz im się zdarzało czy inne gry Nintendo i tyle. W kontekście tego tematu, chodzi głównie o jedno - to NIE jest nowa Zelda w sensie głównej serii, tej gry nie robią ludzie od Zeld, to jest remake gry z GameBoya w którym niemal wszystko jest ustawione w tym samym miejscu co 30 lat temu, bez brania pod uwagę lekkich zmian w grach przez ten czas, jedyne co zrobiono to zupełnie nowa oprawa graficzna, która jest urocza, ale średnio pasuje do treści gry. To nie jest nowa gra Nintendo tylko poboczny projekt zarobkowy dojący markę.
  9. Aonuma w wywiadzie potwierdził, że grę robi Grezzo. W sumie oczywisty wybór po tylu już portach i jakiś czas temu tu pisałem, że pewnie tak jest (Link's Awakening jako sztandar fali gier typu "byłyby na 3DS-a"), no ale już oficjalnie - tej gry nie robią ludzie od serii Zelda.
  10. Z wywiadu z Kotaku. Konkretów oczywiście zero. https://kotaku.com/breath-of-the-wild-is-getting-a-sequel-because-the-team-1835624233 "Breath of the Wild nauczył nas, jak świetny tytuł powstał, kiedy skupiliśmy się na stworzeniu lokacji z wielorakimi możliwymi rozwiązaniami. To jest jedna rzecz, którą chcę dopracować i traktować jako inspirację w dalszej pracy" "Gdy wypuściliśmy DLC do Breath..., zdaliśmy sobie sprawę, że świetnie można tak dodać więcej elementów do istniejącego świata. Ale technicznie rzecz biorąc, DLC to generalnie dane - dodajemy dane do istniejącego wcześniej tytułu. Więc kiedy chcieliśmy dodać większe zmiany, DLC nie wystarczy, i wtedy uznaliśmy, że sequel to dobre rozwiązanie" (...) "Mieliśmy wiele pomysłów i uznaliśmy: to jest za wiele pomysłów [na DLC], po prostu zróbmy nową grę i zacznijmy od zera"
  11. ogqozo

    Star Wars Jedi: Fallen Order

    Spora konfuzja się zrobiła z tą grą po tym, jak wyszło z zamkniętych pokazów, iż ten publiczny był kompletnie mylący co do charakteru gry. Wiele osób mówi teraz tak: rozumiemy... To jest gra EA, to są Star Warsy. To powinien być masowy target, który chce nawalankę do przodu - ludzi, których określenie "no levele jak z Metroidów, Dark Soulsów" nie wprawi w podnietę, tylko zniechęci. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że EA kolejny raz po prostu zarzyna grę i studio, wciskając bez widocznego powodu ewidentne kółka w kwadratowe otwory, i znowu efekt będzie taki, że w ramach kompromisu ani nie zadowoli graczy, ani kasy nie przyniesie. Co oni robią do cholery.
  12. ogqozo

    TRANSFERY

    Właściwie po przemyśleniu nie dziwi mnie ten transfer. I mean, klub który podobno dał 66 milionów Chelsea za transfer 30-letniego Diego Costy, który przez większość kontraktu gra fatalnie, może równie dobrze dać 120 mln za transfer młodziaka, którego nawet w razie wtopy będzie można łatwo sprzedać. Nie no, a tak serio. Co Atletico właściwie może zrobić z przychodem z transferu Griezmanna? Nie może zatrudnić innego Griezmanna, bo takiego typu piłkarz nie przyjdzie do Atletico. Ich historia sprowadzania graczy solidnej renomy jest w sumie dość cienka, większość i tak zawodzi (najwyższy transfer w ich historii, Thomas Lemar, ma jak na razie za sobą padaczny sezon i w sumie gra tylko za nadzieje, bo grając na wynik Atletico go posadzi na ławce). Właściwie czemu równie dobrze nie zaryzykować z piłkarzem, który grając tak w tym wieku, może okaże się jednym z najlepszych na świecie, i realnie coś przesunie jeśli chodzi o pozycję Atletico na świecie. Jeśli im wyszło, że w razie wtopy klub się nie zawali, to równie dobrze mogą zaryzykować jakąś wyraźną zmianę na plus. Transfery 28-letnich weteranów reprezentacji też często zawodzą, zwłaszcza w Atleti. Angelinio - trafił do Man City. W PSV Eindhoven był na swoistym wypożyczeniu, a mistrzowie Anglii skorzystali z prawa odkupu. Koleś naprawdę podbił Eredivisie, trafiając do wszystkich jedenastek sezonu i będąc uznanym za jednego z najlepszych graczy w lidze. Piłkarz frapujący. Lewy obrońca o wyglądzie Seby, raczej średnio solidny w obronie. Ale te wrzutki, i to turbo. Naprawdę ma widoki, by być niedługo postacią w Man City. Rodri raczej też nadchodzi. Jego klauzula ma wynosić jedynie 70 mln euro. Chętni są wszycy, ale najbliżej podobno jest Man Cirt. Kolejny transfer, który wydaje się idealnie odpowiadać na potrzeby City. W końcu Fernandinho kiedyś jednak się zestarzeje. Jestem pod wrażeniem, że City udawało się nawet wyciągać jakieś wyniki z pomocą Silva-Guendogan-Silva (z Guendoganem w roli "defensywnego"), ale to jednak wyraźnie słabsza ekipa w tej formie.
  13. ogqozo

    Cadence of Hyrule

    Trudno zrozumieć, o co ci chodzi. Teraz to brzmi jakbyś próbował opisywać normalny tryb gry. W trybie fixed beat (nazwany tu w temacie "wyłączeniem rytmu"), pająk, jak się nie ruszasz, wygląda tak. Nawet jak potwór ma już pewien wcześniejszy etap animacji skoku czy ataku, to będzie go trzymał na pętli i pół godziny bez ruchu jak się nie ruszysz.
  14. ogqozo

    TRANSFERY

    W sumie życzę wszystkim, żeby Pogba odszedł. Ten zespół był fatalny poza Pogbą, zwłaszcza w tym sezonie, gdy nawet defensywa rozczarowywała. Ile grał Pogba, tyle grał cały United. Gdy grał jak czołowy pomocnik świata, to wygrywali. Jak mu forma spadła w drugiej połowie sezonu, to United zaczęło wyglądać jak ekipa co najwyżej na środek tabeli, bez opcji B na ofensywę innej niż "daj do Pogby". Nie był idealny, ale czy piłkarz robiący tyle rzeczy na boisku mógłby być? Narzekającym fanom United życzę odejścia Pogby oraz, I guess, znacznie lepszej gry, jak sądzą. Ciekawe też, kto go może zastąpić. West Ham ściągnął Pablo Fornalsa. Nie jest to taka przesada, gdy niektórzy fani mówią, że Man United może powoli zazdrościć takiemu West Hamowi ostatnich nowych graczy: Felipe Anderson, Fornals, Issa Diop (MU o niego pyta), Declan Rice... Ekipa Solskjaera chyba przegra z Tottenhamem walkę o nabycie Ndombele, nadal ma nadzieje na Tielemansa, może na Lo Celso, gdzieś tam dostępny jest pewnie Rabiot, w bardziej ofensywnej roli dostępny jest Mario Fernandes. Przy takim budżecie, jaki ma Man United, to niby nie powinno być trudne. Ale mam mocne wrażenie, że wymienienie Pogby to ich ostatni problem do poprawy wyników na ten moment. Niestety wątpię, by klub wpadł na tak genialny pomysł by oddać Pogbę. Nie wiem, może on jest jakimś cichym rakiem, którego zniknięcie uwolni potencjał ekipy i zaczną wszyscy grać inaczej. Ale patrząc na boisku, to jest jakby Chelsea oddała Hazarda. Nie brzmi jakby mieli po tym szanse zachować obecny poziom, a to nie tak, że jest on zadowalający.
  15. Koleś raczej nie nazwał Hajty mordercą z tej dokładnie racji, że jechał 70 w mieście (według innych źródeł 120, ale już załóżmy że łżą), tylko raczej za ten fragment akcji, w którym nie zatrzymał się przed przejściem na którym znajdowała się kobieta przechodząca przez jezdnię lecz uderzył w nią samochodem, w rezultacie którego to uderzenia osoba ta umarła. Myślę że o ten detal głównie chodziło Twitterowiczowi @zielonykula.
  16. Doceniam że Stano wszedł kolesiowi w tłumaczenie, że morderstwo to tylko celowe zabicie człowieka, a Hajto tylko nieintencjonalnie jechał co najmniej 20 km ponad dozwoloną prędkość i skierował swój samochód przez przejście na pieszych na którym znajdowała się w danym momencie 74-letnia kobieta, więc się nie liczy, nic się nie stało, Tomek fajny kolega z którym będziemy przez następną dekadę moralizować na Twitterze.
  17. ogqozo

    Cadence of Hyrule

    Którzy? Nie włącząłem tej opcji w każdym miejscu, ale już w dość sporej liczbie i nigdy nie było inaczej... Nie mówiąc o tym, że w samej grze jest napisane że tak to działa i wszyscy w internecie piszą że tak to działa... Może to jest jakiś zwrot akcji na dalszych etapach.
  18. No, tak... co jest skutkiem tego jak wykreowano i jak chciano świat, próbując zrobić coś co umożliwi ciekawą rozgrywkę i ładny show w TPP (jednocześnie chcąc zrobić dużą grę i silnik który będzie obsługiwał wszystkie ich gry na nowej, wprowadzającej HD generacji, itd. z problemami). W wywiadach twórcy FF13 normalnie mówili, że np. miast nie było, bo ciężko im je było po prostu graficznie stworzyć w odpowiedniej rozdzielczości. Można się śmiać, ale dla tej firmy nieraz nawet możliwe bywa niemożliwe. Od czasu ostatniego Final Fantasy, którego powstawanie nie było niesamowitą męką dla studiów SE, minęło ze 20 lat.
  19. Nie zakładając nowego tematu chciałem zwrócić uwagę, że rozpoczęło się kolejne Copa America, w samej Brazylii. Na otwarcie, gospodarze pokonali 3-0 Boliwię, a Coutinho znowu wyglądał jak piłkarz którym powininen być Coutinho. Wśród reprezentacji walczących o Copa America znalazły się w tym roku Japonia oraz Katar. Dziś o 23 mecz wyładowanych (zmęczonymi, urlopowymi) gwiazdami reprezentacji: Argentyna-Kolumbia. Do tego te zarąbiste nowe koszulki obu reprezentacji. Czy w tym roku Argentyna po raz 5 w ciągu 6 edycji awansuje do (przegranego w karnych) finału???
  20. ogqozo

    Luigis Mansion 3

    Dla mnie to położyło tę grę. Nie wiem, jak można było w 2013 roku zrobić handheldową grę z tak długimi misjami, które zapisują stan gry tylko na koniec. Po niezbyt długim czasie odechciało mi się w ogóle włączać grę, bo nie wiedziałem, czy zdążę cokolwiek faktycznie zrobić. Jeszcze żeby to były niepowtarzalne misje typu "idziesz do przodu" to wiadomo, ale kurczę one się działy w tym samym miejscu i wymagały powolnego progresu w możliwościach jego eksploracji mdr. Dalej nie wierzę że to uznali to za dobry pomysł.
  21. ogqozo

    Champions League

    W sumie z racji dzisiejszych wieści o Ziyechu i Neresie, przypomniałem sobie, żeby to skomentować. Po pierwsze, forumowi nie zaszkodziłoby sprawdzić w słowniku co znaczy słowo "wyprzedaż". "Wyprzedaż" widzimy teraz w Monaco czy PSG, i innych klubach na różnym szczeblu, które muszą dopiąć budżet przed końcem czerwca. Z tej racji piłkarze są puszczani, byle kogoś sprzedać. Gracze dobrzy, gracze, których warto mieć, jeśli tylko cię na to stać - młodzi, obiecujący, z niskimi kontraktami; gracze, którzy nie musieli odchodzić. Podobna rzecz czeka np. Real Madryt, który ma już niemal 40 graczy w składzie i zdaniem "Marki", odejście jest "pewne" w przypadku 11 z nich. Żeby faktycznie takiego cudu dokonać, Real będzie musiał wyprzedawać mocno. Większość jego piłkarzy ma za sobą nie najlepszy okres oraz wysokie kontrakty, więc trzeba będzie naprawdę prosić, by ktokolwiek ich zechciał wziąć. To znaczy słowo wyprzedaż. Ajax jest w odwrotnej sytuacji. Odejdą kluczowi gracze - jak zawsze. Od dekad Ajax nie ma finansowo szans z wieloma innymi klubami. Różnica jest taka, na jakich warunkach. Jeśli chodzi o de Ligta i de Jonga, OBA z tych transferów oznaczają pieniądze niemal równe całemu rocznemu budżetowi Ajaxu. To jest przeciwieństwo wyprzedaży. To jest sprzedaż towaru, który jest w ekstremalnie wysokim pożądaniu. To są pieniądze historycznie ogromne jak na Eredivisie. Te pieniądze pomogą Ajaxowi wzmocnić swoją pozycję finansową znacząco. Klub, który do ostatniej kolejki walczył o odzyskanie po latach tytułu w Eredivisie, dzięki sukcesowi w LM nagle kolosalnie odskoczy rywalom pod względem pieniędzy. Udało im się ostatnio lekko odskoczyć PSV i Feyenoordowi, a teraz będą od nich wielokrotnie bogatsi. To dowód na to, i skutek tego, że od kilku lat klub wzmacnia się, na ile może. Jeszcze kilka lat temu, kiedy Ajax sprzedawał swoje największe gwiazdy, to mówiliśmy o kwotach kilku, może do dwudziestu kilku milionów, za takie gwiazdy jak Davy Klaasen, Kenny Tete, Jairo Riedewald, Riechedly Bazoer czy Amin Younes. Przełomowymi wyjątkami na tym tle byli jedynie Davinson Sanchez oraz Arkadiusz Milik, co dziś brzmi jak zabawne odległe wspomnienie. Wymienione nazwiska - to byli najatrakcyjniejsi piłkarze Ajaxu wtedy. Klub przebudował się finansowo i rok temu mógł zrobić coś, co w Holandii było do tej pory nie do pomyślenia - zatrudnić faktycznych graczy z samej Premier League, w postaci Duszana Tadicia oraz Daleya Blinda. To właśnie Tadić, razem z 26-letnim Ziyechem (jeśli będzie chciał teraz odejść, odejdzie tanio), Lassem Schoenem czy Nico Tagliafico, należeli do kluczowych graczy dla sukcesu w LM. Suto opłacane doświadczenie. Przypomnijmy, że ledwie rok temu Ajax odpadł w ELIMINACJACH Ligi Mistrzów, chociaż de Ligt, de Jong, Neres, van de Beek, Onana itd. też byli na boisku. Tak więc ewidentnie nie ma tak, że jest jakieś magiczne pokolenie, które samo w sobie gwarantuje wygraną. Ten sukces jest też więc już efektem wzmocnienia się finansowo Ajaxu, i ci starsi gracze niekoniecznie mają powody odejść. Tadicia żaden Juventus nie ukradnie. Oczywiście, rola de Ligta i de Jonga jest również duża. Ale to zupełnie nie tak, że Ajax nagle przypadkowo sobie wyhodował całą ekipę juniorów na top Europy i ich "wyprzeda" bo taki jest wredny. "Zbyt dobrzy" gracze zawsze w futbolu idą wyżej, pytanie gdzie i za ile. Taki de Ligt zawsze by odszedł, tylko może za 20 mln, nie za 80 mln. A czy może Ajax sam może po prostu "być wyżej"? W dzisiejszym futbolu - może tylko w taki sposób, jak obecnie to robi, czyli powoli i stopniowo. Liga Mistrzów to najwyżej kilkanaście meczów sezonu (albo zero, jeśli odpadniesz w eliminacjach, jak Ajax rok temu), a liga krajowa to 38 meczów w każdy weekend. Taki mamy system. Ajax nie ma systemowo szans finansowo stać na poziomie klubów angielskich. I tak w ostatnich latach stał się potentatem na tle Eredivise, a teraz... może osiągnać WIELOKROTNIE wyższy przychód niż w poprzednim roku (ich "zwykły" budżet to byłoby jakieś 100 mln euro - sama kasa od UEFA za tę edycję LM to będzie drugie tyle - transfery de Ligta, de Jonga i Neresa same w sobie mogą zbliżyć się do tej kwoty każdy - klub też znacząco zyskał na popularności w kraju i na świecie). To spory skok, i spore wyzwanie - jak zainwestować tę kasę z głową, by przerobić jednorazowy sukces w tym zawsze randomowym sporcie w faktyczną lepszą pozycję na lata. Właściciel nie za bardzo ma na to wpływ w epoce FFP. Przypominam, że nawet dwa ostatnie kluby "sugar daddy", Man City i PSG, ustanowiły się w miejscach najbardziej futbolowo opłacalnych, ale i tak od czasu wprowadzenia FFP musiały znacznie ograniczyć taktykę "ładowania kasy na przyszły sukces", przechodząc w tryb "rozsądnego inwestowania" (oraz, hm, oszukiwania z umowami sponsorów). Oczywiście, może być lepszy lub gorszy właściciel - wystarczy porównać dwa kluby z Manchesteru. Ale to, co już osiągnął finansowo Ajax, to dowód, że obecnie właściciel radzi sobie tak dobrze, jak można.
  22. Obejrzałem trochę materiałów. Ale ludzie mają w głowach że są w stanie napisać, że seria nic się nie zmienia i nie ma postępu technologicznego. To jest to samo co ja widziałem? To wygląda jak kolejny krok po Sun/Moon, żeby zrobić grę bardziej w 3D, przyjaźniejszą, z bardziej bezpośrednim sterowaniem w 3D, która jednak zachowa większość faktycznego czaru pokemonów, a nie będzie kolejnym tym samym open-worldem-akcji jak niektórzy tutaj by chcieli. Gra jest ładna, kreska przypomina filmy animowane, pierdołami typu "ej trawa ma wyglądać jak trawa w życiu tylko wtedy mam bonera" się kompletnie nie przejmują, a do tego... to nadal jest gra, w którą się gra, twórcy nie czują potrzeby np. dorabiać całych animacji do jazdy rowerem, ot, wciskasz przycisk i za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jesteś w stroju rowerowym na rowerze, przy okazji rower też może jeździć po wodzie bo czemu nie; fizyka nie jest realistyczna ale pozwala wygodnie zwiedzać świat. (Rezygnacja z takich rzeczy, byle wszystko "wyglądało nowocześnie", moim zdaniem kładzie współczesne gry. Doskonały przykład to Zelda, gdzie też mieli wywalone na to, że np. wspinanie się na wszystko nie wygląda "realistycznie", i bach, dziwem okazało się, że może pececiarsy stulejarze nie eksplodowali od liczenia pikseli na filmikach, ale za to gra się 100 razy lepiej niż w inne open worldy). Szukanie pokemonów w polu i zwykłe walki są naprawdę szybkie, a tylko transformacja w wielkie formy zapewnia okazjonalny zastrzyk spektaklu rodem z anime. To naprawdę jest niesamowite, że po 20 latach, gra z jednej z najlepiej sprzedających się serii wszech czasów może wydawać się na tyle jedyna w swoim rodzaju. Nikt nie robi praktycznie nic podobnego do Pokemonów. Gdzieś w bardzo, bardzo odległej okolicy jest tylko najwyżej seria Megami Tensei, w którą jednak gra się kompletnie inaczej i wszystko wygląda kompletnie inaczej. To, co mi się pierwsze kojarzy z wyglądu, to wręcz pewne kultowe jRPG-i na GameCube'a, ale w nie się grało duużo wolniej.
  23. Jak wielu z nas.
  24. ogqozo

    Cadence of Hyrule

    Stówka poszła z bólem, skoro pierwszą część Necromancera można teraz kupić za bodaj 13 zł. Niemniej, jak na skalę projektu, nie jest to jakaś wygórowana cena. Cadence of Hyrule naprawdę wygląda tak, jakby robiło to jakieś studio Nintendo, poziom dopracowania detali jest wysoki, a prezencja na topowym poziomie. Przede wszystkim, nie wiem czy wszyscy o tym już wiedzą, ale gra ma sporo z normalnych Zeld 2D i doprawdy jest jak mieszanka obu gatunków co najwyżej 50/50, raczej niż "Necromancerem ze skórką Zeldy". W dungeonach jest trochę miejsc "typowego Necromancera", ale często nie trzeba się w ten aspekt nawet wkręcać, a większa część gameplayu dotyczy po prostu rozwiązywania zagadek i eksploracji we własnym tempie jak w Zeldzie. Po może dwóch minutach tutorialu trafiamy od razu na Zeldowy pół-otwarty świat z wieloma kierunkami do wyboru (i rozstawionymi co dwa kroki teleportami do szybkiej podróży), mnóstwem różnorodnych potworów (wow... w ciągu może godziny gry walczyłem z dziesiątkami różnych potworów, w lasach, lochach, kryptach i na plażach) i praktycznie żadnymi podpowiedziami, co robić. Jak ustawić te cholerne kamienie, by wejść na górę po szkatułę? Jak rozpykać tego olbrzyma? Jak przejść przez te ognie w jaskini? Na razie jeszcze nie jestem pewien, w których miejscach brakuje mi po prostu określonego przedmiotu, a w których czegoś nie rozumiem co do możliwości poruszania się. Ewidentnie, często konkretnych metod na pokonanie danej przeszkody jest kilka, w zależności jakie przedmioty posiadamy. Podobnie jak Necromancer, ta gra nie wymaga żadnego wyczucia rytmu, trzeba po prostu się ciągle ruszać, w mniej więcej wyznaczonym czasie (tryb "wyłączenia rytmu" zmienia to w turówkę, zasady są te same tylko że przeciwnicy wykonują każdy ruch zawsze tylko wtedy, gdy my go wykonamy). Trzeba więc często szybko myśleć nad tym, jak polecą pociski i jak zaatakują przeciwnicy. W najbardziej intensywnych miejscach, to jak szachy na czas, w których rusza się każdą figurą w jednym ruchu naraz. Gra jest bardzo intensywna jeśli chodzi o myślenie i nadaje się moim zdaniem doskonale na krótsze sesje. Oczywiście, margines błędu (na domyślnym poziomie trudności) jest adekwatnie dostosowany, i zazwyczaj przeciwnicy nie zalewają nas ciosami, ani te ciosy zbyt mocno nas nie bolą. Inaczej byłoby piekło. Traktując grę "chillaxowo", w sumie da się trzymać dystans i właściwie też przechodzić dalej, bo niewiele rzeczy wydaje się obowiązkowe do progresu przez historię, ale wydaje mi się to mniej ciekawe. Konieczność ciągłego wciskania przycisku, by wykonać kolejny krok, jest symptomatyczna dla tej gry: naprawdę to gracz musi się poruszać, żeby wyciągnąć, co jest w tej grze, bo samo nic się nie dzieje. To zdecydowanie wyróżnia Necrodancera na rynku gier: zazwyczaj przez większość gry tylko trzymamy jakieś rzeczy. Tutaj trzeba się ruszać, co jest angażujące, choć i bardziej męczące. Mieszanka roguelite (sporo tracimy w razie śmierci) z Zeldą ma kilka denerwujących aspektów. W końcu wiele przedmiotów przydaje się w eksploracji, a inne możemy np. kupić za fundusze, które w razie śmierci tracimy. Ten system "rozwoju postaci" ogólnie jest dość dziwny i jeszcze nie wiem, czy dobry. Gra jest fascynująca, chociaż czasami ciężko się w nią gra. Jest trochę bardziej wymagająca, niż się spodziewałem. Prawie nic nie daje "za darmo".
  25. No... tak, i właśnie o to chodzi? Właśnie o to chodzi, że FF7 nie było tak dużą grą jeśli patrzeć na rzeczy, które faktycznie można przenieść w dzisiejsze standardy żeby to w ogóle miało sens? Bo "umowność" dzisiaj nie przejdzie? I... żeby remake tej gry miał jakikolwiek sens, to... musi być mocne odejście od tego, czym gra była? Przecież właśnie gry 3D które wymieniasz są zrobione zupełnie inaczej. Przenieś sobie Xenoblade na warunki PSX-a nie dodając nic nowego - w sumie gra o niczym, z żadnymi miejscami i żadną rozgrywką. Tak jak mówię, niech mi ktoś to narysuje, to może zrozumiem. Bo ja tego nie widziałem nigdzie. Nie ma w epoce 3D czegoś takiego jak "jako świat walniemy narysowane jako statyczna bitmapa tło i będzie uczucie bycia w świecie". Seria Final Fantasy sama o tym doskonale się przekonała próbując w różny sposób to zastąpić w częściach 12, 13 i 15. W przypadku "trzynastki" wszyscy byli oburzeni, że "idzie się do przodu", tak jakby poprzednie części aż do X nie polegały właśnie na tym, że idziesz jasno zdefiniowaną linią aż znajdziesz parowiec (w nowych FF parowca nie ma, są jako jego odpowiednik inne metody, co oznacza też że kompletnie inne są światy). Cała różnica, że... to nie wyglądało tak liniowo, kiedy było tło. Ale mniejsza o serię FF. Żadna duża gra z "realistyczną" grafiką 3D w obecnych czasach nie ma "mapy świata" ani niczego w tym stylu. To nie wygląda poważnie. Nie wiem, nie sądzę, by ludzie mówiący "chcę FF7, ale jak dzisiaj się robi gry!!!" robili w spodnie gdyby to miało wyglądać jak Ni No Kuni. Fani oryginału zawsze mogą pograć w oryginał, dostępny na niemal każdej platformie. Patrząc na wszystkie wypowiedzi z wywiadów przez lata, zakładam że konstrukcja świata tej "serii" ma być trochę jakby pojedyncze epizody były osobnymi grami z serii FF. Czyli że pewnie nie będzie nigdy dostępu do całej planety. Brzmi to tak, jakby miały być określone miejsca, nowe w każdej grze. Czyli właśnie normalne rozwiązanie które działa w obecnej epoce gier 3D, jedna "kraina" jako świat gry, zazwyczaj jest to kilka miast, trochę osad, góra czy dwie, sporo lasów czy czego tam. Zakładam, że będzie też inny system walki itd. w każdej części, tak jak FFX-2 czy XIII-2 też sporo zmieniały w rozgrywce i nie przejmowały się strasznie ciągłością pod tym względem. Ludzie płaczący że "ale jak zapiszę save'a z moim Cloudem na 100 levelu i przeniosę wszystkie materie do następnej części" chyba serio nie grali w życiu w żaden sequel gry video. Relacje z E3 są bardzo zachęcające. Z tych wypowiedzi o tym, jak wszystko jest wykonane, sporo wskazuje na to, że Square-Enix naprawdę ma zamiar zachować na ile się da japoński, brutalny i groteskowy zarazem, brawurowy klimat FF7, i dodać go sporo więcej. Jako że nie jestem jakimś wielkim fanem tej części, to myślę, że to może tylko wyjść na dobre, to brzmi jak przepis na wspaniałą grę. W sensie, no nie brzmi to za cholerę jakby się mogło sprzedać na poziomie Ubipunka 2077, ale dla mnie bardzo zachęcająco.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...