-
Postów
23 371 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
MOŻE coś źle pamiętam ale myślę, że pomijasz fakt, iż super liczy się za 5 pkt., a zwykły EX za 1 pkt. Czyli jak zrobiłeś dwa supery, to to jest 10 pkt. i oczywiście więcej niż wystarcza na pułap 6 pkt. Natomiast jeśli nie dasz rady, to jak zrobisz (i, co istotne, trafisz, tego chyba gra też nie tłumaczy) jednego supera i jeden zwykły EX, to też będzie 6 pkt.
-
Tak... wyglądają kontry? Powiem tyle, że United w sumie w miarę się broni w takich meczach. Zarówno Barsa, jak i City wczoraj nie mieli aż tak wiele okazji. Z taką grą można by czasem wyciągnąć 0-0. Na szczęście wystarczy strzelić im lekko gdzieś w okolice krótkiego rogu, by wpadło do siatki. Nie czarujmy się jednak. Ofensywa osiągnęła poziom niesamowitej nędzy. Od czasu pamiętnego meczu w Paryżu, United zagrało 9 meczów - 810 minut gry - i strzeliło JEDNEGO gola z akcji! Takie mecze jak wczoraj, gdy jest oddany jeden celny strzał w meczu, to nie pierwszyzna ostatnio. Defensywa też ogólnie w tym sezonie osiągnęła historyczne dno. 50 goli straconych w sezonie? Ostatni raz United tyle puściło CZTERDZIEŚCI lat temu. Wolverhampton Wanderers to fenomen. Patrząc tylko na mecze z czołówką, mogliby walczyć spokojnie o Ligę Mistrzów. Są trudni w tych meczach, a w tym sezonie pokonali każdą z tych ekip, poza City. Jednocześnie to brak regularności ze słabiakami sprawia, że ekipa ta walczy tylko o 7. miejsce. Wolves mają lepsze wyniki z "top 6", niż z ekipami "bottom 6" tabeli! Wolves, do cholery, PRZEGRALI DWA MECZE Z HUDDERSFIELD, więcej niż cała reszta ligi razem wzięta (pomijając mecze z Wolves, Huddersfield zdobyło JEDEN PUNKT w swoich ostatnich 22 meczach). Chińczycy mają bardzo ciekawy projekt, który dopiero przecież może liczyć na większą kasę związaną z walką w Premier League. Obecnie to skład, który miał kilka niezłych inwestycji jak na drugą ligę, ale cmon, mówimy o zespole dyrygowanym przez ludzi, którzy nieraz kisiliby się na ławce w FC Porto. Nuno może dostać nagrody dla trenera roku, chociaż zastanawiam się, czy to właściwy trener, jeśli Chińczycy będą chcieli zainwestować w większe gwiazdy i zacząć grać bardziej asertywną, ofensywną piłkę. A to będzie konieczne, by oprócz stawiania się atakującym faworytom, być w stanie zdominować słabiaków i zdobywać regularnie 3 punkty.
-
Tak. Według słów studia, wydanie pudełkowe ma być "tak szybko jak to możliwe".
-
To tylko przykład bezsensu wycenienia tej usługi z punktu widzenia klienta, że chociaż nawet kwota jest minimalna, to konieczność zapłacenia za coś online często odstrasza ludzi irracjonalnie mocno i robią wielkie debaty o roczną kwotę, którą wydadzą na jeden lunch w restauracji bez mrugnięcia (już nie mówię o tym forum, gdzie wszyscy nagle założyli rodziny, ile wy płacicie, 15 zł rocznie mdr? To oczywiście jest celowe, Nintendo nie zakłada że jest tyle rodzin w których 8 osób posiada odmienne sztuki konsoli Switch. To ewidentnie ma być symboliczny, nieobciążający wydatek). Tak to działa, i np. media się o tym doskonale przekonały, że sprzedać gazetkę za 2 zł a poprosić o zapłacenie 2 zł online, to dla ludzi zupełnie co innego, to drugie to już dramat bo się chce za darmo. Jakiegoś wielkiego przychodu z tego nie ma (Nintendo miało w 2018 roku przychód 10 miliardów dolarów - tak tania subskrypcja przynosi symboliczny dodatek), a za to część osób w internecie faktycznie się zniechęca do zakupu gierki X i Y, gdy trzeba mieć online dla korzystania. Brzmi to jak najgorszy pomysł świata. Cel chyba jest tylko jeden, czyli ta opłata ma działać na psychę w stylu "jak już płacę za online to będę więcej korzystał" (normalnie używana na świecie strategia). Ale, Boże, jakby chociaż dodali trochę opcji które ułatwiają ludziom życie od lat, to by mniej śmiesznie to wyglądało.
-
To najlepszy sezon Liverpoolu w historii. Zdobyli już teraz najwięcej punktów od 30 lat - w sezonie '88 zdobyli ich 90, ale potrzebowali na to 40 meczów. Teraz, zapewne w meczu nr 36 pobiją swój historyczny rekord. Przez cały sezon, Liverpool właściwie tylko raz przegrał o stawkę - z City na początku stycznia. Ten mecz może faktycznie zadecydował o mistrzostwie. Poza tym przegrali tylko pucharki i w grupie LM. Obecnie wygrali 9 meczów z rzędu w lidze i LM. Klopp stworzył prawdziwe monstrum, którego chyba nie każdy się spodziewał. Oczywiście po części te rekordy wynikają z faktu, że przepaść między "top 6" i resztą ligi rośnie. Ale reszta "top 6" w tym sezonie też jest okropnie od Liverpoolu daleko. Od ekipy, którą komentatorzy uwielbiali nazywać z byle powodu "rock n rollem", Liverpool stał się drużyną, która wygrywa mecze nawet wtedy, gdy gra do kitu, jak ostatnio w Porto. Ogłoszono nominacje do piłkarza roku PFA. Piłkarz roku: Van Dijk, Mane, Bernardo, Aguero, Sterling, Hazard Młody piłkarz roku: Sterling, Bernardo, Rice, Alexander-Arnold, Brooks, Rashford Ta druga nagroda zawsze jest dziwna. Mam wrażenie, że coś przegapiłem z np. Brooksem, że jest tutaj kosztem np. Sane. Dziwi mnie też brak Wan-Bissaki. Główna kategoria chyba nie zaskakuje, chociaż ze zwycięzcą już nieco trudniej. Dzisiaj media donoszą, że wygra Van Dijk. ORAZ! Dziś derby Manchesteru - może ostatni wielki mecz sezonu (no, poza Wolves-Liverpool w ostatniej kolejce, które Reds na pewno przegrają). To by była niesamowita porażka Pepa, gdyby City dzisiaj przewaliło w prestiżowym meczu z rywalem będącym w kiepskiej formie. Dlatego oczywiście kompletnie się na to nastawiam.
-
Od jutra można grać w nową grę jakże cenionego studia Image & Form, którego Steamworld Dig 2 należy do bardziej wciągających pozycji na Switcha. Sukces odniósł też Heist, który przyjął formę prostej, ukazanej w wyraźny sposób, zabaj gry taktycznej. Quest ma zrobić to samo z takimi gatunkami jak RPG oraz karcianka: dostarczyć pozbawione zbędnego tłuszczu i patosu, liniowe doświadczenie uzależniające nabijaniem cały czas punkcików, kart, kolejnych walk i wydarzeń. Screen Rant: "Przyjemność pod każdym względem: wymagająca, ale nie zbyt skomplikowana, przystępna, ale nie zbyt prosta, wesoła zabawa w każdym momencie" IGN: "To dużo bardziej RPG niż karcianka, ale możliwość budowania talii daje niesamowitą ilość dowolności w rozgrywce. Urzekające postaci Questa mają do wypróbowania mnóstwo indywidualnych strategii, na które wpływa to, kogo masz w zespole, a potem to, jakie karty wylosujesz i w jakiej kolejności je zagrasz" USGamer: "RPG w wersji lite, ale nadal zawiera wiele z typowego dla studia uroku i humoru. System walki wciąga i może się spodobać nawet ludziom stroniącym od karcianek. W epoce nawalającej nam 100-godzinne eposy, może nie jest tak źle pograć w przygodę na 15 godzin" Destructoid: "około połowy gry, pojawia się repetytywność. (...) Mimo wad gry, mógłbym w nią grać i 40 godzin" Eurogamer: "Po Slay the Spire myślałem, że już mi nie trzeba więcej karcianego RPG-owania. Ale nie powinienem stawiać przeciwko ekipie od SteamWorld. Polotna, ciepła, bystra, i zaskakująco wymagająca" Kotaku: "Na setki stoczonych walk, żaden mój ruch nie był taki sam. Chciałbym jeszcze setki, by wypróbować strategie i BUILDY, których jeszcze nie używałem" Napaleni już czy nie? Cena 100 zł atrakcyjna? Ja sam nie wiem, czy pyknie na weekend czy gdzieś potem. Gry Steamworld zazwyczaj szybko i często były na Switchu przeceniane i to jest zagwozdka na dziś. Ale na pewno mamy kolejny hicior na Switcha. (Swoją drogą, geez, kiedy ten Slay w końcu wyjdzie na Switcha).
-
O Katanie średnio mi się chce nawet temat zakładać. Fajnie to wygląda, ale nie czuję tego sterowania. Bardzo często trzeba wcisnąć identyczną albo niemal identyczną rzecz dla różnych rzeczy, które chce się zrobić. (Hity to np.: wychodzenie zza zasłony to ten sam przycisk, co skradanie - gdzie chcesz kurde przecież zrobić jedno po drugim, inaczej (pipi)a z tego masz bo cię usłyszą, a misja jest na czas... no super; a drugi to taki, że niektóre dialogi przewija się A, a następny pojawia się jako "czasowy" i wciskając odruchowo A, używasz pierwszej odpowiedzi do wyboru zanim kolejne się pojawią. Mistrzowski desgin, no nie dało się przez 10 lat tworzenia hype'owanego hitu tego zrobić inaczej). Po paru godzinach nie poczułem nadal, czemu właściwie czasami siekam, a czasami nie. Dla niektórych hit, ale dla mnie średnio. Hell is Other Demons - to dopiero gierka wyglądająca jak z Pegazusa. Chociaż oczywiście animacja jest bardziej responsywna. Arcade bullet hell na ciasnych planszach. Klimatyczny wypełniony czernią pixel art również przywodzi na myśl Downwell. Nie można strzelać w górę, a tam zazwyczaj są przeciwnicy. Bardzo wymagająca (momentami). Ludziom szukających staroszkolnej trudnej gierki na krótkie sesyjki można polecić zainteresowane się tą grą za 40 zł. Final Fantasy X/X-2 - właściwie muszę polecić to wydanie, jeśli ktoś czuje ochotę tego spróbować. Nie jestem niby fanem tej części, ale właściwie to te dwie gry razem to nadal co najmniej 100 godzin ładnie zrobionego jRPG-owania, które w dużej mierze wciąga, i jednej z najbardziej patetycznych, harlekinowych opowieści w gatunku. Myślę, że do dziś FFX to wyjątkowa gra w historii - pierwszy jRPG tego typu (prawdziwe filmowe scenki! Postaci, które widać wyraźnie nie tylko na artach i FMV! Rockowa muzyka! Itd...), i w sumie ostatni wykonany z takim budżetem, bo kolejne części poszły albo bardziej w oldschool, albo w online, albo w gry akcji. Wolne tempo tych gierek, kamera i niewielka liczba wydarzeń na ekranie pasują do małego ekranu. Gra się w to gładko i fajnie, poza oczywiście minigierkami, które są być może najgorsze w historii jRPG-ów, a konkurencja jest kurna sroga. Nadal, skoro ludzie kupują Octopatha, to warto mieć na uwadze wydanie tej gry. Myślę jednak, że za jakiś czas będzie wyraźna obniżka ceny, bo c'mon, wersja na PS4 kosztuje już teraz połowę tego. Dragon's Dogma - bardzo ciekawe, że wyszedł remaster tej gry, która zdaje się mieć wielu fanów, choć nigdy nie była wielkim hitem i nadal zbiera oceny w zakresie 6-8. Myślę, że Dragon's Dogmę najbliżej można usytować mimo wszystko do Monster Huntera, z nastawieniem na system walki jakiego nie mają zwyczajowe eksploracyjne RPG-i. Chyba prędzej fani MH, niż Skyrima czy Wiedźmina faktycznie pokochają DD. Ale sam nadal muszę się dopiero przekonać do tej gry. Może jak obniżą cenę. Temat tej gry jest nadal w dziale PS3. Pierwsze opinie co do działania portu w trybie handheld są pozytywne, podobno jest lepiej niż w Dark Soulsach. Gra nie wyszła pudełkowo w Europie.
-
Pomijając wszystko co pisałem o Solskjaer hype'ie, jedna rzecz szczególnie musi zwracać moją uwagę. Pogba naprawdę gra cienko. To, co tyle lat mu wmawiano (a niby Solksjaer to anulował), stało się pierwszy raz w jego karierze - gra cienko. Od czasu czerwonej kartki z PSG nie widziałem, żeby grał dobrze. Nie żeby innych pomocników można było jakoś specjalnie chwalić w tym porównaniu, nadal główna taktyka ataku to dać do Pogby, ale kreatywność Man United regularnie spadła. Czasami wydaje się, że ich najgroźniejszym graczem będzie Scott McTominay jak wejdzie na boisko. Również np. Martial pozwala zapomnieć o wszystkim co miał dobre, a De Gea w większości meczów wpuszcza co się da. Nie wiem, dziwnie to wszystko wygląda w Manchesterze.
-
Napaści na Polskę ciąg dalszy. Piątek zagrał autentycznie słaby mecz, a Milan zremisował z dość słabą Parmą. Teraz, jeśli Roma utrzyma prowadzenie z Interem, to Rossoneri po kilkunastu kolejkach znowu spadną z miejsca dającego grę w Lidze Mistrzów. Juventus zapewnił sobie dziś ÓSME mistrzostwo z rzędu. Cristiano od jakiegoś czasu gra bardzo w kratkę, jak nigdy w karierze. Nie wiem, jak teraz ocenić jego sytuację. Myślę, że chyba powinien zostać piłkarzem roku w lidze, bo kto jak nie on? Quagliarella z walczącej o 9. miejsce Sampdorii? Papu Gomez, który nigdy nie dostanie żadnej nagrody? W każdym razie, to podobno pierwszy piłkarz, który wygrał trzy największe ligi w Europie. Aż dziwne, że nikt tego nie osiągnął wcześniej.
-
Zgadnijcie, kto zaraz gra! W ciągu kilku dni Tottenham może co prawda nadal nie zdobyć żadnego trofeum, ale pozbawić Manchester City widoków na dwa. City zostało 5 meczów do rozegrania, i najbliższe dwa będą raczej kluczowe - zaraz Tottenham, a w środę derby na Old Trafford. Liverpool też w lidze kroczy od wygranej do wygranej i chyba tak zostanie na ich ostatnie 4 mecze, chociaż nie będę w szoku, jeśli, hm, potkną się ostatniego dnia na Wolves. Mimo wszystko, najbliższe dni to największe szanse na zwrot akcji w wyścigu po tytuł.
-
Dokładnie tak. Po przejściu gry na normalu oblokowuje się wyższy poziom trudności, na którym najwyższe jest S.
-
Jakby poprzednie kilka zmian w United nie dawało. Kwestią był tylko czas. Jednym z najmniej wyklinanych trenerów w historii jest Pep Guardiola, który nie zaliczył niby w życiu wielkiej porażki, ale w Lidze Mistrzów od dawna corocznie odpada z ekipami... no, niżej notowanymi. Po odpadnięciu z Monaco i przegranej 1-5 z Liverpoolem, kolejny rok bez pokonania kogoś w miarę silnego w Europie wyglądałby coraz smutniej. Sam Pep mówił wczoraj ironicznie, że "jest porażką w tych rozgrywkach" i ogólnie zazdroszczę mu, z jakim wyje'baniem przyjmuje te wszystkie przegrane. Po pierwszym meczu mówił spokojnie, że jest kompletnie zadowolony z dobrej gry, a wczoraj wypowiadał się w typowy dla siebie sardoniczny sposób o kibicach. "Zastanawiam się, czy nasi kibice w ogóle chcą być w półfinałach. Fajnie by to było zobaczyć... (...) Bardzo jestem ciekaw, co pokażą nasi kibice. Bardzo jestem ciekaw... (...) Grałem trochę w Lidze Mistrzów i kiedy gramy na wyjeździe, atmosfera jest niesamowita" Objąłeś Manchester City typie mdr. Tottenham o wszystko. Dele Alli gra mimo złamanej ręki. Winks kontuzjowany, w pomocy Wanyama... nie wiem, co o tym myśleć. Kane kontuzjowany, na szpicy Son. W ataku też Lucas Moura, który po pewnej przerwie przypomniał, że podobno umie grać w piłkę. Skład na wyeliminowanie City i półfinał LM?
-
I mean, to nie tak, że po porażce z Barceloną nagle ktoś sobie "zda sprawę" z czegoś nowego. To jest i tak ich najlepszy wynik w LM od 2011 roku. Trochę czasu. Piłlkarze przychodzą co roku. Na obecne czasy tak naprawdę sam awans do LM byłby spoko, a tak naprawdę no szanse są, mają 2 pkt. straty. No ale w tym sęk, że nie więcej.
-
Piękny dzień. Piąty najlepszy piłkarz świata kolejnym popisem chyba jednak w końcu zapewnia sobie Złotą Piłkę (nawet jeśli Barca w półfinale przegra z Tottenhamem 0-7, to naprawdę nie wiem, jaki jeden piłkarz mógłby teraz zostać wybrany zamiast niego. Ok, chyba że Cristiano jesienią zapewni awans do Euro heroicznym hat-trickiem z Luksemburgiem...). Juve myślało, że wygra po golu z dyńki z rożnego, ale samo dostało, i kończy sezon jako porażka - tytuł w liguni jak zawsze, ale w LM przegrana, zarabiający więcej niż większość włoskich klubów Krysztiano nie zagrał dziś lepiej niż Ziyech, no i trudno też na koniec sezonu powiedzieć "przynajmniej graliśmy ładnie". (Weszło oczywiście przed meczem mocno: "jeśli Juventus wygra w tym sezonie LM, będzie tak samo zdziwieni, jak po przyjściu środy za wtorkiem"). Ajax w półfinale, kto by w to uwierzył. Nie przy takim losowaniu. Tylko dziś wygrali mecz, na który kurs był 5,60, a przecież to już kolejny, bo nie byli nawet faworytami do wyjścia z grupy (z Benficą!). I to nie jakieś cuda Częstochowy, ale są lepsi od rywali w każdym meczu. Od Bayernu, Realu, Juve. Ekipa, którą niedawno w lidze potrafił zdemolować Jens Toonstra czy Sam Lammers. Niewiarygodne. No i odpadnięcie United, szybki ostateczny koniec wiary w rewolucję Solskjaera (pamiętacie takiego wybitnego trenera z przeszłości), back to szóste miejsce i niebyt, Paryż pomszczony, i, co najsłodsze, po kolejnym w tym sezonie popisie De Gei. Jarek horny!
-
Wygląda na to, że po serii średnich występów, Bartłomiej Drągowski zagrał jeden z meczów sezonu w Europie. Obronił... 17 strzałów w Bergamo. Tutaj kilka. Atalanta oddała CZTERDZIEŚCI SIEDEM strzałów na bramkę. I to nie bomby na wiwat, większość z nich to były strzały ze środka pola karnego. To może być nowy rekord rozregulowanych celowników, którego nikt za mojego życia nie pobije. W życiu nie widziałem czegoś aż takiego w futbolu w topowej lidze. 47 strzałów. Co to (pipi)a było. Jak Piątek nie dał rady sam, to tym razem Drągowski utrzymał Milan na czwartym miejscu w tabeli.
-
Te gry ruszają normalnie bez pobrania czegokolwiek. Ale nie chciało mi się grać dziesiątek godzin i sprawdzać, na którym dokładnie etapie powiedzą, że trzeba coś pobrać, by w ogóle grać (bo gra bez tego po prostu wygląda i chodzi gorzej). Głównie w tych downloadach lądują rzeczy typu dodatkowe i rozpakowane assety, dodatkowe tryby itp., ale chyba też dalsze dla przebiegu gry lokacje. W epoce patchy i DLC zmieniających często gry bardzo znacząco, to nie jest nic tak wyjątkowego ogólnie dla tych gier.
-
Opinie są bardzo entuzjastyczne. Wychodzi na to, że Nintendo przy bardzo niskim koszcie jak na VR nadal dostarczyło bardzo fajną zabawę. Tym lepiej, że kompromituje jak zwykle hejterów, robiąc to po swojemu, w kompletnie dziwaczny sposób, który miał niby nie być dobry. Z wielu rzeczy, ten fragment zamieszczonej na japońskim koncie reklamy chyba zapamiętam z całej promocji tego dziwactwa najbardziej Nie wiem, co "grająca" postać widzi w tym momencie na ekranie, i nie chcę wiedzieć.
-
Hob znany jako "prawdziwy następca Link to the Past" zdaniem Eurogamera mdr. Ale jak będzie po taniości to w sumie można popykać chwilę. Może powinienem dać szansę. W marcu najlepiej sprzedające się gry na eShopie to FF7 i Baba Is You. Bardzo wysoko jest nawet preorder na Cupheada i to on pewnie będzie królem kwietnia. A na PS4 co jest na takich listach na szczycie? FIFA, Need for Speed, PUBG i Sims 4. Co tu dużo mówić, Switch stworzył wyjątkowe środowisko fanów grania (oczywiście kompletnie wbrew ekspertom foruma, którzy są w stanie ignorować proste liczby i się tasować, że niby ludzie kupują tylko Zeldę i Mario). Każdy miesiąc napawa optymizmem, że na Switcha będzie wychodzić nadal to, w co warto grać. Oprócz trylogii Phoenixa Wrighta (której zakup ma raczej zero sensu w obecnej cenie) pojawiła się jeszcze jedna tekstowa przygoda, gra Reigns. To najlepiej przyjęta gierka w świecie George'a Martina i ogólnie jedna z lepiej ocenianych gier na komórki w zeszłym roku, łącząc "komórkową" rozgrywkę z historią kierowaną nieco jak w przygodówkach tekstowych. Wyposażona w gameplay głównie inspirowany Tinderem, nie jest może specjalnie przeznaczona na ekran Switcha, ale za 16 zł można pyknąć. Stosunek cena/jakość jest bardzo fajny. Kultowa w pewnych kręgach gierka Enter the Gungeon jest obniżona do 27 zł, i doczekała się kolejnego dużego dodatku, który ma być ostatnim. Gra sprzedała ponad milion egzemplarzy na Switchu i niedługo wyjdzie w atrakcyjnym pudełku. Przecen trochę jest, ale chyba wszyscy znają już te tytuły. Pojawił się też Hellblade. Oczywiście jeśli ktoś popełnił ten niesmak i nie grał jeszcze w Hellblade, to polecam. Gra wygląda bardzo podobnie, jak na PS4 czy Koksie.
-
Ludzie w internecie anglojęzycznym bronią, że to nie był faul. Aha. Ten koleś ma talent do sędziów, zawsze mnie to zadziwia, że przez całą karierę w Man United, a to już z 10 lat, dostał jedną czerwoną kartkę. Barca ofensywnie straszna nędza, ale jak na ich standardy w meczach wyjazdowych, "1-0 po nędzy" to nawet dobre wieści. Nie ma co płakać. Mecz Tottenham-Man City stał chyba na najwyższym poziomie, chociaż Ajax pokazał najładniejszą grę. Ależ tam były akcje czasami, klecone podaniami bez patrzenia, ajaj, a Juve jak robiło kontry to w obronie była autostrada, i to kurna czasami na środku boiska.
-
Jak ten Juventus to robi że tak gra i ma taki wynik
-
Dla mnie to też był najtrudniejszy boss "głównej ścieżki" (przynajmniej najbardziej pamiętny, bo, Boże, idzie się do nich z ławki pół godziny), ale jak z każdym: gdy wyczaisz ich ruchy, to nagle uznasz, że są łatwi, i mógłbyś ich wycinać w nieskończoność. Jest to ciekawa walka w porównaniu do większości, bo nie ma wiele okazji do leczenia się, więc trzeba faktycznie postawić na ofensywę, co jest ogólnie przydatne również przy opcjonalnych bossach. Trzeba wyczaić timing uników, bo nie ma sensu się leczyć. I to może zbić z pantałyku, gdy do tej pory gra miała znacznie niższe tempo. Ale faktycznie są trudniejsi, więc jakby co, to idź gdzie indziej, zbierz upgrade'y itp.. Na pewno w tej walce bardzo pomaga zwłaszcza mieć dark dash, czy jak to się nazywa. Jeśli go nie masz, to lepiej go zdobądź. Zmienia całą grę, ale zwłaszcza te walki, gdzie jednocześnie atakują cię po ziemi i w powietrzu, a tutaj to jest główna trudność tej walki. Uważam, że żadne charmy nie są ważne dla tej walki - jak zawsze, więcej życia, zasięgu, szybkość ataku itd. ułatwia sprawę (ok, może nawet istnieją "cheesy" kombinacje maksymalizujące obrażenia które może dadzą ten efekt że, generalnie, zarąbiesz ich w minutę zanim oni zarąbią ciebie), ale nie zmieniają w istocie tego, co może sprawiać problem w tej walce, a dark dash owszem. Bez niego, trzeba skakać, a w tej grze jest trudno unikać ataków bossów skacząc. Gdy się ma dark dash, nie trzeba w ogóle skakać w trakcie walki. Oni mają tylko trzy ataki: siekają mieczem - wspaniała sprawa, wystarczy nie stać za blisko, tak samo jak z rycerzykami w całej grze itp. Gdy skończą siekać, to jest ich łatwo i szybko sieknąć w kontrze turlają się po ziemi - dark dash przez nich i tyle. Gorzej jak dwaj zaczną w różnych momentach, wtedy wyczucie czasu jest bardziej skomplikowane, ale z czasem idzie wyczuć. Jest to przewidywalny atak i najwięcej można stracić uciekając od nich, bo wtedy nie widzisz ataku i tylko trudniej będzie uniknąć. skaczą - tutaj też najważniejsze to nie stać daleko od nich. Jeśli stoisz blisko, to ten atak jest dużo łatwiejszy do uniknięcia - lecą tak samo długo, ale po znacznie krótszej ścieżce, więc wystarczy wręcz powolnym krokiem odchodzić z miejsca, by cię nie trafił. Po zakończeniu tego ataku, typki mają bardzo długą pauzę, podczas której można ich walnąć. Ponieważ są dwaj naraz, to wszystko może wymagać chwili przyzwczajenia, ale w istocie masz tylko trzy ataki które (gdy masz dark dash) są łatwe do uniknięcia. Niektórzy bossowie w tej grze są trudni nawet gdy masz zdobyte wszystkie typowe upgrade'y (no, przynajmniej panteon i niektórzy bossowie "ze snu") i to wszystko jest dokładnie potrzevna taktyka na nich: mieć bossów na oku bo prawie zawsze walka jest łatwiejsza niż gdy się od nich ucieka, wiedzieć gdzie można uniknąć każdy atak i unikać a nie leczyć bo nie ma czasu leczyć, używać dark dasha kiedy się da, absolutnie nie skakać gdy nie trzeba. To jest gra 2D gdzie nie ma tak wiele miejsc do ucieczki, dlatego też zazwyczaj ataki są dość łatwe do unikania w jeden właściwy sposób, trudność zazwyczaj wynika głównie z konieczości nauczenia się rozpoznawania który z ataków boss obecnie zaczyna i szybkiego reagowania.
-
Dawno Holandia nie była tak podekscytowana, jak dziś. A zwłaszcza jej stolica. Na ulicach Amsterdamu i okolic dzieci w koszulkach Ajaxu biegają z piłką. Ludzie czują potrzebę wyjść pokopać nawet po północy. Piłki latają po trawnikach, gdy jedzie się do sklepu. Ten Ajax zrobił już hype na futbol, jakiego dawno nie było, po nieobecności na Euro i na Mundialu, kompletnie szokującej dla kraju wielokrotnych medalistów. W ciągu kilku tygodni, Ajax pokonał 4-1 Real, gdzie Duszan Tadić demolował Królewskich jakby Zidane wyszedł na stadion Śląska Wrocław. Potem, w ten weekend, klub wskoczył na pierwsze miejsce w tabeli Eredivisie, po raz pierwszy od kilku lat. Ajax znowu ma największe gwiazdy w kraju - De Jong, De Ligt i Neres zapewniają miliardy przychodu z transferów, prezentujący klasyczny typ piłkarza szkółki holenderskiej, urodzonego, by rozgrywać; a Tadić i Hakim Ziyech brylują na boiskach. A teraz przyjeżdża Juve. Niestety, Juventus Allegrego ma zupełnie inną tendencję, niż obecny Real, i kompletnie wydaje się niepodatny na przegrywanie meczów, których można nie przegrać. Scudetto zmienili w trofeum symboliczne, a w Lidze Mistrzów naprawdę trzeba się postarać, by ich zarąbać na amen. Niczym zombiaki w RE2, mogą wydawać się ospali, ale zanim nie wpakujesz im całej serii kulek w łeb i nie upewnisz się, że głowa eksploduje, to będą cię w(pipi)iać. Real wygrał 3-0, by potem w rewanżu drżeć do ostatniej sekundy. Atletico wygrało 2-0, by odpaść. Dzisiaj Ajax będzie musiał pokazać zupełnie nowy poziom, by Krysztiano i Allegri choćby się spocili przed rewanżem. Stać ich na granie lepiej, niż Juventus. Ale czy stać na wygraną? Manchester United zdążył już zrobić wszystko w tym sezonie. Teraz chyba stanęło na tym, że są po prostu nieźli - za dużo meczów bez błysku ostatnio, by ciągnąć tę bajeczkę o geniuszu Solskjaera. Nadal kontuzjowane jest pół składu. Ale po najbardziej dramatycznym meczu, nie przesadzajmy, w historii świata, nie da się już im niczego odmówić. Zwłaszcza, że Barcelona od kilku lat ma swój własny problem typu Guardiola i już od ponad 3 lat nie wygrała meczu na wyjeździe. W fazie pucharowej ich mecze wyjazdowe to kolejno: 0-2 z Atleti, 0-4 z PSG, 0-3 z Juve, 1-1 z Chelsea, 0-3 z Romą i 0-0 z Lyonem. Po tym wszystkim, będę aż zdziwiony, jeśli dzisiaj piąty najlepszy piłkarz świata coś pokaże, a Barcelona wyciągnie dobry wynik. To by było aż za nudne. Klub jeszcze nigdy nie wygrał na Old Trafford.
-
Szydzona, obśmiewana. Kompletnie bez powodu. Angielska piłka wstaje z "kolan" (3. miejsca w Europie) i zarówno kadra, jak i kluby są lepsze, niż kiedykolwiek. Dzisiaj w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zagrają naraz trzy drużyny z Anglii. W jednym meczu Anglicy będą faworytem, a w drugim... jestem wręcz pewien, że wygrają. Czy są jakieś szanse na to, że faworyci zaliczą wtopę? Właściwie na to nie liczę. Tottenham u siebie niby powinien powalczyć o kolejne rozczarowanie Pepa w LM, ale patrząc na ostatnie mecze tych ekip w lidze, to nie jest rywal, którego City by się jakoś specjalnie obawiało. Zazwyczaj w tych meczach nie było wiele okazji, ale to City jednak w ogóle je stwarzało. ALE... wtedy nie było Eriksena... i Sona... i Allego... i Vertonghena... Więc nie skreślałbym kompletnie szans Spurs na to, że City znowu odpadnie w LM wcześniej, niż zakładał cel minimum. Czy nowy stadion tchnie inspirację w Tottenham? Kevin De Bruyne odpowiedział na konferencji: "Każdy mówi o tym stadionie, jakby to było coś specjalnego. Każdy ma stadion. Każdy ma kibiców".
-
Mecz z Sampdorią to był kolejny przykład, że Piątek wiele nie pokaże, jeśli Milan da się stłamsić. Myślę, że ta mieszanka zabójczych goli i słabszych meczów daje nam bardziej pełny Piątek Experience, tak jak było w Genoi. Dalej Milan ma 4 pkt. przewagi, bo i Roma przegrywa, ale zaraz może być 1 pkt., bo dziś wyjdą na Stadio delle Al... sorry, na Allianz Stadium. Na stadion Juventusu. A na pewien czas wypadli ze składu Paqueta oraz Donnarumma. W Juve kontuzję ma Cristiano, ale zaczęły pojawiać się głosy, że wyprzedził termin i może dziś pojawić się na boisku. Przynajmniej to dało okazję, żebyśmy zobaczyli więcej Moise Keana. Ten hype'owany od, mam wrażenie, dekady talent zagrał w tym sezonie tylko 400 minut, z czego połowę dla reprezentacji Włoch. Ale zdobył już 6 goli. Włoskie media mówią o nim w tym tygodniu non stop z innego powodu, jakim są kontrowersje dotyczące buczenia kibiców i komentarzy na ten temat. W każdym razie, najzłotsze dziecko włoskiej piłki wkracza w końcu do poważnej piłki. Dziś zapewne wyjdzie na "dziewiątce" naprzeciwko Piątka.