-
Postów
23 712 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 783
-
Chyba jedyny bug (?) jaki widziałem, to że raz ikonki gdzie znaleźć przeciwnika pojawiały się w innym miejscu. Tak sądzę, chodziło o te podstawowe świnki które są na samym początku, ovisy, ale ikonki były w miejscu, gdzie kompletnie nic nie było, w dalekich miejscach od tego, gdzie te ovisy są. No, i to że czasem w tych bazach, że jest jeep i jedna antena, nie wyświetlają się dialogi. Ikonki i znaczniki to jednak sztuka w tej grze. Można je wyłączyć i cieszyć się życiem, ale czasem bardzo ciekawie jest zobaczyć: hm, jak mogę dotrzeć w to miejsce? I puścic sobie follow balla i zawsze się odkryje coś, o czym się nie myślało. Szkoda tylko, że gra nie ma twardego oznaczenia: "hej, tutaj NIE dojdziesz bez mecha". Chociaż spędziłem już z grą wcześniej kilkaset godzin, nadal lubię sobie czasem pokombinować z tym niesamowicie dużym skokiem, hm, czy mogę tutaj doskoczyć po kamieniach i gałęziach, i już teraz to wziąć? Czasem się udaje. Często powtarzam długie sekcje ja w Soulsach, bo są pełne potworów 30 levelów nade mną. Wiadomo, że "opłaca się" jak najszybciej zdobyć mecha i wtedy dopiero eksplorować, ale aż szkoda, że ten etap gry odchodzi wtedy trochę w niebyt. Oczywiście, wcale nie jest tak, że z mechem wszystko staje się oczywiste i proste, hehe. Walki są dość niesamowite, ależ to jest wyjebane akcją. Wszystkie te warunki, soul voice'y. Quick recast też zawiera taktykę, bo patrzysz na reloady. Jednocześnie nawalać kółeczka, zwłaszcza po to, by zawsze serduszka nabijać ekipie. Walka jak nigdy jest nawałnicą nawalania A, B i Y w odpowiednich momentach, a uczucie, gdy w trudnej walce z wielkim superakiem wyjdziemy obronną ręką, podniesiemy kompanów, odnowimy HP i jeszcze go załatwimy, jest dość euforyczne. Nadal, jest tych walk dość sporo czasami. Zawsze wolę 100x bardziej w Xenoblade te sekcje, gdy latamy sobie wolni po polach i walczymy z kim chcemy, niż te ciasne sekcje, gdzie każdy nas atakuje, i czasem powtarzamy 50 razy to samo z kolejnym żołnierzem w zbroi, którego trzeba zarąbać. Aha, i kolejnym robotem. Wiem, że po części służą te sekcje jako wyrównywacz levelu przed bossem, ale kurde, jak można nie woleć po prostu "wymuszonego" (lol) robienia czego tylko chcesz gdzie chcesz, by te levele nabić, zamiast takich wąskich powtarzalnych ścieżek. Też aż szkoda, że to tylko pierwsze pół gry. To też wszystko trochę schodzi na drugi plan, gdy się zdobędzie mecha, nawet bez nich trudno za tym wszystkim nadążać, ekwipunek, skille, arty, soul voice'y, tyle jest danych. Trochę nie ma po co tego dopracowywać wszystkiego, ale można próbować, po dojściu mechów już raczej mało kogo to obchodzi. Ale będę tęsknił. Scenariusz jest wybitny, co tu mówić. Każdy rozdział wnosi coś nowego, masa historii postaci. Co za gra.
-
Normalne pytanie, jak ktoś umie mówić, to jest w stanie na nie odpowiedzieć. Jeśli wszystko poza liniowymi scenkami "nie jest fabułą", to po co marnować 300 zł i 100 godzin życia na granie w grę, jak jest masa anime gdzie jest sama fabuła bez tych irytujących dodatkow. Masa osób to robi i żyje. Jakbym ja tak uważał, to też bym po prostu sobie obejrzał samą FABUŁĘ, nie wiem, jak mi się gra nie podoba to w nią nie gram, więc mogę tylko pytać ludzi o to, co nimi kieruje.
-
Jeśli to wszystko co jest ciekawe w grze video to nie jest "fabuła" dla kogoś, to ja serio to rozumiem, ciekawsze pytanie, po co wtedy w ogóle marnować czas i kasę na granie w grę, to jest ciekawe lol. Już istnieją seriale anime z samą "fabułą" i żadnych wypełniaczy w postaci opowiadania wieloma postaciami, krótkimi dialogami, interaktywnością, światem itd., wypełniają one to zadanie 100% i wiele osób je woli z tego powodu. To, że przez długi czas świat jest ciężki, to istota tej gry, choć to też stępili, bo jednak łatwiej jest uciekać i mniej się na ciebie rzucają. Oryginał na Wii U nie bez powodu określiłem w pierwszych godzinach gry (ot, pierwsze kilkadziesiąt godzin, byle do Meksyku) jako "Xenoblade Spierdolikles", bo praktycznie mało co innego robiłem poza spierdalaniem non stop. Może się wycwaniłem, ale prawie nie mam probemów, by spierdolić przynajmniej do znalezienia choć jednego dalszego punktu kontrolnego, wtedy mogą mnie zabić jak coś.
-
Jakoś nie wierzę, że to specjalnie dodali w remasterze. A w oryginale praktycznie na 100% tak nie było, ludzie próbowali to wykazać przechodząc grę 100 razy, powtarzając jedną rzeczy 1000 razy na emulatorze z save state itp., nikt tego nie wykazał. Co robi luck? NIE WIADOMO, z tego co wiem. Prawdopodobnie zwiększa szanse w rzucaniu kostkami. Losowość w Suikodenie jest kodowana dość śmiesznie jak na dzisiejsze czasy (choć chyba typowo dla SNES-a), punkty "odświeżenia licznika" mogą być zaskakujące. Często tak naprawdę te same rzeczy się dzieją w dokładnie określonej kolejności, acz podejrzewam, że są jakieś punkty resetu (dlatego ludzie mówią, że np. wiewióry szybciej złapiesz, wchodząc co 2 minuty do miasta, niż kręcąc się godzinę bez zmiany lokacji, zapewne liczba kroków do wiewióra jest generowana przy zmianie lokacji, też odniosłem takie wrażenie grając). Tutaj przykład co jeden maniak odkrył z jedną itemką: Drop Pattern Discovered for "Mangosh" - Suikosource
-
Przy wszystkich zmianach, jestem zaskoczony, że nie można łączyć misji, ani porzucić tej obecnie wybranej. A niektóre wymagają sporo wysiłku rozłożonego w czasie - w każdej innej grze po prostu idziesz dalej z grą, aż dany potwór, surowiec, miejsce będzie w zasięgu, a tu dupa blada panie, eksplorować sobie możesz, ale misji innej nie zaczniesz. Coś czuję, że sporo osób się na to wnerwi hehe.
-
Nie jest to na pewno gra, której większość zalet można docenić grając na handheldzie. edit: okej nie mogę edytować
-
Monolith swego czasu sam był zaskoczony tym, ile "fanów Xenoblade'a" nienawidzi, hm, grać w Xenoblade'a - i naprawdę nie spodziewali się negatywnego przyjęcia Xeno X. Z powodu tej dość negatywnej reakcji, wrócili do robienia bezpiecznych sequeli do jedynki, w których można bardziej iść do przodu i oglądać scenki i mówić "wow, to prawie takie arcydzieło jak wzór dobrej gry Wiedźmin 3", a kierunek z X-a został porzucony. No trudno. Rynek jest jaki jest. Dobrze, że te gry w ogóle istnieją w takiej formie, bo jakoś masakrycznie banku znowu nie rozbijają. Nintendo teoretycznie mogłoby za budżet jednego Xeno klepnąć 10 Kirbych In The Babyland, gdzie idziesz w prawo przez 10 godzin i plastikowa postać zajmuje pół ekranu, i zebrać 20 razy tyle przychodu, więc dobrze, że jest i taki Xenoblade, jaki jest, z kompromisem i dla fanów eksplorowania świata, i z możliwością łażenia do przodu i oglądania scenek. Nadal osobiście nie czaję, po co fani tego drugiego w ogóle marnują 100 godzin, żeby grać w grę, ale w internecie widać, że jest to też spora grupa. Kurna, dalej ciężko uwierzyć, że ta seria w ogóle istnieje w jakiejkolwiek formie. Niedawno grałem w jedynkę na Switcha i to jest nie do uwierzenia, że kolesie najebali tyle genialności w jednej grze i nawet nie wiedzieli, czy to wyjdzie poza Japonią, a Nintendo przez długi czas po premierze nie widziało sensu wydawania tego w Ameryce. W głowie się nie mieści. Kto inny w takiej sytuacji walnąłby tak ogromną, wysublimowaną, skierowaną do grania a nie oglądania, kompleksową grę, a nie jakiegoś płytkiego liniowego erpedżka, by nie wtapiać kasy na darmo? A jednak zrobili Xenoblade, i jednak wyszli na swoje. W X-ie tym bardziej. Ależ ta gra jest kurde wyjebana w wielu detalach. Sam "fetch quest na 2 minuty", że musiz zamordować prosiaczki albo nie, jest lepszy niż cały Wiedźmin 3. Gra się tym nie jara, że jest wybór i konsekwencja wooooow, nie rozwala tego na godzinę dialogów żeby każdy prosiaczek miał imię i książkę lore do to jest "dobre pisarstwo" jak masz nawalone masę gadania do wszystkiego, nigdy nie robi dramatycznych scenek o tym, co potem prosiaczki zrobiły, z dramatycznymi smyczkami słowiaństwa i pochyloną posępnie miną bohatera, żebyśmy wiedzieli, że ma być nam smutno. Ot, jedno z tysiąca wydarzeń w tej grze.
-
Przyspieszenie nabijania serduszek jest znaczne. Robią się bardzo szybko. Parę godzin z daną postacią w ekipie i robienie różnych questów i dialogów z nią spokojnie może nabić ponad 2 na 5 serduszek. Nadal trochę trzeba postaci używać, by faktycznie móc robić jej wątek, ale przy typowym graniu w Xeno X nie powinna być to już żadna bariera. Ułatwienie transmogu jest kluczowe, bo od pierwszych godzin, rezultaty kliknięcia "dobierz ekwipunek automatycznie" dają rezultaty rodem z najgorszych estetycznych koszmarów. Jedna postać ma wielki hełm do bikini, druga ogromną rurkę płetwonurka, a trzecia kocią mordkę na nosie.
-
Ewidentnie czcionka nadal jest męcząca, zwłaszcza w trybie handheld. Wiele rzeczy zmieniono i wyglądają soczyście, ogromnie i bardzo pociągająco, jak w trójce - jak choćby wszelkie ikonki na mapie (aż żal wyłącząć, ale bez wyłączenia wszystkich, gra nas w każdym elemencie ciągnie po sznurku lol). Ale te dialogi... kurde, czemu są nadal takie małe. To są kapitalne dialogi. Miasto jest wypełnione rosnącą lawinowo liczbą ludzi z całą siatką powiązań i świetnych tekstów, a trochę ciężko się to czyta. No i to opóźnienie przy wyborze, którą z dwóch rzeczy spytamy. I brak info o tym, kiedy jakaś postać ma nam coś nowego do powiedzenia - przecież dziś już seria to zrobiła, i to jak świetnie. Rozczarowująco niedopieszczony element tego remake'u.
-
Jak zrobisz tę drugą opcję screenshotowania, to powinno działać. Już nie pamiętam, jak się które ustawienie nazywało. Jak ustawisz w menu PS5 tak jak w Switchu, że klik to screenshot, trzymanie to więcej opcji, to się robi screenshot, albo odwrotnie. Plus można nagrać video ostatniej minuty i robić screenshota puszczając dopiero to video hehe. Czemu całe create nie działa jak w każdej innej grze to nie wiem, ale w ten sposób można nadal cyknąć screenshot danego momentu.
-
Te zmartwienia forumowiczów przed każdym meczem, że kurde, jeszcze wygrają i będzie pompowanie balonika, najważniejsza sprawa. Za wiele w tych eliminacjach się raczej nie wydarzy. Wygranie grupy wydaje się niemożliwe, przepaść w jakości piłkarzy z oboma potencjalnymi rywalami jest ogromna. Drugie miejsce nie będzie z kolei niczym ciekawym, ot, co najwyżej uniknięciem tragedii. Możliwe są głównie ewentualne kompromitacje i narzekanie, czyli nic nowego. O ile reguły futbolu nie zmienią się tak, że w jedenastce wystawia się pięciu bramkarzy, to Polska pozostaje bez wielu zawodników robiących na kimkolwiek w Europie wrażenie. Jasne, Piątek nawala w Turcji (i komentatorzy pomstują, że ma nie wystąpić dziś w jedenastce). Rok temu Szymański nawalał w Turcji. Czy wiele z tego było widać w kadrze, żeby powalał skillem, to nie wiem. Jasne, Cash zaznał wielkiego futbolu, ktoś tam w Europie pewnie go rozpoznaje. W obronie wielka trójka: jeden siedzi na ławie od 4 miesięcy i nie wstaje poza meczami o nic, drugi jest opoką jednego z najgorszych zespołów w historii Premier League, a trzeci przeniósł się do tureckiego średniaka, bo, cytując jego własnego agenta: "Kasimpasza to jeden z niewielu klubów w Turcji, który płaci zawsze na czas". Ciekawe, czy przekonały go to też owocowe czwartki.
-
Quick cast jest przegięty. Obawiałem się jego wpływu na grę... nie doceniłem do końca tego, że mamy naprawdę pełen pasek już od początku gry i początku walki, i ten pasek naprawdę na wiele starcza i szybko się napełnia. Gra na pewno kompletnie się zmienia. To, co było przede wszystkim mozolnym zarządzaniem technikami, jest wesołą nawalanką. Trudno na przykład oddać dawne znaczenie soul voices w sytuacji, gdy ktoś krzyknie "ej, nawalaj melee!" i... po prostu nawalasz melee, nie musisz niczego oszczędzać na ten moment. I tak dalej. Różnice są ogromne dla całego podejścia. Z czasem pewnie przywyknę i zobaczymy, jak zacznę na nowo rozumieć budowanie ekipy i walkę; na pewno, jako znaczne przyspieszenie, system powininen czynić grę przystępniejszą i jeszcze bardziej wciągającą. Różnic wobec jedynki jest dość sporo. Wprowadzenie karabinów mówi samo za siebie, dystans jest tutaj bardzo istotny, i poruszanie się, by unikać ataków, gra sporą rolę. Celowanie w określone kończyny jest dla niektórych przeciwników też kluczowe. Leczenie działa zupełnie inaczej. Cały balans ekipy jest inny, w miejsce typowe "atakowacz-tank-lecznik" mamy 4 postaci i często innego typu przegięte supporty. Rodzaj obrażeń zazwyczaj odgrywa w głównej serii nikłą rolę, za to tutaj jest dość istotny, kilka rzeczy może znacząco się wiązać z tym jakiego faktycznie typu są ataki. Zarządzanie cooldownami, nawet teraz powinno być ważne, w każdym razie w oryginale było podstawą walki przebiegającą dość inaczej, niż w innych częściach - także z racji na podwójne i potrójne naładowanie, no i oczywiście TP, właściwie tension jest w innych częściach, ale inaczej przebiega i nieco inne rzeczy daje. Oczywiście to Xenoblade, więc 99% walk można też rozwiązać prostym sposobem posiadania wyższego levelu. Jednak i levelowanie najmnocniejszej ekipy, oraz dobór ekwipunku, jest bardzo specyficzne i nieoczywiste, i dopiero po zdobyciu mechów i dużo później, widać do końca wszystkie możliwości.
-
Mimo zmiany stylu na mniej kontrowersyjny, Lin z twarzy przy większości oświetleń nadal wygląda bardziej jak animowana lalka z horroru, niż 13-latka. Główna postać w kreatorze jest dość, hm, solidnie wymodelowana.
-
Oni na to patrzą inaczej, niż ktokolwiek poza Francją. Ligue 1 - jak prawie każda liga na świecie, poza Anglią i może Hiszpanią - jest ogólnie tak bogata, jak wewnętrzny rynek, transmisje międzynarodowe to mały ułamek. Ludzie na świecie głównie oglądają "swoich", co widać dobrze na przykładzie Polski, gdzie kluby zgarniają dość dobrą kasę, w porównaniu do tego, jak grają. Powody, czemu się ogląda swoich, są bardziej złożone. PSG na pewno próbowało ściągnąć uwagę świata i kraju, na różne sposoby. Największe gwiazdy świata za wiele nie zmieniły. To fakt. Ludzie nie zaczęli jakoś pasjonować się płaceniem za Ligue 1, mimo że grał tam Messi, a także Mbappe, totalny idol młodzieży w kraju. PSG próbowało też zbierać reprezentantów kraju - nie tylko walczyli o Mbappego, ale też ściągnęli z zagranicy Kolo, Lucasa, Dembele. To też wielki wydatek i ambitny plan na cały kraj, bo przecież poza PSG, prawie żaden reprezentant nie gra we Francji (jest tylko kilku wiecznych ławkowiczów oraz Rabiot, który powrócił i gra w Marsylii, choć w kadrze gra bardziej z rozpędu, niż żeby wymiatał). Oczywiście częścią planu było też, by PSG stało się najlepiej klubem jak Barcelona czy Real, który przyciąga cały świat. Ale to zadanie raczej na dekady. I będzie trudno bez choćby jednego rywala we Francji, który byłby naprawdę znaczący. Ogólnie we Francji od dawna (kurde, już 27 lat od ich mistrzostwa w 1998 roku! I cały czas to samo się mówi!) jest taka nadzieja, że kraj złapie futbolowego bakcyla i oszaleje na punkcie piłki, niczym Niemcy i Anglia. Ale średnio to idzie. Kadra ludzi rusza, liga - mniej. Ludzie spoza dużych miast raczej nie lubią dużych miast i nie mają sympatii do nich. Wiele osób ogląda, ale nie chce płacić, streamują piracko, mówią że cena absurdalnie wysoka, że tyle za dziadów nie będą bulić.
-
Przejrzałem internet, i ludzie piszą o polowaniu na przedmioty przez godzinę... To może być raczej fuks, a nie zmienione szanse w grze. Na szczęście nie miałem WIELKICH problemów z tym, co wpływa na historię. Ale większości przedmiotów nigdy nie dostałem, w tym wiadome runy (doceniam żart, że żeby dostać najlepszą runę, musisz grindowac pierwszego potworka w grze, ale kurde...), jakieś tam nasionka i przepisy. Ekwipunek mnie nie obchodził, ale też jestem świadom, ile go potencjalnie wypada i prawie nic mi go nie wypadło przez całą grę.
-
Trudno o lepszy komentarz do problemów ze sprzedażą praw, jakie opisywałem. Nowa promocja we Francji to... kup zestaw w McDonald's za 14 euro, dostaniesz ligę do końca sezonu. DAZN offers Ligue 1 season pass to French customers who buy a €14.15 McDonald’s meal - The Athletic Sytuacja jest cienka. Dla większości klientów we Francji, deal na ligę jest za drogi, nieatrakcyjny - DAZN kosztuje 40 euro za miesiąc, 30 przy abonamencie rocznym. Nie udało się zbliżyć nawet do połowy oczekiwanej liczby subskrynentów. Budżety klubów poza PSG będą pewnie nadal spadały, a lidze będzie trudno próbować udawać, że nie jest zdesperowana na kupca.
-
Udalo się cyknąć przed Xeno. Ogółem licznik dobił do okolic 60 godzin na obie części. Darowałem sobie maksowanie pobocznych aktywności typu łowienie łososia, zbieranie wszystkich fragmentów, nie ma z tego o ile wiem nawet specjalnych nagród, że ktoś ci chociaż gratuluje, więc jak nie wpadało, to odpuszczałem. W Xeno X będą liczne zmiany QOL, o które prosili fani, tutaj nic takiego prawie nie ma - oczywistością byłoby np. zwiększenie szansy na wypadanie niektórych przedmiotów (i ryb!), bo powtarzanie tych samych walk w nieskończoność, żeby wypadł określony przedmiot, to zajebiście cienka zabawa. Wtedy taka była metoda, by gracze "naprawdę zaangażowani" mieli jakiś bonus. Dzisiaj, nikt tego nie broni. Suikoden 2 ma jedną z ciekawszych siatek wszystkich zakończeń w RPG-ach. Nie są to zakończenia dla jaj, ani nieznaczące. Każde z nich dotyczy sedna tego, o co chodzi w tej opowieści. Na pewno najbardziej się to przeżywa, gdy się to robi samemu powoli - pewnie grając bez porad, najpierw zobaczymy pewne druzgocące i smutne zakończenia, potem w końcu może uda się wszystko zrobić idealnie... Ale to idealne zakończenie ma właśnie dlatego tyle znaczenia, że wiemy, jakie są inne, i jak wszystko musiało pójść dobrze co do centymetra, by się udało to ocalić. I to jest dopiero naprawdę wzruszające. Wrażenia z robienia tego w czasach sprzed internetu, gdy dopiero się gdzieś czytało, że "można zrobić X..." i nie wiedziało, czy to serio, czy taki żart, jakich wtedy trochę latało po mediach - w taki sposób ta cała metahistoria uderzała jeszcze bardziej. To mówiło pewien przekaz wręcz o życiu - zazwyczaj nie pójdzie najlepiej; ale jest mała szansa, że jeśli wszystko się idealnie zgra, może być zupełnie inaczej... Trudno jednak zachęcać do takiego fanatyzmu, by to dzisiaj w ten sposób robić. Co najmniej 90% postaci do zebrania jest dość oczywistych, ale te kilka problematycznych to na pewno ciężki powód, by jeszcze raz grać w CAŁĄ GRĘ na 40 godzin, próbując, co tym razem się uda, czy może tutaj w lewo, tutaj w prawo. Dzisiaj, mało kto pewnie znajdzie na to czas. Bo przecież przy ponownym przechodzeniu, praktycznie cała gra jest taka sama. 99,99% scen i wszystko jest nie do przeskoczenia ani do zmiany. Gra ma wiele elementów dość bazowo wykonanych. Przykładowo, większość dungeonów trudno opisać inaczej niż "po prostu jaskinia", "po prostu las", gdzie idziemy do przodu i tyle. Nawet ostatni dungeon i boss, poza samą indywidualną historią postaci, to w sensie samego RPG-a naprawdę nic ciekawego. Nawet w sensie grafiki - w grze tak z 5-10 razy zrobiono fajne efekty, piękne tła do kilku kultowych scen, ale reszta to taki schludny, ładniejszy niż na PSX-ie, ale standardowy dość piksel banał, jak na dzisiejsze czasy. Warto jednak zapisywać grę i zapoznać się z możliwymi zakończeniami. Łzy lecą jeszcze bardziej, gdy myślimy o tym, że może być tak, a może być siak. Samo to, że MY podejmujemy finałową decyzję, już te ostatnie decyzje, które prowadzą w końcu do "najlepszego" finału - ależ to są mocne, znaczące decyzje, jak nigdy w jRPG-ach (i w cRPG-ach, gdzie byśmy mieli to przegadane i przebanalizowane na zachodnią modłę).
-
Kurde wiosna się zrobiła, na chuj jak od jutra nie będę przez miesiąc wychodził z domu
-
Obejścia raczej są. Na szybko to, o ile pamiętam, na DS-ie można nadal naściemniać w ustawieniach gry wpisując określony DNS i podłączyć się do serwera będącego online, a takowe istnieją nadal dla fanów, nie wiem na ile aktywne na dłuższą metę. Może trzeba trochę poszukać kogoś na konkretną wymianę, ale ogólnie ludzie to robią. Przykładowe stronki to Poke Classic Network czy Wiimmfi.
-
Jeśli masz konto w Europie, to tak. Reguła na moje oko jest chyba taka, że gry Nintendo z reguł się otwierają o północy, a reszta o 12:00 w południe, ale nie wiem, na ile to jest ogólne. Ale ta gra powinna być o północy regionu, w którym się kupiło.
-
Nie ma co, Barcelona w najlepszych humorach schodzi na przerwę reprezentacyjną. Wygrali prawie wszystkie mecze w tym roku. Zdemolowali Real w Arabii, w lidze wrócili na fotel lidera. W Lidze Mistrzów są dla wielu faworytem do zwycięstwa, w każdym razie są murowanym faworytem do pierwszego od 6 lat półfinału (kurde, aż trudno uwierzyć, jak mało osiągnęła Barcelona w LM przez ostatnią dekadę, po tym pamiętnym triumfie z trio MSN. Tylko jeden półfinał w ciągu 10 lat!). Goli zazwyczaj nie tracą. A gdy jakaś ekipa nagle przypadkowo zacznie im wtapiać - jak Real, Benfica i Atletico - to nadal są w stanie się spiąć i strzelić ze cztery, żeby nie przegrać. Nadal nic nie wygrali i wszystko jest do zwalenia. Ponadto liderowanie w lidze jest mylące - Barcelona ma praktycznie tyle samo punktów, co rok temu, tyle że Real dużo mniej. W LM, dopiero czeka ich starcie o wszystko z kimś naprawdę mocnym. Ale nadzieje są najwyższe od tego wygranego 2015 roku, kiedy naprawdę chyba nikt się nie spodziewał, że oto kończy się era. A to wszystko w wiecznym kryzysie i prawie bez transferów od poprzedniego sezonu, przyszedl właściwie tylko Olmo, który gra mocno w kratkę. Za to odeszli istotni Gundogan, Cancelo, a także grający dość często Joao Felix. Ten Flik to prawdziwy Vi... zwycięzca.
-
W sumie ta lista " Swansea City , Birmingham , Tottenham , Middlesbrough , Blackburn , Leicester i teraz Newcastle" Mówi wszystko. Dla żadnego z tych klubów nie zmieniło to specjalnie nic wiele, nigdy nie widzę ich wspominanych zbytnio, ot miły symbol. Nikt nie będzie wydawał setek milionów na Isaka z racji tego że pucharek wygrany albo nie. Newcastle może wygrywając zaległy mecz przeskoczyć Chelsea i Man City, to mówi raczej wystarczająco wiele. Isak nadal jest dość ograniczony i nieregularny, będę się tego trzymał na razie, ale sumarycznie, jest pewnie drugą największą gwiazdą Premier League w tym momencie, za Salahem. W ogóle to powalone, że tylu świetnych graczy w PL, Haaland i Isak grają świetnie i strzelają gole, a Salah praktycznie już sobie zapewnił tytuł króla strzelców ORAZ asyst, jest tak daleko przed konkurecją w obu lol. Co by nie mówić, koleś umie nawalać gole i asysty. Strona Premier League ogłasza, że w przyszłym sezonie możliwe jest nawet 11 miejsc w Europie! Z tego 7 w Lidze Mistrzów. Na razie jest nadal teoretycznie możliwe, że Aston Villa wygra LM, Chelsea - lidżkę konferencji zajmując niskie miejsce w lidze, a Tottenham lub Man United swoją lidżkę europejską, FA Cup też może nadal wygrać inna ekipa, niż wszystkie te, które awansują przez ligę i Europę (np. Bournemouth). Dodając do tego 5 miejsc w LM dla ekip, które "nic nie wygrały" (nawet możliwe), w tym awans Newcastle do LM, miejsce w bodajże Europa League za wygranie tego pucharu poszłoby nawet do 11. ekipy w sezonie.
-
Kurde ale ta gra jest długa, nie wyrobię do Xenoblade X chyba. Czego tu nie ma, gotowanie, łowienie, szukanie wiewiórów, przyprowadzanie dziewicy jednorożcowi, przyprowadzanie wilka leśniczemu, roboty, kombinowane ataki trzech laseczek z krótkimi spódniczkami naraz, mrhoczne wampiry z jedynki które nie mają ciula wspólnego z klimatem całej reszty gry, wypełnianie kompendium z informacjami o każdej postaci, koboldy, wilkołaki... 2% szansy na wypadnięcie przedmiotów po walce i dodatkowe 800 godzin dla tych, co chcą zebrać wszystko lol. A przewodnio, OSTRA POLITYCZNA DRAMA która dziś jest podobno w modzie, przynajmniej tak myślało Square robiąc FF 16. Po 30 godzinach, tabliczka całkiem wypełniona, ale jestem świadom, że jeszcze większość słynnych momentów kulminacyjnych z tej gry przede mną. Chociaż gra ładnie wygląda jak na retro (zwłaszcza menusy i mapa świata cieszą, niby mała część gry, ale kurde, ależ to było okropne w oryginale), to akurat w tym przypadku większość rzeczy świetnie by wypadła przeniesiona w filmowe realia. I te kulminacyjne sceny, i wszystkie lolitki w składzie. No ale budżetowo to nie do wykonania.
-
Nie ma co, Real gra masę meczów we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie i nie bez powodu wygląda jak trupy. Nawet Liverpool tak wyglądał ostatnimi czasy, a Real miał ten wyjazd do Arabii na Superpuchar Hiszpanii, a przez ostatnie 2 miesiące - 18 meczów do zagrania, bagatela (z czego tylko 3 w pucharku, reszta to były "must winy"). Teraz dodatkowo grali niecałe 3 dni po dogrywce z Atletico, i to na wyjeździe. W tym świetle, trzeba oddać ogromne osiągnięcie, że grając nędznie, Real wygrał sporo meczów i utrzymał się w LM i w walce o mistrza naraz. Florentino ogłosił, że będzie protestował do FIFA, "nadużycia Ligi Tebasa nie mogą być kontynuowane", i w sumie w tej kwestii raczej ma rację, chujowo że nie dali im chociaż zagrać w niedzielę wieczorem, przecież są mecze dzisiaj. Oczywiście liga zawsze rozdziela mecze Realu i Barcelony, by dwa główne wydarzenia weekendu były zawsze wydarzeniem dnia, zapewne tak robią więcej kasy. Ale dzisiaj musieli wybrać, bo przed nami Atletico-Barcelona. Barca jest w dobrej sytuacji, jest przed Atletico, mimo przełożonego meczu z Osasuną, z powodu śmierci pracownika. ALE jeśli dzisiaj przegrają... to wcale dobra sytuacja nie będzie. Mimo świetnej formy i wielu wygranych, Barca jest dzisiaj nadal trochę na musiku.
-
Niektóre rzeczy powinny być w każdej grze. Tak łatwe przewijanie dialogów, jak to możliwe, każdym przyciskiem i dotykiem jaki jest wolny. Log (tutaj jest). Zazwyczaj nie ma. Ale to inna sprawa. Niestety 13 Sentinels pozostaje niedocenionym arcydziełem historii gamingu również pod tym względem. Jak na grę mającą 30 lat, nie jest źle. Przy całym narzekaniu na Suiko 2, oddaję, że sęk opowieści jest bardzo fajny. Zwłaszcza dzisiaj działa dość mocno, niektóre zdania aż chce się sprawdzić, czy tłumacz nie podkręcił ich, by lepiej pasowały jako komentarz do obecnej sytuacji. Gra ma bardzo wkręcające sekcje, gdy na przemian dzieje się coś ciekawego i mamy masę rzeczy do robienia w bazie i w świecie. Tyle że w Suiko 1 po bodaj 5 godzinach gry mieliśmy teleportację po miastach, a nie po 25. Trzeba docenić troskę o wierność oryginałowi w grafice, że znowu w tym samym miejscu chyba jeszcze mniej jest widoczne, że TU SĄ JEBANE DRZWI i można przejść całą grę nie wiedząc, że jest minigierka. Jasne, jak wam to powiem z góry, to jest superoczywiste. Tyle że w całej grze nie ma takich drzwi, są superwyraźne, więc człowiek myśli, że to też jakaś dekoracyjna ściana. No nie wiem... człowiek... przynajmniej ja...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 783