Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 371
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    TRANSFERY

    W Bonuccim uderzające jest dla mnie mniej nawet to, że ma jakiś status "zdrajcy", ale fakt, że Juve oddało za niego Caldarę i Higuaina. Niewiele przy tym wszystkim oszczędzając. Czy Bonucci faktycznie tak wiele znaczy na boisku? Higuain to nadal solidna dziewiątka, ma 30 lat, jego dwa sezony kosztowały Juve dobrych kilkadziesiąt milionów (inna sprawa, że Milan w swojej sytuacji daje i tak fortunę za 30-latka). Caldara jest młody i dobry. Obrona Conti-Romagnoli-Caldara-Rodriguez to powalająca ilość talentu na lata. Szkoda ich na Milan... Tak że tak naprawdę: Juventus wziął Bonucciego głównie jako cenę, żeby móc się pozbyć Higuaina. Myślę, że ostatecznie to raczej waliduje to, co pisałem w momencie transferu tego zdecydowanie najlepszego zdaniem ekspertów Serie A napastnika. Ciekawe ruchy ogłasza dziś Crystal Palace, które dołączyło do grona angielskich klubów, jakie jednak ściągnęły więcej, niż jednego piłkarza. Bo oto: - Max Meyer - Cheikou Kouyate - Jordan Ayew raczej - Vicenta Guaita na wolnym transferze - potencjalnie dobry bramkarz Niby nic, co by pozwalało na coś więcej niż walkę o utrzymanie (albo o 7. miejsce, bo teraz w Anglii to już chyba niemal to samo), ale zwłaszcza Max Meyer to kolejny transfer typu "serio, taki koleś do angielskiego cieniasa?". Utalentowany koleś, który w Schalke zaczął grać głębiej i stamtąd przełamywać obronę rywali, trochę niczym Kovaczić czy Cazorla. Nie bez powodu od lat przymierzany do klubów znacznie większych. A tutaj... Palace. Klub, który ma defensywnych pomocników (w tym teraz Kouyate, który nie ma za sobą najlepszego sezonu, ale jeśli wróci...), więc być może Meyer po raz pierwszy od dawna zagra znowu jako "dziesiątka", gdzie mógłby chyba pokazać najwięcej.
  2. Zależy czego jeszcze nie ograłeś, bo ogólnie niezłych gierek przecenionych teraz o 40-50% trochę jest. Residenty, Sine Mora, Jotun, Cat Quest, Super Meat Boy, Lovers in Dangerous Spacetime (do co-opa, jak i w sumie Wormsy), no i Lego City Undercover które za tę cenę może być nawet warte uwagi. Lepiej nakupić gierek typu "tanie i stare", bo patrząc na zapowiedzi wygląda to tak, że Banner Saga 3 było ostatnią nową dobrą grą, jaką wyjdzie w tym roku na Switcha.
  3. ogqozo

    własnie ukonczyłem...

    Chciałem to zrobić i z Silent Hill 2 nawet się udało (chociaż opisywałem tutaj wtedy, jak taki "upgrade" grafiki trochę też osłabia pewne efekty), ale z "trójką" za cholerę. Wiecznie coś się wysypywało. Możesz tu napisać co zaaplikowałeś dokładnie chyba.
  4. ogqozo

    TRANSFERY

    Real to na razie też najmocniej wypada na amatorskich fotomontażach. Mundial już paruje ludziom z głów, a z kopiowanych pościków typu "Courtois na 100% jutro ogłoszony" coś nic nie idzie, na razie jest kolejne lato, kiedy ściągnięto jedynie "młodych, perspektywicznych" graczy. Nie wiadomo do końca, co robią, ale na pewno nie to, co kiedyś im zdecydowanie szło dobrze, czyli robienie medialnego hype'u. Teraz hiszpańskie media wierzą, że Real żadnego "galactico" zatrudniać nie zamierza. Zobaczymy, ale to naprawdę może być przełomowy moment dla pozycji tego klubu. Na razie dużo bardziej realne jest to, że PSG im puści Cavaniego, niż Mbappe, któremu dali fortunę by się na nim opierać przez następną dekadę i koleś nawet jeszcze nie zaczął grać tam na poważnie mdr. I gdyby chciał, mógłby przejść do Realu rok temu i grać tam więcej na "dziewiątce" już teraz.
  5. ogqozo

    TRANSFERY

    Ja żyję w Monaco i mówię GolowĘ. W ogóle po co Chelsea ktoś taki, kreatywny pomocnik który może grać na każdej pozycji pomiędzy atakiem i obroną? A niech se idzie do Monaco. Walka o 6. miejsce w Anglii się intensyfikuje. Szykuje się ciężki rok dla nich. Davy Klaasen - po nieudanym pobycie w Evertonie niegdyś znany piłkarz Holandii przenosi się do Werderu. Rolando Mandragora - dobry przykład Juve-inwestycji, jakich robią dziesiątki. Przyszedł w wieku 19 lat, co prawda w Juve nic nie pograł ale teraz klub miał dostać za niego od Udinese 20 mln euro. Co roku Juve ma dziesiątki piłkarzy na wypożyczeniach i na takich dealach klepie swój status potęgi.
  6. ogqozo

    Jaką grę wybrać?

    Ogólne wyobrażenie w tym przypadku jest naprawdę łatwe, Okami w zupełności mogłoby być jakąś częścią Zeldy, i nawet nie byłoby najbardziej wyjątkową Zeldą. Konstrukcja jest podobna, wiele elementów jest podobnych (mocą specjalną tutaj jest malowanie pędzlem, które przy odpowiednim sterowaniu bardzo jara). Chociaż Okami ma bardziej luźne, erpegowe podejście do eksploracji swojego świata. (Np. walki są bardziej wyodrębnioną częścią rozgrywki nieco jak w RPG, scenariusz jest dużo bardziej istotny i interesujący, za to zagadki są symboliczne i przez grę właściwie się prze do przodu). W tym sensie gra faktycznie nie jest jak Zelda, bo jednak mimo różnic w serii Nintendo, zawsze chodziło o zagadki do rozwiązania. Tutaj raczej jest jak w RPG-u - gra jest dużo bardziej wypełniona postaciami i narracją, a jeśli chcesz ją przejść na 100%, zejdzie ci na to naprawdę sporo czasu. W pewnym sensie Okami jest wzorem dla popularnej obecnie konstrukcji gier AAA, ale ma też nadal niepodrabialny wyjątkowo japoński klimat. To wielka celebracja japońskiej kultury. Niektóre rzeczy są lepsze, inne słabsze, ale ogólnie to taka gra, zwiedzasz piękny świat (jak na tamte czasy wyjątkowo duży i interaktywny), zaglądasz, zbierasz różne pierdoły, robisz zadania poboczne, zaliczasz lochy, pokonujesz bossów, zbierasz nowe moce pozwalające dostać się dalej. Czy warto się nią interesować? (pipi)a tak. Gra jest piękna, czarująca, i niczym Zeldy stanowi niezapomniane przeżycie pełne rozkosznego zwiedzania. Okami ma wady, które jego fani nie wiem jakim cudem ignorują (sam początek gry jest koszmarnie nudny: przewijaj dialogi, przewijaj dialogi...), ale w wariancie przenośnym powinno też być wygodne jak nigdy, o ile port nie będzie słaby. Nie pozwalam nie znać tej gry.
  7. ogqozo

    własnie ukonczyłem...

    Właśnie nie ukończyłem - Bravely Default Chciałem spenetrować do reszty serię jako wstęp przed Octopathem, wciągnąłem się znów, grałem dziesiątki godzin. Ale nie ukończyłem. W pewnym momencie ten grind mnie dobił. Gra jest piękna. Jedna z piękniejszych gier jakie można zobaczyć, i doskonały pokaz, ile w tym względzie daje 3D. Ogląda się to jak pokaz miniatur, niewielkie są niby te lokacje i nie za wielki i mało interaktywny jest ten świat, ale za to jak dopieszczone estetycznie w każdym detalu to cacka. Wszystko jest namalowane i zagrane na instrumentach pięknie. Pod względem narracji gra jest kontynuacją tak powiedzmy Final Fantasy z części od 3 do 5, czyli jest historia i są bohaterowie, ale nie ma co nimi się specjalnie przejmować. System walki jest ciekawy, kompleksowy i fajnie dopracowany, ostatecznie to jeden z przyjemniej dopracowanych systemów w jRPG-ach, pakowanie jobów wciąga i stosunkowo często ma się wrażenie, że można samemu decyzjami znacznie ulepszyć ekipę. Do pewnego momentu. Ta gra po prostu wymaga za wiele powtarzalnych walk, by dojść do tych fajnych momentów. Początkowo to mały problem, ale w niektórych momentach po kilkudziesięciu godzinach gry zaczyna naprawdę to zajmować za dużo czasu i być zbyt powtarzalne. Skalowanie doświadczenia dobija. Aby przestać ginąć z rąk pewnych przeciwników (właściwie od jednego ataku), trzeba nadal ich naprawdę sporo nastukać. Jedną walkę czy kolejną przetrwam, ale wysiłek wymagany jest w każdej. A od pewnego poziomu kolejne poziomy w zawodzie to już nie jest kwestia kilku walk, a długiego dość "pakowania". Niby wiele można poprawić, ustawiając odpowiednio zawody, zdolności i ekwipunek. To prawda i mocna zaleta tej gry. Ale to bardziej działa w przypadku bossów, gdzie w razie porażki wiesz już, jaki żywioł, jakie ataki itp. Wtedy można się ustawić, oj, jak ładnie. Za to losowe starcia to często moby demolujące cię, jeśli masz pecha, w jeden ruch, gdzie nie przewidzisz, co ci się teraz trafi. Jest taktyka i jest po prostu za dużo walk, by podskoczyć w umiejętnościach na poziom, w którym znowu będzie "normalnie" - taktyka w takich przypadkach tyle zmienia, że możesz albo wyjść ofensywnie i zginąć czasem w jednej turze, albo defensywnie i wtedy przeżyjesz, ale każde starcie będzie trwać pół godziny (i za pięć kroków kolejne! Można oczywiście wyłączyć losowe walki, ale wtedy nigdy nie podlewelujesz. A one są naprawdę fajne. Do pewnego momentu). Szukasz porad w internecie, jak ludzie w ogóle to przechodzą - a oni wymieniają umiejętności z 14 levelu zawodu, gdzie przecież trzeba stoczyć setki walk, aby do niego dotrzeć. Możliwości łączenia umiejętności i zawodów są naprawdę fajne - ale z czasem zaczyna to wymagać długiego pakowania. Żeby zdobywać jak najwięcej doświadczenia i szybciej zdobyć te umiejętności, chcesz walczyć z najsilniejszymi potworami - ale te cię rozwalą, jeśli zamiast optymalizować skład na przetrwanie ustawisz zawody tak, by dopakować te poboczne i zdobyć dane umiejętności. To ostatecznie duży błąd tej gry. Mogłoby być o tyle lepiej, gdyby inaczej się skalowało doświadczenie względem siły rywali, albo umiejętności tych dwudziestu kilku zawodów były łatwiej dostępne, niż nabijanie 15 leveli. Bardzo chciałbym w nieskończoność niemal się bawić się wszystkim dobrym, co stworzyło studio pod wodzą Takahashiego i Asany. To jeden z najbardziej lubialnych i obowiązkowych jRPG-ów, jakie powstały w ostatniej dekadzie, jest po prostu ładny, dopracowany, wysokobudżetowy, zgrabny. Szkoda, że twórcy uczynili cieszenie się tym w pełni tak żmudnym (jak na obecne czasy - oczywiście na tle starych jRPG-ów to jest nic). Gra byłaby długa i sycąca i bez tego. Nie wszystko musi być na 100 godzin, starczyłoby na 50. Z drugiej strony - grindowcy i maxiarze mają grę na 100 czy więcej, a normiksy mogą pograć 50 godzin z wypiekami, a potem rzucić w kąt zmęczeni. I właśnie nie ukończyć.
  8. ogqozo

    TRANSFERY

    Myślałem nad tym postem. Wydaje się on mieć sens tylko przy założeniu, że każdy, kto kupuje koszulkę, to wierny fan danej drużyny i tylko jej. Za bardzo tak nie jest. Koszulki Cristiano w Juve (oraz ich podróby) są obecnie popularne na całym świecie. Nie tylko tam, gdzie są odwieczni fani Juve. Nie gadałem z każdym, ale nie wyglądają na zainteresowanych tradycjami Starej Damy. To są raczej fani Cristiano. Nie ma tutaj znaczenia wielkiego, gdzie gra. Tak samo ja np. nie będę się wstydził koszulki Mbappe jeśli ten odszedłby do Realu, Manchesteru, a nawet Legii. To nadal ten piłkarz.
  9. ...Całkiem ok? Gra jak gra, jednym przypasi innym nie. Jak to shmups, do przejścia w kilka godzin, a powtarza się ile się chce, żeby sobie pograć i ewentualnie żyłować wyniki w kilku trybach. Z tego co wiem w tej wersji na Switcha achievementy są jakoś tam zrekonstruowane wewnątrz gry.
  10. Sine Mora jeszcze bardziej przeceniona, na 40% ceny. Pisałem niedawno jak było bodaj 50%, to jest dobra gierka i za tę cenę to bardziej warta uwagi niż się wydaje jeśli ktoś nie grał. A lubi takie rzeczy. To cena była problemem tej gry pierwotnie. Ogólnie najciekawsza promocja w tym suchym okresie.
  11. Tak szczerze mówiąc to po turnieju nie mogę nie powiedzieć, że Brazylia-Belgia to jednak był przedwczesny finał. Wiadomo, że Francja jest lepsza defensywnie niż Belgia i cwańsza, i nie bez powodu zdobywa złoto dwa lata po srebrze, i w tym sensie Belgia-Francja to był przedwczesny finał. Ale Brazylia-Belgia to był może jedyny mecz Mundialu, w którym obie ekipy zagrały dobrze i ładnie w ataku i w obronie. 30 minut prawdziwego meczycha, przy 2-0 Belgia się broniła ale zazwyczaj nie desperacko, kontrowali groźnie. Nadal, nawet w takim meczu zadecydował wczesny żenujący gol gdzie nie było żadnego Belga w okolicy piłki, czy też niezrozumiałe do dziś dla mnie nieuznanie karnego dla Brazylii. Takie mecze jak Hiszpania-Portugalia, Francja-Argentyna czy Belgia-Japonia były dramatycznymi spektaklami, ale no trudno było po nich powiedzieć, że obie ekipy POWINNY wygrać. Prędzej: przegrać, przy takiej obronie/ataku jaki prezentowały. Występ Cristiano z Hiszpanią to był może najlepszy indywidualny występ na tym turnieju. Wszystko tam było. Nawet pierwszy na dużej imprezie gol z wolnego. Albo to, albo mecz Mbappe z Argentyną. Potem Messi z Nigerią, Modrić z Rosją, bramkarz Korei z Niemcami, Neymar z Serbią, Cavani z Portugalią, Varanie z Belgią, Schmeichel z Chorwacją, Lozano i Ochoa z Niemcami i pewnie kilka innych. Ogólnie Mbappe grał bardzo dobrze i jakąkolwiek nagrodę by nie dostał, nie byłbym zdziwiony. I to jest właśnie Mbappe - cały sezon i przez Mundial gra wciśnięty na prawe skrzydło, czyli na pozycji dalekiej od optymalnej dla niego samego, a i tak należy cały czas do najlepszych. Modrić oczywiście dostał nagrodę za to, że Chorwacja miała 100 razy łatwiejszą drabinkę od Belgii. Koleś i tak ledwo zipał albo powoli i w bólach się rozkręcał z Anglią oraz w finale - nie wiem, ile by wymodził, gdyby miał takie ciśnienie jak Hazard w każdym meczu. Hazard wielokrotnie prowadził swoje ekipy do mistrzostwa Anglii i teraz medalu Mundialu i hejterzy muszą zamknąć ryje.
  12. Szejdj, człowiek który napisał zero mądrych rzeczy w życiu ale zerżnięty i bujdowaty komentarz zawsze wyciągnie. (pipi) mnie wali, że wy zrobiliście z forum fejsika, instagramek i snapczacik. Nie umiesz czytać zdań złożonych to nie czytaj, nie każdy wali rzeczy tylko dla poklasku. Varane jest stoperem. Ale czasem ludziom to nie przeszkadza. Kiedyś nagradzano Fabio Cannavaro, z jakiegoś powodu. 4 lata temu dziennikarze pisali, że najlepszym piłkarzem świata jest Manuel Neuer. Obok Cristiano Ronaldo oczywiście. Taką różnicę im robiło srebro a złoto, jedna wygrana dogrywka, bo można przyznać - na tym Mundialu nikt nie grał tak dobrze, jak Messi w 2014 roku.
  13. Dobra, wyrzucę z siebie jeszcze coś o piłce bo w sumie Mundial wietrzeje z głowy. Jedenastki turnieju takich turniejów wydają mi się trudne do sensownego wyłaniania: jest za mało drużyn, za mało meczów, a każdy ma innych rywali. Do tego dochodzi fakt, że zazwyczaj atakuje się tylko tyle, co trzeba: przy 0-0 broni się drużyna słabsza, a przy 1-0 każdy, o ile nie ma naprawdę dużej różnicy poziomów (a zazwyczaj nie było). Zostają tylko krótkie partie meczów do jakiejś oceny: piłkarze dostają dobre oceny albo zje'bę na podstawie często decydujących 50 czy może 100 minut gry. Jak tu porównać kolesia, który np. grał solidnie w 7 meczach, do typka, któremu naprawdę wyszły 3 spotkania, ale jego ekipa odpadła... chociaż grała dobrze. Ot, taki Yerry Mina. Gwiazdor, bo zdobył trzy gole. Strzelanie goli jest dobre. Podczas jego gry, Kolumbia straciła gola jednego. Minuta za minutę, powiedzieć by trzeba, że najlepszy stoper turnieju. Nie jego wina, kto trafiał karne, a kto nie. Ogólny wniosek mam podobny, co z Euro: trudno nie oglądać tego i nie przyznać, jak randomowy jest futbol reprezentacyjny. Ludzie wyciągają zdecydowanie za mocne wnioski z takich spotkań, często decydowanych przez serię karnych, jakby zawsze zwycięzca był z definicji milion razy lepszy od przegranego. A nie po prostu - był tym, któremu wyszedł jeden karny więcej. Zwłaszcza przy tej drabince. Przyznam, że tu się śmiałem, jak ludzie robili raban o przegraną Anglii z Belgią, o te "lepsze drabinki", bo przecież wygrać i przegrać można z każdym. Tymczasem w praktyce okazało się, że nawet oni nie doszacowali różnicy. Praktycznie wszystkie 7 meczów "dobrej połówki" to były świetne mecze, a wszystkie 7 meczów tej "złej połówki" to były słabe mecze. Można się domyślać, ile ekip doszłoby do półfinału albo finału, gdyby brało w niej udział na miejsce Anglii. Belgia, Brazylia, pewnie tak, ale czy też Urugwaj? Meksyk? Maroko? Argentyna? ...Polska? Dlatego średnio czuję takie jaranie się Chorwacją. W grupie należeli do najlepszych, fakt. Ale w fazie pucharowej rzadko kiedy pokazywali grę, która by pozwalała serio powiedzieć: ta, grając tak pokonaliby Brazylię. Albo Belgię. Nadal uważam, że te dwie ekipy pokazały najlepszy futbol: w każdym razie, estetycznie, miały najbardziej zróżnicowaną, kreatywną i intensywną ofensywę. Nie zagrały meczu, który POWINNY przegrać. Pech. Chorwacja nie była zła - pomijając noty za styl, można było liczyć na okazje i z ich strony. I co w sumie dziwne - chociaż grali chyba najbardziej długolagowy futbol na Mundialu, to goli wcale nie zdobywali ze stałych fragmentów, jak inni. Ale: dwa lata temu ludzie się śmiali z Portugalii, że wygrała turniej bez wygrywania meczów. Chorwacja od fazy grupowej też nie wygrała w 90 minutach, męczyła się często okrutnie, a i rywali imponujących nie miała - no trudno to pominąć wielbiąc ich jako niby drugą najlepszą ekipę świata. Jak ktoś trafnie napisał - gdyby nielubiana, "duża" ekipa tak samo grała, wszyscy by ich objeżdżali. No więc tak, Chorwacja jest "zasłużonym" srebrnym medalistą, zasłużonym za to że się nazywa Chorwacja. Ogólnie taki dziwny był ten Mundial - dość dobry futbol, ale jak już padały gole, to bez powodu. Słabe, antyklimatyczne, czy jeśli można, "niezasłużone": albo jakieś odbicia, stałe fragmenty, albo ktoś próbuje petardy z daleka i mu wpada. Jeszcze trudniej przejmować się wynikiem. Zabrakło faktycznie "nowych gwiazd" - kogoś kto, może przypadkowo, strzeliłby parę goli i można by udawać, że się wybił (choć wiadomo, że James Rodriguez 4 lata temu miał za sobą już doskonałą grę w niejednym klubie). Trochę też chyba dlatego, że gdy jakiś tam Claeson gra dobry mecz, nikogo to już nie ochodzi. Najbliżej tego miana był może Gołowin Ale ogólnie, co to za turniej: wyróżniali się Messi, Hazard, Neymar, Varane, stoperzy Urugwaju, Cristiano, Mbappe, De Bruyne, Lukaku, Modrić, Casemiro, Pogba, Coutinho, Cavani, Mandżukić, Griezmann... Meh, nie ma co wypisywać, po prostu największe gwiazdy futbolu. Jednogłośnym wyjątkiem jest Kieran Trippier. 27 lat, ale w sumie bez osiągnięć, w klubie nie gra dużo, ani specjalnie dobrze, nikt po nim wiele nie oczekiwał poza okazją do wyśmiania, a jednak był motorem napędowym ekipy narodowej. I niemal jednoosobowo wybronił w oczach świata ustawienie 3-5-2. Nie tyle symbol angielskiej ekipy, co o dziwo jeden z kilku jej piłkarzy, których można pochwalić. Porównajmy to z Belgią czy Brazylią czy Francją, gdzie niemal każdy w sumie grał dobrze. Już łatwiej wymienić porażki, jak Timo Werner. Ma 22 lata, świat się nie kończy. Ale jeśli wszystko, czego brakowało Niemcom, to odpowiednia "dziewiątka", i trochę tak można było pomyśleć w eliminacjach, to na tych mistrzostwach wyglądało to tak, że już lepiej by było grać kompletnie bez niej i nawet nie próbować. Jesus... Lewandowski... Trudno być "dziewiątką". Na Euro też tak było. Sneijderowcy powinni więcej chyba mówić o nagrodach dla Raphaela Varane'a. Jakby nie patrzeć, miał mocarny turniej, był wśród najlepszych graczy, no i wygrał złoto Mundialu oraz Ligę Mistrzów. Po cichu wygląda jak czołowy gracz świata.
  14. Najpierw muszę wam napisać, dla formalności, że oczywiście jesteście chorzy. Wasze zboczenie zawsze jest śmieszne, ale wyjątkowo dobitnie, kiedy się to czyta dosłownie chodząc po Paryżu. Mam dziś zdarte do ran stopy, bo łaziłem dzień i noc chcąc zobaczyć jak najwięcej rejonów miasta w tym historycznym dniu. Lubię takie rzeczy i inaczej niż znawcy z Twittera, byłem w weekend w Paryżu, tak jak byłem np. w Poznaniu jak Lech wygrał mistrza, we Wrocławiu na mecze kadry na Euro, jak Śląsk wygrał mistrza, w Warszawie na różnych okazjach itp. Porównywanie tego to absurd. Niektórzy może nie czają, że Paryż jest leciutko większy i bardziej żywy niż Ostrołęka, że to była niekończąca się impreza na miliony ludzi, którą można było użyć do wszystkiego, i w 99,99% użyto do nieszkodliwej zupełnie radości (aż dziwne jak na Paryż). Do tańca, radości przy innych i wygłupiania się jak... no tak, jak nie w Europie, oj. Pytanie można zadać, ile było dobrego, a ile złego. Dobrego było tyle, co w Polsce nie zebrałbym łącznie latami. W Polsce czasami jest marsz na dziesiątki tysięcy (mało wesoły) i niemal tyle zatrzymań, co w całej Francji wczoraj. Jakoś wtedy ani jeden z was nie wymądrzał się "no tak to bywa z białymi ludźmi, pora coś z nimi zrobić, Polska przestała istnieć". Dobra beka (choć i strach), z jednej strony gadać z ludźmi którzy wracali z weekendu, mówili jak było genialnie i pozytywnie, wspomnienia o najlepszym weekendzie ich życia... a w internecie Polacy jak zawsze im tłumaczą, że oni z Twittera wiedzą lepiej, wojna domowa, miasto w zgliszczach, kraj stracony. 10 zdjęć, w tym niektóre miejsca z czterech ujęć, jako dowód, jak miasto na 12 milionów ludzi (i ile turystów) zdemolowane i Francja nie istnieje. Koleś, który nie zdołał dotrzeć na żaden zlot dalszy niż 50 km od swojej leśnej chaty, bo nie radzi sobie z tak długimi podróżami, tłumaczy ludziom, co dokładnie się dzieje wej Francji, a co w Chorwacji, jaka to policja w Paryżu dokładnie jest, bo zobaczył po jednym specjalnie dobranym filmiku z obu w Wiadomościach, więc ma znacznie większe pojęcie niż mieszkańcy. Koleś ma cały ranking najgorszych państw do życia! Czekam na plusy za mój ranking najgorszych w łóżku modelek z Suicide Girls. A jeszcze powiedz paryżanom, że typki z jakiegoś Zawiercia czy innej Bułgarii piszą, jak to IM jest ICH szkoda, ale trudno, tragedia się stała, muszą z tym żyć. Tak wspaniale lepiej się wam żyje, że aż obsesyjnie czepiacie się wszystkiego, co się we Francji dzieje, i ciągle jeden temat klepiecie od kilku lat jak pies Pawłowa, ile razy widzicie kogokolwiek czarnego. Typy nieznające słowa po francusku żyjące obsesją tłumaczenia Francuzom, kto jest prawdziwym Francuzem, a kto nie. No trudno nie zazdrościć komuś, kto tak robi, jest to oznaka bardzo udanego życia. Spróbuj wytłumaczyć Francuzom, jak to w ogóle może działać, że tacy ludzie... uważają się za wyższy gatunek od Francji. Nawet ludziom z miasta Salvadora Dalego trudno opisać taką abstrakcję. (A tak serio, to jest oczywiście po prostu smutne. Bo świat jeszcze do końca nie czai, jakie zboczenie od kilku lat rozwija się w Polsce, i ludzie żyjący w dostatku zakładają dobrze wobec innych, i Francuzi mają ogólnie pozytywne podejście do Polaków, pamiętając też różne postaci z historii i wartość imigrantów znad Wisły. Mimo mojego kalekiego francuskiego reagowali pozytywnie. Słysząc, co obecna młodzież wypisuje w internecie, są najwyżej po prostu rozczarowani. Chociaż nadal chyba nie wierzą, że to może być opinia większości ludzi w niby cywilizowanym kraju. Oh ziom... Nie czyta tego John Godson, ale zaznaczę mu pro forma: we Francji to nie jest komplement mówić, że ktoś nie jest z Francji tylko z Afryki. Jakby ktoś naprawdę miał wąty. No nie jest. Są tacy, którzy tak uważają, tak, ogólnie są, indywidualna rzecz. Ale jeśli ktoś żyje całe życie we Francji, stara się, czuje się Francuzem, i słyszy że nie jest Francuzem bo jeden dziadek z Togo, to nie, nie jest w ogóle miłe, ani neutralne, ani żadne poza dupkowatym. We Francji po tylu dekadach to nawet nie jest specjalnie temat. W '98 był, ale obecnie za bardzo nie jest, już nie to jest tematem. Ktokolwiek dalej to męczy, jest uznawany za patologiczny margines, za nudnego, mającego obsesję białej rasy dupka. Jakby ktoś miał wąty, jak nazwać kogoś, kto urodził się w Polsce w latach 80. i codziennie, każdego kurna dnia swojego życia, przeżywa na nowo ogromny szok i ekstazę, że Francja nie wygląda jak w latach 60. A widzieliście, że Francuzi wyglądają inaczej, niż w latach 60.? A wiedzieliście? A wiedzieliście? Janiemoge! Patrz! Patrz! Ale jestem zaje'bisty że to dziś zauważyłem! Jestem wyższą cywilizacją!). Z tego dnia zapadnie mi w pamięć mnóstwo momentów, jak samo chodzenie ulicami, dowolnymi, gdzie ludzie non stop wiwatowali, śpiewali Marsyliankę ze mną, przybijali mi piątki, pozdrawiali, "Allez les Bleus", "Allez les champions". Mniej więcej każda ulica w centrum wyglądała tak, jak przykład który nagrałem po dobijającej rywala bramce na 4-1: Młodość. Fun. No to nie jest Finlandia, gdzie ludzie po wygranej by sobie pewnie podali ręce grzecznie, wymusili uśmiech i poszli spać. Ma to wady i zalety. Ja jestem nudziarz, chcę mieć cicho i czysto w domu, wolę klasykę od hip-hopu, to widzę wiele wad (nie uważam się przez to za wyższą cywilizację. Zabawa i wygłupy to wyjątkowo ludzki element funkcjonowania). Rodowici paryżanie niezainteresowani futbolem narzekali na hałas i ogólnie, jak zawsze. Ale dziwnym trafem ludzie jak chcą przeżyć coś niezwykłego, to ciągle gupki jeżdżą do Paryża a nie Warszawy. No nie widzą tego, co mędrcy Wschodu. Chodzi mi też ciągle po głowie piosenka o N'Golo Kante. Śpiewam ją cały czas. W wersji ulicznej trochę mniej melodyjna, niż Joe Dassina, szansony zastąpiły fałszujące krzyki i durne "palalala", ale jakże urocza. Zwłaszcza z choreografią Griezmanna. (W innej wersji, jaką słyszałem, ta piosenka kończy się "do zobaczenia na Champs Elysee". Tutaj w wersji zawodników jest "wszyscy wiedzą, że to oszust", co odnosi się do jego postawy w grach karcianych). To jest piękne w tej ekipie, że jest tak naprawdę trochę jak każdy z nich. Nudny kapitan Lloris, kompletny i najlepszy duet stoperów Varane-Umtiti, typowe typki Lucas i Pavard, skromny mały Kante z tyłu, genialny Mbappe, hejtowany ale niezbędny Giroud, noszący flagę Urugwaju podczas celebracji człowiek stu memów Griezmann, no i hejtowany, a mający wspaniały turniej Pogba. Ludzie lubią go poniżać, bo za wesoły, tańczy, ma entuzjazm, jest jak dziecko, no i jeszcze ta zbrodnicza kasa którą dostało Juve za niego. Fajnie jest siebie przekonywać, że ci gracze, których image nam nie pasi, są gorsi na boisku od tych fajnych. Ale gdy trzeba było, wziął szatnię w troki, powiedział, co trzeba, harował na boisku, a także oczywiście czarował na boisku. W paru meczach był kluczowy dla wygranej. Bronił swoich kompanów na boisku nawet gdy ci w sumie nurkowali, dbał o docenianie ławkowiczów czy skromniejszych czy nowszych graczy. Jak powiedział Adil Rami: "powiem wam, że Pogba, nie wiem jak, nie wiem skąd, stał się liderem". I ucieleśnieniem czegoś, o co chodzi w Paryżu, mieście z najwyższą na świecie produktywnością pracy: work hard, play hard.
  15. ogqozo

    Capitain Toad Treasure Tracker

    Dwaj szybcy. Magikoopa z "symbolami Playstation" to częsty przeciwnik w większości gier niszowej serii "Mario", począwszy od Super Mario World z 1990 roku. To wręcz osiągnięcie uniknąć tego widoku aż do połowy 2018 roku.
  16. A wy co, kanapa, Tyskie i kibicowanie Chorwatom bo biali? Em. De. Er.
  17. ogqozo

    TRANSFERY

    A po zmianie trenera Real bardzo się stara by James wrócił |D. Grunt żeby Benzema został na spicy.
  18. ogqozo

    Octopath Traveler

    Masakra. W Bravely po obniżeniu walk do 50% przyjemność z gry skakała w górę o 500%. W demku Octopatha też można było się zmęczyć tym srogo.
  19. Francuzi jako dzieci [ZOBACZ ZDJĘCIA] Pogba po półfinale powiedział: "wy tutaj, dziennikarze, też macie różne pochodzenie. To czyni Francję piękną. Jak w 1998 roku, Francja jest wielokolorowa. Wszyscy czujemy się Francuzami, jesteśmy szczęśliwi, że nosimy tę koszulkę. Bardzo się cieszę, że wychowałem się we Francji, z bycia we francuskiej kulturze. (...) Zawsze mi mówiono, że finału się nie gra, finał się wygrywa. Tak jesteśmy nastawieni. Nie odpuścić. Przynieść Puchar Świata do domu. (...) Nie jesteśmy faworytami. Dalej jesteśmy sobą. Jacy byliśmy przed turniejem - było w nas tyle wątpliwości, że nie umiemy grać razem jako zespół. Pamiętamy wszystko, co czytaliśmy. To będzie naszą siłą na finał". Griezmann: "Liczy się wygrana, nieważne jak. Courtois powiedział, że graliśmy antyfutbol? A myśli że jego Chelsea to co, gra jak Barcelona? Nie obchodzi mnie jak, chcę tylko żeby na tej koszulce pojawiła się druga gwiazdka". Widzimy się już jutro na Sząs Elize. Ciary. Do jutra.
  20. ogqozo

    TRANSFERY

    Mateo Gouendouzi - młody defensywny pomocnik uzupełnia skład Arsenalu. Pewnie zbyt szybko nie pogra, ale jeśli kiedyś się pojawi, raczej zwróci uwagę fryzem. Nie tylko z wyglądu pomocnik bardzo przypomina stylem gry Adriena Rabiota. Tymczasem prawdziwy Rabiot nadal jest w pewnym konflikcie z nowym trenerem Tuchelem i pyta już o niego FC Barcelona.
  21. ogqozo

    TRANSFERY

    Betis ogłasza oficjalnie transfer Williama Carvalho. Betis. Williama. Betis. Ale najlepsza jest jakość photoshopa na ich oficjalnym kanale. Prawie wyplułem herbatę na monitor.
  22. ogqozo

    Hollow Knight

    Nowy patch poprawia wiele bugów na Switchu, ale to tylko takie rzadkie bugi. Oczekiwane ogólne usprawnienia mają być wypuszczone dopiero wraz z Gods & Glory.
  23. Co najmniej TRZY razy na tych mistrzostwach widziałem, jak ktoś próbuje strzelić gola w ten sposób. Kulutra internetu - nie pomyślą czegoś w stylu "czekaj, gdyby to działało, to czemu nikt nie strzelił nigdy w ten sposób gola przez ponad 100 lat futbolu". Przepisy nie są wieloznaczne, rozdział 8 przepisów jest krótki, w prostych punktach i są tam napisane dosłownie rzeczy typu "wszyscy gracze poza kopiącym muszą być na swojej połowie" oraz "sędzia daje sygnał".
  24. ogqozo

    Octopath Traveler

    Kotaku: "piękna gra, z jednym z najlepszych soundtracków, jakie słyszałem. System walki wymiata i miejmy nadzieję, że będzie używany przez SE w następnych grach. Jest tu wiele dobrych pomysłów. Ale gra ma za dużo grindu, za dużo powtarzania, za dużo problemów ze strukturą, by widzieć w niej coś więcej, niż kolejny nieudany eksperyment jRPG". Verge: "pod niemal każdym względem, to jest to, co chcę od klasycznego RPG. Ogromny świat do zwiedzania, zapadające w pamięć postaci, wymagający bossowie i złożony zestaw systemów pozwalających budować swoich bohaterów. I idealnie sprawdza się na Switchu - w podróży można bezmyślnie grindować levele, a potem na kanapie chłonąć piękną grafikę i muzykę. To jest klasyczne Final Fantasy na 2018 rok. Szkoda tylko, że nie trzyma się kupy".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...