-
Postów
23 309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
UFO 50, zrobiłem temat w dziale PC, bo teoretycznie wychodzi tylko na PC, we wrześniu, konsole nieogłoszone. Jak zaczynali to robić bodaj 8 lat temu, to zakładali, że wyjdzie przed Spelunky 2, ale Spelunky 2 z racji bycia jedną grą a nie pięćdziesięcioma jednak znacznie szybciej poszło.
-
Chyba trzeci raz z rzędu wpisałem 1-0 dla Anglii, ale za każdym razem nad niczym nie myślę jak nad tym. Wydaje się to jak podchwytliwe pytanie - nie wpisuj remisu, jednak Anglia na dłuższą metę ma znacznie lepsze wynik niż oni, przeciwnik zaatakuje, otworzy się, to Anglia coś strzeli pewnie, nie? "Fani" jęczą, ale tak naprawdę Anglia ma wystarczająco okazij w meczu, by strzelić tego jednego gola. 1-0 - wierzę...
-
Derek Yu, znany jako twórca Spelunky, po cichu pracuje nad szalenie ambitnym projektem, i po wieeelu latach, zbliża się data premiery - 18 września. Fani retro dostają wyjątkową możliwość - Yu z ekipą gości praktycznie stworzył wymyślony alternatywny świat Retro, wymyślił historię całej fikcyjnej firmy i jej dorobek w latach 80. UFO 50, jak nazwa wskazuje, zawiera 50 osobnych gier. Nie minigierek, normalnych gier pięćdziesiąt. Niech mnie kule biją. Gra wydawała się "na ukończeniu" w 2017 roku, ale... "kto by pomyślał, że robienie 50 gier zajmuje czas!". Poświęć tydzień na coś w każdej grze, i już zajmuje to rok. Więc się trochę przeciągnęło. "Nie chcieliśmy wydawać czegoś, co mogłoby być lepsze. Dopracowywanie zajęło czas, jeszcze przed wydaniem Spelunky 2". "Ale to musiało być 50 gier. To pierwsza liczba, która faktycznie wali cię po pysku. 25 brzmi jak... meh, 25 brzmi tylko jak połowa 50". Założenie jest takie, że nawet jeśli spodobają ci się tylko 2-3 gry z całości, UFO 50 będzie warte zakupu. UFO 50 prezentuje twórców jako UFO 50 Recovery Team, którzy odkryli dorobek zapomnianej firmy UFO Soft na ich konsoli Lazer-X. Jest ogólnie wyjątkowe głębokie LORE co do rozwoju tej firmy, co się z nią stało, używanych postaci itd. - domyślimy się może z czasem z zawartości, które gry odniosły sukces i doczekały się następców, jakimi hitami z lat 80. inspirowali się twórcy w danym momencie, kto stał się maskotką firmy itd. Ale gry, jak to gry z lat 80., są dość proste. Reprezentują wszelkie możliwe gatunki. Są platformówki, przygodówki, zagaduchy, turówki, sportowe, szczelanki, a nawet bardziej rozbudowane RPG. Każda ma wnosić coś nowego, jakąś odmianę do gatunku - mniejszą lub większą. Gry są dość realistyczne na swoją epokę. Twórcy bardzo dużo dyskutowali o tym, co było technicznie możliwe w danym roku, od 1982 do 1989 (z pewnymi kompromisami na usunięcie rzeczy technicznych, które ich zdaniem nic nie wnoszą - na przykład spowolnienia czy migotanie itp.). Ustalili specyifkację techniczną konsoli Lazer-X. Niemniej same pomysły mogą być "wyprzedzające czas". Przykładowo, Pilot Quest można właściwie opisać jako idle game, czy może miks idle game z np. Zeldą - możemy automatyzować zbieranie i przetwarzanie surowców itp. i budować swoją potęgę. Jednak ogólny feel RETRO ma być kluczowy dla projektu. To NIE są tylko gry z pixel artem. Twórcy chcą, by te gry pobudzały wyobraźnię, zachęcały do wzięcia notesu i rysowania mapy, by nie podsuwały rozwiązań i miały w sobie ten sekret lat 80. Często będziemy ginąć i nawet nie wiedzieć, czemu. To my będziemy służyć grze, a nie ona nam. Nie będziemy mieć powiedziane, czy robimy dobrze, co powinniśmy, niektóre rzeczy będą trudne do zrozumienia. Sam koncept UFO 50 jest celowo przytłaczający: masz 50 gier i możesz od razu wybrać dowolną z nich, i nikt nie robi ci tu żadnych puncików, metaprogresji. Twórcy chcieli oddać to uczucie, jak np. wpadałeś na serwer shareware i była masa skarbów (albo śmiecia) i musisz sam odkryć, cóż to może być. Około połowy gier ma multiplayer, często single i multi to praktycznie zupełnie inne gry (gdy nie było pomysłu jak przełożyć multi-pomysł na singla). Więc jest ponad 50 hehe. Na swój sposób, UFO 50 może być podobną skarbnicą, co Spelunky (jedna z najważniejszych gier tego stulecia, moim zdaniem). Nawet po 50 godzinach będzie pewnie gracz znajdować nowe niespodzianki. Według relacji, poziom gier jest dobry, ale jak dobry - kurde, trudno powiedzieć. To 50 gier. Premiera konsolowa wydaje się pewna, ale kompletnie nie wiadomo, kiedy. Nawet ceny na PC nadal nie ma ogłoszonej.
-
Czytałem ostatnio making of. Poza przypomnieniem zachwytu nad stylem ilustracji do tej gry (aż wypatruję czy Justin Chan ogłosi nową grę, ale ostatnio robił tylko karciankę pt. Mycelia), zwróciło moją uwagę, że najwięcej pracy nad Spelunky 2 wymagało... multi. W sensie, nie samo multi - gra musiała być gruntownie przebudowana pod multi. Przesyłanie wszystkiego nie miałoby szans. Dlatego wybrano inne rozwiązanie - gra w multi przesyła tylko to, jaki przycisk wciska gracz. Cała reszta musi być taka sama na każdym sprzęcie z założenia. Po władowaniu levelu, jest już ustalone, jak dokładnie wszystko się zachowa w każdej milisekundzie, w zależności od tego, co zrobi gracz. Nie ma nic losowego ani generowanego proceduralnie, wszystko jest predeterminowane. Samo opracowanie szkieletu gry na nowo w ten sposób zajęło rok. Tworzenie bardziej zaawansowanych elementów, jak zachowanie płynów, w ten sposób, twórcy określili jako "gdybyśmy nie byli tak przywiązani do projektu, każdy normalny człowiek chciałby to usunąć". O trójce na razie nie mówią. BlitWorks zostało przejęte przez Larian, i zgodzili się, mówiąc: "o Spelunky 3 nic nie słychać, więc idziemy". Sam Yu mówi: "po jedynce miałem to uczucie: o, jest tyle pomysłów, z których zrezygnowałem, które chciałbym móc zrobić. Teraz tego uczucia nie mam. Obecnie o tym nie myślę. Gdyby kiedyś miało być Spelunky 3... struktura musiałaby być znacząco inna w jakiś sposób, żeby otworzyć nowe możliwości. Nie wiem. Podstawowy paradygmat musiałby zostać zmieniony, perspektywa, cel... Uważam, że dwójka już dobrze wykonała taki schemat runów w stylu arcade. Musiałbym długo pomyśleć, jak wymyślić Spelunky na nowo, żeby była trójka". Yu robi obecnie inny projekt, który jest bardzo ciekawy i w sumie chcę o nim założyć temat...
-
To się nawet nazywa "zasada Wengera", bo Wenger to mocno ciśnie (i chyba tylko on lol). Dopóki jedna część ciała jest na równi, to nie ma spalonego, tak by miało być. No cóż, każda możliwość bycia do przodu ułatwia atakowanie i utrudnia bronienie, obojętnie o ile. Ale jak ludzie się przyzwyczają, że tak się gra, tak będą grać z myślą o tym, to tak samo czasem będzie taki moment "na styk" - że będą analizować o centymetr, czy ta ostatnia a nie pierwsza część ciała jest na równi, czy jednak o włos nie jest... Tak jak ktoś powie: "kurde, jechałem 51 na godzinę i mandat, to za mała różnica by od razu karać". No dobra, to możesz jechać 51. Ok, to teraz wszyscy jadą 51 i jak komuś wpadnie 52, to powie: "kurde, jechałem 52, mandat za jeden kmh różnicy, bez sensu...". No dobra, to możesz jechać 52... Ktoś zawsze będzie jechał o jeden kmh za dużo.
-
LeBron James podobno nic nie mówi. Podobn LeBron nie rozmawiał o nowym trenerze. LeBron James nie mówił Lakersom, kogo wybrać w drafcie. ALE jakoś tak idzie, że zatrudnili kolegę LeBrona z podcastu który nigdy nie trenował, jakoś tak nienadający się do NBA jego syn trafił do Lakers. LeBron obecnie jest wolnym agentem. WEDŁUG PRZECIEKÓW LeBron nie wykorzystał opcji przedłużenia, ponieważ dzięki temu w międzyczasie Lakers będą mieć miejsce pod capem, żeby podpisać jakiegoś wolnego agenta. WEDŁUG PRZECIEKÓW, LeBron CHCIAŁBY, żeby jego ofiara czasu została wykorzystana na konkretnego zawodnika, doświadczoną gwiazdę jak James Harden czy Klay Thompson, albo centra, bo Anthony Davis nie lubi grać na centrze (chociaż Davis jest tak naprawdę ewidentnie zbyt ograniczony z piłką, żeby grać optymalnie na czwórce, ale niech nikt tego nie mówi ludziom w NBA). Oczywiście klub może zatrudnić kogo chce. LeBron, według przecieków, ZAMIERZA podpisać przedłużenie nowego kontraktu tego lata. Jest wolnym agentem i może robić jak uważa. Tak tylko przecieki mówią, kogo LeBron BY CHCIAŁ. Harden raczej jest nadal za dobry, by pójść do Lakers za mid-level exception. Klay wydaje się nieźle pasować do ich konceptu: stary, sławny, nazwisko brzmi dużo lepiej niż to co faktycznie daje na parkiecie. No i jest z LA i chyba sympatyzuje z klubem, wszak jego ojciec jest od wielu dekad związany z Lakersami. Nie wiem, czy będzie mógł dalej komentować, jeśli grać będzie jego syn... Paul George też jest z LA, ale też odmówił opcji i jest wolnym agentem. Sixers wierzą, że go zdobędą. Sam nie wiem, na co się nastawiać. George to nadal świetny zawodnik. Ale nie zrobił w Clippers takich wyników, jak ludzie myśleli, to jest fakt. W tym roku był "zdrowy", nie przegapił żadnych meczów, i co? I było spoko, ale nic szalonego. Ostatnie dwa mecze z Dallas to było łatwe poddanie się, George był bezradny. Ma 34 lata... Nie wiem, czy jest czym się tak jarać. Sixers jednak mają wielki potencjał. Mają obecnie NAJMNIEJ zobowiązań w lidze - 60 mln (50 mln Embiida, Paul Reed i jakiś Ricky Council). Oczywiście cykną Maxeya na... maxa, ale mają też okazję przebudować skład. Wydaje się, że Harden i Siakam zostaną w LAC i Indianie, więc George to właściwie jedyny tak dobry wolny agent, który naprawdę rozmawia z klubami. Podobno rozmawia z Clippers, Sixers i... Orlando.
-
Tyle mi zabrakło do 3 punktów, a co ważniejsze, żeby większość osób miała o 2 mniej... Dem... Mimo wszystko, jak już się bawią w precyzję, to nie da się inaczej tego rozumieć niż "granica to granica". Gdyby uznali jako zasadę "okej, ale 5 cm się nie liczy", to tylko sprawiłoby, że to samo by mówiono o spalonym na 6 cm - hej, ale to tylko 1 cm... Trzeba by uznać "ok, 6 cm się nie liczy", i tak dalej. Czy ogólnie te analizy są warte przerywania gry w kluczowych momentach, czasem na długi czas, i niepewności po każdym golu czy to naprawdę gol, to inny temat.
-
Dania eliminująca Niemców w tym meczu to byłby taki odpowiednik jak ten randomowy dzieciak zastrzelił ot tak Omara Little'a. edit: ok zastrzelenie anulowane
-
Spodziewałem się, że Fullkrug może zagra za Wirtza, Havertz głębiej. Havertz lepiej na 9, ale Wirtz no opadł mocno z sił po pierwszym meczu (i po cichu prawie nie grał przez ostatnie 2 miesiące sezonu, ewidentnie jakiś problem). Jednak zamiast tego - Sane... który opadł z sił wiele miesięcy temu. Fullkrug może być pierwszym królem strzelców imprezy, na której gra po 20 minut w każdym meczu.
-
Napisałem długiego posta wcześniej, ale TLDR, myślę, że każdy kto grał w te gry, to wie: - RE 2 Remake to nie jest specjalnie ta sama gra, co oryginał w PSX-a - estetycznie gra nie wygląda na rut oka jakoś znacznie bardziej zaawansowanie, niż (ładny nadal) Remake z GC (i każdej kolejnej konsoli) - natomiast praktycznie wszystko co ważne jest jednak inne niż w oryginale, wręcz powiedziałbym, że to inny gatunek. Oryginalny RE2 w porównaniu do tej gry jest niemal jak point n click, ma te sztywne momenty i sztywne strefy i jak ktoś rozkmini grę, to nie ma tam kompletnie nic napięcia. Powtarzanie czegoś, co już się bez problemu zrobiło, tylko dlatego, że gra tak każe, to jest dla mnie przeciwieństwo "napięcia". Mr X zmienia wszystko, wymieszanie tego co się dzieje zmienia wszystko, gra wręcz na siłę stara się sprawiać, żeby nie było tego, co było na PSX-ie, czyli pełnej pewności kiedy jesteś bezpieczny po zrobieniu czego. Gra oddaje pewne idee oryginału, jasne, ale jednak jest w praktyce czymś zupełnie innym (nie mówiąc o zmianie scenariuszy, która zabolała wielu fanów tego elementu w oryginale) Ogólnie to w skrócie mówiąc - grając w RE2 Remake, widzę możliwości na jedynkę, natomiast to pewnie będzie gra, która w ogóle nie odda jak się grało w jedynkę. I dla mnie to jednak pociągające. Natomiast tych gier z PSX-a się nie da już oddać i JEDNOCZEŚNIE zrobić nowoczesnej znośnej gry, więc dobrze że ten ciągle odnawiany remake sprzed ponad 22 lat też jest.
-
Ostatnio Włochy zaczęły grać przy 1-0, i dostały jakże słodką nagrodę. Chorwacja nie istniała w meczu po strzeleniu tego gola i się doigrała. Oni powinni zaczynać każdy mecz od 0-1, bo jak mają wynik to strasznie mordują mecz. A potem się okazuje, że jak nie mogą to nawet grają. Może dziś też.
-
Jeszcze dochodzą remisy, które nie będą tak naprawdę pod ciśnieniem lepszej ekipy, bo będzie tak naprawdę dogrywka, co dodaje randomowości w typowaniu wyniku po 90 minutach. Na 15 meczów pucharowych, na ostatnim Euro mieliśmy 8 dogrywek. 4 serie karnych. Włosi wygrali cały turniej i ogólnie zasłużenie, ale wygrali (w 90 minut) tylko jeden mecz pucharowy na cztery, a i ten 2-1. Czyli byli najlepsi, ale typować trzeba było remisy. W ogóle to zabawne było. Tylko kilka meczów na całą fazę pucharowych nie było superzaciętych. 4-0 i 2-0 wygrała... Anglia Southgate'a, ta okropna najgorsza ekipa z najgorszym stylem. 4-0 wygrała też Dania, w sumie nie wiadomo czemu (cudem wyszła z grupy, a zdobyła medal), i 2-0 Czechy z Holandią. W skrócie mówiąc, nie było prawie żadnego meczu, że można powiedzieć: "o, ekipa X jest lepsza, i wynik to potwierdza, luzik, wiadomo". Teraz tym bardziej jakoś czuję, że każdy może przegrać, przecież już teraz każda ekipa się męczy ze strzelaniem goli, a strach i murowanie się dopiero teraz zacznie. Coś czuję, że ładne mecze już były...
-
YouTube ma reklamy w trakcie tego samego, więc jest dosłownie wolniejszy niż granie w to na Xboksie, nie wiem na czym ma polegać ten pojazd. O, specjalnie włączyłeś jak ktoś inny wciska gałkę do przodu, żeby... nie wiedzieć co się dzieje w grze? Ja takie miałem wrażenie, tyle... tak jak mówiłem nie jestem wyjadaczem gatunku. Nie wiem, czy w grze da się zginąć i w jaki sposób (pomijając zaskakująco łatwe jak na filmówkę skoczenie nierówno w przepaść, które widziałem nieraz na yt). Po prostu jak gra mi daje szafkę (mocno oznaczoną na żółto koniecznie) w danym miejscu to zakładam, że pewnie w jakichś okolicznościach muszę się w niej chować, nawet jeśli w praktyce kończy się tak że wychodzę z niej bo nie wiem czy to teraz, idę do przodu po żółtym szlaku przez długi czas aż do drzwi i w sumie nie wiem, w którym momencie tej ciemności coś miałem zrobić specjalnego.
-
Z włoskich widoczków, to na razie wygląda na to, że Como w pełni wykorzystuje lokację i przyciąga jako miejsce na emeryturę. Z klubem Cesca Fabregasa (oficjalny trener Osian Roberts) rozmawiali podobno ostatnio Raphael Varane, Andrea Belotti, Mats Hummels (na razie blisko Romy), oraz bramkarz Marsylii Pau Lopez. Po przejęciu przez grupę Djarum (w ogóle co za dopasowanie marki, producent djarumów inwestuje w sport lol), Como szybko awansowało z Serie D do Serie A i ciekawe, czy będą kontynuować wzrost na tym poziomie. Chociaż miejsce jest pełne bogatych ludzi, a ich herb już wygląda jak marki odzieżowej, to do bycia nastęnym Monaco pewnie daleko. Plany są ambitne - renowacja stadionu jako aktywnego cały czas centrum, masa atrakcji, mocna akademia, budowanie od podstaw tożsamości jak Atalanta - ale ilu to właścicieli miało ambitne plany. Na razie klub mówi, że zostanie w Como, chociaż trudno będzie szybko dostosować obecny stadion do wymogów Serie A. Dlatego mówi się o graniu na boisku Cremonese albo Novary. Właściciele snują raczej realistyczne, niskobudżetowe plany. Nie wiem, jak to gra z tymi nazwiskami. Varane zarabiał w Manchesterze jakieś 20 mln euro rocznie. To więcej, niż cały skład Como w zeszłym sezonie.
-
Jednak Ameryka ma swój klimat: - już dwóch trenerów dostało zawieszenie po tym, jak obie ekipy w obu meczach nie wychodziły na drugą połowę przez długi czas (czemu? Nie wiem, to chyba miała być jakaś Shung Tzu manipulacja że przeciwnikom psycha siądzie) - Winicjusz tańczy z piłką, robi trikulce, poniża słabiutkich obrońców Paragwaju, ostateczne ci go faulują, zaczyna się ogólna kłótnia wszystkich na boisku przez jakieś 5 minut, że Vinicius nie powinien walić trikulców bo frustruje, po jej zakończeniu Vinicius niemal natychmiast dopada piłki odbitej bez sensu przez obrońcę Paragwaju i wbija/odbija na 3-0 w jednym ze śmieszniejszych goli ostatniego czasu Chwilę po tym, co napisałem wyżej, media ogłosiły dziś: Vinicius (reprezentacyjny) IS BACK
-
Po kilkunastu latach od poprzedniej reedycji na PS3 itp., pojawił się nowy remaster Beyond Good & Evil - "20. rocznica" (chociaż właściwie gra wyszła jesienią 2003...). Ta kultowa perełka o dziwo nie zgarnia aż tyle atencji, gdy trzeba faktycznie w nią grać, więc może pora zagłosować portfelami dla wszystkich biadolących nad stanem gier. Cena już na starcie nie jest ogromna, 90 zł. Wygląd i muzyka dostały niby wiele ulepszeń, ale kto dawno nie grał, nie zauważy raczej klasowej różnicy, jest to lekkie unowocześnienie. Sterowanie pozostaje jakie jest, z nieco odwróconymi przyciskami. Walki i skradanko mechanicznie pozostają jakie są, ech - aczkolwiek dodanie autosave'a i przewijania scenek może ułagodzić życie. Głównie jest to okazja, by pograć w grę tak jak się grało w oryginale, i poznać ten świat i czar. Dodano też nową misję, w której gramy młodą Jade. Jak mówi Ubisoft: "ta nowa misja odsłania więcej fabularnego powiązania z Beyond Good & Evil 2, potwierdzając ciągle trwające oddanie, jakie ma Ubisoft dla tej serii". O fak, oni tak na serio.
-
Czyli ZŁOTY MEJCZ można zostawić na potem bo inaczej się zmarnuje? Szwajcaria - Włochy 0-0 Niemcy - Dania 2-1 Anglia - Słowacja 1-0 Hiszpania - Gruzja 7-1 Francja - Belgia 0-0 Portugalia - Słowenia 3-0 Rumunia - Holandia 1-1 Austria - Turcja 1-1
-
Zakładam, że logika jest taka. Metroid Prime - gierka bez appealu w MediaMarkcie, dla zaangażowanych gejmerów, którzy wiecznie jęczą i wybrzydzają. DKC - kolorowa platformówka, zwierzątka, się kupuje dzieciom, a na Zachodzie rynek kupowania dzieciom jest zupełnie inny niż innych gier (kto był w galerii albo sprzedawał sam gierki to pewnie wie). W ogóle to przejrzałem info dokładniej o tym, co pisałem tu wyżej, i liczby uderzają moim zdaniem. Mam wrażenie, że wiele osób nie jest tego do końca świadomych. Dodajmy takie fakty z ostatnich raportów: - na Steama wychodzi rocznie kilkanaście tysięcy gier. Ale górne DZIESIĘĆ gier odpowiada za większość przychodów całego Steama (61%). - 60% całego czasu grania gejmerów na świecie w 2023 roku poświęcono na gry wydane 6 lub więcej lat temu - 80% czasu na wszystkie gry poświęcono na górne 66 gier, spośród wszystkich wydanych w historii - 95% developerów w ankiecie stwierdziło, że w jakiejś mierze pracują obecnie nad grą-usługą Sprawa jest moim zdaniem jasna. Sprzedawanie gier na sztuki to obecnie nieco beznadziejna walka. Ludzie w większości grają w rozwijane wersje gier, które wyszły dawno temu. Nowych gier jest masa, a zajmują coraz mniejszą część rynku. Rywalizacja na tym rynku jest bardzo ciężka. Nintendo, wydając nowe gry osobno na sztuki, jest już w tym momencie dinozaurem branży, niemalże swoją własną niszą. Źle im się nie powodzi, od czasu porzucenia stacjonarek kroją naprawdę grubą kasę. Ale to jest coraz bardziej wyjątkowa sprawa, i biznes, do którego jest coraz ciężej wejść, albo nie wypaść. Gejmerzy jęczą coraz bardziej że "developerzy leniwi", a coraz bardziej ktoś musi za pracę płacić a żeby to robić trzeba mieć wiarę w dochodowy, nie stratny biznes. 4K czy 60 FPS stało się oczekiwaniem klienta jak francuz bez gumy w burdelu, a osiąganie go w wielu grach jest bardzo pracochłonne, bez większego skoku przychodów, bo gry z powodu oczekiwań klientów są - uwzględniając ogólną inflację - niemało tańsze niż za czasów PS2 czy PS3. (Mówię tu o Zachodzie i samym biznesie wydawania, ale, swoją drogą, na warunki polskie to w ogóle jest niesamowite o tym pomyśleć. Duże gry na PSX-a, których robienie zajmowało co najmniej kilkakrotnie mniej roboczogodzin niż duże gry dziś, kosztowały 200 zł. Przeliczmy zarobki wtedy i dziś. Kto sobie wyobraża kupować dzisiaj nowe gry po 1500 zł? Nawet nie licząc wzbogacenia się Polaków i tylko przeliczając inflację w Polsce, wychodzi dzisiaj prawie 750 zł. Wydaje się niemożliwe, żeby ktokolwiek to kupił, co nie?) To też mówi wszystko o świecie konsol. Czego można oczekiwać od "nowej generacji", jeśli w 2023 roku ludzie nadal grali w dużej większości w gry z poprzedniej generacji?
-
Normalnie to się jeszcze powtórki oglądało itd., ale ten termin wraz z Euro - choć ma sens światowo - to musi być niezły kick dla popularności Copa. Jasne, i tak najważniejsze są kraje amerykańskie... ale nawet tam wiele osób interesuje się Euro, zwłaszcza w USA, Kanadzie i Meksyku. Messi bez żartu wygląda nadal genialnie, co to jednak jest za piłkarz. No jest to fajnie go widzieć na boisku. Niech ktoś popatrzy na te mecze i mi powie, że na dzisiaj, 2024, Vinicius jest lepszy niż Messi. Oczywiście to, co ludzie pamiętają dalece najbardziej, to półfinały, finały, tak że zobaczymy. Jakby dawać nagrody za fazy grupowe, to w czołówce byłby Marcel Sabitzer, który był w jedenastce sezonu Ligi Mistrzów i teraz na pewno w jedenastce Euro fazy grupowej. Ale ogólna jakość z piłką Messiego to jednak odstaje od reszty zawodników tam, nie ma co.
-
Jednak Austria bardzo mało stworzyła z Francją, mimo że była do tyłu przez godzinę. Z Polską dobry wynik, ale obie ekipy miały podobną liczbę okazji, żadna dominacja. Z Holandią też dominacji nie było. W skrócie mówiąc - jasne, wygranie mocnej grupy brzmi potężnie, ale Austria mogłaby nawet nie awansować, i też nie byłoby to jakoś bardzo dziwne. Mecz z Holandią to na pewno nie był mecz, żebym myślał "ok, Holandia nie mogłaby tego wygrać". Ekipa imponuje pod paroma względami, trener chyba najlepszy na Euro, ale no widać że talentem są daleko od faworytów. ALE ich drabinka wygląda bardzo zachęcająco, bo nikt na drodze też nie grał jakoś lepiej od nich... no właśnie. Ojj, ciężko nawet coś na czuja wpisać w tym typerku, po tych ostatnich meczach.
-
Powiedziane przez kogo? Cały wieczór tylko latało info, że agent wszystkim mówił: "nie bierz Bronny'ego, jeśli KTOŚ INNY niż Lakers go weźmie, to on pójdzie do Australii". Nie widzę innego newsa w googlu. Czy też, ściśle biorąc, ktoś inny niż Lakers i Suns. Nie wiem, czemu akurat Suns, może LeBron rozważał że mógłby tam ewentualnie pójść, a może uważa, że dobra ekipa. W każdym razie, całe gdybanie skończyło się tak jak często - ktoś inny mógłby mieć fascynujący pomysł, ale zawodnicy jednak mają metody nacisku w NBA i niby każdy mógł go wziąć, ale wszyscy mieli mocny sygnał od Bronny'ego, że sobie tego nie życzy. I tego nie zrobili.
-
Dzisiaj zobaczyłem info, że stylówy Probierza nadzorował dla Lancerto "Mr. Vintage" - znany bloger ubraniowy zajmujący się standardami eleganckiego ubioru. Patrząc na komenty na temat kadry (przewidywalne, bo kiedy takie nie są), to nie wiem, czy Lancerto sobie zrobiło reklamę tą akcją hehe. Może wiedzieli, na co się nastawiać, skoro przygotowali mu tylko trzy garnitury. Co więcej stylówa na ostatni mecz wypaliła najbardziej na zdjęciach, bo w praktyce było za ciepło i Probierz zdjął.
-
Włączyłem Szkotów. Średnia podjara. Fakt, że nie jestem fanem chowanek ogólnie. Ale też nie za wiele na razie wyróżnia. Jasne, setting, ale jest pokazany bez wielkiej głębi. Rozgrywka poza potworami to głównie zidentyfikowanie żółtego elementu (wszelkie poręcze, krawędzie do złapania itd. są naprawdę żółte, nawet jak na dzisiejsze standardy), trzymanie spustu że trzymasz się i gałka do przodu. Liczne mapy platformy niespecjalnie coś wnoszą, bo praktycznie wszystko poza korytarzem naszej ścieżki jest po prostu zamknięte, wciskasz klamkę i nic się nie dzieje, więc uczucie jest mocno filmowe, ale i mocno sterowane. Nie widzę tu niesamowitych postaci, widoków i aktorstwa. Potwory zaś, cóż, jak to w chowance - góvno widać, chuj wie kiedy masz się chować i kiedy możesz wyjść, coś cię pewnie goni ale chuj wie skąd i dokąd, jak dla mnie standard gatunku, mimo niby wyjątkowego settingu nie różni się w praktyce tak wiele, jak się spodziewałem.
-
Ktoś w ogóle jest Prawdziwym Nieudawanym Faworytem obecnie? Niemcy niby ładnie grają, ale wymęczyli remis mimo prób, a przeciwnik wcale nie był w superformie, jeszcze będą mocniejsi. Hiszpania też ofensywnie, ale męki ze strzelaniem. Ponadto, obie te ekipy trafią na siebie w ćwierćfinale, więc już zostanie najwyżej jedna. A reszta to nawet nie wiem kto. Francja wygrała jeden mecz, 1-0, i to po golu po błędzie sędziowskim. Portugalia przegrała z Gruzją. Nie wiem, kto jeszcze, bo reszta to nawet w grupie nie grała lepiej niż przeciwnicy hehe. No po tej ostatniej kolejce to naprawdę trudno mi powiedzieć, kto jest mocny, nie odkrywają kart skurczybyki. Wszyscy męczą się ze strzelaniem goli. W 3 meczach, tylko Austria i Niemcy strzeliły chociaż 6, przy czym u Niemców to głównie zasługa jednego spotkania z niesamowicie słabą Szkocją. Tylko dwie ekipy na 24 strzeliły więcej niż TRZY gole z własnej akcji (odliczając kontry i stałe fragmenty). Te gole, które padają, często wydają się randomowe, absurdalne błędy i samobóje albo bomby z dystansu. Z kolei większość ładnych akcji kończy się VAR-anulowaniem albo jakąś ogólną impotencją do strzelania. W skrócie mówiąc, to może być czas Anglii.