-
Postów
23 383 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Rock Paper Shotgun: "Tyranny jest fascynujące i banalne, nowatorskie i zwyczajne, wciągające i pozostawiające obojętnym. I duże. Mówiono, że to mniejsza gierka, zachęcająca do przechodzenia ponownie, by sprawdzić różne rozgałęzienia. W praktyce, podobno to gra na 25 godzin. Podobno, bo choć siedziałem nad nią cały tydzień, nie jestem nijak blisko zakończenia i powiedziałbym, że jeśli gracie tak jak ja - tych godzin będzie o wiele więcej". "Gra zdecydowanie cierpi na przytłaczającą ilość srol-języka, na tyle, że przeciskanie się przez te dziesiątki tysięcy zdań przypomina lekturę podręcznika politologiI" [heh blacharze będą zachwyceni] Gra jest opisano jako ogólnie podobna do Pillarsów. Dużo nieźle napisanych tekstów, podobny system i rozgrywka. "Chciałoby się powiedzieć, że więcej jest tu skupienia na walce. Ale w Pillarsach też było pełno walk - męcząco zajmujących czas, a pozbawionych znaczenia potyczek. Więc w Tyranny jest tak samo, tylko że nie ma tu tylu fajnych rzeczy do robienia poza walkami" Niby ma limity czasowe, ale koleś lizał ściany i nawet się do nich nie zbliżył. "Gra stara się zrobić to wszystko, co robią RPG-i na 100 godzin, tylko w pośpiechu". "Najważniejsze - można być naprawdę złym! W różnych momentach pojawiają się decyzje oferujące zaskakująco dużo okropieństwa, z czego skorzystałem - skoro gra pozwala. I nie zniechęca - absurdalnie złe wybory mają wyjątkowe konsekwencje, i otwierają wyjątkowe wątki, czyniące grę ciekawszą"
-
Dzisiaj w nocy (jeśli dobrze liczę, o godzinie 00.45) hicior Ameryki Łacińskiej, czyli Brazylia-Argentyna. Dość ciekawy, bo jak się rzekło - chociaż Argentyna zdobyła ostatnio kilka medali, a Brazylia ma raczej złe lata, to w tym momencie Brazylijczycy są liderami i rozwalają rywali, zaś Argentyna jest na 6. miejscu, poza strefą awansu. W Europie dopiero zaczynamy, ale tam eliminacje są już za półmetkiem, a Argentyna ma do końca dość trudnych rywali. Więc jest nerwowo. Ale zagra Messi. Wśród nieobecnych można wymienić Casemiro, Garaya, Dybalę, Gaitana, Augusto Fernandeza. Więc raczej lekka niewygoda dla Argentyny. Zapewne Argentyna będzie atakować Messim, Higuainem i Di Marią, z kolei w Brazylii jest Neymar, Coutinho i nowa rewelacja czyli Gabriel Jesus. Ludzie od dawna mówili, że Brazylia nie ma "dziewiątki", tymczasem 19-latek zdobył 4 gole w pierwszych 4 meczach, bynajmniej nie z dyńki z rożnego. I nagle wydaje się mieć potencjał gwiazdy na miarę Neymara. Przynajmniej dopóki nie umrze z nudów na ławce Manchesteru City. Brazylia nigdy nie przegrała meczu eliminacji u siebie. Raczej nie będzie to tak radosna strzelanka jak mecze słabszych, bardziej bielsowatych ekip z Ameryki Południowej, ale i tak może być pasjonująco. To nie forum na całe mecze, ale zamieśćmy chociaż urywki pokazujące, jak Brazylia powstrzymywała dziadka Messiego, czyli Diego Maradonę w kultowym meczu na Mundialu 1990. Argentyna przegrała wtedy finał z Niemcami, ale przynajmniej pokonała Brazylię, 1-0 po bramce Caniggii pod koniec meczu.
-
Nie no wiadomo, Real gra słabo, Barca gra słabo, tylko strach się pytać, kto w takim razie gra dobrze. Ostatnio ktoś sugerował, że Atletico, tylko bez tłumaczenia czemu grając prawilnie jednak tak często nie wygrywają meczów. Magia. Wszystko zawsze pisane w taki sposób, jakby celem rywali w meczu było zaprezentować się jako dobre tło i umożliwić Barcy (czy Realowi) pokazanie wszystkich walorów. Sevilli na przykład trener na odprawie mówi: "no grajcie byle co, może się uda że Barca nic nie będzie chciała grać łaskawie, to będziemy mieli szanse. Jak będą cokolwiek grać niefatalnie, to wiadomo że nas rozwalą", a piłkarze "ok, wyjść i liczyć na wady charakteru piłkarzy Barcy, zrozumiane". No ja tu nic nie powiem nowego, musicie wiedzieć jak to brzmi z zewnątrz. Jest wesoło. Swoją drogą Umtiti dziś opuścił zgrupowanie Francji. Brzmi jak lekki uraz, na tydzień czy dwa.
-
Oczywiście Cristiano nie mógł zarabiać mniej od Bale'a, więc podpisał nowy kontrakt - na 5 lat. Można więc powiedzieć, że Real właśnie wydał na niego 225 milionów euro. Ale znów, jakoś te wydatki nie wzbudziły aż tyle newsów. Przed Realem ciekawy okres. Jak wiadomo, gra nędznie, beznadziejnie, a że jest liderem najsilniejszej ligi świata - no bo jak by miał nie wygrywać z jeszcze słabszymi rywalami, beka. (Podobnie Barcelona oczywiście padacznie, a przecież żeby wygrać na wyjeździe z Sevillą w jednym z lepszych meczów piłkarskich roku, wystarczy, że momentami paru graczy będzie "coś grać". Ach, fani). Niemniej, coś w tym w pewnym sensie jest, bo Real nie miał jeszcze na ruszcie najtrudniejszych rywali. Spośród czwórki naprawdę mocnych rywali, grał tylko z jednym - remisując 1-1 z Villarrealem (ale bądźmy szczerzy, miał przewagę i trzeba się naprawdę starać, by obśmiać ich grę w tym spotkaniu). Dlatego najbliższe tygodnie po przerwie na kadry zapowiadają się znacznie ciekawiej. Powinni wrócić Ramos, Casemiro i Modrić, a mają na co. Real gra najpierw z Atletico, a 3 grudnia z Barceloną. Rundę kończy wyjazdem do Valencii, który superłatwy nie będzie. Ponadto w międzyczasie nie mogą kompletnie olać Ligi Mistrzów, ponieważ po remisie z potężną Legią mają tylko 99% szans na awans - nie mogą przegrać w Lizbonie, a to niełatwy rywal, który już raz prawie ich pokonał. Zidane może żałować, że w Warszawie pokusił się na eksperymenty...
-
Ciężko mi patrzeć na tę hucpę mediów. Przyjęły im się historyjki, które przez ten miesiąc każdy w internecie powtarzał, więc jedziemy dalej z tą wersją. Jedno wydaje się pewne, dzisiaj w kadrze nikt nie pije, ale czy to takie ratujące "fatalny styl"... szkoda gadać. Zostańmy przy wizji meczu z Rumunią. Wielkiego "stylu" też nie ma co oczekiwać, niestety dla Nawałki - to dość trudny rywal, choć bez wielkiej renomy. Ale ze Szwajcarią zremisowali 1-1, grając bardziej wyrównany mecz, niż Polska. Francuzi czekali do 89. minuty na wspaniały gol Payeta, by wygrać. Ten mecz też był całkiem wyrównany. Tak więc jeśli Polska ich pokona "brzydko", będzie to doskonały występ, choć może nie zostanie tak przyjęty. Więcej o Rumunii bliżej meczu, natomiast Polska oczywiście ma pewien dylemat, mimo że wielkich zmian w składzie nie ma. Wypadnięcie Milika i gniew ludu na Teodorczyka zostawiają pewną wątpliwość. Po prostu brak innego napastnika takiego, jak Milik. A Nawałka wydaje się przekonany do swojego ustawienia. Spodziewam się mimo wszystko, że z tyłu zagrają osoby znane z Euro - tym razem są wszyscy sprawni. Z przodu? Na pewno rozważane jest powtórne 4-4-2, jak i opcja typu 4-3-3, gdzie jednak więcej odpowiedzialności z przodu jest na Grosickim i może Kubie, a może Wszołkowi, a więc nie brzmi to wcale jakoś świetnie, mimo wspaniałego braku Teodorczyka. Na dziś wydaje się, że najbardziej Nawałka chciałby wystawić 4-5-1 z Zielińskim na miejsce Milika, a Linettym w środku pomocy - i reszta jak zawsze. Krychowiak to już naprawdę problem. A przecież nie pije. Klubowy kryzys nie pomaga. Ostatni raz nadal zagrał w lidze niemal miesiąc temu. Oprócz tego pojawił się z ławki na środku obrony w LM przeciw Basel, wypadł przyzwoicie. Co jednak ważniejsze, jego gra w kadrze też nie jest dobrze oceniana. Nawałka wie, że sytuacja ta musiałaby potrwać jeszcze jakiś czas, zanim ludzie zaczną serio chcieć, by Krychowiak został zmieniony. Ale szuka na wszelki wypadek. W końcu jedyni nowi gracze, jacy ostatnio w ogóle dostali powołanie, to żaden napastnik czy skrzydłowy, ale dwaj defensywni pomocnicy. Jacek Góralski to kolejny kosiarz, jak wynika z relacji. Niedawno to on nie łapał się do składu w klubie, tyle że nie PSG, a Jagiellonii Białystok. Pochodzi z biedy, jak mówi - "znajomi z osiedla w więzieniu, Anglii albo nie żyją" w tym dość ciekawym wywiadzie: http://ofensywni.przegladsportowy.pl/2015/08/21/jacek-goralski-gdyby-nie-pilka-bylbym-redydywista/
-
Brzmi jak dobre uaktualnienie, pozwalające cieszyć się współcześnie zaletami tych części. A to oznacza w praktyce rewelacyjne gry. Mam wrażenie, że Dragon Questy są nieco "niszowe" w Europie, biorąc pod uwagę jakość tej gry. No ale nie było łatwo w nie grać, za wyłączeniem ledwie jednej, specyficznej części 8 na PlayStation. Metaluszki muszą być - nie wiem, czemu mieliby zrywać z tradycją sięgającą pierwszej części. Tylko patrzeć na bestiariusz, bo wiadomo, że są rzadkie i można czasem przejść daną lokację i ich nie trafić. Jeśli dobrze pamiętam, w wersji PSX pierwsze metaluszki pojawiały się pod koniec pierwszej płyty, a może i na drugiej płycie (która, jeśli chodzi o sam główny wątek, jest znacznie krótsza). Ta gra jest naprawdę długa (przynajmniej była, może przyspieszyła) - jak ktoś gra liżąc kąty to wyobrażam sobie, że spędzi ponad 100 godzin, zanim tam dojdzie.
-
Czy ja wiem, Blantman powiedział że lepsze od Pokemonów i Final Fantasy, chyba sporo za to dali.
-
Hehe, wyobrażam sobie firmę, gdzie dominującą modą jest sprowadzanie telefonów z Chin za 400 zł. Ok, czasami można znaleźć w Czechach. Raczej zawsze miałem taką wizję, że jak kogoś tak obchodzi telefon, że szuka najlepszych ofert z całego świata za cenę o pół niższą niż w sklepie na ulicy i czeka miesiąc na dostawę, to nie wydaje na niego 400 zł. Doświadczenia z tym, czy rzeczy supertanie z innych kontynentów przychodzą, jakie i jaką mają gwarancję, też mam różne, że tak powiem. Ale ok, wierzę, że większość zadowolona. Mimo wszystko uważam, że dla wielu osób Lumia może być godną rozważenia opcją.
-
Ktoś chce taniości, chyba nadal najwygodniejszym rozwiązaniem zostaje Lumia. W tej cenie na przykład Lumia 550, która z racji nędznych wyników sprzedaży chodzi po coraz niższej cenie. Główny problem to jak zawsze aplikacje, ale Facebook jest. Nie wygląda to superprzyjemnie, ale nie wiem, jaki Android w tej cenie może dawać złudzenie nadziei, że przez rok czy dwa będzie działać.
-
Dosłownie kilka dni temu komuś pisałem, że uważam Fabiańskiego za jednego z lepszych bramkarzy w tej lidze... Ciężka sprawa. Jak się okazuje, to on pomógł się "odblokować" Zlatanowi. Gdyby w każdym meczu Zlatan po prostu wykorzystywał sytuacje z taką częstotliwością, jak to robił przez swoją karierę, atmosfera wokół tej ekipy byłaby zupełnie inna. Pogby też tak absurdalnie nie objeżdżano, jak to wszyscy robią. Udowadniając, że dla przeciętnego widza w futbolu liczy się tylko kasa, zwłaszcza sama opłata transferowa bez kontekstu. Tymczasem zgodnie z zapowiedzią, Jurgen Klopp dołączył do grona wybitnych i do dzisiaj cenionych szkoleniowców, którzy wprowadzili Liverpool na szczyt tabeli, jak Rafael Benitez i Brendan Rodgers. Strach pomyśleć, jak by grali, gdyby Klopp czytał forumka i wiedział, że nie ma sensu marnować pieniędzy na Sadio Mane i innych!
-
No ciężka sprawa, jak wiadomo z tego tematu Real gra zdecydowanie gorzej od wielu drużyn, a tu kolejny mecz, gdy mają przewagę, tworzą więcej sytuacji niż rywal, wygrywają i umacniają się na pozycji lidera. Tymczasem lepsze drużyny goli nie strzelają, a tracą. Ignoranci. Przed nami mecz o drugie miejsce. Barcelona-Sevilla, różnica ledwie punktu w tabeli, mimo że Sevilla nie wydaje mi się aż tak mocna. A jednak - póki co są w stanie wyciskać 0-0 albo 1-0 z każdym mocniejszym rywalem. Słabiaków zaś też często pokonują cudem, by wspomnieć absurdalny mecz z Leganes. Dziś do gry wraca Sergio Escudero, który po cichu jest jednym z głównych napędów ekipy, nawet bardziej niż Mariano. Zapewne w środku zagrają N"Zonzi i Iborra. Główną nadzieją na tworzenie okazji zapewne jak zawsze będzie Franco Vazquez. Ach, gdyby ktoś grał w Barcelonie tak, jak Vazquez w Palermo i Sevilli, ależ by miał mamony. Barca zagra raczej jak zawsze, licząc na siłę magicznego tercetu Mascherano-Sergio-terstegeN.
-
Wimmer ładną bramką podsumowuje świetną pierwszą połowę. Okropny mecz całej obrony Tottenhamu, tylko gonią piłkę.
-
Ok. Chelsea wygrała 5 meczów z rzędu. Do zera. Chelsea strzeliła teraz najwięcej goli w lidze. Straciła mało. Jest liderem. Conte wygrał tyle meczów, co Mourinho... wliczając zeszły sezon. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wszedł na forumka zawczasu i dowiedział się, że Kante i Matić nie mogą grać w jednej jedenastce oraz innych tajników gry trójką w obronie. Dzisiaj zbatorzyli rywala przez 90 minut, jak zapewne nikt nie byłby w stanie grając dwa razy w tygodniu. Mourinho powinien ogłosić: to ja, nie awansując do LM, położyłem podwaliny pod ten obecny sukces. Mimo wszystko, to 5 meczów, nie 50, jak można by pomyśleć wchodząc na stronki futbolowe w Anglii. Ledwo co tytuł miał już zapewniony Manchester City. Teraz Chelsea. Ale to dobrze, że zamiast zera w tym sezonie może być kilku ciekawych pretendentów do tytułu. Liverpool naciera pasjami i niemalże nie daje rywalom okazji. Arsenal ma wielu spośród najlepszych piłkarzy w lidze. Dziś, już o 13, mecz Arsenal-Tottenham. Spurs zremisowali z trzema słabymi rywalami pod rząd. To złe wieści. Zespół się męczy w ataku. Jutro wróci Harry Kane, ale pewnie nie będzie na siłach na 90 minut. Nadal nie ma Alderweirelda czy Lameli, co znacznie ogranicza możliwości Spurs. Sforsowanie duetu Koscielny-Mustafi będzie raczej trudne, z kolei Vertonghen i Dier pod naciskiem Alexisa Sancheza łatwo nie będą mieli. Dlatego wydaje mi się, że większe szanse na wygraną ma Arsenal, chociaż jest to dobry mecz, by Spurs mimo braków pokazali, co umieją. Nie tak, jak z City, ale zawsze coś. W razie porażki, zaraz będziemy słyszeć teksty o "Wielkiej Czwórce", jestem pewien. Tak że, Harry, musisz. O 14.15 Liverpool rozgromi potęgę Watfordu i zostanie liderem po raz pierwszy od, argh... nie pamiętam, kiedy.
-
Hicior na dziś to mecz Napoli-Lazio. O Lazio niedawno wspominałem. Szkoda, że kontuzjowani są De Vrij oraz Lukaku, niemniej gdy Felipe Anderson jest w formie, wszystko wydaje się możliwe (ok, drugie miejsce wydaje się możliwe możliwe). Za to z kontuzji wrócił Biglia. 3-5-2, w ataku odrodzony Immobile oraz Keita. Napoli na szczęście postawiło na Mertensa, nie Gabbiadiniego na szpicy. Zieliński i Diawara w pomocy, a więc juniorowo.
-
Nawet nie zauważyłem, że na koniec Middlesbrough wyrównało mdr. Mecz był kompletnie jednostronny i nie zapowiadało się, że jest sens oglądać doliczony czas. Oczywiście, było widać zmęczenie, z Barcą grała chyba taka sama jedenastka. Pierwsza połowa a druga to ogromna różnica. Aguero w pewien sposób rządził na boisku, ale w pewien zaliczył koszmarny mecz, naprawdę wypadałoby zdobyć więcej bramek na jego miejscu. Valdes nawet chyba nie miał jakoś bardzo wiele obron, żeby ten wynik wyrobić. Aguero w pewnym momencie zaczął płakać nad własną niedolą, denerować się, powinien wylecieć z boiska... Fatalny wynik dla Man City. Jutro mogą być na 4. miejscu.
-
W kontekście tego co pisałem nie było to akurat ważne, choć tak konkretnie oczywiście może być. Nawet bez tego jest to karta, od której dupa będzie boleć niczym od bomby światła. Ogólnie kapłan, zgodnie z zapowiedzią, dostał kilka wyglądających zbyt mocno rzeczy, a przecież kapłan ze smokami już teraz jest tak naprawdę całkiem przyzwoity i z ich dodatkiem może gnieść suty od grudnia do marca. Oczywiście nikt nie umie przewidzieć, jak będą w praktyce przeciwko sobie stać zestawy 30 kart. Nawet w przypadku Karazanu, gdzie niewiele się wydarzyło, największą "karierę" zrobiły karty, które przez ekspertów były często oceniane jako mało znaczące do gry "na wynik", jak pazury szamana czy tajemny olbrzym.
-
Dzisiejszy mecz z Hoffenheim może być interesujący. Kraichgauer wygrali bowiem 5 meczów z rzędu i są w ładnej formie. Rewelacją jest zwłaszcza Kerem Demirbay. Aż trudno uwierzyć, że 23-letni rozgrywający nie dostał szansy ani w Schalke, ani w Dortmundzie, ani HSV, gdzie trenował do tej pory. Liderami ekipy nadal są bramkarz Baumann oraz prawy obrońca Rudy, a do tego po nieudanej przygodzie w Leicester w dobrej formie jest Andrej Kramarić. Obie ekipy nie przegrały jeszcze meczu, ale oczywiście Bayern jest mocnym faworytem. Na ławce posadzono Alabę i Lahma. W ataku znów tercet Lewandowski, Robben i, xd, Douglas Costa. Dortmund z kolei nie wygrał już 4 meczów pod rząd i zajmuje zaledwie 6. miejsce z dużą stratą. Dodatkowo w Hamburgu zawsze miał problemy. Dziś skład jest już nieco mniej kontuzjowany i powinno to lepiej wyglądać. Jak zwykle jedenastki Tuchela są nieprzewidywalne i tym razem pojawia się Emre Mor, jest Pulisić, prawdopodobnie na lewej obronie zagra Raphael Guerreiro, mimo lekkiego urazu.
-
Kapłan ma czar "zadaj 5 wszystkim stronnikom". I jest stronnik 2/2 za 1 many, agonia: lecz 4 bohaterowi. Na pewno nie będzie można powiedzieć przy tym rozszerzeniu, że zmiany w tym, jakimi taliami ludzie grają, są dość niewielkie - wiele kart wydaje się idealną kontrą na wszystko, co obecnie popularne. Natomiast gra sama w sobie wiele nowego smaku nie nabierze. Karty trójklasowe będą przyjemną ciekawostką do spróbowania parę razy, i na pewno dodadzą trochę pikanterii na Arenie. Wydają się dużo za słabe do gry "na wynik". Po jednej losowej karcie z trzech klas - to bardzo duża losowość.
-
Ten weekend to pierwsze od kilku tygodni dni, gdy nie pracuję. Aż nie wiem, co będę robił. Może pojadę w wycieczkę dookoła świata?
-
Ciekawostka z meczów kadry, FIFA-mafii i w ogóle Facebook cenzurujo komuchy. Uznałem, że może być interesująca w świetle. Kto ogląda mecze Premier League i kadry Anglii, na pewno zauważył, że czasami na koszulkach albo opaskach pojawiają się kwiaty maku. Jest to ogólny wyraz hołdu dla żołnierzy brytyjskich. Irlandczyk James McClean, który nie założył maku, będąc krytycznym wobec wielu działań brytyjskiego wojska, nie został najlepiej przyjęty przez kibiców - włącznie z groźbami śmierci. Każdy typowy gracz w lidze je zakłada, bo taki zwyczaj - jak sądzę, nie myślą wiele nad tym, wybierają popularną opcję jak to normalni ludzie robią. Ponieważ zbliża się rocznica rozejmu I wojny światowej, Anglia i Szkocja miały zamiar znów założyć opaski z makiem. Ale! FIFA uznała, że jest to gest polityczny i z tej racji niedopuszczony. W Brytanii oburzenie. Poprzednim razem, w 2011 roku, początkowo też im zakazano dużych maków na środku koszulki, ale po płaczu i interwencji księcia zgodzono się na małe maczki na opaskach. Anglia i Szkocja odpowiedziały: hej, ale wiosną Irlandia grała w koszulkach z napisem "1916-2016", celebrującymi powstanie wielkanocne! Powstanie owo to oczywiście ichniejsza wersja banderowców, czyli duże wydarzenie walki o niepodległość Irlandii, nie bez ofiar i kontrowersyjne. FIFA wszczęła więc dziś postępowanie wobec Irlandii za to, że w marcu mieli koszulki z powstaniem wielkanocnym.
-
Gram sobie ostatnio w Dragon Quest 9. Geez, wspaniała gra, jest taka bezceremonialna i przyjemnie zrobiona, nikt się nie sili na bycie cool. Walczę z ogóreczkami nazywającymi się Cruelcumber i motylami nazywającymi się Batterfly. Ta seria, ze swoją prostotą, ale dużym rozmiarem i kompaktowymi walkami idealnie pasuje na mały ekran. Aż sobie przypomniałem, jak grałem w stare Dragon Quesy na GameBoyu. Myślałem, że to były części V i VI, ale sprawdziłem teraz, że one nie wyszły na GBC. Mimo wszystko pozostają moimi ulubionymi. Scenariusz "piątki" to rewelacja, chyba najbardziej epicka historia w grze jaką widziałem, ale bez cienia patosu. Zmiany w DQ9 również bardzo się serii przydały. Bardziej mon-hunowa formuła dobrze pasuje do zabawnego klimatu, tak samo jak szybkie tempo, żwawe animacje (w tej części każda postać to Link z Wind Wakera. Same miny do wyboru podczas kreacji postaci przebijają wszystko co można zrobić w jakimś Falloucie) i możliwość unikania walk. W poprzednich częściach walki te potrafiły przymulić. Co mi po wielkim świecie, zgrabnie narysowanym, jak mi przerywają na ekran walki co 5 sekund... Jeśli części 7 i 8 wprowadzają tego typu zmiany do części z PlayStation, to szykuje się zacna uczta, jestem zainteresowany.
-
Oczywiście, że grałem we wszystkie Zeldy. Oraclesy są tak samo "gejmbojowe". Ostatnie tak... przenośne Zeldy, poza oczywiście wspomnianymi, innymi atrakcjami DS-a. Mały ekran przekłada się tu również na przejrzystość i dużą interaktywność świata, który przemiarzamy w szybkim tempie i jest całkiem dynamiczny (np. zmieniamy pory roku i świat się zmienia, ale tak błyskiem). Jeśli dobrze pamiętam, to były całkiem "pokemonowe" elementy - regularne zbieranie rzeczy, a także możliwość zdobycia pełnego "pokedexu" tylko poprzez wymianę z drugą wersją. W sumie głównie z tych gier pamiętam różnorakie questy poboczne. czy łażenie wte i wewte po mapie, niż jakiś główny wątek. Ale to nie Link's Awakening. Sama mapa oddaję uroczą "kwadratowość" i wyrazistą, malowniczą dynamikę tego świata: Okej, może to trochę nostalgia samego wrażenia że wow, kolory! Tak intensywne!
-
Kultowości Link to the Past też nigdy nie podzielałem, ani nawet do końca nie czaję. Okej, na Super Pegazie przeszedłem kilka razy, bo wtedy było mało gier, ale z dzisiejszej perspektywy szkalować Okarynę, Skyward Sword i inne gry, które w sumie robią to samo, tylko więcej, lepiej i z własnymi dodatkami? Dziwna sprawa. Link's Awakening to co innego. Zręcznościowy zastrzyk i kompaktowe wykonanie, wraz z odważnym scenariuszem, dają tej części osobisty charakter do dziś wyróżniający ją wśród Zeld.
-
"Przeciętny z plusem". Zagrał dwa mecze dopiero. W jednym był wśród najlepszych graczy na boisku, z Gladbach. Dostał w "Kickerze" najwyższą notę ze wszystkich. W następnym meczu gwiazdami byli Robben i Lewandowski, ale Douglas Costa też miał w tym udział i raczej nie wyglądał przeciętnie. Coman - wydawało się oczywistością, że Bayern go wykupi, gdy był kluczowy za Guardioli. Ale teraz wygląda na to, że faktycznie tego nie zrobią. On i Renato Sanches wydają się nagle pod ręką Carlo bezużyteczni, na razie chyba ta sytuacja nie zmieniła się. Co ciekawe, bo do Juventusu 3-5-2 też nie pasuje. A ledwo co był uważany za jednego z lepszych graczy w tym wieku, jeśli nie naj. Możliwe, że za rok weźmie go Manchester City.
-
No kiedyś była epoka kaset i słuchanie tylko wybranych kawałków z albumu było na nich ciężkie, teraz nie jest.