-
Postów
23 383 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Starali się.
-
Mówiąc, że centrzy zdobywają mniej punktów na mecz, nie mówisz nic o roli centrów - tylko o tym, że dzisiaj w NBA dużo bardziej się rozkłada minuty. Co dotyczy graczy na każdej pozycji. Jest to rzecz kompletnie uniwersalna. Również wymieniłem, kto zdobywał najwięcej punktów na mecz w danych sezonach. Podałem wiele danych z różnych stron. Po prostu bez mieszania wskaźnika, którego zmienność wynika z kompletnie czego innego niż o czym gadamy, czyli rola centrów w lidze. Nazywanie tego "realną średnią" to śmieszek. Realny to jest wynik meczu, reszta to środki do celui. Dlaczego miałbym "realnie" porównywać ze sobą pojedynczych graczy nie biorąc pod uwagę tego, ile gra pojednyczy gracz? Może jeszcze bardziej "realne" w takim razie jest nie podawanie punktów na mecz, tylko wszystkich? W końcu każdy sezon ma 82 mecze, czemu tak rozdrabniać. Wspomnienie o tym, że Cousins dużo fauluje, też jest ciekawe. Może jakby nie faulował, tylko uciekał w obronie, to by zdobywał więcej punktów na mecz. Czyli zdaniem wielu ludzi - lepiej by grał w kosza, chociaż tak naprawdę ewidentnie gorzej. Ot, uroki tego dyktatu "punktów na mecz" jako podstawy aspekt rozmawiania o koszykówce. Ale już pomijam to, skupiłem się tylko na porównaniu tych punktów na mecz, po prostu w kontekście innych graczy z tego samego sezonu. Wniosek: nie, nigdy specjalnie wielcy gracze nie walczyli o króla strzelców, wyjątki są pojedyncze i nie takie częste.
-
No stary nie wiesz że filmiki z YT to jedna wielka kopalnia danych? Przecież każdy "spec" dzięki YT wie czy w grę X warto zagrać bo przecież widać jak na dłoni 1:1 poziom grafy i wykonania każdego najdrobniejszego detalu a gameplay odczuwasz lepiej niż w VR. Ba nawet Digital Foundry się chowa (chociaż Ci geniusze też potrafią taki filmik przeklatkować i sprawdzić czy gra śmiga w stałych 30/60 fpsach czy gubi klatki :facepalmz: ) Ależ kręcenie. Ja napisałem o tym, co bez wątpienia widać na tym wideo, właśnie jako formę przedrzeźniania tego popularnego podejścia. Nie mam żadnego poważnego podejścia do filmiku reklamowego. Poza tym, że naprawdę wydaje się mówić trochę mało, jak na bliską premierę. Jak widzę tu ploteczki, że w 2017 ma wyjść zalew dużych gierek (serio, po prostu wszystkie największe serie wyjdą niemal naraz? Znając historię N, bardzo wierzę)... A tak naprawdę na jedynym, co nam dano, czyli reklamowym filmiku, są przykładowe demka, konsola wyglądająca bardziej roboczo niż bumerang do PS3 i zapewnienia, że konkretne działanie konsoli i prawdziwe gry pokażą w styczniu, 2 miesiące przed masową premierą. Ale mój przekaz to oczywiście zawsze dystans, tak czy siak będzie co będzie, oczekiwania tego nie zmienią.
-
No ogólnie tak, w poprzednim stuleciu był taki typ gracza, teraz nie. Ale przecież "small-ball" to oryginalnie chyba nie jest określenie na zmiany, które zaszły w NBA przez już tak naprawdę kilkadziesiąt lat. Bo nawet nie w latach 90. Przecież ani Duncan, ani Garnett już specjalnie często o tytuł króla strzelców nie walczyli (i wielu ludzi mówiących o "small ball" czasem ma ich na myśli jako właśnie przykład nowoczesnego gracza, nie "tradycyjnego" - "co to za center"). Pojedyncze sezony, pojedyczne przypadki. O "króla strzelców" częściej walczyli Iverson, T-Mac, Jerry Stackhouse, Abdur-Rahim (który grywał jako center!), Peja, Grant Hill, Antoine Walker... Karl Malone, oczywiście, ale to 206 cm "czwórki" - wtedy czy dziś, żaden wysoki gracz. Był Barkley, niecałe 2 metry silnego skrzydłowego... W czasie epoki MJ-a, królem strzelców był oczywiście MJ. A przed epoką MJ-a? Też sami gracze "niscy". Nique, Bernard Kind, Adrian Dantley, Alex English, Gervin, Maravich... Dopiero jak cofniemy się 40 lat wstecz, to znajdziemy Boba McAdoo, centra o wzroście 206 cm. Tak że tego. Przez ostatnie 40 lat, trzy razy center był królem strzelców - Robinson i dwa razy Shaq. Nawet Kareem był królem strzelców tylko dwukrotnie, jego rekord to głównie zasługa niesamowitej regularności przez tyle lat. Ogólnie, naprawdę - koleś mający nawet 210 cm, a co dopiero więcej, i serio walczący o tytuł króla strzelców, to naprawdę zawsze była rzadkość. Poza jednym kolesiem o imieniu Wilt. Zbierając pojedyncze przypadki z całych dekad, na pewno będzie można o obecnej "erze" też tak napisać, jeśli komuś to będzie pasowało. Wspomnienia wypaczają fakty. DeMarcus Cousins to co? W ostatnim sezonie zdobywał 28 pkt. na 36 minuty! To przecież więcej, niż którykolwiek z wymienionych graczy. Okej, wyższy wynik miał w jednym sezonie w karierze Karl Malone. Tyle. Nawet Shaq i David Robinson nie zdobywali punktów tak często nigdy! Prędzej można ich tu porównać do Anthony'ego Davisa, którego jednak ostatnie dwa sezony też mają wyższą liczbę punktów na czas gry, niż większość sezonów większości graczy, jakich wymieniasz. Traf chciał, że Cousins trafił na czas, gdy szelają i Curry, i Harden i Westbrook, ale jakby inaczej mu się trafiło, byłby królem strzelców jak Shaq i może by o nim wspominano jako dowodzie, że mamy "erę big ball".
-
No i właśnie o tym mówię. Nie ma nawet definicji, z którą ludzie się zgadzają. To, że niby więcej punktów zdobywają dziś gracze niżsi, nie znaczy, że liga jako taka jest niższa. Bo tak naprawdę, primo: jacy gracze zdobywali najwięcej punktów na mecz 20 lat temu? Jedźmy po kolei: MJ, Malone, Glen Rice, Mitch Ritchmond, Latrell Sprewell, Allen Iverson... faktycznie galeria gigantów 220 cm. Po drugie: średni wzrost na żadnej pozycji praktycznie się nie zmienia, zawsze były i są wyjątki, ale... no kurde, liczby po prostu są jakie są. Ja wiem, że ludzi głównie obchodzi kilka największych gwiazd, ale nie ma specjalnie dowodów, by faktycznie tak było, że akurat największe gwiazdy mają jakiś większy związek z całą ligą, niż żeby byli po prostu wyjątkami. Jak dla mnie, "small ball" to wariant taktyczny, co najwyżej. Tylko w tym określeniu mogę znaleźć jakiś sens, który by w miarę uzasadniał używanie. "Era pace and space" ma już znacznie większy sens (i z niej może wynikać, że duzi gracze mają inną rolę, m.in. już rzadko kiedy będą oddawać 20-30 rzutów w meczu - ale to przecież też za sprawą jakości... dużych, którzy pod koszem sprawnie bronią. "Stare, dobre NBA" pozwalało na wręcz śmiesznie proste ataki). "Warriors zaczęli drugą kwartę small-ballem przez 7 minut", powiedzmy że rozumiem o co w tym chodzi. "Era small ball" - cholera wie, co konkretnie ludzie mają na myśli, mówiąc to.
-
Czekaj, przecież podobno Hearthstone to czyste "RNG". Jak można typować wynik losowania? A po drugie, czemu żeś nie powiedział cwaniaku przed turniejem, że Breath przegra, żebym nie stawiał na niego?
-
Po kilku latach mówienia o "erze small ball" nie widziałem artykułu, który by jakoś konkretnie określił, co ją definiuje, więc można sobie mówić. Zazwyczaj takie teksty odwołują się do jednostkowych przypadków, co niezbyt pasuje mi do terminu "era small ball". Jak era to powinno być jakoś ogólnie zauważalne, a nie że ktoś wymienia przykład dwóch ekip na 30 i patrząc tylko na wybranych graczy. Średni wzrost graczy w NBA właściwie się nie zmienia, zawsze jest to 79 cali. Właściwie to aż dziwi ta stabilność, do lat 70. to było trochę mniej, ale powiedzmy, że i ludzie byli wtedy niższi. Mniej mówi się o tak naprawdę ważniejszej statystyce, czyli zasięgu ramion - typowy koszykarz to mutant pod tym względem, mając ręce średnio niemal 10% dłuższe niż przeciętny człowiek, ale mam wrażenie, że 100x więcej mówi się o wzroście, jakby piłkę odbijało się czubkiem głowy. Przez co najmniej 3 lata czytania wszędzie komentarzy że "no small ball" nadal nie widziałem analizy CAŁEGO NBA, która by konkretnie to wskazała. Fluktuacje na przestrzeni ostatnich dekad wynoszą najwyżej pół cala, i nie, niekoniecznie w dół. W przypadku wagi również nie widać wyraźnego trendu. Że gracze nie będą mieli "po 2.20"? Nigdy nie mieli "po 220", to są wyjątki, niejeden dobry center z historii miał poniżej 210. Jak ktoś ma 220 cm, to gra w NBA, jeśli tylko ma ochotę, przynajmniej w jakiejś roli - jak ma 210 cm to raczej też, ale tych pierwszych zawsze było po prostu niewiele. Rozmiar zawsze im większy tym lepszy, dlatego też nie dziwota, że zawsze "największe talenty" to olbrzymy. Ale też nie bez powodu większość najśmieszniejszych wpadek draftowych typu "w pierwszej trójce wzięliśmy kolesia, który ledwo się łapie do składu" to olbrzymy. Dla innych z kolei "era small ball", zwłaszcza kilka lat temu, miała polegać na tym, że właśnie stawia się na atletyzm - minęła "era" centrów ważących tyle, co ciężarówka, zamiast tego byli w miarę szczupli i ruchliwi. Tacy gracze jak Dwight Howard czy DeAndre Jordan mieli być już na to dowodem. Nie ma to raczej nic wspólnego, ale tak ludzie rozumieli "small ball" bo musieli odnosić wszystko do tego, co się fajnie zauważa, czyli jak wyglądają największe gwiazdy zdobywające najwięcej punktów na mecz. No więc tak, liga jest coraz szybsza, wymaganie umiejętności gry w koszykówkę coraz powszechniejsze. Wymaga rzutu, najlepiej za 3. Ale mniejsza? Mniejsza nie jest, i myślę że z tej racji "small ball" ma tyle dziwnych znaczeń w różnych zakątkach internetu, że nie wiadomo, co to konkretnie ma być. "Że Draymond Green". Draymond Green to jeden koszykarz. Bardzo wyjątkowy.
-
Dziwne uczucie. Rok temu tak długo czekaliśmy na porażkę Warriors, to było wielkie wydarzenie. Przegrywali po długich seriach meczów, gdy kontujze miał Draymond albo Curry... A teraz z Durantem podobno miało być jeszcze lepiej. I bach, od razu. Masakra. Cieszę się, że Kawhi jak zazwyczaj pokazał ludziom faka. Dosłownie tego samego dnia czytałem kolejne z setek tematów, gdzie 99% komentujących mówi, że no Kawhi tak, bardzo go uwielbiam, ale nie ma on startu do najlepszych graczy w lidze. Gwiazda musi sama sobie robić rzut, na tym polega wartość każdego koszykarza, a Kawhi nie. No na zdemolowanie najlepszej drużyny wszech czasów wystarczyło. Tylko Oklahomy żal. Jest młody Sabonis, Oladipo. Ale drużyna wydaje się jakaś... słaba na pierwszy rzut oka. Aha, może dlatego, że mecz zaczynają Sabonis i Oladipo. Plus jak zawsze Roberson. To już sporo złogu. Czy Russell Westbrook będzie oddawał 30 rzutów na mecz? Phi, Jordan też oddawał... Internet dziś może mieć więcej pociechy ze swojego znawstwa, bo Minessota dobrze zaczęła pierwszy mecz. Było bodaj 20-3 czy coś takiego? Ale to tylko Grizzlies. Zobaczymy, co dalej. Dziwna sprawa ogólnie dzisiejszy dzień, niektóre ekipy wymieniły tak dużo składu. Jak to bywa w NBA.
-
Gorgasm (USA) Rectal Smegma (Holandia) Nervochaos (Brazylia) Pighead (Niemcy) 9.11. Firlej, Wrocław Całkiem ciekawe.
-
Brak innych lig pozwala się lepiej przyjrzeć Serie A. I nie tylko Inter wygrał, jakimś cudem, i na razie chyba De Boer przetrwa. Oczywiście oba gole zdobył Icardi. Cała reszta Interu w tym sezonie oddała jakieś 140 strzałów, zdobyła 4 gole. Icardi - 8 goli. Przy pierwszym golu piłkę przepuścił Joe Hart, możecie wrzucać zdjęcia uśmiechniętego Claudio Bravo. Ale też muszę powiedzieć, że w dobrej formie jest znów Felipe Anderson. Brazylijczyk w formie jest największą gwiazdą ligi, ale nigdy nie wiadomo, czy potrwa to miesiąc, czy dwa, zanim się skończy. Póki jest w formie - Lazio może walczyć o dowolne miejsce. Dobra, dobra. Może o drugie. A 10 goli na koncie ma już Edin "beznadziejny" Dżeko. Tylu goli na tym etapie nie miał nikt poza Batistutą. Jak ten koleś w wieku 30 lat jest nadal nie do upilnowania, piękna sprawa. Milan spadł na 4. miejsce, bo tym razem miał pecha i przegrał 0-3 z Genoą, a Carlos "zdecydowanie najlepszy" Bacca nic nie strzelił. Warto zobaczyć, jak wygląda mecz w wykonaniu naprawdę wybitnego napastnika. A tak serio to ogólnie kapa, jeden z solidniejszych graczy, Kucka - samobój, Donnaruma nie najlepiej, bohater Locatelli też niespecjalnie. Karol Linetty - chociaż naprawdę dobry i chwalony w Sampdorii - akurat przeciwko Juventusowi zasiadł na ławce. I Sampa dostała 4-1. W bardzo dobrej formie jest Wojciech Szczęsny. W niektórych miejscach chwalony jest też Łukasz Skorupski z Empoli, choć nie jestem pewien, czy słusznie.
-
Ach to wyciąganie wniosków o pracy trenera na podstawie ostatnich 90 minut. Guardiola już zdążył być geniuszem i wygrać ligę oraz beznadziejnym, a dopiero październik. No i teraz jest przegrał jakiś pucharek rozrywkowy, ojej. Swansea, Tottenham i Southampton to na oko ekipy, które najbardziej nie leżą City względem stylu gry. Z Evertonem pomógł Stekelenbóg. Ogólnie nic strasznego, pytanie co teraz. De Bruyne kontuzjowany, Sterling jak co roku w połowie października przestaje być porównywany do Messiego (rok temu było tak samo). Jeśli City straci jakieś punkty w listopadzie, to będzie większe rozczarowanie z ich strony.
-
Jakiś Mario 3D raczej na Switcha wyjdzie i temat stanie się realny. Pewnie prędzej niż później - minęło kilka lat. Pokazane w wideo fragmenty na pewno pochodzą z jakichś zaawansowanych prac. Można zawsze wyrażać swoje chęci, przypuszczenia itp. Fajne, niefajne - nie wiem, ale wiem, że żyjemy w świecie, w którym temat o Red Dead Redemption 2 ma 30 stron...
-
I dzieje się! Cleveland zawiesiło upragniony baner i gra z Knicks. Mam nadzieję, że nie będę w tym roku spędzał tyle czasu na NBA. Knicks zaczynają teraz piątką Rose - Courtney Lee - Carmelo - Porzingis - Noah, która... może nie jest taka zła. Cleveland właściwie po prostu utrzymało skład, ale ogromnym kosztem. LeBron za ten rok dostaje 30 milionów, i pierwszy raz w życiu jest najwyżej opłacanym graczem ligi. Cavs zapłacą ponad 30 mln dolarów podatku od luksusu - a akurat w tym roku, po znaczącym wzroście limitu, tylko Portland płaci jakikolwiek (swoją drogą, geez, Portland? Allen Crabbe za prawie 20 mln rocznie to umożliwi). Warriors kręcą się w okolicach 10. miejsca jeśli chodzi o sumę płac. Ich ostatnim graczem został JaVale McGee. Ale następny rok, kto wie - kończy się kontrakt Curry'ego, Iguodali i paru chyba przydatnych weteranów, no i Durant może odstąpić. Insza ciekawostka, kto ma w tym sezonie drugi najwyższy kontrakt w lidze? Kilku graczy ex aequo po 26,5 miliona, w tym Al Horford, Mike Conley i DeMar DeRozan.
-
No trochę by mnie to zdziwiło, bo jednak nawet NVidia Shield działa dłużej, nawet dwukrotnie dłużej, a po N spodziewać się można prędzej poświęcenia "mocy" na rzecz długości życia baterii, niż odwrotnie. I wypowiedzi firmy, choć niekonkretne, raczej też zaznaczają właśnie takie podejście. Rozdzielczość 720, na jakiej ma działać ekranik, to w porównaniu do współczesnych tabletów nic specjalnego, delikatnie mówiąc, ale oznacza sporo mniej pikseli do przeliczania. Ale. Źródło wydaje się dość wiarygodne. Trudno sobie wyobrazić, by te dev kity nie odpowiadały ostatecznej specyfikacji technicznej konsoli wychodzącej w marcu. 3 godziny działania handhelda to byłby kolejny kosztowny kompromis.
-
Jeez, a propos nagród i durnych opinii. Dziś wieczorem jak się okazuje przyznano nagrody Premios La Liga. Nagrodę dla najlepszego gracza sezonu dostał Griezmann. Ba, dostał ją na podstawie czegoś, czego 99% komentujących w sieci nienawidzi najbardziej - algorytmu mierzącego różne rzeczy dziejące się na boisku. Ależ hejt się toczy w sieci...
-
W sumie to dzisiaj wyhaczyłem w paczce kolejnego epika i legendę i tak patrzę... no kurde, mam prawie wszystkie karty Starych Bogów. Brakuje trochę legend i epików, ale nawet nie tak wiele. Zresztą ostatecznie tylko kilka legend okazało się specjalnie przydatnych. To chyba czas na nowe rozszerzenie, gdzie znowu - wszyscy się dawno znudzą nowymi kartami, gdy ja za darmoszkę powoli je będę zbierał. Chociaż nie wiem, co te nowe karty mogą wnieść. Pisałem to już dawno temu, zwłaszcza po Lidze Odkrywców, gdzie wprowadzono kilka wyjątkowo wpływowych legend (ale zauważmy - nawet w ich przypadku, obecnie wszystkie z nich są używane w grze na serio naprawdę rzadko, nie mają startu do topora 3/2, niedocenianego początowo totem golema, który po prostu niszczy siłą, itp.). Na tyle prosta gra - nie wiem, co jeszcze może wnieść, jakie karty, bez dodawania nowych zasad, elementów, żeby coś się znaczącego działa. Zostaje oczywiście tzw. power creep. Bo tak ogólnie - ostatnia przygoda miała jak dla mnie dość niewielki wpływ na to, jak się gra. Także celebrowane nerfy za wiele nie zmieniły. Nadal szaman rządzi. I właśnie mocniejsze karty oczywiście są na to receptą. Nie będzie to cieszyć ludzi, ale na pewno będą nowe karty do zebrania. Nowe zadania? Już nie jestem ich fanem. Dostałem: zagraj 20 stronników z prowokacją. Tak patrzę, kurczę, z moimi taliami to nie mam żadnej, gdzie by było ich sporo, to mi zajmie wiele dni... Losuję jeszcze raz. Co wypada: zagraj 75 murloków. Ech... To uczucie jak rzucasz murloki w skleconej w 30 sekund talii typu "nie mam pojęcia, co robię", ale czasem zbliżysz się do zwycięstwa i koleś srogo rozmyśla, jak tu wybrnąć z tej twojej przewagi... Ok, wygrałem kilka meczów tym szajsem na 11. randze. Piękna, śmieszna sprawa. Jednak te questy to może był dobry pomysł.
-
Shopmiler, nie słyszałem o takim sklepie, promocje tam chyba nie za często mają ale zobaczymy, ok, dzięx, rozbawiło mnie że tak po prostu piszesz takie rzeczy na tym forum, taka kompletna obojętność na to do kogo piszesz Jak u użytkownika M. (Oczywiście ty akurat masz rację, ale nie wiem, kogo to obchodzi.)
-
Oficjalnie za rok kalendarzowy, ale serio, naukowcy tego nie przyznają, właściwie nie ma to znaczenia. Mogą wpisać kogo chcą i za co chcą. Np. za Euro. Albo za jeden mecz w lutym. Nikt nie sprawdza. W sumie to dużo bardziej mnie interesuje, kogo wybrali do głosowania, niż kogo z piłkarzy do głosów. Ale z tym się tak bardzo nie afiszują, w sumie nie mogłem znaleźć, kto głosował. Już lista "Four Four Two" jest ciekawsza, gdzie zawsze jakaś konkretna osoba musi choć kilka zdań napisać uzasadnienia.
-
Ach, liczba goli i asyst! Nie mam opinii na temat lat, kiedy nie interesowałem się aż tak piłką, ale widzę jak to wygląda teraz, na jakiej... wąskiej podstawie każdy z tych dziennikarzy formułuje swoje opinie, i generalnie niezbyt widzę sens wyrażania zdania, który piłkarz "zasługiwał". Dyskusja absolutnie o niczym. Dwa konkretne argumenty to jakie wyniki miał zespół, w którym grał (albo siedział na ławie) m.in. ten gracz, a drugi to ile goli dany piłkarz zdobył (jak wiadomo wszyscy piłkarze mają w każdym meczu te same role i ich jedynym wpływem jest to, ile goli zdobędą). I tyle w kwestii argumentów o tym, który piłkarz na co "zasłużył". Jakimś cudem ludziom wystarcza do kłócenia się. Akurat dzisiaj ogłoszono nominacje do Złotej Piłki, bo teraz robi ją znowu tylko "France Football" i zrobił to szybko, nagrodę przyzna pewnie w grudniu. Ogólnie niespodzianek na takiej liście nigdy nie będzie. Ale widać, że Euro bardzo głosujących obchodzi, a Copa America i inne rozgrywki nie bardzo, więc jednak chyba nie ma sensu stawiać kasy na Messiego. Oczywiście ludzie w necie jęczą głównie o brak paru piłkarzy z największych klubów, Boateng, Ozil, stoperzy Juve. Jak co roku. Hej, przynajmniej Diego Godin jest nominowany! Na marginesie, zawsze marzy mi się taki scenariusz, że Henry w końcu skupi się na trenerce i zostanie pierwszym trenerem w jakimś klubie i będzie trenował lepiej niż Zidane, ale nagrodę dla trenera roku i tak dostanie Zidane, żeby wetrzeć sól jeszcze głębiej. Na razie jednak jest tylko prezenterem TV i asystentem w kadrze narodowej - taki francuski Gary Neville, do bycia trenerem daleko.
-
No piłem głównie do rozwijanej wizji przez Orzeszka i parę innych przytakujących, że potencjalni klienci to osoby co to nie wiedzą co to GTA itd. No raczej tak nie jest. Naprawdę większość osób wie i się interesuje i decyzje stojące za wyborami typowo nie są odmienne od tych, jakie są na forumku. (Także jeśli chodzi o niemałą, choć też nie jakąś wielką, grupę, dla której powodem do kupna konsoli, a co za tym idzie bycia potencjalnym klientem, jest jakaś tam "moc"). W sensie, cmon, napisane było, że Xbox One S się sprzedaje, bo ludzie go kupują jako odtwarzacz UHD, come on... Albo tekst, że w Polsce się stygmatyzuje ludzi z konsolami... Nie było tak za bardzo nawet jak miałem 10 lat, było bardziej niszowo, dorośli rzadko grali w giereczki, ale raczej z braku promocji i kasy, a teraz to wręcz trudno by mi było wymyślić znajomego, który nie ma któregoś Playstation. Aż mnie to irytuje, bo ukradli mi hobby i nagle to ja jestem ostatnią osobą na świecie, która nie przejszła Uncharted 4 czy Bloodborne. Do tego piłem. Zapalonych graczy śledzących newsy (o tyle choć, że wiedzą, kiedy wychodzi nowe Red Dead Redemption, Arkham i Last Guardian) jest bardzo dużo i stanowią decydującą część rynku. Oczywiście są granice, i takie indyki, które mnie interesują, faktycznie mają już wpływ niewielki. Co widać chyba na przykładzie Vity, która faktycznie może okazać się pewnym protoplastą Switcha, zobaczymy. Trochę tego było, ale na forumku, czy w globalnym sensie - mało kogo to obeszło, a Vita sprzedała się w minimalnych ilościach, mimo... no można długo wymieniać, jakie miała cechy i potencjalne zalety. Ale GTA prawie każdy potencjalny klient dowolnej konsoli zna i kocha, bez przesady. (Pomijam tu ludzi, którzy grają na Facebooku itp., bo gadka była bardziej o porównaniu konsol i rynku nowych gier, to co interesuje wydawców i co decyduje, czy typowa duża gra wyjdzie na jakie konsole. Nawet jak 7 miliardów ludzi gra na Facebooku to nie ma specjalnie wpływu, czy akurat nowy Tomb Raider i Bioshock wyjdą na PSXbox, czy także na Wii U). Co do różnych powodów to mniej więcej się zgadzam. Piłem bardziej do tekstów w stylu "no na Wii U nie było multiplatform bo wyszły mocniejsze konsole". Starałem się wykazać czarno na białym - jakby nie wyszły mocniejsze konsole, to też by nie było.
-
Aż sprawdziłem kursy u bukmacherów i aż taka dominacja Cristiano mnie nieco zaskoczyła. Aż chyba postawię na Messiego, można zarobić 7 do 1. W 2010 roku kurs na Messiego był 15 do 1. Wszyscy że Sneijder, bo Inter wygrał LM i Holandia medal... Nawet nie należał do najlepszych graczy Interu, ale ludzie do dziś klepią jak automaty, że Sneijdera okradli. Może i w tym roku okradną kogoś, kurs jest atrakcyjny.
-
Krysztiano na razie w lidze oddał 39 strzałów i 2 gole. Na Euro 44 strzały i 3 gole. Ale Złota Piłka musi być, bo przecież Real wygrał LM, a Portugalia Euro. Nie no tak serio to w słabej formie jest, jak na siebie. Już pisałem, że jak dla mnie to pierwszy raz wygląda po prostu, jakby się starzał. Jego gra fizyczna jest na innym poziomie. O ile Bale np. nadal rozwija swoje umiejętności wbijania się z główką, to Cristiano w tym sezonie właściwie nie istnieje w tym jeszcze niedawno wybornym dla niego aspekcie. Nadal dobry piłkarz, który robi wiele rzeczy, jego obecność w jedenastce nie byłaby problemem dla żadnej drużyny. Real jest liderem najsilniejszej ligi świata. Nie jest w żadnym rozumieniu źle. Ale to ciekawe, że jeszcze niedawno BBC zdobywało tak z 90% ich goli w pewnym okresie, a teraz zespół inaczej rozkłada akcenty, brylują w nim głównie pomocnicy, a gole zdobywa niemal każdy po równo.
-
No fakt, pomyłka w pisaniu, zresztą nieoddanie celnego strzału to chyba nie jest AŻ TAK rzadkie, żeby się nigdy nie zdarzyło. Ale tak, nie oddali nawet farfocla w ręce bramkarza z 30 metrów. Całkiem możliwe, że nie widziałem w życiu meczu, w którym jedna drużyna gościłaby na połowie rywala AŻ TAK rzadko. I... 0-0.
-
Nie no wolę dać 515 za Berwicki niż 300 za coś z plastikową podeszwą zręcznie ukształtowaną że niby wygląda jak skórzana, pytanie gdzie takie przeceny że Berwicki za 515. Chociaż w sumie dobrze wiedzieć o tych Zignach, trochę nędza ale za tę cenę mogą okazać się koniecznością...
-
No Balo - no problem, Alassane Plea zdobył hat-tricka i Nicea ma już 6 punktów przewagi nad PSG. Paryżanie grali z Marsylią w najbardziej prestiżowym francuskim meczu i Marsylia pobiła rekord, bo raz pierwszy w historii pomiarów jakiś klub w meczu Ligue 1 nie oddał ani jednego celnego strzału przez 90 minut. Ale 0-0 wyciągnęli. edycja: ani jednego strzału w ogóle! Wspomnę o Polakach, bo to pewnie więcej osób obchodzi. Otóż Krychowiak w ciągu ostatniego miesiąca zagrał jeden mecz. Nie wyglądało to aż tak źle - miał sporo odbiorów itp., PSG mecz wygrało, ledwo. Jednak opinie zebrał we Francji słabe za ten mecz. Po prostu uznano, że słaby jest. Wskazywano, kiedy łatwo psuł podania albo nie zatrzymywał rywala. Wytykano, że przegrał walkę o środek pola z podstarzałymi Pedretttim i Alou Diarrą. I tęskniono za Mottą. Glik nie gra nic specjalnego. Czasem coś takiego słyszę, ale z Polski. We Francji mało kto po tylu meczach serio uważa, że to on jest lepszym stoperem Monaco, a nie niejaki Jemerson. Który kojarzy mi się zawsze z jednym, mianowicie że w którymś wywiadzie stwierdził, że koledzy mówią na niego Blackenbauer. Grosicki jak zawsze - wystaw w pierwszym składzie to padaka, wpuść z ławki to wygra mecz. Gol i asysta z Marsylią z ławki - potem 3 mecze w pierwszej jedenastce i wszystkie słabe - teraz znowu z ławki i dwa gole przeciw Nantes.