Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 383
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. Nawet nie myślałem o temperaturze, ale fakt, w najlepszym razie to konieczność kolejnego kompromisu. Przegrzewanie się to spora bariera dla praktycznie każdego producenta, także np. Nvidii robiącej Shield. Na pewno stosunek ceny do działania konsoli będzie przez to niższy, niż w przypadku konsol zaiste stacjonarnych. Wii U do potęgi, ogólnie, czyż nie. Kompromis za kompromisem. Ktoś powie: ale Jarek, ty całe życie używasz Thinkpadów, mimo że za tę samą kasę komputer stacjonarny miałbyś lepszy, a przecież i tak w domu tylko stoi i podłączasz do HDMI i bezprzewodowej klawiatury i myszki. Ok, w pewnym sensie Switch jest podobny do laptopa. Tyle że po pierwsze, komputery są używane przez każdego w wielu celach (jeśli ktoś używa komputera do pracy czy nawet załatwiania spraw z domu, to trudno nawet mówić o cenie, jest to źródło zarobku). Ich wydajność pod względem użyteczności jest znacznie, znacznie wyższa niż konsoli do gier, którą MUSI mieć jedynie grono zapaleńców. Przeciętni ludzie sięgają zazwyczaj po jedną konsolę, nie wszystkie. Konkurencyjność jest, zdaje mi się, bardzo istotna (o czym Nintendo chyba się dość dobrze przekonało przez ostatnie 20 lat?). Za tym idzie oczywiście rynek software'u. Mój laptop ma takie same oprogramowanie, co komputery stacjonarne, w przypadku konsol zaś oprogramowanie jest w ogromnym stopniu zależne od bazy użytkowników tego konkretnego sprzętu. W sumie można by mówić dłużej, ale ostateczny wniosek zawsze wyjdzie ten sam: te kompromisy nie sprawiają, że Switch jest sumą stacjonarki i handhelda. W sumie najlepsze, czego oczekuję, to że będzie dobrym handheldem, tyle że za 1300 zł. Jak będzie dużo fajnych gier to będzie fajny, bardzo fajny. Ale to zależy od sukcesu rynkowego, a tego... no chyba nie wróżę, zobaczymy.
  2. ogqozo

    Premier League

    Ormianin jak najbardziej jest rozgrywającym, i to genialnym. Grającym zazwyczaj na boku od środka, tak, ale w sumie tylko oficjalnie, bo kręcił się zazwyczaj po różnych miejscach. W Dortmundzie ostatnio grał na prawej, żeby móc iść gdzie chce gdy Piszczek i np. Durm hasali po prawej flance, albo też na lewej, gdzie mógł konstruować akcje z Hummelsem i Guendoganem. W samej idei wystawienia go na środek nie ma nic strasznego, w zależności od reszty ekipy. Ale z tego co pamiętam, to w United przeciwko Man City grał bardziej jak typowy skrzydłowy, co też umie robić jakoś tam. To znaczy wypadł wtedy słabo, ale ogólnie da się go tam wystawiać. Beka że nie gra, no ale ma teraz nowe wyzwanie w życiu. W Doniecku i w Dortmundzie też był krytykowany na początku. Wypłatę ma zapewnioną, Mino Raiola też swoje zarobił za rzucanie krzesłami na spotkaniach z BVB.
  3. Po tylu latach dziś pomyślałem: "ciekawe, o czym oni gadają w temacie Klocki Lego, że aż 130 stron". Wchodzę, a tam o klockach Lego.

  4. ogqozo

    własnie ukonczyłem...

    The Banner Saga! Jakby ktoś nie wiedział, to coś w stylu Fire Emblema w świecie nordyckim, z większymi częściami pomiędzy walkami nawiązującymi bardziej do tradycyjnych gier RPG. Dla mnie chyba odkrycie roku i jakiś tam kandydat na GOTY, bo nie oczekiwałem wiele po gierce z peceta, a tymczasem przeszedłem całość ziutkiem jednego dnia, gdy nie było akurat pracy. Po pierwsze - gra ma faktycznie dobry scenariusz. Nie to coś w stylu "Hollywood, tylko gorzej", co się nazywa "fabułą" w niektórych miejscach. Gra jest dobrze napisana, stawia przed dość ciekawymi decyzjami dialogowymi. Nie stoimy nigdy przed długimi stertami nudnego tekstu jak w wielu pecetowych RPG-ach, a jednak zdecydowanie jest to opowieść stawiająca na bystre słowo - i ładną muzykę. Nie ma w tym scenariuszu specjalnie mętnych niedopowiedzeń ani chaosu, ale też niczego się czytelnikowi nie tłumaczy jak dziecku - ależ celebrować trzeba takie gry w 2016 roku! Scenarzyści "Wołynia" mogliby się uczyć. Świat przypomina na pewno ten z książek George'a Martina. Żyjemy w świecie, w którym jest ciężko i ktoś raczej umrze. Postaci to ludzie wojny, odzwierciedlają życie w zagrożeniu. Nigdy nie jest pewne, kto będzie zdrajcą, a kto nie, ani w ogóle czy postępujemy właściwie w jakichkolwiek decyzjach. O dziwo, nie ma za to permanentnej śmierci w walkach, co w połączeniu z paroma innymi specyficznymi decyzjami (m.in. obie strony walki mają zawsze ruch naprzemian - nawet jeśli liczebnie jest 2vs8) sprawia, że podchodzi się do walk w dość specyficzny sposób. To raczej zaleta. Ja się wkręciłem. Pomiędzy walkami staramy się rozwiązywać konflikty i robić co trzeba, by w grupie nikt nie padł z głodu (albo i możemy na to pozwolić, by zdobyć inne rzeczy w zamian. Ostatecznie masowe śmierci głodowe w naszym obozie okazują się... zaskakująco lekkie w konsekwencjach). Nawet jeśli przegramy walkę, gra nie zatrzymuje się, ale idziemy dalej, zranieni i musząc się leczyć - może to wkręcić w nieprzyjemny system domina (im gorzej, tym trudniej), ale też gra nie jest specjalnie trudna, by "zaliczyć", a to daje grze bardzo przyjemne, płynne tempo, że oto faktycznie uczestniczymy w prawdziwej historii RPG, gdzie wszystko ma konsekwencje i nie ma jednego słusznego podejścia, wszystko jest częścią opowiadania. Aż do finałowej walki. Niestety nie można jej przegrać i to mnie zdenerwowało w tej nagłej zmianie. Bo też nie można się do tej walki przygotować - ani odpocząć, ani "podpakować" poziomy postaci czy zebrać hajs na przedmioty. Tutaj też odzywa się nieco negatywnie, że gra nie ma opcji zapisu - zawsze jest tylko autosave po każdym zdarzeniu. Powiedziałbym, że wobec tego gra pachnie wręcz... FTL, w tym, jak spójną i różnorodną całość tworzy każde przechodzenie gry. Oczywiście, nie jest aż tak niepowtarzalna, nie. Ale jest dość materiału na co najmniej dwukrotne przejście. Wadą gry jest jej długość. Może to dziwnie brzmi, gdy zazwyczaj mówię, że wolę 2 godziny dobre niż 40 średnich. Ale ten temat aż się prosi o większą skalę, niż te ok. 10 godzin, jakie zajmuje przejście. Wiele elementów jest nierozwiniętych - np. wątek "wojny", kiedy to zarządzamy "surowcami" (wojowie w naszej grupie zbierani różnymi decyzjami podczas gry), by wpłynąć na poziom trudności walk i vice versa. Pojawia się ten mechanizm, ale zaraz znika. Chciałoby się, niczym w "Pieśni Lodu i Ognia", cały tabun postaci tworzących to fajne uczucie, że nikt i wszyscy są wyjątkowi i że obserwujemy coś więcej niż historię kilku bohaterów. Ale to oczywiście wymagałyby objętości - tutaj mamy postaci może ze 20, ale nie naraz. Jest to "ensemble piece", ale w małej dość skali.
  5. Bethesda nic nie potwierdza, to nie to samo. Potwierdzili, że coś tam gmerają na konsolę. Zresztą w przypadku zwiastunu, który wręcz krzyczy "to prowizorka, chodzi nam TYLKO o pokazanie jak ogólnie działa konsola!", akurat konkretne tytuły naprawdę chyba nie mają znaczenia. Nie zdziwiłbym się, gdyby N po prostu wkleiło Skyrima żeby jak najszersze grono osób pomyślało "aha, czyli normalne gry, tylko że można je zabrać ze sobą".
  6. Nastawione na granie poza domem to jest Pokemon Go. To mobilne doświadczenie można teoretycznie jak najbardziej zreplikować konsolowo (czy się opłaca to inna sprawa, ale też nie wiem, czy ten Switch się opłaca). Pokemony zresztą robiły to, na ile technologia pozwalała, od lat 90. Na pewno masa osób będzie faktycznie wychodzić na spacer z psem grać w Zeldę 3D, obsługiwaną przez wiele przycisków i gałki, na tablecie za 1500 zł, który nijak nie mieści się ani do jakiejkolwiek kieszeni, ani do jednej ręki. W ogóle nowa Zelda brzmi jak doświadczenie najlepiej przeżywane z dźwiękiem z głośniczka na 6 calach, gdy cały czas odwracasz wzrok zobaczyć, co tam dokoła i gdzie pies. Następne Czeskie Granie też nie będzie na jego TV z HDR i wklęsłością i co tam ma, na padach, tylko czterech kolesi siądzie w parku i będzie się wpatrywać w ekran 6,5 cala z terkotkami wygodnymi niczym GB Micro w ręku. Codzienna sytuacja. Na pewno developerzy będą poświęcać sporo czasu i pieniędzy żeby robić gry czy tryby w grach dostosowane do takich życiowych sytuacji. To jest gimmick, czasem przydatny, kosztowny, ale ogólnie gimmick, nie dotyczy natury konsoli i gier, które na nią będą powstawać.
  7. No było właśnie mówione. 2018 i koniec wsparcia jesli dobrze pamiętam. Ale w kontekście tych spekulacji to one miały mieć oczywiście wydźwięk "aż do 2018", nie "tylko do 2018". Nintendo nic nie zrobiło, by tak do tego podchodzić "wow, kasujemy dział przenośny, żeby móc robić więcej gier na jedną konsolę!". Na razie to konkretnie wygląda tak, że mają dwie konsole, na które nie wychodzi ostatnimi czasy prawie nic. I zapowiedzieli jedną, na której pokazali tyle, że będzie Mario, Zelda, NBA i port Skyrima. Czyli dwie gry, które zawsze robią, i dwie pozycje będące niesamowicie małym wydarzeniem w branży. Reszta to kwestia wyobraźni. Ale ogólnie N nie zrobiło nic, by sugerować, że to "ma" być ich jedyna konsola. Wyjdzie jak wyjdzie. Jak będzie popyt to i tak będą gry, a firma może robić inne rzeczy albo nie, w zależności czy uzna, że będzie i na nie popyt. Jak robili DS-a to też było wiadomo, że nie wiedzą jeszcze, czy to nie będzie tylko eksperyment i za dwa lata nowy GameBoy, czy też jednak DS uczyni GameBoya niepotrzebnym. Akurat ten eksperyment się udał. Wiele innych się nie udało. I nic, nie brnęli w nie, tylko robili inne rzeczy.
  8. To znaczy tak ogólnie to nie ma żadnego generalnego planu, żeby porzucić 3DS-a. I do tej pory nie powiedziano ani nie pokazano nic, co by sugerowało, że na tę konsolę mają być jakieś "handheldowe" gry. Marka sama w sobie nie robi gier, tylko ludzie. Pracownikiem Nintendo się nie jest genetycznie na całe życie, zawsze ta sama liczba - tylko się nim jest w większości na projekt, często na kilka miesięcy. Ilość robionych gier przez daną firmę zależy od budżetu i tyle. A budżet zależy od zakładanej sprzedaży. Nie ma żadnego automatu, że jak zrezygnują z drugiej konsoli, to na tę jedną będzie dwa razy więcej gier. Tak to sobie można wyobrażać tylko wtedy, jeśli sprzedaż software'u będzie sumą obu. A to wcale nie jest gwarantowane. Na pewno nie ma nic wspólnego z tym, ile jeszcze jest produktów pod egidą danej marki. Tak samo: gdyby Nintendo jutro zaczęło sprzedawać ziemniaki, to nie znaczy automatycznie, że będą robić mniej gier - po prostu zatrudniliby odpowiednią liczbę osób znających się na ziemniakach do tego nowego działu, a działy gier nadal pracowałyby w założonej pojemności. Równie dobrze Nintendo może mieć za jakiś czas jedną konsolę na poziomie popularności Wii U, i gier na nią będzie po prostu tyle, co na Wii U. Tak że jak ktoś się dzisiaj cieszy że dostanie więcej gier naraz, jeśli faktycznie usypiają 3DS-a... Trochę może szarżować z wyobrażeniami.
  9. ogqozo

    Hearthstone

    Ostatnio niewiele gram, nie słyszę nic o tym, co się dzieje w grze. Chyba więc za wiele się nie zmieniło po tych kilku zmianach w kartach. Ale dziś po arenie odkryłem, że internety nie kłamią i faktycznie można mieć takiego fuksa z jednym pakietem... To znaczy w sumie żadnej z tych kart nie używam, ale wiadomo pył cnie. Dzisiaj nowy patch, największa zmiana to chyba nowe questy - i dla mnie fakt, że już teraz karty z Karazanu nie są częstsze na arenie. Tymczasem podobno za tydzień podczas Blizzconu ma zostać pokazane nowe rozszerzenie. Aha, jest też zabawa z tymi mistrzostwami. Otóż na stronie Blizzarda można wytypować swojego zawodnika i za każdą jego wygraną dostanie się paczkę. Nie mam pojęcia o tych kolesiach, ale postawiłem na faceta o pseudonimie Breath. Bo Breath to za(pipi)isty nick.
  10. No Zelda czy Mario takie jak na Wii U mogą w sumie równie dobrze wychodzić na PlayStation i wiele się nie zmieni, ale granie handheldowe to nadal będzie trup. Na iPhone'a nie ma mowy o robieniu dużych gier za 200 zł. Będzie może coś jak Pokemon Go z aspektem przenośnym, i coś jak Pokemony na konsole, które będzie mieć funkcje takie jak wszystkie inne gry.
  11. No w sumie jeśli nowego DS-a nie będzie, to właśnie obserwujemy ostateczny koniec grania na małym ekranie, trochę płaczę. Pokemony robione na ten tablet z koniecznością optymalizacji pod TV to już będzie inna gra. Ale w sumie tak działa dobór naturalny na naszym rynku, na 3DS-a też gry były coraz mniej "małe", czy komuś się podobało czy nie. Przynajmniej nie ma ekranu dotykowego i kompletnej androidyzacji, co przed ogłoszeniami Eurogamera w sumie wielu z nas miało podstawy podejrzewać.
  12. Pewnie nie. Technicznie nie wydaje się sensowne. Mówię o tym co widać na filmiku.
  13. Swoją drogą to czekam na opinie forumowych wyznawców kościoła świętych 60 klatek o tym, co widzimy jak koleś gra w Zeldę w trybie handhelda. 900 rozdzielczości i szarpane 15 klatek na konsoli za 1400 zł? Brzmi jak przepis na szacun forumowiczów.
  14. Nie grałeś na GB Micro to nie rozumiesz. To jest dużo lepsze niż pady na domówkę.
  15. Mając całą historię za sobą można zdecydowanie powiedzieć, że NIEKTÓRE. Jak wiele, to zobaczymy. A czy FIFA 17 będzie wyglądać jak na PS4... raczej podobnie. Robienie na nową konsolę jest znane jako trudne, więc można się spodziewać, że będzie gorzej niż na PS4 pod pewnymi względami.
  16. Arcydzieło wygody, estetyki i designu, który zadowala hardkorowców oraz nie jest skomplikowany dla casuali. Granie w gry od marca będzie 1000x lepsze.
  17. No to też dawno było wiadomo, zapewne do 64 GB startowo, ale raczej wydawcy i N będą chcieli iść w stronę ściągania na konto.
  18. Ot reklama TV. Nic nowego się nie dowiedzieliśmy. Konsola i sterowanie wyglądają na tym filmiku śmiesznie prototypowo jak na premierę w marcu. Można od razu czekać na ulepszoną 100x wersję, jak z DS-em i 3DS-em. I GBA.
  19. Jak dla mnie różnica jest taka, że pokazanie konsoli to jakieś wydarzenie. Zobaczymy coś nowego. Większość rzeczy o NX nieoficjalnie wiemy, ale np. nie to, na ile "przenośny" będzie. No i w ogóle jak wygląda. Z kolei zwiastun gierki? No nic na nim nie będzie nieoczekiwanego. Gracz będzie chodzić fajnym silnym facetem po świecie 3D, będzie trochę strzelania z pistoletu, jazdy konnej, zwiedzania świata. Padną ze dwie fajne silne kwestie. Wykonanie będzie takie jak w RDR z lekkimi zmianami. To nie jest premiera gry, żeby to nazwać jakimś wydarzeniem. Jestem pewien, że tysiąc razy więcej uwagi Nintendo przywiązuje chociażby do niedawnego obniżenia im ratingu przez jedną z agencji.
  20. Fanatyków Rockstara, jak każdych fanatyków, można tylko ignorować. Ale, nie no, to jest niesamowite. W środku nocy Nintendo ogłasza, że z samego rana pokażą konsolę. Wyobrażam sobie, jak siedzą pocą się nad zmontowaniem czegokolwiek, co pokaże światu, że spoko, konsola jednak niedługo będzie skończona, i o drugiej w nocy, jak im się uda coś sklecić, to leci telefon do Reggiego i panie, coś mamy, a on od razu "no to dawaj dawaj, jutro siódma rano ma być online".
  21. ogqozo

    Champions League

    Bravo też po stronie plusów dla Barcy, podobało mi się jak przytomnie odegrał do blaugranowej koszulki Suareza tak jak trenował to latami, zero zawahania, duży spokój. Nie no dobry i zły mecz obu stron zarazem. City raczej może być zadowolone z takiej gry na wyjeździe przeciwko najlepszej drużynie świata. Tylko lepiej by było jeszcze nie darować im tylu goli. Nie no żartuję, takie błędy nie biorą się znikąd tylko z nieustannej presji. Umtiti wiadomo.
  22. ogqozo

    Champions League

    W Europie nie ma już słabych drużyn poza Manchesterem City hehehe cnie powiedzonko. W sumie to po tym, jak PSV jednak przegrało oba mecze, to jedyna grupa z walką o awans to chyba B, gdzie Napoli przegrało z Besiktasem, jeszcze jest Benfica, więc nikt nie jest niczego pewien. No i nie wiem, może Gladbach w ramach swojej sinusoidy jeszcze urwie punkty komuś silnemu i powalczy o awans też.
  23. ogqozo

    Champions League

    Rywal ceniony, to i pochwały. Na Weszło jest już bodaj 6 tekstów o tym, że wynik słaby, ale przynajmniej była walka, ambicja, bieganie i klarowne sytuacje... Ech, gdyby tylko grał Pazdan... Nie że złośliwie, ale w sumie mogłaby już Legia jakoś odpaść z Ligi Mistrzów. O tym już wszystko chyba napisano, co można było. Coś tam się działo, ale nie za wiele. Z każdą gwiazdą zagrali, wyniki są jakie są, w sumie chyba starczy. Taki Sporting - klub, który wychował kilkunastu mistrzów Europy - walczył w niezwykle ważnym meczu o awans i przegrał. Chyba przesądzając, że awansuje BVB. Neverkusen jak zwykle grało jak nigdy, ale nie wygrało jak zawsze. Lyon dostał na talerzu szansę na włączenie się do walki z Juve, ale nie skorzystał. Porto w końcówce uratowało się przed blamażem, jakim byłby 1 pkt. po trzech meczach w słabej grupie. Leicester i Ryiad Mahrez nie błyszczą w Anglii, ale w LM owszem. A tu jeszcze trzy kolejki Legii, gdzie główne narodowe emocje to chyba nadal będzie liczenie, czy pobiją rekord najgorszego bilansu w historii LM. Oraz, jak sądzę, będzie w necie mniej fanów niż wcześniej wciskania słabiaków do LM "żeby nie faworyzować bogatych". W tym roku mają wyjątkowo słabo - mistrzowie Polski, Belgii i Chorwacji to razem 0 punktów. Bułgarzy też nie szaleją. Tylko Kopenhaga przyzwoicie.
  24. ogqozo

    Pokemon Sun & Moon

    Ogólnie to lubię, kiedy w grze są tylko nowe pokemony. To chyba było tylko w Black&White, nie? Fakt, że na całą grę tylko 150 pokemonów, licząc rzadkie, ewolucje, kilka "głupkowatych" - jest trochę mały wybór. Ale wybór jest przereklamowany. Lubię, jak gra "zmusza" do oglądania nowych pokemonów zamiast zawsze Machamp, Golem. Gyarados, Heracross itp... Ciekawiej jest nowe i zawsze i tak starałem się tylko brać nowe. W Black&White miałem więc bez problemu faktycznie nowy skład i przechodziłem grę wiele razy. Używałem ostatecznie niemalże każdego pokemona. Balans typów to inna sprawa. Nigdy nie jest satysfakcjonujący. Lodowe to zwłaszcza typ, którego GameFreak chyba nienawidzi - zawsze jest ich mało i późno, a to bardzo przydatny typ. Najlepsze, co można mieć, to zawsze Ice Beam z TM-a jakiemuś wodnemu. Zawsze. Za największy żal uważam do dzisiaj fakt, że w remake'ach Gold-Silver spośród dosłownie kilku pokemonów, których nie było aż do końca, był Sneasel - mimo, że dostał w tamtej generacji bardzo fajną i bardzo mocną ewolucję, a oryginalnie pojawił się właśnie w Gold-Silver.
  25. ogqozo

    Premier League

    No w sumie fakt, Chelsea na wyjeździe z mocnymi rywalami wtedy podobnie dość wypadała. I były remisy, choć nie 0-0. Za wyjątkiem słynnego meczu z Tottenhamem na Nowy Rok, który przegrali 5-3, trochę pechowo. Tak że, hm, no jak widać chyba akurat w tym aspekcie da się wygrać tytuł grając tak. Pytanie, czy Liverpool to taki potentat, żeby go tutaj porównywać. No ale ok, na pewno ten jeden mecz sam w sobie nie świadczy, że nie mogą zająć wysokiego miejsca. Ale dodajmy jak wyglądały mecze z Hull, Stoke, Watfordem... i tutaj już trudniej o porównania z jakąkolwiek ekipą dowolnego trenera, która by sięgnęła po tytuł. Bailly jest młody, spokojnie, jeszcze się oduczy grać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...