-
Postów
23 383 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Mi trudno uwierzyć, żeby z faktu, że akurat Warriors przegrali 3-4 w finałach, z ekipą również mocno opierającą skład i taktykę o spacing, miało wynikać, że NBA automatycznie cofnęła się o 20 lat. Ani nawet o 6. Bo i jak konkretnie Wade czy Rondo - może w tym nieźli gracze, ale LeBronem też nie są - mieliby zignorować reguły obrony w stylu Thibodeau, która zagęści przeciw nim pod koszem i tyle. Nikt od bardzo dawna nie zdobywał dużej ilości punktów w ten sposób. Oczywiście, oni się znają na koszu i robią to świadomie. Powiem tyle, że to... brawurowy plan. Trójeczki i obrona obręczy? Raczej dobre. Praktycznie co roku o tej porze ludzie mówią "wow, Bulls będą walczyć o wygraną na Wschodzie", a ja z nich śmieję. Teraz nie ma takiej sytuacji, bo chyba większość ludzi nie typuje ich do awansu do playoffów, gdzie ten brak zasięgu ich miałby tak faworyzować. Jak ktoś w nich wierzy, to on chyba jest w awangardzie. Pożyjemy zobaczymy, na pewno gadka nie zmieni tego, że mecze nadejdą i zobaczymy wyniki. Pmiętam, co tutaj i wszędzie pisano, gdy Warriors zaczynali swój nowy sposób gry. Tytuł i rekord wygranych troszeczkę kazały się ściszyć, ale teraz jak przegrali finał 3-4 to już to nieco wróciło, satysfakcja w necie z tej ich porażki była wielka, bo niby wychodzi na to, że są jednak o klasę gorsi od Michaela Jordana i jedynego właściwego sposobu gry.
-
Całe życie mieszkałem w jednym z większych miast w okolicy, gdzie ulice są dość ruchliwe, poznałem wiele płyt które mi się podobały, słuchałem różnych detali brzmienia itp., i kurde głupi nie wiedziałem, że tak naprawdę nie słyszę w ogóle muzyki tylko dźwięki otoczenia. Jakbyś posłuchał chwilę normalnie muzyki to byś się potem dziwnie czuł mając kompletną izolację, że ktoś ci mógłby krzyczeć do ucha że umieram pomóż, a ty nic. Gdzie kiedykolwiek człowiek słuchał czegokolwiek w taki sposób? To jak fleshlight dla uszu.
-
W jaki sposób finały to pokazują? Te finały, w których do jakiegoś czasu grają dwie ekipy będące w czołówce pod względem trójek? No ale Bulls 20 lat temu nie potrzebowali, fakt... Może faktycznie w głowach decydentów się zalęgła taka myśl o powrocie do pięknych czasów. Ale ogólnie wiesz, jak jest, jeśli komentatorzy z Chicago szukając plusów zazwyczaj skupiają się na tym, że przynajmniej większość tych graczy nie przychodzi na długo.
-
Michael Carter-Williams - Rookie Sezonu, którego już kolejny klub pozbywa się z zadowoleniem. Za Tony'ego Snella! Niby to było tak niedawno, a już wydaje się jakby pewne, że koleś będzie jednym z najgorszych w historii zdobywców tej nagrody. Za mojego życia, rywalami tutaj są chyba głównie Mike Miller i Damon Stoudemire. Lubię w NBA to, że jak jakiś klub wkroczy na ścieżkę hardkoru, to idzie często do końca. Piałem, gdy Nets sięgali po Bargnaniego, jakby wcześniej byli za mocni, a teraz - gdy Chicago sprowadza MCW. Co Bulls zrobili tego lata? Co to kurna jest? Jeszcze jeden gracz obwodowy, który nie umie rzucać?
-
Nic ciekawego ta wypowiedź Guardioli nie mówi. Anglicy przejmują się swoją ligą. Tylko jedna rzecz w tym wszystkim jest ciekawa - czemu Polacy tak się przejmują ligą angielską. Bez jaj, to jest news na wiele akapitów? Po co publikować artykuły o tym, jaki zarąbisty jest Ricardo Pereira, o graczach błyszczących w drugoligowych kadrach narodowych czy koszulkach Fiorentiny, dziennikarstwo to pisanie wiecznie o tym czy liga angielska jest "dobra". Tylko prosimy bez konkretów. Karius na razie nie miał wiele roboty. Wybronił bodaj 3 strzały, wpuścił 2. Poczekamy zobaczymy. Mignolet to była żadna przyszłość na miarę ambicji tego klubu. Karius - może. Jest na razie objeżdżany, ale już niejeden piłkarz był. Wszyscy wiemy z Bundesligi, co umie, ma też pewność siebie w rozpoczynaniu akcji.
-
"Dziewiątka" słabszego zespołu raczej nigdy nie będzie miała dobrego meczu. Ogólnie nędza dość, Liverpool zatrzymany i niewiele więcej, Mane i Coutinho próbowali coś indywidualnie uciec, kilka nie-klarownych sytuacji które wybronił obrońca lub bramkarz jak należało. Herrera na pewno jednak lepiej wypada dobrze i jest ważnym graczem, jak kosił w środku pola to niewiele zostawało. Pytanie wtedy tylko co z przodu, dziś odpowiedź brzmiała: niewiele. Z taką grą sukcesy wydają się praktycznie niemożliwe.
-
Uwielbiam zapach zera oddanych strzałów o poranku! Tego właśnie nie rozumie Guardiola. Anglicy i Polacy nie mówią przecież, że angielska liga jest najsilniejsza, najbardziej wymagająca itp. - ale jest najfajniejsza, bo zawsze można włączyć mecz typu Liverpool-Manchester United i liczyć na szalone emocje.
-
Ok faktycznie, na stronie Interu jest napisane, że "kapitan zostanie ukarany" (nie wiem czym, pewnie kasa), nie że zabiorą mu kapitana. Italiano duro.
-
Heh, zawsze jest lekka mierzączka jak ludzie to robią, a tu proszę, sam walnąłem. Internet każdego ogarnie. Tymczasem po wydaniu autobiografii, Mauro Icardi stał się chyba nie tylko najbardziej znienawidzoną osobą w Argentynie, ale i w Mediolanie. Fani czają się pod jego domem - piłkarz wychodzi podobno tylko z uzbrojoną obstawą. Ech, a ledwo co tyle klubów się o niego biło... Teraz Inter być może będzie musiał się go pozbyć. Na razie powiedziano, że ma stracić opaskę kapitana, ale póki co zostanie.
-
Ciekawostka, kto to jest - gra w Hiszpanii i wygrywa 5-0 z Celtą? Otóż nie Barcelona. Niech o meczu mówi wiele fakt, że Villarreal oddał 5 celnych strzałów. I często pięknie przez Celtę wystawionych. Ale to akurat ich szczęście. Ważniejsze, że Celta oddała ledwie jedny celny strzał, choć cały mecz przegrywała. I to dużo mówi o Villarrealu. Na razie stracili ledwie 4 gole i nie przegrali meczu. To nieco inny styl, ale Villarreal kojarzy mi się z opisywaną ostatnio Niceą. Właściwie mało robią na boisku poza trzymaniem się formy: ani nie atakują, ani nie bronią szaleńczo. Właściwie w ich meczach jest mało starć jakiegokolwiek typu. Starają się jeno, by wszystkie akcje były rychło w czas i dobrze wymierzone. Z nowym trenerem nadal pokazują nowoczesne trendy taktyki piłki hiszpańskiej. Z Celtą świetny był zwłaszcza Manu Trigueros, ale w sumie cały skład gra bardzo solidnie. Poza atakiem. W tym meczu na napadzie grali Sansone i Bakambu i może to będzie najlepsza konfiguracja. Pato poza paroma błyskami w sumie dość trochę mocno słaby jest. Swoją drogą, ciekawostka. Real Madryt niemalże dogania Athletic Bilbao jako klub z najmniej zmiennym składem. Co za czasy...
-
Fetch questy to sól tej gry. Dają pretekst do biegania po tym pięknym świecie, odkrywania różnych miejsc i toczenia różnych walk w tym świetnym systemie. Biegasz dla biegania, ale przy okazji gra "docenia" twoją eksplorację, a czasami sugeruje, gdzie jeszcze można się udać. Przynajmniej dla mnie nie było nic istotniejszego w tej grze.
-
No będą pewnie w top 8, ale rywalizacji wielkiej nie ma tu. Kto w ogóle jest rywalem, WBA, Crystal Palace, Watford? Swansea już daleko z tyłu. Southampton to od lat ekipa wyjątkowo solidna jak na Anglię, unikają błędów, ale tylko czasami wynika z tego duży mecz w ofensywie. Dzisiaj na ESPN przeczytałem, że Man City poza swoim golem "nie stworzyło naprawdę klarownych sytuacji". Hm... Wniosek z artykułu miał być taki, że Koeman to wybitny trener. Czy ja wiem... Dzisiaj hicior, który niedawno miał być najbardziej oglądanym meczem piłkarskim roku: Liverpool-Man United. Aczkolwiek czytałem gdzieś, że w 2015 r. to mecz Arsenal-Tottenham oglądało więcej osób. Na pewno te metody mierzenia nie są precyzyjne, ale o czymś świadczy fakt, że mogą grać w poniedziałek, bez względu na Ligę Mistrzów. Mecz aż tak nie rozpala, mimo że Klopp i Mou itd. Liverpool wydaje się być w znacznie lepszej formie, Mane, Coutinho i Firmino mają bardzo udany okres. Tak samo jak, o dziwo, lewy obrońca James Milner. Wygrana Liverpoolu byłaby na pewno ciężkim ciosem dla United i początkiem pomruków o posadzie Mourinho. Zespół "nie ma charakteru", jak dziś powiedział Paul Scholes, stawiając na Liverpool. Krytykował, że nie ma ustalonej jedenastki, podobno Mou nie wie, kim grać. Tak czy siak, United potrzebuje wygrać, by zgłosić aspiracje od mistrzostwa. Wygląda, jakby nie miało na to dużych szans, ale kto wie, zawsze może np. wpaść kilka goli z rożnych czy coś.
-
Z tego co pamiętam, to długość Xenoblade głównie zależy od tego, co chcesz robić. Ja grałem grubo ponad 100 godzin i się nie nudziłem. Jeśli chodzi o ilość lokacji to powiedziałbym, że Prison Island jest już nieco w drugiej połowie gry.
-
Pograłem trochę więcej. Gra bez wątpienia jest długa. Nie ma tu co jej dezawuować. Przy tym ma właściwie te same wady, co inne duże gry. Na przykład, mogłaby być krótsza i nic nie stracić. Dalej by przekazała to samo. Chrono Trigger może nie był nawet wiele dłuższy, ale ile różnych rzeczy w nim się robiło, ile było ważnych scen, pięknych rzeczy? No cóż, postokroć więcej. Początkowo Setsuna naprawdę mnie urzekła, czułem zapach GOTY: gra jest kapitalnie wykonana, pięknie wygląda i się rusza, wspaniale opowiada poprzez muzykę i nastrój... Subtelność oprawy (symboliczne znajdźki, muzyka wykonana kameralnie na fortepianie) oraz sporo lokacji "bez celu", w których myślisz "a tu co się stało?" tworzą podobny jak w najlepszych grach klimat niezgłębionej tajemnicy. Ale po wielu godzinach dochodzi się do wniosku, że o tych wszystkich rzeczach po prostu nigdy nie dowiemy się nic więcej, a te historie, które faktycznie są tu opowiadane, nie mają żadnej subtelności - typowo dla współczesnych gier (i filmów), bohaterowie mówią nam wszystko jak dziecku ("patrz to ten koleś spotkany w lokacji X!" Kurde wiem, to było 5 minut temu. Widzę go na ekranie. "Postać X choruje? Może pójdźmy do postaci Y, która leczy!" Był cały wątek o tym, że leczy, już kogoś u niej leczyłem, nie musicie mi tego przez całą scenkę przypominać. I tak cała gra). Aż byłem zdziwiony w momentach, gdy nie wiedziałem, gdzie iść, bo akurat faktycznie trzeba było wiedzieć rzecz, którą powiedziano nam tylko raz i w innym miejscu. No nie jest to The Witness, delikatnie mówiąc. Koniec końców, ta magia nieco się rozmywa - szkoda, bo wykonanie jest pierwsza klasa. W sumie nadal jedna z lepszych gier roku, ale mogło być o tyleż więcej. Co do walk, jest podobnie, mianowicie - są pod względem wykonania naprawdę fajne, ale trochę tego za dużo tego samego. To raczej kojarzy mi się z zachodnimi RPG-ami - można zrobić i kupić sporo rzeczy, ale... nie wiem konkretnie, po co. Zwłaszcza talizmanów - gdyby ich było 50x mniej, to niemal żaden gracz nie zauważyłby różnicy. Mam wrażenie, że wiele z nich jest dokładnie takich samych, ale może czymś tam się różnią. (Wiem, że to będzie niewybaczalne, ale z latami utwierdzam się w przekonaniu, że najlepszy system walki widziałem w Final Fantasy XIII. Było bodaj po 6 broni, ale każda faktycznie zmieniała to, jak grasz. Było dość niewiele kombinacji i gra często kazała nam je "ćwiczyć" godzinami, ale każda faktycznie inna. Elementy, które się zmieniało - nie było ich za dużo, ale faktycznie robiły różnicę, a nie "jak rzucisz dany czar to masz 5% bonus", już lecę dostosowywać takie pierdoły i zużywać ruch w tym celu). Ogólnie jednak gra ma swój przyjemny, choć z czasem już mniej porywający rytm. Kroimy przeciwników "z automatu" przez jakiś czas aż do bossa - ale niejeden boss może wymagać naprawdę, by chwilę pomyśleć nad taktyką. Dlatego warto zapisywać grę przy każdej okazji.
-
Heh Pizdon, pięknie kolesia pojechałeś Grzybiarz, nie wiem w jakim dziale to było ale wzruszyłem się. Najważniejsze to mieć serce. Wielu to też traci po trzydziestce. Tokar, świetny pomysł ze słuchawkami dokanałowymi. Po co komu gupie kapepy czy aurvany. Tylko dlatego że brzmią lepiej, są wygodniejsze i nie prowadzą do postępującej niepełnosprawności - nie czyni ich lepszymi.
-
W ogóle to Dortmund niby taki dobry, mówiło się o ich udanych meczach, ale zajmuje tylko 5. miejsce. Długa lista kontuzji nie pomaga - tym jakże skutecznym ustawieniem dającym wygrane 6-0 po prostu nawet nie mogą grać. Stoperzy w postaci środkowych pomocników Gintera i Mikela Merino to też nie jest to, co chcieliby widzieć fani. Z kolei Pulisic, Mor i Dembele coraz bardziej przypominają, że jednak to jeszcze młodzieniaszki, nie regularne gwiazdy. A Goetze... że jest słaby. Ich mecz w tej kolejce też był bardzo nerwowy i emocjonujący, ale też tylko remis u siebie. Lipsk jest ex aequo drugi po wygranej 1-0 z Wolfsburgiem. Znowu pokaz świetnej taktyki oraz kolejne udane mecze Emila Forsberga oraz Yusufa Poulsena, jednych z najbardziej wyróżniających się graczy ofensywnych w całej lidze. Tak że mamy odpowiedź na pytanie: ile dzieli Polskę od futbolu wysokiej klasy? Tylko 4 godziny jazdy autostradą A4.
-
Czy ja wiem. Trochę to pachnie szczęściem. Tak wiele okazji nie stwarzają, mało w ich grze wygląda na poziomie Napoli czy Romy. Milan-Lazio, no niby 2-0, ale kto miał przewagę? Czy w każdym meczu Donnaruma tyle wybroni? No ale Edinson Milikani jest kontuzjowany, więc może i skończą na trzecim. Ale na razie bym nie zdziwił się, jeśli na dziesiątym. Tak czy siak, z Romagnoliego i Calabrii będą ludzie. Może i już są, no ale nie wiem jak długo zostaną w Milanie. Aha. Edin "słaby" Dżeko stał się zdobywcą największej liczby goli z krajów Jugosławii. Dżeko miał też zarąbisty mecz na wyjeździe przeciw głównym rywalom do drugiego miejsca, pomagając go wygrać, a rywalom przegrać. Oczywiście czegoś tu nie wiem.
-
Eurogamer: "15 lat po pierwszym doświadczeniu, wreszcie zagrałem we właściwy sposób w to arcydzieło. To więcej niż tekst reklamowy, że Mizuguchi zawsze wyobrażał sobie Reza w VR: ta gra wymaga VR, dając uczucie obecności i nieustannego ruchu jak nic innego. VR zaś potrzebował takiej gry jak Rez. Ten duet działa razem tak wybornie, że nie można się oprzeć. Granie w Reza w VR to jak oglądanie Odysei Kosmicznej na taśmie 70mm, kiedy wcześniej oglądaliśmy tylko w pociętej wersji 4:3 na starej, pełnej szumów kasecie VHS".
-
To jest Orzeszek bez brody czy kto? Lekko popłakałem się ze śmiechu.
-
Zamiast ratować kobietę to ten tylko stoi i nagrywa.
-
Jaczes czułeś się bardziej jak maszyna czy jednak jak człowiek w tym momencie? Piszę opowiadanie science-fiction i by się przydało.
-
Wiem tyle, że rok temu Arsenal był nad wszystkimi wybitnymi trenerami, a teraz na razie też jest na równi z Man City i wyżej, niż wybitni Conte, Mourinho itp. Rok temu nikt nie wyglądał lepiej niż Arsenal, mając trochę szczęścia mogli na pewno sięgnąć po tytuł. W tym roku zobaczymy, na razie chyba City wygląda lepiej, Tottenham raczej też, a poza tym nie wiem. Nie są chyba faworytem, ale jak na Arsenal to nadal dobre miejsce. Gdyby Chelsea wygrała 6 meczów z rzędu, ależ bym czytał opinie... Cieszę się, że Jose Holebas wrócił do żywych i w sumie jest jednym z wyróżniających się graczy Watfordu. Dziwiło mnie, że Roma go nie chciała, potem miał problemy w Anglii, nie wiadomo co się z nim działo. Obrażalski koleś - właśnie zrezygnował z gry w kadrze narodowej, pewnie dlatego, że nie chciało mu się latać, by tylko siedzieć na ławce. Ale moim zdaniem to wyróżniający się lewy obrońca.
-
Tak ludzie sobie wyobrażają każdą kolejkę La Liga, czyli trzy pogromy. Zadziwiający mecz liderów z Atletico. Wygana 7-1 i... ani gola Griezmanna, ani gola Gameiro, ani nawet Koke żadnej asysty (tylko jeden gol w ogóle ze stałego fragmentu). Ten mecz będzie spaczał statystyki całego sezonu. Jak Francuz załamywał się, gdy nie strzelił przewrotką przy stanie 4-1... A innym wpadało wszystko, jakby Ochoa był transparentny. Sevilla zaś jak zwykle ostatnio - grali bez sensu, ale jakoś wygrali. Gol w końcówce na 3-2 sprawił, że wygrali pierwszy mecz na wyjeździe od półtora roku. Po latach obecności w moich jedenastkach sezonu Serie A, Franco Vazquez próbuje iść na podobną pozycję w Hiszpanii. Ależ tego piłkarza się ogląda. Reszta to chaos. W Realu nadal ciekawe jest to, że wszystkie strzały oddają Cristiano i Bale, ale gole zdobywa każdy zawodnik. Dziś doszli Isco, Marcelo, Varane. Największa stała, to że sporo z nich pada ze stałych fragmentów i wrzutek Kroosa. Krystyna jest w poprawnej, ale na razie nie morderczej formie.
-
No Sketelenbóg dziś czuwał. Everton nieźle, jak na średniaka. Kto pytał: gdzie ten Xhaka z Gladbach, dziś zobaczył. Ech, przynajmniej jedną część. Co za genialny mecz z jego strony. Ale i tak Arsenal jest po cichu współliderem. Zawsze wszyscy cisną po Wengerze, nigdy się go nie wymienia wśród najlepszych trenerów, po każdej porażce fani przypominają, że powinno się go zwolnić 10 lat temu i na pewno byłoby 100x lepiej, a oni ciągle gdzieś tam jakoś walczą o najwyższe miejsca. Może tylko dlatego, że Wenger nie przeszkadza w niczym, by Oezil i Alexis robili, co im w duszy gra. No ale. Z Mustafim i bez wielu kontuzji, ta ekipa potrafi być dobra na tyle różnych sposobów. Chelsea jak zwykle punktuje cieniasów. Solidna ekipa. Ciekawy sygnał od trenera z trzema zmianami na piłkarzy, których rzadko widzieliśmy jak na razie - czy będą częściej? Piękny mecz Davida Luiza. Był dosłownie wszędzie i nigdzie. Futbol to niby tylko kopanie gały i o mało którym piłkarzu można powiedzieć jak o nim, że jest... misterny.
-
Bayern wygrywa wszystkie mecze - hehe ale ta liga słaba Bayern raz nie wygra meczu - hehe ale Bayern słaby Nie no niby szału nie ma, ale tak naprawdę, to chyba pierwszy mecz w sezonie, kiedy Bayern nie miażdżył rywala. Nawet chyba powinien przegrać. Ale i powinien wygrać, w sensie - nie dopuścić do tej całej... dziwnej końcówki po tej bójce. I wcześniej, i potem, Bayern nie miał przewagi pod żadnym względem. Ancelotti nic specjalnie nie "odkrywa", może poza Kimmichem i udaną rekonwalescencją Thiago, chyba ich lidera na ten moment. Renato Sanches wydaje się tam przydatny niczym Krychowiak w PSG. Zaś Kingsley Coman również nie prezentuje ogromnej wartości i jednak chyba Bayern się zastanowi, czy w ogóle go wykupić latem. Dość słaby okres ma też Thomas Mueller. Ancelotti może przeklinać polski ród, że Lewandowski włożył serce i duszę w mecze kadry i nie miał sił na dziś. Czy słaby mecz w październiku ma niby świadczyć o tym, że będzie dobrze na wiosnę? Bez żartów. Sunderland mógłby otwierać szampany. Nie ma żadnej reguły. Poza tą, że największe kluby statystycznie tracą dużo więcej punktów tuż po przerwach reprezentacyjnych. Wiadomo, zmiany rytmów, urazy itp. Swoją drogą, ależ kapitalny sezon ma Marco Fabian. To coś mówi, że w wieku 27 lat nadal może się "odkryć" piłkarz, który nigdy nie grał w Europie. Jedna z "gwiazd" początku sezonu, obok Emila Forsberga czy Anthony'ego Modeste'a, którego niezła forma pomaga Kolonii zajmować na razie drugie miejsce.