Czy na pewno? Raczej bym powiedział, że za 400 tysięcy funtów zgadza się firmować jakąś tam firmę na Bliskim Wschodzie, udzieli wykładów jak Wałęsa w USA - ale wspominając, że tylko wtedy, jeśli FA mu pozwoli (oczywiście, tak, fajniej by brzmiało, jakby powiedział po prostu: nie). Z kolei jeśli chodzi o omijanie wspomnianych zasad, to po prostu informuje o tym, co się robi na świecie - o czym wszyscy wiedzą. Powiedzenie: "to nie problem, niektórzy to robią cały czas" to nie do końca to samo, co, jak relacjonują media, "pomaganie w omijaniu zasad". Po prostu powiedział, co wszyscy mówią.
Trochę mi to pachnie podsłuchami polskich polityków sprzed jakiegoś czasu. Media łowią i łowią, wyjmują fragmenty, które jak się wyjmie z kontekstu to brzmią wyjątkowo źle, ale w sumie z całej dyskusji no trudno uznać, że Allardyce mówi coś wyjątkowo szpetnego czy nieuczciwego jak na rozmowę niepubliczną, gdzie wszyscy wiedzą o co chodzi. Nawet nie ma faktycznej chęci robienia czegoś wbrew przepisom. I to samo wrażenie - jeśli to ma być największy skandal korupcyjny w kraju, to jest zaskakująco dobrze...
Ale ludzie, którzy żywią się nagłówkami, i za 20 lat będą mówić "Allardyce, ten co obiecywał, że pomoże obchodzić przepisy za 400 tysięcy? Tak, ależ to był kawał druta".
Całość, także krytykowanie Woya czy żarty z Księcia - raczej rzeczy, których powinno się nie mówić, ale to nic dziwnego, że prywatnie się mówi. Największy grzech, że dał się złapać. Podobno wielu innych trenerów odmówiło rozmowy.
Podzielił los Obsa.