Fani polskich piłkarzy mogą interesować się Ligue 1, jeśli miałaby o czymś świadczyć - w każdym razie niejeden powód lepszy, niż Krychowiak.
Glik zdobył gola i "asystę" przy samobóju i Monaco wygrało 2-1, utrzymując fotel wicelidera. (Liderem pozostaje Nicea, która nie gra aż tak dobrze. Ale trzeba przyznać, że przynajmniej naprawdę mocarnie broni, co jest rzadkie ostatnio w tej lidze).
Igor Lewczuk zbiera dobre opinie od widzów Bordeaux, wypada solidnie. To więc dowód dla nas wszystkich, że nawet po trzydziestce można wyjechać do pięknych francuskich miast i robić karierę, grając przyzwoicie w dużej lidze.
21-letni Stępiński gra w Nantes. To w sumie tyle. Ma gola, asystę - no jak się gra w ataku to czasem wpadną. Szału nie ma z oglądania go, ale na ten poziom wystarcza, pewnie więcej się można nauczyć niż w polskiej lidze.
Rybus widocznie zyskał na zmianie ustawienia Lyonu na 3-5-2. On i Rafael grają bardziej jako skrzydłowi. Czasami Rybus ma dużo roboty, czasem, jak w ostatnim meczu, jest mało widoczny i mało się przydaje i wszyscy się cieszą, gdy schodzi za prawdziwego gracza ofensywnego. Większość widzów ocenia go pozytywnie.
Grosicki? Jak zawsze - jeśli zaczyna mecz to można być pewnym, że nic nie pokaże, ale jeśli wchodzi z ławki na 20 minut to można spodziewać się, że zamiesza się w gola albo dwa, jak niedawno w wygranej 3-2 z Marsylią. On też wielkiej rywalizacji o miejsce nie ma, jak będzie w jakiejkolwiek formie to na pewno będzie grać.