Treść opublikowana przez ogqozo
-
PlayStation 5 - komentarze i inne rozmowy
Gdyby tak to działało dla większości, to ludzie nie kupowaliby masowo PS5 w ogóle lol. Przecież gier, które faktycznie wymagały PS5, a nawet takich które nie były też dosłownie na PS4 i były z grubsza naprawdę tą samą grą, było przez pierwsze LATA malutko. Niemniej ludzie wykupywali za 600 euro wszystkie zapasy, a na Allegro ludzie płacili ponad 700 euro przez długi czas, kiedy tylko ktoś wystawił za tyle. FIFA i Call of Duty nadal są na PS4! Wychodzący niedługo Black Ops 6 będzie nadal też na PS4 i X1. Dla tych serii to akurat nic takiego nowego. Po premierze PS4 w 2013 roku, dopiero FIFA 20 nie była na PS3, Call of Duty porzuciło stare konsole pod koniec 2016. Ale to jest standard dla największych hitów, który dopiero teraz przechodzi. W zeszłym roku, trzy lata po "starcie nowej generacji", także np. Hogwarts Legacy, Star Wars: Jedi Survivor i Diablo IV były na PS4. Ja nawet szczerze mówiąc to nadal serio nie wiem, po co ludzie kupują PS5 lol. W sensie to nie przytyk, po prostu nie wiem co te dziesiątki milionów z nią robią. To jest fakt że większość gra w GTA V, FIFA, Call of Duty, Fortnite'a i Robloxa. Czy to im aż tyle zmienia? Ale kupili. Nowe gry swoją sprzedażą już nie uzasadniają tego szału. Wydaje się, że każdy grał w Elden Ringa. Jednak to jest podobno z 10 mln sprzedaży dla PS4 ORAZ PS5. Patrząc na rynki gdzie podawano sprzedaż obu wersji, np. Famitsu w Japonii, wersja na PS4 w momencie premiery - półtora roku po wyjściu PS5 - sprzedawała się znacznie lepiej (dane z Europy sugerowały odwrotnie, dużo lepszą sprzedaż wersji PS5. Ale nie dominująco większą). Zostaje nowy Spider-Man, tylko na PS5, który w końcu jako pierwszy przebił kilka milionów oficjalnie i to o wiele, bo przebił 10 mln. Sporo, ale można spytać, co reszta ludzi robi ze swoimi PS5, że im aż tak było potrzebne. Jako człowiek, który z miłości do wszelkich gierek kupił nawet Playdate za 300 euro, więc spokojnie i na maszynkę do Rebirtha chętnie dam 600, mogę tylko zgadywać w sumie jak jest u masowej klienteli.
-
ASTRO BOT
W sumie jak pomyśleć to faktycznie nieco zaskakujące. Square generalnie nie boi się doić swoich postaci, zwłaszcza tych z Final Fantasy i Niera Automaty (czy ktoś ma kompletną listę gierek, w których dodano kostium 2B lol?) , a obie te gry były ekskluzywami na Plejstejszyn i nie ma nawet odniesienia do nich. Ponadto nowe edycje FF7 to dalece najlepsze gry odpowiednio na PS4 i PS5, oraz jako jedne z nielicznych nie wyszły nigdy na innych konsolach. Postaci z FF7 trafiły do Smasha po długich i głośnych negocjacjach, ale nadal, FF7 to gra na Plejstejszyn, nie na Nintendo, a zrobili to (zresztą niejedyna gra Square-Enix na plejstejszyn, która trafiła do Smasha). Jak ktoś chyba pisał tutaj, w creditsach Astro Boya ewidentnie są też copyrighty z marek, które pewnie mają być w darmowym DLC, bo na razie ich nie ma w grze, i to sporo i też 3rd party: Assassin's Creed, Rayman, Croc, Worms, Stellar Blade itd. Ale nic ze Square-Enix. Może Square-Enix faktycznie zrobiło to celowo, by po niedawnym oświadczeniu, że zamierzają być multiplatformowi (czego naprawdę nie było potrzeby tak bez konkretu od razu ogłaszać...), nie wysyłać jakiegoś medialnego sygnału, że są marką Plejstejszyn. Kto wie, może są zawiedzieni tym, jak wyszły efekty ekskluzywnej współpracy z ostatnimi Fajnalami na PS5. Przypomnijmy, że Square-Enix nadal nigdy oficjalnie nie podało sprzedaży Rebirth, a zazwyczaj lubi się chwalić. Tymczasem zrobili grę, która odstawia resztę hiciorów o głowę, i bardzo wiele w nią włożyli i bardzo wiele w przyszłości firmy zależało od jej sukcesu, a wspominają w sprawozdaniach, że sprzedaż była "rozczarowująca". No i właśnie - niby mamy znowu FF7 na Plejstejszyn i znowu jest rewolucja i rewelacja, ale efekt dla samych twórców był tym razem znacznie inny. Z drugiej strony, to ikonka w Astro Bocie, co to za różnica dla kogokolwiek.
-
UFO 50
Zależy, co tutaj znaczy "mini gierek". To są retro normalne gry z udawanych lat 80., chociaż tak naprawdę czerpiące z wiedzy współczesnej i próbujące coś tam zawsze wnieść zaskakującego (według recenzji, część wnosi rewelacyjnie wiele, część trochę, a część według nich prawie nic ciekawego), więc zazwyczaj znacznie bardziej rozbudowane, niż przeciętna gra z faktycznej epoki. Wiele z nich jest dość prostych i krótkich, jak to i bywało w hiciorach z lat 80., ale jest i RPG dłuższe od Astro Bota itd. (Tak, jest też platformer, w którym postać może się zmniejszać i zwiększać, wow jak oni to wymyślili) Spelunky 2 zawsze kosztowało 80 zł, więc nikt się nie nastawia na drożyznę, choć z racji obszerności, 8 lat developingu przez 6 osób, zakładam, że będzie drożej, niż Spelunky. Mniej niż 120 zł by mnie zdziwiło. Gra zbierze świetne recenzje bliskie 9/10 i zarobi, ale na pewno do jakiegoś wielkiego mainstreamu nie wejdzie jako zbyt wymyślna.
- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
-
UFO 50
Edge daje 9/10. Gra ma wewnętrzny system "achievementów" zachęcający do spróbowania każdej gry. Zazwyczaj zajmie to godzinę albo dwie, żeby to osiągnięcie zaliczyć, a więc jest to raczej początek, ale taki że się zapoznamy z daną grą. Wybór gierek porównywany jest czy to do Immortality (większa historia wynikająca z fragmentów) czy open worldów (możemy wybrać wiele rzeczy, a wybieramy tę, co sugeruje, że jest najciekawsza). Gry typu "platformer z zagadkami" czy te w okolicach Zeldy i Metroida należą do najlepszych w gronie, ale nie tylko one. Podobno w grze jest "więcej okazji do kanapowego multi, niż zazwyczaj dostajemy w świecie gier przez cały rok".
- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
-
Primera Division
Barcelona potwierdziła oficjalnie, że Bernala czeka rok rehabilitacji. Tragicznie zerwany kwiat, który właśnie zdawał się rozkwitać....... Jedyna nadzieja dla Barcy, że każdy będzie grać jak Valladolid i nawet grając jako środkowy pomocnik Olmo będzie miał okazji jak na hat-tricka, a Casado nie będzie musiał nigdy odbierać piłki nikomu, chyba że po dobroci.
-
NBA
Nie ma żadnych sugestii, by Curry rozważał odejście. Pasuje mu wszystko co go spotyka w zatoce, a ekipa na pewno tego nie zrobi, jeśli nie poprosi, bo jego popularność jest ogromna i nawet gdyby grał kaszanę, to byłby wart maksymalnego kontraktu. Curry jedynie zasugerował, że może zmienić zdanie, jeśli Warriors nie będą w ogóle "kompetytywni", "to nie znaczy że trzeba wygrać mistrzostwo, ale o coś walczyć", "ciężko było by zaakceptować bycie na samym dnie", więc jak na kulturę NBA nie jest jakiś bardzo wymagający hehe. Podziemski i Kuminga to wielce obiecujący młodzianie, Royce-Jackson powinien być spoko, a Hield i Melton to ciekawe nabytki na nowy sezon. Pozbycie się Klaya i CP3 to dobry kompromis, bo właściciel MOCNO obniżył w ten sposób wydatki, a obaj nie byli już jakimiś potęgami w zeszłym sezonie. Ponadto za rok cap skoczy, a GSW będzie nadal miało Kumingę, Moody'ego itd. na kontraktach rookie i będzie mogło zostawić Looneya, Paytona czy Meltona i zaoferować komuś ze 40 mln rocznie, co potencjalnie może dać tej "dynastii" jeszcze jedno nowe życie.
-
ASTRO BOT
Gierka pyknięta na 100%. Na pewno można pyknąć w weekend, aż już sobie dawkowałem, bo się dość zlewało. Czy platyna w weekend, to już nie wiem, bo są w tej platynie niektóre mało oczywiste rzeczy i bez poradnika raczej trzeba trochę niuchać, żeby naprawdę niczego nie przegapić (w tym liczne interakcje z różnymi spośród 150 botów przebranych w bazie, ale to dobra zachęta dla niektórych, by się tym pobawić, bo to uroczy fragment gry). Niemniej gra mogłaby mniej jeszcze bardziej zaawansowane opcjonalne wymagania, bo przechodzenie (a raczej przelatywanie) leveli jeszcze raz to sama frjada. Nie ma z tego jakichś dodatkowych efektów, bo żeby zebrać totalnie wszystkie akcesoria, wystarczy pi razy oko przejść wszystkie levele po razie. Dlatego człowiek aż się cieszył że coś przegapił, bo był "powód" żeby cały level robić jeszcze raz, a ja mam to uczucie baaaardzo rzadko w grach. Ostateczne wyzwanie nie jest trudniejsze niż te pojedyncze wyzwania, właściwie to łatwiejsze od wielu z nich tylko że dłuższe, i zmęczenie albo zaskoczenie może trochę podenerwować. Ogólnie gra do zabawy, ale dla mnie to dobrze. W Mario nie wiem kiedy ostatnio zrobiłem ten dodatkowy level, jeszcze takie wyzwania na 20 sekund to robiłem z frajdą, ale na 5 minut to mnie trafiało. Gra niesamowicie przyjemna, z powalającym tempem, jedna potężna jazda, wykonana na zajebistym poziomie, wiadomo. Co do jej miejsca w historii, to nie szalałbym. Jedna sprawa to fakt, że to zabawa na weekend. Przypomina mi się Metroid Dread, o którym mało się gada, bo w sumie to rewelacyjna gra, ale co można jeszcze o niej powiedzieć, każdy cyknął w weekend i poszedł dalej z życiem. Asobi po 10 latach nadal dopiero się rozwija, to że Rescue Mission było na VR pewnie ograniczało ich sukces, a teraz powinien on być duży i dać im dalsze fundusze na pójście dalej, zrobienie więcej. Mają smykałkę, nie ma co, nawet zagrywki na jeden level (np. strzelanie z celowaniem ruchowym) wychodzą im świetnie. Mogą jeszcze przejść taką drogę jak From Software, na swój sposób, od kultowej gierki relatywnie mało znanej po ludzi pływających w złocie. Zabawnie by było, gdyby Sony ich rozbudowało i po prostu po kilku latach od likwidacji stworzyło na nowo Japan Studio i tyle. To były smutne lata z ich strony, od kiedy je zamknęli. Ale zobaczymy czy cokolwiek z tego się zdarzy. Na pewno jednak plany na następnego Astro Bota już w Sony są... Druga sprawa to jednak ta obśmiana oryginalność i ile by nie sarkać, to zwykły fakt, że nie każdemu musi to najbardziej imponować w historii wszystkich gierek. Gra w niesamowity sposób opakowuje zawartość, która jest dość standardowa, i to że jest fun nie znaczy że to kompletnie nie jest zauważalne. Choć to tak oklepane porównanie, to trudno nie wspominać ciągle o tym cholernym Mario, gdy prawie wszystko w grze jest jak w Mario... bardziej niż to bywa w kolejnych grach Mario. Jak ten wspomniany dodatkowy etap (Great Master... bardzo odmienne od Grand Master...) bez checkpointa, w którym biegasz po zielonych kaflach wiszących w kosmosie i z dwóch stron dzwony emitują pomarańczowe fale uderzeniowe... Masz ścieżkę przez ten kosmos i zazwyczaj coś w ciebie strzela z odległej platformy i masz bazowe kolorki itd... Prawie każdy element platformowania w grze jest znany z jednej serii, a pomysł na ogólny wygląd większości poziomów też wywołuje wspomnienia, bynajmniej nie z konsol Playstation. No to jest taki Mario dla dzieci, treść też jest po prostu sympatyczna. Plus kilka innych klasyków platformowania, jak Psychonauts, w pozostałych kilku momentach. Kto grał w tamte gry, może na pewno je woleć z powodu różnych rzeczy, których w Astro Bocie nie ma. Wystarczy nawet sobie puścić dodatkowy level z Mario Galaxy 2 i porównać, ile tam jest wyczynów dla gracza, a to było 15 lat temu na konsoli mającej z pięć pikseli (albo, na polu współczesnych show na PS5, co się odpierdala w FF Rebirth). Oczywiście ogólnie to świadczy o geniuszu Asobi, że gra znosi to porównanie, i można powiedzieć, że po prostu należy do tej serii. Wzięli sobie ambitne zadanie i znowu je udźwignęli. Teraz bez wymogu VR będzie też sprzedaż. Ale już ciekaw jestem, co mogą zrobić mając bardziej wolną rękę "własnego" z Astro Botem. Idealna gra by pokazać plejstejszonowcom jak mogą wyglądać gry, taki Mad Max gier, wiadomo od razu że będzie i sprzedaż i różnym ludziom się wszystkim spodoba i faktycznie jest dobrze zrobiona, i zawsze będzie wspominana jako klasyk. Wspominana przez niektórych konkurencja z "GAAS-ami" będzie ciekawa. Bajer jest taki, że Astro przejdziesz i koniec, trudno będzie w to grać przez rok codziennie, sam jestem ciekaw, jaki ta gra będzie miała efekt w świecie gier. Nintendo się rzadko kopiuje dosłownie, bo to jest bardzo kosztowne i trudne. Ale jak widać, może warto próbować?
-
Liga Narodów UEFA
Fabian Ruiz to jest jednak frapujący przypadek. Koleś mało co gra w PSG. Paryż jest bardzo zadowolony ze swojego nowego tercetu pomocników, Neves-Vitinha-Emery. Luis Enrique oficjalnie "jest fanem" i nie chce go sprzedawać, ale na razie ten fan dał mu 50 minut gry w całym sezonie. Tymczasem w kadrze bogol. W kadrze mistrzów Europy! Ot uroki futbolu. Ale gwiazdą meczu być może nawet nie on, tylko Joselu, który poszedł grać do Kataru. Różnie się ci gracze dobierają naprawdę.
-
własnie ukonczyłem...
Wiem że nie jedyny miałem taką myśl, ale Pathologic 2 to absolutnie genialny symulator życia w Rosji, w bardzo totalnym znaczeniu. Gra jest niewyobrażalnie ciężka, okrutna i surrealistyczna tak, że wydaje się bezsensowna - miejsce, w którym nikt normalny nie chciałby spędzić nawet minuty... w czym jest wręcz jakaś poezja, jeśli się zastanowić. Zrozumienie wszystkiego wymaga wysiłku i wydaje mi się niemożliwe, a każdy moment gdy cokolwiek robimy albo nie robimy może ostatecznie mieć dla nas okropne konsekwencje. Wiele osób zginie z głodu czy choroby, całkiem możliwe że wszyscy, jest w tym pewien humor, ale pod względem rozgrywki, głównie w tym, jak nieprzyjemna jest gra. Niby nie trzeba ginąć, ale jakoś nie wierzę, że ktoś tego uniknie lol, w praktyce więc gra jest jak RPG-owa ORAZ horrorowa wersja Outer Wilds. Wiedza o tym, co się dzieje w całym świecie, jest kluczowa by dało się grać. Tyle że nie ma tej litości że nas sama zabija co 5 minut, czasem człowiek naprawdę nie chce zaczynać od początku i łudzi się, by wyciągnąć z save'a że przeżyje, i tak próbuje, ale nie ma szans, zdycha z głodu cokolwiek nie zrobi i w końcu trzeba się pogodzić, że musi to zrobić inaczej od początku. Przygnębiająca bardziej jak Silent Hill 2, ale też elokwentna jak Disco Elysium (im więcej ktoś wie o Rosji i języku, tym więcej złapie). Jednocześnie bardzo growa, bo nasze działania mają ogromny wpływ na to, co się stanie. Jedynka była bardziej jak właśnie Disco Elysium, może w zależności jak się grało, ale było możliwe skupienie się na tekście właściwie, z mniejszym znaczeniem symulatora umierania lol. Jedna z niewielu faktycznie kontowersyjnych gier video, gdzie spokojnie mogę zrozumieć jak ktoś kto grał w 1000 gier w życiu powie, że jest to najlepsza z nich, albo że najgorsza.
-
Reprezentacja Polski
Stadiony są dla ludzi, a nie dla piłkarzy. Równie dobrze można by się dziwić, że Polska jest lepsza od Chin, mimo 50 razy mniejszej populacji. Chorwaci mają mniejszy budżet w lidze znacznie, ale już trenować umieją (choć też jęczą na niski budżet), przynajmniej Dynamo Zagrzeb ma markę, o jakiej cała polska liga łącznie może pomarzyć. Żaden polski klub nie może nawet sobie wyobrażać w mokrych snach o tym że gracze typu Gvardiol, Olmo, Pjaca czy Modrić odchodzą za opłatą kilkadziesiąt milionów euro grać w ekipie z czołówki dużej ligi. Taki Vusković z Hajduka dopiero za rok przejdzie do Tottenhamu, ale niejeden fan już jest napalony i widzi w nim następnego Maldiniego co najmniej.
- ASTRO BOT
-
ASTRO BOT
No fajne są te poziomy wyzwania, kilka z nich jest wymagających, na szczęście bardzo krótkie, choć czasami by się chciało i tak checkpointa w połowie hehe. Intensywne, trzeba cały czas się ruszać, a czasami też dochodzi pewna nieprzewidywalność, która każdy moment czyni ekscytującym i wymagającym szybkiej reakcji a nie tylko wkuwania, jak w tym wyżej. Opanowanie jak szybko lecieć po lawie bez podskakiwania to już jedna sztuka z tej racji (jak dla mnie koleś tu na wideo ma fuksa, że podskakując w tym miejscu nie zarobił rakietami, jak dla mnie jedyna pewna metoda ich uniknięcia to w ogóle nie podskakiwać, co było najtrudniejszym elementem całego przejścia... Ale przynajmniej nauczyłem się biec po lawie jak ekspert, nie jak on hehe). Świetnie też dla mnie, że zazwyczaj końcówka tych leveli jest mniej wymagająca, a bardziej efekciarska, tak by powtarzanie nie frustrowało, jak często bywa w grach - musisz powtarzać pierwszą banalną część, by dojść do tego trudnego momentu potem. Tutaj zazwyczaj jak opanujesz pierwszą połowę, to już jesteś na prostej do podbicia całego levelu. Rozjebać pada - bez przesady, to tylko minuta. W większości platformówek są takie poziomy tylko na 5 minut i powtarzasz całe od początku, czasem z długimi animacjami otwierającymi albo banalnym początkiem lol. Dlatego specjalnie nie gram w platformówki hehe. Tutaj jest dla mnie perfect. Niby tak samo jak w Mario Odyssey, gdzie też przez pierwsze, urgh, 50 godzin było strasznie pozbawione wyzwań, ale potem się pojawiły te kominy i było tam trochę zarąbistego platformowania (bardziej technicznego ofkoz, ale ostatecznie podobnie "trudnego"). Tylko że tutaj wszystko jest znacznie bliżej siebie, bo gra wielkrotnie mniejsza. Nie ma że grasz 5 godzin i w sumie nie było nic wymagającego przez ten czas.
-
Reprezentacja Polski
Jak się patrzy na te stadiony w Chorwacji, to w ogóle dziwne, że oni są dobrzy w piłkę. Hajduk to jedyny klub, który przekracza 10 tysięcy widzów na meczu. W pierwszej lidze 10 ekip, a średnia widzów 5 tysięcy na mecz. Niby wiadomo, że to mały kraj, ale oddaje jak mały. Stadion "narodowy" w Zagrzebiu wygląda jak z PRL-u i trochę go reprezentacja odpuściła po kolejnych problemach. Zarobki takie same jak w Polsce. Jakby zrobili stadion i nowy i duży, jak w Polsce, to ile by na tym tracili na co dzień, skoro i w Polsce się nie opłacają?
-
ASTRO BOT
W pełni rozumiem tę zapowiedź, którą cytowałem przed premierą. Te marki wyglądają cool w wykonaniu Teamu Asobi. Można rozbudzić do nich większe zainteresowanie, niż grając w nie same hehe. To przecież mówi wszystko, że ta gra zawartością jest kompletnym listem miłosnym do Playstation, ale pod względem rozgrywki jest kompletnym listem miłosnym do Nintendo. W sensie grania to właściwie JEST nowa część Mario. Nawet mniej typowe dla Mario dopałki są jak coś, co mogłoby właśnie tam być, np. wyciągane ręce niczym odniesienie do Arms.
- ASTRO BOT
-
seria final fantasy
Transmog? Częsty od wielu lat, nawet w dużych grach jak Cyberpunk, Asasyn, Monster Hunter (chyba od World nawet), Hogwart, Wow, Diablo chyba od trójki nawet a nie czwórki itd.
-
ASTRO BOT
W sensie sam nie uważam tej postaci samej w sobie za jakoś ciekawą ani ładną, ale grywalna postać to dla mnie akurat najmniej znaczący aspekt gry. Mario dla mnie to też takie raczej nic, growe zero. Ale co on robi, mamma mia. Gra ma bardzo współczesne podejście do tematu colllectatonu. Monetki chce się zbierać, bo wypadają nam za nie jakże liczne skarby w maszynce, więc mają jakieś fizyczne odzwierciedlenie - potem można z radością biegać po bazie wypełnionej tymi wszystkimi pierdołami, które zakupiliśmy. Widząc jak te wszystkie robociki się bawią w bazie, a potem wesoło biegną żeby np. ustawić się w drabinę dla ciebie, i tak sobie wchodzisz po Alucardzie i Snake'u, daje uczucie niemal dumy z zbierania tego wszystkiego. Także puzzle są do widzenia fizycznie w bazie. Można by z taką jakością zrobić wiele gier w innych settingach i też by mi się podobało, no ale tak wyszło że akurat tę tak dobrze zrobili.
-
Linkin Park
Ale kurde przyznam, że posiadanie publiki, która tak głośno śpiewa cały czas całe piosenki, to spory handicap podczas koncertów dla wokalisty hehe. Zawsze jak widzę kapele które to tak mocno cyckają (a niektóre robią to dużo mocniej niż tutaj), to sobie wyobrażam, jak niezręcznie by było tego słuchać bez publiki (której sami wykonawcy podczas koncertu raczej nie słyszą bo mają bardzo głośny feed z monitora żeby trzymać rytm).
-
Seria Megami Tensei
Zależy jak rozumieć "trudność". Gra jest na pewno bardziej wymagająca od gracza niż Persony, które generalnie są jak granie w papier-nożyce-kamień gdy już wiesz co pokazał przeciwnik. Tutaj to chyba normalne, Persony są bardzo przystępne. Z drugiej strony jest mniej "trudna" w sensie wymagania cierpliwości czy statsów, gracz ma więcej narzędzi i więcej możliwości, mniej musi, łatwo uniknąć żmudy i powtarzania. Raz że łatwiejszy jest dostęp do walk od save'a, co oznacza, że dużo rzadziej walczysz z przeciwnikiem który okaże się nie do pokonania w tym momencie (bo wysoki level albo akurat masz persony słabe na wiatr a on otwiera atakiem wietrznym i nara), albo jesteś na wyczerpaniu surowców i tylko dlatego walka łatwa w izolacji staje się w danym momencie mordercza. W SMT V też masz chamskie krytyki przeciwników które demolują ci ruch losowo, ale w razie śmierci zazwyczaj stracisz średnio znacznie mniej. Dwa że gra pozwala bardzo szybko podskoczyć poprzez skalowanie doświadczenia. Walki z przeciwnikami dużo wyżej mogą wymagać nieco przygotowania, dobrania składu i technik, użycia przedmiotów, ale dają tyle expa, że błyskawicznie level podskoczy do poziomu, gdy już nie będą to trudne walki. Pakowanie nie jest potrzebne, można stoczyć co jakiś czas kilka walk z wysokim levelem przeciwnika i wyjść podobnie. Oczywiście (co imo mniej fajne), jest też inna sprawa, czyli skupić się na mordowaniu magatam za wszelką cenę i skoczyć jeszcze łatwiej. Jeśli wiesz co robisz, to jak zawsze w SMT i Personach, gra jest zdecydowanie najgorsza na początku, gdy możliwości masz czasem bardzo mało. Niemniej tutaj znacznie szybciej dochodzisz do momentu, gdy możliwości dopasienia ekipy są już naprawdę spore, jak przysiądziesz. Ponadto rozwój ekipy jest tutaj bardziej elastyczny i nawet te same pokemony można znacząco dostosować do potrzeb nie tylko fuzjami, ale też przedmiotami, które w porównaniu do poprzednich części dają ogromnie łatwo kluczowe możliwości.
-
The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
Pokazały się relacje z grania w pokaz na PAX (zazwyczaj koło godziny grania) i jednak są obiecujące. Częste jest zwrócenie uwagi na to, że gra ma w sobie sporo z piaskownicowego nastroju dużych Zeld na Switcha - podobno nieraz człowiek się zadziwi tym, w jak kreatywny i absurdalny sposób (wiele razy zwłaszcza pada właśnie takie słowo, "absurdalny", "dziwny" itp.) właśnie rozwiązał zagadkę, a wiele mediów nawet wprost pisze że gra się w to "jak w małe Tears of the Kingdom". Drugie co często jest podkreślane, to całkiem wymagający poziom rozwiązywania łamigłówek (ogur będzie się męczył). Niektórzy mówią, że najtrudniejsze zagadki to walki, przynajmniej na początku - może być trudno wynaleźć metodą poradzenia sobie z potworami. Z kolei to, co wygląda na trudną zagadkę, nieraz okazuje się zabawnie łatwe, gdy robimy jakąś niespotykaną w grach rzecz z jedną z mocy. Podobno gra ma duży świat, z przydatną opcją zaznaczania punktów na mapie. Samych echów podobno jest bardzo, bardzo dużo, w praktyce wydają się wręcz nieskończone, i niektórych to przeraża, jak będzie w całej grze - hejterzy niszczenia się broni już mogą szykować łzy. IGN: "wymagający, pomysłowy, świeży, i po prostu fajnie się gra. Każda zagadka i walka to pole do eksperymentów, a jednocześnie ma ten specyficzny czar Zeldy. To klasyczna Zelda pomieszana z rozgrywką opartą na kreatywności, która tak inspiruje dziś młodsze pokolenie" Eurogamer: "po wielu dekadach, Nintendo znalazło sposób, by grać Zeldą. Jest o tyle inaczej, że nie pomylisz tego z graniem Linkiem, a zarazem masz uczucie grania w prawdziwą Zeldę - to nie jest pomijalny spinoff typu Princess Peach: Showtime. Nie mogę się doczekać, by pograć więcej. Gra ma pomysły jak z Tears of the Goatdom, ale wygląda na to, że w łatwiejszej do ogarnięcia skali" CG Magazine: "naprawdę jestem zaskoczony, jak spodobała mi się gra. Zakładałem, że to będzie uproszczona, przesłodzona wersyjka Zeldy, dla młodszych casual fanów. A to wygląda na uroczo namalowaną przygodę, która jednak zachowuje podstawową, opartą na myśleniu rozgrywkę Zeldy, dając też sporo wolności graczowi" Press Start AU: "ostrożnie podchodziłem do jakiegokolwiek optymizmu w sprawie Echoes of Wisdom, ale godzinka gry rozwiała moje obawy i przekonała mnie, że to jest gra, której osobiście zawsze chciałem. Jest dość lekka i nie trzeba się angażować, ale nie traci przy tym kreatywnych rozwiązań, którymi działały ostatnie duże Zeldy"
-
Liga Narodów UEFA
Niech jakiś fan Tekkena powie, jak to się nazywa lol. Na razie Polska dużo lepiej niż inne potęgi europejskie. Francja przegrała, Hiszpania remis, Anglia gra w lidze B lol. Probi's at the wheel.
-
ASTRO BOT
Niesamowite, że po 30 latach Plejstejszyn ma swoją maskotkę. W sumie nikt nie zrobił takiej gry, nie na dużą skalę, jak Nintendo zawsze robi - gra która dokładnie sprawia, że cieszysz się, że masz daną konsolę, i czujesz że właśnie z tym sprzętem obcujesz (w pewnym sensie Half-Life Alyx, ale Alyx po piewrsze zachęca ludzi, by docenili, że mają dużo miejsca w mieszkaniu, a po drugie akurat VR od Valve). Nie demko przeglądowe, ale gra na miarę innych, tyle że nasączona jakością sprzętu. Wsadzasz te wibracje do konsoli to zrób z nimi faktyczną grę. I tak dalej. W sumie fakt, że gra nie wymagała pracy setek grafików itd. jak najbardziej wysokobudżetowe produkcje, ale z drugiej strony, czuć tutaj ostre wyjebanie budżetem, ta masa "niepotrzebnych" detali, które wprowadzają cię w klimat PS5. Ależ tutaj jest takich ruchomych zawijasów i ozdóbek wiele w jednej minucie gry, dopracowanych animacji które pojawiają się przez jedną sekundę. Generacja konsol się kończy? Dla mnie nowa generacja dopiero wreszcie wylądowała. Zawsze się z niej śmiałem, ale po Rebirth, teraz już na maksa wreszcie widzę, że jest jakiś sens w tej PS5, że nie gram na tej generacji tylko w gry które mogły być na poprzednich kosolach tylko mają coś tam więcej pikseli dla foundrowców siedzących z nosem w TV. Tylko w coś dojebanego budżetem w sposób który czujesz. Nie każdemu do końca może to pasić. Gra jest bardzo dosłownie o PS5 lol, w pewnym sensie ogranicza to wczuwę. Pewnie wiele osób tego tak nie poczuje jak czegoś "o normalnych ludziach". W sumie ciekawe jak gra się sprzeda, na pewno zadowalająco, ale czy będzie rywalizować z takimi grami z jakąś faktyczną opowieścią jak z filmu to sam jestem ciekaw.
-
ASTRO BOT
Po przemyśleniu jednak w miarę mnie to cieszy. Wiadomo, nie jest to nagjłębsza gra świata, ale fajowo się leci do przodu bez konieczności myślenia i ciągle widzi nowe zarąbiste rzeczy i detale. Pzy konieczności zwalniania czy powtarzania by to nieco traciło na sile, bo rozgrywka nie jest jakimś clou, a trochę jest to taka niezwykle intensywna podróż przez krainę plejstejszyn. Przede wszystkim jednak usuwa to frustrację powtarzania oczywistych sekcji gdy chcemy znaleźć przegapioną dopałkę, tutaj lecimy przez level ponownie jak nóż przez masło i można skupić się na szukaniu wydarzenia, a nie na przeżywaniu kolejny raz tych samych problemów. Zawsze mnie to denerwuje w platformówkach, chcę robić 100% ale zazwyczaj zajmuje mi to masę czasu. Jeśli chodzi o sekrety poukrywane na liniowych levelach, to jest to dla mnie mimo wszystko przyjemniejsze rozwiązanie.