Wszystko nieco wróciło do normy - Lakers znowu grają źle i przegrywają, podobnie Bobcats. Jednak brak raka nie znaczy od razu, że wszystko będzie różowe.
Póki co, czekamy na wyrok w kwestii Detroit. Jak na razie wygląda to nieźle. Andre Drummond... unchained. Znowu wygląda jak demon. Cleveland to dla niego świetna arena, bo obrona Cavs pod koszem jest mięciutka. Ogólnie Kevin Love w Cavs potwierdza niemal wszystkie zarzuty, jakie kierowano wobec jego wartości. Obrona pod koszem to najważniejsze - to jest po prostu jedna z najważniejszych rzeczy w koszykówce i bez tego znacznie, znacznie trudniej jest osiągnąć jakikolwiek wynik. Love był All-Starem, wymienianym w top 10, czasem i top 5 graczy ligi, ale teraz jego akcje znacznie spadają. Czeka nas ciekawa rozmowa o jego przyszłości. Do tej pory uważano za oczywistość, że tego lata nie skorzysta ze swojej opcji na następny sezon, zostanie wolnym agentem i cała liga będzie stać w kolejce, by dać mu maksymalny kontrakt - on oczywiście zostanie w Cavs, którzy mieli być faworytem do mistrzostwa; powoli wszystkie strony muszą się pogodzić, że te oczekiwania się nie spełnią. Na ten moment widzę to tak, że indywidualnie LeBron i Kyrie Irving robią różnicę, natomiast cała reszta składu rozczarowuje względem oczekiwań. W świetle obecnej sytuajci, jeśli jest możliwość, Cavs woleliby latem nie mieć wcale Love'a, tylko miejsce na skuszenie innego gracza z maksymalnym kontraktem, bo Love w tych 30 meczach chyba nie jest nawet w top 100 ligi.
Josh Smith wszedł do składu Rockets i myślę, że może przypomnieć nam czasy gry w Atlancie. Mimo niezłej faktycznie postawy Litwina i ciekawych momentów Greka, zespół chcący mistrzostwa musi celować wyżej. Myślę, że jeśli James Harden stał się w tym sezonie niezłym obrońcą, to Smith może być tytanem, jednocześnie produkując w ataku nie mniej, niż Motiejunas. To oczywiście duże "może", bo Litwin zupełnie dobrze wywiązywał się ze swoich ról. Mimo wszystko to nieco zawód, że Rockets oddali Tarika Blacka, nieźle sie zapowiadającego rookie, który kompetentnie zastępował Howarda. Wzięli go Lakers.
Warriors przegrali parę meczów i nagle trudno o jakąś zwracającą uwagę ekipę. Nikt nie wygrywa seryjnie, poza... Chicago Bulls. W trakcie tej serii wygrali z Memphis, Wizards czy Raptors, więc jest na co patrzeć. Jimmy Butler kontynuuje niesamowity start i chyba pora uznać, że koleś po prostu JEST tak dobry. Oczywiście współpraca jego z Rose'em czy Brooksem działa najlepiej, ale widać, że on tu jest samcem alfa. Wow. Bulls, Wizards, Raptors, Hawks - konferencja wschodnia ma potencjał, by nie wyglądać aż tak nędznie.
Na Zachodzie przegrywają Spurs, chociaż Maciej Kwiatkowski lubi przypominać, że ich podstawowa piątka wygrała 100% meczów. Powoli zapominamy o jej istnieniu. Po cichu, drugą najlepszą drużyną sezonu jest Portland, z rewelacyjnym Lillardem i trzecią najlepszą defensywą ligi, po Warriors i Rockets. Minęło 30 meczów i nie ma co mówić o przypadku - jakimś cudem, Portland fantastycznie broni i to w niemal każdym ustawieniu. Widziałem na Twitterze dysksuje, gdzie nawet cholerni fani Portland mówili: ludzie, dajcie spokój, oglądam każdy mecz Blazers, bronimy słabo. A Zach Lowe odpisywał: no okej, twoja opinia, ale fakt jest taki, że tracicie mało punktów.