-
Postów
23 387 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Jak człowiek czyta takie posty to od razu zaczyna trzymać kciuki za wygraną PSG.
-
Kto oglądał ostatni mecz z Utrechtem i męki Arka "lepszy od Lewandowskiego, Suareza, Ibry" Milika ze śmieszną defensywą tego rywala, ten na pewno może sobie wyobrazić, że Legia wygrywa ten dwumecz. Nie jest oczywiście faworytem, ale Ajax to wrażliwy rywal, w ostatnich latach raczej szkółka, niż ekipa jak inne. Nie mają wielkich piłkarzy, mają garść młodych talentów i kilku średnio zdolnych dorosłych graczy (jak Schoene, Moisander). Nadal, z drugiej strony jest Legia, nie Real Madryt. Więc Ajax faworytem, ale nie stawiałbym na jego awans wszystkich oszczędności.
-
No cudów chyba nie wynegocjują, jeśli widzimy, jakie tendencje mają Mangala, Toure i Fernandinho. Kompany jest zbyt leniwy, żeby faulować, więc przynajmniej o tyle lepsze perspektywy. Defensywnie City to tykająca bomba, ale w sumie pokazali w ostatnim czasie nieraz - np. z Chelsea - że to nie zmienia faktu, iż potrafią zaskoczyć i przycisnąć mniej skoncentrowane silne ekipy, nawet grając w dziesięciu.
-
No w sumie fakt, przegrywanie od 4. minuty dwumeczu i wyjście na prowadzenie metodą goli wyjazdowych w 87. minucie rewanżu to praktycznie definicja spokojnego zwycięstwa.
-
Było wiadomo przecież od początku LM, że największym hitem będzie starcie z udziałem PSG, bo to najmocniejszy zespół z drugiego miejsca (choć nie wygląda tak mocno, jak w ostatnich latach, więc nawet nie ma co ściemniać, że to jest starcie na równi, Chelsea jest zdecydowanie faworytem). Potem te z udziałem Juve i Arsenalu, bardziej wyrównane. To nawet wręcz mecze, gdzie ekipa z 2. miejsca jest faworytem, choć nie jakimś mocnym. Mimo wszystko wygląda to ciekawiej, niż rok temu, gdzie poza jedną parą było absolutnie pewne, że awansuje ekipa rozstawiona. Teraz w sumie nawet hiszpańskie zespoły mają rywali, którzy raz na jakiś czas potrafią zaskoczyć, choć pewnie skończy się na laniu niedoświadczonych.
-
Pamiętacie gadkę z pierwszego tygodnia sezonu, czy Heat będą lepsi od Cavs? Oglądając to, jak żałośnie teraz wyglądają, chyba nikt nie zada już tego pytania. Grudzień to dla Heat kolejne porażki z Waszyngtonem, Atlantą, Milwaukee... okej, pokonali Suns (ale: to nie są Suns w pełni sił), no i słabych Jazz. W tym momencie są patroszeni bez Bulls. Okej, są bez Bosha (quiz, wiecie, kto gra na centrze w takiej sytuacji? Justin Hamilton... przez niemal cały mecz), ale Bulls bez Noah. I wiecie co, nawet jakże załamujący Luol Deng akurat w tym meczu sobie radzi lepiej niż ktokolwiek inny w Heat. Bo reszta... w ogóle. Widok celności poniżej 35% z gry i trafionych 3 trójek w całym meczu to dla każdego widza NBA smutne przypomnienie, że klub w ciągu jednego sezonu może przejść kompletną metamorfozę. Warriors mogą przegrać alert! W czwartej kwarcie Pellies wychodzą na prowadzenie, a Tyreke Evans znowu szaleje.
-
Miły akcent na koniec roku. Legia oczywiście nadal na szczycie, ale po tym, jak w 3-4 kolejce warszawscy dziennikarze pisali tłumnie o "przesądzonej lidze" i "Bayernowaniu" Legii, miło widzieć, że mimo kilku pechowych meczów, Śląsk jest w zasięgu 3 pkt., a Legia na 19 meczów wygrała tylko 12, co jakąś srogą dominacją nie jest. Strach się bać, co będzie teraz, bo sprawność działaczy Śląska w darmowym oddawaniu dobrych piłkarzy jest już legendarna i wyśmiewana w mediach. Są dwa newralgiczne nazwiska - Mila i Paixao - i niestety jest daleko od pewności, że w lutym nadal będą piłkarzami Śląska, choć to oczywiście możliwe. Nie śledzę ogólnie ligi, ale patrząc na tabelę, widzę, że Ruch Chorzów to już jakiś przypadek bulimii. Na podium w 2010 - rok później 12. miejsce. Na podium w 2012 - rok później 15. miejsce i szczęśliwe utrzymanie się. Na podium w 2014 - teraz znowu przedostatni w tabeli. A propos "nie śledzę ligi", kto to w ogóle jest Mateusz Piątkowski? Mam paru znajomych z Bielawy, ale tego nie kojarzę, a tu się okazuje, że kolo ma 30 lat i nagle jest liderem strzelców ligi, kiedy wcześniej nigdy nigdzie za bardzo... nic nie zrobił.
-
Można było też założyć, że może jednak wiem, że Valencia tak nie robi w każdej swojej akcji w życiu, no ale jak zwykle zapomniałem, że od jakichś 5 lat najbardziej oczywiste żartowanie w internecie jest nielegalne. Dobrze, że do poprzedniego mojego posta nie było komentarzy, że jaki ogór jest głupi, nie wie, że tak naprawdę Mourinho często wyraża bardzo stronnicze uwagi na temat pracy sędziego. Przecież niemożliwe, żeby cokolwiek było wiedzą powszechną! W pewnym sensie szkoda, że Leicester jest najsłabszym zespołem ligi, bo Wasilewski całkiem nieźle się tam prezentuje. Ma dużo roboty... i ją wykonuje, może bez gracji, ale solidnie. Mecz z City był jego siódmym i naprawdę kształtuje się z niego udany sezon na poziomie pierwszej ligi angielskiej. City ma tylko 3 pkt. straty do Chelsea, ale można gdybać, ile by to było, gdyby nie przyjście Franka Lamparda. Może nie gra już tak dobrze, ale dla City jest wielce przydatny. Warto pamiętać, że w styczniu na Pucharze Narodów Afryki (kiedy oni w końcu wymyślą coś z terminarzem tej imprezy?) będzie nieobecny Yaya Toure, co tylko pogorszy sytuację w środku pola City. Nic dziwnego, że mówi się o planach zatrzymania Lamparda w Manchesterze dłużej niż do końca grudnia. Na razie jednak nie ma wieści, czy są na to szanse.
-
Co jest bardziej desperackie, odpowiadanie na każdy komentarz w PST czy zakładanie tematu o góvnie?
-
No ja wiem, czy od razu "oparto"... jest trochę rzeczy wziętych, co pewnie nie dziwi, bo Simon zawarł w niej wiele ze swoich najlepszych obserwacji z czasów pracy na ulicy. Pamiętajmy, że serial będący kurde oficjalną adaptacją "Homicide" pod poradnictwem Simona dobił ponad 100 odcinków, więc trochę tam już zużyto wątków z książki...
-
Pewnie Balo albo Nikica Jelavić, ale czaję żart. Jednak Mangala nie gra gorzej, niż choćby Kompany, fakt że widać brak doświadczenia i opanowania, ale to i tak lepiej niż... bronić jak Kompany. Swoją drogą, świetny mecz De Gei, można tylko gdybać, jaki mógłby być wynik, gdyby zamienić tylko bramkarzy w obu ekipach.
-
Gracze Basel teraz siedzą przed TV i się rumienią, że zremisowali z tą ekipą i wbili jej tylko jednego gola. Jak spojrzeć matce w oczy?
-
Była tu dyskusja, czy aby na pewno Messi by strzelił w Anglii 50 goli na sezon. Ludzie. W tej lidze Antonio Valencia wygląda jak Messi.
-
Zazwyczaj jak media piszą "budżet filmu wyniósł 50 mln dolarów", mają na myśli to, że nakręcenie go tyle kosztowało, a nie wliczają kosztów promocji i dystrybucji. Różnie bywa.
-
No Genua nie przegrała meczu od września, więc Roma za łatwo nie ma. Dodatkowo mają za sobą w środku tygodnia męczący fizycznie i psychicznie mecz w LM. Jakieś 0-0 mnie nie zdziwi. Stawiać przeciwko Villarrealowi tuż po wygranej 4-0 z Sociedad to też typ chyba mniej pewny, niż się wydaje. (w trakcie meczu) Perin wyleciał, no to trochę ułatwia sprawę xd.
-
Nie sądzę, żeby Rodgers był człowiekiem, który decydował o zakupieniu Balotellego. Jak tu niegdyś pisałem, Rodgers wie, jaki futbol gra, poza tym jego wypowiedzi jeszcze przed zakupem nie zostawiały wątpliwości, że nie uważa go za gracza, który by mu pasował.
-
Warto dodać, że gola, oczywiście, strzelił Julian Schieber. Ałć. W sumie skoro raz go kupili, bo zagrał najlepszy mecz sezonu przeciwko nim, to może zrobią to drugi raz?
-
No więc jest 1-0, obie ekipy grają w 11, no i Gary Cahill miał żółtą kartkę i, jak wiadomo, zrobił to. http://fitbamob.com/b/gxwy7sr/ Trener Hull stwierdził: "To jest akcja jak z Jeziora Łabędziego. Jest tak jawne, tak oczywiste, co on próbuje osiągnąć, ale znajdą dla niego jakieś wytłumaczenie". Co na to Mourinho? Oczywiście: "Nie widziałem powtórki, ale nie wierzę, że Cahill mógł nurkować. Coś musiało się stać. Blokują jego bieg, albo jest kontakt, albo stracił równowagę, ale taki wielki, uczciwy koleś? Nie wierzę".
-
Analiza techniczna gry: http://www.eurogamer.net/articles/digitalfoundry-2014-vs-captain-toad-treasure-tracker "Na rynku zdominowanym przez niesprawną technologię, nowa gra Nintendo to dopieszczona perfekcja. 2014 był wyjątkowyo rozczarowujący jeśli chodzi o właściwe wykończenie gier (...) Osiągnęliśmy moment, gdy kupiona kopia gry jest niemal bezużyteczna bez ściagania patchy. Chwaliliśmy Super Mario 3D World za uniknięcie trendu, ale po tegorocznej paradzie niedokończonych gier, czujemy, że jest ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej, by docenić świetne gry, które działają właściwie od pierwszego dnia. (...) To prosty, gładki tytuł który wygląda świetnie i pięknie się w niego gra. Przy zawężonym polu widzenia, Nintendo Tokyo potrafiło przyrządzić jedną z najładniejszych grafik na Wii U. (...) Gra na pewno zyskałaby na większym anti-aliasingu, bo wiele krawędzi brak jakiegokolwiek wygładzenia - zwłaszcza widać to w tych ciemniejszych miejscach. Ale jakość obrazu jest zupełnie zadowalająca i niewiele psuje śliczną poza tym grę. (...) Mniejsze plansze pozwoliły na więcej detali, przez co gra wygląda jak render. (...) Wydaje się obecnie, że developerom zależy, by wcisnąć jak najwięcej zawartości i tracą z oczu bazowy gameplay. Dla przeciwieństwa, Treasure Tracker jest zrealizowany perfekcyjnie - to podmuch świeżego powietrza. Nie ma tu bzdetów, tylko gameplay wsparty doskonałym działaniem i piękną grafiką. Technologia nigdy nie zawodzi. (...) Ostatecznie, Captain Toad to kolejna gra, którą trzeba mieć na Wii U. Osiąga wszystko, co zamierzała. Chcielibyśmy, by więcej developerów umiało znaleźć piękno w umiarze. Ta gra będzie dawać radość lata po tym, jak Wii U zejdzie z rynku, i produkt, który kupujesz na płycie to wszystko, czego potrzeba. W tym sensie Nintendo nadal dostarcza produkt, jak to robiło przez dekady - ich niemal idealna regularność to rzecz rzadka i cenna".
-
Wróci Aguero to dokupią. Niezła wyprzedaż w jedną kolejkę, ale nie ma się co dziwić, sporo meczów straci. Gorzej, że wchodzę na skład i kurde 5 graczy wypadło, w tym bramkarz. Człowiek chce coś pograć i wiecznie takie losowe góvna na drodze. Staram się mieć ławkę jakby 1 czy 2 wypadli, ale kurde 5. Tak że cóż... Cissé na kapitana, Arsenal ma dziury w obronie że hej. Są szanse na to, że zapunktuje, i wtedy tradycyjnie - jeśli Costa, Sanchez i Sigurthsson nie zapunktują (Fabregas zawieszony za kartki), to będzie dla mnie awans obojętnie, co zrobi reszta piłkarzy. Niestety to, że Costa wbije coś Hull u siebie, to pewniak jak nic. Mam 4 piłkarzy, których w zasadzie bym się najlepiej od razu pozbył, Jakupović nie gra, Moreno - cóż, Liverpool chyba nigdy nie wróci do dobrej gry, Tadić nie punktuje mimo dobrej gry, no i trzeba było jednak wziąć prawdziwego napastnika, a nie Harry'ego Kane'a, który może sobie szaleć w Europa League, ale w lidze gra drugorzędną rolę.
-
Ależ ten Real się ogląda. Almeria naprawdę stawiała opór, ale przegrała 1-4. Praktycznie każdy gol w tym meczu to było coś pięknego. Dodatkowo Casillas obronił karnego przy 2-1, dość późno w meczu, co też miało duże znaczenie dla podtrzymania serii na 20 zwycięstwach przed wyjazdem do Maroko na Klubowe Mistrzostwa Świata, gdzie zagrają mecze 16 i 20 grudnia. W pierwszym mogą trafić na sensację z Australii, Western Sydney Wanderers (klub założony w 2012 r., który już wygrał azjatycką Ligę Mistrzów), a w finale pewnie na argentyńskie San Lorenzo.
-
Warriors jadą dalej, Steve Kerr zaczął karierę lepiej niż dowolny trener w historii NBA. Rockets przegrali bez Howarda, ale Harden i tak jest gwiazdą sezonu. Co kolo gra. Thunder są 6-1 po powrocie Westbrooka, choć dodajmy, że grali z wieloma z najsłabszymi ekipami ligi, a choć Cavaliers się niby już nieco rozkręcili, to wczoraj byli bez kontuzjowanego LeBrona. Wrócił Mathew Dellavedova i od razu widać różnicę w obronie, ale brak LeBrona był boleśnie odczuwalny. Mecz miał w sobie rozrywkowe fragmenty, choć obie ekipy srogo cegliły, Cavs trafili 36% z gry. Ałć. Marcin Gortat stwierdził, że czuje się czarny. "Tak się wożę, tak mówię, żartuję. Mam w sobie coś z Afroamerykanina w sobie. Czarną duszę". To w odpowiedzi na wypowiedź Bradleya Beala: "Dla mnie jest czarny. (...) Chłopak skromny, zabawny. To naturalny komik. Kurde, mówi na siebie The Polish Hammer. To jest komedia sama w sobie". Inny cytat z artykułu: "Słuchaj, jak się zarabia 12 milionów rocznie, nie ma możliwości mieć zły dzień. Nie można mieć złego dnia. Ludzie mają tyle problemów na świecie. Jaki można mieć problem? Przyjść na trening, poćwiczyć 2-3 godziny? To ma być problem?" Budzi wiele sympatii w necie.
-
O "Hannibalu" mógłbym długo pisać. Zresztą to już robiłem, niestety nie tu. W skrócie mówiąc, nie jestem wielkim fanem tego serialu... bo jest głupi. Ale mam taką opinię o wielu serialach (serio, nadal szukam krytyków TV, z którym będę się identyfikował, bo jak kurde z takimi, którzy są fanami XIX-wiecznego moralitetu dla gospodyń ciosanego siekierą "The Good Wife"?). Nie da się ukryć, że ma ciekawy, własny, wyjątkowo ekspresyjny język wizualny i to jest tu najważniejsze. "The Americans" oglądałem na razie 1 sezon, bardzo mi się podobał. Jednak i od niego wolę seriale, które... coś mówią. "Americans" jest po prostu bardzo zgrabnie napisane, nakręcone, zmontowane (właściwie już w pierwszej scenie widzimy większość zalet serialu), ale już po obejrzeniu, nie będę raczej wspominał zbyt wielu wniosków z niego. Ogólnie, nie jestem pod wrażeniem obecnej epoki TV. Większość tych nowych hitowych seriali, świadomie lub nie, chce replikować sukces "Breaking Bad" - głównie uderzanie wyrazistymi obrazami, zaś znaczenie tekstowe sprowadzone do symbolicznego minimum - ale zazwyczaj już od pierwszego odcinka są bardziej bełkotliwe, niż "Breaking Bad" na samym irytującym końcu, gdy wątki coraz trudniej było ze sobą wiązać w sensowną całość. Wcześniej seriale jednak robiły nerdy, co też miało swoje bolączki, ale i zalety, a teraz zabrali się za to... normalnie reżyserzy filmowi. Wraz ze śmiercią kina średniego budżetu (w USA można zrobić tylko indie za milion dolców albo hicior komiksowy za 100), popularyzacją wielkich telewizorów (po 60 latach małych ekranów, gdzie najlepiej było ograniczać ujęcia do zbliżeń) i internetowej dystrybucji, to dopiero początek nowej ery TV i myślę, że dopiero czeka nas epoka, w której ci twórcy w pełni dopasują się do medium. Inna sprawa to fakt, że te seriale - na pewno zwłaszcza Hannibal, True Detective, Fargo - są niesamowicie bezwzględne i nihilistyczne, jak chyba nic co było w sztuce popularnej od setek lat; być może w reakcji na durnowaty, nieuzasadniony optymizm obecnych hiciorów kinowych, co w sumie mnie cieszy, choć uważam, że na nihilizm też trzeba zasłużyć logicznością wywodu.
-
Alan Pardew wybrany menadżerem miesiąca. Pamiętajmy, że listopad to ten miesiąc, kiedy nie pokonali Chelsea, tylko wygrali 3 mecze ze słabiakami w średnim stylu... i przegrali z West Hamem. Tymczasem Arsenal przed jutrzejszym meczem z Newcastle nie jest w jakiejś idealnej dyspozycji... kto by pomyślał, że posiadanie naprawdę tylko 3 stoperów (z czego 2 nominalnych) w składzie może okazać się zawodne, no przecież wszyscy mówili, że to świetny pomysł i Arsenal mądrze robi, nie szukając zmienników. Przynajmniej wrócił Szczęsny, jak wiadomo z tego tematu najlepszy bramkarz w Anglii. Newcastle też ma braki: wypadli dwaj bramkarze, Santon, De Jong, Gutierrez, Obertan, Ryan Taylor, Steven Taylor ma kartki, tak samo jak Moussa Sissoko (i to największa strata). W zasadzie wypadła im cała ekipa i nie będzie to starcie zbyt kompletnych ekip. Tak więc Arsenal, z dziurawą obroną, bez pomocy i z ofensywą opartą na oddawaniu piłki jednemu (choć wspaniałemu) piłkarzowi, powinien i tak wygrać.