-
Postów
23 388 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Pierwsze wymówienie nazwiska "Jędrzejczyk" i już wiem, że warto był szukać streama z brytyjskiej TV.
-
Widziałem już tu teksty, że "teraz strata punktów ze Szkocją to byłoby frajerstwo". Stety czy niestety, wcale większymi faworytami niż wcześniej nie jesteśmy. Szkocja niby przegrała z Niemcami, my wygraliśmy, ale właściwie... Szkocja zagrała lepiej. Druga połowa była co najmniej wyrównana, i to na terenie Niemiec. Oczywiście nie przesadzajmy, obie ekipy pokazały kilka zalet i słabości, Niemcy z meczu z nami też były jednak lepiej przygotowane niż miesiąc temu. Mecz jest jak najbardziej do wygrania, ale za żadnych pewniaków nie ma podstaw Polski uważać. Szczęście z meczu z Niemcami nie przenosi się na następne mecze. Chcecie stawiać fortunę na Polskę, to może zastanówcie się dwa razy. Podejście typu "no teraz po Niemcach to żal nie wygrać" może tylko zaszkodzić Polakom, jeśli będą się niecierpliwić i atakować bez rozsądku, bo że Niemcy pudłowali, wcale nie znaczy, że Szkocja nie może ukąsić celnie. Neutralizacji przeciwnika na pewno przecież nie będzie. Pewną niewiadomą jest styl. Wiadomo, że z Niemcami obie ekipy się broniły i przede wszystkim wybijały daleko od swojej bramki, z Gruzją obie atakują i posiadają piłkę. Wcale niekoniecznie Szkocja musi czekać na kontrę w meczu z Polską. Remis im mniej pasuje, niż nam. Ponadto to wcale nie jest ekipa drwali, jak się kojarzy, lubi przytrzymać piłkę, poszukać dogrania po ziemi np. do dynamicznego skrzydłowego Anyi, który nieraz uciekał Rudy'emu. Skład niby sugeruje bardziej skupienie na defensywie (nie ma np. daleko wychodzącego lewego obrońcy Robertsona), ale jest też, jak z Gruzją, duet Fletcher-Naismith w ataku. Fletcher to w kadrze taki Lewandowski Szkocji, cofa się bardzo daleko, szuka gry, dogrywa, z kolei Naismith to, patrząc po meczu z Gruzją, taki koleś, który wybiega do przodu, dostaje piłkę i marnuje okazje. Generalnie ekipa na oko słabsza od Polski, ale nie z takimi rywalami się traciło punkty. Te eliminacje w niemal każdej grupie już zdążyły pokazać, że w meczach kadr różne cuda się dzieją.
-
Pisałem tu niedawno dokładniej, że właśnie tej jesieni Polska powinna znacznie skoczyć. W skrócie mówiąc, ranking liczy występy z ostatnich 4 lat. Mecze o punkty liczą się bardziej niż towarzyskie, tak samo jak ma znaczenie pozycja rywala. 4 lata temu nie graliśmy w eliminacjach Euro (i nawet towarzysko nie zdobyliśmy wiele punktów - remis z USA) + teraz pokonaliśmy o punkty rywala z 1. miejsca w rankingu = awans tak spory jak się da.
-
No na pewno wie o czym pisze osoba, która mówi, że Bayonetta 2 mogłaby zejść w 2 mln egzemplarzy... "bo Mario Kart zszedł w 2 mln egzemplarzy". Zaraz się okaże, że Okami mogło zejść w tylu kopiach co Gran Turismo, tylko że na akurat PS2 nie ma zapotrzebowania na takie gry. No czemu to gupki wydawali na PS2, przecież Gran Turismo zeszło w kilkunastu milionach. Gra nie miała wydawcy który by ją wydał dla samych przychodów ze sprzedaży egzemplarzowej. Fakt. I nic specjalnego, historia jakich milion w branży. Mimo to, Nintendo postanowiło dołożyć, żeby mieć kolejną świetną gierkę na swojej konsoli. Problem? Tak, dla was wielki problem, bo gra nie sprzeda się za dobrze. "Najgorsze jest to". Dosłowny cytat. To jest dla was najgorsze, że gra - którą możecie kupić albo nie, wasz wybór, ale jest do kupienia - będzie "klapą". Jakby nie wyszła, spoko, ale jak wyszła, to jest klapa. To jest najgorsze. No mi niezbyt zależy na tym, co o moim stylu powiedzą ludzie, którzy mają taką logikę myślenia. Martwiłbym się prędzej, gdyby się wam podobał.
-
No więc Nintendo dało kasę, żeby było więcej. Dajcie już spokój z tym płakaniem na coś, co jest standardem biznesu od kilkudziesięciu lat. No zrobili grę na Wii U, świetną grę, nie pierwszą i zapewne nie ostatnią. Na Xbone'a czy PS4 jest na ten moment dużo mniej świetnych gier i jakoś tam w tematach nie jest tak, że połowa postów to płacze, że gra nie wychodzi też na inne konsole. Porównania z Mario Kart są kompletnie mylące, bo MK to zawsze system-seller. Każda część była w gronie trzech najlepiej sprzedających się gier na daną konsolę. Wynik 2 mln to nie jest nic wysokiego, jeśli poprzednie części zawsze miały te 7-10 mln, a niektóre części 25 czy 35 mln. Co wy w ogóle porównujecie. Gdyby na PS3 "było zapotrzebowanie na takie gry" to by kurde gra wyszła na PS3 – tak jak do znudzenia tu powtarzano, gra jednak tak naprawdę nie spełniła oczekiwań finansowych i drugiej części nikt nie chciał ufundować dla samego przychodu ze sprzedaży egzemplarzowej.
-
Del Bosque posłuchał nieco krytyków i dziś w bramce De Gea. Nie żeby w meczu z Luksemburgiem miał w ogóle dotknąć piłki... Z przodu nadal gra Costa, zmieniono tyle, że od początku gra duet napastników, Silva jako "10" za nimi. Costa właśnie zmarnował coś takiego, co obiegnie świat, pudło niewiarygodne, jakby myślał, że akcja została przerwana. Alcacer zresztą też marnuje. Tak naprawdę Costa gra coraz lepiej w tej kadrze, ale żeby ta Hiszpania wygrywała, potrzebuje napastnika, który będzie strzelał gole.
-
No najlepiej smakuje zdominowanie rywala kompletnie i srogie lanie jak z Gibraltarem, tyle że nie każdy przeciwnik na to pozwala. Najlepiej się zgrywać że daję Jodłowcowi Złotą Piłkę, napisałem tyle, że zagrał dobry mecz, przerywał akcje rywali i o to chodziło. To, co niektórzy nazywają "chęcią do biegania 90 minut" i przypisują jakiejś cesze piłkarzy, że "im się chce" i w ogóle mają fajny charakter nierozpieszczony milionami euro, traktując jako cechę, którą każdy piłkarz ma jeśli tylko zechce, w rzeczywistości jest po prostu fachem defensywnego pomocnika i każda drużyna chce mieć gracza, który robi to dobrze. Z kolei dla janusza defensywnym pomocnikiem może być każdy, jeśli tylko zechce, a dobry piłkarz to taki, który będzie to wszystko robił i jednocześnie puszczał z automatyzmem Busquesta piłki niczym Pirlo. Klasyczny błąd postrzegania każący utożsamiać cały futbol z tym, co robi jeden koleś który jest przy piłce. To znaczy tak, taki miks byłby fajny, ale takich piłkarzy za bardzo nie ma na świecie. Jeśli są tacy jak Krychowiak i Jodłowiec, czyli po prostu kompetentni defensywni pomocnicy, to można się cieszyć. Przecież gdyby tam grał Klich, to by prawdopodobnie było z 3-0 dla Niemców. Może gdyby grał Pogba, Polska wygrałaby wyżej, możemy gdybać. Polska ma w tym ustawieniu słabe skrzydła, i z piłką i bez niej, więc od środkowych pomocników i napastników może tylko wymagać większej, niedocenianej pracy, jeśli chce osiągnąć dobry wynik. Czy dobrze, czy źle, to kwestia gustu, ale chyba każdy się zgodzi, że duet Jodłowiec-Krychowiak wypadł lepiej niż Kroos-Kramer, a to zawsze coś. Oczywiście, to nie "wina" niemieckiego duetu, że w tym starciu pewnie woleliby grać bardziej z przodu, mając za sobą choćby Schweiniego lub Khedirę, jeśli nie typowego defensywnego pomocnika.
-
Cavaliers zaprezentowali się dużo lepiej od Heat w sparingu w Rio. Przynajmniej na początku, z czasem zrobił się z tego typowy mecz testowy, sporo grali Shawne Williams czy Joe Harris. Dość dobrze wypadł Matthew Dellavedova. Moja teoria jest taka, że "gwiazda" Irving tak naprawdę jest gorszym graczem niż ten młody, bo po prostu fatalnie broni i źle wpływa na wynik. Zobaczymy, jak będzie z Irvingiem w nowej ekipie, ale Dellavedova nie zaprzeczył stereotypowi. Trafił jeden rzut, miał 4 asysty i 6 fauli, ale w defensywie dość przydatny, a atakować miał kto. Podawał LeBron, trafiał Love, Waiters, Varejao, Tristan. To może wystarczać. Kilka pierwszych tygodni, może nawet dwa miesiące, straci Kevin Durant po pęknięciu stopy. No ale to tylko początek sezonu.
-
Dobrą ciekawostką rzucił też Borek. Mecz z Niemcami był dla Jodłowca dopiero 2 meczem o punkty w kadrze. Reszta to towarzyskie. Jodłowiec ma 33 mecze . Rozumiem, że ma to świadczyć o jego beznadziejności, ale można też to ująć tak: w tym okresie Jodłowiec zagrał w obu zwycięstwach z renomowanymi rywalami, jakich przez ten czas pokonaliśmy, 2:1 z Czechami w 2008 r. i dziś. Te porównania do meczu Chelsea-Barcelona (ile lat temu to było?) świadczą dobitnie, ile pojęcia o piłce mają osoby, które to wygłaszają. No normalnie drugi raz w historii coś takiego się dzieje, że jedna ekipa ma więcej posiadania piłki i stworzonych okazji. Co za komedia. No dokładnie tak samo jak Chelsea gra Polska, identyko. Tak samo te ciągłe gadki o tym, że Niemcy jakby byli skuteczni, to by wygrali 7-1 jak z Brazylią. Ludzie, były jeszcze inne mecze. To te 7-1 było wyjątkiem w historii Niemiec. Popatrzcie na ich 5 goli wtedy i pomyślcie, jakie przed strzałem dalibyście szanse, że wpadnie. To był wyjątek. Pozostałe mecze Mundialu Niemcy nie strzelali tak łatwo przed dogrywką, z Algierią 0, z Francją 1, z Argentyną 0. Wiadomo, że dziś byli nieskuteczni, ale ile można czytać wynurzenia ludzi, którzy przed tym widzieli dwa mecze w życiu i mają te swoje bystre wnioski, że był bardziej podobny do jednego, niż do drugiego. Dla piłkarzy to był pewnie pierwszy mecz w życiu, to nie czają!
-
Mejm jaka spina, żeby mimo wszystko dosrać polskim piłkarzom jak po każdym meczu XD. Daj mu ktoś blokadę na Kącik Sportowy aż zluzuje poślady.
-
Rozumiem tę opinię, faktycznie podawał beznadziejnie, jednak w starciu z tym rywalem akurat przerywanie akcji za wszelką cenę było ważniejsze, niż utrzymywanie się przy piłce. Mecz ze Szkocją pokazał, na co Niemcy są wrażliwi i dlatego uważam, że wybór Jodłowca był bardzo dobry, a jego wpływ na tę wygraną spory. Niemcy chcieli sobie układać te swoje płynne akcje podchodząc pod bramkę, zostawiając spore przestrzenie miejsca z tyłu, ale nie mogli, bo cały czas to Glik, to Jodłowiec im się naprzykrzał jak namolny truteń. Z innym rywalem ten sposób gry mógł się skończyć nędznie, ale z Niemcami był chyba najlepszym, żeby były szanse na wygraną. To raczej Niemcy tak ustawili zespół, a nie Nawałka. Trudno, żeby Polska tak grała z rywalem, który po prostu sam się cofa i liczy na kontry, a takich zazwyczaj mamy. Ze Szkocją znowu będzie szok, że Polska gra nudno i nieefektywnie, bo po prostu kurde tak zagra Szkocja, żeby o to chodziło. Mam dość tego tekstu, każdy go pisze. Wiara w siebie nie jest raczej kwestią w futbolu. Zazwyczaj, patrząc obiektywnie, prędzej szkodzi piłkarzom, a nie pomaga. Nawet najlepsi gracze świata jak Reus czy Ronaldo ewidentnie przeceniają własne możliwości, co analiza statystyk "na sucho" pozwala dostrzec. Ale kwestia psychologiczna może być faktycznie, mianowicie taka, że nie będzie ciśnienia na wygraną, jaka była od wielu lat w praktycznie każdym meczu Polski (poza może pierwszym meczem z Anglią, który zresztą został akurat uznany za całkiem udany). Media non stop huczały, że każdy z nich jest beznadziejną osobą i szmatą, jeśli nie wygra następnego meczu i było widać na boisku, że rywal często spokojnie sobie grał swoje, a Polacy nieracjonalnie się spinali, żeby tylko janusze w telewizorze dostrzegły, że im zależy na ofensywnej grze, że nie zmarnują ani sekundy na byle jakie granie tylko ciągle spina i bieganie. No i niespodzianka, dość szybko się męczyli, akcje nie były starannie przygotowane, przy wyprowadzaniu piłki z tyłu do ataku nie wykorzystywano wielu możliwości. Brak takiej spiny zazwyczaj jest korzystny. Wiadomo, o co gramy, o awans, więc we wtorek to raczej my będziemy spokojni przy wyniku 0-0, a Szkoci będą chcieli podkręcić ryzyko, żeby go zmienić. Na razie nic nie jest dane, bo nadal to Niemcy są faworytem grupy, Irlandia ma tyle punktów co Polska, Szkocja tylko o 3 mniej - ale na pewno podejście jest takie, że ze Szkocją nie MUSZĄ wygrać, żeby nie zostać uznanymi na drugi dzień za kompletne (pipi) przez 40 mln internetowych znawców, i to może lekko sprzyjać w dalszej części eliminacji.
-
Nie można nie napisać, że polska kadra nie miała szczęścia, no ale to jest właśnie piłka. Zawsze można tak powiedzieć po meczu. Wiele razy polska kadra miała pecha w ostatnich latach, dzisiaj szczęście. Niektórzy się tym jarają, jakby było zakazane mieć szczęście, tymczasem przypadek jest zawsze częścią meczu, obojętnie kto gra. W razie zwycięstwa Polski nagle janusze to odkrywają. Niemcy dominowali posiadanie i stworzyli więcej okazji, taki już mają styl. Jak pisałem po meczu ze Szkocją, mają wrażliwe punkty do wykorzystania i to właśnie się stało. Już ze Szkocją mogli stracić punkty, więc ten wynik to nie jest aż tak wielki szok dla zainteresowanych. Polska niby nie powaliła, ale przecież mówicie o kolesiach, którzy waszym zdaniem nie umieją kopnąć piłki prosto, powinni zarabiać 300 zł miesięcznie żeby było sprawiedliwie, nie chce im się biegać 90 minut, bla bla, znamy te teksty, widzieliśmy je w tym temacie milion razy. Teraz nagle jak całkiem się trzymają przeciwko Niemcom to "ehhh, nic specjalnego, ale cienko zagrali". No na pewno wy byście lepiej zagrali, tylko nie chcecie się poniżać taką żenadą, co nie, jak zwykle. Tymczasem duet Krychowiak-Jodłowiec wypadł tak, jak trzeba było, solidnie walcząc, wygrywając pojedynki, będąc po prostu lepszym od Kramer-Kroos. Tamci mieli więcej piłki, ale jak wiecie, bo sami narzekacie od lat na każdą "tiki-takę", w piłce posiadanie nie daje wiele, dopóki nie przejdziesz rywala. W środku pomocy Polska wypadła lepiej. Dobrze zagrali też stoperzy. Świetnie zagrał Lewandowski... tak, chu'j, nie strzelił gola i jest padaczny, jasne - ale pomijając wasze kompleksy, obiektywnie patrząc, po prostu zagrał świetny mecz, był wszechobecny na połowie rywala, dogrywał tu i tam, robił co mógł jak zawsze. W meczu, w którym Polska rzadko kiedy dawała radę wymienić kilka podań, utrzymać się przy piłce, trudno wymyślić lepszy występ napastnika. A tak, nie strzelił 4 goli więc się nie stara, jest ciulowy i przereklamowany. Ok. To więc już pięć pozycji, na których Polska po prostu wyglądała lepiej, niż Niemcy. Sześć, licząc bramkarza. Pozostali gracze, no cóż, było widać, że nie są wielkiego formatu. Debiut Bellarabiego potwierdził jego klasę i ogólnie nierówność talentu na skrzydłach to główny powód, dla którego Niemcy stworzyli znacznie więcej okazji w tym meczu, przez co Szczęsny został bohaterem spotkania. Grosicki, Rybus czy Wawrzyniak grają w kadrze od lat i nadal nie było momentu, żeby zasugerowali, że mogą grać tak, jak niektórzy by chcieli, żeby grali zawodnicy w polskiej kadrze. Nie wiem, czy są polscy piłkarze, którzy byliby lepsi od nich, ale na pewno poprzez te pozycje było widać pewną różnicę klas pomiędzy zespołami. Na szczęście dla Polaków, Niemcy z boków obrony też nie mieli jakichś wymiataczy.
-
Ludzie, dajcie spokój. Wiadomo, że nie jesteśmy faworytem, delikatnie mówiąc. Serio. Wszyscy wiemy. Szanse jakieś tam zawsze są, bo to piłka nożna, a ponadto Niemcy nie zaprezentowały się zbyt dobrze w meczu ze Szkocją, rywal grający z kontry mógłby faktycznie napsuć im krwi. Ale nie o to chodzi. Chodzi po prostu o to, że Polska gra z Niemcami. Tyle. Nikt nigdy nie pisze, że wygramy i się tym jara, po prostu mecz będzie ciekawy i tak, bo kadra naszego kraju gra z czołową ekipą świata. Skład bez niespodzianek. Stety czy niestety. Żadna z plotek o zmianie się nie potwierdziła. Jest Warzyniak i cała reszta tradycyjnej paki. W Niemczech zadebiutuje Bellarabi, niesamowicie dobrze zaczął sezon. Rudiger na prawej obronie to trudny rywal do przejścia, ale też dopiero zaczyna. Prędzej szukałbym szans na prawej stronie, gdzie Piszczek i Grosicki teoretycznie mają jakieś szanse z Durmem i Bellarabim. Odległości pomiędzy stoperami, duetem Kramer-Kroos i bocznymi są największą szansą, ale z taką paką i stylem gry jak Polska, nie będzie pewnie zbyt łatwo je wykorzystać. Skład Polski: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Łukasz Szukała, Kamil Glik, Jakub Wawrzyniak - Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Tomasz Jodłowiec, Maciej Rybus - Arkadiusz Milik - Robert Lewandowski Skład Niemiec: Manuel Neuer - Antonio Rüdiger, Jerome Boateng, Mats Hummels, Erik Durm - Christoph Kramer, Toni Kroos - Karim Bellarabi, Mario Götze, Andre Schürrle - Thomas Müller.
-
Kilku trenerów z ligi angielskiej.
-
No ale Nawałka, oprócz tego, że był pierwszym trenerem wielu klubów, też był asystentem w reprezentacji. Nie stawiam ich na równi pod tym względem, bo jestem pewien, że w skali największych nazwisk w Niemczech Loew w momencie obejmowania kadry był dużo niżej, niż Nawałka w Polsce. Nawet nie ma o czym dyskutować. Każdy, kto interesuje się piłką choć trochę, to wie. No ale nie, sorry, bycie asystentem zniewala umysły piłkarzy i podbija ich serca dużo bardziej, niż bycie asystentem ORAZ pierwszym trenerem klubów. To jest główny powód, dla którego Polska nie wygrywa z Niemcami.
-
Aha, czyli bycie asystentem to też jest wielkie gwiazdorstwo i potęga osobowości, za to Nawałka w Polsce nie ma żadnej. Okej. Jak już pisałem wiele razy, w tym tuż powyżej, ze zmienianiem/niezmienianiem składu ewidentnie nie ma wyjścia, żeby było dobrze. Jakby grali ci sami piłkarze zawsze, też by było źle i Nawałka głupi. Fakt jest taki, że wszyscy na świecie czasami zmieniają piłkarzy w jedenastce. Czy Niemcy, czy Szkoci czy inni Rumuni. Jutro ma zagrać Ruediger na prawej obronie. Czyli koleś, który ma mało doświadczenia, i to głównie jako stoper. Na lewej Durm. Obok Kroosa Kramer. No weterani.
-
To była ironia. To nie były największe nazwiska. Według tej logiki np. Maradona czy Advocaat osiągneliby sto razy lepsze wyniki Bo piłkarze by dali 150%, a teraz dają góra 15%, w końcu po co grać w piłkę na boisku, pewnie bez gwiazdy której można zaimponować nigdy nie zczaili, że można by chcieć to robić i to jedyna możliwa metoda przegrania meczu piłkarskiego. W Niemczech to właściwie reguła od wielu dekad, że trenerem kadry zostaje jakiś (z zewnątrz patrząc) anonim. No i Niemcy prawie na każdej imprezie zdobywają medal i po słabych meczach Hiszpanii są uważani znów za najpotężniejszą futbolowo nację na świecie. No debile. Niemcy od 1936 roku tylko RAZ zatrudnili trenera, który już miał wyrobione nazwisko jako trener - był to Erich Ribbeck, najmniej udany trener w ich historii, który na Euro 2000 zdobył 1 pkt. w grupie i wyleciał po dwóch latach ze stanowiska.
-
A co Klopp mógł powiedzieć piłkarzom, skoro nie był Van Gaalem czy Capello, tylko Kloppem, kolesiem, który miał za sobą pozbawiony większych triumfów okres w Mainz? Co za durnowate kryterium. Joachim Loew, Alejandro Sabella czy Marc Wilmots to też były największe nazwiska światowej piłki jak zaczynali trenować swoje kadry. Uwielbiam to przekonanie januszy, że wystarczy po prostu szacunek do kibiców i trenera i chęć biegania przez 90 minut za te miliardy dolarów otrzymywane bezpodstawnie, i już, mecz się wygra. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby olaboga na boisku zmierzyły się dwie ekipy, które obie robią to, co janusz uważa za oczywistą dla przedszkolaka metodę na wygrywanie, załamanie czasoprzestrzeni. Na szczęście jeszcze nigdy to się nie zdarzyło i zawsze po meczu jest łatwa odpowiedź, kto jest "winny", bo przecież w piłce najważniejsza jest kategoria winy, Bóg patrzy na to jak fajni są ludzie z obu ekip i decyduje, komu wpadnie bramka. No i wiadomo, to co zawsze. Zagra ten sam skład: "Nawałka jaki debil, wiadomo, że trzeba wpuścić byle kogo, byle był głodny gry, i zagra lepiej niż te rozpieszczone panienki co nie umieją piłki kopnąć". Zagra inny skład: "Nawałka jaki debil, po co próbuje taki ogórki zamiast zgrywać jedenastkę, przecież wiadomo że X nie umie piłki kopnąć".
-
Ja jak zawsze liczę na dobry wynik, bo niedobrze się robi, ile razy ludzie zwalniają "beznadziejnego trenera" zanim zagra jakikolwiek mecz o punkty. W sumie raczej nie podoba mi się wiele zabiegów Nawałki, ale jak widzę, za co ludzie interesujący się piłką raz na pół roku go jadą po necie, tak jakby miał jedenastu Messich w składzie i przegrywał z Gibraltarem, to trudno nie sympatyzować.
-
"Najlepszy" można różnie rozumieć. Możesz sobie obczaić porównia na różnych telefonach, np. Nokii, iPhone'a i Samsunga. http://www.gsmarena.com/piccmp.php3?idType=3&idPhone1=5451&idPhone2=5447&idPhone3=4910 Jak dla mnie Lumia, np. 1020, robi lepsze zdjęcia niż Samsung. Jakby gdzieś znaleźć zdjęcia robione w ciemnych pomieszczeniach, to by różnica była jeszcze bardziej widoczna. Ale Samsung zdaniem większości osób ma drugie najlepsze. Pojawia się też LG (w tej cenie G2).
-
Mięso też byś chciał? Żryj włosy z penisa.
-
Koncert byłby niesamowity, gdybym był otoczony ludźmi, którzy go przeżywają i jednocześnie coś widział. Ale jak wiadomo, o to jest trudno na dużych koncertach. Pod sceną ludzie wpychali mi łokcie w dupę, żeby stanąć 1 cm bliżej, a jak odszedłem na 10 metrów od sceny, bo kurde to żadna zabawa być obiektem ocieractwa przez grubych kolesi dokoła, to już kraina ludzi stojących nieruchomo, ewentualnie z ręką wyciągniętą do nagrywania. Trochę wkurzające. Nawet polskiego tekstu do "Decade of Therion" ani bardzo skomplikowanego zakończenia "Slaves shall serve" nikt wokół mnie nie śpiewał, co psuło nastrój. Sam koncert super i nawet lepszy niż te, które można znaleźć na YouTube. W Eterze udało się wytworzyć bardzo fajną amosferę (widziałem, że kolesie od światła mieli ustawiony jeden schemat podpisany jako "satan"). Było mrocznie, ale bez żadnego patosu, który byłby aż śmieszny, w sam raz żeby było epicko. Kolesie latali po scenie, darli ryja i grali bez straty gdy się popisywali, robili szatańskie miny, wygłaszali szatańskie teksty i generalnie wyczyniali szatańskie rzeczy. Jeśli komuś zależy na wokalach to ewentualnie może narzekać na to, że były siłą rzeczy nieco mniej wyraźne niż na "The Satanist", no ale taka specyfika tej muzy. Jeśli ktoś był rok temu to wiele się nie zmieniło poza tym, że nowe kawałki oczywiście są najlepszymi w historii kapeli. Nie żeby poszczególne fragmenty starych nie były dobre, z naciskiem na rozpiernicz "Eschaton 2000". Jest już teraz niemało na YouTube. Tribulation jest super, choć po ich płytce nieco mnie zaskoczył ich występ. Ale to w osobnym temacie jak będę miał czas.
-
Kto nie oglądał jeszcze tego meczu, trudno go streścić. Mój żart nie był takim żartem i faktycznie przypominało to nieco te wszystkie El Clasico za czasów Mourinho. Sporo ciekawych sytuacji i mnóstwo zaciętej walki o coś więcej niż trzy punkty. Sytuacji często trudnych dla arbitra, którego przerosło to starcie. Przy pierwszym karnym, początkowo proponował rzut wolny. W końcu karny. Czy słusznie, możemy się kłócić latami. Od tego momentu wszyscy się wkurzyli na siebie i już poszło. Komentarze Garcii i Tottiego w trakcie i po meczu pokazują, jakie emocje były w tym starciu. Tu nie ma dystansu i komunałów, pełne zaangażowanie. Showu Garcii nie powstydziłby się Mou czy Klopp. Tak naprawdę większość spornych sytuacji była... no, właśnie sporna, czyli nawet po analizie powtórek trudno powiedzieć, że sędzia na pewno popełnił błąd w którejkolwiek z nich. Tak więc Roma nie powinna płakać, tylko zachować zimną krew i nie wariować po pierwszej decyzji. Ogólnie nie był to wcale mecz jakim niektórzy fani (hmmm, wszyscy we Włoszech poza fanami Juve i może Lazio?) go teraz przedstawiają, sugerując, że Roma była lepsza, ale sędzia ewidentnie pomógł Juve. Kontrowersje były z obu stron, pech dla sędziego, że dwie bardzo trudne do oceny sytuacje same w sobie były dodatkowo właściwie na linii pola karnego. Oczywiście, nie byłoby też zdziwienia, gdyby te decyzje podjąć w drugą stronę, ale sędzia miał jakieś tam podstawy. Wypadł słabo, ale to nie znaczy od razu, że kręcił na rzecz Juve. Nie wykluczam tego zupełnie, oczywiście, ale nie przesadzałbym z pewnością na podstawie tego, co widzimy. Było dużo piękna futbolu i dużo brzydoty, w obu przypadkach na najwyższym poziomie. Ta rywalizacja może ożywić Serie A, bo to jedno z lepszych starć w Europie. Kto wie, może to był najlepszy mecz sezonu. Na pewno "hiciory" typu City-Chelsea wypadają przy tym blado. Ale z powodu stylów gry, także np. Atletico-Juventus nie ma co porównywać.