Dla mnie to jest szaleństwo, co się dzieje w Philly. Kompletne szaleństwo. Wyobraźcie sobie, że sporo fanów Philly przez ten rok czy następny zginie w wypadku czy czymś i nigdy się nie dowie, czy to szaleństwo miało jakiś sens. Rozumiem tankowanie, ale to jest masakra, oddawać każdego kto w ogóle umie grać za byle jaki wybór w drafcie. Kogo tak naprawdę można dostać za odległy wybór w drafcie? Popatrzcie na historię i powiedzcie, jaki są szanse, że ktokolwiek wybrany pod koniec drugiej rundy faktycznie uzasadni, że to był dobry pomysł oddać za niego Spencera Hawesa. Przecież większość graczy z tego momentu draftu nie nadaje się w ogóle do NBA. Young poszedł za coś, co będzie pewnie ok. 20 miejsca w drafcie. Będzie naprawdę dobrym trafem, jeśli z tego wezmą kogoś, kto będzie na poziomie Tadzia.
Evan Turner poszedł za wybór w drugiej rundzie. Czyli tak: Sixers JUŻ tankowali, osiągnęli drugie miejsce w drafcie, wzięli Turnera, po czym przez cztery lata dalej byli beznadziejni, bo Turner ich nie zbawił, po czym oddali Turnera za wybór w drugiej rundzie draftu. Wow. Widzicie, o co mi chodzi?
Okej, młodzi gracze mają większą rolę, ale czy nie przydałby im się ktokolwiek, kto by ich nauczył grać? Zgadzam się mniej więcej z obserwacją Billa Simmonsa, że uczenie młodego gracza od początku kariery, żeby cieszył się wysokimi cyferkami własnymi, bo zespół i tak ma na celu grać jak najsłabiej, to zazwyczaj fatalna metoda na jego rozwój. Przecież Michael Carter-Williams jest tak ogólnie słabym graczem, a dostaje masę pochwał, bo ktoś kurde czasem musi zaliczyć asystę lub punkt w tym obraźliwym dla koszykówki mutancie, jakim są Sixers. MCW pod koniec sezonu był prawdopodobnie gorszy, niż na początku, co jest fenomenem w przypadku debiutanta.
Na razie trudno ocenić plan Philly. Może coś im z tego wyjdzie. Z tej masówki draftowej mają też kilka wysokich wyborów, kilku graczy ocenianych na potencjał, zobaczymy co z Embiidem. Nie wiem, co z tego będzie. Wiem tyle, że udał im się pierwszy krok, być fatalnym. Jeszcze na otwarciu sezonu zeszłego mieli przez przypadek w miarę przyzwoitą ekipę i ją rozłożyli jak się dało.
Ray Allen. Pewnie on sam się waha. Sportowo Cavs to dobry wybór, ale koleś ma 39 lat, całe życie gra w koszykówkę, a mieszka na Florydzie. Już się nawygrywał, z wywiadów nie sprawia wrażenia osoby mającej jakąś jazdę na dalsze pierścienie czy finały. Więcej mówi o rodzinie. To może zadecydować o powrocie do Heat.
Ale sportowo... boiskowo... trudno nie mieć mokro na samą myśl. LeBron, Love, obaj wybitni w wykańczaniu pod koszem i silni, wymagający podwajania, a także dobrze rzucający za 3, zaś na obwodzie do rzucania: Ray Allen, James Jones, Mike Miller i Shawn Marion. Jezus Maria...
Cavaliers oprócz Allena rozmawiali jeszcze ostatnio z... Chaunceyem Billupsem. Wow. Chyba mają go na myśli jako trenera, bo chociaż na boisku do kosza jest trumna, to nie powinno się na nim wystawiać trupów. Przez ostatnie 3 sezony zagrał łącznie 60 meczów – bardzo słabych meczów.