Jutro rusza najpopularniejsza liga świata. Na początek, rano, oczywiście klub z największą bazą fanów na świecie, Manchester United. Nadzieje na powrót do czołówki ligi są wielkie po zeszłorocznym sezonie, o którym wiele tu już słów padło. Fani siedzą cicho, ale po zwycięstwie - choćby ze Swansea, co nie będzie znaczyć nic wielkiego - może paru i na forum wyjdzie z nor.
Na pewno można sobie wymyślić wiele powodów, dla których taktyka Van Gaala nie wypali tak, jak by się chciało. Holandia zaszła daleko na Mundialu, ale defensywnie usposobione drużyny sprawiły jej sporo problemów i dwie przeszła o włos, aż w końcu odpadła. A w Premier League takich rywali będzie raczej sporo. Dwa, to adaptacja. United ma dość łatwy początek (w pierwszych 8 kolejkach słabeusze poza Evertonem), a jeśli chce coś wygrać, powinno nie potracić punktów. Tymczasem nowa taktyka jest znacząco inna od tej z zeszłego sezonu.
Dodatkowo, kontuzje. Według konferencji prasowej, jutro mają nie zagrać Shaw, Valencia, Evans, Carrick, Rafael, Van Persie i Welbeck. Sam nie wiem, kim wobec tego LVG chce grać. Odeszło kilku obrońców, nowych nie kupiono, a taktyka grana w sparingach zakłada trzech stoperów. Jeśli nie będzie uleczeń, na bokach obrony zagrać chyba muszą Ashley Young i Reece James, a na stoperze - Tyler Blackett. Dwóch ostatnich pierwszy raz zagra w lidze angielskiej. W pomocy szykuje się Darren Fletcher. No w porównaniu z innymi kandydatami na mistrza widać... inne podejście do budowania składu. Sami wiecie, kto gra w Chelsea, City. Sam nie wiem, czy kibice United oczekują od LVG przywrócenia normalności, czy cudu. Walka o mistrza może nie wrócić. Ale na razie tylko przypuszczam.
Kurs na Swansea to 8,50, więc pomyślcie, jak słabo oni wyglądają... Wyprzedano każdego, na kogo byli chętni: Michu, Chico, Ben Davies, Vorm, Pablo Hernandez, nie wróci Guzman. Ich nadzieją jest Wilfried Bony, który pod koniec zeszłego sezonu zaczynał przypominać tego gracza, który podbił ligę holenderską (jeśli ktoś go zaraz też nie kupi). Wraca też Gylfi Sigurthsson, który zawiódł w Tottenhamie, ale w Swansea był ok. Nowy gracz to Jefferson Montero z Meksyku, pewnie zagra na lewym skrzydle. W bramce Łukasz Fabiański.
Ogółem ekipy spoza top 7 są tak ogołocone i bez szans na dobrą grę, że pierwsza kolejka nie zapowiada się hitowo. Dopóki te ekipy nie grają między sobą, będzie raczej tak jak w ostatnim sezonie, czyli pogromy albo bicie w mur, oba na niskim poziomie. Najciekawiej chyba w niedzielę, Newcastle-City. Ale już za tydzień Everton-Arsenal i City-Liverpool.