-
Postów
23 309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Animal Well byłem od dawna bardzo, bardzo ciekaw. Opinie grających są bardzo intrygujące, że będzie niezwykle atmosferyczna gra, pełna wyjątkowych pomysłów i zaskoczeń, ale też podobno bardziej dopracowana, niż by się spodziewało po takiej grze. W zależności od ostatecznych opiini i struktury gry, może też by weszło na PS5 zamiast Switcha.
-
Ostatecznie mecz się wyrównał i 2-2 w miarę normalne dla Realu. Łunin to musi być bramkarz sezonu w LM, kto by w to uwierzył z fanów Realu na początku roku hehe, ale też strzał Sanego naprawdę dziwne że wpuścił, choć petarda to był tam, więc ostatecznie 2-2 uważam za niepsimswędem. Oczywiście liczę na Bayern, ludzie tak jęczą cały czas na nich w tym sezonie. Nawet zarząd Bayernu odgryza się w mediach publicznie Tuchelowi, że ten nie stawia na młodych, Tuchel odpowiada, świetna atmosfera no hehe. Jak ten "słaby bardzo" klub pokona po kolei mistrzów Anglii, Hiszpanii i Francji, to będzie całkiem przyjemne. W Dortmundzie zaś straszy gracz-widmo, bo Mbappe gra najdziwniejszy sezon, jaki pamiętam u takiej gwiazdy. Nadal bywa, że wchodzi na boisko, i wymiata - jego występ w Lorient był fenomenalny. Z Le Havre wszedł jednak na drugą połowę i wypadł słabo w remisie 3-3. Podejście Mbappego do Ligue 1 to jakaś dziwna wyje'bka.
-
Nie oglądałem na żywo, a kurde te 7 pkt. tak wyciśnięte to jest jeden z rekordów wszech czasów chyba. Nie wiem jakie są szanse, żeby coś takiego się udało. Wciskasz dwa tak szalone rzuty pod rząd... jeszcze faul Robinsonsa który pewnie wydawał się normalny w danej sekundzie a ostatecznie będzie tego żałował do końca życia... spudłowany wolny Harta... jeszcze Maxey nawet zostawił im 8 sekund rzucając ten absurdalny rzut z połowy na pałę, i też musiało się udać, że Knicks nie wykorzystali... To musi być jedna z bardziej niesamowitych metod, by przeżyć w playoffach w historii. To był po prostu Bóg przebrany za Tyrese'a Maxeya? Bucks też zrobili coś, czego nie osiągnął wcześniej nikt, wygrywając mecz w playoffach przy braku dwóch czołowych punktujących w sezonie. I to jak, piękna sprawa. Czasami się ostatnio zastanawiam, czy gwiazdy faktycznie MUSZĄ grać na siłę. Wszyscy mówią, że tak. Podobno ekipa bez Giannisa czy innego gwiazdora staje się milion razy słabsza. Ale... jak patrzę na to, jak grają obecnie Donovan Mitchell czy Kawhi Leonard, to nie wiem, naprawdę, nie wiem czy te ekipy są lepsze dzięki temu, że starają się grać. Ci zawodnicy mają dużą rolę, ich mała efektywność może być na minus dla wyniku ekipy. Trudno to przeliczyć. Dallas na przykład chyba nie ma czym zastąpić Doncicia (gdyby miało, to może by wygrali 4-0! Przecież w ostatnim meczu Doncić zszedł na DWIE MINUTY i LAC mieli szybki run 9-0 w tym czasie. Exum zszedł, Doncić wrócił, i tak już zostało hehe. Ale ten run ostatecznie był kluczowy). Ale tak naprawdę to kto wie, nigdy nie wiadomo - ostatni raz, gdy Doncić przegapiał całe mecze w playoffach, to Dallas wygrywało. Ale Mitchell z każdym meczem chyba wygląda słabiej, naprawdę, w pierwszym jeszcze próbował, ale to nie idzie, Cavs mają Garlanda, dobrego moim zdaniem LeVerta, Strus potrafi nieco grać piłką też, mogą coś grać bez niego... nie wiem, czy się sami nie dobijają, cisnąc kolesia, który ewidentnie od kilku miesięcy ma jakiś problem zdrowotny.
-
OKC sweep. Wolves sweep na DURANCIE KEVINIE. Orlando nieźle sobie radzi, chyba żaden ich zawodnik nigdy nie grał w playoffach. Milwaukee super doświadczone, męki i przegrana. LeBron (najbardziej doświadczony zawodnik w historii NBA!) i Davis bez żadnego bonusu w playoffach. Ani jednej serii, w której jakaś "bardziej doświadczona" ekipa radzi sobie lepiej, niż w sezonie regularnym. A teksty o tym że "w playoffach zawsze wygrywa doświadczenie..." nadal trzymają się mocno. No nic, czekamy dalej, jeśli OKC przegra na którymś etapie, to, wiadomo, doświadczenie zawsze wygrywa... Na razie playoffy są dla mnie super, supergwiazdy dostają w czambuł, o ile mają od kogo. W drugiej rundzie zostanie tylko kilku z 15 zawodników wybranych do All-NBA. Piękna sprawa. Potem czekamy na starcie OKC albo z Donciciem (który niestety jest coraz mocniej kontuzjowany, może zagra, ale będzie chyba coraz bardziej kuśtykał), albo z doświadczonymi Clippers (którzy trafiali rzuty jak powaleni w poprzednim meczu, ale tak też robił Kyrie Irving). Wolves-Nuggets, wiadomo, superhit, być może najlepsza ofensywa od dawna kontra najlepsza defensywa od dawna. Co do LeBrona, bardzo zadziwiający news ma Brett Siegel. Otóż podobno oczekuje się, że LeBron nie przedłuży na razie kontraktu z Lakers, a... "na jego decyzję latem wpłyną relacje ze Stephem Currym i Kevinem Durantem podczas Olimpiady". Co to w ogóle znaczy? Jeszcze jedno zalewa w ostatnich dniach media. Otóż większość insiderów mówi, że LeBron nie zamierza niczego robić na siłę po to, żeby grać z synem w jednej drużynie. NIEMNIEJ... skoro ma podjąć decyzję jako wolny agent po drafcie... to kluby pewnie będą brać możliwość pod uwagę... Sources: How LeBron James' decision on Lakers future will be influenced by Stephen Curry, Kevin Durant (clutchpoints.com)
-
wtf, gdzie moje życie
-
Z cyklu "nigdy bym nie pomyślał, że Switch to dostanie": pojawił się HD Remaster gry El Shaddai: Ascension of the Metatron. Kultowy klasyk z PS3/X360 po latach zachował masę fanów, z racji na artystyczne i wyjątkowe podejście. Mimo że jest to niby nawalanka, to raczej można powiedzieć, że dla fanów Ico czy Reza, niż samego bayonetowania. Platformowanie też wykonane tak sobie, ale tu chodzi o design. Gra została stworzona przez pozostałości po Cloverze, powiedzmy, reżyser Sawaki Takeyasu tworzył postacie m.in. do Okami i DMC. Mimo dość niezłego hype'u w pewnym momencie, gra jakoś strasznie mało sprzedała i dziś dość mało się o niej mówi, za to fani pozostają bardzo wierni - wymieniając wśród najpiękniejszych wizualnie gier ever. Bardzo japońska produkcja, z niesamowitymi pomysłami co tam się dzieje. Dziś bardzo dobra okazja do spojrzenia na ten klasyk z perspektywy. Inne ciekawe gry z ostatniego czasu: Botany Manor - kolejna kapitalna "gra logiczna" jaka wyszła ostatnimi czasy, Botany Manor jest trochę jak taki mały Witness, zagadki są mądre i powiązane, gra jest jakby nastawiona na uczucie relaksu, jakbyś faktycznie uprawiał roślinki nieco. Jest dość krótka i mało się rozwija, ale może to dobrze. Pepper Grinder - platformówka, która sprzedaje cały pomysł w demie: świdrujesz przez powierzchnie. Jest to trochę jak cała gra zrobiona z tej jednej sekcji w Ori 2, ale nieźle to wykonali technicznie. Nic wielkiego się nie dzieje, ale fani tradycyjnego platformowania, że masz ciekawe mechanizmy i nawalasz do przodu po pomysłowych planszach, muszą się zainteresować. Jest demo. Tales of Kenzera: Zau - dobra okazja zobaczyć, jak bardzo nigdy się wam nie znudzi schemat metroidówki. Ta jest stworzona przez Aboubakara Salima, znanego jako aktor podkładający głosy w wielu grach, zwłaszcza Bayeka z Asasyna. Gra jest oparta o afrykańskie motywy i jest bardziej oparta na historię, niż innowacje do metroidowania. Saga Emerald Beyond - ta kultowa seria jRPG nigdy nie była przystępna i nadal nie jest, rzeczy nie są tłumaczone, łatwo coś przegapić, ale teraz jest nieco nowocześniejsza, więc to nowy punkt, od którego można zacząć. Saga nadal jest wyjątkowa, kompleksowa, głęboka i zrobiona tak, że każdy gracz będzie miał inny przebieg gry. Nie najlepsza gra serii, ale najnowsza. Snufkin: Melody of Moominvalley - gra zainteresowała już trochę osób na forumie, jest to bardzo ładnie zrobiona gra w świecie Muminków. Klimat serii bardzo dobrze oddany i może nawet komuś pokazać, za co jest tak ceniona, pełna spokoju, akceptacji i ciepła.
-
Mam tego trochę dość, nie powiem.
-
Z "szansami na mistrzostwo" to bym nie szalał. Man City zdobyło 5 na ostatnich 6, i jest liderem w tym roku. Jeden raz jak przegrali, to kiedy Liverpool miał dosłownie drugi najlepszy sezon w historii ligi, tak że trochę mało regularna rzecz. Wysoki to w Anglii jest ogólnie poziom do 20. miejsca, kasa z TV jest po prostu ogromna. Jak wyżej wspomniałem, 100 milionów nawet dla ostatniego klubu. W Niemczech tyle ma... Bayern. Ostatnie kluby w tabeli dostają okolice 30 mln. Jakby wprowadzić taki przepis w Niemczech, to by wiele zmieniało - Bayern mógłby wydać 150 mln rocznie. A obecnie tyle wydaje na pensje siedmiu piłkarzy. Wrzucałem niedawno tabelkę stosunku pensji do przychodów i niestey, jak wszyscy jęczą na te wielkie kluby, to akurat wielkie kluby wydają najmniej w stosunku do tego ile zarabiają. Problemy to głównie mają te co ani regularnie nie mają sukcesów, ani nie są pewne utrzymania, nie mają tak ogromnej bazy fanów jak topowe kluby, i muszą wybierać czy oszczędzać i ryzykować spadek, czy wydawać i ryzykować bankructwo. Lipsk akurat też ma 70%, tak jak Chelsea. Oni nie kupują Mbappego bo po prostu są mniejszym klubem i robią co mogą tak jak każdy, relatywnie to nic specjalnego. Bayern srogo chomikuje ogromną kapustę, ale to wyjątek w Niemczech - w Anglii też są takie wyjątki, zwłaszcza Tottenham, który ma ogromne przychody, nowy stadion przynosi co weekend topowe kwoty na świecie, a patrząc na skład nikt by tego nie zgadł. Średnia faktycznie jest niższa o kilka pkt. procentowych, ale zależy od roku. Są lata że w Premier League średnia jest koło 65%, w Niemczech to też nic dziwnego. Hiszpania, Włochy i Francja są wyżej od Anglii pod względem stosunku pensji do przychodów.
-
Na razie wygląda to bardziej zapobiegawczo, niż żeby wiele zmieniało na ten moment. 5x przychody z TV najmniejszego klubu to sporo kasy. Na ten moment 500 mln rocznie. Da się to przekroczyć, jeśli się w jednym roku kupi cały nowy skład (jak Chelsea!), ale to wysoki próg. Myślę, że równość jest siłą Premier League. Gdyby np. Man City z jakiegoś powodu mogło (nie może, bo są inne regulacje, UEFA i FA) wydawać trzy razy więcej kasy i by wygrywało co roku łatwiutko, to z czasem liga by imo traciła na zainteresowaniu. Ten chyba wprowadza tyle, że przy wszelkich negocjacjach praw TV, wielkie kluby nie będą miały już w ogóle możliwości wyciśnięcia więcej kosztem reszty, bo ich wydatki i tak będą powiązane z tym ile dostanie klub numer 20.
-
Cieszę się z wygranej Knicks, czy może raczej, poczuję pewną ulgę, jeśli Sixers odpadną. Embiid wzbudza we mnie niepokój. Rzuca się jak maniak, przeżywa jakieś męki chrystusowe, depta po ludziach, ciągle zahacza. Niby lata 90. zawsze dobre hard męska rozgrywka, ale koleś mógł już na luzie wykontuzjować 3 graczy Knicks, a to dopiero pierwsze mecze. Sędziowie nie przycięli tego na początku i teraz Knicks mogli już mieć wielu kluczowych graczy wyeliminowanych przez "przypadkowe" wymachy Embiida. Trochę smutne to mówić, bo widać że mu zależy i jest smutny przegrywać, ale 99% zawodników NBA jednak znajduje jakiś balans żeby agresywnie walczyć ale tego zazwyczaj nie robić.
-
Jest fast travel do miast z miast i mapy świata, oczywiście czasy PSX-a były lepsze, więc jeśli nie porozmawiasz z konkretną postacią w konkretnych miejscach to go możesz przegapić.
-
W sumie może złożę preordera, TTYD z tymi udogodnieniami powinno być szybkie do cyknięcia, cyknęło by się, a gry z Mario się zazwyczaj łatwo sprzedaje za prawie pełną cenę. Plus breloczek w prezencie. Grałem w masę jRPG przez te lata i ta gra jest dziś mniej wyjątkowa jako gra, takie Sea of Stars poszło do przodu z wieloma rzeczami. TTYD jednak wyszło w czasach, gdy najlepszą przenośną grą zdecydowanie był Golden Sun. Niemniej gra nie bez powodu była zawsze klasykiem. Jak na tamte czasy. Co do trudności, to jak ktoś musi przegrać, no to przewalone szukać tutaj. Ludzie sami sobie stawiali zawsze wyzwania w RPG-ach, typu różne własne założenia, np. nie podnosić nigdy HP, założyć podwójne obrażenia itd. Były zawsze leaderboardy jak ludzie sobie z różnymi takimi wyzwanimi radzą. Jednak niestety w tej grze dla 5-latków nie są one narzucane przez samą grę.
-
-
Włączanie meczów Leverkusen jak przegrywają pod koniec to już jest obowiązkowe niedowierzanie hehe. Leverkusen było w tym meczu nieco lepsze od rywala, jasne. Ale kuuuuuurwa no, to jest niemożliwe. Lipsk rozbił BVB i sprawa jasna, piąte miejsce. Na swoje szczęście, pokonując PSG, Dortmund może zapewnić Niemcom pięć miejsc w LM i uznać sezon za całkiem udany. Bayern już raczej na pewno skończy na drugim, a Harry Kane ma 35 goli i może jeszcze ponabijać tyle, by pobić rekord wszech czasów.
-
Według niderlandzkiej prasy, Arne Slot jest dogadany. Liverpool zapłaci Feyenoordowi kilkanaście milionów euro za przywilej. No cóż, powodzenia, bo wymagania będą spore, a Liverpool - o czym łatwo zapomnieć - nadal nie ma wcale budżetu potentatów, będąc dość wyraźnie na piątym miejscu w Anglii pod względem wydatków i równie blisko mu do Aston Villi czy Spurs, jak do Chelsea i wyżej. Swoją drogą, będzie to chyba trzecia najwyższa opłata transferowa za trenera, wyprzedzając 8 mln euro, które niedawno Sporting dał Bradze za Rubena Amorima, niedawnego faworyta na następcę Kloppa. Amorim udał się do Londynu, by rozmawiać z West Hamem - po czym publicznie przeprosił fanów Sportingu, że się tam udał i ich tak znieważył klub, co chyba sugeruje średnie zadowolenie z rozmów lol. Pod jego wodzą Sporting wygrał tyle samo mistrzostw, co przez poprzednie 40 lat, ale zobaczymy, czy i kiedy uda się gdzie indziej w świat wielkiego futbolu. Niektóre media sugerują, że Amorim rozmawiał z West Hamem tylko po to, by pokazać Liverpoolowi, że ma inne oferty i mają się postarać lol. Wyszło jak wyszło.
-
Przepiękna jest seria Wolves-Suns, lepiej niż liczyłem. Wielkie Supergwiazdy Superzespołu są po prostu demolowane, już 3-0 po trzech meczach w których praktycznie nie było rywalizacji. Kevin Durant jest średnio 20 punktów na minusie na mecz lol. Ekipa tak faworyzowana jako drugi faworyt Zachodu przed sezonem może zagrać jedną z najsłabszych serii w historii NBA. Kto zatrzyma TRZY WIELKIE GWIAZDY? Na pewno nie ekipa bez JEDNEJ GWIAZDY? Nie ma jak. Tymczasem Suns wreszcie zdobyli 100 punktów w meczu... bo już pod koniec Wolves mieli wywalone bo tak dużą mieli przewagę lol. Już dzisiaj może się dokonać pierwszy sweep, co oczywiście też byłoby słodkie. Może jeszcze być tak, że w jeden weekend będą cztery super gwiazdy z drugiej piątki All-NBA wysweepowane, gwiazdy zawsze najwięcej dostarczają w playoffach. Intryga jest dla mnie w Bostonie, nadal się dygam że Miami znowu zrobi coś szalonego.
-
Na dłuższą metę, nie czuję tej gry, jakoś nie wkręciłem się tak jak w inne szalenie dobre jRPG-i ostatnio. Na oko super sprawa - taki "World of Fire Emblem", z podobnymi założeniami, ale bardzo luźną konstrukcją, chodzeniem sobie na luzie po świecie postacią i podłapywaniu na luzie walk różnej skali, eksploracją spójnej mapy, opanowywaniem kolejnych regionów i czerpaniem z nich korzyści, wiele tabelek do klepania i zadań pobocznych, a do tego główne walki. Kto by nie chciał od zawsze właśnie takiej gry, pięknie wykonanej, z wygodami. Biorącej standardy gatunku doskonale znane od czasów wczesnych Emblemów czy Ogre Battle i robiące z niego otwartą grę współczesną. WSZYSTKO jest ze sobą połączone, można iść do przodu i toczyć walki powiedzmy emblemowe, ale można też zagłębiać się w historię krainy, różne postaci, różne eksperymenty ze składem, zbieranie pierdół dla nagród, itp. Naprawdę można poczuć, że się jest jakimś wodzem rycerskim, że to jest całe królestwo, z różnymi cechami, miotane masą mniejszych i większych walk o wszystkie możliwe rzeczy. Że jesteś w takiej krainie i bierzesz ją nieco pod swoją kontrolę. Brak mi jednak czegoś, co by było jakimś bardziej pociagającym celem. Same walki idą różnie, ale nie umiem ich zrozumieć na tyle, by bawić się wyzwaniem. Większość nadal wygrywam na pałę, nie czując, że poza posiadaniem mocniejszych jednostek i ekwipunku, coś faktycznie zrobiłem. Może gra jest dla bardziej myślących. Jak widzę np. wyzwanie klasowe, to nawet mi się nie chce myśleć, jak ja niby mam je wygrać, jak poukładać skład spośród tylu możliwych kombinacji, bo żadna wydaje się nie dawać efektu zabicia w jednej turze. Po prostu nie ogarniam ile jest możliwości i jak poustawiać każdą pozycję, co to daje w praktyce. Może jestem już za stary nawet na takie taktyczno/strategiczne gry i chcę coś z mniejszą dozą myślenia, bardziej natychmiastowego, nie wiem. Może wypalenie, kac po maratonach Rebirth/Infinite Wealth/Balatro musiał być potężny i ogólnie straciłem smak na granie. Ale myślę już o sprzedaży gierki za niezłą cenę, bo jakoś nie wkręcam się bardziej.
-
Jest wiele łatwych gier RPG, od kiedy kogoś to obchodzi. TTYD ma dobry system walki typu "prosty", każdy element coś znaczy i zauważalnie wiele zmienia, masz co wybierać, i nie ma zazwyczaj jednej właściwej postaci/techniki żeby wygrać dane starcie, ale są zawsze właściwsze i niewłaściwsze w zależności od momentu. Gra to normalny jRPG. Jest oparta na historię, dialog, opowieść, poczucie społeczności przez robienie questów, postaci, poczucie progresu. Po prostu mieli nowy ciekawy pomysł na klimat gierki i opowieść wszystkie elementy gry spójnie ten pomysł rozwijają i wcielają w życie, Jak lubisz ten klimat to lubisz grę, jak to bywa z RPG-ami.
-
Jak patrzę jeszcze raz na to wszystko, to nie wierzę, że Embiid nie wyleciał już w pierwszej kwarcie. Niesamowita sprawa. NAJPÓŹNIEJ po 7,5 minutach gry przy tym ciągnięciu za nogę w dół skaczącego już ewidentnie przekroczono racjonalny limit, żeby wylecieć. A zagrał 41 minut w meczu. Nie wiem kiedy ostatnio ktoś tak na chama ukradł mecz tym, że pozostał na parkiecie lol. Może teraz sędziowie uznają, że "wyrównano" krzywdy za game 2, i jednak następny mecz wygra ten po prostu kto powinien.
-
Ancelotti musiał przeglądać te masowe komentarze na Insta przez cały sezon, bo w koooońcu Arda Guler dostał szansę gry w ekipie z Madrytu. Mecz ogólnie raczej rezerw i wygląda bardzo cienko, ale Guler zdobył kolejną bramkę.
-
Nie taki wielki sleeper znowu, już dawno polskie media pisały, że gra przebiła dwa miliony oczekujących, miała świetne opinie z early accessu i innych grywalnych opcji, ogólnie w danym kręgu hype na nią był od powiedziałbym 3,5 roku. Recenzent IGN-u już czuł obowiązek przepraszać, że dał 7, tłumacząc "ale to tylko ocena early accessu, Baldurowi też dałem early access 7, to tylko wstępna ocena tej wstępnej wersji!". Bo na grę jest pewien hype fanów bez wątpienia.
-
Ludzie to powtarzają tak samo jak on sam hehe. Z pomocą przychodzi zawsze dobre słowo TROFEA, które pozwala ominąć siódme miejsce za cały rok i skupić się na pucharkach Cacao i Lidze Europy, w której dosłownie gra się tylko w efekcie bycia za słabym na LM. W praktyce to lepiej jest być szóstym i wygrać EL, niż być pierwszym, jeśli pasuje akurat do historyjki. Kilka dni temu Telegraph zrobił ogromny materiał o Mourinho (zresztą warto), gdzie ten tradycyjnie się odgraża. Jose Mourinho: How I changed football in 20 years - and why I'm not done yet (telegraph.co.uk) "Nie chcę iść do klubu, gdzie celem jest mistrzostwo, tylko ze względu ma moją przeszłość. Najważniejsze, żebym trafił teraz do klubu, który ma uczciwe cele, o które mogę walczyć. Nie mówię, że realistyczne, ale chociaż nieco realistyczne. Bo kiedy poszedłem do Romy, NIKT NAWET NIE ŚNIŁ O FINAŁACH EUROPEJSKICH PUCHARÓW, a to osiągnęliśmy. Niemożliwe jest, żebym poszedł do klubu, który niemal spadł z ligi i celem jest wygranie LM, to nieuczciwe". Uwielbiam. W sensie inni trenerzy, inni ludzie też tak kręcą żeby zawsze podkreślać jacy są zaje'biści, bardziej wyjątkowe jest, że Mou ma tyle oddanych fanów neutralsów też tak wierzących.
-
W sumie to Nintendo jakoś się nie chwaliło, co dokładnie jest zmienione, więc nikt nie wie. Raczej praktycznie nic. Zawartość główna jest taka sama, grafika zrobiona na nowo ale te same ujęcia, plus dodano pewne przyjemne unowocześnienia, które naprawdę pomogą - szybka zmiana postaci oraz znacznie wygodniejszy i bardziej przejrzysty system teleportów po głównych obszarach. Czy gra dorówna Bug Tales - kwestia gustu.
-
Porażenie Bella się to nazywa podobno. W sumie nawet mu pasuje, bo koleś ogóle gra jak nawiedzony i przeżywa ciągle wielkie dramy, co za show. Koleś ewidentnie siedzi w domu i czyta komenty o tym, że musi dostarczyć w playoffach i wygrać mistrza żeby być najlepszy i dostał ogólnej psychozy. Seria Nuggets-LAL kojarzy mi się nieco z Nuggets-Wolves rok temu, też nie było to takie przekonujące, bez pomogromów, pomogła relatywnie dobra ławka. Później się okazało, że była to wtedy najtrudniejsza seria dla Denver. Niby nic wielkiego, ale gdy ekipa jest w stanie wyjść na plus przez te 9 minut gdy Jokić nie gra, to naprawdę o czymś świadczy. Nie wygląda, by Anthony Davis był wielkim problemem dla Gordona na centrze, ale ogólnie to że jest jakakolwiek jakość od uzupełniających graczy - Watson, Braun, Holiday - i coś tam rzucają to naprawdę niezłe osiągnięcie jak na Nuggets. Teraz nawet rozumiem, że Denver może pomyślało: nie musimy mieć rezerwowego centra, jest Jokić, jakby co to centra zagra Gordon. Ale że Sixers nie mają planu co zrobić, gdy nie ma na parkiecie Embiida, tylko... Paul Reed? To jest plan? Naprawdę jakby prosili o problemy kładąc takie ciśnienie gry na Embiidzie.
-
Foden, Palmer, Saka, Rice, normalnie największe gwiazdy ligi to lokalne chłopaki z Londynu i Manchsteru. Do tego np. nieźle wyglądający Watkins, Eze, Maddison jak zdrowy, Trent ofkoz, Gordon, Bowen, mocne pokolenie jeśli patrzeć po występach ligowych. Faktycznie niejeden Anglik to najlepiej wyglądał w wieku 21 lat, a potem stagnacja lub spadek, ale tak czy siak już nie na swój wiek, ale ogólnie są to czołowi piłkarze. Foden to pokaz, jak mocny jest sklad Man City, że w sumie nigdy nie grał jakoś regularnie hehe, a przecież jest w tym sezonie bez wątpienia w gronie dwóch najlepszych graczy klubu. Pep trochę zbierał baty latami że go nie wystawia bardziej, ale udało mu się go zachować w klubie i może jest w tym jakaś odpowiedzialność na dłuższą metę. Tymczasem w Liverpoolu potwierdzają się donosy o rozmowach z Arnem Slotem. Trener Feyenoordu powiedział dziś po meczu wprost dla niderlandzkiej TV: "to chyba oczywiste, że chcę do Liverpoolu. Kluby o tym rozmawiają, ja mogę tylko czekać. Muszą się dogadać, ale w pełni wierzę w powodzenie".